20. 03. 20 r. Szczecin.
Budzę się z migreną. Ostatnie wahania ciśnienia mnie dobijają.
- Co ci życzyć na nowy dzień ? – Piotr kipi dobrym humorem.
- A ! Już wiem … Żeby migreny minęły … Tak słyszę – Ojciec uprzedza moją odpowiedź.
- I żebym przestała się bać – dodaję.
- ………
- Ojciec pokazał mi jak siedzi na tronie i trzyma z jednej strony nasze dzieciaki, a z drugiej ciebie. Obejmuje rękoma. Jesteście pod dobrą ochroną.
- Ale w maseczkach lepiej chodzić, prawda ?
- To chyba dlatego, żebyście się nie wywyższali.
- Ja wiem gdzie to jest.
- Wiem kogo zniżyć.
- Ci co się wywyższali, zostaną poniżeni.
- ???!!! … – Piotr zrobił gest ręką jakby kogoś zduszał do ziemi.
Widząc ten gest przeszedł mi po plecach dreszcz niepokoju. Lepiej żyć z Ojcem w zgodzie, nie ulega wątpliwości.
Kawiarnie zamknięte, większość sklepów zamkniętych. Siedzimy przed hurtownią chemiczną czekając na otwarcie. Chcemy kupić jakieś środki dezynfekujące. Rozmawiamy …
- W Warszawie robi się nieciekawie, tutaj chyba jest bezpieczniej.
- To może zamknę firmę na dwa tygodnie i do Wielkanocy zostaniemy w Szczecinie ? – Piotr wpada na pomysł.
- A możesz sobie na to pozwolić ? – jestem pełna wątpliwości.
- Jesteś zatrudniona u Mnie i pracujesz dla Mnie.
- A twój mąż tylko zawiadamia i podbiera co nasze.
- …….. – od razu poczułam się pewniej.
- A może to wcale nie przypadek, że mamy być tutaj ? – myślę dalej.
- Dziewczyny muszą być razem.
- Wow… Musimy być razem ? Musimy być razem, żeby nie rozpaczać jak coś się z tobą stanie ? – słabo mi się zrobiło.
- Nastąpi zdarzenie.
- Powołam ciebie jak powołałem Mojego Syna.
- …….. – włosy dęba mi stanęły.
- Pierwsze olśnienie przyjdzie na dniach.
- Ten, któremu ufasz zabierze ciebie na naukę do Siebie.
- „Oto jestem. Ja pójdę.”
-Usłyszałem coś niesamowitego... Zobaczyłem scenę. Widzę Ojca i aniołów, którzy stoją wokół Niego. To cała grupa aniołów, są wysocy, ja stoję za nimi i jestem najmniejszy. Bóg pyta ich... -A któż pójdzie do tego świata? -Widzę, że każdy udaje, że ogląda swoje buty, mają schylone głowy i udają, że nie słyszą, po prostu nikt nie chciał iść. Wtedy ja się wychyliłem i powiedziałem... - Oto jestem. -Ty...? - Ojciec był zaskoczony... - Więc idź. -…. i mnie przytulił. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/11/02/kiedy-pozadliwosc-oczu-jest-wielka-wtedy-twoja-wiara-jest-zadna/
- Imię oddaję.
- Dopełnij wszystkiego i wracaj.
To było tak niespodziewane i niesamowite, że zaniemówiliśmy.
Wieczorem.
- Wiesz, że Ojciec na wszystkim się zna ? – Piotr zagaduje.
- Jak trzeba, to i dachówki ci położę.
- ………. – roześmiałam się. Mimo wirusa dach remontujemy.
- Na cudach też się znam. Przede wszystkim !
- Patrzyłem jak przed lustrem mówiłeś, że się nie znam.
- Wiem Ojcze, ale się uczyłem.
- Dlatego do kąta cię nie odstawiam.
- Słuchaj, tak ciężko jest, przecież wiesz, że staram się w tej firmie, wszystko idzie po najniższej marży, ciągle walczę, ledwo sprzedaję, by ludziom dać pensję, przecież wiesz, że znam się na ekonomii.
- A Ja na cudach – wypalił natychmiast Homiel.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/09/02/ten-swiat-musi-sie-skonczyc-czy-ktos-pamieta-krew-chrystusa/
Oglądamy wiadomości o wirusie na każdym kanale. Komentujemy między sobą, że mamy szczęście, bo w porównaniu z resztą świata w Polsce jest spokojnie.
- Ten wirus będzie się rozwijać, żeby świat coś zobaczył.
- Za tą chorobą Ojciec stoi.
- Nie mam wątpliwości – myślę w duchu. AJ jest wolą Ojca.
- Zobacz, już ludzie wracają „w te pędy”.
- Jeszcze się nie zaczęły powroty. Się zaczną.
- Najciekawsze przed nami.
- To jeszcze nie te powroty ?
