19. 08. 18 r. Warszawa.
Wczorajszy mail spowodował, że nie mogłam zasnąć. Uznałam go za znak, znak głównie dla mnie, bo Piotr jak zwykle wszystko bagatelizuje. Dzisiaj wracaliśmy do Warszawy, oczywiście chciałam porozmawiać, ale nie wiedziałam od czego zacząć. Zaczął Ojciec…
- Słyszę…
- Lenisz się, a inni potrzebują twojej pomocy.
- Przez dwa ostatnie dni nie modliłem się, nie było jak i nie miałem siły – tłumaczy się Piotr.
- ……. – widząc, że rozmowa się zaczęła spytałam…
- Dlaczego on, ten Adam to zobaczył ?
- Żebyś miała znaki.
- Żeby ci się zaczęło wszystko spinać w twojej układance.
- Jedno źródło niepewne, z wielu źródeł pewne.
- Ale co on takiego zobaczył ? Jak zobaczył ? – nie mogło mi się w głowie pomieścić…
- Zadzwoń do niego.
Kręciłam głową nie mogąc pojąć co się dzieje. Zmęczona główkowaniem zmieniłam temat.
- Jak Oni chcą zdjąć z ciebie obowiązek ? Kompletnie tego nie widzę.
- Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.
- Wiadomo – Piotr przytakuje, ale sam w to nie wierzy. Mruga do mnie porozumiewawczo, że tym razem się nie uda.
- ……..
- Czy się dowiedzą o Piotrze inni ? Powiedział, że będzie miał wpływ na Polskę – nie mogę przestać o tym myśleć.
- A nie ma ?
- …….. – ramiona mi opadły, no bo nie mam już argumentów.
Otwieram tego maila jeszcze raz i czytam uważniej.
- Adam powiedział, że to człowiek z ogromną wiedzą … – … i wtedy to poczułam. Poczułam pewność.
- To na pewno o ciebie chodzi ! – w końcu to sobie uświadomiłam. To bardzo charakterystyczna informacja.
- Bingo !
- Zobacz ile zajęło ci to myślenie, a ile zyskałaś ?!
- A gdybym ci powiedział …
- … Nie zyskałabym pewności…
- …….
- To znaczy, że co… że będą mówić o tobie ?
- Po to jest internet. Kolejki będą.
- …. Nie do mnie. Ja się nie dam – Piotr się zarzeka.
- Wiesz co to znaczy, że ktoś taki widzi już ? Że się zaczyna – … i poczułam strach, niepewność…
Zapadła cisza. Minęło nas czarne porsche tak szybko i gwałtownie, że zachwiało naszym samochodem.
- Ale leci ! Nie jestem w stanie takiego dogonić.
- Ale jesteś w stanie go zatrzymać.
- ???!!!
- Powiedz coś jeszcze – Piotr zagaduje myśląc, że z Homielem rozmawia.
- To ważne zdanie.
- …… – zastanawiam się dlaczego. Może chodzi o możliwości Piotra, które wydają się ciągle narastać.
- Dlaczego wybraliście pana Adama, a nie na przykład Jackowskiego ?
- A uwierzysz Jackowskiemu ?
- …… – zaśmiałam się. Nie uwierzyłabym.
Spytałam o Jackowskiego z prostej przyczyny. Ojciec zasugerował, abym do Adama zadzwoniła. Szukając w internecie do niego kontaktu na każdym kroku natrafiałam na jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego. Niebo wybrało jednak kogoś znacznie mniej medialnego, ale skutecznego. Okazało się bowiem, że Adam to nie tylko widzący, ale i egzorcysta.
- Adam powiedział, że „nieznana jest jego rola”. Jaka jest moja rola Ojcze ?
- Zapisane jest.
- ?! Gdzie ?
- W księgach.
- ?!
20. 08. 18 r. Warszawa.
Zadzwoniłam do p. Adama, żeby uzyskać więcej informacji. Nasza rozmowa trwała zaledwie 5 minut, ponieważ byłam zbyt zdenerwowana, a i on nie miał czasu. Przeczytałam mu ten fragment i wtedy powiedział;
- Nie pamiętam tego. Kiedy mówię, mam przekaz, to szybko nie pamiętam.
I to mi wystarczyło. Mechanizm przekazywania informacji jest dokładnie jak u Piotra. Słyszy i szybko zapomina. Wiedziałam, że Adam to właściwa osoba.
Zaledwie 10 minut po tej rozmowie strasznie rozbolała mnie głowa. Wzięłam pigułę i nic nie pomogło. Leżałam na podłodze w łazience i rozważałam, czy nie zadzwonić po pogotowie, ale pomyślałam, że może najpierw zadzwonię do Piotra. Mija 20 minut i wszystko minęło. Płakać mi się chciało. Kiedy przyszedł do domu prawie całowałam go po stopach z wdzięczności, choć oczywiście powinnam leżeć plackiem w kościele. Piotr nie ma niczego poza tym, co mu Ojciec dał.
- Naprawdę ci minęło ? – spytał.
- Naprawdę.
- To jestem dobry w tym ?
- Spytaj się ją czy boli.
- Wziąłem twoją głowę między ręce, widziałem ją jak hologram. Homiel mi powiedział, żebym zaczął od kręgosłupa, więc uderzyłem światłem w ostatni kręg, tam się zrobiło fioletowe światło, a w głowie miałaś białe – opisywał.
- Prosiłam o pomoc Ojca, Jezusa i nic. Może chcieli, żebym do ciebie zadzwoniła ?
- Noooo….
- A dlaczego ?
- Dla jego ćwiczeń, Mój króliczku doświadczalny.
- Rozumiem doskonale…. – pomyślałam, choć do śmiechu mi nie było.
- Gniewasz się ?
- Nie gniewam.
- …….
- Dzisiaj rano, gdy byłem w kościele, podczas komunii usłyszałem od Ojca…
- Widzisz te ręce ?
- Spojrzałem na moje ręce, które trzymałem na ławie, a one się ułożyły w trójkąt.
- Już wiesz o kogo chodzi ?
- …….. – wzruszyłam się, bo nadal myślałam o wizji Adama i ciągle pytałam sama siebie czy to prawda.
- Z tego co wyczytałam w internecie o Adamie to siwy, skromny człowiek. Podczas rozmowy był rzeczowy, stanowczy, konkretny, taki jaki powinien być egzorcysta, on nie lubi rozgłosu…
- Nie mógł Ojciec wybrać Jackowskiego – ciągnę dalej.
- Notabene, który się ciągle chwali – … a tego Niebo nie lubi.
- To spytaj się Ojca, jaka jest rola tego człowieka z wizji – wykorzystuję okazję.
- Wiedziałem… – powiedział zrezygnowany.
- …….. – śmieję się.
- Zacznie się dziać. Czy my jesteśmy gotowi na to ? – strach mnie obleciał.
- Nie ma znaczenia.
- Czy dobrze zrobiłam, że zadzwoniłam do Adama ?
- Nie miałaś wyjścia.
- Rzeczywiście, nie miałam – w internecie nie znalazłam żadnego właściwego maila, jedynie telefon.
- Znam twoją dociekliwość. Martwi cię to ?
- Nie.
- On nie musi tego pamiętać – … tych słów.
- Ważne, że to napisał.
Pokazałam maila mojej córce. Jej reakcja mnie rozbawiła.
- Jak zaczną pisać o tacie na „Pudelku”, to się wyprowadzam z Polski.
Chyba w żaden sposób nie jesteśmy przygotowani na to, co ma nastąpić.