11. 07. 16 r. Warszawa.
Spędziliśmy godzinę na porannej kawie.
- Zastanawiam się, czy wziąć jedno duże zlecenie na lato… Ale facet nie chce dać zaliczki, a weksel. Kiedy słyszę coś takiego, to od razu odzywają się moje niewidzialne czujki … Wiesz co teraz mówi Homiel ?
- Nie każde zerwane jabłko jest smaczne …
- Co to znaczy ?
- Zrywasz jabłko, aby się nasycić. Chcesz wziąć zlecenie, aby mieć co robić w wakacje i zarobić, czyli się nasycić – analizuję na gorąco.
- To znaczy, że mam nie brać ?
- Jaśniej się nie da! – Homiel prawie krzyknął nieco zdegustowany brakiem naszej lotności umysłu, czym mnie całkowicie rozbawił.
Jest tak czasami brutalnie szczery, że kiedy uświadamiam sobie Kim jest, to otwieram ze zdumienia oczy ciągle się śmiejąc. W słowach anioła jest tyle ludzkich emocji, że to jest wręcz nieprawdopodobne !!!
-
Wiesz co mi się przytrafiło na mszy ?
- ………. – nastawiłam natychmiast uszy.
- Siedziałem w ławce i oglądałem jak ksiądz podnosił hostię do góry. Kątem oka zobaczyłem mężczyznę w białej, dłuuugiej szacie – pokazał ręką, że do kostek.
- Siedział koło mnie, ale tylko zerknąłem, bo mi głupio było się przyglądać. Zauważyłem, że ma włosy do ramion. Powiedział do mnie …
- Jestem przy tobie od początku. Jestem tu i tam …
- … I kiwnął głową tak, że wiedziałem, że mówi o hostii …
- … I co dalej ?
- Powiedział …
- Bądź czujny. I roztropny.
- Aha …
Oboje zamilkliśmy zastanawiając się nad Jezusa słowami. Słowo czujny zastanowiło mnie szczególnie, zabrzmiało jak ostrzeżenie, jakby coś miało się wydarzyć …
- Gdy odbierałem pocztę, zauważyłem książkę tego księdza, który zmarł niedawno na raka.
- Kaczkowskiego ?
- Tak … Poczułem, że wrócił do Góry i sam był z Góry.
- Wrócił tam, gdzie ty chcesz wrócić.
- Przede mną daleka droga ?
- Tak daleko, a tak blisko.
- Ładnie ci Homiel powiedział, ale ty jesteś kompletnie niesubordynowany, to zajmie ci trochę dłużej … Ta droga.
- ……
- Widzisz tam ? – pokazał mi ręką w prawo.
- Tam stoi wielki anioł … Ma może z 20 metrów. Mówi …
- Zło narasta.
- Taaa … Od zawsze słyszę, że zło narasta. A czy kiedyś był spokój ? – pytam.
- … Pokazał sinusoidę.
- Hm … Rozumiem, czyli teraz wzrasta, by dojść do punktu krytycznego, aby opaść. Czyli co się jednak szykuje, jakieś wydarzenie …
- Chyba tak.
12. 07. 16 r. Warszawa.
Homiel miał rację mówiąc, że w tym roku wiedzę będziemy otrzymywać większą. Piotr po dzisiejszej porannej mszy stwierdził, że ostatnio ma taki natłok wrażeń i doświadczeń jakby się z czymś spieszyli.
- Modliłem się i na ręku tym razem miałem nie kule, ale kręgi, które się podnosiły i unosiły … Podnosiły i unosiły …
- Hmm … Ciekawe co to znaczy, raz kule, które oplatają twoje ręce, a raz kręgi ?
- Nie mam pojęcia.
- ……
- Już wiem dlaczego Jezus powiedział do mnie nie jesteś Mi sługą, ale przyjacielem. Dzisiaj powiedział …
- Słudze bym nie przekazał tego, co przekazał Mi Ojciec.
- ???!!!
- Ojciec ocenia serce. Czystość serca.
- …….. – nie wiedziałam co powiedzieć.
- Rozmawiam z Jezusem coraz częściej … To niesamowite. Jakby się coś szykowało. Powiedział do mnie …
- Paś owce Moje.
- No będę przecież, mówię Mu.
- Paś owce Moje.
- No będę.
- Piotr, paś owce Moje.
- ……. – zamilkliśmy.
- Ciekawe … Powiedział tak trzykrotnie ?
- Tak.
Przypomina mi to scenę z św. Piotrem przed odejściem Chrystusa.
Gdy Jezus ukazał się swoim uczniom i spożył z nimi śniadanie, rzekł do Szymona Piotra: Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci? Odpowiedział Mu: Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. Rzekł do niego: Paś baranki moje. I znowu, po raz drugi, powiedział do niego: Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie? Odparł Mu: Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. Rzekł do niego: Paś owce moje. Powiedział mu po raz trzeci: Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie? Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: Czy kochasz Mnie? I rzekł do Niego: Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham. Rzekł do niego Jezus: Paś owce moje. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz. To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to rzekł do niego: Pójdź za Mną! (J 21,15-19).
