05. 10. 18 r. Warszawa.
Piotr zmęczony nie odzywa się. Siedzimy i gapimy się w nasze kawy. Dzwoni córka, zaczyna coś opowiadać, ale nam się nie chce odpowiadać.
- Nikt mnie nie rozumie – narzeka w końcu.
- Przepraszam, przepraszam. Wypłosz cię rozumie.
Roześmialiśmy się serdecznie i to nas budzi z letargu. Piotr się rozgadał, więc postanowiłam spróbować popytać.
- Czy mogę zadać jedno pytanie ?
- Kolejne ?
- Jasne, kolejne ważne, może najważniejsze. Co to znaczy ?
MK 10; 45 / Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu». Łk1;68 «Niech będzie uwielbiony Pan, Bóg Izraela, że nawiedził lud swój i odkupił go.
- Czy musiał ? Jeśli Niebo i tak ma kontrolę nad piekłem ? Dlaczego Jezus musiał „dać okup” jeśli Bóg i tak ma kontrolę na piekłem ?
- Po co ludzie przechodzą gehennę na Ziemi, kiedy nad nią mam kontrolę ?
- Po co to wszystko ?
- Po co jest ta Ziemia ?
- Po co męczyć tych ludzi ?
- Po co ?
- Świat to test.
- Test z podpowiedziami.
- A Chrystus to korepetycje, żeby cię ratować, żebyś egzamin zdała.
- Bo jak raz oblejesz to jest koniec z tobą ?
- Nie.
- Wziął twoje grzechy i masz szansę powtórzyć tę klasę.
- ……. – nie powiem, mowę mi odjęło.
- Ale czy potrzebna była taka… śmierć Jezusa ?
- Czy kwestionujesz zasadność tego co robię nie widząc przyszłości ? Niczego ?
- Widocznie jest taka potrzeba.
- Jak człowiek może poświęcać się dla drugiego człowieka nie widząc Mojego poświęcenia ?
- Rozumiejąc to, że mogę wszystko, a oddaję Siebie ?
- Jak nie masz wzorca to skąd wiesz jak masz robić ?
- Oczywiście nikt nie wymaga, abyś się ukrzyżowała, ale po to jest cierpienie.
- Czy wreszcie twoja ciekawość została zaspokojona ?
- ……. – powinnam potwierdzić, ale powiedziałam..
- W tej materii tak – … bo jeszcze kilka miałam w zanadrzu pytań.
- Niestety muszę ci powiedzieć… – Ojciec zwraca się do Piotra…
- Że to jest studnia bez dna.
- Zobacz na karteczki, a każda to pytanie.
W Biblii kwestie, które mnie nurtowały pozaznaczałam kolorowymi karteczkami. Spojrzałam na to z boku i przyznałam w duchu, że faktycznie trochę ich jest.
- Uwagi, które nasza autorka nie rozumie, które chce doformalnić.
- Niektóre zdania musisz zostawić takie, jakie są.
- Ale które… ? – pomyślałam od razu.
Przeczytałam odpowiedzi Ojca jeszcze raz i zachwycona byłam ich prostotą. Być może jedno z najważniejszych teologicznych dylematów, na którymi zastanawia się połowa naszego świata, została w tej chwili wyjaśniona. Wyjaśniona w bardzo logiczny sposób, wyjaśniona tak, aby każdy mógł zrozumieć. Pamiętam słowa o Biblii…
- Czy należy wierzyć w każde słowo napisane w Biblii ? - Nigdy. Jest tak napisana, aby zmusić człowieka do myślenia. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/06/16/biblia/
- To nie jest książka dla wszystkich.
- Kiedy wszystko wyjaśnisz, nie zostanie miejsca na myślenie.
- A kiedy myśli, to zapamięta.
- Dziękuję ci Ojcze – powiedziałam głośno, bo bardzo mi to pomogło zrozumieć wszystko.
- Czasami mówię Ja, a czasami Ja – nagle Piotr do mnie.
- ……. – zbiło mnie to z tropu, bo jak mam to rozumieć teraz ?
- A kim jest ten „drugi Ja” w takim razie ?
- To nie jest na tą lekcję.
- Hmm….
- Ludzie nie rozumieją dlaczego i po co Jezus oddał życie – wracam do głównego tematu.
- Nie rozumieją, czy nie chcą rozumieć ?
- Pamiętaj o uchylonych drzwiach.
- Łatwiej słoniowi przejść przez ucho igielne...
- No właśnie… Mnóstwo ludzi idzie do Góry, a jednak ciągle słyszę, że te drzwi są ledwo uchylone. Mam takie wrażenie, że te wąskie drzwi prowadzą dokądś jeszcze, może wyżej, do innego miejsca…
- Bo tak jest.
