Ja cię porwę i uzbroję w Siebie.

22. 02. 18 r. Warszawa.

Stoimy na peronie i czekamy na pociąg. Robi się coraz zimniej, perony zapełniają się ludźmi i pojawiają się informacje, że wszystkie pociągi nie wyjadą zgodnie z czasem. Wszystkie oprócz naszego.

  • Ciekawe dlaczego nasz pociąg wyjechał, a inne nie.
  • Masz duże powody do zmartwienia – zakpił sobie Homiel.
  • ……. – śmieję się, bo się cieszę. Jazda zapowiada się ciekawie.
  • A teraz kiedy mamy przyjechać ? Za tydzień, za dwa ?
  • Słuchajcie swojego głosu, a nie Mojego.
  • Aaaa, od kiedy to ? – tym razem ja lekko zakpiłam.
  • Homiel, na jakiej planecie żyjesz ?
  • Na żadnej.
  • To gdzie żyjesz ? – Piotr dalej.
  • W miejscu wskazanym przez Ojca.

Zajęliśmy swoje miejsca zadowoleni, że wreszcie ciepło. Sporo ludzi dookoła, ale nie powstrzymało nas to od rozmów.

  • Wczoraj widziałem siłę działania mojego krzyża.
  • Każdy krzyż w twoim ręku to broń.
  • Możesz z nim czyścić świat do zera.
  • Wow… Czyli za mało się modlisz, diabła ciągle dużo.
  • Słyszę jak gacek do kogoś krzyczy….
  • Zaczyna poznawać wszystkie możliwość przeciwdziałania nam !!!
  • ……. – po takich gadkach zazwyczaj tylko milczę.

Piotr się odezwał dłuższą chwilę później…

  • Pan Bóg pokazał mi, że tak jak powiedział zabierze tylko tych co chcą.
  • A co z resztą ? – pytam.
  • Pokazał mi jak drzwi się zamykają i gaśnie światło. Pozostali zostają w ciemności. Widzę planetę w ogniu…
  • Nieuchronne.

  • Wczoraj zobaczyłem armię gacków, szli jak wojsko z martwymi oczami, wziąłem krzyż do ręki i z niego biła tak świetlista energia, że to towarzystwo spopieliła. Szkoda, że nie można tego nakręcić jak to wyglądało…
  • Naładowałeś go, dlatego tak skutecznie wystrzelił.
  • Naładowałeś ? – zdziwiłam się, bo jak ? Prądem ?
  • Wczoraj jadąc autem do domu modliłem się różańcem…
  • ……. – robię okrągłe oczy, bo chyba zrobił to po raz pierwszy.
  • I co to znaczy ? Tak działa twoja broń, nic prostszego.
  • Bracie, ile teraz zrobisz, tyle uda się zabrać – … ludzi.
  • Homiel powiedział, że jestem ostatnim, który tak robi.
  • Dlatego to tak poszło wczoraj, te gacki poszły w pył.
  • …….
  • Teraz coś do ciebie…
  • Jesteś emisariuszem dobrego słowa.
  • My też czytamy twoje wywody.
  • A są dobre ?
  • Gdyby nie były dobre, dalibyśmy znak.
  • Jest trochę ludzi, którzy się nie zgadzają. Na przykład co do homoseksualistów.
  • Dlatego tak niewielu przejdzie.
  • ……. – coś mi zaczyna świtać w głowie, że to nie Homiel.
  • Ta fala to przywołanie do służby, przywoła twoje imię.
  • Piotr… Ten, który w tobie siedzi, który dojdzie do głosu, będzie ostatnim głosem.
  • A ty musisz prosić, żeby ci zachowali pamięć – powiedział do mnie, a mnie ciarki przeszły.
  • Jak to ?!
  • Czy wierzysz w koronkę ?
  • Bardzo.
  • Więc zaufaj Ojcu.
  • On codziennie podlewa swój kwiat z ogrodu i wie jak to robić.
  • Pomyśl… Do kogo ich skierowałem ?
  • Do najlepszego nauczyciela, który widzi szeroko, nie wąsko.
  • ……. – bardzo się wzruszyłam.
  • Często jak się modlę, to proszę o krztę mądrości.
  • A dostajesz chochlę, a czasami wazę.

