13. 03. 19 r. Warszawa.
Od trzech dni trzyma mnie migrena, faszeruję się tabletkami, abym mogła chociaż pisać. Piotr też w kiepskim stanie, serce boli go coraz bardziej, głowa coraz częściej, stawy… Może bierze na siebie energie wszystkich tych, za których robi egzorcyzmy? Już sama nie wiem.
- Wczoraj zasnąłem dopiero o 4 nad ranem i zaspałem do kościoła. Mówię do Ojca…
- Wybacz, ale dzisiaj nie idę do kościoła, nie mam siły.
- Śpij, tu cię wysłucham.
- Ale nie mam siły też rozmawiać z Tobą.
- Śpij, później cię wysłucham.
- ……. – roześmiałam się cicho, bo głowa mi pulsuje od rana.
- Boli cię głowa… co ? Przedwiośnie męczy ?
- ……. – alarm! Przedwiośnie ? Dosłownie, czy symbolicznie ?
- Oj boli, Ojcze… – prawie się rozpłakałam.
- Wszystko okupione jest, a wiesz dlaczego ?
- Ty też płacisz za wielu ludzi, ale za to nie błądzisz.
- Ty wiesz od początku jak wygląda abecadło, ty po prostu wiesz.
- Wiesz kiedy cię nie będzie bolało ?
- Kiedy będziesz działała po omacku.
- A dlaczego Ojcze nie powiesz mi tego bezpośrednio ?
- Bo tak wygląda Moja rozmowa z Olą.
- ……. – czyli zawsze za pośrednictwem Piotra.
- Miałem wizję.
- Stoję na wysokim klifie z jakimś mężczyzną. Jest szczupły, ma długie siwe włosy. Pod nogami widzimy morze, a w oddali widzimy ląd. Wiem, że mamy dopłynąć do tego lądu. Mam na plecach plecak. Stoimy obok siebie, nasze ręce, moja prawa i jego lewa są połączone taką energetyczną obrożą. Ona nas trzyma razem. Mężczyzna mówi;
- Skaczemy.
- Płyniemy, on kraulem szybko, ja żabką powoli. Mam coraz mniej siły i wtedy On mówi;
- Daj mi plecak, bo będzie ci ciężko.
- Nie dam, bo to moje rzeczy, dam radę.
- Płyniemy, ale ten ląd przeciwległy jakby się oddalał. Mi się nie spieszy, a ten facet już jest daleko przede mną. Straciłem nim zainteresowanie. Zaczynam słabnąć, zaczynam myśleć, że jednak nie dam rady dopłynąć, bo mam serce za słabe. Odwracam w lewo głowę, a tu wyspa. Wyrosła spod wody nie wiadomo kiedy,. Miała przepiękny jasny piasek, wylądowałem na tym piasku i zobaczyłam dwie kolumny jak te greckie. Wszedłem w głąb wyspy i zobaczyłem, że to nie wyspa, a większy ląd. Miałem wrażenie później, że ten ląd mi po prostu przybliżyli. I wtedy się obudziłem.
- Hmm… Ten mężczyzna to oczywiście Ojciec. Razem pokonujecie drogę. A plecak… Hmm… To twoje sprawy, czyli firma, ludzie, rodzina, egzorcyzmy, wszystko… Tylko, że Ojciec chciał ci pomóc, odciążyć, a ty jak zwykle po swojemu – zaczynam się śmiać.
- Ojciec mówi teraz, że ta wyspa to kolejna droga.
- Daję ci ludzi do prowadzenia, tak jak Ja cię prowadzę.
Wieczorem.
Kilka godzin później dostałam maila od osoby, która prosiła o pomoc w sprawie nawiedzonego domu. Zawahałam się, czy mówić o tym Piotrowi. Ojciec był bardziej stanowczy.
- Chcesz, żeby utonął ?
- Ja mu wrzucam, ty mu wrzucasz.
Ojciec odniósł się do dzisiejszej wizji. Plecak Piotra jest już zbyt ciężki, aby mógł pływać szybko i swobodnie. Sam nie da rady, albo pomoże mu Ojciec albo utonie.
14. 03. 19 r. Warszawa.
Dzisiaj wszyscy są w formie do rozmów. Zaczynam więc z „grubej rury”.
- Ciekawe jak właściwie Ojciec ma na imię.
- Mam na imię Jahwe.
- Ale masz Ojcze wiele mion.
- Zgadza się.
- Dlaczego tak ?
- Dla wielu światów.
- Wow … A więc nie jesteśmy jedynym światem !
- Jak Ty to Ojcze wszystko ogarniasz ? – Piotr się dziwi.
- Jakoś Mi się udaje.
- …….. – roześmialiśmy się
- Ojciec kazał mi więcej się modlić, więcej różańca robić, ty też mogłabyś.
