Jestem Bogiem.

17. 01. 24 r. Warszawa.

  • Od wczoraj słyszę imię Anafiel, nawet teraz – … przy kawie.
  • Hmm …. To anioł z księgi Henocha – tłumaczy mi od razu, bo akurat tą księgę zna już bardzo dobrze. 

Gdy Święty, niech będzie błogosławiony, zechciał podnieść mnie na wysokości, najpierw wysłał Księcia ANAFIELA JHWH31, a on wyniósł mnie spomiędzy nich na ich oczach i zaprowadził w wielkiej chwale do Rydwanu ognistego i ognistych Koni, i do Posługujących Chwały, i podniósł mnie wraz z Szechiną na wysokości niebios.

  • Coś taka szczęśliwa dzisiaj ? – do mnie po chwili. 
  • Jest dobrze ! Wyspałam się, jesteśmy po mszy, siedzimy sobie, pijemy kawę …
  • Still together …
  • Taaak, razem … – spoważniałam. Poczułam powagę tych słów.
  • A mogło być inaczej. A jednak ta chwila ciągle trwa.
  • Czy to nie dziwne 11;11 ? I mieszkanie pod 11 ?
  • No właśnie ! Czyli to nie przypadek !
  • Przypadek ? Chyba nie myślisz, że to taka kiepska sztrategia ?
  • … Ten werset … Czyli coś się zbliża jednak ?
  • Woda się zbliża.
  • . Widzę wielki napis THE END … Piękne rzeźbione litery.

  • Jak kto woli Fine, ale zobacz, że masz tomy grube… mój dziennik.
  • Czy byłabyś w stanie czytać, gdy będziesz odizolowana od niego ?
  • Czy będziesz w stanie to czytać ?
  • ……… – łzy w oczach.
  • Będzie boleć. W samotności będzie boleć.
  • … Widzę schnięcie brzoskwini.
  • Żadna woda tego nie zatrzyma …
  • To są twoje z nim znajomości.
  • Dramatycznie to wygląda, ale będzie dobrze.
  • Poczujesz się wyspana jak nigdy.

Piotr dzwoni do mnie w ciągu dnia …

  • Dzisiaj miałem to samo z 11 co ty ! Sprawdziłem, co to znaczy…

Godzina 11:11 to prawdopodobnie jeden z najbardziej znanych ciągów liczb anielskich. Wiele osób uważa, że podwójna Jedenastka świadczy o wewnętrznym przebudzeniu. Kiedy każdego dnia widzisz 11:11, Wszechświat sygnalizuje, że wkroczyłaś na ścieżkę swojego duchowego celu i otwierasz się na boski potencjał.


Wieczorem.

  • Ojcze, co to wszystko znaczy ?
  • Lepiej, że tak pytasz Mnie niż; co to ma wszystko znaczyć ?! 
  • … Czujesz różnicę ?
  • Oczywiście – uśmiecham się i zauważam, że Ojciec nie chce odkryć tajemnicy.
  • Ale co to znaczy ?
  • Ty tak poważnie ? Dostajesz znaki i nie wiesz ?
  • … To jak tykająca bomba, czy coś …
  • Nadchodzi najważniejsza chwila w życiu.

Cisza …

  • Wiesz co słyszę teraz ?
  • A może tak Moi mili wstąpicie do Tomaszowa …
-Jechaliśmy autem do Szczecina. Piotr włączył radio, leciała jakaś stara piosenka…Lubię to 
-…A Ja lubię „do Tomaszowa”.
- Fajnie było w Ustroniu. 
-Jak to wspominasz 
-Fajnie. 
-To wpadniesz do Tomaszowa. 
-Czy długo będę u Was „na kawie„ ? 
-Zastanów się. Kawa to nie obiad. 
-……. – już zaczynam się śmiać, bo logika Homiela jest nieziemsko prosta. A w czasie ziemskim ? 
-Nie pytaj o technikę, to nie ma znaczenia. https://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/03/22/jesli-nie-zatrzymasz-tej-burzy-to-zamiecie-wszystko/


18. 01. 24 r. Warszawa.