- Niektórzy sobie przypomną, że są Polakami.
- Rozważanie co to będzie, to wtórne.
- Chleby musimy dać.
- Was to nie dotknie.
- Podają, że w Chinach gaśnie epidemia.
- Chiny oszukują. Myślą gospodarką, nie ludźmi.
- Zobacz, nie mówi się o Indiach.
- Nikt nie będzie się zajmował pariasami, niewłaściwy kolor skóry i koniec.
Zaskoczenie. Indie ? Co prawda nie oglądam wszystkich Wiadomości w TV, ale faktycznie nie widziałam ani jednej informacji dotyczącej wirusa w Indiach. Jakby tego problemu tam w ogóle nie było. I myśląc o Indiach …
- Kiedy wróci nasz syn ? – p.s. utknął na statku w Południowej Korei.
- ……..
- Widzę niebo pełne chmur. I raptem chmury rozchodzą się na dwie strony i pojawia się wąska ścieżka zrobiona z Nieba … To będzie na krótko, bo potem znowu chmury.
- Czyli … Ojciec pomoże.
- Jakże mogłoby być inaczej.
- ……..
- Dlaczego Italia jest tak bardzo doświadczana ?
- Żeby się spełniło co jest zapisane. Każde słowo.
- ……… – podnoszę głowę zaskoczona.
- Na naszych oczach się dzieje – Piotr nie może w to uwierzyć.
- W AJ jest zapisany upadek wielkiego miasta na 7 wzgórzach. Czy o Rzym chodzi ?
- ……. – … cisza.
Czy to Rzym, a może Jerozolima ? A może jednak chodzi o III Tajemnicę Fatimską i strzałę jako symbol zarazy, która trafia w papieża … Z kolei papież to symbol Chrześcijańskiego Kościoła …Ciekawe co ma się spełnić …
21. 03. 20 r. Szczecin.
Córka była wczoraj tak zamyślona, że o mało nie spowodowała wypadku. Ochronił ją od tego oczywiście jej „Wypłosz”. Miała później bardzo ciekawy sen.
Smutna wiadomość; zmarł ksiądz Pawlukiewicz.
- Szkoda, że nie doczekał fali.
- Doczeka się, ale w innej formie.
- Zostanie mu to dane za to, że głosił prawdę.
- To, że (człowiek) odchodzi nie znaczy, że zapomina.
Wieczorem.
- Nadchodzi przełomowy moment dla życia Ziemi, a w zasadzie dla jej mieszkańców.
… Zawiesiłam się w zadumie nad tym zapisanym zdaniem. Wirus ? Nieeee, to za mało.
Dopisane 11. 10. 2020 r.
- Nadchodzi przełomowy moment dla życia Ziemi, a w zasadzie dla jej mieszkańców.
Napiszę coś dzisiaj, tak na wszelki wypadek. Kilka dni temu miałam wizję, że jestem w pokoju z jakimiś ludźmi, którzy dyskutują między sobą, że Jezus już idzie. I w tym momencie powoli otwierają się drzwi. Piotr zaś od kilku dni słyszy „paruzja !” Co to wszystko ma oznaczać, nie wiem. Jednak z rozmowy wynika, że to jeszcze nie ta wielka paruzja, na którą wszyscy czekają.
Trafiłem na bloga w 2016 roku, kiedy szukałem informacji o opętaniach. Całkiem mnie wciągnęła historia, ale dużą dozą sceptyzmu, jako skończony ateista. I mam wrażenie, że chyba jestem jedynym durnym niewiernym z czytelników i komentujących. Miotam się i nie wiem i rozrywa mnie to czasem. Modlący się ateusz.
Ale jedno jest pewne – w Ojcu i tym co mówi, można się zakochać.
Do tej pory Bóg, jeśli dopuszczałem w ogóle istnienie, to była kompletna abstrakcja. A Ojciec bardzo fajny: konkretny, mówi prosto i bardo logicznie, a do tego żartowniś. Ale sprawiedliwy.
Udało sie Panu opisać Ojca w kilku zaledwie słowach idealnie. Mi się do dzisiaj to nie udało 🙂 🙂 🙂
Tak, tylko wierni słudzy Boży będą surowiej sądzeni..
Nie chcę siebie i was dołować ale posłuchajcie tego:
https://youtu.be/BA2Lw2Miy5g
Coraz bardziej odczuwam bojaźń Bożą, a wcześniej myślałam, że nie będzie tak źle. Ten sąd to nie będzie głaskanie, wszystko na wierzch wypłynie, wszelkie nasze wewnętrzne wrzody w pełnym świetle będą ukazane.
„Dobry łotr pojął miłość i wypowiedział swój żal. Chwilę potem spoczywał na moim sercu.