Wieczorem rozmawialiśmy o NIP. Piotr wspomniał dawną wizję.
Działo się to w nocy, siatkę metalową rzucił na mnie dyrektor, chciał mnie złapać, przedstawiono mi go jako obrzydliwego dziada, demona… i idąc do mnie sam się nogami zaplątał, chciał mnie złapać za gardło, a ja się uwolniłem. On tak się zaplątał, że nie mógł z tego wyjść.
- Homiel pokazał mi dalszy ciąg tej wizji. Siatka, w którą ktoś pakuje dyrektora i wyrzuca gdzieś daleko jak śmieci.
- Zostanie wyrzucony ?
- Nie wiem, ale on ciągle ma pychę w sobie. Ciągle jest pewny swego.
- Pycha zasłania mu rozum – mówię.
- Jednym pycha, drugim nadmierne światło.
Homiel pokazał Piotrowi przed oczami jak hologram dawną wspólniczkę i przypomniał wizję, która zwiastowała rychłe jej odejście.
Widzę w hangarze mocno oświetloną salę i starszego mężczyznę, który w tym pomieszczeniu zamiata, spojrzał na mnie jakby wszystko rozumiejąc. Zaprowadziłem tam Magdę. Siada przed telewizorem. Jest tak zapatrzona w ekran, że nie widzi coś się dookoła niej dzieje, jest jakby oślepiona. Wtedy zdaję sobie sprawę, że jest to świetna okazja, by uciec. Same otwierają się wielkie drzwi hangaru, znika jej auto i wielkim tirem wyjeżdżam przed siebie zostawiając Magdę za sobą. Uwolniłem się.
http://osaczenie.pl/wp/2016/04/02/wizja-o-hangarze/
W Warszawie spotkałam się ze znajomą, którą nie widziałam 15 lat, a która również pochodzi ze Szczecina.
Głupio może tak do razu mówić o Bogu, o naszych doświadczeniach, ale nie minęło może 10 minut, jak zaczęłam o Nim mówić prawie otwarcie pokazując przy tym swoje zdjęcia. Znajoma zaczęła z kolei opowiadać o różnych metodach relaksacyjnych, uzdrawiających jednocześnie prawie plując na Kościół. Miałam wrażenie, że zetknęły się ze sobą dwa przeciwstawne światy. Po tym spotkaniu miałam już nieprzespaną noc. Wczoraj coś tak walnęło z całej siły w podłogę, że poderwało mnie na równe nogi, a dzisiejszej nocy miałam tego horroru ciąg dalszy. Ktoś niewidzialny kładł się koło mnie na łóżku i mocno stąpał po skrzypiących klepkach podłogi. Wkurzające i przerażające. Opowiadam o tym Piotrowi …
- Czy zrobiłam błąd mówiąc o Bogu ?
- Homiel pokazuje, że z tortu odkrawasz kawałek ciasta i ktoś chce to ciasto wziąć z powrotem.
Nasze spotkanie nie było przypadkowe, ale gacek wyraźnie się wkurzył, że chcę mu spod nosa wyrwać kawałek tortu.
Dopisane 10. 04. 2017 r.
Otrzymałam dzisiaj bardzo ciekawy mail od pana, który jest obecnie w bardzo trudnej, życiowej sytuacji i zaczął odmawiać Nowennę Pompejańską, by ratować najbliższą mu osobę. Z maila zainteresował mnie ten fragment.
Podczas drugiej Nowenny trzeciego dnia miałem sen o wielkim czarnym kruku, który próbował wydziobać mi oko, ale chroniła mnie siatka (taka na meszki), która była w oknie, do tego chmary robactwa, które pojawiły się w szklance z wodą, a potem również za siatką.
Czytając pomyślałam, że to jest wybitny przykład „odkrawanego kawałka tortu”. Walka dobra ze złem. Kiedy człowiek zbliża się ku Bogu, zło natychmiast reaguje. Ta wizja jest tak w stylu Homielowym, że jestem aż zaskoczona. W wizjach, które otrzymuje Piotr zło zawsze jest przedstawiane w kolorze czarnym, jako pies czarny, ptak czarny, robal czarny itd. Jednak w wizjach, które podsyła Niebo zawsze jest też jakiś element, symbol samego Nieba. W tym przypadku siatka, która chroniła przed wydłubaniem oka, czy przed wypiciem zabrudzonej wody była dodatkowo biała (p. s. dopytałam się na wszelki wypadek). Gdyby tę wizję podsunął sam gacek nie pokazałby siatki, jako symbolu bezpieczeństwa, ponieważ on zawsze chce zastraszać, a nie dawać nadzieję.
Mogę gwarantować, że ta wizja to odpowiedź prosto z Nieba. Oni widzą jak Pan walczy, walczycie, a macie przy tym potężną ochronę. Nowenna Pompejańska to słuszna droga.