28. 02. 20 r. Warszawa.
- Byłem rano na mszy. Słyszę …
- Obróć się i co widzisz ?
- Zobaczyłem fioletowy materiał u stóp Maryi.
- No i co to znaczy ? … – … Piotr wzrusza ramionami, więc trzeba sprawdzić.
W religii chrześcijańskiej fioletowy symbolizuje mękę Chrystusa, dlatego też szaty liturgiczne w okresie Wielkiego Postu mają kolor fioletowy. Od wieków zresztą kolor ten jest domeną Kościoła, zwłaszcza u kardynałów … czytam z internetu.
- Fajny jest Bóg.
- Podoba Mi się ta definicja.
- …… – roześmialiśmy się.
Robiąc wczoraj porządki w dzienniku natrafiam na ciekawe zdanie, czytam je Piotrowi na głos.
- Noooo wrzesień się kończy, niedługo się zacznie październik… - Staniesz się jednym z Nas. Wpadniesz na chwilę do Domu. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/05/29/chrystus-patrzy-na-was-zawsze-obserwuje-ten-z-dolu/
- „Wpadniesz do Domu” … ?
- Do „Tomaszowa”.
- To wtedy ślub w Niebie nie był „Tomaszowem” ? – dziwię się.
- Wtedy to była inna przestrzeń.
- Wtedy potrzebny był Duch, teraz jego fizyczność, bo fizyczność daje potwierdzenie – … ludziom.
- Najpierw potrzebny był Duch, żeby dać ciału.
Zbaraniałam. Zdaje się, że szykuje się drugie wzięcie do Nieba …
- Ja cię porwę i uzbroję w Siebie. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/11/11/ja-cie-porwe-i-uzbroje-w-siebie/
Wieczorem.
Oglądamy w TV wiadomości. Tak się porobiło na świecie, że mówi się tylko o wirusie. Piotr zapatrzył się w telewizor …
- Ta zaraza będzie się rozprzestrzeniać. Ten jeździec się cały czas przemieszcza … Widzę jak rozsiewa coś czarnego na cały świat. Przemieszcza się nad kulą ziemską …
- ………. – coś mi zaczyna świtać. Przypominam sobie, że już o tym jeźdźcy mówił.
- Te wrota mają złamaną pieczęć… – Piotr dalej jak natchniony. - Lecz jeździec jeszcze nie wyjechał, względny pokój jest jeszcze na świecie. - Jaki to jeździec? – pytam. - Na siwym koniu… Widzę go, jest biało–siwy… Pieczęć jest złamana. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/12/06/ten-cykl-niedlugo-sie-skonczy-nie-zdajecie-sobie-sprawy-z-wiedzy-jaka-macie-z-powagi-sytuacji/
- Wczoraj podczas egzorcyzmów czyściłem ziemię i próbowałem czyścić to co ten jeździec rozsiewał, ale nie mogłem nic z tym zrobić. Ja mogę robić swój zakres, na jego nie mam żadnego wpływu, bo on jest od Ojca.
- Szkoda – pomyślałam.
- ………….
- To są ostatnie podrygi gacków atakujących cię.
- A potem ?
- A potem nie będą w stanie cię dotknąć.
Jak podaje „New York Times”, dr Fauci jest przekonany, że w ciągu kolejnych 4 miesięcy na COVID-19 zachorują i umrą mieszkańcy wszystkich części świata. Naukowiec przyznał, że spodziewał się takiego obrotu sprawy, nie przypuszczał jednak, że koronawirus zdoła w takim tempie opanować całą planetę. W ciągu czterech miesięcy spustoszył cały świat. I to jeszcze nie koniec. (…) Skutecznie przenoszona choroba może rozprzestrzenić się na całym świecie w ciągu sześciu miesięcy lub roku, ale zajęło to około miesiąca – wyjaśnił Anthony S. Fauci.
Już mnie nie dziwi, że wirus działa tak szybko. Tak ma być. Tysiące lat czekania i teraz idzie szybko.
01. 03. 20 r. Warszawa.
Nie pamiętam, abym miała trzy wyraźne wizje podczas jednej tylko nocy.
Pierwsza.
Jestem w rodzinnym mieszkaniu, w moim pokoju z dzieciństwa. Jest noc. Wiem, że grozi mi niebezpieczeństwo, więc nie śpię, a leżę czujnie w łóżku, które stoi tuż przy oknie. Gapiąc się w to okno widzę, że ktoś zsuwa się po zewnętrznej ścianie budynku jak spider-men. Widzę, że to młody mężczyzna ubrany na czarno. Skrada się jak pająk i wkłada rękę do okna, aby dostać się do środka. W ostatniej chwili gwałtownie zamykam okno przytrzaskując mu dłoń. Jest zaskoczony, a ja się budzę. Gacek !