- Nie rozumiem – wtrąca się Piotr.
- Zobacz, moja mama to dobry człowiek, ale nie wierzy. Na pewno pójdzie do Góry, jak i Edziu. Ale na pewno przez te wąskie drzwi nie przejdzie, bo nie wierzy – tłumaczę mu prosto jak tylko się da.
- Może będzie miała swój domek, swój ogródek…
- … Jak to opisuje Sigmund w swojej książce… Ale to nie będzie trwać wiecznie – powiedziałam bezwiednie.
- Oooo nie.
- Dlatego odradzają się tutaj ciągle, aż uwierzą…
- …… – jakie to w sumie wszystko stało się nagle jasne i proste.
- Niebo w Niebie ? – Piotr na to.
- Tak mi się wydaje.
- Powiedz to 200, a nikt ci nie uwierzy.
- Powiedz 1000, a może jeden zacznie myśleć.
- Powiedz to 100 tysiącom, a może jeden uwierzy.
Wieczorem.
Jestem pod wrażeniem dzisiejszej rozmowy, a Piotr już chyba zapomniał. Jest zbyt zmęczony problemami firmy, aby zastanawiać się nad czymkolwiek więcej niż firmą.
- Od dwóch dni nie robię egzorcyzmów. Nie mam siły.
- Żołnierzu ! Nie przysłałem cię, byś leżał.
- Dzień bez modlitwy to dzień stracony !
- ……. – Piotr się wyprostował.
- Nooo, straciłem dwa dni, przyznaję. Słowa Ojca zabrzmiały jak dzwon – szepcze do mnie.
- Teraz straciłeś znacznie więcej.
- Posłałem cię po to, żebyś był.
- Jesteś tu po to, po co jesteś.
- Jak przywrócę twe imię, to dzwony się rozdzwonią.
- Więc czyń po to, po co cię wysłałem.
- Nie wedle Swego, lecz wedle Mego uznania.
- Twoja powinność to Moje polecenie.
- Mocne słowa niech wypalą twój tłuszcz z głowy.
- Przywołuję imię twoje !
- Żołnierzu, mundur zapnij.
- Wykonaj swą służbę wedle Mej woli.
- Zwróć uwagę, że wszyscy wokoło ciebie mają, lecz nie ty.
- Oni są dla dóbr materialnych, lecz nie ty.
- Ty jesteś dla Mojej chwały !
- …….
- Ale dostałem naganę – szepcze Piotr po dłuuuuugiej chwili.
- To jest nagana z ostrzeżeniem.
- Ale jeszcze do raportu cię nie wezwałem.
Siedzieliśmy cicho. Piotr naprawdę wygląda na wykończonego. Problemy narastają, kary się sypią, sypią się dostawy, 5 tirów cofniętych, bo źle zrobiono jakieś krzesła. To nawet nie błąd człowieka, a błąd maszyny, wszystko się wali, Piotr nie daje rady. Zapominamy, że jest po ciężkim zawale i ciężkiej operacji serca, tacy jak on na rencie są od dawna. Widzę, że zaczyna mu wszystko obojętnieć. Nawet już nie walczy.
- Jestem zmęczony.
- Po wojnie sobie siądziemy, powspominamy stare dzieje, napijemy się dobrego napoju…
- Ale nie dzisiaj.
- Dzisiaj chmury nad światem, nie widzisz tego Mały ?
- Co chcesz to masz, więc zrób to co Ja chcę.
Siedzieliśmy tak z 5 minut w ciszy.
- Co sądzisz o sądzie ?
- Mam to w dupie ! – wyrwało mu się.
- …….. – patrzę na niego z przerażeniem i czekam na jakiś grom z Nieba.
- I słusznie.
- To meta i start do nowego.
- Z tym, że tamten by długodystansowy, a ten sprintem.
- Czy w tym październiku będzie coś oprócz sądu ? – pytam.
- Ich weiss nicht.
- Akurat… – pomyślałam.
- Ci, co czytają z kuli są bardzo niebezpieczni.
- ……..
- Pokazał mi kulę z okiem Saurona z filmu „Władca pierścieni”…
- Czyli gdybanie, jasnowidzenie, bawienie się w jasnowidzenie jest niebezpieczne. Nigdy nie wiadomo, kto wtedy przemawia…
Dopisane 05. 06. 2019 r.
- Jak przywrócę twe imię, to dzwony się rozdzwonią.
To zdanie wówczas kompletnie było dla nas niezrozumiałe. Jednak miesiąc później sprawdziło się dosłownie. I muszę powiedzieć uczciwie, że trwoga zawitała do mojego serca, bo to znaczy, że apokalipsa się wypełni do końca.