Ja w tobie, ty we Mnie.

09. 06. 19 r. Szczecin.

Wiesz co mnie obudziło dzisiaj ? Usłyszałem muzykę z filmu „Lucy”, w tym fragmencie kiedy mówi się o 30 %, 50%, możliwościach mózgu, one wzrastały.

  • 27 tydzień !
  • Ciekawe, że niby zaczął się 27 tydzień ? – pytam niepewnie.
  • Hmm … Czyżby u Hebrajczyków tydzień zaczynał się w niedzielę, a nie w poniedziałek ? Kiedy usłyszałem dokładnie o ciąży ?

Sprawdzam. Dokładnie 31. 01, 2019. czwartek. Jeśli to 8 tydzień, to jego końcówka.

http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/10/13/ja-to-trzymam-zeby-sie-spelnilo-co-ma-sie-spelnic/

Szabat jest siódmym dniem tygodnia. W krajach europejskich (i nie tylko), wszyscy idą do pracy w poniedziałek odnosząc wrażenie, że zaczynają w ten sposób nowy tydzień. I „administracyjnie” mają rację. Ale nie pod względem tradycji i wielowiekowych zasad religii (również chrześcijańskiej). Historycznie bowiem pierwszym dniem tygodnia jest niedziela, a sobota – ostatnim. W judaizmie i w języku hebrajskim dni tygodnia nie mają nazw i określane są według ich kolejności: „pierwszy dzień”, „drugi dzień”, aż do „siódmego dnia”, który w Torze został nazwany Szabat („dzień odpoczynku”). http://www.fzp.net.pl/wiecej-o/niedziela-czy-poniedzialek

Muszę ciągle pamiętać, że Piotra trzeba mierzyć miarą judaizmu, nie chrześcijaństwa.


Cały dzień włóczymy się po rodzinie, a to u mojej mamy trochę, a to u teściowej. Jadąc od jednych do drugich drzwi mijamy piękne domy. Piotr w pewnym momencie wzdycha głęboko … Nie muszę pytać, bo doskonale wiem o czym teraz myśli.

  • Nic nie będzie z tego świata należeć do ciebie, bo i nie z tego świata jesteś.
  • Tu jesteś na kursie samoobrony.
  • Nie pomstuj na ludziach za ich niewiedzę, rób swoje.

Uśmiecham się pod nosem. Jedziemy właśnie do kuzyna, który mocno optuje za PO. Piotr szykował się na „starcie gigantów”, aby mu przygadać, że ślepy, ale po tych słowach zapewne się wycofa.


10. 06. 19 r. Warszawa.

Wracamy tym razem pociągiem. Katastrofalna godzina wstawania (3 w nocy), ale sama podroż choć długa (7h) to jednak bardzo spokojna. Zaczynam analizować, czy nie przerzucić się na PKP już na stałe.

  • Co bardziej się opłaca, pociąg czy auto ? – pytam Piotra.
  • To nie ma znaczenia.
  • Tak niewiele już zostało.
  • ???

Liczyłam na dłuższą rozmowę, ale nie wiedziałam o co pytać. Przypomniał mi się meczet postawiony na miejscu kościoła.

- Coraz bliżej granic meczety są. 
- O ! – … Homiel mnie zaskoczył. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/05/26/ci-ktorych-wybiera-chrystus-sa-powolani/
  • Czy Ojciec wolałby zburzyć kościół zamiast budować tam meczet ?
  • Od zburzenia jest Ojciec, a od błędów ludzie.

Po przyjeździe poszliśmy prosto na kawę. Jak na jedenastą było naprawdę sporo ludzi. I sporo ludzi wytatuowanych. Wśród nich pojawiali się też tacy, że z niesmakiem oboje wzrokiem uciekaliśmy w błękitne niebo.

  • Ciekawe co Ojciec na to – Piotr mruknął.
  • Tych z tatuażami myślisz, że nie kocham ?
  • Ważne co mają w głowie, a że sobie utrudniają życie … No cóż …
  • A co z nami będzie ? – Piotr.
  • Z wami ? O Olę się nie martw.
  • Obiecuję ci z maniany przejście w sielankę.
  • A jeśli pytasz o swoją przyszłość, przyszłość to Ja.
  • Otaczam ciebie z każdej strony.
  • Jeśli ja jestem przy tobie, a mam mieć sielankę, to liźniesz trochę tej sielanki – cieszę się.
  • Psim swędem, ale nie na długo.
  • Dlaczego Ojcze nie odzywałeś się przez 7 godzin w pociągu ?
  • Rozmawiam z ludźmi trzeźwymi.
  • ……. – śmiech, rzeczywiście oboje byliśmy półprzytomni.

11. 06. 19 r. Warszawa.

