29. 06. 25 r. Warszawa.
Piotr mi się przygląda …
- Wyglądasz na zamożną kobietę … – ubrałam się elegancko, tylko tyle.
- Zobacz … Jak pozory mogą mylić …
- ……. – roześmiałam się głośno.
- Odejścia bywają bolesne, ale prawdziwi przyjaciele nigdy się nie rozstają …
- … ??? … – spoważniałam.
- Nawet, gdy ich dzieli odległość i czas.
- … Jakie piękne słowa … – pomyślałam.
- I dlaczego takie słowa ? – pomyślałam.
Piotr się zdenerwował, odwrócił głowę, oczy pełen łez …
- Nie bez powodu Ojciec to powiedział.
- A dlaczego ?
- …….. – Piotr wzrusza ramionami, wiadomo dlaczego.
- Nawet nie wiesz, jak szybko lekarstwo nadeszło.
Szybka zmiana tematu i potwierdzam. Imigranci=lekarstwo sprawdza się na moich oczach.
Rynek na Pogodnie w Szczecinie to miejsce wybitnie lewackie. Do tego stopnia, że moja córka kiedyś płacąc przy kasie została na głos wyśmiana, gdy sprzedawczyni zauważyła u niej w portfelu zdjęcie Maryi i Jezusa. No i teraz społeczność tego rynku ma problem; https://x.com/MurzynfrogXXX/status/1939081049625026793?s=19
- A pamiętasz, jak miałem wizję, że na naszej ulicy ludzie siedzą w domu, a po ulicy chodzą ciemnoskórzy ?
- Wooow … Zgadza się. To było z 2 lata temu, wtedy nikt ci nie uwierzył – sama jestem zaskoczona.
A opowiadał całej rodzinie mówiąc; zobaczycie, będą tu emigranci. Przestał szybko mówić, gdy wszyscy zaczęli pukać się w czoło, że chyba zwariował. Wtedy bowiem nic na to nie wskazywało, by mogliby się pojawić. Zwróciłam uwagę dzisiaj, iż to kolejne jego widzenie przyszłości, które się sprawdziło mniej więcej po 2 latach.
- I co dalej widzisz z nimi ?
- Hmm …. – zamyślił się.
- Mieszkający w Polsce cudzoziemcy zaczęli się nas bać. Wyzwiska i agresja to codzienność. Inny kolor skóry, akcent albo ubranie wystarczą, żeby narazić się na kłopoty.… – powiedział wolno.
- Hmm … Ciekawe co … – pomyślałam.
- … Wczoraj modliłem się dłużej i na koniec usłyszałem …
- Wreszcie.
- No widzisz ? A ty tak … – nie mam siły go strofować.
- Masz pozdrowienia, Ola.
- ……… – prostuję się słysząc inny ton Piotra.
- Za swoją niezłomność, wytrwałość, oddanie.
- Słowa te przekazał ci Jahwe.
- … ???!!! … – prostuję się bardziej, dreszcze po plecach.
- Bądź pozdrowiona.
- To, co Piotr powiedział odnośnie odległości i czasu, dotyczy nas.
- … ??? … – szukam w pamięci.
- Ani odległość, ani czas nie ma wpływu.
- … Jadwiga ….
- … Ojcze, jaka tam Jadwiga … – machnęłam ręką zaskoczona.
Na spacerze.
- Ojcze, mogę spytać, czy Izraelici doszli aż do Japonii ? … Jak twierdzi jeden taki …
- Oni ledwo doszli z Egiptu do ziemi swojej …
- ……… – roześmiałam się głośno.
- … Ciągle mam w głowie, że jestem w wodzie z plecakiem i się rozglądam. W mętnej wodzie …
- Mętna woda, czyli nic nie widzisz, nic nie jest pewne, same brudy …

- Pomoc przyjdzie niespodziewanie jak Ramirez.
- … ??? ….
- Widzę ten film „Nieśmiertelny” – wyjaśnia.
- Ramirez to nauczyciel … Muszę to zapisać, bo zapomnę – staję, wyciągam zeszyt, zapisuję.
- I dopisz paczuli.
- ……… – dopisałam.
- Gdy pojedziecie w góry, będą za wami tęsknić.
Wybieramy się do Ustronia na parę dni. Może to ostatni raz …
- Naprawimy, co zło zniszczy.
- Time is up.
Niesamowite słowa, znowu się zatrzymuję, zapisuję. Zaskakuje konkretyzm. Zło zniszczy – czas przyszły, czyli najgorsze, co uczyni, jeszcze przed nami.
- Gdy będziecie jechać, nie spieszcie się.
- Ooo, pamiętasz jak ostatnim razem, gdy tak Ojciec mówił, to kamień uderzył w szybę ?
- Tym razem nie o kamień chodzi … Ale mało to wariatów na drodze ?
- …… – śmiech, ale pomyślałam, że muszę to zapamiętać.