Bóg co zamierzał raz, nigdy nie zmienia.

15. 11. 17 r. Warszawa.

  • Wczoraj miałem fajną wizję. Oprowadzałem Ojca po mojej firmie. Przy każdym stoliku, przy każdym pracowniku się zatrzymywał i coś mu mówił do ucha, chyba przekazywał informację. Do mojej księgowej powiedział…
  • Widziałem jak modliłaś się żarliwie za Alicję, ale ona już była u Mnie.
  • Teraz też się modlisz za kogoś, a ona będzie u Mnie w marcu.
Piotr zaczął mówić o swojej księgowej, której przyjaciółka Alicja jakiś czas temu zachorowała na białaczkę, a wczoraj okazało się, że jest prawie zdrowa. Oczywiście była leczona farmakologicznie, ale dodatkowo czuwała nad nią specjalnie powołana do tego grupa modlitewna. Piotr długo przekonywał księgową, że modlitwa ma ogromną siłę i przyniesie wymierne efekty. Czy w to uwierzyła? Trudno powiedzieć. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/05/16/ojciec-chroni-wszystkich-lecz-nieliczni-sa-narzedziem-do-tej-ochrony/
  • Potem zwrócił się do wszystkich…
  • Wiem, że macie ciężko, ale przysłałem do was Małego.
  • Małego?
  • Tak, to jest Mały.
  • Pójdziemy teraz Ojcze do Oli… mówię.
  • Do Oli nie potrzebuję przewodnika, sam trafię.
  • ……. – poczułam radość.
  • Jakby Ojciec chciał powiedzieć, że własnym masłem sam się najem...
  • Ojciec nie potrzebuje mnie, żeby iść do ciebie – Piotr pochyla głowę nad kawą.
  • Hmm… Mam ponoć Jego znamię – przypomniałam sobie.
  • Nie znamię, a pieczęć.
  • Chciałbyś taką pieczęć?
  • No pewnie!
  • Też ją masz.
  • Gdzie?
  • Wewnątrz.
  • Spójrz w prawo…

Obróciliśmy się w prawo, a tam reklama niedługo otwieranego sklepu.

  • Wkrótce wielkie otwarcie… do wniebowstąpienia. Spróbujesz Naszych lodów.
  • ??? – Piotr rozdziawił swoje oczy.
  • Przecież lubisz lody, powiesz Oli jakie są.
  • A nie kawa? – zażartował.
  • Jesteś po zawale.
  • Czego otwarcie? – dopytuję ostrożnie zdając sobie z powagi tych słów.
  • Nieba, dla ciebiedla Piotra.
  • …….. – nie jestem zazdrosna, ale w tej chwili pomyślałam… a co ze mną?
  • Będziesz siedzieć i pisać do monitora.
  • Przeczytaj do końca…
  • ……. – Piotr zmrużył oczy, bo zobaczył ten napis teraz nieco inaczej.
  • . otwarcie Home… la…. zamazał mi teraz… specjalne okazje…
  • Mówi teraz do ciebie…
  • Pamiętaj, że ta pieczęć zobowiązuje cię.
  • Do….? – przełykam ślinę.
  • Do przekazania wszystkiego.
  • Przekażę to, co mi Piotr przekaże – i wzruszam ramionami, bo co mogę zrobić więcej kiedy nie słyszę?
  • Dlatego musi być wielkie otwarcie.
  • Ojciec pokazał jak piszesz. Pokazał chochlę w zupie. Teraz nabierasz samo rzadkie, a warzywa i mięso zostaje na dole. Później będziesz brała chochlę pełną warzyw…

  • Ale Ojciec pokazał to super! Zupa, czyli strawa duchowa! – Piotr był pod ogromnym wrażeniem prostoty tej symboliki.
  • Po fali to dopiero będziesz brała pełną wartościową treść!
  • To jest cel twojego życia. Opiszesz i wrócisz do tatusia.
  • …….. – niesamowicie się teraz wzruszyłam. 
  • Może to będzie na Boże Narodzenie? – zaczynam kombinować prawie ze łzami.
  • Och te daty…
  • …….. – zawstydziłam się, bo ciągle powielam ten sam błąd.
  • Wkrótce to nie dzisiaj, ani nie jutro – tym razem Piotr zaczyna kombinować.
  • A pojutrze to już wkrótce?
  • No właśnie… – pomyślałam.

