07. 02. 16 r. Warszawa.
Dzisiaj niedziela, więc pojechaliśmy do katedry. Nie byliśmy sami, bo w rogu modliła się znowu ta sama kobieta co wczoraj, tydzień temu i miesiąc temu. Poza tym odbywała się msza, ludzie wchodzili i wychodzili. Ruch jak na Marszałkowskiej. Widzę, że Piotr zamiast uklęknąć pod krzyżem obok żebrzącej kobiety, to zwiał do głównej nawy. Stanął w rogu nieopodal głównego wejścia, gdzie na posadzce umieszczony jest herb abp. Głodzia. Ja zostałam w kruchcie pod krzyżem. http://warszawa.wikia.com/wiki/Bazylika_katedralna_św._Michała_Archanioła_i_św._Floriana
Czerwona strzałka; wejście do kruchty z krzyżem Jezusa, żółta strzałka – główne wejście.
Kompletnie nie mogłam się skupić, zaczęłam się w duchu szczerze śmiać. Piotr widząc tę kobietę przestraszył się pewnie, że znowu będzie musiał dać jej pieniądze i na wszelki wypadek uciekł. Nie klęczałam pod krzyżem sama zbyt długo, ponieważ Piotr po chwili wrócił. Kilka minut później zamiast wyjść z kościoła, chwycił mnie za łokieć i zaciągnął z powrotem do głównego wyjścia nie zwracając uwagi na stojących tam ludzi. Miał przy tym tak komicznie udręczoną minę, że znowu zaczęłam się śmiać. Pokazał mi, że w portfelu ma 50 zł i 30 zł.
- Ile ma jej dać ? – szepnął.
- To teraz zwalasz na mnie swoją decyzję ? – może było to zbyt okrutne, ale miałam niezły w tej chwili ubaw. Czekałam na rozwój wydarzeń.
Zawahał się i zastygł. Widziałam, że słucha … Po chwili w ciszy wziął mnie za łokieć i zaciągnął do modlącej się kobiety, a wychodząc wsunął jej ręki 50 zł. Już w samochodzie opowiedział mi co się stało.
- Kiedy zobaczyłem te kobietę, pomyślałem; „ja pierdzielę… znowu ona”… więc uciekłem. Nie chciałem popełnić błędu, czy dać jej tyle ile mam i czy w ogóle jej dać.
- Stojąc nad Głódziem usłyszałem …
- Chcesz być taki jak on ?
- Skruszony wróciłem i klęknąłem pod krzyżem, ale zamiast się modlić zastanawiałem się ile jej dać, czy 50, czy 10, czy 20 złotych i wtedy usłyszałem Chrystusa …
- Nie dajesz jej, dajesz Mi …
- Więc ile Mi dasz ?
- Dam Ci wszystko.
Kiedy skończył opowiadać, był z siebie taki duuumny … A ja patrzę na niego i patrzę i nie wierzę …
- Dałeś 50 zł ? A nie 80 zł ?
- ???? – Piotr spojrzał na mnie nie rozumiejąc o co mi właściwie chodzi.
- Przecież sam powiedziałeś, że dasz Mu wszystko ! …
Piotr zaczął mrugać oczami ze zdenerwowania i chyba po chwili dotarło do niego co zrobił.
- Znowu przegrałem …
- Nie jesteś gotowy.
- Nauka musi trwać dalej.
- Najpierw dawałeś mało, a zostawiałeś dużo.
- Teraz dajesz dużo, a zostawiłeś mało.
- Przyjdzie czas, że oddasz wszystko.
- Przegrałem znowu ?
- Nie przegrałeś, ale nie wygrałeś.
- Nie martw się … Do 3 razy sztuka.
- Inni mogą dawać drobne, ale nie ty.
- Tysięcznej części nie wiedzą co ty.
Jadąc autem Piotr siedział cicho, a ja przypominając sobie jeszcze raz całą tą sytuację, która momentami przypomniała mi Luis de Finesa z najlepszych jego komedii. No i znowu ryknęłam śmiechem. Kiedy jednak spojrzałam na Piotra sprawdzając, czy podziela moją wesołość, zobaczyłam, że był naprawdę udręczony i to mnie gwałtownie uspokoiło.
- Ty nie rozumiesz … Kiedy nie idę za Nim do końca, moje modlitwy są gówno warte. Jestem do niczego. Cóż znaczy moja modlitwa, kiedy nie jestem jednoznaczny ?!
- Zbudowałeś Mnie na nowo – usłyszał Chrystusa, który najwyraźniej przysłuchiwał się naszej rozmowie.
To było pocieszające, że po kolejnej wpadce Piotr sam doszedł do takich wniosków. Może nawet właśnie o to chodziło w tej dzisiejszej nauce ?
- Zdałeś podstawówkę, średnia jest trudniejsza, a co dopiero studia !
- To ja nie chcę studiować.
- W Niebie wszyscy są po studiach – uśmiechnął się Homiel.
To była niesamowita lekcja dla nas …
Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/