02. 04. 19 r. Warszawa.
Mamy się przeprowadzać i akurat dzisiaj na blogu miałam przed oczami to zdanie.
- Pozwól Moja córko, że przemilczę. - Z dwóch powodów. - Nie chcę odkrywać przyszłości i nie chcę, żebyś myślała, że idziesz tam gdzie nie chcesz. Www.rozmowyzniebem.pl/wp/2019/04/02/tam-gdzie-spojrzysz-tam-jestem/
- Ojcze, co Ty na to, że mam się jednak przeprowadzać ?
- Nie przejmuj się, prawdę znam tylko Ja, a twoja intuicja ją powąchała.
- ???!!!
- Już mamy kwiecień, a co będzie jak nic się nie wydarzy ?
- Nic to też coś.
- Hmm … – uśmiecham się. Faktycznie, „nic” to też wydarzenie tylko takie, że nic się nie wydarzyło.
- A co będzie jak się coś wydarzy, a Rabini tego nie zauważą ?
- Chcesz Mi powiedzieć, że nie jestem Wszechmocny, Wszechmogący, Wszechpotężny i nie wiem niczego ?
- To będzie specyficzna koronka. Zobaczysz.
To musi być baaardzo specyficzna koronka. Zaczęłam pocieram skronie, zaczęły mi pulsować, a to znaczy zbliżała się migrena.
- A i migreny twoje cię opuszczą.
- Intuicja już ci nie będzie potrzebna, nie będziesz musiała czuć.
- Będziesz wiedzieć, masz to ode Mnie.
- Będziesz słyszeć.
- Razem dokończymy co zaczęliśmy.
- W końcu to Mój tytuł.
- On nam nie jest już potrzebny, będzie bezużyteczny w tych sprawach.
- Będziesz to opisywać wszystko. - O nic się nie martw, o chleb, o to za co wydasz. - Widzę tą okładkę, cała złota, koło w środku i napisane „Bóg”. Środek gładkie złoto, wytłoczone, reszta garbowane. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/08/16/maly-wszystkim-zadrzy-serce/
Spojrzałam na Piotra z żalem, ale i ulgą. Ulgą, bo krew mnie czasami zalewa od stóp do głów, gdy proszę go o rozmowę, a on najspokojniej na świecie mówi; nie, zmęczony jestem.
Czytam Piotrowi zdanie z dziennika, które rzuciło mi się w oczy.
- Przyszedłeś się pomodlić ? - Tak. - To zaczynaj. - Zakonnik – wojownik. Www.rozmowyzniebem.pl/wp/2019/04/02/tam-gdzie-spojrzysz-tam-jestem/
- Ewidentnie kojarzy mi się z moją wizją o kapturze. Poświęcona kapturowi znaczy, że będziesz czas poświęcał modlitwie. Będziesz odcięty od świata, będziesz się modlił i nic więcej. Żadnej firmy, żadnego biznesu i takie tam doczesne… Dlatego Ojciec mówi, że będziesz bezużyteczny. Nie będziesz robił dla mnie za pośrednika.
- Widzę słowo… not useful – Piotr się strapił.
- Wczoraj na modlitwie czułem ciężar gacków na dłoni, dosłownie… Ważyły z kilka ton.
- Zmieciesz to towarzystwo.
- To co z AJ ? Przecież muszą być…
- ……..
- Naprawdę będę słyszeć ? – cieszę się jak dziecko.
- Bardziej.
- Bardziej ?!!! – trudno mi sobie to wyobrazić.
- Konkretniej, Pan Bóg ci to da.
- Ojcze… Wiesz co robisz ? – wyrwało mi się.
- Będę miała setki pytań… – śmieję się.
- Nieodwołalnie.
Biedny Piotruś, będzie siedzieć w kącie i się modlił, a ja będę sobie rozmawiać… 🙂
Zadzwoniła córka, płacząc opowiadała…
- Myślałam, że zgubiłam klucze od domu Krysi. Wszędzie chodziłam i szukałam. Po drodze, której szłam. Byłam pewna, że na cmentarzu zostawiłam i wtedy usłyszałam …
- W kurtce.
- Lecę sprawdzić, a tam są klucze ! Zapomniałam, że kurtkę zmieniłam !
- To twój Wypłosz ci pomógł ! – cieszę się.
- On mówi teraz… – Piotr się wtrąca.
- Dla kogo Wypłosz, dla tego Wypłosz.
- … czyli nie lubi Wypłosz ? – pytam i wcale się nie dziwię.
- ……..
- To jak Go nazywać ? – pytam się.
- Znajdź Moje imię.
- Ale gdzie ?
- W wielkiej siódemce jest Me imię.
- ? Daj mi jakiś trop.
- A obraz wiedziałaś jak malować ?
- ???!!!! – zgłupiałam.
- To chociaż pierwszą literę powiedz.
- A potem drugą ?
- No to jak mam mówić ?
- Nazywajcie Mnie Superangel.
- Chcę ci podziękować za to co zrobiłeś dla córki.
- Zgadzam się, ale jeden warunek, nie nazywaj Mnie Wypłoszem.
- Ambicja Mnie boli.
