10. 07. 17 r. Warszawa.
Piotr miał ciekawą wizję, która nawiązuje do tego, co lubi, a lubi oglądać skoki narciarskie.
- W wizji byłem skoczkiem, który szykuje się do skoku. To była ogromna skocznia i ja byłem ostatnim. Już siedziałem na belce, już chciałem skoczyć, ale sędziowie, którzy stali z tyłu i mierzyli mi jakoś na odległość puls stwierdzili, że mam za duże tętno. Pokazali mi, że sięga do 390. Usłyszałem, że mam zakaz skoku, bo to zbyt niebezpieczne. Zacząłem się modlić i tętno spadło do 290, więc znowu szykowałem się do skoku, ale sędziowie stwierdzili, że nadal jest za duże … Co to może znaczyć ?
- Hmm … ciągle słyszysz o jakiś nadchodzących wydarzeniach i chyba nie jesteś do nich jeszcze gotowy zdrowotnie … – przyszło mi do głowy.
- Twoja godzina nie wybiła.
- A ta skocznia była ogromna !
- To i lądowanie niebezpieczne, musisz być zdrowy – i to mi otwiera oczy, bo cóż takiego ma się stać, żeby Piotr miał to przetrzymać ?
- Kto wie, może rekord świata pobijesz.
- A jak upadnę ? – Piotr pyta mając na myśli „a jak mi się nie uda” ?
- Nie bój się, przytrzymam cię.
Niedawno zastanawiałam się dlaczego Niebo nie mówi wprost; w poniedziałek to, we wtorek tamto, a w środę jeszcze coś … Czy nie byłoby lepiej wiedzieć ?
W pewnych kręgach nie milkną echa wypowiedzi generała Jezuitów; D. Kowalczyk SJ o tym, czy generał jezuitów zaprzeczył istnieniu diabła; https://jezuici.pl/2017/07/gosc-niedzielny-d-kowalczyk-sj-o-tym-general-jezuitow-zaprzeczyl-istnieniu-diabla/
- Ten świat odchodzi.
- W jakim sensie ? – pytam.
- Chodzi o to, żeby trochę dusz uratować, bo jest ich trochę.
- …. Jeśli Oni uważają, że twoje serce teraz tego może nie wytrzymać to znaczy, że to będą tak emocjonalnie wielkie przeżycie, że twoje serce musi być zdrowe ! – rozkładam ręce, bo wydaje się to logiczne.
- Czy sąd to takie przeżycie ? – pytam dalej.
- To start do skoku, a wtedy fala cię zabierze.
- Nie tylko ty czekasz w blokach, My też.
- Hmm … Co Oni ci takiego przygotowali ? – zastanawiam się głośno.
- Przejdziesz samego siebie.
- Już się boję – Piotr sobie zażartował.
Wieczorem.
Piotr wrócił do domu zmęczony, ale zaczął mi opowiadać jak to tłukł nogą całe stado mrówek, które z ogrodu chciało przedostać się do wnętrza biura.
- Wyobrażasz sobie ? Z podwórka wędrowały przez otwarte drzwi do środka ! Powybijałem je – powiedział zadowolony.
- I tak czyni obrońca życia ? A może one chciały być przy tobie ?
- Mrówki ?! A one są pożyteczne ?
- Oczywiście, to nie wiesz ? – zaczynam się śmiać widząc jego minę.
- Eee tam, idę poczytać.
- Nie musisz, Ja ci powiem. Są pożyteczne.
- Akurat ! A co takiego robią ?
- W takim razie idź poczytać – Homielowi się nie chciało tłumaczyć, czym mnie oczywiście rozśmieszył. To było bardzo … ludzkie.
- …. Hmm… Jak je zabijałem, to miałem kaca.
- Zrobiłeś, co zrobiłeś.
Kiedy Piotr naczytał się w Google o mrówkach, wyrzuty sumienia miał przez kolejną godzinę. Najpierw zaczął się kajać, a potem zamilkł.
Dzisiaj przeglądając internet zwróciłam uwagę na zdanie, które wydało mi się bardzo znajome.
- Pamiętasz, co powiedział niedawno Ojciec ? Ja się tym zajmę. Chcesz ? – przerywam milczenie.
- Nooo …. – Piotr coś tam mruknął, że niby pamięta, ale byłam pewna, że zdążył już zapomnieć.
- Dzisiaj czytałam o księdzu Dolindo … To ktoś bardzo podobny do Ojca Pio, też mistyk – opowiadam Piotrowi.
Dolindo Ruotolo – włoski ksiądz oraz tercjarz franciszkański, ogłoszony przez Kościół Katolicki Sługa Bożym, cieszący się wielkim szacunkiem św. Ojca Pio. https://pl.wikipedia.org/wiki/Dolindo_Ruotolo
- On podkreśla, że wielkim darem dla niego było czucie Jezusa … A ty… – i patrzę na Piotra.
- Masz to na co dzień, ty z Nim rozmawiasz ! Jego zdjęcie masz nawet ! Zdajesz sobie sprawę co ty masz ?! – pytam Piotra, bo tak naprawdę dopiero czytając o Dolindo uświadomiłam sobie ze skali łaski, jaka na nas spadła.
- Uporządkujmy.
- Właśnie ! Uporządkujmy – ucieszyłam się.
