27. 06. 17 r. Warszawa.
Patrzę na swoją kawę…
- Długo będziemy na tę kawę chodzić ?
- Na pewno nie.
- To będzie nasza decyzja ?
- Zmienią się uwarunkowania.
- Do zakonu Piotr pójdzie ? … Czy co ?
- On jest ludziom potrzebny, a nie zakonnikom.
- Nawet zawał nie zmienił naszych kaw.
- Oszuści !
- Więc co ?
- Macasz po ludzku, a to nie jest ludzka fala.
- To fala wytworzona dłonią Ojca i nie jest ani za mała, ani za duża.
- Była ogromna, jak wieżowiec ! – Piotr zareagował.
- … Po zawale mam słabsze serce, już nie mogę tak latać.
- Wtedy też nie mogłeś, boś wyglądał jak indyk gruby, gotowy na dziękczynienie.
- …… – śmieję się głośno, bo Homiel jak zwykle w słowach nie przebiera.
- Wczoraj ta modlitwa była fajna.
- Ona nie może być fajna, ma być skuteczna.
- Z tym krzyżem stanowicie jedność, skuteczną jedność.
- On ma taką moc ? A wygląda tak zwyczajnie …
- Ty z nim masz taką moc.
- Jak myślisz ? Kiedyś zniknął, a teraz jest.
- Prosto z Nieba.
- Powiedz coś jeszcze o nim.
- Broń.
- Co jeszcze trafi do Piotra ?
- Idziesz po swój ornat.
- Piotr był kiedyś egzorcystą ? Naprawdę ? – ciągle wierzyć mi się nie chce.
- Egzorcysta ? To mało powiedziane.
- Ty nie wypędzasz diabła, ty ich zabijasz.
- Czlowieeeeku !!! – Piotr nie wytrzymał.
- Ja tego w życiu nie zrobię, ja się do tego nie nadaję !
- A skąd wiesz do czego się nadajesz ?
- …….. – widziałam, że Piotr ma dosyć, pewnie zwiałby teraz nawet do Ustronia, byle dalej.
- Myślisz, że ta fala ma cię umyć ?
- Te zdarzenia są tak niebotyczne wielkie, że nie jestem w stanie tego powiedzieć.
- Jak ci powiem, to nigdy nie uwierzysz, dlatego ci nie powiem.
- To dotknie tylko Piotra ?
- Kompletnie nie rozumiesz swojej misji – i pokazał wizję. Piotr narysował ją na serwetce.
Droga życia. Piotr na ścieżce prowadzony jest z jednej strony przeze mnie, z drugiej przez Jezusa. Po jakimś czasie ja odchodzę i jest prowadzony przez Jezusa, aż na końcu do Ojca idzie już tylko sam.
- Co jeszcze ? Krzyż, ornat … ?
- To nie krzyż, to pastorał.
- Ciekawe jak ten ornat dostaniesz.
Jeśli pastorał to symbol broni do walki, więc i ornat może być też tylko symbolem, a nie dosłownie liturgiczną szatą.
Ornat – w liturgii rzymskokatolickiej, starokatolickiej, luterańskiej i anglikańskiej główna szata liturgiczna zakładana przez kapłana do mszy świętej i tych czynności, które łączą się z nią bezpośrednio.
Symbolika ornatu; Ornat symbolizuje kapłańskie obowiązki i godności. Ornat jest symbolem ofiary krzyżowej Chrystusa, jak i ciężaru służby Bożej spełnianej przez kapłana, jako robotnika w winnicy Pańskiej. W liturgii święceń kapłańskich teksty odnoszą ornat do symbolu miłości Bożej przykrywającej wszelki grzech (por. 1P 4,8). Ornat spoczywa na plecach, co nawiązuje do przytłaczającego ciężaru (szczególnie gdy ornat jest bogato zdobiony) wyrażonego w słowach modlitwy odmawianej przy jego zakładaniu jako „słodkie jarzmo Pańskie” (por Mt 11,30).
- Sam się znajdzie, nie będzie nowy, bardzo stary.
