04. 09. 24 r. Warszawa.
Spaliśmy całą noc bez przerwy. Dawno tak nie mieliśmy …
- Ale miałem fajne widzenia ! Byłem gdzieś w przestrzeni. Stają przede mną różne nacje, ale te nieprzyjemne. Stoją przede mną i wcale się nie boją, kompletnie mnie olewają. A jednak w pewnym momencie wszystkie zginają kolana i klękają. Wiem, że coś nie tak … Odwracam się i widzę za sobą wielką postać Ojca … To przed Nim tak klęczą. A potem byłem w Niebie. Pokazali mi pokój z filarami, pomieszczenie, które było niedokończone. Ściany urwane, dziury w podłodze, no takie to wszystko było wybrakowane … Niedokończone … I słyszę, że to …
- Pokój ćwiczeń.
- … ??? …. Taka … siłownia ? – próbuję zrozumieć.
- Nieeee …. Chodziło o to, że tam ćwiczono umysł. Uczyli się kreować mentalnie, umysłem, tam się ćwiczono w używaniu myśli, rozumiesz ?
- A potem rozmawiałem z Ojcem. Szedłem sobie koło Ojca, On poruszał się w powietrzu, płynął koło mnie, był oczywiście znacznie wyższy … I tak sobie rozmawialiśmy … Powiedział mi ….
- I wcale nie odszedłeś od Nas.
- Jak to ?
- Jesteś tu i tam …
- Chciałem jeszcze porozmawiać, pożalić się, że ciągle mam problemy i nie daję rady … Ale On się oddalał i jakby mnie nie słyszał już ….
- Taaak, nie słyszał ? Akurat ! … Nie chciał po prostu słuchać twego ciągłego biadolenia …. – nie wytrzymałam.
- Może, nie wiem…. Powiedział tylko na koniec …
- Powoli budzisz się.
- … Szkoda, że się oddalił … Człowiek to by najchętniej się do Ojca przykleił i Go już nie puścił.
- Nooo wiem coś o tym … – zamyśliłam się przypominając sobie moje spotkanie z Chrystusem.
- …. Przegląd zrobiliście i co się okazało ?
- Że auto jest dobre – Piotr zadowolony.
- …. Hmm …Ojciec na pewno nie pyta bez powodu – pomyślałam i nastawiłam uszy na ciąg dalszy.
- Czyli celem tej podróży nie było auto ? – pytam.
- Wiele jest celów w życiu.
- Ale w Częstochowie akurat ? Dlaczego nie chcesz Ojcze powiedzieć ?
- A dlaczego nie ?
- To był błogosławiony dzień.
Ooo tak. Był. Nadal o tym myślę …
Wieczorem. Dzisiaj przygotowywałam tekst o mojej wizji z trzęsieniem ziemi.
- Ojcze, to nie było w Polsce ? – chcę się upewnić.
- Oczywiście, że nie. Gdzie ty takie domy widziałaś ?
- Bądź mądrzejsza, mam prostować, co jest proste ?
- ………. – roześmiałam się.
- Faktycznie, te domy wyglądały inaczej niż u nas. Takie hiszpańskie hacjendy, piękne, białe, czerwone dachy i zielona trawa wszędzie … Noooo raj prawie …
- Ja widzę południową Hiszpanię, Francję …
- Od czegoś trzeba zacząć …
- … ???!!! …
Cieszy mnie baaaardzo, że nie Polska, ale czy to znaczy, że reszta świata ? Opowiadam Piotrowi jeszcze raz o mojej wizji i mam wrażenie, że dopiero teraz słucha uważnie.
- No ewidentnie ciebie tam nie było …
- Ktoś mi przypomniał wizję twoją jak na dworcu mnie szukałaś …
- Czyli … Jeśli będzie trzęsienie ziemi, to wtedy, gdy cię nie będzie ?
Obudził mnie sen. Była 4,45. Idę metr za Piotrem, jak jego cień, ale nie obstawa. Idziemy podziemnym przejściem wykutym w skale, idziemy dość szybko, w każdym razie widać, że Piotr wie dokąd idzie. Jest w swoim zwyczajnym płaszczu, w którym chodzi na co dzień. Muszę za nim truchtać, aby nadążyć. Dochodzimy do schodów, wyprowadzają nas na płytę dworca kolejowego. Całkiem normalny dworzec. Nikt nie zwraca na nas uwagi mimo, że na płytę wyłaniamy się de facto spod ziemi. Nadal truchtam za Piotrem. W hali dworcowej jest niewielu ludzi, ale nagle pojawia się ich naprawdę spora grupa, która wchodzi nam w drogę. Wchodzi między mną, a Piotrem. Piotr wtapia się w ten tłumek, miesza się z innymi mężczyznami w płaszczach i niestety powoli tracę go z pola widzenia. Kiedy tłum się rozstępuje, już go nie znajduję, zniknął. https://rozmowyzniebem.pl/wp/2022/10/22/wszystko-moze-sie-zdarzyc/ https://rozmowyzniebem.pl/wp/2023/03/22/zajmij-sie-naukami-mego-syna/
05. 09. 24 r. Warszawa.
