14. 04. 19 r. Warszawa.
Ledwo przekroczyliśmy granice Ustronia zza chmur wyłoniło się słońce. W całej swojej okazałości.
- Zobacz … – Piotr kiwnął głową na słońce.
- …….
- To niezwykłe co miałeś wczoraj…
- No !!! – i się cieszy.
- Ale jakoś się nie zmieniłeś – patrzę na niego uważnie, po staremu nadal sobie z wszystkiego żarty robi.
- Może to nie dla mnie, a dla tego drugiego – śmieje się.
- Zbierasz to dla tego, który to wykorzysta.
- Ciało to samo, duch inny, zmieniony.
- ?! – spoważnieliśmy. O tym „drugim” zapomnieliśmy kompletnie.
- Ta pogoda to też nie przypadek. Cały weekend zimny, a jak wyjeżdżamy to słońce.
- Jak tam wypoczynek ?
- Pojechaliśmy ostatni raz zobaczyć stare kąty.
- Nie mów Ojcu co jest ostatnie.
Wieczorem.
Ktoś podsunął mi komentarz ks. Skwarczyńskiego; Nasz “Piotr” nie ma także nic wspólnego z prowadzącym strony “osaczenie” oraz “rozmowy z niebem” (może z piekłem, ale w ten temat nie wchodzę). https://wobroniewiaryitradycji.wordpress.com/2018/09/27/ks-adam-skwarczynski-oswiadczenie-w-sprawiepiotra-i-jego-tekstow/
Nie miałam pojęcia, że gdzieś tam komentuje się mój blog, a tym bardziej, że się komentuje w ten sposób. Siedziałam jak struta. Właśnie już sobie wyobraziłam co będzie się działo, gdy książka wyjdzie i opublikuje całą prawdę. Masakra. Nie wiem jak to wytrzymam.
- I to nie koniec. Więcej prawdy, tym będzie gorzej.
- Jak to wyjdzie na światło ?
- Ty nie wiesz, ale Ja wiem.
- Ile Chrystus cudów pokazał ?
- Czy tym co pokazał, poszli za Nim ?
- Niewielu.
- Rób swoje.
15. 04.19 r. Warszawa.
Siedzimy na kawie w ciszy. Jeszcze mi po wczorajszym nie przeszło, a Piotr siedział zamyślony.
- Ta wizyta w Kalwarii zmieniła moją głowę.
- Wczoraj uświadomiło mi jeszcze raz, że Ojciec naprawdę wszystko przygotował. To będzie makabra jakaś… Nie mam pojęcia jak ty na światło wyjdziesz. Dopiero będą na nas złorzeczyć …!
- Przyjdą burze, a ty masz stać prosto.
- Masz wierzyć w to co słyszysz.
- Najmniejszy podmuch i ty się przewracasz ?
- ???!!!
- Nie zasługujesz na to pióro.
- Piszesz piórem i piszesz prawdę.
- Jeszcze nie piszę – pomyślałam szybko.
- Przestań się chwiać przy najmniejszym wiaterku, bo zwątpisz w swoje korzenie.
- Jakie korzenie ? – znowu myślę sobie w duchu i jednocześnie dziękuję za to przywołanie mnie do porządku, było mi potrzebne.
- Co z ciebie za drzewo, mały wiatr i się przechylasz.
- Nawet jak cię wygną, to wróć do pionu.
- Masz mocne korzenie w tym co piszesz.
- A wczorajsza mina a`la kwaśniak odejdzie do lamusa.
- ……. – chce mi się śmiać mimo całej powagi. Faktycznie wczoraj miałam kwaśną minę przez cały dzień.
- A wracając do wczorajszego… Może faktycznie jakoś wypłyniesz na wierzch.
- A co Ja mówię ? Woda wypłynie spod skały.
- Ale dzięki książce ?
- Rób swoje, nie oglądaj się na boki.
- Ojcze, takie komentarze… to boli czasami.
- A Chrystusa nie boli ?
- Jak chcesz Go poczuć, jak chcesz mieć same dobra ?
- Hmm… rozumiem. To po prostu nie będę czytać.
- A ktoś ci każe czytać ?
- Słuchaj i pisz, niech oni czytają.
- Pisz ze zrozumieniem.
Piotr zauważył moje okulary przeciwsłoneczne leżące niedbale koło filiżanki kawy.
- Jak zdejmujesz to masz chować od razu do etui, bo zarysujesz okulary !– zdenerwował się. Okulary były drogie.
- Słuchaj się Piotra.
- Bierz etui i dbaj o rzeczy, które masz.
- Bądź dokładna.
- Jak będziesz dokładna w etui, będziesz dokładna w pisaniu.
- Będziesz dokładna w zamykaniu domu – zdarzyło mi się wyjść nie zamknąwszy drzwi na zamek
- W zamykaniu auta – a i to mi się zdarzyło, o czym Piotr nie wiem jeszcze.
- W zamykaniu gazu – ale to mi się nie zdarzyło, więc się dziwię.
- Gacki będą polować ! – trochę się przestraszyłam.
Z gazem miałam już do czynienia wiele lat temu. Ledwo przeżyłam, ale teraz Ojciec mówi o przyszłości. Jestem tak często zamyślona, że rzeczywiście bagatelizuję wiele rzeczy.
- Jesteś niedokładna – Piotr.
- Najgorsze w tym wszystkim, że ignorujesz uwagi.
- Będę uważać, słowo honoru !