  • Odkładałem ci pieniądze, ale Ojciec powiedział, że niedługo będziesz miała sielankę.
  • ……. – a ja się zastanawiam jaka jest różnica między manianą, a sielanką. Dla mnie to prawie to samo.
  • Maniana to pierzyna.
  • Sielanka to puch, velvet.
  • Więc co chcesz jej jeszcze odkładać ?

  • Ze wszystkim sobie poradzisz nie jako Piotr, a jako mieszanka.
  • Poradzisz z czym ? – dopytuję, bo przecież nie o firmę chodzi.
  • Ze światem.
- Ma to zrobić człowiek, natura twojego męża ma być dwoista. 
…….. – Piotr przekazał słowa i pyta mnie oczami o co chodzi. 
- Homiel pokazał mi teraz szklankę wody. Wsadza ją do zamrażarki i jest lodem, wyciąga i jest woda. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/07/26/kazdy-czlowiek-to-moja-swiatynia/ 
  • Ojcze, dla mnie Mesjasz jest jeden, więc nie rozumiem dlaczego ma narodzić się za naszego życia i być gotowy. Przecież Piotr nie może być Mesjaszem !
  • Ja w tobie, ty we Mnie.
  • ……. – milczę.
  • Dalej nie rozumiem – jestem rozżalona.
  • Świadomość ci się otwiera, zgoda idzie na to.
  • Czekajcie na wydarzenia, tak jak dzwony przyszły i ślub przyszedł.
- Za żywota waszego powróci Mesjasz. 
- …….. ???!!! – wow… 
- Hmm… Ale narodzi się, czy… ? – … wyłoni się z nieba… chciałam dokończyć. 
- Przybędzie gotowy. Nie będzie musiał dorastać. 
-……… – czyli nie będzie powtórki sprzed 2050 lat… Nie będzie jeszcze jednej „Maryi, Józefa”… to już było. 
- Zobaczymy Go ? 
- Sercem Go widujesz często.
-  Kiedy piszesz o Nim, masz Go na co dzień. 
- I godna jesteś tego.
 http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/04/07/za-zywota-waszego-powroci-mesjasz/

Wieczorem.

Dzisiejszego dnia otrzymaliśmy bardzo ważną informację. Nadeszło powiadomienie z sądu, że rozprawa odbędzie się 9 września. W końcu ! Sprawdzam w kalendarzu …

  • 9 wrzesień to poniedziałek, 40 tydzień ciąży. To mamy czas – pocieszam go.
  • Przecież mówiłeś, że ci na tym nie zależy już …
  • No bo nie… – ale widzę, że kłamie jak z nut.
  • Nie wiem dlaczego się martwisz, skoro widziałeś koniec.
  • Tak we Mnie nie wierzysz ?
  • Wierzę.
  • Tak we Mnie nie wierzysz ?
  • Chociaż nie pamiętała tak skończy, jak się skończy.

Ponieważ proces się wlecze się od kilku lat Piotr jest pewien, że sędzina już o całej naszej sprawie zapomniała.

  • Do czasu sądu napełnię cię taką energią, jakiej jeszcze nie znałeś.
  • Napełnię cię spokojem i pewnością siebie. Zaleję cię tym.
  • Nie stawiaj znaku równości między tymi co napisał człowiek, a co Ja ci pokazałem.
  • Czy Ja bym pozwolił, żeby diabeł wygrał ?
  • ……..
  • Ojcze, ja nadal nie rozumiem z tym Mesjaszem …
  • Będziesz wstrząśnięta, jak się dowiesz.

Bardziej zagadkowo nie mógł Ojciec zakończyć. Teraz to chyba już nie zasnę.



Dopisane 22. 02. 2020 r.

Ja również byłam pełna wątpliwości i kompletnie nie rozumiałam skąd ta rozbieżność. Mesjasz za naszego życia, a jednak Jezus ma być na koniec. W najbliższych wpisach to wyjaśnię.

3 przemyślenia nt. „Ja w tobie, ty we Mnie.”

