01. 05. 16 r. Szczecin.
Im bliżej było rozprawy, tym więcej mieliśmy pytań dot. NIP. Piotr zobaczył ciekawy obraz …
Domino – klocek opadając popycha kolejny klocek, wszystkie po kolei składają się idąc jednocześnie po schodach do góry. Na końcu mały klocek uderza wielki klocek, który spada do wielkiego kieliszka.
Można powiedzieć, że krok po kroku sprawa toczy się swoim torem, posuwa się do przodu. Mogą pojawić się po drodze problemy, bo po schodach zawsze jest trudniej, jednakże upadek ostatniego klocka do kieliszka od szampana wieszczy końcowe zwycięstwo.
Mamy wieloletniego dostawcę, który boryka się z wiecznymi problemami finansowymi. Czasami z przyczyn obiektywnych, a czasami z czystej jego premedytacji. Ostatnio zatory płatnicze u niego są tak poważne, że przestał płacić swoim dostawcom i podwykonawcom… i co ciekawe zbytnio się tym nie przejął. W końcu komornik zablokował mu konto. Piotr, zupełnie przez przypadek, przelał wczoraj pieniądze na to akurat konto, choć dostawca sprytnie wcześniej wskazał mu inne.
- No nie wiem jak to się stało, jakieś zaćmienie umysłu miałem.
- Komuś zmniejszyłeś cierpienie – wyjaśnił Homiel.
Wątpię po Jego słowach, by to był przypadek, widocznie ktoś bardzo na te pieniądze czekał. To też była dla nas lekcja.
02. 05. 16 r. Szczecin.
Rozprawa coraz bliżej, więc Piotr pyta o NIP niemal co 5 minut.
- Pierwszy łyk piwa łyknęli.
Homiel odnosi się do powiedzenia naważyłeś piwa, to sam je wypij. Myśląc i analizując logicznie pewnie chodzi Mu o urząd skarbowy, który zainteresował się nie zapłaconym przez NIP podatkiem VAT, a zgodnie z przepisami powinien to zrobić. Przyjmując towar powinni przyjąć fakturę i oddać VAT do US, a tu nic. Nie zapłacili Piotrowi, nie uregulowali Vat-u wobec US. Jestem pewna, że US zwrócił się o wyjaśnienia do NIP, a dla nich stanowić to może prawdziwy problem.
- Niedługo sprawa …
- Liczą tak samo dni jak ty.
- Wbrew pozorom mają więcej do stracenia jak ty.
- A nie możesz tak konkretniej mówić ?
- Gdybym mówił przyszłość, to byś wiedział, ale nie wierzył.
- A tak nie wiesz, ale wierzysz.
Piotr miał wizję;
- Siedzimy w domu, wyłazi ze mnie wielka biała postać, a moje ciało pozostaje na podłodze jak zdechła lalka. Usłyszałem łzy ludzi spadające głucho na ziemię i dlatego wróciłem do tego ciała z powrotem.
Niewątpliwie, gdyby mu coś się stało, gdyby odszedł rozpacz w domu byłaby przeogromna. Mam nadzieję, że nasze łzy nie pozwolą mu odejść …
05. 05. 16 r. Szczecin.
Siedzieliśmy wieczorem przed TV i toczyliśmy ożywioną dyskusję.
- Coraz bardziej nie lubię Żydów za to, że nie uznają Chrystusa – mówi do mnie Piotr po obejrzeniu jakiegoś programu w TV.
- Nie możesz ich nie lubić, możesz im współczuć.
- W grzechu pomrą.
Hm…. Przetomci wam powiedział, iż pomrzecie w grzechach waszych; bo jeźli nie wierzycie, żem ja jest, pomrzecie w grzechach waszych – przemowa do faryzeuszy, ewangelia św. Jana.
Oglądaliśmy film „Spotlight”.
No cóż … Demaskujący księży i kościół katolicki film to jak uwierająca drzazga dla uczciwego chrześcijanina.
- O światłości nie decyduje przynależność, ale postępowanie.
Kurcze… Homiel znowu ma rację. To, że ktoś nosi habit, sutannę nie czyni go od razu kimś wyjątkowym. Czyny i postępowanie świadczą kim jesteś naprawdę. Wielu ludzi o tym zapomina.
Pisałam tekst na blogu o spadającym aniele i przypomniałam tę wizję Piotrowi, ponieważ jestem pewna, że dawno o niej zapomniał.
