27. 03. 24 r. Szczecin.
Ledwo ruszamy do Szczecina na święta …
- Bez przerwy ktoś powtarza mi jedno słowo …
- Matuzalem.
- … ???… To Syn Henocha – przypominam sobie.
- No właśnie, nie wiem o co chodzi … – wzrusza ramionami.
- Ojcze, dlaczego Piotr to słyszy?
- Bo tak zostało powiedziane …
- … Aha … – roześmiałam się cicho. Proste …
Dojeżdżamy do skrzyżowania, koło nas staje autobus, w środku kilkoro ludzi. Niewiele, choć jest 7.30. Zauważam wśród nich dwie kobiety, które spały zmęczone …
- Ojcze, dziękuje Ci, że ja tak nie muszę, że mi tego nie dałeś …
- Kielich trudu, zmęczenia ?
- … Ale ładnie powiedziane … – pomyślałam od razu.
- Ale kiedy trzeba, pracowałaś.
- Dziękuję Ci Ojcze za manianę … Naprawdę to doceniam – wzdycham głęboko.
W radio dowiadujemy się czegoś, co mną zatrzęsło z wkurzenia. https://www.money.pl/gospodarka/fundusz-sprawiedliwosci-wsrod-zatrzymanych-byly-egzorcysta-jego-fundacja-dostala-100-mln-zl-7010129433381792a.html
- A jeśli to prawda, przełkniesz to ?
- Teraz rozumiem, dlaczego Ojciec mówił, że nie wiesz wszystkiego – Piotr sam zaskoczony.
- … Powiedz Ola. Co trzeba zrobić, aby przegnać zło ?
- … Wysłać drugie zło – kiwam głową, że teraz rozumiem dlaczego PIS nie jest przy władzy.
- Słyszę … Próba ognia … To dotyczy tych trzech młodzieńców w piecu …
- Aaaa, czyli próba wiary … – kiwam dalej.
Po jakimś czasie …
- Matuzalem, to syn Henocha, a Chrystus jest Synem Bożym.
- Taaaa … Ojcze, jak to rozumieć ?
- Swobodna wypowiedź.
Po jakimś czasie …
- Czyli się cieszysz, że nie masz kielicha trudu ?
- Tak, bardzo i jeszcze raz dziękuję baaardzo za manianę.
11 Na to rzekł Jezus do Piotra: «Schowaj miecz do pochwy. Czyż nie mam pić kielicha, który Mi podał Ojciec?»
- A co mówiłem, że co po manianie ?
- Puch.
Rozmawialiśmy, że Piotr może faktycznie zniknąć.
- Pewnie nie pamiętasz, ale według Ojca poświata ma cię wziąć, co to znaczy ? Nie wiem …
-Ja zniknę … Słyszę …
-Poświata cię weźmie …
https://rozmowyzniebem.pl/wp/2024/03/20/bylem-jestem-i-bede/
- Usłyszałem piosenkę … Nie płacz, kiedy odjadę … To będą nasze ostatnie wspólne święta, więcej nie będę spędzał świąt z rodziną swoją.
- Eeeetam … Już tak mówiłeś … – uspakajam go i siebie.
30. 03. 24 r. Szczecin.
Córka zmęczona pracą zasnęła nietypowo, bo popołudniu … Zadzwoniła do nas podekscytowana około 20.00 …
- Zasnęłam i miałam niesamowitą wizję. To nie był sen, ale wizja. W wizji budzę się, jakbym normalnie się budziła. Wstaję z łóżka, jakbym normalnie wstała i widzę coś niesamowitego …. Cała kuchnia jest w śniegu. Dotykałam ją rękoma, bo nie wierzyłam, co widzę. To był taki śnieg, że aż błyszczał … No coś niesamowitego. Normalnie puchaty śnieg, dużo śniegu, ale dziwne, że wcale w mieszkaniu zimno nie było. Na zewnątrz normalna pogoda, jak dzisiaj, czyli wiosna. Patrzyłam na ten śnieg kompletnie zaskoczona, bo nie rozumiałam jak to jest w ogóle możliwe. To było tak realne, że nie mogłam uwierzyć, co widzę jak to jest możliwe. I wtedy obudziłam się naprawdę i pierwsze, co zrobiłam, to szybko odwróciłam głowę i sprawdziłam, czy w kuchni nadal jest śnieg. To było tak realne, że myślałam tylko co tu się cholera stało … Teraz dziwnie się czuję … Tył głowy mnie boli i się kołyszę, jakbym … nie wiem, jak lekka karuzela…
Mieszkanie córki to otwarta kuchnia. Pokój połączony z kuchnią.
- Tylko w kuchni był śnieg ? Czy w całym mieszkaniu ?
- No właśnie to dziwne, tylko w kuchni.
- Znowu mróz ? – pytam Piotra.