- Są rzeczy, których ty nie zrobisz, a on potrafi.
- Tak i ona robi to co potrafi, a ty nie potrafisz.
- Musisz wiedzieć, że bardzo dokładnie cię słucham i ty wiesz o tym.
- ……. – wzruszyłam się.
- On dwóch zdań nie sklei, a ty robisz to pięknie.
- … Ojciec cię pyta …
- Jeśli dostaniesz bezpieczeństwo i zabezpieczenie dla ciebie i twojej rodziny to co zrobisz z firmą ?
- ……. – przeraziłam się w tym momencie.
Zdałam sobie sprawę, że zaczynamy już mówić o konkretach, a nie wiem, czy jestem na to przygotowana. Kiedy nastąpi faza „kaptura” jedno jest pewne, wszystko co ziemskie będzie dla Piotra obce. Nie wyobrażam sobie też prowadzić firmę.
- Oddaj ją tym ludziom, oddaj ją im.
- Przepisz na nich tą firmę, będą ją prowadzić i ich rodziny będą zaangażowane.
- ……. – … pierwszy raz się zdarzyło, aby tak dokładnie Ojciec powiedział co mamy zrobić.
- Kiedy ?
- Powiem.
Naprawdę się zdenerwowałam. Ręce zaczęły mi drżeć jak po zawale Piotra. Zaczyna być bardzo poważnie. Najciekawsze, że z firmą planowałam zrobić dokładnie to co powiedział Ojciec. Ze względu na pracowników i ich rodziny szkoda byłoby ją zamykać.
- Czy ta wizja z wyspą jest częścią wizji o fali ? Też Piotr pływa, też wyspa…
- To jest fala.
- Wyrośnie niespodziewanie jak ta fala.
Musiałam się zatrzymać, zastanowić. W wizji o wielkiej fali, która ma zwiastować wielkie wydarzenia, fala pojawiła się nagle. Dosłownie nagle wyrosła na kilometr, co znaczy, że wydarzenia zaczną się nagle, niespodziewanie. W ostatniej wizji Piotr również pływa, ale sił ma coraz mniej. Do tego stopnia mniej, że nagle jako pomoc pojawiła się znikąd wyspa, aby mógł odpocząć. Albo ! To jest ciągle ta sama wyspa, ale została mu przysunięta co oznaczałoby, że wydarzenia zostaną przyspieszone. Dzisiejsza wizja jest jakby uzupełnieniem.
- Torbę chciałem zabrać, twoją rodzinę, ale nie chciałeś.
- Ty nikomu nie wierzysz ! – kręcę głową. Ręce opadają.
- Mówiłam, że to Ojciec ten mężczyzna.
- Dobrze pływa – Piotr kiwa głową z uznaniem.
- ……. – no naprawdę ręce opadają. Ja jedno, on drugie.
- Wyrośnie ci ta wyspa.
- Hmm… Ta wyspa to Niebo ! Kolumny to symbol Nieba, wiele razy o tym pisałam… Ojciec cię chyba znowu do Nieba zabierze ! – jestem zdziwiona swoim odkryciem.
Wieczorem.
Siedzimy na naszej kanapie, gapimy się w TV i myślimy.
- Ojciec nowi mi coś dziwnego teraz.
- Nie mogę naprawić cię tu na dole, poza tym musi się wypełnić co jest napisane, a do czego nie dotarłaś.
- ??? !!!! – otwieram oczy szeeeeroko. Tak mnie zaskoczyły te słowa, że nie zapisałam ich od razu.
- A gdzie jest to zapisane ?
- Jak ci pokażę to nie będzie challenge, gdzie to jest zapisane.
- Zrób to szybko, spać spokojnie zaczniesz.
Włosy mi dęba stają, bo od kilku dni faktycznie trudno mi zasnąć. Myślę tylko o tym jak to będzie, kiedy to będzie i co to będzie. A apogeum miałam wczoraj.
- Nie wiem gdzie szukać.
- Znajdziesz to co oni mają (rabini), a nie wiedzą, że mają, zapomnieli.
Dopisane 30. 11. 2019 r.
… musi się wypełnić co jest napisane, a do czego nie dotarłaś.
Prawdopodobnie ciągle chodzi o Apokalipsę Jana. Wtedy rzeczywiście nie dotarłam do pewnych informacji i rzeczywiście rabini jakby o Apokalipsie zapomnieli. Być może uważają ją za zbyt chrześcijańską, aby na niej bazować. Szkoda, bo skrywa w sobie niesamowite informacje.
-
Ty wiesz od początku jak wygląda abecadło, ty po prostu wiesz – abecadło to według Ojca wiedzą związana z zależnością miedzy Niebem a ziemią, znajomość zasad jak skonstruowany jest ten świat, że jest Niebo i Piekło, że nasze życie to animacja, że prawa Ojca są ważne, itd.