29. 03. 18 r. Szczecin.
Wracaliśmy pociągiem. Pełno ludzi w przedziale, więc rozmawialiśmy szeptem.
- W Niebie to mają dobrze, nie płacą podatków, czynszu, nie myją kibli… Ojciec daje im wszystko – Piotr zmęczony niewyspaniem, ale i problemami w firmie.
- Tak jak i tobie daję.
- Aaaa… – tyle powiedział zaskoczony, że Ojciec tak szybko się odezwał.
Piotr zaczął szukać po kieszeniach chusteczki, w pewnym momencie zastygł…
- Niemożliwe… – i wyciągnął z wewnętrznej kiszeni marynarki swój krzyż.
- Przecież go nie wziąłem! – patrzył z szeroko otwartymi oczami nie wierząc co widzi.
- Na dworcu sobie przypomniałem, że nie wziąłem krzyża ! Wcisnęli mi ten krzyż do kieszeni ! Ale jak ?!
- Z tego wynika, że masz robić to co najważniejsze – patrzę na to rozbawiona, nic już mnie nie zdziwi.
- Nie jest łatwo godzić pracę i modlić się, w ogóle nie jest to łatwe.
- Dlatego nikt nie chciał iść, nikt nie był na tyle głupi.
- ……. – zaczęłam się śmiać. Ojciec ma dzisiaj humor.
- To Piotruś był głupi ?!
- Wszystko ustawione.
Dostałam SMS od znajomego, który prosił o pomoc w sprawie chorej córki.
- Wszyscy coś chcą ode mnie, meczą mnie… – Piotr westchnął zrezygnowany.
Przeczytałam mu maila na głos, Piotr oparł głowę i się zapatrzył…
- Widzę w niej wszędzie mini krwotoki, widzę wszystko na czerwono, te krwotoki zderzają się ze sobą… Mogę jej pomóc ?
- Jak ci dam moc uzdrawiania to nikogo w Niebie nie będzie.
- Jak jedna zostanie uzdrowiona to będzie następna, potem piąta. To nigdy się nie skończy.
- To będzie jak z Olą i jej słynne ”ostatnie pytanie”.
- ……. – Piotr zamknął oczy.
- Przepołowiłem ją na pół i zacząłem spalać te krwotoki… Głupią wizję teraz dostałem. Przyszedł ten twój Caviezel… pytam go…
- Co ty robisz tutaj ?
- Przyglądam ci się.
- Potem Caviezel zamienił się w Chrystusa, urosły mu włosy i stał się Jezusem. Chrystus przytulił tą dziewczynę mocno.
- Chcesz sam to zrobić, czy chcesz Mnie poprosić ?
- Niedługo złączysz się ze Mną na dłużej, ale nie bój się.
- Nie będę cię męczył.
- …….
- Co ty sobie myślisz, że jak masz taki dar to znaczy, że masz siedzieć w piwnicy i ludzi unikać ?! – zirytował mnie. On nie może iść na zmarnowanie.
- No jaki dar, no jaki?! Każdy może mieć takie możliwości.
- Jasne ! – zirytował mnie jeszcze bardziej.
- …….
- Za tydzień idziemy w sobotę do Ikei, a w niedzielę na lody.
- A Mnie nie pytasz ?
- A może coś się zmienić ?
- A może. Nie wiem, czy będziemy mieli wspólne plany.
- Planujesz tydzień na przód Mały? Lekko szalony jesteś.
- Ojcze, chciałbym być podobny do Ciebie.
- A skąd wiesz jaki jestem ?
- No nie wiem… Wszystkim zawiadujesz, planujesz…
- Ja zawiaduję, planuję, a ty się podlizujesz.
- ……. – Piotr zamilkł, a chciałam, żeby rozmawialiśmy dalej.
- Ola chce, żebyśmy nadal rozmawiali.
- Jak to Dusia.
- A co z tą dziewczyną ?
- To nie jest temat na tą rozmowę. To jest rozmowa na ty i Ja.
- To co mam robić ?
- Kombinuj, wiecznie cię wołać nie będę – to à propos wczorajszego dnia. „Miło Mi się z tobą ogląda ten film, ale lepiej zrobisz to co masz zrobić”
- ……. – spojrzał na mnie ciężko i zaczął szeptać.
- Pamiętaj, że chciałem Alicję uzdrowić i Ojciec spytał wtedy kogo wybieram… Lepiej nie podskakiwać.
- Ale próbować możesz.
- Dlaczego mam ją zostawić? Nawet jej nie znasz...? - Jeśli jej nie zabiorę, zabiorę kogoś, kogo nie znasz. Rachunek musi się zgadzać. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/09/13/dlaczego-mam-ja-zostawic-nawet-jej-nie-znasz/
- Dostanę od kogoś w głowę za karę i będzie.
- Masz na myśli Mnie ?
- Nieeee… skądże – włączyłam się do rozmowy.
- A ty cicho bądź.
- ……. – wybuchnęliśmy śmiechem.
- Czytam o Twoim świecie Ojcze – Piotr ma na myśli „Byłem w Niebie” Richarda Sigmunda.
- Jak to o Moim świecie ?
- A ten czyj jest ?
- ???!!!! – rzeczywiście, Stwórca ziemi i nieba.
- Widzisz, to jedna setna tego co opisuje, a co tam naprawdę jest.
- Prawie nigdzie go nie wpuszczono.
- O! Faktycznie ! Richard pisze, że tam go nie wpuszczono, gdzie indziej też nie, wiele miejsc było przed nim zakrytych – Piotr odkrywczo. Ciekawe, że nie zwróciłam na to wcześniej uwagi.