  • Mógłbyś popytać Ojca jak to po naszemu rozumieć, że świadkowie zostali zabici i po 3 dniach zostali obudzeni ?
  • Wczoraj mi Ojciec powiedział, że to zbieżność do 3 dni Chrystusa … Że zmartwychwstał.
  • No tak … Ale ty przecież nie zostaniesz zabity ! – nadal jednak nie rozumiem.
  • 11;11 … A ty co czujesz ? – Piotr.
  • Dla mnie to jak odliczanie – przyznaję.
  • W wizjach wszystko działo się nagle, niespodziewanie … Ojciec chyba nie uprzedzi nas, tak jak było u Henocha.
  • A dlaczego nie ? Kto Mi zabroni ?
  • Jestem Bogiem.
  • ……… – zdrętwiałam. Mimo wszystko rzadko słyszę te słowa tak wprost.
  • Zrobię jak chcę i kiedy chcę. Ale są zasady …
  • Henoch uprzedził rodzinę … – mówię cicho. 
  • To jak to jest z tym przysłowiem ?
  • Historia się lubi powtarzać, czy nic nie zdarza się dwa razy ?
  • . Jedno przeczy drugiemu … – uśmiecham się.

Postanowiłam spróbować sama to rozgryźć. Czy mi się udało ? Oczywiście, że nie … Zajrzałam do Apokalipsy Jana, rozdziału 11 , a potem do załączonych przypisów i znalazłam tam jednak coś ciekawego.

Ap 11, 2– „Dziedziniec” – to odrzucona Synagoga; „czterdzieści dwa miesiące” = trzy i pół roku = 1260 dni (Ap 11,3; Ap 12,6; Ap 13,5) – symbol doczesności z jej próbami. Por. też Ap l17,12nn.

Jeśli jesteśmy w trakcie apokalipsy, to czy symbol doczesności to nie czasami symbol naszych obecnych czasów ? Bibliści twierdzą, że dziedziniec to odrzucona Synagoga, ale dzisiaj wiemy, że jeśli jesteśmy w trakcie apokalipsy, to słowa Ojca dotyczą całego świata, a nie jedynie narodu wybranego. Odrzucona Synagoga w rozumieniu dzisiejszych czasów to odrzucona świątynia Boga. A jeszcze szerzej odrzucenie Boga w ogóle, a więc obecna ogólnoświatowa apostazja. Synagoga to tylko symbol, jak trzy i pół roku to też (tylko?) symbol. 

28. 10. 20 r. Warszawa. Rano na kawie 
-… Sprawdź co znaczy apostazja. 
-A co ? – zaciekawił mnie natychmiast. 
-Ojciec mi powiedział „apostazja”. Zobaczyłem Jezusa z promieniami, które wychodziły z Jego serca i wtedy usłyszałem …-Apostazja. 
https://rozmowyzniebem.pl/wp/2021/04/25/apostazja/

Ciekawe, ale kiedy pierwszy raz Piotr usłyszał apostazja, było to w październiku. A październiki dla Ojca są ważne. To w październiku miałam wizję z otwieranymi wrotami piekła. Też znak apokalipsy. 

-Widzę wielkie wrota, czuję od nich gigantyczny ziąb, energię, są głęboko w ziemi pod kątem 45 stopni… One są otwarte – dalej opisywał Piotr.  
-Raz się otworzyły i już ich nie zamkniesz. Zamknie cykl.  
-Ojcze, czy moje wrota to jest właśnie to? Na krótki czas uwolniony szatan? 
-To jest to. 
https://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/06/20/siedem-pieczeci-apokalipsy/

