26. 11. 16 r. Szczecin.
Nie myślałam, że dzisiaj sobie porozmawiamy z Homielem. To dzień rodzinny, z rana pojechaliśmy po wielkie zakupy. Dzieciaki odkryły nowe hobby, uwielbiają kupować zdrapki. Mam takie wrażenie, że to nie potencjalna wygrana daje im radość, a same zdrapywanie. Czasami coś wygrywają, a wtedy znowu kupują zdrapki. Homiel się uśmiechnął …
- Sport dla naiwnych. Złoto głupców.
- Ale to jest też dobre, daje nadzieję.
- W tym doszukujesz się nadziei ? A gdzie wiara ?
Wychodząc z galerii niemal zderzyliśmy się w drzwiach z naszym prawnikiem. Byliśmy oboje tak zamyśleni, że go nawet nie zauważyliśmy, a on krzyknął w radości. Od razu nas poinformował, że dostał pismo z sądu, ale jeszcze go nie czytał. Pewnie to NIP odnosi się do ekspertyzy rzeczoznawcy.
Idąc do auta stojącego na parkingu …
- Gdy prawnik mi o tym mówił, zobaczyłem sowę, która siedziała i się rozglądała. W pewnym momencie zobaczyła pod nogami pełzającego węża, dziobem zrobiła szybki ruch, wbiła mu się w kark i zabiła. Po czym powoli zaczęła go zjadać, kawałek po kawałku.
- Jeśli sowa to sędzina, to według tego jej decyzja powinna być jednoznaczna – po tej wizji byłam tego pewna.
Reszta rodziny gdzieś nam się zapodziała, więc czekaliśmy na nią cierpliwie w samochodzie. Nie spodziewałam się, że Homiel wykorzysta i tą chwilę.
- Ruszasz w drogę bracie.
- … Zobaczyłem znowu przesłonę z kryształu i byłem do niej już w połowie drogi.
- Zobaczyłem drogę polną, a na niej ścianę z kryształów poukładanych jak mozaika… – opisuje Piotr w zamyśleniu – Wyszedłem zza zakrętu i zobaczyłem ścianę z kryształów… Świeci na biało, ale poświatę ma niebieską. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/05/24/ja-nie-jestem-twoim-celem-jestem-twoja-droga/
Po raz pierwszy ścianę kryształową widział we wrześniu. Dzisiaj odległość do niej znacznie się skróciła. Nadal nie wiem co to oznacza, ale musi być ważne. Pamiętam, że Homiel był bardzo smutny ostatnim razem.
- Dlaczego byłeś smutny, kiedy widziałeś kryształową ścianę ?
- Bo Moja droga razem się kończy, tam wejść nie mogę.
- ???
- A co tam jest ?
- ………. – nie odpowiedział.
Znowu zrobiło się nam bardzo smutno …, bardzo.
Wieczorem.
Po zawale i pobycie w szpitalu Piotr otrzymał skierowanie do sanatorium w Konstancinie. To jest tak blisko, jakby w ogóle nie wyjeżdżał. Bierze ze sobą komputer, dokumenty i biuro będzie prowadził w sanatorium, a ja zostaję w Szczecinie. Tak mocno byliśmy razem ostatnio, że trudno nam się rozstać. Piotr ciągle kombinuje jak się z tego wymigać.
- Homiel, pomóż.
- Co ty chcesz, a czego nie chcesz …, jakie to ma znaczenie ?
- Jeśli chcesz żyć, chodź ze Mną.
- A jeśli będę mało jeść ?
- To za mało.
- Stenty nie wystarczą ?
- To jedna strona medalu.
- A druga strona medalu ?
- To luty.
- Operacja wystarczy na parę lat ?
- Parę lat ?! Do spełnienia misji.
- Nie możesz odejść – mówię do Piotra, jestem przerażona, gdyby coś się stało.
- Może, ale w odpowiednim czasie.
- Muszą być spełnione warunki.
- Warunki ? – pytam
- Ty do nich należysz. Du ! – powiedział po niemiecku, żebym wiedziała, że to mówi Homiel. Du znaczy ty.
- Jaaaa ?! – zaczęłam się zastanawiać o jaki warunek ze mną związany Homielowi chodzi.
- Trzy tygodnie przerwy bez pisania to marnotrawstwo – ciągnę dalej.
- Może ktoś cię nawiedzi ? Nie orzekaj.
Siedzieliśmy oboje w zamyśleniu.
- Zastanów się, dlaczego chcą cię podreperować ? – spytał nagle Homiel.
- Co znaczy podreperować ? – mówi się podreperować zdrowie, czyli wzmocnić.
- Widzę miecz, jak ktoś go ostrzy na osełce …
- Żebyś był miecz, musisz mieć moc.
- Fizyczną ?
- Gdyby fizyczną, zgłosilibyśmy się do restlera … – … a nie do ciebie chciałby pewnie powiedzieć.
Piotr przypomniał teraz sobie wizję, która go męczy od kilku dni.
- Gdy odmawiam modlitwę Ojcze przywróć ustalony porządek i na koniec wołam Archaniele Michale stań na czele swego wojska …, widzę archanioła Michała. Stoi nad diabłem i nogą przytrzymuje jego ciało … To wszystko jest podobne do tego znanego obrazu …
- Widzę jak nogą dociska go do ziemi, a miecz przystawia mu do karku … Ale jego miecz na końcu nagle się rozdziela na trzy części, końcówka miecza wygląda jak trójjząb … – ciągle mi tłumaczy z przejęciem.
- Środkowy szpikulec wbija mu się w kark, ale dwa boczne ostrza blokują mu po bokach głowę, żeby się nie ruszał, zablokował go ! – ciągle opisywał z przejęciem.
- To specjalny miecz … Oni muszą mieć tam też jakąś technologię … Zrobić taki miecz ?! – zakończył podekscytowany.
- Rozgadałeś się dzisiaj …
- Masz Dusia na koniec.
Na koniec przed rozłąką Homiel mnie rozbawił i rozczulił jednocześnie. Piotr wyjeżdża jutro o 8.00 rano i nie będę go widzieć prawie miesiąc.
- Jesteś kochany Homiel, tego będzie mi brakować … Właśnie tej Dusi …
- ………. – pomyślałam, że z nowym nauczycielem tak wesoło to już nie będzie.
- Sposób się do narodzenia Chrystusa, świętuj to radosne wydarzenie.
Święta Bożego Narodzenia już niedługo.