04. 09. 22 r. Warszawa.
Wczoraj zasypiałam z myślami jak ułożyć moje wizje. Jak połączyć „Jegomościa” z „Kapturem”, „Ręcami”, ”Złotymi ciżemkami”. Wszystkie one znaczą zmiany, ale jak je ułożyć w kolejności ? A teraz jeszcze „Chlebak”. Jestem pod wrażeniem. Co za symbolika ! Tak prosta, a nigdy bym na to nie wpadła. Zamykanie chlebaka dla kogoś nie-wtajemniczego może także znaczyć „chleba nie ma”, czyli głód. Ale nie o to tu chodzi, na szczęście.
- Ojcze, może porozmawiamy ? – zagaduję na kawie.
- Dzisiaj szabas, nie pracuję.
- …….. – śmiech.
- Ale szabas to raczej sobota, a dzisiaj niedziela.
- Szabas chrześcijański.
- ………. – śmiech, Ojciec ma dzisiaj humor.
- Ojcze, ten chlebak to mistrzostwo – mówię mimo to.
- Tu się postarałem.
- Wiecznie nie możesz się mylić z tymi datami, wiesz o czym mówię.
- …….. – roześmiałam się.
- Zobacz … Z Kazimierzem Dolnym nie po raz pierwszy usłyszałam, że to ostatni raz. Ale po raz pierwszy dostałam takie widzenie. To jak pieczątka na potwierdzenie.
Ojciec mi wytłumaczył, że wcześniej dobrze czułam i słyszałam, że „ostatni raz”. Ostatni raz „w tym roku”. Małe niedopowiedzenie, a wiele zmienia.
- Ostatni raz dla was, sama nie będziesz chciała tam jechać.
- ……… – zmarkotniałam.
- Wczoraj była prawdziwa magia w kapliczce. Ten wiatr, który zawiał …. – Piotr zamyślony.
Nie tylko wiatr, ale i delikatne w coś uderzenie, które w głuchej ciszy rozbrzmiało jak dzwon. Nie wiem, czy to na potwierdzenie naszych rozmów, czy znak, że ktoś w tej kapliczce też jest.
- Cały czas czułam na karku, że mamy jechać. Takie samo odczucie miałam przed twoim zawałem, zębem. Jakby ktoś trzymał rękę na mojej głowie i kierował co robić.
- Podróż wczorajsza została przeze Mnie wymuszona, to prawda.
- To pożegnanie, z tym miejscem.
- To była super podróż. Cudowna pogoda, mało ludzi …
- W kapliczce byliście sami.
- To prawda. Wszędzie byliśmy sami.
- No nieprawda, na kawie było sporo – Piotr.
- Nie psuj Mojej teorii. W której drużynie grasz ?
- ………. – śmiech.
- To naprawdę pożegnanie ?
- Niewątpliwie coś musi się stać i nie odgadniesz co, a on ci nie odpowie.
- …. Szkoda … – pomyślałam.
- Którąś byś chciała wizję zobaczyć najpierw ?
- Uuu …. – szybka dedukcja. Na pewno nie wulkan.
- Chyba „Ręce” … Niech w końcu ludzie zobaczą, że jesteś Ojcze.
- Ręce ? Ale to był tchórz, pamiętasz jak machał ?
- ……… – śmiech.
I co robią te ręce ? Wysuwają się z chmur powoli, majestatycznie, spokojnie. Sięgają w tłum ludzi i wyciągają jakiegoś faceta. Palcami delikatnie trzymają go za ręce i unoszą do góry. Też powoli, majestatycznie, delikatnie, bo swoją wielkością mogłyby z łatwością zrobić mu krzywdę … Widzę, że ten mężczyzna w panice majta nogami jak ktoś, kto nagle traci grunt pod nogami. Być może próbuje się uwolnić, ale absolutnie nic nie jest w stanie zrobić. https://rozmowyzniebem.pl/wp/2021/08/27/rece-boga/
- Ty byś się nie bała.
- … Czy Jegomość ?
- Hmm …. – „Jegomość” to ewidentne pożegnanie.
