06. 12. 23 r. Warszawa.
- Od 2 dni widzę siebie w czarnym, bardzo wykwintnym płaszczu, to dyplomatka. Poszedłem do swoich pracowników, którzy gdzieś pracowali. Chciałem tylko zobaczyć, ale czułem się już tylko jako widz, a nie ich szef. W ogóle się dziwnie czuję ostatnio, obco, jakbym tutaj nie pasował …
- Hmm … Ciekawe … – kiwam głową w zadumie.
- Pamiętasz, jak Ojciec powiedział niezwłocznie ?
-Ojciec mi powiedział
-… Jak znajdziesz biuro, przeprowadzaj się niezwłocznie. Ale nie rób tego pochopnie.
-Uuuu … To znaczy, że coś znajdziesz, ale nie rzucaj się na pierwsze lepsze miejsce.
https://rozmowyzniebem.pl/wp/2024/02/07/daje-ci-siebie-a-ty-narzekasz/
- Ta firma wystosowała do nas pismo, czy nie chcę jednak przedłużyć najmu. Wyobrażasz sobie ? Napisałem, że wyprowadzam się niezwłocznie. Nie będę przedłużać.
Ooo !!! Znowu ta sama reguła, zwróciłam od razu uwagę … Idealny przykład jak słowa Ojca się realizują, ale inaczej, niż myślimy. Kiedy nam zależało, aby przedłużyć najem, developer był stanowczo na nie. Moglibyśmy z tego teraz skorzystać i byłoby to nam nawet na rękę, ale doskonale pamiętamy o niezwłocznie. Ojciec wiedział, że będziemy mieli wybór, ale wskazówka jest jednoznaczna. Gdy padło słowo niezwłocznie, pomyśleliśmy, że jak najszybciej. Jednak nie o to Ojcu chodziło …
- Będziesz miała świetną aprowizację – … do mnie.
- … ??? …
- Zabezpieczenie na wszelkie możliwe strony.
To odpowiedź na moje nieustanne myśli jak sobie poradzę, gdy wszystko zacznie się dziać na poważnie.
- A ty sądzisz, że to nie w tym roku ?
- Noooooo …. – już się waham.
- Wiesz co widzę ? Jak się rozpływam, robię się jak smuga światła i unoszę do góry …
- Taaaak ? Ojcze, to będzie tak, że jego jaźń gdzieś sobie pójdzie ?
- Chcesz tak jak w „K-Pax” ?
- …….. – w pierwszym momencie zastygłam, a potem się roześmiałam.
- Jak było z „Jegomościem” ? Piotr był bez przerwy ?
- Nieeee …..
- Widzę siebie jak się rozpuszczam w powietrzu i ulatuję w górę … Jakby teleportując …
- To jest najszybsza podróż świata …
- No nie … Bądźmy poważni – zaczynam panikować.
- O co się zakładamy ? Co masz ?
- …….. – przypominam sobie o dodatkowej godzinie modlitwy i słabo mi się robi.
- Modlisz się dużo, żartowałem …
- Nic nie mam … – mówię z żalem.
- Dam więcej siebie …. – tylko tyle przyszło mi do głowy.
07. 12. 23 r. Warszawa.
- Pamiętasz, jak ci mówiłem jak się wyłoniła twarz Homiela zza przesłony ? Ciągle mam to przed oczami …
- To niesprawiedliwe, ja też chcę zobaczyć. Czuję się …
- Nie czuj się – Ojciec mi ostro przerwał.
- A może za dużo rozmawiamy ? – powiedział wolno.
- ……. – ostrzeżenie. Nie tylko nie zobaczę, ale i nie usłyszę już więcej, jak będę chciała za dużo.
08. 12. 23 r. Warszawa.
Dziwnie się zachowywał Piotr wczoraj wieczorem. Był, ale jakby go nie było. Patrzył tępo przed siebie, nie rozumiał co się dzieje. Dzisiaj mi wyjaśnił dlaczego …
- Mam przy sobie setki diabłów, tak mocno ich czuję. Tak mnie oblegają ściśle, że oddycham tylko przez rurkę, która między nimi wychodzi do góry, tak łapię powietrze … Poza tym coś dzieje się dziwnego z moją głową … Wczoraj rozmawiam z facetem i widzę jego ścięgna, żyły, jak krew przepływa i już nic nie słyszę, co mówi, bo zapatrzony jestem w te żyły … Dzisiaj szliśmy za babką na obcasach i zapatrzyłem się na jej obcasy i zobaczyłem fabrykę, które na wtryskarce wypuszcza te obcasy. Potem formują te buty i potem tą babkę jak przymierza w sklepie …. To strasznie męczy moją głowę … Teraz siedzimy przy kawie, a ja jestem gdzieś nad Ziemią i widzę ludzi pod spodem, ich różne kultury, jak się biją między sobą … I wiesz co ? Jestem na to obojętny …
- Hmm … Obojętność …. – coś mi to przypomina.