Wkrótce to jednak pojęcie bardzo względne. Dla kogoś żyjącego 100 lat wkrótce to może oznaczać nawet i rok. A dla kogoś żyjącego wiecznie? 

  • Nie słuchaj słów krytyki, tylko pisz.
  • Nie piszesz to dla gacków, ale dla ludzi.
  • A ci, co nie zrozumieją, zrozumieją w kolejnych wersetach.

Zamyśliłam się. Rzeczywiście, pewna rozmowa ze znajomym uświadomiła mi, że jedynie czytając całość tego dziennika i to od początku człowiek jest w stanie zrozumieć Boga. Tłumacząc jednym zdaniem przykładowo, że zło istnieje dla naszej nauki to za mało i nikogo nie przekona. Jednak, kiedy poznaje się argumentacje samego Ojca człowiek zaczyna rozumieć, że nie ma innej drogi. …. zrozumieją w kolejnych wersetach.

  • Wkrótce… za miesiąc, za 2 tygodnie? – Piotr dalej.
  • A może być po sądzie! – Ojciec przerwał stanowczo. 

16. 11. 17 r. Warszawa.

Wieczorem siedzieliśmy w ciszy, moja głowa po wielogodzinnej migrenie powoli wracała do normy, ale i tak czułam się jakby jej część nadal tkwiła w sedesie. Oglądaliśmy jakiś film…

  • Dzisiaj jak mantrę powtarzałem w aucie…
  • Przywróć mi moje imię, przywróć mi moje imię… znowu! Dlaczego? Nie wiem – Piotr rozkłada bezradnie ręce.
  • Hmm… Jeśli powtarzałem, to może Bóg zmienił zdanie?
  • Bóg co zamierzał raz, nigdy nie zmienia.
  • Aha….
  • .Zobaczyłem teraz przed sobą ziemię jak zaczęła pękać. Z ziemi zaczął wydobywać się niebieski, nadmuchany balon i się uniósł nad ziemię, unosi się do góry… – Piotr zrobił wielkie oczy i patrzy na mnie nie rozumiejąc. Ja też patrzę na niego i nie mogę zrozumieć…

  • Słuchaj, wytłumacz mi. Oglądasz film, masz ekran przed sobą i widzisz co innego?
  • Hmm… Trudno to wytłumaczyć, to tak jakbym przed telewizorem zobaczył jeszcze jeden ekran z obrazem, ale on jest jak hologram.
  • Aaa….. – teraz zrozumiałam.
  • I co z tym balonem?
  • To NIP.
  • Ale dlaczego balon?
  • Nadmuchana sprawa, tak jak nadmuchany balon.
  • A z ziemi?
  • Nie z ziemi, ale z ukrycia.
  • Czyli sprawa NIP wychodzi w końcu na wierzch – Piotr kiwa głową ze zrozumieniem.
  • Ten balon przeciskając się z ziemi robi dużo hałasu. 
  • Ciekawe… Może zacznie być o niej głośno? – myślę też głośno.

Podano w TV, że obraz Da Vinci „Zbawiciel” został kupiony za koszmarne pieniądze. USA: obraz Leonarda da Vinci sprzedany za rekordowe 450,3 mln USD http://wiadomosci.onet.pl/swiat/zbawiciel-swiata-leonardo-da-vinci-obraz-sprzedany-za-4503-mln-dollar/h1nvmp1

  • Piękny – przyznaję widząc go na ekranie TV.
  • Kupiłbym go za każde pieniądze.
  • Po co ci?
  • Tutaj masz prawdziwy obraz Chrystusa.
  • Masz Go na co dzień. Oli powinieneś zapłacić.
  • …….. – zaczęłam się cieszyć.
  • Obraz z Duchem Świętym.


Godzinę później.

  • Miałem dalszą część tego balona. Temida stała koło balona, trzymała miecz jakby chciała kogoś ściąć i wyglądała na wkurzoną.
  • Nie, ona szykowała się do wymierzenia sprawiedliwości.
  • ……..
  • Jak się czujesz wiedząc, że masz pieczęć? – pyta mnie nagle Piotr.
  • …….. – zamyśliłam się, bo mnie zaskoczył.
  • Ona czuje się odpowiedzialna.
  • To co nosi, to jest odpowiedzialność.

Hmm… Święta prawda…