26. 07. 16 r. Warszawa.
Piotr wieczorem zrelacjonował cały swój dzień.
- W kościele rano, niedaleko ołtarza w powietrzu zrobiła się dziura w kształcie owalu i wyszedł jeden anioł z wielkimi skrzydłami, miał białą zbroję. Po chwili następny i następny, w sumie było ich siedmiu. Stali, po prostu stali.
- To twoi bracia … usłyszałem – wzruszył ramionami Piotr.
- Rozumiesz coś z tego ? – pyta mnie, jakbym znała odpowiedź …
- A dzisiaj o 15,00 się modliłem i po raz pierwszy światło nie odbiło się od mojej dłoni, ale przebiło rękę, zawróciło, przebiło i przeleciało do drugiej.
Piotr był zły na siebie, że ochrzanił naszego podwykonawcę Ł. Zrobił to tak mocno, że tamten rozpłakał się przez telefon. Niestety przez Ł. nasza firma ma spore problemy. Chłopak jest dobry, ale mocno ostatnio roztargniony albo nadzwyczajniej w świecie przemęczony. Nie pilnuje wielu spraw. Ma dosłać wykonaną produkcję i dosyła w połowie myląc przy okazji kolory zamówionego sprzętu. Piotr od miesięcy uczy go jak prowadzić biznes, klaruje mu jasno i cierpliwie, ale on po paru dniach znowu robi te same błędy. Piotr ręce załamuje, bo przez niego ma spore kłopoty i klienci bezpardonowo naliczają odsetki. Zysk w ten sposób topnieje w oczach.
- Nauczyciel to nie tylko głaskanie.
Podałam kolację i Piotr jak zwykle zjadł wszystko, a zjada wszystko niezależnie, czy jest dobre, czy złe.
- Wszystko od ciebie zjem, masz mnie jak na widelcu.
- Chcesz powiedzieć, że jak podam truciznę, to też zjesz ? – ze śmiechem spytałam.
- A po co miałabyś to robić ?
- Tak sobie mówię …
- To nie mów.
- Rany … – poczułam się jak skarcony uczeń.
No i siedzieliśmy w ciszy, ale tylko przez chwilę …
- Ciągle słyszę Jerycho, Jerycho … O co chodzi ? – Piotr pyta mnie zdziwiony.
- Jedyne co mi się kojarzy to trąby jerychońskie. Trzeba to sprawdzić. A może Homiel coś wie ?
- Nadchodzi. Sposobcie sie.
- ???!!!
27. 07. 16 r. Warszawa.
Wieczorem.
- Homiel daje mi chyba znać, że mój biznes się kończy. Ciągle mówi mi o znakach. Dostałem fakturę z Gdańska, a to jak zamykanie cyklu. Co dalej ?
- Posługa bracie.
- Ciekawe co znaczy posługa u ciebie, będziesz ludzi uczył ? – próbowałam sobie to wyobrazić. Czy Piotr będzie jeździł i prelekcje robił ? … To niemożliwe…
- Cuda będziesz robił, a wtedy pójdą za tobą.
- A kiedy pójdą za tobą, wtedy pójdą za Nami.
- …… – spojrzałam na mojego Piotrusia. On i cuda ? To jakiś żart …
- Czy cuda są takie ważne ? Nie da się bez nich ?
- Słowa to dużo, ale dla ludzi za mało.
- Może ty leczyć będziesz …? – zaczęłam już analizować na poważnie przypominając sobie moje migreny.
- Nic nie dzieje się bez powodu.
- A co jest powodem ?
- Życie wieczne.
- A co z naszymi pracownikami ? – pyta Piotr.
- Nie martw się i tak zostaną rozlosowani.
Homiel to pięknie ujął. Rozlosowani w sensie od losu, roz-losowani, czyli rozdzielone zostaną im dalsze losy, miejsca, zadania.
- Przeżyją beze mnie ? – Piotr.
- Jakoś przeżyją.
- … Dzisiaj podczas modlitwy gacki mnie atakowały, gryzły mnie w nogi – powiedział zupełnie bez emocji.
- Masz szczęście, że mnie poznałaś. Patrz ile masz wrażeń ! – żartem do mnie.
- Nie masz szczęścia, wszystko idzie zgodnie z planem – Homiel natychmiast prostuje.
- Ten atak anafilaktyczny przez zęba też był zaplanowany ? Przecież mogłeś tego nie przeżyć !
Pytam z ciekawości, bo kwestia przeznaczenia, niebiańskiego planowania, a przypadku jest niezwykle ciekawa. Wtedy, według lekarza zostało Piotrowi tylko 10 minut życia.