Po przerwie.

  • Dałeś Mi kilka chwil, które dały Mi nadzieję, że zrobisz coś na tym świecie.
  • Kurcze… Pan Bóg chyba miał mnie już dosyć… Może myślał, że Go znowu zawiodę…
  • Zawieść, a mieć dosyć to dwie różne rzeczy.
  • Mieć dosyć to koniec. Zawieść to kolejna lekcja.
  • Już tego nie zrobię.
  • A co ty chcesz ?
  • Chcę zrobić to, co mam zrobić. Nie będę wątpił. Przyjmę swoje imię…
  • … Które jest twoje.
  • Wyobraź sobie, że jesteś rolnikiem.
  • Przychodzi dzień kiedy patrzysz na to pole i mówisz…
  • Chcę być, kim byłem.
  • Idziesz do chaty, ubierasz swój mundur i idziesz walczyć.
  • Kończy się twoja praca na polu.
  • Włóż mundur, chwyć broń i walcz z tymi, których plon chcą ci ukraść.
  • A kiedy zrobisz porządek, zbierzesz plony.
  • I oddasz Temu, który tu cię wysłał.

Znowu zamilkliśmy, tym razem na długo.

  • Ten film jest odcinkowy.
  • Był odcinek akcja serce, akcja ząb, akcja świadomość.
  • A teraz jaka akcja będzie ?
  • Akcja fala. Akcja „przywróć imię moje”.
  • A co z nim zrobisz ?
  • Dobry użytek ? – Piotr niepewnie. 
  • Nie zawiedziesz Mnie ?
  • Nie zawiodę.
  • Wypatruj zrównania dnia i nocy.
  • Czy to jest ostatnia akcja ?
  • Nie. Będzie jeszcze akcja Piłat.
  • ????!!!!! – Piotr spogląda na mnie i pyta wzrokiem.
  • Piłat wydał wyrok, sąd ? O to chodzi ? – i się prawie kurczę, bo nie mam pojęcia.

Dojeżdżaliśmy do Szczecina. Zadzwoniłam do mojej przychodni zamówić przez telefon receptę. Odebrała babeczka, ale zaraz przeprosiła, że ma pacjenta i prosiła o poczekanie. Oczywiście zgodziłam się. Babeczka położyła słuchawkę na blacie i koniec. Słyszałam wszystkie jej rozmowy przez kolejne 20 minut, musiała najwyraźniej o mnie zapomnieć. Zamknęłam oczy i poprosiłam…

  • Mój Grubasku „walnij” ją w głowę, żeby się obudziła… – minęła sekunda…
  • O przepraszam, czym mogę pomóc ? – i załatwiłam co chciałam.
  • Widzisz ? Nie słyszysz, ale jesteś słuchana.

Zadzwoniła córka. Zaczyna płakać i narzekać, że wie ile pieniędzy kosztuje utrzymanie dwóch domów, dwóch samochodów, a mimo to za nic nie chce się przeprowadzać z powrotem do Krysi. Problem w tym, że my też nie wiemy co robić.

  • Spytaj się Ojca – Piotr do mnie.
  • Ja !?
  • Na pewno ci teraz odpowie. Jesteś słuchana.
  • …….. – przełykam ślinę…
  • Ojcze, powiedz co mamy robić, bo nie wiemy co robić, znasz sytuację … No, nie wiemy… – zaczęłam się jąkać.
  • …….. – przez krótką chwilę myślałam, że odpowiedzi nie będzie.
  • Ta chwila dziecinko długo nie potrwa.
  • ……. – dech mi zaparło i łzy w oczach. Nikt tak do mnie nigdy nie powiedział… Dziecinko… i w ogóle… Ta odpowiedź… Od Ojca… Tak prosto i tak niespodziewanie…
  • To nie podejmować decyzji ? – Piotr bez pardonu.
  • Sytuacja sama się rozwinie. Zostanie wymuszona.
  • Czy zdążę zjeść swoją czekoladę ? – Miał 3 tabliczki, której zjedzenie potrwa może z 3 miesiące.
  • Tą niewątpliwie tak.
  • To czekamy… – pomyślałam.
  • To zdanie powinno ci wystarczyć, choć nie roztoczy widoku co będzie.
  • Nie przejmuj się.
  • …….
  • Ojciec powiedział mi, żebym się nie przejmował bankiem – Piotr boi się, że nie przedłużą mu linii kredytowej.
  • To jest nieistotne.
  • Dlaczego Ojcze ?
  • Dlaczego ? Bo Ja ci to mówię.
  • Musimy się wstrzymać z decyzją, coś się wydarzy i fala mnie porwie.
  • Ja cię porwę i uzbroję w Siebie.