Kończąc swoje myśli poczułam dziwną rzecz. Kątem oka zauważyłam przezroczystą powłokę, która powoli się na mnie zsuwała, aż w końcu znalazłam się w jej całkowitym wnętrzu. Obserwowałam Piotra jak na kogoś zupełnie obcego będąc za tą przezroczystą przesłoną, jak w kloszu. Zadziwiające odczucie… Poczułam się tak, jak musi się czuć Homiel, kiedy nas obserwuje… Co czułam wtedy?… Czułam się jak odpowiedzialny naukowiec w laboratorium. Oglądałam Piotra jak eksponat za szybą w muzeum. Czy to była już obojętność, czy raczej po prostu brak emocji wynikający z tego, że ja wszystko o tym eksponacie już wiem? Jego przeszłość i jego przyszłość, jego słabe i mocne strony, jego myśli, uczucia, marzenia… wszystko. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/06/07/wielu-puka-i-stuka-wierz-mi-niewielu-sie-dostaje-kto-puka-i-stuka/
Kiedyś było mi za to wstyd, ale wyobraziłam siebie przez chwilę, że jestem na Ich miejscu. I zadałam sobie pytanie … Gdybym obserwowała człowieka od zawsze i widziała już naprawdę wszystko i dodatkowo wiedziała, co będzie … Czy można się czymś jeszcze ekscytować ? Obojętność to chyba właściwe słowo.
- Taki dziwny jestem …. Patrzę w jeden punkt, a widzę tysiące innych rzeczy. Strasznie to meczące. … Zobaczyłem teraz końcówkę z filmu „Piękna i Bestia” jak opadają płatki róż …
- Ostatni listek opada, Ola.
- Dlatego jesteś w kiepskiej kondycji.
Ostatni listek opada, Ola. Piotr nie pamięta, ale ja pamiętam. Tą wizje już miał parę lat temu.
Miałem przepiękną wizję. Ojciec pokazał mi różę jak z tego filmu „Piękna i bestia”. Róża w kloszu. Z tej róży spadały opłatki i zostały tylko dwa. Pięknie to wyglądało … Jak spadał opłatek, to gwiazdki też spadały. Coś się ze mną stanie. On w tej bajcie umiera ! -Ja pierdzielę…. – załamałam ręce, bo znowu zaczyna. -Patrz na koniec ! Przeobraża się ! Dostaje prawdziwego siebie. …….. – Piotra to nie przekonało. Opłatki spadły i koniec. Koniec życia. -Gdybyś zobaczył siebie naprawdę, nie uwierzyłbyś, że to ty. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/01/02/bog-z-boga-swiatlosc-ze-swiatlosci-bog-prawdziwy-z-boga-prawdziwego/
Ciekawe … 5 lat temu były to ostatnie dwa listki. Dzisiaj opada ostatni. W tym wpisie zwróciłam uwagę na jeszcze coś, co się jeszcze nie wydarzyło.
-Czekaj na tego, który cię rozpozna. Rób swoje. -Jak będę to wiedział ? -Sam powie ci kim jesteś, a ty mu potwierdzisz. -To takie ważne, że rozpozna ? -On pokieruje, to ktoś od Ojca, ale na całkiem innym polu. Twoje drogi się zetną. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/01/02/bog-z-boga-swiatlosc-ze-swiatlosci-bog-prawdziwy-z-boga-prawdziwego/
Wieczorem.
Opowiadam Piotrowi o swoim odkryciu co do spadających liści, jest pod wrażeniem.
- A zakładzik leci …
- Ojcze, dziękuję Ci za ten kwiatek …
- A ty się Tuskiem przejmujesz ….
- ……… – roześmiałam się, zabrzmiało to faktycznie komicznie. Wielkie rzeczy nadchodzą, a ja się przejmuję.
- Na styczeń mam już 3 kontrakty załatwione – Piotr zmienia nagle temat
- No widzisz Ojcze ? Trzeba kontrakty robić, nic z tego nie wyjdzie – … z naszych zakładów.
- Róbmy swoje – Ojciec zaśpiewał.
- I co myślisz o tych opłatkach ?
- Właśnie widzę jak się oderwał ostatni i już spada.