Jeśli ludzie odrzucają Boga, odrzucają też Jego proroków. Wysłannicy Boga nie są  ludziom potrzebni w obecnej doczesności. Ale jak to pokazać w wizji ? Właśnie tak. Leżą zabici na wielkim placu, na widoku. Ludzie o nich wiedzą, ale  przechodzą obojętnie, nikogo to nie obchodzi, że leżą. Obojętność, zadowolenie, że już nie żyją. Nie ma Boga, nie ma proroków … Hulaj dusza, piekła nie ma … 

Jednak taki stan nie potrwa długo. Trzy i pół dnia to nie trzy i pół roku.  Po trzech i pół dniach duch życia z Boga w nich wstąpił i stanęli na nogi. A wielki strach padł na tych, co ich oglądali.


Przeglądając stare zapiski, zdziwiłam się …

-Piotr, jak ci się podobało u Mnie ? 
-Jesteś wielkim myślicielem, Ojcze. To jest ta „kawa” u Ciebie, Ojcze ? O której mówiłeś ? – dopytuję. 
-Dzieje się. 
-Czyli to co mówiłeś… 
-… Będzie nie jeden raz.  
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/07/27/jak-ci-sie-podobalo-u-mnie    

Będzie nie jeden raz ? Jak mogłam o tym zapomnieć !

Pierwszy raz niewątpliwie było wtedy; https://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/07/25/kocham-ten-swiat-kocham-tych-ludzi/ Drugi; https://rozmowyzniebem.pl/wp/2024/05/05/odetnijcie-ten-rok-to-juz-bylo/

I z ostatnich wszystkich naszych  rozmów wynika, że „Tomaszów” aktualny jest nadal !

Wieczorem opowiadam Piotrowi, co odkryłam …

  • Masz ze wszystkim rację …
  • ………. – ulżyło mi.
-Czeka cię podróż daleka – … do Piotra nagle. 
-Dokąd ? 
-W przestworza. 
-Nie powiem ci wkrótce, bo zabrzmi to komicznie zważywszy na zapisy Oli.
-………. – uśmiecham się. 
-To kiedy ? – pytam spokojnie. 
-Niespodziewanie. Podróż wesoła, radosna … 
-Ależ będzie ci ciężko wrócić … ! 
https://rozmowyzniebem.pl/wp/2023/09/16/musi-sie-spelnic-co-jest-zapisane/
https://radiolodz.pl/63357-tomaszowianie-wspominaja-piosenke-ewy-demarczyk-o-swoim-miescie,139353/

Nic tak nie smakuje jak odzyskiwanie smaku.

28. 11. 19 r. Szczecin.

Trzy dni temu córka poszła do szpitala na zaplanowany zabieg. Piotr wyjechał do Warszawy, ja zostałam. I całe szczęście !

W szpitalu zameldowałyśmy się o 8 rano. Podczas czekania pod gabinetem córka zaczyna narzekać, że ją głowa boli. Pewnie z nerwów, pomyślałam. Wzięła pyralginę, potem drugą, ale ból narastał do tego stopnia, że sześć godzin później zaczęła wymiotować. Leżała na szpitalnym łóżku i zwijała się z bólu. Ciągle się zastanawiałam dlaczego akurat teraz. Czy to znak, aby zabiegu nie robić ? Wydzwaniałam do Piotra pytając Ojca co robić, ale tam zapadła cisza. Dostawałam od niej rozpaczliwe SMS-y, więc wróciłam do szpitala, była 22.00. Na szczęście nikt mnie nie zatrzymywał, nie pytał. Idąc po schodach minęłam dział neurologii, zanotowałam to w swojej pamięci na wszelki wypadek.

Córka leżała półprzytomna. Poprosiłam pielęgniarkę o leki przeciwbólowe. Poprawiło się trochę, więc poszłam do domu. Ale na drugi dzień wszystko zaczyna się od nowa. Koszmarna migrena powróciła. Zabieg się nie odbył, bo ledwo żyła. Nigdy wcześniej nie widziałam jej w takim stanie. Gdyby powiedziała, że umiera, to bym uwierzyła. Wyszeptała tylko, że wszystko to od gacka. Potwierdził to też Piotr.

