03. 04. 16 r. Warszawa.
Publikuję ten dziennik na blogu i jestem zaskoczona jak wiele sytuacji i przeprowadzonych rozmów zdążyłam już zapomnieć. Na przykład zapomniałam o wizjach Doroty, która widziała Piotra idącego na pustyni.
- Pustynia to domena zła – powiedziałam do Piotra.
- Ja jestem człowiekiem pustyni.
- Nie jesteś człowiekiem pustyni.
- Przechodzisz przez pustynię – wtrącił się Homiel.
- Dlaczego akurat pustynia ?
- Miejsce, gdzie nic nie urośnie, nie może być dobre.
- Mieszkają tam ci, co niszczą.
- …. Czy na pewno wiecie co robicie ? Na właściwego konia postawiliście ? – spytałam Homiela, bo nagle doszło do mnie, że może to zbyt wielki ciężar jak na jednego człowieka przechodzić przez pustynię z Belzebubem na karku.
- Piotr to mustang, dziki i nieokrzesany.
… I coś w tym jest. Kto normalny mógłby powiedzieć do diabła; wynoś się ośle … ?
Dorota oczywiście kompletnie nie rozumiała tego, co zobaczyła, a i dla nas stało się jasne dopiero po jakimś czasie. Naprawdę zadziwiające, że obca osoba poznana na biznesowym spotkaniu ma takie przekazy.
Idąc dzisiaj spacerem po mieście zauważyliśmy jednocześnie, że w porównaniu do innych miast w Warszawie jest wyjątkowo dużo mężczyzn o szlachetnych rysach.
- Czy ci, co nie wyglądają szlachetnie, nie są szlachetnymi ?
- Mylisz się.
- Nie oceniaj powierzchowności.
Nie chciało mi się gotować w domu, wiec poszliśmy na pizzę. Przy stoliku siedziała 10 – osobowa grupa młodych żydów. Obserwując ich przypomniałam sobie, że naukowcy debatują jak powinien wyglądać Chrystus. Wg nich biorąc średnią populacji hebrajskiej powinien być śniady i mieć kruczo – czarne włosy. Przyglądałam się więc tym ludziom z ciekawością i zauważyłam, że tylko jeden wśród nich miał bardzo śniadą skórę i jeden z nich miał brązowe włosy oraz jasną karnację skóry. I właśnie ten jeden o jasnej skórze i brązowych włosach spojrzał mi prosto w oczy. Było w nim coś naprawdę starego.
Po powrocie do domu spytałam o to Homiela, ale się wykpił …
- Nie męcz brata – w sensie nie męcz Piotra, bo się nachodził.
- Jeśli ja brat, a Ola siostra, to całuję siostrę ? – zażartował Piotr.
- Ja o Niebie, ty o piekle – odpowiedział bardzo poważnie.
05. 04. 16 r. Warszawa.
Irytują mnie ludzie, którzy ciągle twierdzą, że Piotr „gada z jakimś kosmitą”. Chyba im łatwiej uwierzyć, że to kosmita niż sam Ojciec. Mówię o tym głośno Piotrowi, a on się zamyślił.
- Zobaczyłem teraz światy pod nogami Ojca i poczułem jak składają mu pokłon. Wszystkie rasy, wszystkie planety. Myślę, że tylko uduchowieni naprawdę mogą przejść tę cienką linię, by to zrozumieć. Gdyby im powiedzieć, że ten wszechświat jest jedynie pyłkiem przy Ojcu … Ale nie są w stanie tego zrozumieć.
Znowu się zamyślił. A potem zaczął cytować słowa Ojca, które właśnie słyszał.
- Nawet ten, którego Ola słucha – akurat słuchałam ks. Glasa na YT.
- Jest uduchowiony, on w to wierzy, ale tego nie wie, ale ty wiesz, bo ci to pokazałem.
