21. 10. 18 r. Warszawa.
Po wczorajszej wpadce pojechaliśmy dzisiaj rano prosto do „naszego krzyża”. Piotr widząc z daleka żebrząca kobietę zrobił w tył zwrot i chciał wejść innymi drzwiami.
- Myślisz, że tego nie widzą ? – koryguję go szybko mając na myśli Niebo.
Przyznał mi rację i poszliśmy pod krzyż. Tam się pomodliliśmy, ale tak szybko Piotr wyszedł, że nie wiem, czy na koniec nawet się przeżegnał. Jasny gwint, znowu zaczyna… myślę sobie. Wychodząc zauważam jakąś wystawę w głębi kościoła. Chwytam Piotra za rękę i go tam zaciągam. Okazuje się, że to fotograficzna wystawa poświęcona Matce Teresie. Zapatrzywszy się na jedno ze zdjęć, na którym pokazano jak karmi małe dziecko Piotr…
- Wiesz co usłyszałem ?
- Nic nie chcę w zamian za to co daję.
- ……. – spojrzałam na Piotra zdziwiona, bo czy naprawdę na każdym kroku musi coś widzieć i słyszeć ?
- Masz dwa złote? To dam tej kobiecie – mówi, widocznie coś w nim zmiękło po tych słowach.
Otwieram portfel, a tam 50 zł. Daję mu do ręki, a on się żachnął.
- Za dużo !
- Wczoraj pisałam na blogu „wszystko albo nic”… Musisz jej dać.
- Ja mam 50 zł, ale jak jej dam, to nie będziemy mieli na kawę – tłumaczy.
- ….. – słabo mi się zrobiło, bo w wyobraźni już widzę zdegustowana minę Ojca.
- Daj jej i koniec.
Piotr się prawie spocił, ale wyciągnął swoje 50 zł i wcisnął kobiecie do ręki.
- I tak wyszło na Moje.
Ponieważ na mszę musielibyśmy czekać jeszcze pół godziny, pojechaliśmy do kościoła „Świętego krzyża”. Trzeba przyznać, że tam msze są rzeczywiście wyjątkowe. Dzisiaj trafiliśmy na księdza prosto z Etiopii, który doskonale mówił po polsku. Dawno nie widziałam tak dobrego człowieka, jego aura aż biła po oczach. Po mszy…
- Homiel, udał wam się ten Etiopczyk.
- Wiem. Nawet nie wiesz jak wiele Nam się udało.
Pojechaliśmy na kawę. Dzisiaj niedziela niehandlowa i de facto byliśmy sami. Nigdzie się nie spieszymy, więc spokojnie mogliśmy porozmawiać…
- Ojcze, z kim sobie możesz tak pogadać ?
- Wystarczy, że słucham twoich myśli.
- Oooo… makabra…. – pomyślałam. Różne mam myśli….
- Masz tam kogoś koło siebie ? – Piotr ciekawski.
- No mam. Jesteś zazdrosny ?
- Może… A nie wolno mi ? – Piotr się zawahał.
- Nie mów co ci wolno.
- Czy jesteś, czy nie jesteś ?
- No jestem.
- Pan Bóg jest dla wszystkich.
- …….
- Jak sobie przypomnę, że jako trzynastolatka powiedziałam w konfesjonale, że nie wierzę w Boga, to mi się teraz słabo robi.
- Tak powiedziałaś ? Niemożliwe ! – Piotr nie mógł uwierzyć.
- Prowadzę 2;1.
- ?! Dlaczego 2;1 ? A kiedy było 1;1 – pomyślałam.
- 1:0 kiedy powiedziałaś.
- 1:1 kiedy się wyrównało – czyli moje początkowe doświadczenia.
- 2:1 za twoją sprawą i za twoją wolą.
- Ojciec jest niesamowicie mądry – pomyślałam.
Moja wiara gruntowała się wraz z biegiem moich doświadczeń. Naprawdę nie wiem jak głupi musiałby być człowiek, gdyby doświadczył tego co ja i nie uwierzył.
- Dzisiaj znowu dałeś popis z pieniędzmi – przypominam sobie kościół.
- Chcesz pieniądze, czy Mnie ?
- Ciebie !
- Jeżeli Mnie, póki co patrząc na was nie przypominam sobie, żebyście głodowali.
- To prawda. Dziękuję ci Ojcze.
Wieczorem.
Zadzwoniła Beata, rozmawiali ze sobą około godziny.
- Wiesz co Beata mi powiedziała ?