- To są ludzie stąd.
- A ty nie jesteś stąd.
- Łatwiej ci wiele spostrzegać, niż innym słyszeć.
- Pamiętasz jak biegłeś do przodu, a oni daleko byli z tyłu ?
- ……. – Piotr kręci z niedowierzaniem głową. Musimy mieć wszystkie wizje w pamięci, bo nigdy nie wiadomo, do której z nich Homiel się odniesie.
Wizja, o której teraz wspomina, jest mniej więcej sprzed 2 lat. Piotr biegnie z grupą kapłanów, ale w pewnym momencie znacznie ich wyprzedza. Dodatkowo biegnie tyłem, czyli ma trudniej, a mimo to wszyscy kapłani pozostają daleko za nim, na początku drogi.
- Homiel chce ci powiedzieć, że wyprzedzasz ich wszystkich w wiedzy i doświadczeniach … A ciągle masz wątpliwości – kiwam głową z dezaprobatą.
- Idę się pomodlić – spojrzał na mnie ciężko i wyszedł.
Gdy wrócił 40 minut później …
- Gdy mówiłem „Pan Bóg jest moim obrońcą i zła się nie ulęknę”…, usłyszałem Ojca. Przerwał mi …
- Mam nadzieję, że w końcu to zapamiętasz.
Wiem…, ja wiem, że sytuacja poważna, ale zaczęłam się śmiać, a właściwie cieszyć. Cieszyć, że nawet w takich chwilach mówiąc „w końcu”, Bóg Ojciec wykazuje humor.
- Rozśmieszył mnie – Piotr miął te same odczucia jak ja.
- Kiedy zacząłem mówić słowa z modlitwy Jezusowej „Jezu zmiłuj się nade mną grzesznym”, zobaczyłem jak rękoma dotknął moich ramiom …
- ………. – spoważniałam natychmiast.
- Kiedy rozpostarłem ramiona i powiedziałem „Jezu zmiłuj się nad nami grzesznymi”, rozpostarł także Swoje ręce, jakby obejmował cały świat …
- To musiało być piękne … – pomyślałam.
- Kiedy powiedziałem „Archaniele Michale stań na czele swojego niebiańskiego wojska”, zobaczyłem wielkiego anioła w złotej zbroi, który jedną nogę miał opartą o Ziemię, a drugą opierał na karku demona. Trzymał w ręku włócznię, czy halabardę przytkniętą do jego karku i czekał, więc niewiele myśląc rękoma te włócznię pchnąłem i ona przebiła kark gackowi … Razem to zrobiliśmy. On trzymał, a ja pchnąłem. I wtedy w tego gacka, już martwego, weszła szara energia z ludzi. Zobaczyłam, jak z ludzi na świecie zza ich pleców wyłania się szara masa i ona weszła w tego gacka – Piotr się zamyślił.
- Dziwny był, nie miał stóp, a płetwy. Takie coś, co mają płazy, ale łeb z rogami zakręconymi do tylu, jak włosy się czesze do tyłu …
- ….??? …
- Kiedy na koniec mówiłem „Panie Boże przywróć ustalony odwiecznie porządek”, zobaczyłem siebie nad kulą ziemską i miałem rozpostarte ramiona. Otworzyło się okno w Niebie i wyszło z niego światło, które najpierw przeszło przez mnie, a potem poszło na ziemię…
Dopisane 28. 02. 2018 r.
- Pamiętasz jak biegłeś do przodu, a oni daleko byli z tyłu?
Mogę całkowicie potwierdzić, że Ojciec Dolino mówił prawdę. Trudno uwierzyć w to, co doświadcza Piotr, ale nie wahajcie się wierzyć w Dolindo.
Dlaczego zamartwiacie się i niepokoicie? Zostawcie Mi troskę o wasze sprawy, a wszystko się uspokoi. Zaprawdę powiadam wam, że każdy akt prawdziwego, ślepego i całkowitego oddania się Mnie rozwiązuje trudne sytuacje.
Oddanie się Mnie nie oznacza zadręczania się, wzburzenia, rozpaczania, a później kierowania do Mnie modlitwy pełnej niepokoju, abym podążał za wami. Oddanie się oznacza zamianę niepokoju na modlitwę. Oddanie się oznacza spokojne zamknięcie oczu duszy, odwrócenie myśli od udręki i poddanie się Mnie, bo tylko dzięki Mnie poczujecie się jak dziecko uśpione w objęciach matki, gdy pozwolicie, abym mógł przenieść was na drugi brzeg.
Mnie oddajcie to co wami wstrząsa, co was boli bezgranicznie – te wasze wątpliwości, wasze przemyślenia, wasze niepokoje i chęć powzięcia odpowiednich kroków za wszelką cenę, aby zapobiec temu co was trapi. Czegóż nie dokonuję, gdy dusza, tak w potrzebach duchowych jak i materialnych, zwraca się do Mnie, patrzy na Mnie mówiąc: „TY SIĘ TYM ZAJMIJ”, a przy tym zamyka oczy i uspokaja się!
https://wobroniewiaryitradycji.wordpress.com/2016/10/06/pomodl-sie-z-nami-modlitwa-ks-dolindo-ruotolo-jezu-ty-sie-tym-zajmij/ https://www.youtube.com/watch?v=KH2wqZs_C5E&t=56s