A dzisiaj pisałam coś o pożegnaniu;
-Nie zdajesz sobie sprawy, o co prosisz. -Nie proszę o to, by odszedł – zaczynam się tłumaczyć. -Ale masz świadomość, że to jest z tym związane ? -Hmm … Chodzi o tą samotność, która mnie dotknie, gdy odejdzie ? Nie zdaję sobie z tego sprawy jak będzie ? -Zrozum, odejdzie twoja druga połowa. Musimy ci zabrać głowę. https://rozmowyzniebem.pl/wp/2022/09/04/jak-sie-oddajesz-to-oddajesz-sie-na-przepadle/
- A co myślisz o przejściu z jednego boku na drugi ?
- A może jedno jest częścią drugiego ?
To było dla mnie i piękne i zarazem przerażające, bo właśnie zrozumiałam, że nadszedł definitywny koniec. Koniec, koniec, koniec !!! Trzy razy słyszałam to słowo w swojej głowie. Na nic była ta ucieczka, odnaleźli nas. Piotr, który dotąd stał po mojej prawej stronie, znalazł się raptem po lewej. Spojrzeliśmy się na siebie ze smutkiem, wydawał mi się odmłodniały. Był jakiś taki zrezygnowany, pogodzony, spokojny, pokiwał głową smutno i powiedział
-… No to na koniec każdemu po lodziku. https://rozmowyzniebem.pl/wp/2021/10/16/wiedzieliscie-ze-tak-bedzie/
Prawdziwa zagwozdka. Gdy przeszedł na moją lewą stronę, był młodszy. Czyżby to było po przemianie ? Truuuudne to wszystko.
Jak to w niedzielę idziemy na godzinny spacer na terenie Agrykoli. Odbywa się tam jakaś impreza z końmi. https://warsawnow.pl/warszawski-dzien-konia-2022/ Przechodząc zauważamy młodego chłopaka czyszczącego swojego konia. Okazuje się, że kupił go na Ukrainie i uratował przed wojną. Chudy był biedaka i chłopak twierdzi, że ten akurat koń poważnie choruje …
- Może tęskni za Ukrainą ? Za domem ? – przyszło mi do głowy.
- Ballady i Romanse to wczoraj czytali.
- ……… – buchnęłam śmiechem.
- Zobacz, Ojciec wczoraj oglądał Wiadomości …
Prezydent Andrzej Duda inaugurując 11. Narodowe Czytanie w Warszawie mówił, że Adam Mickiewicz i epoka romantyzmu zbudowali postawy Polaków na następne stulecia. Wraz z pierwszą damą odczytali fragment „Ballad i romansów”. https://tvn24.pl/polska/narodowe-czytanie-2022-prezydent-andrzej-duda-i-pierwsza-dama-odczytali-fragment-lektury-ballady-i-romanse-adama-mickiewicza-6096307
Wracając do domu zaciągnęłam Piotra do cukierni. Piotr zauważył ciastko, na widok którego „ślina mu zaczęła z ust lecieć”. Żeby się nie zapluć na dobre, wyszedł z cukierni całkowicie rozżalony, że mu nie wolno. Szkoda mi się go zrobiło i kupiłam mu to ciastko. 5 minut później już miałam wyrzuty sumienia.
- Dobrze, że mu to kupiłaś, zastanów się dlaczego …
- …. Bo to już nic nie zmieni … – zawału raczej nie dostanie.
Wieczorne wiadomości w TV powodują, że chodzę cała w nerwach. Wszędzie szczucie.
- Masz się uspokoić i nie denerwować.
- Zapomniałaś już o sobocie ? – … chlebaku.
- Hmm …. – wzdycham.
- Trudno zachować spokój.
- Chcesz iść do Nieba ?
- …??? Czyli umrzeć ? – myślę natychmiast.
- Czy chcesz uczestniczyć ?…
- Wyrzekają się wszystkiego, co Boga dotyczy.
- Zabobony … krzyczą !
Baaardzo ciekawe … https://www.youtube.com/watch?v=VC50epQ6tus
- Ojcze, co to za monarcha ?
- No Wieeeelki. Przepełniony Duchem Świętym.
Wyrzekają się wszystkiego, co Boga dotyczy.