- Moim zdaniem tam są domy, które są też przejściem do innego świata.
- Mały, nie zdradzaj tajników.
- ……. – Piotr się nachyla do mnie i rusza ustami jak niemowa…
- Czytaj mi z ust, żeby Ojciec nie usłyszał – … ledwo zaczął…
- Jestem nie tylko Wszechsłyszący, ale i czytający z ust.
- ……. – śmieję się.
- Jesteś tubą dobrego słowa – zwraca się do mnie.
- Nie mylić ze szczekaczką.
Musiałam sprawdzić co znaczy szczekaczka; 1. pot. «głośnik ścienny lub radio» 2. «w czasie II wojny światowej: megafon uliczny, przez który okupanci hitlerowscy podawali wiadomości dla ludności polskiej» 3. pogard. «o kobiecie gadatliwej, krzykliwej i skłonnej do kłótni»
30. 03. 18 r. Szczecin.
Trwają gorące przygotowania do świąt, zdecydowanie mniej rozmawiamy z Niebem. Dopiero późnym wieczorem…
- Pan Bóg powiedział mi dzisiaj…
- Trzymasz wartę tutaj na ziemi.
- Przepraszam, że ja tutaj się tak wygłupiam, zupełnie niepotrzebnie tak robię.
- A skąd wiesz jak Ja bym się zachował ?
- ……..
- Dam ci prezent.
- ?!
Pewnie często by się śmiał… Kościół ma tendencję do pokazywania Jezusa, można by rzec… śmiertelnie poważnie. Jednak w Jego życiu pojawiały się przekomiczne sytuacje. Nie wiem jak inni, ale kiedy czytam ten fragment …
M 6; 45 Zaraz też przynaglił swych uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzali Go na drugi brzeg, do Betsaidy, zanim odprawi tłum. 46 Gdy rozstał się z nimi, odszedł na górę, aby się modlić. 47 Wieczór zapadł, łódź była na środku jeziora, a On sam jeden na lądzie. 48 Widząc, jak się trudzili przy wiosłowaniu, bo wiatr był im przeciwny, około czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze, i chciał ich minąć. 49 Oni zaś, gdy Go ujrzeli kroczącego po jeziorze, myśleli, że to zjawa, i zaczęli krzyczeć. 50 Widzieli Go bowiem wszyscy i zatrwożyli się. Lecz On zaraz przemówił do nich: «Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się!». 51 I wszedł do nich do łodzi, a wiatr się uciszył. 52 Oni tym bardziej byli zdumieni w duszy, że nie zrozumieli sprawy z chlebami, gdyż umysł ich był otępiały.
MT 14; 22 Zaraz też przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. 23 Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał. 24 Łódź zaś była już sporo stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny.25 Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. 26 Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli. 27 Jezus zaraz przemówił do nich: «Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się!»
J 6; 16 O zmierzchu uczniowie Jego zeszli nad jezioro 17 i wsiadłszy do łodzi przeprawili się przez nie do Kafarnaum. Nastały już ciemności, a Jezus jeszcze do nich nie przyszedł; 18 jezioro burzyło się od silnego wichru. 19 Gdy upłynęli około dwudziestu pięciu lub trzydziestu stadiów, ujrzeli Jezusa kroczącego po jeziorze i zbliżającego się do łodzi. I przestraszyli się. 20 On zaś rzekł do nich: «To Ja jestem, nie bójcie się!»
… ogarnia mnie śmiech. Mam to w wyobraźni… Jezus modląc się nie liczy czasu, orientuje się, że na brzegu został sam, a łódź jest daleko. Pomyślał… ok, pójdę sobie do nich, co mi tam, zrobię im niespodziankę. I wszedł do jeziora… Uczniowie próbują zapanować na łodzią, bo wiatr silny i ledwo wiosłują. Pewnie nie myślą w tym momencie o Jezusie, ale jak bezpiecznie dotrzeć na drugi brzeg. Wiosłują i wiosłują, ale widzą z daleka postać, która kroczy pewnym krokiem i się zbliża. Zamierają… Nie przychodzi im do głowy, że to Jezus, ale duch jakiś, bo przecież niemożliwe, żeby ktoś mógł chodzić po wodzie… Trzech ewangelistów zwraca uwagę, że dorośli mężczyźni zaczynają krzyczeć wniebogłosy przestraszeni, być może w pierwszym odruchu uciekliby, gdyby mieli dokąd… Rozbawiło to samego Jezusa, który ich w końcu uspakaja. Ich miny… to musiał być niezły widok… Oczywiście to przepiękna scena…
Dopisane 11. 12. 2018 r.
Mam chyba dziwne poczucie humoru, ale jest jeszcze jeden fragment, który widząc oczami wyobraźni spowodował, że roześmiałam się do łez. Choć bezsprzecznie okoliczności tego wydarzenia były przytłaczające, to jednak ten mały incydent bardzo mnie rozbawił.
MK; 50 Wtedy opuścili Go wszyscy i uciekli. 51 A pewien młodzieniec szedł za Nim, odziany prześcieradłem na gołym ciele. Chcieli go chwycić, 52 lecz on zostawił prześcieradło i nago uciekł od nich.
- Ale próbować możesz – pisząc teraz uzmysłowiłam sobie, że ta rozmowa może być opacznie zrozumiana. Chodzi w niej o to, że za każdym razem zanim Piotr zajmie się uzdrawianiem, ma prosić Ojca lub Chrystusa o zgodę i pomoc. Bez Nich nic nie będzie skuteczne.