- Homiel powiedział, że ta fala to wiara, a w zasadzie to gdzie wylądujesz … – nie jestem w stanie tego zrozumieć nie mając więcej danych.
- A jak wylądowałem to była mgła …
- Świat we mgle zobaczysz.
- Musisz tę mgłę rozwalić, dasz z siebie wszystko, to może wrócisz.
- Ta fala …
- Przekroczysz barierę, będziesz widzieć wszystko.
- Boję się, że włożysz rękę do Mojego talerza.
- …….. – Homiel nawet w najpoważniejszych sytuacjach potrafi mnie rozśmieszyć.
- A ja ? Co ze mną ? – pytam.
- Ten kwiat jest podlewany przez Ojca.
28. 06. 17 r. Warszawa.
Wieczorem.
- Dzisiaj podczas egzorcyzmów zobaczyłem jak z ludzi wychodzą gacki. One myślały, że chcę ich odesłać do piekła. Kiedy zobaczyły ten krzyż w moim ręku to były przerażone. Znowu zobaczyłem, że się zmieniają w pył. Jak odpychałem je do piekła to wracały, a teraz uśmiercałem ich na dobre – Piotr bardzo z tego powodu był zadowolony i dumny.
- Aha … Powiedz no … Jak ty to widzisz ? – próbuję zrozumieć.
- Nie jestem w stanie tego ci wytłumaczyć… Widzę jak ciebie.
- …. Co sądzisz o tym Homiel ? – pyta Piotr.
- Dzisiejsza modlitwa była konkretna, ale za mało.
- To ma być za mało ? – pomyślałam widząc koszulkę Piotra. Poszedł pomodlić się suchy, a przyszedł mokry.
- Przed wyjściem do pracy odmawiaj jeszcze raz.
- ……… – jęknęłam w duchu, bo już teraz Piotr budzi mnie dzień w dzień o 6 rano, a jeśli ma modlić się przed pracą, to pobudki będę miała o 5.30.
- Wiesz co usłyszałem podczas modlitwy ?
- Zrobił to ! Jak Boga kocham zrobił to !
- …. Nie wiem od kogo to …
- Przecież nie z dołu, tam Boga nikt nie kocha, nawet jeśli to tylko powiedzenie.
Przygotowuję tekst na blog i pisząc dręczy mnie jednocześnie pytanie …
- O kim Jezus powiedział; Eliasz już był, a nie poznali go. Kto to był ?
- Absolutnie musiałabyś spytać samego Jezusa.
- No i jak mam to niby zrobić ? Przecież nie usłyszę …
- A skąd wiesz ?
- ……… – ręce mi opadły.
- Przecież sami mówiliście, że nie mogę słyszeć.
- Kiedyś tak było, a skąd wiesz jak teraz będzie ?
- ……… – machnęłam ręką z rezygnacją, bo Homiel zręcznie mnie zbywa.
Dzisiaj oglądałam dokument; „Kto zdradził Jezusa” https://www.youtube.com/watch?v=UHooi-gnE2U Nasunęło mi się kilka pytań, które zanotowałam na kartce. Widząc, że Piotr do rozmowy jest całkiem chętny, zaczęłam mu opowiadać.
- Judasz. To on wśród apostołów trzymał kasę i nią zarządzał. Mógł w każdej chwili ukraść te pieniądze i uciec, a jednak zdradził Jezusa za 3 srebrników, co stanowiło wtedy dość śmieszną kwotę. Niektórzy bibliści uważają więc, że zdradził nie dla pieniędzy. Uważają, że szalą goryczy było umycie stóp Jezusa drogocennym olejkiem. On nie mógł zrozumieć, dlaczego marnuje się cenny olejek, zamiast go sprzedać i pieniądze rozdać biednym. Judasz zwątpił w Jezusa. Ale rzeczywiście… Dlaczego Jezus dał sobie obmyć nogi tak drogocennym olejkiem?