  • Miałem wizję jak mały krokodyl ją atakował, ale go zdusiłem.

Wieczorem ból  nasilił się jeszcze bardziej. Znowu pojawiłam się o 22 w nocy. Poprosiłam, aby zawołano neurologa, który urzędował piętro niżej. Zaaplikował jej końską dawkę jakieś mieszaniny i dopiero wtedy wszystko powoli zaczęło ustępować.

Byłam w kropce. Naprawdę nie wiedziałam co się dzieje i dlaczego. Prosiłam Ojca i nic. Prosiłam Jezusa i nic. Żadnej wiadomości dlaczego… I kiedy tak siedziałam w ciszy myśląc co się dzieje doszła do mnie myśl.

Jakie to szczęście, że uderzyli w nią wtedy, gdy była akurat w szpitalu. Takiego ataku nigdy nie miała. Gdyby stało się to w domu, nie dalibyśmy rady jej pomóc. Dopiero szpitalna kroplówka mieszaniny silnych leków przeciwbólowych pomogła. Ojciec musiał wiedzieć, że zostanie zaatakowana i dlatego stało się to teraz, a nie wcześniej, ani później.

Dzwoni zaniepokojony Piotr, tłumaczę mu co się dzieje.

  • Ojciec mówi ….
  • Na reszcie zrozumieliście.

To na reszcie bardzo mnie uspokoiło. Jeszcze jedno wydarzenie, które znowu wiele mnie nauczyło. Do końca ufaj Ojcu, bo On po prostu wie najlepiej. Nic nie dzieje się bez powodu i przyczyny. Ostatni podobny taki atak miała …

To już drugi lub trzeci raz taki atak. Poszłam do Piotra go obudzić, ale on już też nie spał. Zaczął robić egzorcyzmy, ja zaczęłam się modlić i prosić. Cały czas z małymi przerwami wisieliśmy na telefonie, aż „mała” zasnęła około szóstej nad ranem. Dwie godziny później była już na nogach. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2020/04/30/nie-ma-juz-odwrotu/ 

Tym razem, gdybyśmy mieli wątpliwości, czy to nie od gacka … Pozostawił na jej ręku swój „podpis”.


Wieczorem.

Już nie jestem rozżalona, że nie mogę być w Warszawie. Rozumiem sens tej tymczasowej rozłąki, choć tęskno mi oczywiście …

  • Nic tak nie smakuje jak odzyskiwanie smaku.

Czyli po rozłące będę się cieszyła jeszcze bardziej.


Mam mnóstwo czasu, będąc sama. Przeglądam internet i natrafiam na ten film. Bardzo chcę wierzyć, że nie jest to kolejny fake.

Kiedy więc dzwoni Piotr, pytam Ojca …

  • Film jest prawdziwy dla nielicznych.
  • Ale dlaczego Jezus się pokazał ? To znak AJ ?
  • Pokazał się z tego samego powodu, jak i tobie się ukazał.
  • Dla nielicznych, którzy tego potrzebują.
  • A jest ich coraz więcej.


01. 12. 19 r. Szczecin.

Dostałam bardzo ciekawego maila;

Kolejny mail, który mocno mnie zaskoczył. Zaczyna do mnie dochodzić dlaczego Ojciec sam wybiera osoby, które czytają ten blog. Może zabrzmi to niefortunnie, ale staliście się narzędziem w Jego rękach, ponieważ poprzez niektóre osoby uwiarygadnia i uwierzytelnia słowa tu pisane. Zostać narzędziem w Ojca rękach, to wielkie wyróżnienie. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/12/02/cykl-zostaje-zamkniety/ 

P. s . Ten mail miał dwie części. Pierwszą opisałam wcześniej. Poniżej II część maila z uzupełnieniem wizji dotyczącej liczby 11.

