Nic się nie dzieje bez powodu i bez potrzeby.

06. 11. 17 r. Warszawa.

Nie spotkaliśmy się dzisiaj na kawie. Piotra nie było w firmie aż tydzień i teraz musi nadrobić zaległości. Siedzę więc w domu i piszę. Od kilku godzin ślęczę nad Wittenbergą jeszcze raz próbując dociec o jaką tablicę w kościele chodzi. Poruszałam się w internecie po niemiecku i zastanawiałam się jednocześnie co działo się z Piotrem przed Lutrem. Szybko się zorientowałam, że sama niczego nie wymyślę, więc postanowiłam poczekać na Homiela. Gdy wrócił Piotr podałam mu obiad, usiadłam na przeciwko i gdy był zajęty przegryzaniem kolejnego kawałka mięsa spytałam…

  • Kim byłeś przed Lutrem?
  • ……. – patrzy na mnie myśląc, że już zdurniałam do reszty. Po chwili jednak…
  • Mówi, że …
  • To jest szlak.
  • ???!!!
  • Jaki szlak?
  • Teraz zobaczyłem templariusza – i wzruszył ramionami.
  • ? To co z tym szlakiem?
  • To jest szlak twoich wyczynów.
  • ?!
  • Daj spokój – Piotr machnął ręką. 
  • Chcę mówić prawdę, a nie wierzą Mi – Homiel zażartował rozżalony.
  • Po co o tym wiedzieć? – pytam już poważnie.
  • Jak się obudzisz jutro rano, to zastanów się czego chcesz w życiu – przygadał mi Homiel. Jeszcze niedawno chciałam się dowiedzieć, a teraz jestem zmęczona tym, co wiem.
  • Jeśli to nieważne, to po co mówisz?
  • Kiedy chcesz wiedzieć, to nie wierzysz.
  • ……. – … bo to tak kosmicznie niewiarygodne. Ale przyznaję Mu też rację, chcę wiedzieć, boję się wiedzieć, a potem nie wierzę w co wiem.
  • W kontekście tego wszystkiego, to nie ma znaczenia.
  • To tak jakbyś zjadł zupę... – Piotr się zatrzymał na chwilę…
  • ogórkową dwa lata temu… Jakie ma to znaczenie?

Aż podniosłam głowę znad zeszytu…

  • Zupę ogórkową?! Tak powiedział?!
  • Kazał mi powiedzieć ogórkowa, nie inna.
  • …… – zaczęłam się śmiać.
  • Dostałeś na obiad mięso, ale sobie ugotowałam zupę ogórkową – i poszłam do lodówki po garnek i postawiłam mu przed nosem na dowód.
  • No i co ty na to? – pytam ze śmiechem.
  • Homiel mówi, że dla mnie jest niezjadliwa, bo mało jest przypraw, ale dla ciebie jest ok.
  • …… – znowu śmieję się głośno.
  • Dałam tylko sól, nie chciało mi się przypraw.

I to są takie chwile, które obezwładniają. Mam całe pudło różnych przypraw, wzięłam je nawet do ręki, ale odstawiłam.

  • Życzę ci Guten Apetit, bo w Niemczech siedzisz… żeby zakończyć wątek niemiecki to à propos ślęczenia nad Wittenbergą.
  • …… – rozmawiam z Homielem już chyba czwarty rok, a ciągle kręcę z niedowierzaniem głową.
  • Homiel dzisiaj jest bardzo precyzyjny. Kazał zmienić w pokoju naszej córki okno.
  • Poison... mówi.
  • Trucizna? – to ciekawe, bo w jej pokoju niemiłosiernie śmierdzi stęchlizną, do tego stopnia, że zaczyna tam się dusić, więc śpi w salonie.
  • Jak jesteś taki precyzyjny Homiel…
  • Jestem kiedy chcę…
  • To pomożesz mi? – chciałam, żeby mi odpowiedział o jaką tablicę w kościele chodzi.
  • Gdybyś pojechała tam, to byś zrozumiała, a ponieważ nie pojedziesz, to zróbmy sobie przerwę.
  • Ok – westchnęłam właściwie z ulgą, nie będę się przecież kłócić z aniołem.
  • Byłeś tak długo w Niemczech, aż Germanem zapachniało.
  • A to źle być Germanem? – pytam.
  • Człowiekiem jest się zawsze, Germanem się bywa, czy też Frankonem.
  • Frankonem? – Piotr pyta mnie oczami, bo to coś nowego.

Zrobiliśmy sobie przerwę. Po krótkim czasie siedliśmy na kanapie zadowoleni, że siedzimy na naszej ulubionej kanapie… Niewielu zrozumie co znaczy siedzieć zadowolonym na kanapie. Iluzoryczne poczucie bezpieczeństwa, ciepło domu i święty spokój.