- Ty to wiesz, bo to jest wiedza ode Mnie, a oni tego nie wiedzą, bo wiedzą to od ciebie, choć to wiesz ode Mnie.
- Mój Syn mówił prawdę ode Mnie, ale i apostołów musiał przytrzymać, bo nie uwierzyli, choć Syn Mój wiedział to ode Mnie.
- Dzieci Moje niszczą się, Me serce krwawi.
- Dałem im wszystko, a oni chcą jeszcze.
- Tak niewiele chcę za tak wiele, co dałem.
- Powiedz Mojej córce, że ją błogosławię.
- …. Ojciec mówi mi, że robię to, co mi każe i czynię dobrze – powiedział Piotr, kiedy trochę doszedł do siebie.
- …. Chyba coś się stanie na planecie, że ludzie wrócą do Ojca na kolanach. Widzę pół planety w ogniu.
- Po wierzących rydwany przyjadą.
- To chyba po śmierci … ?
- W pełnej świadomości.
Boże … Ile w Twoich słowach jest smutku, pomyślałam.
Dopisane 03. 02. 2017 r.
MÓJ SYN MÓWIŁ PRAWDĘ ODE MNIE, ALE I APOSTOŁÓW MUSIAŁ PRZYTRZYMAĆ, BO NIE UWIERZYLI, CHOĆ SYN MÓJ WIEDZIAŁ TO ODE MNIE…
„A oto znów przemówił do nich Jezus tymi słowami: Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia. Rzekli do Niego faryzeusze: Ty sam o sobie wydajesz świadectwo. Świadectwo Twoje nie jest prawdziwe.
W odpowiedzi rzekł do nich Jezus:
Nawet jeżeli Ja sam o sobie wydaję świadectwo, świadectwo moje jest prawdziwe, bo wiem skąd przyszedłem i dokąd idę. Wy zaś nie wiecie, ani skąd przychodzę, ani dokąd idę. Wy wydajecie sąd według zasad tylko ludzkich. Ja nie sądzę nikogo. A jeśli nawet będę sądził, to sąd mój jest prawdziwy, ponieważ Ja nie jestem sam, lecz Ja i Ten, który Mnie posłał. Także w waszym Prawie jest napisane, że świadectwo dwóch ludzi jest prawdziwe. Oto Ja sam wydaję świadectwo o sobie samym oraz świadczy o Mnie Ojciec, który Mnie posłał.
Na to powiedzieli Mu: Gdzie jest Twój Ojciec? Jezus odpowiedział: Nie znacie ani Mnie, ani Ojca mego. Gdybyście Mnie poznali, poznalibyście i Ojca mego.”
Gdybyście Mnie poznali, poznalibyście i Ojca mego… – jeśli zrozumiemy w pełni kim jest Chrystus i co dla nas uczynił, zrozumiemy kim jest sam Bóg Ojciec. Nikt nie przychodzi od Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie. (J 14,6)
Miłując Mego Syna miłujesz Mnie.
Po wierzących rydwany przyjadą – Prorok Eliasz, jest drugą osobą, o której uważa się, że została wzięta do Nieba. Jego historię znamy z obszernego opisu pierwszej i drugiej Księgi Królewskiej. Historia proroka Eliasza wygląda bardzo wiarygodnie, wiemy że działał za rządów królów Achaba (874-853) i Ochozjasza (853-852). Eliasz, miał swojego ucznia Elizeusza, który był jego następcą. „Podczas gdy oni szli i rozmawiali, oto [zjawił się] wóz ognisty wraz z rumakami ognistymi i rozdzielił obydwóch: a Eliasz wśród wichru wstąpił do niebios. Elizeusz zaś patrzał i wołał: „Ojcze mój! Ojcze mój! Rydwanie Izraela i jego jeźdźcze”. I już go więcej nie ujrzał. (2 Kr.2) http://www.fronda.pl/a/o-ludziach-ktorzy-nie-umarli-lecz-zostali-porwani-do-nieba,29592.html