18. 02. 19 r. Warszawa.
- Miałem wizję dzisiaj o 5 nad ranem. Zobaczyłem w swoim pokoju dziewczynkę, była tylko w białych majtkach. Cała była bardzo biała, lat około 8, długie jasne włosy spięte w kitkę. Układała moje rzeczy w szafie. Wyciągała wszystko i układała na nowo. Mówię do niej …
- A co ty tu robisz do cholery ?!
- Przemeblowuję ci rzeczy.
- A kto ci pozwolił ?!
- Przecież ty mi pozwoliłeś ... i dalej wyciągała moje rzeczy.
- Pozwoliłem ? To rób… i poszedłem się wykąpać pod prysznic, bo czułem, że mam to zrobić. Wróciłem do pokoju, a ona leżała na brzuchu, ręce pod brodą i czekała. Siadłem naprzeciwko i zaczęliśmy rozmawiać … Dziwne.
Na początku nie chciałam sobie tym zawracać głowy, ale kiedy w przeciągu godziny opowiedział mi to po raz trzeci, coś mnie tknęło.
- Pozwoliłeś ? Hmm … To wczoraj ! Wczoraj wyraziłeś zgodę, pozwoliłeś na nałożenie pasa !
- Tak myślisz ?
- Spytaj Ojca. Czy ta wizja jest związana z tym, co wczoraj się zdarzyło ?
- Wszystko jest połączone.
- A kim jest ta dziewczynka ?
- Czy to ważne ? Pozytywna energia.
- Jasne włosy, biała… Anioł jakiś ? Wiesz, co znaczy przemeblować rzeczy ? Mówi się przemeblować swoje życie. Ona układała twoje rzeczy po swojemu. To znaczy, że … Niebo przejmuje twoje życie już całkowicie – w końcu doszło do mnie.
- To życie się kończy.
- To biznesowe ? – pytam mając na uwadze moją wizję z kapturem.
- To powtarzalne. Rozumiesz ?
- A więc twoje kawy, ta rutyna się kończy.
- Przestanie Piotr chodzić do pracy ?
- Przestanie.
- No jak to ?!!! – Piotr się włącza.
- Tak to.
- Co będzie robił ? – drążę dalej.
- Będzie.
- Ja jestem, a on będzie.
- … ??? … – Piotr się zapatrzył.
- Ten kraj pójdzie mocno do góry, że nikt mu nie dorówna.
- To będzie szok.
- Po co ci paszport amerykański, skoro masz polski i nic lepszego nie będzie ?
Wieczorem.
Dzisiaj pracowałam nad nowym tekstem do blogu. Pisząc płakałam ze śmiechu. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/02/19/nie-tacy-nosili-pasy-a-teraz-sa-smetni-na-dole/
Pokazałam go Piotrowi, żeby też się pośmiał.
- Nie wiem, czy powinnaś publikować. Wychodzę tu na jakiegoś idiotę – zawahał się nagle.
- Wcale nie. Tu między wami widać wielką więź i bliskość i to jest wspaniałe. Ale spytaj się Ojca na wszelki wypadek – sama już zwątpiłam.
- Mogę to opublikować ?
- „Jak nie, jak tak ?”
- Ojciec odpowiada jak Ferdek Kiepski – Piotr się roześmiał szczęśliwy.
Oglądamy teleturniej „Jeden z dziesięciu”. Pada pytanie; jakie Kościoły są w Wielkiej Brytanii.
- Jest ich kilka – kiwam głową.
- Na cholerę im tyle ! – Piotr na to …
- To twoja wina, zaczęło się od Lutra – uświadamiam go żartując.
- Ty, ty… Buntowniku !
- To żeś narobił … – robię mu wyrzuty.
- Idź i zrób za to teraz porządne egzorcyzmy – śmieję się.
I poszedł, a gdy wrócił …
- Boże… Jak ciężko się modliłem dzisiaj. Pan Bóg nie kazał przerywać, a nie miałem siły. Kazał mi ostatkiem siły modlitwę dociągnąć do końca. Rozbolał mnie brzuch, wszystko bolało, byle bym jej nie dokończył. Wizję miałem w trakcie modlitwy.
- Jaką ?
- Dzisiaj rozdzieliłem wilka od tego chłopca.
- … ???… – pytam oczami, bo nie rozumiem.
- Tego na muralu. W wizji oddzieliłem ich od siebie. Pan Bóg mi powiedział …
- Kiedy widzą ciebie z krzyżem, wybierają piekło, niż bycie z tobą.
- Tak mocno ich parzysz, Mały.
- Uciekają do piekła.
- Wolą piekło niż ciebie … tak powiedział. Oddzieliłem chłopca od wilka, rozerwałem ich i jak gackiem pieprznąłem, to biedny chłopiec nie wiedział gdzie ma iść.