  • Homiel, powiedz, jak jesteś taki precyzyjny, kiedy ta II fala? – pytam.
  • Tak ci spieszno?
  • Pamiętaj, że odwróci się całe twoje życie do góry nogami.
  • Całe serce, nawet najmniejsza jego część nie ma porównania wobec tego, co nadchodzi.
  • Nie zdajecie sobie sprawy…
  • Ola!!! Wszystko się zmieni. On taki już nie będzie. To co zrobi dla tego domu (remont) już nigdy nie z robi. Biznes? Co to takiego?… będzie pytał.
  • Umiesz naprawdę przestraszyć – wzdycham żałując, że spytałam.
  • A co będzie się dla mnie liczyć? – Piotr. 
  • Ten prawdziwy twój świat.
  • To co on będzie robić? – pytam, bo nie mogę sobie tego wyobrazić.
  • Nie co będzie robić, a kim będzie.. Ojcze, przywróć mi imię moje…przypomniał.
  • Spadałeś długo, więc ta fala pozwoli ci wrócić do Domu.
  • Boże! Ta fala skończy się śmiercią?! – panikuję, bo powrót do Domu kojarzy mi się z jednym.
  • Do Domu można wrócić i za życia.
  • No, ale nie będzie przecież siedzieć cały dzień w fotelu i gapić się w Niebo…?! – pytam, bo ciągle trudno mi sobie wyobrazić o co w tym wszystkim chodzi.
  • Pamiętaj o zupie ogórkowej, gdybyś miała wątpliwości.

Homiel mi dzisiaj udowodnił bardzo mocno, że wszystko widzi, słyszy i analizuje. Udowodnił bardzo mocno jeszcze raz, że Niebo istnieje. A więc to, co mówi teraz… to też prawda.

  • Widziałem jak się zastanawiałaś nad przyprawami i myj ręce!
  • Oj Homielku, nie da się z Tobą wygrać. Wszystko widzisz!
  • I całe szczęście.
  • …….. – i już się zastanawiam, czy ma rację. Rzeczywiście… co by to było, gdyby dało się wygrać z aniołem, czy też z samym Bogiem…? 

  • Tylu ludzi odchodzi teraz – Piotr się zamyślił widząc informacje w TV o śmierci kilku znanych ludzi.
  • A ilu się rodzi?!
  • To jest ciągła nauka, natura ludzka ma żal, ale tak zostaliście wszyscy stworzeni.
  • Pamiętaj!… Na wzór i podobieństwo Ojca…
  • Skąd wiesz… Może taki sam jest…?
  • …….. – uuuuu…. zaczynam podejrzewać, że to z Ojcem rozmawiamy.
  • Rozwieję ci dzisiaj jeszcze twoje wątpliwości.
  • Podtrzymuję Swoje zdanie; trwaj do sądu, a potem płyń.
  • Do tego sądu, o którym myślimy.
  • Twoje przypuszczenia z datą są… – … nieważne.
  • O NIP? Nie o KIO? – pytam rozczarowana, bo zakładałam, że będzie to w październiku, najpóźniej w lutym lub Maju 2018 r.
  • Często cię nie poprawiam, bo cieszy mnie twoje badawcze dochodzenie.
  • Badasz, sprawdzasz i niektóre są to rzeczy fantazyjne i to też jest ciekawe, że nie stoisz w próżni.
  • Ciągle szukasz, sprawdzasz.
  • Czyli chodzi o ten sąd, o NIP?
  • Zawsze o niego chodziło.
  • To dlaczego wtedy potwierdziłeś?
  • Czy nie było weselej? Ile emocji miałaś w tym.
  • ……..
  • Musisz być czujna.
  • Ale ja muszę być pewna!
  • Teraz bądź.
  • Kiedy rozprawa w takim razie? – Piotr.
  • A jakbyś ty chciał?
  • Zdaję się na Was.
  • Więc czekaj, masz inne rzeczy do roboty, nie idź drogą Aleksandry…
  • Dociekliwość, ty realizujesz, a Ola docieka… Dusia…
  • …….
  • To nawet nie wiadomo, czy ta II fala się w tym roku zacznie. Na pewno… – i ugryzłam się w język. Już chciałam tworzyć następne daty.
  • ……
  • Pan Bóg tak patrzy na nas z góry i sobie mówi, co robią ta maluchy – Piotr w zadumie…
  • Co robią te Moje maluchy – poprawił Ojciec.
  • A Ja jestem, który Jestem.
  • … ?!
  • Dajecie Mi wiele radości.
  • Noooo, ty Mały mniej – zażartował…
  • Te chwile będę pamiętał tak, jak wy będziecie pamiętać.
  • ……. – siedzieliśmy zesztywniali, ale mnie korciło, żeby o coś jeszcze spytać i zaczęłam szeptać do Piotra…
  • Czym dajemy radość Ojcu?
  • Wszystkim, a życie nie jest łatwe… tutaj.
  • Ale nic się nie dzieje bez powodu i bez potrzeby.


Dopisane 22. 07. 2018 r.

  • Podtrzymuję Swoje zdanie; trwaj do sądu, a potem płyńpo dwuletnim oczekiwaniu mamy wyznaczoną w końcu datę rozprawy z NIP. To październik (!) 2018 r. Dokładnie 2 lata od zawału Piotra. Mam wrażenie, że Ojciec przesunął datę o rok. Dlaczego? Dla naszej nauki. Bawienie się w datowanie bardzo wiele mnie nauczyło. W tej kwestii żaden człowiek nie może być niczego pewny. Obserwuję poczynania znanego jasnowidza Krzysztofa Jackowkiego, który robi to nieustannie. Czasami widząc jak się poci, gdy jego kalkulacje się nie sprawdzają żałuję, że nie czyta tego blogu. Wiele by zrozumiał.

    Byłeś tak długo w Niemczech, aż Germanem zapachniało – z tego wynika, że Piotr nie raz był narodowości niemieckiej, trzeba się cofnąć aż do głębokiego średniowiecza.