05. 09. 19 r. Warszawa.
Za 4 dni rozprawa. Nie myślę o tym w ogóle, ale widzę, że Piotr przeciwnie.
- A może znowu przesuną ?
- Niemożliwe – jestem tego już pewna na 100 %.
- Myślisz, że sędzinę coś olśniło w końcu ? Tak nagle to wszystko …
- Nie coś, ale Ktoś.
- No właśnie … Ktoś ! – śmieję się.
Rozprawa była dwukrotnie przesuwana i Piotr już zaczął wierzyć, że sędzina ją albo zlekceważyła, albo zapomniała, albo w najgorszym razie sama została przekupiona.
- Ojcze, dlaczego narodziny u Nike nie są w październiku ? Październik jest ponoć taki ważny dla Piotra…
- Październik jest na deser.
Rozmawialiśmy przez długi czas o NIP.
- Jeśli cokolwiek się wydarzy będzie to październik.
- Dlaczego ?
- To twój miesiąc.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/10/03/nie-bedziesz-mial-bogow-cudzych-przede-mna/
- Czy to nie dziwne, że rozprawa będzie w październiku ? W październiku się wszystko zaczęło.
- To nieprzypadkowa data.
- Tak? Dlaczego ?
- Ona wybrała, co miała wybrać.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/04/08/przyjacielu-swiatlem-tego-swiata-jest-maryja-matka-boza/
- Już się wynudziłeś w tym roku.
- Nie możesz chodzić z tą teczką wiecznie.
- Deser w październiku…
- W związku z sądem w twoim kierunku idą pogróżki, których nie czujesz, bo masz hełm i zbroję.
- Gdyby nie to, migrena to mało powiedziane.
- Wow … – przestraszyłam się.
- Taka wysłana energia jeśli się odbije, to musi gdzie indziej się skierować. Nie odbije się to na twoich pracownikach ?
- A nie widzisz problemów ?
- Ale to zło się przełamuje.
- Niedługo powitamy cię w nowym świecie.
- Już dzwony biją znowu, Mały.
- I będą tak biły do narodzenia.
- Jest to tak ważne dla Nas wydarzenie.
- To znaczy, że to będzie szybko po sądzie.
- Którą byś drogą nie poszedł, zawsze Mnie spotkasz.
06. 09. 19 r. Warszawa.
- Ojcze, pojutrze 40 tydzień – Piotr zaczyna.
- Umiem liczyć. Time is up – … czas minął.
- Robię to dla ludzi i dla Siebie.
- Hmm… Dla ludzi rozumiem, ale dla Siebie ? – pytam.
- Cieszę się ich radością.
Chciałam już powiedzieć, że radość to może dla Nieba, ale dla ludzi … ? Jeśli to kolejny znak z AJ, to raczej mało kto będzie się cieszyć. Nie odważyłam się jednak powiedzieć tego na głos.
- A jak nic nie będzie ? – Piotr machnął ręką, żeby się nie przejmować.
- Ja się nie boję, że będzie. Ja się boję, że nie będzie. Tyle słów padło, że coś się wydarzy, że coś nadchodzi … Wiesz o co mi chodzi. O wiarygodność Ojca – … ugryzłam się zaraz w język, gdy zreflektowałam się co powiedziałam.
- Ojcze, ja Cię przepraszam, że tak się boję.
- Więc ci mówię nie bój się.
- Muszę do niego podchodzić jak do jajka.
- Dlaczego ?
- Ze względu na serce.
Zapomnieliśmy już o sercu, a rzeczywiście przecież nie jest ono do końca sprawne. Już teraz Piotr codziennie jest bardzo zmęczony, bo problemy sypią się z każdej strony. Wściekłość i nienawiść NIP działa jak fala tsunami …
- Deser ma być w październiku, czy to ma związek z kalendarzem hebrajskim gdzie według Żydów świat został tworzony 7 października ?
Niedawno dowiedziałam się, że żydowski kalendarz jest liczony od października. W kalendarzu żydowskim rachuba lat zaczyna się od dnia stworzenia świata, które wg ustaleń żydowskich autorytetów religijnych nastąpiło 7 października 3761 p.n.e. , stąd np. w roku 2019 trwa żydowski rok 5779/5780. (Wiki)
- A jak myślisz ? Czy to przypadek ?
- Hmm…. – mało prawdopodobne znając Ojca.
- Boisz się, że jak nic nie wyjdzie to jak to ludziom wytłumaczysz ?
- ……… – kiwam głową.
- Nic nie będziesz musiała tłumaczyć.
- Tylko nie pędź od razu… – … czyli mam z analizą się nie spieszyć.
- Będzie się działo.
- Będzie ?
- Oj, będzie.
- Dziwię się Małej.
- Czemu ?
- Wytłumacz jej, to twoja żona.
- Widziała chlebek, a ciągle niedowiarek.
- …….
- Ojcze, wytrzyma jego serce ?
- Oczywiście.
- Nie umrze na serce ?
- Nie przewidziałem tego. Nie zdołasz go pochować.
- ???!!! Dlaczego ?
- Bo znikniesz z tego świata.
- Jak powiedziano; nie jesteś z tego świata.
- Nie będzie kogo pochować.
Przypomniało mi to wizję …
Stoję na wzgórzu, poniżej tysiące ludzi, stałem w brązowym habicie, kaptur przysłaniał mi połowę twarzy. Wyciągnąłem ręce ponad ludźmi i zza mnie wypływały kule, dwa razy po 3 kule, sześć kul, ja nimi sterowałem, a one mnie słuchały… takie rzeczy widziałem. Miałem habit opuszczony na oczy, nie chciałem być rozpoznany, a kiedy kule popłynęły nad ludźmi to pękły, posypały się z nich konfetti jak manna. To była jakaś energia, jak to się sypało ja odszedłem… i ja w tym momencie… to znaczy ciało zniknęło, a habit spadł na ziemię.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/05/04/gdyby-wszyscy-mieli-miod-i-mleko-to-wpadliby-w-obojetnosc-i-nicosc/