Miłość przyzywa miłość… odpowiedz Mi zatem: Pragnę ciebie. Cóż cię onieśmiela? Twoje powtarzające się zaniedbania? Twoje niedociągnięcia? Brak zrównoważenia? Twoja myśl roztargniona? Złe wspomnienia? Biorę to wszystko na siebie. Zbieram nędzę, a czynię z niej wspaniałości. Daj Mi wszystko.
Czy ośmielisz się powiedzieć, że cokolwiek w twoim życiu mogłoby nie należeć do Mnie – skoro stanowimy jedno…”
„On i ja” G. Bossis
Słuchaj Aga, jesteśmy bardzo różni i Ojciec Bóg z każdym rozmawia inaczej. Jednego trzeba obudzić mocnym kazaniem ks. Chmielewskiego, drugi lubi posłuchać ojca Adama Szustaka (bardziej na luzie i z humorem, ale też mądrze mówiącego), albo wyważonego i mówiącego z troską oraz miłością będącego już u Ojca ks. Pawlukiewicza.
Kieruj się sercem i intuicją w wyborze kapłana, którego chcesz słuchać. Ważne tylko żeby jego kazania były zgodne z Ewangelią.
Większość z nas miała kochających rodziców i wiemy, że nawet jak narozrabialiśmy i dostaliśmy klapsa, to potem było przebaczenie i przytulenie a nie wyrzucanie z domu.
No chyba, że ktoś się zbuntował i sam z niego uciekł.
Więc jeżeli Ojciec w Niebie kocha nas o Niebo więcej to czego się bać?
Nie po to Pan Jezus poniósł Ofiarę za nas, żebyśmy nie otrzymali zbawienia. A do tego jeszcze Miłość i Miłosierdzie Ojca.
Napisał tutaj ktoś o pseudonimie „Anonim”, który określił się jako ateista ale widocznie poszukujący. Stwórca, którego tu opisuje Pani Ola przekonuje go i chciałby, żeby Ktoś kto go stworzył Był taki normalny i przystępny.
Powiem Ci, że ja z Kościołem jestem związany od urodzenia, ale to ciągłe straszenie piekłem też mnie trochę zawsze dziwiło. Pewnie dlatego wylądowałem na tym blogu, gdzie Ojciec mi pokazał , że jest kochany, dobry z poczuciem humoru, a przede wszystkim nie taki odległy jak większość myśli.
Jednym słowem jeżeli jest miłość, to nie ma się ochoty nikogo krzywdzić i przestrzega się przykazania, które dostaliśmy od Osoby kochanej i jesteśmy poświęcić za Nią życie.
Nie mówię, że nie odpokutujemy za nasze złe uczynki, bo pewnie trzeba będzie, ale Ojciec wie jak diabeł nas tu zwodzi i jak mamy ciężko.
Wspierajmy się, pomagajmy ludziom, nie bądźmy nieczuli na ludzką krzywdę oraz zło i wybaczajmy (chociaż ciężko czasami), bo Ojciec jest w każdym z nas. Będzie dobrze.
„Większość z nas miała kochających rodziców i wiemy, że nawet jak narozrabialiśmy i dostaliśmy klapsa, to potem było przebaczenie i przytulenie a nie wyrzucanie z domu.
No chyba, że ktoś się zbuntował i sam z niego uciekł.”
Miałam pecha i trafiłam do mniejszości, podobnie jak mój mąż i całkiem spora grupa moich znajomych. Nikt o zdrowych zmysłach nie ucieka z szczęśliwego kochającego się domu.
Jezus miał kochającą rodzinę i kochającego Ojca w Niebie i jak skończył? – kto mu zaplanował krzyż? – kochający Ojciec.
Czy będziesz umiał kochać Ojca, kiedy wyśle Cię na Kalwarię?
Łatwo jest kochać gdy wszystko idzie po naszej myśli. Nawet, a raczej przede wszystkim umiejętność kochania jest łaską. Nie mamy nic w sobie dobrego, czego byśmy nie otrzymali. Po prostu nie wierzę sobie, czy dam radę. Mogę tylko prosić Go o łaskę m.in. pokutując.
Maryja w Fatimie straszyła małe dzieci piekłem, bo jak to nazwać, jak oni prawie, ze strachu nie poumierali jak to zobaczyli.
Według ks. Skwarczyńskiego, to co nadchodzi to Wielkie Oczyszczenie i rzeczywiście nie jest to paruzja w sensie Sądu Ostatecznego. To co nadchodzi to „tysiącletnie panowanie Jezusa” na Ziemii wolnej od gacków.
Powoli otwierają się drzwi…
Powoli nadchodzi Paruzja, czyli:
Dzień Pański („Dzień Jahwe”), będący wyraźnym działaniem Boga, ma być dniem przerażającego „Gniewu Pańskiego”, któremu mają towarzyszyć wielkie plagi i nieszczęścia – obejmujące jednak wyłącznie grzeszników. Dla wiernych sług bożych będzie to dzień wielkiej radości…