  1. Dzień dobry Pani Olu.
    Czytam zamieszczane przez Panią wpisy od kilkunastu miesięcy. Co drugi dzień sprawdzam, czy już pojawił się kolejny. Długo się wahałem czy powinienem napisać o tym co mi się przytrafiło, jednakże po ostatnim Pani wpisie postanowiłem to zrobić. Otóż zdarzają mi się takie sny ( zawsze nad samym ranem, tuż przed obudzeniem), które długo pamiętam i coś bardzo ważnego oznaczają – teraz to już wiem po wielu takich „zrealizowanych snach” i wiem, że one dzieją się z woli Boga.
    Oto ten ostatni który miałem około miesiąc temu
    Byłem nad jeziorem z żoną i córką. W pewnym momencie zauważyłem schodzącego z nieba Pana Jezusa. Szedł jakby drogą w dół (której nie widziałem) lub po schodach na dół. Nad jeziorem są pagórki porośnięte lasem. można przyjąć, że z mojego miejsca czubki drzew były około 130 m wyżej. Jak Go zauważyłem, to te pagórki z lasem były mu do kolan, więc był olbrzymi. Niósł dość duży krzyż, ale nie na ramieniu, lecz trzymał go w prawej dłoni lub pod pachą ( widziałem lewy profil ). Odwróciłem się do żony i córki i chciałem zawołać do nich „Pan Jezus schodzi”, ale ze mnie wydobył się głos, ale nie mój ten normalny, lecz taki donośny jak z głośników, który oznajmił : CZŁOWIEK KRZYŻ NIESIE. Odwróciłem się ponownie w stronę Pana Jezusa. Wtedy widziałem już tylko bardzo wyraźny cień górnej części tułowia, a potem coraz mniej, a na koniec cień głowy między drzewami, ponieważ tak jak wspomniałem Pan Jezus schodził z góry na dół.
    Do dziś nie umiem sobie tego wytłumaczyć mimo iż jestem przekonany, że to było coś bardzo ważnego.
    Może Pani jakoś pomoże?

    Szczęść Boże,
    Pozdrawiam Panią i pana Piotra.

    Kazimierz Neumueler

    1. Piękna wizja oddająca czas, w którym żyjemy.
      „Odwróciłem się do żony i córki i chciałem zawołać do nich „Pan Jezus schodzi”, ale ze mnie wydobył się głos, ale nie mój ten normalny, lecz taki donośny jak z głośników, który oznajmił : CZŁOWIEK KRZYŻ NIESIE. ”
      Zaznaczam, że nie jestem tego pewna na 100%, ale Ojciec ma dać znać globalnie, jak głos z Nieba widziany w tej wizji, o nadchodzącym czasie apokalipsy.
      Kiedyś pisałam, że Ojciec wybrał osobiście osoby, które czytają ten blog i rozumiem już dlaczego.
      Przez niektóre osoby daje znaki. Tą wizję tak należałoby traktować. Jako znak, jako potwierdzenie.

    2. Te słowa: „CZŁOWIEK KRZYŻ NIESIE” kojarzą mi się z fragmentem z orędzi amsterdamskich:

      „Wtedy Pani bierze mnie znowu ze sobą. Idziemy dalej w głąb ogrodu. Zatrzymujemy się przed dużym krzyżem. Pani mówi:
      „Przyjmij Go. On cię poprzedził.”
      Odmawiam i czuję, jakby wszyscy ludzie świata tak samo postępowali i odwracali się do Krzyża plecami.

      Teraz widzę jakąś świetlistą, przezroczystą Postać w długiej szacie. Idzie przed nami. To jest męska Postać, w całości uduchowiona. Mężczyzna dźwiga Wielki
      Krzyż, który wlecze się po ziemi. Jego twarzy nie widzę. To wszystko razem jest jednym promieniem Światła. On idzie z Krzyżem przez świat, ale nikt nie podąża za Nim.
      „Samotny” – mówi Pani do mnie.
      „ON chodzi sam po tym świecie. Będzie jeszcze gorzej, aż do czasu, w którym stanie się coś bardzo strasznego i nagle Krzyż stanie pośrodku świata. Teraz
      będą musieli nań patrzeć, czy chcą, czy też nie!”

      Pani mówi:
      „Módl się przed Krzyżem:
      Panie Jezu Chryste, Synu Ojca,
      ześlij teraz Ducha Twego na ziemię.
      Spraw, aby Duch Święty
      zamieszkał w sercach wszystkich narodów
      i chronił je od upadku, katastrofy i wojny.
      Niechaj Pani Wszystkich Narodów,
      która kiedyś była Maryją,
      stanie się naszą Orędowniczką.
      Amen.”

      „Dziecko, ta Modlitwa jest tak prosta i krótka, że każdy może ją odmawiać w
      swoim własnym języku, przed swoim własnym krzyżem. Ci, którzy nie mają
      krzyża, mogą ją odmawiać w swoim sercu. To jest orędzie, które chcę właśnie dzisiaj przekazać, ponieważ teraz przychodzę, aby powiedzieć, że chcę ratować dusze. Współpracujcie wszyscy ze mną w tym wielkim Dziele Ratowania Świata. Gdyby tak każdy człowiek zechciał, dla swojego dobra,
      spróbować za tym podążyć.”
      I wtedy Pani podnosi jeden palec i mówi:
      „Przede wszystkim w pierwszym i największym przykazaniu: MIŁOŚĆ.”

      http://www.mocmodlitwy.info.pl/files/14_Pani_Wszystkich_Narodow_oredzia.pdf

Możliwość komentowania jest wyłączona.