23. 10. 17 r. Warszawa.
Piotr wstał rano już zmęczony.
- Szedłem pod górę i walczyłem z czarnymi żołnierzami. Strzelali do mnie, góra była bardzo stroma, tak bardzo, że musiałem się wspinać jak himalaiści. Cały czas chcieli mnie zabić, a ja tylko się uchylałem przed strzałami. Jestem tak zmęczony, że nie mam ochoty na nic.
- Nie jesteś Kowalski, żeby tu się mazać.
- Nie po to cię tu wysłałem.
- …….. – Piotr zesztywniał, wyprostował się i w sekundę wszystko mu minęło.
- To wszystko są próby i będą do samego końca.
- Jedna góra się skończy, będzie druga.
- …….. – Piotr się zamyślił.
- Pan Bóg jest niesamowity, wie wszystko, a mimo to pyta co wybieram, co myślę…
- Idąc twoim myśleniem … Taki już jestem.
- Jest rewelacyjny ! – wyrwało mi się.
- Nie mówmy o Mnie, walczymy o ciebie.
- To nie Ja się zmieniam, to ty się zmieniasz.
- Od początku było wiadomo, że będzie trudno.
- Ty nie jesteś herbata. Ty jesteś esencją herbaty.
- Im wszystkim się wydaje, że mogą być bez herbaty.
- Ale bez esencji nie ma herbaty.
- Nie jesteś tu po ty, by pławić się w luksusie.
- Znoś mężnie trudy.
- Dzisiaj 23. Coś się wydarzy ?
- A co obstawiasz ?
- ……. – Piotr się zawahał, już taki odważny nie był.
- A Ty ?
- …….. – lekko słabo mi się zrobiło.
- Ja jestem krupierem. Ja nie gram, Ja przyjmuję zakłady.
- Iza miała dostać też wiadomość o naszym październiku – przypomniałam sobie.
- Pamiętaj, co powiedziałem wczoraj…
- …….. – Piotr spojrzał na mnie, bo oczywiście już nie pamiętał.
- O stworzeniu świata… Przez 8 dni można wszechświat stworzyć – przypominam.
- …….. – machnął ręką zniechęcony. Wstał gwałtownie, zachwiał się i prawie upadł.
- Czuję jak słabe mam serce, muszę uważać.
Wieczorem.
Pisałam dzisiaj na blogu tekst Nie możesz nie lubić ludzi, bo w każdym z nich jestem Ja.I dostałam odpowiedź. Cieszę, się, że słowa tu przekazywane i spisywane działają też na innych;
Kolejna historia, dzisiaj jedna z moich Podopiecznych rozszalała się na dobre, doszło także z jej strony do rękoczynów. Jakoś ją uspokoiłam, choć łatwo nie było ale przez dłuższy czas chodziłam z myślą o niej, że jej zwyczajnie nie lubię. Po kolacji otwieram Pani bloga a tam dzisiejszy tytuł „nie możesz nie lubić ludzi, bo w każdym z nich jestem ja” ….. opadła mi szczęka, znowu…
Doczytałam do końca miesięcznik „Egzorcysta” poświęcony Marcinowi Luter. Na koniec przeczytałam zdanie, które mocno mnie zastanowiło.
Jeśli 31 zdradził…., to może 31 wróci ? Bóg Ojciec lubi być precyzyjny.
- Homiel, czy mam rację z tym 31 października ? – ciekawość mnie zżera, a wiem, że to się Ojcu nie podoba.
- Kojarzę cię z górnikiem.
- Dlaczego ?
- Kopie i kopie ? – Piotr ze śmiechem.
- Drążysz i drążysz.
- A nie możesz dać odpowiedzi ? – nie odpuszczam, ale i sama się już śmieję.
- Jedna odpowiedź rodzi 3 pytania, czekaj.
- …….. – westchnęłam.
- Fala już była ? – pyta Piotr.
- A czułeś ją ?
- Nie.
- No to koniec rozmowy – myślę sobie oglądając kolejny odcinek „House of Cards”.
- … Chciałabyś mieszkać jak ten Underwood w Białym domu ? – pyta Piotr.
- Coś ty !
- To jest buda dla psa.
- Dlaczego ?
- Służy jak pies.
- Kom u?
- Jak to komu ? – i pokazał palcem na „dół”.
- Czy informacje z 31 zobaczyłam przypadkowo ? – nie odpuszczam dalej.
- W twoim życiu i twojego męża nic nie jest przypadkowe.
- Czyli mogę mieć rację ? – i się cieszę.
- Nie wiem dlaczego tak się cieszysz. Tak zależało ci na kawce.
- …….. – mina mi zrzedła natychmiast.
Już zapomniałam, że kiedy zacznie się fala, mogę wszystko utracić. Nasze poranne kawy, rozmowy … Życie, jakie znam …
24. 10. 17 r. Warszawa.
Dzisiaj rano w kościele.
- Przed przyjęciem Eucharystii dostałem niesamowitą wizję. Zobaczyłem siebie w mundurze SS. Miałem wokół szyi białe coś, jakby pod spodem koszulę, biały kołnierzyk, białą stójkę, czułem to wyraźnie, bo mnie uwierała, a po lewej stronie 4 wypustki. Nagle mój kołnierzyk zaczął się spalać, pojawił się z boku czerwony wiatr, który jakby działał pod silnym ciśnieniem. Zaczął tak ssać ze mnie wszystko, że rozrywał kawałek po kawałku cały mundur. Kiedy zerwał wszystko, zostałem nago, a wtedy ten wiatr się wycofał, schował do dziury i zamknęła się klapa. Patrzę, a widzę na sobie długą szatę, nie białą, ale lekko szarą. To było niesamowite… Cały mundur zaczął ze mnie odpadać w kawałkach, ta ssawka wysysała go ze mnie…
- Te cztery wypustki to kto ? – pytam.
- Takie mundury mieli łobuzy …
- Łobuz ? To nowe określenie mordercy ?
- … ???!!!! …
- Gdy przyjąłem Eucharystię, zobaczyłem oczy kogoś bardzo mądrego, które powoli się otwierały… Poczułem wielki respekt, były bardzo podobne do oczu Ojca.
- ……… – słuchałam uważnie.
- Kto to Homiel ? Czyje to oczy ?
- Podpisuje się… – Piotr zrobił znak X.
- …….. – łzy mi napłynęły do oczy, bo przecież to Chrystus !
- Kiedy to się skończyło, usłyszałem słowa księdza …
- Ten, kto ma wiedzę, ma ogromną odpowiedzialność.
Zamilkliśmy, to było przepiękne. Spalony, pochłonięty mundur SS…. Spalone, zerwane więzy z przeszłością… i za tym wszystkim stoi Chrystus. Jego siła przebaczenia jest ogromna. To jest właśnie miłosierdzie i wielka miłość Ojca i Syna do człowieka. Jako do syna marnotrawnego powracającego do Domu.
Dopisane 10. 07. 2018 r.
- Od początku było wiadomo, że będzie trudno.