10. 11. 23 r. Warszawa.
- Jak długo to (jeszcze) potrwa ? – pyta mnie Ojciec.
- Nie wiem … – mówię uczcicie.
- Ojciec ma nad tobą przewagę.
- … ??? …
- Bo widzi.
Opowiadam Piotrowi o Klatu, piszę o nim właśnie …
-Po co się pojawił ?– pytam już na poważnie. -Dowiesz się od niego. -… ???!!! … – oczy mi prawie wyszły. -On był ewidentnie zaskoczony, że go zauważyłeś. -Ty też będziesz zaskoczona. -Taaak ? – zdziwienie to mało powiedziane. -Bardzo. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2023/11/20/zaprawde-powiadam-ci/
- Fajnie śpiewał wam Czesiu … „Dziwny ten świat” …
- … Właściwie nie jest dziwny …
- Właściwie działa.
Piotr wspomina wypadek, ciągle przeżywa go na nowo …
- Fajnie było, przełamaliśmy te nudy …
- …….. – roześmiałam się. Rzeczywiście, „nareszcie” zaczęło się coś dziać.
- Wypadek, teraz przeprowadzka … Na pewno nic w tym roku nie będzie …
- Zakład trwa ?
- ………. – spoważniałam.
- Myślisz, że przeprowadzka jego biura powstrzyma Mnie ?
- Oczywiście, że nie … Ale mi chodzi o to, że Ojcze robisz zawsze tak, aby wszystkich zadowolić, połączyć sprawy wielu osób …. No koronka … A gdyby zniknął, to wszyscy mamy problemy – mówię rozbrajająco szczerze.
- O co się zakładałaś ?
- No o to, że nie zniknie …
- O co ? Co masz do zaoferowania ?
- …. Aaaa … Tylko nie o 2-godzinne modlitwy, bo nie dam rady – przypomniałam sobie w myślach.
-O „216” ? Chcesz ? Wyjątkowo się z tobą założę. -Będą zmiany, zmiany, zmiany. -A ty ?Bez zmian, bez zmian, bez zmian -………. – roześmiałam się, Ojciec wyjął mi to z ust. -O dwugodzinną modlitwę, o dodatkową godzinę, kiedy (on) będzie w pracy. -…. O raaany … – jęknęłam naprawdę szczerze. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2023/09/18/chcesz-rozgrzane-wegle/
20. 11. 23 r. Warszawa.
Kolejny tydzień się zaczął …
- Myślisz, że każdy tydzień będzie do znudzenia ?
- Któryś tydzień zostanie przełamany.
- Wypadek to preludium.
21. 11. 23 r. Warszawa.
Wieczorem.
Piotra tak mocno „złapało” serce, że byłam przerażona. Najgorsze, że tym razem nie wiedziałam co robić. Dzwonić na pogotowie, czy czekać, aż przejdzie. Nie wydawał mi się blady, więc czekałam. Minęło z pół godziny, leży wymęczony …
- Wszystko się odezwało naraz … Wypadek, moje stresy … A ! I opony dzisiaj dźwigałem …. Zostały mi opony po audi i chcę je sprzedać. Będzie z tego parę groszy …
- ……… – szlag mnie trafił. Za te „parę groszy” igra z życiem.
- Ojciec mi teraz powiedział …
- Dopełnij służby do końca i wracaj.
- Gdybym chciał, to bym ci wszystko dał.
- A dziewczyny ? Co z nimi ?
- Dostaną to, co da im szczęście.
- Upominam się o swoich.
- Upominam się o ciebie.
- Nie należysz do nich, należysz do Mnie.
- … Ale samochody możesz sobie oglądać …
- …….. – Piotr roześmiał się speszony. Nie może kupić, ale po cichu ogląda i myśli, że nikt tego nie widzi.
- Ojcze, twojego ulubieńca nie można tykać – mówię z żalem, bo nawet opieprzyć Piotra nie mogę porządnie wiedząc, że w nim 70 imion Ojca.
- Nie jest Moim ulubieńcem, tylko należy do Mnie.