28. 10. 24 r. Warszawa.
Nie chce mi się spać, choć bardzo już jest późno. Spojrzałam na „Dzienniczek” Faustyny, który leży tuż obok. Leży nie doczytany od 2 miesięcy. Wzięłam go do ręki, otwieram …. i w tym samym momencie, absolutnie jednocześnie z otwieraną książką zapaliła się lampka na moim biurku, przy którym codziennie pracuję. Było coś w tym wszystkim bardzo magicznego. Otwierając książkę, rozbłysnęło światło … Ciekawe, ponieważ to dotykowa lampka, od dawna nie używana. Zapala się tylko wtedy, kiedy faktycznie jest dotknięta.
Zapatrzyłam się na światło, ogarnęło mnie ciepłe uczucie czyjejś obecności, przewracam kartkę w książce i zaczynam czytać …
741- Dziś byłam w przepaściach piekła, wprowadzona przez Anioła. Jest to miejsce wielkiej kaźni, jakiż jest obszar jego strasznie wielki (…. )
Myślę, że tak to właśnie wygląda. Przede wszystkim wszechogarniający strach i ciemność.
A dalej …
Miłosierdzie masz okazywać zawsze i wszędzie bliźnim, nie możesz się od tego usunąć, ani wymówić, ani uniewinnić. Podaję ci trzy sposoby czynienia miłosierdzia bliźnim: pierwszy – czyn, drugi – słowo, trzeci – modlitwa; w tych trzech stopniach zawiera się pełnia miłosierdzia i jest niezbitym dowodem miłości ku Mnie. …
Już rozumiem skąd to światło.
Dzisiaj wpisałam nowy tekst https://rozmowyzniebem.pl/wp/2024/10/28/ten-swiat-dobiega-konca/ i zdanie, nad którym się długo wahałam. W oryginale było …
„A więc prosić Ojca o zmiłowanie ? Nie widzę sensu.”
Poprawiłam zdanie usuwając „nie widzę sensu”. Wiem, że o to Ojcu chodziło. Zdanie dosłownie „prześladowało” mnie przez cały dzień. Cały dzień widziałam go w głowie. „Nie widzę sensu” było jawnym błędem.
29. 10. 24 r. Warszawa.
- Nie spałam pół nocy, za dużo myśli naraz … – skarżę się do Piotra.
- Błogosławieni nie doznają lęku.
- … Czy ta lampka ….
- Surprise …
- Czyli trzeba się modlić do końca ? …
- Tak, nie wątpij, módl się nieustająco.
- Fakt, zwątpiłam.
- Ty się módl za nich, a i Ja o tobie nigdy nie zapomnę.
- Widzisz ? …. – kiwam głową w zamyśleniu.
- Jesteście wybuchowa para pobłogosławiona przez Stwórcę.
- Światło wczorajsze to nie przez przypadek.
- ………. – a przyszło mi to oczywiście do głowy.
- Pamiętaj, nigdy nie jesteś sama, nawet wtedy, gdy jesteś sama.
Kolejny to przypadek z zapalającym się światłem. Niezwykła forma komunikacji, trzeba przyznać.
-Czy wierzysz Mi ? -Wierzę. -To dlaczego musiało ci się zapalić światło ?……. – i teraz ręce mi opadły, bo przypomniał mi coś, czego chciałabym nie pamiętać i czego się wstydzę. Kiedy opowiadał cały był w nerwach. Naprawdę, starałam się słuchać go bardzo uważnie, ale co rusz ziewałam, bo wyrwał mnie ze snu. Ciągle myślałam, żeby już skończył. Kładąc się z powrotem spać pomyślałam nawet; - A może mu się to przyśniło? W każdym razie jego relacja nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Zadzwonił na gorąco, ale to był zły moment, po prostu byłam cholernie śpiąca. Śpię dalej w najlepsze i raptem słyszę wyraźnie słowa w swojej głowie; -Jeśli jest to prawda, niech się zapali światło. Natychmiast i gwałtownie otwieram oczy i co ?…… cały pokój jest oświetlony. Nie mogę w to uwierzyć! Kto zapalił światło? Żeby je zgasić musiałam wstać z łóżka i podejść do kontaktu przy drzwiach. To mną wstrząsnęło i nie mogłam zasnąć do rana. Zrozumiałam, że to co przeżył Piotr jest ważne i przede wszystkim prawdziwe. http://osaczenie.pl/wp/2016/04/14/kolejna-szybka-przeprowadzka/ https://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/09/16/lazarz-to-najprawdziwsza-opowiesc/
30. 10. 24 r. Warszawa.
Mam w domu paskudne wtyki amerykańskie, pchają się do mieszkania bezczelnie i nie wiem, jak się przede nimi mam bronić. Idąc na mszę …
- Zimno ich zabije. – Piotr mnie uspakaja.
- Ale nie zanosi się. A może ściągniesz zimno ? – proponuję ot tak sobie.
- Myślisz ?… Jest na wschodzie, mógłbym w sumie … – odparł ot tak sobie.
Rozmawiamy ot tak sobie, ponieważ oboje zdajemy sobie sprawę, że on akurat może.
-Eliasz wierzył, że może sprowadzić deszcz, czy mógł ? -…. ??? … -Wiedział, że może. https://rozmowyzniebem.pl/wp/2025/02/13/studiuj-slowo-ale-czekaj/
Ucieszył się nawet, że się „pobawi”, ale właśnie w tej samej chwili o mało nie runął na ziemię jak długi, bo mu się nieoczekiwanie nogi poplątały.
- … Chyba masz nie robić – powiedziałam obserwując jak wstaje z kolan.
- Ojcze, to moja wina, namawiałam go do tego.
- Czy chcesz mieć na drugie imię Judasz ?
- Nieeee ….
- Zostaw go, nie dotykaj go ….
- Naprawdę przepraszam. To moja wina …
- A on ma swój pomyślunek.
- …. Zobacz Ojcze, ale jednak wiedział, że może – roześmiałam się mimo wszystko. Już chciał działać, natychmiast !