15. 10. 22 r. Warszawa.
Do garażu poszliśmy razem. Byliśmy sami, zatańczyć mi się zachciało.
- Oj, Ola ! – Piotr mnie karci.
- Jest szczęśliwa.
- W tym wieku małżeństwa, w takim małżeństwie niewiele kobiet jeszcze szczęśliwych.
- Niewiele pija sobie kawę z mężem.
Zamyśliłam się. Niemal każda rozmowa, nawet ta najkrótsza ma w sobie wielką głębię i sprawia zamyślenie.
Na kawie.
- Było 200 z przodu, jest 100 z przodu.
- ???
Bierzemy kalendarz i liczymy. Faktycznie, dzisiaj 199 dni. Odechciało nam się liczyć, czas leci zdecydowanie za szybko.
Nagła przerwa w rozmowie. Pół metra od nas zaledwie dosiada się właśnie mężczyzna, który był tu też tydzień temu. Ewidentnie zrobił tak celowo, ponieważ wokół było mnóstwo wolnego miejsca. Żadnego powodu nie miał, aby siadać tuż obok. Wkurzyłam się tym razem i ostentacyjnie przeniosłam do innego stolika daleko od niego.
- Zabrał nam miejsce ! – byłam w żalu.
- Ola, ale nie zabrał ci kawy i jakież to miejsce !
- Fakt – uspokoiłam się szybko. Najważniejsza kawa, nie miejsce, które wcale takie fajne nie było, ale było z przyzwyczajenia.
- Nie masz prawa mieć powodu do zmartwienia.
Rozmawiamy o naszym synu.
- On się zmieni, będzie cię naśladował.
- Ale do tego trzeba zdarzenia.
- … Według słów Ojca, masz zostać wzięty dwa razy. Tak Ojcze ? – chcę się upewnić.
- Już się nie mogę doliczyć.
- …….. – roześmiałam się.
- Ola, co powiedziałem, to się stanie.
- Nie ma żadnych tu metafor.
- Uuuu …. – Piotr spojrzał na mnie przestraszony. Miał chyba nadzieję, że to jednak metafora.
Zadzwoniła córka, zajęła nam resztę „kawy”. Rozmawialiśmy w czwórkę, ale szczęśliwa nie byłam. Liczyłam na rozmowę tylko między nami, czekałam na to cały tydzień …
- Masz pozdrowienia z samej Góry, nie tylko od Ojca – powiedział Ojciec po rozłączeniu.
- Ktoś nie lubi jak leje się łza z twojego oka. Masz się uśmiechać.
- Masz nauczyć się dzielić – … Ojcem z innymi.
- Mały z ciebie chytrusek.
- Nie trać czasu na smętne chwile.
- Ciesz się, co masz, bo i to minie.
W aucie …
- 199 dni, nie mogę w to uwierzyć … – Piotr zamyślony nad czasem.
- Choć tego nie widać, zaczynasz świecić.
- Od wczoraj jestem bardzo medialny – zauważa.
- Apogeum przed nami.
W domu się po przyjściu zmieniłam ciuchy …
- W zielonym też ci do twarzy.
- ??? – miałam zielony sweter.
Wzruszyłam się. Proste, zwyczajne wskazówki, bardzo ludzkie, bardzo …
- Czy Faustyna też tak rozmawiała ?
- Na tym polega normalność.
… No i w sumie się nie dowiedziałam.
16. 10. 22 r. Warszawa.
Piotr po nocy bardzo zmęczony.
- Miałem wizję. Chodziłem po ulicy na golasa. Na górze miałem coś w stylu krótkiej koszulki, ale na dole kompletnie nic. Próbowałem zakryć swoje przyrodzenie czymkolwiek, rękoma, ale się nie udawało. Było mi strasznie wstyd. Mimo walki nie udawało mi się zakryć.
- I to jest sedno tej wizji. Jesteś „goły i wesoły”. Pracujesz, walczysz i nadal nic nie masz.
- Dlaczego akurat dołu nie miałem ?
- Hmm … Brak koszulki nie czyni cię jeszcze gołym, tak naprawdę. Na plaży faceci tak chodzą. Ale brak … gaci, to już goło …
- Głowa mnie bolała od kombinowania, co by tu zrobić, żeby ludzie nie widzieli. W końcu schowałem się do jakiejś bramy.
- Ciekawe dlaczego ci to pokazano …
- A czyż nie jesteś goły ?
- A ty jesteś z tym pogodzona.
- Ty wiesz o jaką stawkę chodzi.
- Ludzie, którzy mnie znają, nie wiedzą jak jest naprawdę. Moi pracownicy mają więcej niż ja. Niektórzy pewnie się śmieją ze mnie …
- Nie martw się.
- Zawsze miałem ciężko. Moje plany i plany Ojca się rozmijają.
- Nie są tożsame.
- Dlatego nikt nie chciał tu schodzić.
- Na szczęście zawsze się ktoś znajdzie naiwny.
- …….. – roześmiałam się na głos. Piotr przeciwnie, był „oburzony”.
Poszliśmy na spacer. Pięknie jest … Piotr ciągle mówił o swojej wizji dodając kolejne szczegóły. Wkurzył mnie tym samym, że nie od razu mówi o wszystkim ….
- Ojcze nie dawaj mu więcej wizji.
- Jesteś sędzią ?
- Ale sam widzisz, ciągle coś zapomina …… – … i szturcham łokciem Piotra.
- To tak, żeby zagadać – żartuję do Ojca.
- (Szturchanie) to Mój przywilej.
Wieczorem.
- Ojciec powiedział do mnie tak pięknie, Eliaaaszu … – Piotr z rozrzewnieniem.
- Rozmawiałem z Ojcem. Nie spałem już, była 6,20. Powiedział - … Eliaszu ! … Rozbeczałem się, bo powiedział to takim głosem … Delikatnie, ciepło …., z miłością … Mówię - … Ja nie jestem Eliasz, jestem Mały. - Nie jesteś Mały … Jesteś Mój Mały …https://rozmowyzniebem.pl/wp/2022/11/17/eliaszu/
- Ola, zobacz …
- Szukają go w całym Izraelu, a on tutaj.
- …….. – spojrzałam na Piotra innym wzrokiem, jakbym go dopiero odkryła.
- Wytniemy ludziom taki numer, że im wszystkiego się odechce.
Uśmiecham się słysząc wytniemy. Wielu się skrzywi, że tak nie może mówić Bóg … A jednak to On …