31. 08. 25 r. Warszawa.
- Ojcze, i wrzesień już mamy.
- Jutro ! Bądź precyzyjna.
- …. Coś dziwnego miałem dzisiaj w nocy. Głos spod sufitu spytał mnie …
- Jesteś gotowy ?
- …. Podobnie jak ty w Częstochowie. Rok czasu mija od tego dnia.
- Głos spod sufitu ? I ty tak spokojnie ? – dziwię się, że się nie przejmuje.
- Paczuli już wszystko poczuli.
- Czyli … Już wszystko wiedzą ?
- Dramatycznie się zrobi dla niektórych ludzi.
- … ??? … A których ? – dopytuję.
- Koło niego.
- Aaaa….. – i już główkuję których.
- Poczuli ? Znaczy, że wszystko wiedzą ? I jakim cwaniakiem jestem też ? – Piotr roześmiał się głośno.
- Cwanego masz męża. Szkoda, że czas na niego.
- ……. – Piotr zamilkł na długo.
01. 09. 25 r. Warszawa.
Miałam nad ranem wizję, z którą przez długi czas nie wiem, co zrobić.
Scena 1.
Siedzę goła w wannie w moim domu rodzinnym. Wanna ma tylko 1,50 długości, mało w niej miejsca. Podkurczam nogi mocno, bo tuż obok również nago, siedzi mężczyzna w średnim wieku, ma czarne, kręcone włosy, na pierwszy rzut oka wygląda jak Arab. W sumie wie, że jestem, ale kompletnie się mną nie przejmuje, siedzi do mnie bokiem. W przeciwieństwie do Niego jestem mocno skołowana, zaskoczona, zdumiona, że jakiś obcy facet ze mną jest w wannie. I skąd On się w ogóle wziął ?! …. Nie patrząc na mnie …
- Muszę się ogolić – mówi i rzeczywiście zaczyna się golić.
Gały wytrzeszczam bardziej, co ten „Arab” robi … Nic nie mówię, bo jest bardzo sympatyczny, choć poważny i widzę, że wiele ma do golenia. Siedzę nie ruszając się i czekam, aż skończy.

Scena 2.
Chodzę po wąskich kamiennych uliczkach jakiegoś starego miasta. Wygląda mi to na starożytny Rzym, może Jerozolimę. Wchodzę do jakiegoś domu i wewnętrznymi, krętymi schodami bezpośrednio na piętro. Tam na tarasie znajduje się niby kawiarnia, niby restauracja. Wielu ludzi siedzi w otwartej „sali” pełnej kwiatów, mam widok na starówkę miasta, na te wąskie uliczki, którymi chodziłam i tylko sobie pomyślałam …
- Jak tu pięknie …

Scena 3
Długi hol albo metra, albo lotniska. Idę wolnym krokiem w tłumie obcych mi ludzi. Jestem w kapturze, bluzie, ukrywam swoją twarz, aby nikt mnie nie rozpoznał. Ludzie omijają mnie idąc w jednym kierunku szybkim tempem, nikt nie zwraca na mnie uwagi. Z mojej prawej strony przechodzi mężczyzna w średnim wieku. W swojej głowie odnotowałam, że nie jest za wysoki, ma kręcone, czarne włosy i jasny prochowiec. Gdy mnie mijał, zerknęłam na Niego spod kaptura, On zerknął na mnie i idzie dalej, robi parę kroków, zatrzymuje się, odwraca, staje dokładnie przede mną. Zwyczajny pan o bujnej, czarnej czuprynie w płaszczu do kolan …
Zaskoczył mnie, że stanął mi na drodze. Wbiłam w Niego swój wzrok przestraszona, bo nie wiem o co Mu chodzi … A On wpatrując się we mnie lekko łobuzerskim wzrokiem, po chwili bez słów dosłownie rozświetlił się szerokim, szczerym uśmiechem i było w tym uśmiechu coś tak energetycznie fantastycznego, że zmiękły mi kolana, błogo zrobiło na duszy. Powiedział …
- Mam jeszcze Syna.
I rzeczywiście, znowu z prawej strony z tłumu odłącza się młody mężczyzna, ciemne włosy do ramion, bardzo szczupły, posągowy można by powiedzieć. Nie spojrzał na mnie, był bardzo poważny i skupiony, na nikogo nie zwracał uwagi. Obserwowałam, jak idzie do uśmiechniętego pana, by zaraz wtopić się w tłum i już Go nie było. Mężczyzna o kręconych włosach nie spuszczał ze mnie wzroku i cały czas się szeroko uśmiechał. Patrzyłam na Niego chłonąc Jego energię. Kąpałam się w tym uśmiechu. Było mi tak błogo, że gdy się obudziłam, chciałam do tej wizji na siłę powrócić.

No i chodzę po domu pół dnia w milczeniu i myślę, kto to był ? Arab lub Włoch lub Hebrajczyk … Tego typu pan w średnim wieku. Co znaczy mężczyzna w wannie ? Co znaczy taras z kawiarnią ? Co ma znaczyć ten uśmiech w tłumie ludzi ? I kiedy sobie przypominam, że mężczyzna miał kręcone włosy, przypominam sobie od razu Chleby. To musiał być Ojciec z Synem, ale jest pewna różnica. W wizji o Chlebach Jezus wyłonił mi się z lewej strony. Dzisiaj zdecydowanie było to ze strony prawej.
Pomoże ci Arab … – i z uśmiechem puszcza do mnie figlarnie i porozumiewawczo oko. W lot łapię, o co chodzi. Podświadomie czuję lęk przed Arabami, może z powodu nasłuchania się opowieści o ich okrucieństwie wobec kobiet. Zdenerwowałam się. Mówiąc pomoże zza mojego lewego ramienia wyłonił się młody mężczyzna, lat około 25-30. Zdziwiłam się, ponieważ był mnie tak blisko, jakby przyklejony, a jednak Go wcześniej nie widziałam. Jakim cudem był tak blisko, a nie wiedziałam ? Wyszedł zza pleców, ominął mnie i poszedł do przodu.
https://rozmowyzniebem.pl/wp/2020/02/28/dostarczymy-chleb
Dlaczego taka różnica ? Te dwie wizje dzieli 6 długich lat. To czas intensywnej dla mnie nauki i przygotowania. Może chodzi o to, że nadszedł już czas.
Czy dzisiejsze spotkanie było tym, które było zapowiadane ? Nie wiem.
-Jeszcze chwila, to się spotkamy. -No to ja umrę niedługo ! -Masz bardzo „szerokie” myślenie …. -A ty gdzie się spieszysz ? Masz tyle jeszcze do zrobienia. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2025/09/23/pod-latarnia-najciemniej/