Wieczorem. Dochodzi 21.00, a mi się oczy zamykają.

  • Ciągle słyszę Azazel.
  • ……. – tym jednym zdaniem Piotr postawił mnie na nogi. Sprawdzam w internecie.

Azazel – upadły anioł występujący zarówno w mitologii hebrajskiej, jak i muzułmańskiej, znany również pod imionami Azael, Hazazel i Assasello. Jego imię oznacza „Bóg umacnia”, a z hebrajskiego „ten, który się oddalił”. Według Maurice Bouisson Azazel był pierwotnie semickim bogiem trzód, a dopiero w późniejszym czasie został zdegradowany do rangi demona. Bernard Bamberger twierdzi, że był on pierwszym upadłym aniołem. Jacques Collin de Plancy uważa go za demona drugiego rzędu i strażnika kozich stad. Święty Ireneusz sądził, że mimo upadku jest wciąż potężnym aniołem. W etiopskiej Księdze Henocha uważany jest za władcę 200 upadłych aniołów

To ostatnie zdanie przykuło moją uwagę…

  • Skąd Henoch to wiedział?
  • Za dużo tajemnic naraz.
  • A dlaczego Piotr to słyszy ?
  • Cel.

Nieprzyjemnie iść spać z myślą, że kogoś takiego ma się na karku. Piotr był zbyt zmęczony, żeby tym się przejmować. Skierował się do swojego pokoju, do swojego łóżka, ale zaraz się cofnął…

  • Usłyszałem rozmowę…
  • Ten twój najlepszy żołnierz śpi ! Zobacz !

Piotr się wściekł i otrzeźwiał momentalnie. Nabrał sił na głęboką modlitwę.

  • Teraz rozumiesz dlaczego to takie ważne ?
  • Kim on jest Ojcze ?
  • Twoja stara, niezałatwiona sprawa.


Dopisane 10. 11. 2018 r.

  • Twoja stara, niezałatwiona sprawajedno z tłumaczeń imienia Azazel;

A teraz odnośnie Azazela… No cóż… Nie ukrywam, że postać Azazela stanowi duży problem i od bez mała 2 tys. lat wprawia w zakłopotanie ludzi zajmujących się Starym Testamentem. Słowo to pojawia się tylko raz w całej Biblii, w opisie ceremonii związanych ze świętem Jom Kippur, zawartym w Kpł 16. Gdy jeden kozioł ofiarowany został dla Jahwe, arcykapłan składał symbolicznie grzechy Izraela na drugiego kozła, którego wypędzano na pustynię „la-azazel”, czyli „dla Azazela”. W tym miejscu należy się zastanowić kim, lub czym był dla Izraelitów ów Azazel? Problem nastręcza już sama etymologia. Wdług jednej z hipotez słowo „azazel” pochodzi od hebrajskich słów „ez” (kozioł) i „ozel” (partykuła qal czas. azal = odejść), co dawałoby znaczenie „odchodzący kozioł”. Tak właśnie tłumaczy to słowo Septuaginata i Wulgata. https://egzorcyzmy.katolik.pl/kim-jest-azazel-kim-jest-szatan/

Niewykluczone, że ta wersja jest najbliżej prawdy. Kiedy Piotr po raz pierwszy dostał wypalenie na ręku, miał on symbol kozła. Podpisał się.

Pocałunek diabła.