- Nie zdaje pan sobie sprawy jak bardzo Ojciec kocha pana żonę.
- ……. – oczy mi się zaszkliły.
- Czym sobie na to zasłużyłam Ojcze ?
- Tym, że jesteś.
- Dziękują też ci co rozumieją tym, że jesteś.
- …… – mój mózg musiał zwolnić, żeby mógł zrozumieć te zagadkowe słowa. Powoli domyślam się o co chodzi. Jestem strażnikiem Piotra, wszystko kręci się wokół niego. Trzykrotne ratowanie życia wystarczy.
Oglądamy kolejny raz film „Zmartwychwstały”. Kiedy nadchodzi scena otwarcia grobu…
- Która wersja jest prawdziwa ? – pytam, bo przeczytałam już 4 ewangelie i każda się różni. Co oglądam film o Jezusie, to inna wersja. Dla mnie to dość irytujące, przyznam.
- Sama się spytaj ! Masz „kod marsa”, to ci Ojciec odpowie – Piotr fuknął na mnie.
Ledwo to powiedział, chwycił się za czoło.
- … Ale uderzył mnie w głowę !
- Uderzył cię w głowę ? – zdziwiłam się.
- W środku dostałem mocnego ucisku.
- Ojciec mówi teraz…
- Masz jej przekazywać wszystko co usłyszysz.
- A ty się ciągle denerwujesz jak pytam – co mnie straszliwie zniechęca do zadawania pytań.
- …… – Piotr ciągle trzyma się za czoło i jęczy, a ja mam dziką satysfakcję. Wygląda na to, że Ojciec chce, żebym pytała.
- To spytam jeszcze raz, która wersja otwarcia grobu jest prawdziwa ?
- Poniekąd wszystkie.
- ???!!!
- Jak to wszystkie !? – Piotr podniósł głos i znowu się zirytował.
- Nie podnoś głosu !
- Masz powtarzać, nie dyskutować.
- W każdej też ktoś dodał od siebie.
- Ktoś ? – pomyślałam.
- Ktoś… Kazał ci powtórzyć. Może ten ktoś to świadek ?
- Ale to jabłko daleko nie pada od jabłoni.
- Czyli daleko nie jest od prawdy.
- Prawda jest blisko.
- Jeśli to połączysz to dostaniesz znak.
- ? Ja mam się tym zająć ???!!! – nie wierzyłam co słyszę.
- To dla ciebie zadanie, dla twojej intuicji, a potwierdzenie dostaniesz.
- Z Góry, że w dobrym kierunku idziesz.
- … A nie lepiej tak bez pośredników ? – Piotr zaczyna.
- Czy chcesz dyskutować ?
- Wiele funkcji ci wyznaczyłem, nie tylko egzorcyzmy i wiele innych.
- Zabolało mnie to uderzenie.
- Boli cię łączność i rzeczywistość.
- Przepraszam, nie będę taki.
Byłam prawie sparaliżowana. Mam się zająć analizą zmartwychwstania ? Jak było naprawdę ? Ja ?!!! Piotra to nie obeszło, ale ja się spociłam.
Dzisiaj wybory samorządowe, niecierpliwie czekamy na wyniki. Piotr bardzo chciał, aby PIS wygrał także w Warszawie.
- Jestem rozczarowany – mówi 10 minut zaraz po ogłoszeniu wyników.
- Nie rozpaczaj.
- Rewolucja nie jest wskazana. Spokojnie.
- Nie byłoby równowagi, byłoby zaślepienie.
- Jak chcesz ich nauczyć ? Przez wygraną ?
- Co racja, to racja… – pomyślałam.
Nie mogą popełnić błędów poprzedników, kiedy to PO było pewne kolejnej wygranej. Przypominam sobie wywiad z prezydentem Komorowskim niedługo przed wyborami prezydenckimi. Gdy powiedział…
- Ja zawsze wygrywam…
… wiedziałam, że już po nim.
Przekonany o swojej przewadze nad pozostałymi kandydatami oświadczył: ja zawsze wygrywam. https://www.salon24.pl/u/1maud/646553,radosnie-ale-z-pokora
Rozmawiać z Bogiem o polityce ? Wiele mieliśmy takich rozmów i widzę, że wszystko idzie zgodnie z planem. Przypominam sobie rozmowę dotyczące królowej Jadwigi i podkreślenie znaczenia, kto jest u władzy.
- Być zakonnicą i się modlić to dużo. - Być władcą i się modlić to bardzo dużo. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/05/19/pan-bog-na-ciebie-juz-czeka/