- Widzisz to ? - Co ? - Człowieczy los. Wielokrotnie jechaliśmy ta trasą i mijaliśmy ten budynek, ale dopiero teraz przyjrzałam się obrazowi uważniej. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/09/27/spozywaj-codziennie-chleb-moj/
- Sam wywołałeś ten mural ?
- Przyszedł sam do mnie. Pokazano mi to dzisiaj, tak skuteczna była dzisiejsza modlitwa. Pokazali, że rozrywam im ręce. I wilk poleciał do piekła, a potem trzymając krzyż Ojciec mi to powiedział. Nie mogę dojść do siebie, straszną energię mnie kosztowało … – leżał na sofie blady jak ściana.
- Nie mam siły do niczego, zrobiło mi się zimno, ręce mi zaczęły drżeć … Boże … Jaka ciężka modlitwa była dzisiaj. Nie zdajesz sobie sprawy, co przeszedłem dzisiaj … Jak modlitwa była ciężka dzisiaj … – powtarzał w kółko.
- A ty nie zdajesz sobie sprawy, co zrobiłeś dzisiaj.
- Oddzieliłeś wilka od dziecka, na rzeź szedł.
- Ojcze, ale to było ciężkie dzisiaj …
- ….. A kto powiedział, że łatwo znaczy dobrze ?
- Boże, nie możesz mi tak mówić. To ja tak mówię.
- Nie mówisz, powtarzasz Moje słowa.
- To moje słowa – Piotr się upiera. Faktycznie to jego z wielu ulubionych „powiedzeń”.
- Nie twoje, a Moje, a ty je powtarzasz.
- Przez dziesiąte, czy setne usta.
- …. Napracowałeś się dzisiaj.
- Naprawdę się dzisiaj napracowałem, Ojcze. Biały jestem ? – pyta mnie.
- Nie …. – kłamię, bo jest bardzo biały. Nie chcę go dodatkowo przestraszyć, bo jeszcze pomyśli, że właśnie umiera.
- Wykończony jestem, w trakcie modlitwy myślałem, że zemdleję.
- Wiedz, że jest skuteczna.
- …. Ale przeszedłem dzisia … Takiej modlitwy nigdy nie miałem, strasznie osłabłem. Ojciec nie pozwolił mi przerywać. Strasznie boli teraz mnie głowa, brzuch, wszystko, strasznie dużo energii straciłem dzisiaj … Słyszałaś ? Wolą piekło niż mój krzyż, tak ich parzę … Tak mi powiedział Ojciec …
- Wiesz dlaczego odejdziesz ?
- Bo to jest twoim celem.
- Masz wyczyścić ten świat.
- Odejdziesz z twojej codzienności.
- A myślałam, że umrzesz – wyrwało mi się z ulgą. Różne już myśli szalały w mojej głowie teraz.
- Pan Bóg nie przewidział umierania dla mnie… – Piotr się zamyślił.
- Wolę nic nie mówić, a może przewidział ? Ja już nic nie wiem. Ojcze, już niczego nie jestem pewny, powiem Ci szczerze. Tak robisz wszystko … – wzrusza ramionami.
- Wiesz dlaczego tak robię ?
- Żebyś był całkowicie zdany na Mnie.
- Mnie zawierzył.
- Co jak się okazuje jest wyższą szkołą z tobą.
- Ojcze, ale muszę mieć więcej siły.
- Dzisiaj należą ci się lody, te czekoladowe.
- Ale tam nieczynne – zwracam uwagę, bo zamknięto naszą lodziarnię, która fundowała tzw. prawdziwe lody.
- Nie mówię, że pójdziesz zjeść, ale coś ci się należy.
- …. Muszę się położyć, wykończony jestem … Gacki wolały iść – powtarza jak mantrę.
- Ale zaraz wrócą – trochę go otrzeźwiam.
- Ale w bandażach.
Piotr zasnął na jakąś chwilę. Ta chwila niewiele mu dała, nadal był blady. Chciałam zadać jeszcze jedno pytanie, ale widząc jego „cierpienie” mocno się wahałam.
- Ojciec mówi, że masz coś do mnie jeszcze …
Zadzwoniła do mnie stara znajoma, która stawiała kiedyś karty (także tarota), a teraz jest dość poważnie chora, prawie zniedołężniała. Prosiła mnie, abym się dowiedziała dlaczego to ją spotkało … Chciałam spytać, sama byłam ciekawa, ale szukałam okazji, więc kiedy Piotr dał Ojca przyzwolenie po prostu spytałam …
- Takie jest wychodzenie ze złego nawyku.
- Czyli tak boli wychodzenie od gacka ?
- Wróżbiarstwo jest szkodliwe.
Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/