Pojawiła się cyfra 11 jako ważna, istotna. Ale nie potrafię powiedzieć dlaczego.

Zamyka się cykl, żeby zacząć nowy etap. Pytam się co znaczy liczba 11 ?

  • To liczba mistrzowska, a kto jest mistrzem ?
  • Chrystus.
  • Połącz to …. – Piotr zobaczył numer naszego mieszkania. Faktyczne to 11.
  • Połącz to w całość. Nie rozdzielaj tego.

Zdaje się, że łączymy siły i zaczyna się dziać. Zgodnie z AJ.

  • No i co ty na to ? – pytam zaskoczonego Piotra.
  • Wczoraj słyszałem głos spod sufitu. Powiedział mi …
  • Jeszcze wiele razy cię zaskoczę.
  • Mówię do niego …
  • Mógłbyś być bardziej konkretny.
  • ???!!! Tak odważnie ?! – wycedziłam powoli.
  • Zakładam, że rozmawiam z Homielem – Piotr się broni.
  • Zawsze musisz znaleźć wytłumaczenie na swoją niesubordynację.
  • Właśnie – ręce mi opadają.

Piotr dzwoni po egzorcyzmach.

  • Mam ci przekazać, że …
  • Trwaj do sądu i płyń znaczy w pełni zakończenie sprawy.
  • Kiedy ci co są dłużni, zapłacą.
  • ……. – robię oczy. Nad ranem myślałam; kiedy zacznie się to „trwaj i płyń”. Sprawa się zakończyła i co ? Ojciec czytał moje myśli. 
  • Wtedy sprawa jest zakończona.
  • Przekaż to kronikarzowi.


Dopisane 21. 07. 20 r.

  • Nic tak nie smakuje jak odzyskiwanie smaku.

Dzisiaj zdanie to nabiera jeszcze jednego wymiaru. Chorujący na COWID tracą smak i zapach. Odzyskiwanie smaku to jak powrót do życia, uzdrowienie. Niewykluczone, że to był jeszcze jeden znak nadchodzącej epidemii. 

Do znaczenia liczby 11 jeszcze powrócę. 


Oglądając dzisiaj rano …

Szczyt w Brukseli. Viktor Orban: Każdy chciałby dziś być Polakiem. Na konferencji prasowej głos zabrał również premier Węgier Viktor Orban, który stwierdził, że „każdy w Europie, kto rozumie matematykę, chciałby być dzisiaj Polakiem”.

  • Prawda jest taka, że Węgry również odniosły sukces, ale daliśmy radę odnieść ten sukces razem. To dzięki temu, że Mateusz był dowódcą naszego zespołu, mamy ogromne szczęście, że lider Grupy Wyszehradzkiej jest tak doświadczonym ministrem finansów – mówił o Mateuszu Morawieckim.

. przypomina mi się rozmowa.

Przerzuciliśmy się na inny kanał, a tam znowu „Władca pierścieni”. Ponieważ nie mieliśmy siły myśleć, obejrzeliśmy go więc po raz setny, bo znając każdy centymetr tego filmu już myśleć nie trzeba. Po filmie przemawiał nowy premier, pan Morawiecki. Oboje gorąco do tej pory popieraliśmy Beatę Szydło, więc ta zmiana nie przypadła nam w ogóle do gustu. Byliśmy wręcz przekonani, że zrobiono jej krzywdę. 
- No i po co to zrobili ! – Piotr był pełen oburzenia.
- Skończyła się walka o Helmowy jar, a zaczęła wojna o Śródziemie. 

- Ten kraj odleci wysoko, ponad inne kraje… Widzę już nie jako na piedestale, ale ze skrzydłami. Wielu będzie tu chciało mieszkać. Pokazał mi Homiel księdza, który przewidział to. Chyba to Klimuszko… też to powiedział – Piotr zauroczony tym co widzi. 
- I z tej burzy wyjdziemy. 
- Chociaż ta nacja, w której żyjecie nie jest święta, ale nie może tak być.
- Mówiłem ci, że to bitwa o Śródziemie. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/10/18/wszystko-albo-nic/ 

Przy Ojcu nic nie jest ciężkie, wszystko smakuje.