- Tak naprawdę nie mogło być inaczej.
- Naprawdę ? … Wrażenia pierwsza klasa ! – Piotr nie mógł się powstrzymać od uszczypliwości.
- … Coś się znowu zacznie dziać koło nas ? – pyta znowu.
- A czegoż ta rodzina może się obawiać ?
- ?
Oglądaliśmy relacje z wizyty papieża Franciszka na ŚDM w Krakowie. Ogromna masa ludzi…
- Wykarm tyle i daj spać … Wyobrażasz sobie ? Tyyyle ludzi …
- To nieważne.
- A co ważne ?
- Bycie.
- …… – Piotr zaczął macać się po brzuchu sprawdzając jego stan objętości.
- Spójrz na swój brzuch.
- Jem mało przecież.
- Wiem, a jednak ciągle go masz – roześmiałam się na cały głos widząc minę Piotra.
- ……
- No i co z tym Jerycho ? – pyta mnie Piotr.
- Muszę dokładnie sprawdzić, a nie mam czasu – i faktycznie tak jest.
- Nikt nie uwierzy prawdzie, a prawda jest na wyciągnięcie ręki.
Dopisane 28. 04. 2017 r.
- Jerycho. Nadchodzi. Sposobcie się – Homielowi jak zwykle nie chodzi o dosłowność tego miejsca https://pl.wikipedia.org/wiki/Jerycho ale o symbolikę.
Ta „piekielna” okolica uosabia te wszystkie trudne przeżycia, które zamykają człowieka na Boga.
Jerycho, przeciwieństwo Jerozolimy, uosabiającej przebywanie w bliskości Boga, jest symbolem wyemancypowania człowieka i trwania na antypodach doświadczenia Boga: „Ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce” (Rz 1,21). Jerycho to najniżej położone miejsce na świecie. Leży dziesięć kilometrów na północny zachód od północnego krańca Morza Martwego. Ta bliskość też ma swoją symboliczną wymowę, zwłaszcza jeśli uświadomimy sobie, że po drugiej stronie miasta znajduje się góra kuszenia. Z jednej strony Szeol, w którym może się „pomieścić” to wszystko, co w człowieku obumarłe, pozbawione Boga. A z drugiej strony miejsce, w którym Bóg został w Chrystusie poddany kuszeniu (por. Mt 4,1–10), by zrezygnować z wędrówki i zstąpienia do otchłani w celu wyprowadzenia stamtąd praojca Adama. Ta „piekielna”, dosłownie i w przenośni, okolica uosabia te wszystkie trudne przeżycia, które zamykają człowieka na Boga, wiążą go i są przyczyną zdezorientowania, w którym nie znajduje on odpowiedzi na trudne pytania do Boga i drugiego człowieka. Jerycho wyznacza na mapie wszelkie ludzkie wyobcowanie wobec Boga, ale także wobec samego siebie. http://biblia.wiara.pl/doc/2064979.Jerycho
Czytając te słowa, a zwłaszcza fakt, że to „najniżej położone miejsce na świecie” widziałam oczami wyobraźni wieżowiec z wizji Piotra http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/12/31/on-chce-byc-niezauwazony-a-trzeba-mowic-o-nim-glosno/ , w którym wszystkie światła na piętrach są wygaszone, a rozświetlone było najniższe piętro. Homiel pokazał w ten sposób jak nisko upadła nasza wiara.
Ale Jerycho ma też swoją drugą twarz. W Jerycho przebywał często Eliasz, gdzie miał szkołę „synów proroczych”. W Jerycho przebywał też Jezus, gdzie m.in dokonał uzdrowienia niewidomego i spotkał celnika Zacheusza. Jerycho to także według Listu do Hebrajczyków historia wiary Izraelitów w moc Boga, która doprowadziła do upadku murów starożytnego Jerycha [Hbr 11.30].
Co Homiel chce przekazać ? Z jednej strony mamy upadek, a z drugiej uzdrowienie. A może trzeba sięgnąć dna, aby zostać uzdrowionym ?
Gdy Piotr przyszedł wieczorem do domu, zaczęłam czytać mu o Jerycho pytając, czy prawidłowo interpretuję Homiela słowa.
- Sama nie pisałaś. Mylić słowo twe nie może.
- Ale mówi ! … Jakoś tak … – Piotr był zdziwiony formą tego zdania.
- Biblijnie.
- Gdybyś Piotrze czytał, to byś wiedział. Nie pytałbyś.
- Ale pytam.
- Nie ufasz sobie.