Na sześć dni przed Paschą Jezus przybył do Betanii, gdzie mieszkał Łazarz, którego Jezus wskrzesił z martwych. Urządzono tam dla Niego ucztę. Marta posługiwała, a Łazarz był jednym z zasiadających z Nim przy stole. Maria zaś wzięła funt szlachetnego i drogocennego olejku narodowego i namaściła Jezusowi nogi, a włosami swymi je otarła. A dom napełnił się wonią olejku… (J 12,1-11)
- A gdybyś ty miała to zrobić ?
- Miała kilka garnków i mogła wybrać ten z najdrogocenniejszym, co byś zrobiła ?
- ……… – Homiel tak mnie zaskoczył tym pytaniem, że zaniemówiłam.
- Oddałabym to, co najlepsze – przyznałam.
- Ona też to zrobiła.
- Oddała to, co najlepsze, bo wierzyła w Niego.
Pozwól jej być dobrą – przypomniały mi się słowa Jezusa spod „naszego krzyża” i zrozumiałam w tej jednej chwili, że Jezus pozwolił kobiecie oddać to, co najcenniejsze, bo sprawiło jej to wielką radość. Czy nie jest to prosta i najpiękniejsza odpowiedź na to pytanie?
- I tak w istocie Judasz nie wierzył w Niego.
- To kto zabił Jezusa ?
- A co ty sądzisz ? – pyta mnie.
- ……… – mam wybór między Judaszem, Kajfaszem, Piłatem, i synem Heroda…
- A ja myślę, że to nieważne. Zrobił to człowiek, istota, którą Bóg stworzył, umiłował – odpowiedziałam dyplomatycznie, bo nie miałam pojęcia.
- Wiesz czyje to są słowa ? Tak mówi prawdziwy mędrzec.
- Personalne każdy z nich był narzędziem za grzech pierworodny.
- Zawsze musi być ktoś personalnie, ale istotą jest grzech pierworodny.
- A mogę dostać nagrodę za to ?
- Proś o co chcesz.
- To powiedz kogo miał na myśli Jezus mówiąc o Eliaszu ?
- Dowiesz się od autora.
- ………. – no i ręce mi opadły po raz kolejny.
- To w jakiej księdze jest mowa o otwieranych wrotach ?
- Psalmy …
- ???!!!
Dopisane 20. 12. 2018 r.
Wrota; Psalmy.
Bramy, podnieście swe głowy! Powstańcie, wrota odwieczne! Niech wejdzie Król chwały!” (Ps 24, 7).
W interpretacji ojców Kościoła bramy, o których mowa w tym psalmie, są wrotami piekieł, do których zstępuje Chrystus, bądź wrotami niebios, które otwierają się na Jego przyjęcie podczas wniebowstąpienia. Są to również drzwi serca człowieka. „Każdy człowiek ma własne drzwi, przez które wchodzi Chrystus” — pisał św. Ambroży, odwołując się do omawianego psalmu.
- Personalne każdy z nich był narzędziem za grzech pierworodny. Zawsze musi być ktoś personalnie, ale istotą jest grzech pierworodny.
Kto zabił Jezusa…? To pytanie zostało zadane też Melowi Gibsonowi podczas wywiadu w 2004 roku. Wywiad dotyczy filmu „Pasja”.
Dzisiaj rano miałam okazję zadać to pytanie bezpośrednio Ojcu. Najpierw strach mnie obleciał, czy powinnam, ale… trudno pomyślałam.
- Przyjmij ten film jako bazę twojej wiedzy. Film jest bardzo prawdziwy. On sam nie kręcił i nie rozważaj czy tak było, czy nie było.
- Twoja książka to narodziny prawdy.
Po pierwsze; by zrozumieć kto zabił Jezusa, kto personalnie jest za to odpowiedzialny, warto też posłuchać samego Gibsona.
Po drugie; by zrozumieć co znaczy; On sam nie kręcił… trzeba obejrzeć I część tego wywiadu.
Do końca życia nieustająco będę powtarzać, że film „Pasja” ma ogromną moc. A „Resurrection”, wierzę, że powstanie, będzie jeszcze mocniejszy.