03. 02. 17 r.  Warszawa.

Do choroby dołączyła migrena. Była tak silna, że całą noc miałam nieprzespaną. I może dzięki temu, że nie spałam, usłyszałam wyraźnie stuknięcie do drzwi pokoju Piotra. Myślałam, że go to obudzi, ale widocznie musiał być zbyt zmęczony, gdyż nawet się nie poruszył. Rano wyglądałam jak zombi, co lekko przestraszyło Piotra. Pojechał do biura i zadzwonił godzinę później.

  • Gdzieś za 15 minut powinnaś czuć się lepiej.
  • Ok. zobaczymy… – powiedziałam z rezygnacją.

Mija niecałe pół godziny i… wszystko minęło. Po południu wróciwszy do domu jeszcze w progu zaczął mi opowiadać.

  • Wkurzyłem się na twoją głowę. Wziąłem ją sobie między ręce, to znaczy ją zwizualizowałem. Widziałem wszystkie twoje zwoje i coś czarnego na skroni. Od rąk wytworzył się stożek światła, od prawej i lewej ręki. Ostre końce tych dwóch stożków złączyły się w środku głowy, a potem dołączyło jeszcze wielkie światło z góry, też w kształcie stożka. Trzy stożki w twojej głowie tak rozświetliły ci głowę, że było tam tylko biało.

To zadziwiające, nie wiem któryż to raz uzdrawia mnie z migreny i zawsze odbywa się to niejako w inny sposób. Nie wiem jak to wytłumaczyć, a i sam Piotr jest tym zaskoczony.


Wieczorem.

Jakiś czas temu zaczęłam korespondować z pewnym księdzem egzorcystą. Napisał mi dzisiaj coś smutnego.

  • Wieczorem dostałem słowo, że za mało się modlę o ochronę, a Zły atakuje szczególnie tych, którzy demaskują jego ciemne sprawki.
  • On potrzebuje pomocy – Piotr przyznał czytając te słowa.
  • Jak każdy. Wszystkie ręce na pokład – i pokazał łódź z wioślarzami trzymającymi wiosła.
  • Wielu jest wioślarzy…
  • A sternik jeden.

Piotr wymownie pokazał palcem ku górze i zrobił przy tym taką minę, jakby odkrył największą tajemnicę świata. Miałam skojarzenie, że Homiel mówi o łodzi z jego 12 apostołami.

Jezus i 12 apostołów

  • Sternik ?
  • No wiesz przecież Kto !
  • Pokazałeś to tak taktownie, że nikt nie widział – Homiel zażartował. 
  • Ale Ty widziałeś !
  • Tak jak wszyscy inni – … czyli całe Niebo.
  • …. Miałem dzisiaj rozmowę z Ojcem. Powiedział do mnie …
  • Posłałem cię między wilki, prowadź owce Moje.
  • ……… – zamyśliłam się, bo to wcale nie jest proste.
  • Przypomnę ci słowa Ojca … – mówię. 
  • Dzieci Moje niszczą się nawzajem 
  • … Hmm … To prawda … Ojcze, daj mi zrobić porządek – poprosił Piotr  i zrobił to w taki sposób, że mnie zatkało.
  • Nie po to cię powołałem.
  • Zrobię porządek z gackami, Ojcze – nalegał. 
  • Więc rób, masz modlitwę.

Powinnam się przyzwyczaić, że dane nam Go słyszeć, ale …, to jest tak niesamowite … 



04. 02. 17 r. Warszawa.

Dzisiaj sobota i mimo, że ciągle byłam lekko osłabiona, chciałam jechać do „naszego krzyża”. Zanim jednak to zrobiliśmy, zahaczyliśmy o bankomat.