- … Ale numer ! – myślę w duchu.
- Ten Superangel jest jednym z siedmiu, ale których ? – szepczę do Piotra. Bo są Trony, Serafiny i inne i wszystkie grupy po siedem.
- Odpowiedź jest banalna.
- Siedmiu Wspaniałych.
- ……. – w trójkę wybuchnęliśmy śmiechem.
- Dlaczego nazwałeś anioła naszej córki „Wypłoszem”? – spytałam tuż przed Warszawą. - Tak się czesze jakby miał ciągle wiatr we włosach. - …… – tak nas to rozśmieszyło, że Piotr o mało nie wpadł do rowu. - Ładnie tak przezywać ? - Im bardziej ludzki jestem, tym bliżej – i od razu przestałam się śmiać. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/03/17/nigdy-nie-wiesz-co-bedzie-dobre/
03. 04. 19 r. Warszawa.
- Ojciec mi przypomniał wczoraj, że nic sam nie jestem w stanie zrobić. Jestem związany umową z Niebem. To jest przymierze Ojca ze mną, a ja niedzielę spieprzyłem, miałem czas, a nie chciało mi się modlić.
- A samo posypanie głowy popiołem nic nie załatwi.
- Przypomnij sobie słowa kobiety…
- … pani mąż nie zdaje sobie sprawy ze swoich możliwości.
- Więc jeśli masz takie możliwości, wykorzystuj je.
I tak Ojciec nieoczekiwanie przypomniał mi pewne spotkanie. Kiedy Piotr był w apogeum działania gacka, a było to z dwadzieścia lat temu, ktoś polecił mi świeckiego egzorcystę. O dziwo była to kobieta. Pod nieobecność Piotra zaprosiłam ją do domu. Siedziałyśmy w pokoju 3 godziny, a pamiętam właściwie tylko dwa zdania. W pewnej chwili odsunęła się gwałtownie na krześle i krzyknęła…
- Pani mąż nie jest z tego świata ! – i była bezgranicznie zdziwiona swoim odkryciem.
- Pani mąż nie zdaje sobie sprawy ze swoich możliwości !
Gdybym wiedziała wtedy to co dzisiaj, wypytałabym o wszystko co widzi, a tak siedziałam bez słowa myśląc w duchu, że zwariowała …
Widząc, że Piotr jest podłączony…
- W AJ są wielkie liczby, co oznaczają ? Należy dosłownie je rozumieć ?
- Daj mi spokój, nie mam weny !
- Weny ? Artysta ! Tak mają artyści.
- Skarb narodowy to twój mąż.
Rozumiejąc, że na nic moje pytania rozmawialiśmy już tylko o przeprowadzce. Gdzie ułożyć meble, co dokupić, kiedy to zrobić itd.
- Planujecie i planujecie.
- Bo nie wiemy co robić – tłumaczę się.
- Gdybyś wiedziała wszystko co będzie, to byś nie popełniała błędów.
- Nie uczyłabyś się.
- Zaskoczenie to też rozwój.
Ja to rozumiem, ale… No właśnie, to ale …
Piotr bezwiednie kręcił łyżeczką w kawie…
- Ojciec kazał kupić ci pióro. Pokazał mi jakie… To najdroższe, które sam chciałem…
- ?!
- Naucz ją.
- A po co pióro ? – pytam zdziwiona, bo pamiętam doskonale naszą rozmowę.
- Co chcesz na prezent na święta? – pytam.
- Pióro mi się kończy.
- To ci kupię – i cieszę się, że prezent będę miała z głowy.
- Ale nie wiesz jakie, takie dobre to kosztuje z 2000 tysięcy złotych.
- ?!!!
- A długopis nie łaska! - wkurzył mnie.
- Ma Piotr kupić sobie pióro Homiel ? Ciężko pracował i zasłużył sobie ?
- Robił to, po co przyszedł.
- Nie przyszedł tu po delikatesy. Delikatesy ma na Górze.
- Nie przyszedł tutaj zabawiać się w pisanie piórowego.
- Kupię sobie po cichu – Piotr już kombinuje po cichu też nie dasz rady, będę widział.
- Czy wiesz czym jest twoje pióro ?
- Tym samym czym pchełka na śniegu przed 300 lat w ułamku sekundy.
- Tak nieistotne dla was? Dla ciebie.
- Musisz być odporny i musisz wszystko widzieć.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/09/04/wszystko-co-masz-to-ja-ci-daje/
- Ojcze, mówiłeś, żeby być skromnym.
- Będziesz pisać skromnie Moim piórem.
- Nie rozumiem – myślę sobie, przecież długopis też jest ok.
Siedzimy w ciszy.
- No nie mogę sobie darować, że ojciec popłynął na ląd ! – Piotr wybucha nagle.
- Chciał ode mnie plecak, a ja Mu nie dałem. Jestem beznadziejny, ciągle ten sam błąd robię. Ten plecak był złoty …
- Hmm… Ciekawe dlaczego złoty – oczywiście już analizuję.
- Bo przy Mnie wszyscy mają dobrze.
- Dlatego on jest złoty.
- Tak dużo dajesz ludziom, a wszystko dostajesz ode Mnie.