Kawa, kawa, kawa …
- Ojcze, niedługo święta …
- Mówisz o Wenezueli ? – https://www.national-geographic.pl/traveler/kierunki/wenezuela-przyspiesza-boze-narodzenie-swieta-wypadna-w-tym-roku-juz-w-pazdzierniku/
- … Chryste …. Kolejny idiota w polityce … – wzdycham.
- I zaczynasz znowu odliczać ?
- Dużo wizji dostajesz, mogą wywołać w twojej głowie mętlik, bo są trudne.
- Ale ty, jako analityczna istota, poukładaj na kartce wszystko, poczuj to tak, jak poczułaś to w Częstochowie ..
- Wooooo …. – aż się osunęłam na krześle.
Na taki znak Ojca właśnie czekałam, czekałam cierpliwie, w ciszy. Moja niepewność dobiegła końca.
Stało się coś naprawdę przedziwnego podczas trwania mszy w Częstochowie. W kaplicy było sporo ludzi. Rozglądaliśmy się wokoło, aby znaleźć wolne miejsca do siedzenia. Nie było. Stanęliśmy wśród ludzi 6 metrów przed obrazem Maryi, czyli dość blisko. Początkowo nie mogłam się zbytnio skupić, ale w pewnym momencie… coś wyraźnie poczułam. Dookoła tłum ludzi, a jednak jakaś siła przyciąga moją uwagę tak bardzo, że wlepiam swój wzrok tylko w jeden punkt obok ołtarza i zastygam.
I teraz spróbuję to opisać …
Z kierunku ołtarza „wysunęła” się w moim kierunku, jakby wiązka energii. Niewidoczny, energetyczny korytarz/tunel, na końcu którego znajdowała się … Maryja. Zdecydowanie wiedziałam, że tam jest, choć Jej wyraźnej postaci nie widziałam. Maryja stała tuż obok swojego obrazu. Trudno nawet powiedzieć, że stała, raczej unosiła się w powietrzu. Ten niby „tunel” sprawił, że nie dochodziły do mnie żadne bodźce zewnętrzne. Właściwie przez chwilę nie wiedziałam, co się wokoło dzieje. Zostałam od tego odłączona. Odebrałam Jej pytanie w swojej głowie …
- To co … Zaczynamy ?
Spytała podobnie jak robi to często sam Ojciec. Tak zwyczajnie, z radością w głosie. Powiedziałam tylko; tak. Nie od razu, ale z wahaniem, bo cały czas nie byłam pewna, czy to coś rzeczywistego, czy przewidzenie. Na tyle byłam niepewna, że przez kilka dni nie wspomniałam o tym Piotrowi w ogóle. Ale zrozumiałam też jego doświadczenie, gdy próbował mi coś wyjaśnić …
Tak. Widziałem głowę Ojca wyżej, Jezusa niżej i wiedziałem. Widziałeś Chrystusa ? – pytam, bo jestem normalnie zazdrosna. Nie wiem jak ci to powiedzieć. Widziałem i nie widziałem. Nie potrafię ci to wyjaśnić. Wiedziałem, że jest i że mówi do mnie. Mało tego … Był nieco niżej i troszkę z boku. Ojciec obserwował całą sytuację, naszą rozmowę. https://rozmowyzniebem.pl/wp/2024/12/17/pas-baranki-moje/
Najlepiej powiedzieć to w ten sposób; widzisz, że za szybą stoi osoba, ale szyba jest tak „gęsta”, że jej dokładnie nie widać. Nie widać, ale zdecydowanie wiesz, że jest.
- Czyli to prawda ?
- Poukładaj to sobie, nie skacz chaotycznie …
- Słyszę … Eliasz – Piotr w zadumie.
- Bóg nie chce, żebyś się kiedykolwiek zastanawiała nad wyborami.
- … ??? …
- Zawsze pierwszy jest Bóg. Nie rodzina, nie praca, ale Bóg – Piotr tłumaczy.
- Błogosławię tą chwilę.
- … Ktoś „zdjęcie” zrobił na Górze, coś takiego jak zdjęcie. Jest zapisana nasza rozmowa w tym „zdjęciu”, to jest żywe zdjęcie.