  • Zobacz, co robisz … zwrócił uwagę Homiel.
  • Do kościoła idziesz !

Natychmiast zaczęliśmy się śmiać. Mówiąc zobacz, co robisz powinien raczej powiedzieć uważaj, co robisz … Wybierając się do katedry nigdy nie wiemy co nas spotka tym razem i czy „nauka o dawaniu” już się skończyła. Staramy się zawsze mieć przy sobie trochę grosza, ale nie za dużo, bo a nóż trzeba będzie oddać wszystko ? Dlatego Piotr w pierwszym momencie się zawahał, ale machnął ręką i poszedł do bankomatu. Ile wziął, nie wiem. Nieoczekiwane pytanie Homiela wprawiło mnie w doskonały humor i wyostrzoną czujność.

Przed kościołem zobaczyłam znajomą cygankę, która już z daleka zaczęła nam kiwać ręką. Po krótkiej wymianie zdań cyganka okazała się Rumunką i zdziwiłam się, że całkiem dobrze nauczyła się polskiego. Do tej pory myślałam, że to polska cyganka, a to Rumunka i czy coś z tego powodu się zmieniło ? … Absolutnie nic. Złapałam swoją myśl w locie, że prawdopodobnie jeszcze dwa lata temu wiedząc, że to nie-Polka, wchodziłabym do kościoła od tyłu, byle tylko jej nie spotkać. A teraz ? A teraz wszystko jest inaczej i to się nazywa niebiańskie pranie mózgu ! Myślę, że dla mnie to wielka nauka.

Daliśmy jej trochę pieniędzy i spokojnie weszliśmy do środka, gdzie nie było już nikogo oprócz organisty, który prawdopodobnie przygotowywał się do jakieś uroczystości. W kościele absolutnie nic się nie działo, a organy grały. Dzięki tej pięknej muzyce, dzięki zgaszonym lampom, dzięki świecącym świecom, panowała bardzo magiczna atmosfera. I wtedy właśnie Jezus …

  • Czas nauki się skończył 
  • Przywdziejesz zbroję, pobierzesz oręż.
  • Nachodzi nieuchronne.

Czas nauki się skończył …

  • A kiedy czas nauki się kończy, zaczyna się czas … ??? – zaczęłam analizować już po wyjściu.
  • Zaczyna się nieuchronne … Kiedy się zacznie ? Od jutra ? – Piotr pyta Homiela.
  • Bardzo szybko, ale to nie Express Reporterów.
  • … Nie mam siły do Niego – Piotr się śmieje.

Wczoraj wieczorem oglądaliśmy program „Expres reporterów” poświęcony zagładzie Polaków w obozie w Działdowie. Widocznie musiał oglądać go z nami.


Pojechaliśmy na obiad. Oboje pewnie myśleliśmy o jednym, o tym kiedy nadejdzie nieuchronne …

  • Słyszę bicie zegara – Piotr zaczął rozglądać się wokoło szukając zegara.
  • To bije w twojej głowie, bo nic tu nie ma.
  • Chyba tak, bo zobaczyłem zegar i godzinę 12. Zegar rzeźbiony w złocie, biała tarcza i wskazówki równo ustawione na godzinę 12.
  • Dotknij.
  • Czego ? – zdziwił się Piotr, ale wyciągnął rękę do przodu.
  • Kryształowej ściany.
  • Trzymasz rękę na ścianie. To już wiesz gdzie jesteś.
  • To miesiąc ?
  • …….
  • Spiszę ci wszystko dzisiaj, co masz robić, gdyby się coś stało ze mną – Piotr bardzo poważnie już mocno przestraszony.
  • Homiel … A jest to potrzebne, by Piotr spisał ? – spytałam, bo choć wiedziałam, że nic się z nim  nie stanie, na wszelki wypadek chciałam się upewnić.
  • Piotr znowu ma pełne portki, chciałby świat już przemeblować.
  • …… – o mało nie dostałam czkawki ze śmiechu, bo trafił jak zawsze w samo sedno. 
  • Pamiętasz jak gacek wyciągnął do mnie rękę i chciał, żebym poszedł za nim ? –

Piotr przypomniał jedno z najbardziej traumatycznych chwil w swoim życiu, czym szybko sprowadził mnie do równowagi.