Nie mogłam zasnąć przez godzinę i kiedy mi się w końcu udało, mam wizją drugą.
Znowu jestem w swoim pokoju, jest wczesny poranek. Mam małe dziecko, chłopczyka białego jak śnieg. Jest tak jasny niesamowicie, aż z niego blask jakiś dziwny bije. Ma około roku, ale myśli i mówi jak dorosły ! Opiekuję się nim, przewijam Mu pieluchy i robię to klęcząc na podłodze. I kiedy tak klęczę spostrzegam obok czarne stopy w lakierkach. Podnoszę głowę do góry i widzę chłopaka w wieku maksymalnie 15 lat. Młody przystojniak ubrany całkowicie na czarno. Czarne ma też włosy. Dziecko w pieluchach mówi, że to giergion, gargon, czy jakoś tak i żebym uważała. Rozumiem, że to imię przystojniaka, ale jestem tak zaabsorbowana tym, że niemowlak mówi jak mężczyzna, że nie przysłuchuję się zbyt uważnie. Czarny gapi się na dziecko z ironicznym uśmiechem. Przyglądam mu się uważniej i dostrzegam jego czarne jak węgiel oczy. Znowu gacek ! Chyba jakiś ważniejszy, bo ma imię. Budzę się.
Czuję się zmęczona. To są ostatnie podrygi gacków atakujących cię … dotyczy także i mnie. Znowu nie mogłam zasnąć. A kiedy zasypiam, mam wizję trzecią.
Znowu jestem w swoim rodzinnym mieszkaniu. Jest przy mnie ktoś bardzo duży, biały. Myślę, że to mój Grubasek, bo zachowuje się jak ochroniarz i przewodnik w jednym. Nic nie mówiąc wskazuje mi krzesło przy stole i rozumiem, że mam usiąść. Za chwilę siada koło mnie również i mam wrażenie, że na coś czekamy. Po chwili zaczyna się… spektakl. W rogu pokoju pojawia się wir powietrza, z którego wychodzi … mężczyzna.
Jest najprawdziwszym człowiekiem z krwi i kości, ubrany jak przedwojenny młynarz, może rzemieślnik. Na pewno miał przepasany wokół brzucha długi fartuch jaki czasami widzi się w gospodzie. Dość przy kości był i rubaszny, miał wąsy, lat około 50. Jego cała postać wydawała mi się nie z tego wieku. Podchodzi z impetem i zatrzymuje się metr od naszego stołu. Wymachując groźnie ręką zaczyna robić nam awantury, że jesteśmy w jego ! mieszkaniu i że sobie tego nie życzy !!! Daaaawno nie byłam tak zdziwiona. Siedzę przy tym stole i rozdziawiam buzię szeroko, bo zdaję sobie nagle sprawę, że właśnie widzę najprawdziwszego ducha !!!
Duch krzyczał jeszcze chwilę, aż ceremonialnie obrażony wyszedł z pokoju. Ale to jeszcze nie koniec. Na korytarzu mija się z kobietą około 55-letnią, która właśnie weszła do mieszkania. Mijają się jakby siebie nie znali, albo nie widzieli. Teraz to kobieta wchodzi do pokoju i zbliża się do stołu, przy którym ciągle siedzimy. Ubrana w starodawną suknię z przełomu XIX i XX wieku, a więc też duch ! Gapię się na nią jak wryta nie mogąc uwierzyć co się właśnie dzieje. Piskliwym, dość wysokim tonem zaczyna robić nam awanturę, że to jej mieszkanie ! Jej zajadłość w wymachiwaniu ręką i ten jej piskliwy głosik spowodował, że nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Istny kabaret … pomyślałam. Byłam zafascynowana samą sytuacją. Widzę duchy !… , a one są tak prawdziwe, tak normalne, że aż niemożliwe, żeby były duchami. I to odkrycie powoduje, że się budzę.
Siedzę na łóżku i dochodzę do siebie przez dłuższą chwilę. Śmieję do siebie … To było tak realne, że mogłabym zliczyć ich zmarszczki, mogłabym dotknąć ich skóry, poczuć zapach, mogłabym chyba wszystko, bo byli bardzo żywi, choć martwi. Zdaję sobie sprawę, że spotkało mnie coś wyjątkowego. Dano mi było zobaczyć ich rzeczywistość. Bezcenne doświadczenie.
Nie mogłam się doczekać do kawy, aby Piotrowi o tym opowiedzieć. CDN…