09. 01. 23 r. Warszawa, część 2.
Chcę wykorzystać okazję, że tak fajnie się rozmawia …
- Ojcze, są msze na Górze ?
- Codziennie śpiewają, ale nie tak, jak tu na Ziemi.
- … A wiesz, że od rana słyszę … O święty żywy sakramencie … ? – Piotr zdziwiony.
Wieczorem.
Piotr opowiada …
- Wiesz, że Ojciec pomaga mi rozwiązywać problemy w pracy ? Dosłownie podpowiada, co mam załatwić, gdzie mam załatwić i jak mam załatwić …
Pomyślałam … A co by było, gdyby Piotr nie słyszał ?
- Co byście zrobili bez tego Ojca ?
- A tak wszystko macie dzięki Ojcu.
- Ma stary samochód, stary telefon i zadowolony.
- Czy ty to rozumiesz ?
- Oddaje wszystko nowe, czy ty to rozumiesz ? No głupi !
- ………. – roześmialiśmy się głośno.
Rozmawiamy sobie swobodnie jednocześnie zerkając w TV. Widzimy dzisiejsze rolnictwo w pełni zautomatyzowane i skomputeryzowane.
- Podoba Ci się Ojcze taki świat ?
- Wolę inny.
- Postępu nie zatrzymasz, a to jest pole do działania wiesz dla kogo …
- Wiem.
Piotr czyta na głos artykuł https://www.medonet.pl/choroby-od-a-do-z/choroby-skory,broda-moze-byc-siedliskiem-bakterii–przy-calowaniu-uwazaj,artykul,24366932.html
- Pamiętaj, aby w przyszłości nie całować się z brodaczem ! – żartuje.
- Nie mam z kim … Zaraz … Jezus ma brodę ! … – palnęłam bez namysłu.
- Twoja żona „pojechała” … – … „po bandzie” domyślam się, bo Ojciec się roześmiał.
- … Chodziło mi o to, że na przywitanie … Ale to śmieszne, przecież tak nie będzie …
Zawstydziłam się, bo to naprawdę kuriozalne i super idiotyczne. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko jedno. Tyle już słyszałam o przyjściu Chrystusa, że mam to głęboko w świadomości, że po prostu przyjdzie. Przyjdzie normalnie.
- Powiedz jej, jutro jedenasty, czyli połowa … Tak ci wyszło …
- Niedługo święta, mówi ci to coś ?
- Wielkanoc jak Wielkanoc – wzruszam lekko ramionami.
- Wymodlone. Będą jajka i … goście.
- Zaraz, zaraz …. To raczej asteroidy nie będzie ! – zaczęłam się śmiać.
- Jak mogą być normalnie święta, kiedy taaaki kataklizm niby będzie.
- A jak leci, to znaczy, że się święta nie mają odbyć ?
- … Hmm … – ogarniają mnie wielkie wątpliwości.
- Już nie będziesz miała takich dylematów, jak ci go zabiorę.
- …….. – zamilkłam.
11. 01. 23 r. Warszawa.
- Ojcze, co słychać ? – po długiej ciszy Piotr nie wytrzymał.
- Rozgniewanie.
- ???… Tak usłyszałem, rozgniewanie. Ojciec jest rozgniewany.
- … Na mnie ? – … nie poszłam na mszę.
- Na to, co się dzieje.
- Ojcze, czym jesteś rozgniewany ?
- Nie widzisz, co się dzieje ?
- Wiem, ale … tak ogólnie, czy czymś szczególnie ?
- Nie widzisz, co robi człowiek człowiekowi ?
- Jak czerpie satysfakcję ten z dołu … ?
- Moje dzieci się zabijają, stworzone na Mój wzór i podobieństwo …
- Tak odlegli się zrobiły od Ojca, zabijają się.
- …….. – nic dodać, nic ująć. Czysta prawda.
- Dzisiaj jedenasty. Jedenastka coś ci mówi ?
- Tu i tam mieszkasz pod 11.
- Nie widzisz tego ? Widzisz ile tych jedenastek ?
Pamiętaj, że jedenastka będzie olbrzymia. Słysząc jedenastka gwałtownie się prostuję. - Zamyka się cykl, żeby zacząć nowy etap. Pytam się co znaczy liczba 11 ? - To liczba mistrzowska, a kto jest mistrzem ? - Chrystus. - Połącz to …. – Piotr zobaczył numer naszego mieszkania. Faktyczne to 11. - Połącz to w całość. Nie rozdzielaj tego.W pladze nie ma życia.
Wieczorem.
- Idę zrobić okulary, widzę przez mgłę – Piotr zmęczony.
- Eliasz w okularach ? – zażartowałam.
- Nowoczesny.
- Mam do ciebie prośbę.
- … ??? … – Ojciec prosi ? Postawiło nas to do pionu i wzruszyło jednocześnie.
- Nie odkładaj pieniędzy.
- Ja będę twoim portfelem.
- Teraz bierz tylko to, co jest niezbędne.
- Chronimy cię i twoją rodzinę.
- Chronimy cię nieustająco.
- To przykazanie Wszechmogącego, niech będzie błogosławiony.
- ……… – Piotr mnie szturcha łokciem z pytaniem w oczach o co chodzi.
- Lubię Piotra, lubię go.
- Ciebie też lubię.
- ………. – radość i śmiech. Cudne.