Miałem sen, właściwie nie sen, to wizja, była tak realistyczna, że kiedy się zbudziłem, byłem zdziwiony, że leżę w łóżku. Jest duże pomieszczenie wyglądające jak muzeum, ma poziome gabloty, za jedną z gablot stoi facet ubrany jak mój tato i wyglądał jak mój tato, ale jego twarz była cała z wypryskami, pomarszczona, z wybroczynami na gębie, miał kręcone ciemne włosy średniej długości. Powiedział stojąc za gablotą;

- Chodź ze mną  i w jednym ułamku sekundy stanął przy mnie.
- Odczep się, czego ty chcesz ode mnie – powiedziałem.
- Jak to nie wiesz?
- Nie wiem.
- Przecież jesteś moim synem, zawsze byłem w tobieodparł.
- To nieprawda – zacząłem krzyczeć, ale ten nie słuchał. Zignorował to. Klęknął przede mną i wyciągnął do mnie dłoń.
- Podaj mi dłoń, będziemy razem rządzić.
-Nie, to niemożliwe, nigdy! krzyknąłem.
http://osaczenie.pl/wp/2016/03/09/poczatek-wojny/
  • Pamiętaj, że diabeł gardzi ludźmi.
  • Nie chcę o tym mówić.
  • Możesz o tym mówić, bo to twoje zwycięstwo.
  • Ale ja anemicznie walczyłem !
  • Ale wygrałeś.

Wygrał, bo niezależnie, czy na jawie, czy w wizji ważne jest, jak się kończy.


Podczas obiadu kontrolowałam Piotra, by się nie przejadał. Sporo już schudł i w jego przypadku utrzymanie wagi było kluczowe dla dalszego stanu serca.

  • Przed zawałem zjadałem 20 dkg cukierków i od razu piłem kawę.
  • A mówiłem, że śmierć pakujesz w siebie i co się stało ?
  • Ciele oknem wyleciało ! – odpalił natychmiast Piotr już wkurzony ciągłymi Jego pouczeniami.
  • …….. – czekałam na reakcję Homiela z wstrzymanym oddechem, bo tego chyba się nie spodziewał.
  • Sam byś wyleciał, gdyby nie Nasza siatka, ale powiem ci jedno powiedzenie …
  • Głupi to zawsze ma szczęście … Czym sobie zasłużyłeś na to ?
  • …… – nie wierzyłam własnym uszom, rozmawiają jak starzy kumple !
  • Ale będę miał teraz ciężko – Piotr westchnął.
  • Przy Ojcu nic nie jest ciężkie, wszystko smakuje.

 




Dopisane 24. 09. 2017 r.

  • Głupi to zawsze ma szczęście… Czym sobie zasłużyłeś na to? – Normalność, prostota, dowcip i nauka zarazem. Kiedyś myślałam, że słowo „głupi” nie istnieje w słowniku Nieba.

Łk 12,20 Lecz Bóg rzekł do niego: „Głupcze! Umrzesz jeszcze tej nocy. Komu więc to wszystko zostawisz?”

Jezus;  Głupi ślepcy! Co jest ważniejsze: złoto czy świątynia, która złoto uświęca?

Kto zaś słucha Mnie, ale nie postępuje według tego, jest jak człowiek głupi, który swój dom zbudował bezpośrednio na piasku.


  • Jak każdy. Wszystkie ręce na pokład – z ostatnich rozmów wynika, że bardzo martwią się marną kondycją obecnego duchowieństwa. Nie są to obawy nowe, ponieważ Chrystus A. Lenczewskej mówi o tym bardzo wyraźnie.