Po chwili w jednej sekundzie, przynajmniej tak mi się wydawało, zobaczyłem ciekawą historię; Przed tronem Boga stało w rzędzie kilku wielkich aniołów, a za nimi kolejne rzędy. Z tego tronu biła niesamowita jasność i boskość. Nie widziałem Boga, ale wiedziałem, że tam siedzi. Jeden z aniołów, który stał po prawej stronie tuż obok tronu zaczął się od niego oddalać. Mijając kolejne rzędy zaczął się jednocześnie kurczyć, aż stał się tak małym, że sięgał jedynie stopy anioła, który stał na samym końcu w ostatnim rzędzie. Ten ostatni skrzydłem strącił tego, co się właśnie zmniejszył. W czasie spadania anioł zrozumiał, że właśnie stracił wszystko. Kiedy znalazł się na ziemi stał się człowiekiem.
- W jego mniemaniu stracił wszystko.
- Pokuta to nie strata, pokuta to nauka – odezwał się Homiel.
Homiel zapowiedział po raz kolejny wielkie u nas zmiany….
- Będziesz miała materiału do pisania bez liku.
- O to Wam chodzi ? O to pisanie dla ludzi ?
- Przecież to światło.
- …. Aleś się nasłuchała dzisiaj – mówi do mnie Piotr.
- A ile się nasłucha !
- Dlaczego ?
- Dla dobra.
Naprawdę zaczynam obawiać się tego, co ma nadejść. Homiel mówi tak tajemniczo, że nie wiem czego mam się spodziewać. Piotr na razie to bagatelizuje, ale… sama już nie wiem. Te zmiany mają nas nauczyć nowych rzeczy… jak podejrzewam.
- Nauczyłeś się miłości i musisz nauczyć się stanowczości.
- Nie każdy płaczący potrzebuje pomocy.
Coraz więcej ludzi kieruje się do Piotra o pomoc, a Piotr nie jest w stanie rozpoznać komu ma pomóc, a komu nie.
- Możesz wszystko, ale móc wszystko to wielki ciężar.
Czasami słyszę od ludzi, że Homiel powinien się dać sfotografować. Oczywiście byłoby to cudowne, ale…
- My jesteśmy kropkami przy zdjęciu Chrystusa, a oni Jego nie widzą.
- Widzą ci, co mają widzieć.
- Ale dlaczego jedni widzą od razu, a inni nie widzą w ogóle, albo później ?
- Wiedza… Nie wszyscy w to uwierzą.
- Dla niektórych drzwi będą zawsze zamknięte.
- A nie mogą być otwarte ?
- Ale oni nie chcą ich otworzyć.
To święta prawda. Spotkałam na swojej drodze tak zatwardziałych sceptyków, że faktycznie ma się wrażenie, iż oni nie chcą uwierzyć. Nie to, że nie mogą, ale po prostu nie chcą. Żyją w swoim świecie i drzwi mają zamknięte bardzo szczelnie.
Dopisane 21. 02. 2017 r.
- W jego mniemaniu stracił wszystko. Pokuta to nie strata, pokuta to nauka – każdy upadek, nawet anioła, jest formą nauki. Ma przynieść jakiś pożytek. Stare powiedzenie; uczyć się na swoich błędach ma swój głęboki sens. Na zgliszczach rodzą się czasami nowe, piękne i doskonalsze rzeczy. Tak jest też z rozwojem duszy.
Alicja Lenczewska w swoim dzienniku „Słowo pouczenia” zanotowała bardzo znamienne słowa;
- My jesteśmy kropkami przy zdjęciu Chrystusa, a o nie Jego nie widzą. Widzą ci, co mają widzieć – w swoim czasie miałam wielkie opory przed pokazywaniem komukolwiek zdjęcia Chrystusa, gdyż mówiąc wprost bałam się ludzkiej reakcji. Homiel oczywiście przywołał mnie szybko do porządku, więc swoje obawy musiałam schować głęboko do kieszeni. Pokazując zdjęcie Chrystusa zaskakiwała mnie za każdym reakcja osoby, która go oglądała. Niektórzy nie widzieli dosłownie nic, niektórzy prawie padali na kolana, a niektórzy widzieli, ale wzruszali ramionami, jakby nie zrobiło to na nich żadnego wrażenia. Zawsze mnie to zastanawiało dlaczego jedni widzą, a inni nie. Widzą ci, co mają widzieć – to właściwa odpowiedź. I dlatego dla tych, co mają widzieć jeszcze raz…