23. 03. 24 r. Warszawa.
Sobota, jesteśmy na porannej mszy, dość sporo ludzi. Wśród nich młody mężczyzna, który wygląda bardziej na szefa krakowskich kikboli, niż uczestnika mszy. Wzruszył nas, ponieważ klęczał dłużej niż wszyscy i modlił się głębiej niż wszyscy. Prawdziwy wojownik.
- Ojcze, zobacz ilu masz wyznawców – Piotr po mszy.
- To broń ich. I wcale ich dużo w kościele nie było.
- Może będzie później …
- Hmm … Może, jak coś zrobisz Ojcze …
Siedzimy, sączymy kawę powoli, Piotr wzruszył się nagle…
- Nie zdajesz sobie sprawy, jak ostatnio jest mi ciężko. Na ciele i duszy i nie chodzi o firmę. Co gdzie nie spojrzę, to mnie głowa boli. Czuję energię wszystkich ludzi … Widzę kobietę i widzę jej wnętrzności jak się mięśnie poruszają … To wszystko strasznie męczy. Ciągle mi się wymiotować chce. Najlepiej, to bym spał albo siedział w kiblu i wymiotował, żeby tego świata nie oglądać … Siedzę przygnieciony kilkoma tonami nie wiem czego. Wiesz, że czekanie skazańca na egzekucję jest gorsze niż sama egzekucja ? Mam dosyć i to jest bardzo dziwne odczucie i trudno to wytłumaczyć ….
- …….. – kiwam tylko głowa, bo tylko to mogę zrobić, kiwać …
- Chyba będzie gorące lato.
- I to jest temat ! Planeta zaczyna się powoli gotować, a dlaczego ?
- Od ich mieszkańców … Natura przywoła ich do porządku.
- ……. Pomówmy o twoim domu, co o nim uważasz ?
- …….. – pytanie mnie kompletnie rozkłada i zaskakuje.
- Czy czułaś się szczęśliwa ?
- Taaak …
- Czy czułaś miłość wobec siebie ?
- Taaak ….
I się zastanawiam skąd takie pytania. To też wielki dar czuć się kochanym jako dziecko. Tyle się słucha o wykorzystywanych, nieszczęśliwych, biednych dzieciach, więc rozumiem podtekst tych pytań.
- Ktoś mi pokazuje aleje z wierzbami płaczącymi. Na końcu jest piękny biały domek, jak dworek wygląda. Dlaczego ?
- ……… – Piotr zaskakuje mnie tym widzeniem.
- Wierzba plącząca, bo płacz ? Może coś się szykuje z moimi rodzicami ? – pomyślałam.
- Przyznasz Ola, że dzisiejsza rozmowa jest dosyć szarpana, bez składu i ładu …
- ……… – śmiech.
https://bibliotekapiosenki.pl/binaries/teksty_i_nuty/090_rozszumialy_sie_wierzby_placzace_t.pdf
Wieczorem.
Nasłuchałam się newsów i siadł mi humor kompletnie.
- Ojcze, nie opuszczaj mnie nigdy – serce mi się strwożyło.
- Nigdy.
- Ja jestem twoim Bogiem i Izajaka i Abrahama i Szedaka też jestem Bogiem, bo nigdy we Mnie nie zwątpił.
- Nawet, gdyby był w piecu rozpalonym 7 razy mocniej niż zwykle.
- …….. – szczęka mi opadła.
- I to jest cała prawda.
- Słyszę Szedak, albo coś podobnego, sprawdź.
- Jeden z 3 młodzieńców.
- … Szadrak … – poprawiam Piotra po sprawdzeniu.
Jedno jest pewne, Piotr na pewno słyszy Ojca.
Czasami rozmyślając zastanawiam się dlaczego świat tak obojętny jest na ( zaznaczam że to jest moje zdanie) znaki dawane nam przez siły które nie możemy zobaczyć. Kilka miesięcy temu moja córka opowiadała mi jak była ze swoją matką w kuchni drzwi od pokoju się zamknęły ( nie było żadnego przeciągu i były to jakieś święta) i psy zaczęły szczekać tak jakby ktoś te drzwi zamknął ( konkretnie zmarła babcia). Psy szczekając zachowywały się jakby wyczuły kogoś znajomego. Dlaczego boimy się takich spotkań bo przyznam szczerze że sam nie wiem jakbym się zachował. Córka od tego momentu niechętnie o tym mówi bo się po prostu boi , ale jak powiedziała wierzy że wtedy to była babcia.
Bogusław. Nie jest obojętny. Jedni wierzą we wszystko czyt. przeciąg i fale elektromagnetyczne, które w pewnych miejscach powodują różne rzeczy dające się wytłumaczyć i tworzą teorie. Te inne te prawdziwe są kierowane do serc i to takie często niuanse. Kiedy zmarła moja mama, przyjeżdżałam z tatą na cmentarz (to był okres ok 2 lat przed jego tragiczną śmiercią) i na cmentarzyk przychodziła kotka. A jest to malutki cmentarzyk. Myślałam, że to kotka księży… Kiedy przychodziliśmy w 2 ona zawsze przychodziła, nie dawała się dotknąć, ale ocierała się o grób mamy, leżała przy nas – serio znam koty. Są specyficzne, ale ta była przedziwna, bo okazało się że w zasadzie tylko przychodzi jak my jesteśmy. ZAWSZE kiedy przyjeżdżałam ona pojawiała się znikąd (a mama spoczywa na końcu cmentarza). Zapytałam proboszcza o rudą ciapkę, a on powiedział, że 2 razy podeszła do przedsionka kościoła jak my byliśmy i nie należy do nich i sami byli zdziwieni, że ona ciągle do nas przychodzi. Na 2 tygodnie przed śmiercią taty, kiedy siedzieliśmy na cmentarzu, przyszła, usiadła za mną na ławce i dotykała głową moich pleców. Kiedy chciałam jej dotknąć odsuwała się. Kiedy odchodziliśmy pojawiła się na murku oddzielającym plebanię (grób jest przy murku) jakby nad głową taty i UWAGA – szła z nami po tym murku krok w krok patrząc na tatę… do samego wyjścia – ona go odprowadzała. Ja wtedy już wiedziałam, że coś się wydarzy. 2 tygodnie później tata już nie żył. Zaraz miną dwa lata. Od śmierci taty kotka już nigdy nie pojawiła się. Mam jej zdjęcia…
Ja osobiście wierzę , również w to że Pan Bóg stawia nam na naszej drodze różne osoby w jakimś celu .
I tylko od nas zależy czy to zauważymy , docenimy i uszanujemy .
„Ja osobiście wierzę ” Chciałbym to zdanie trochę sprostować wierzę w znaki dawane nam od Boga( Jedni wierzą we wszystko czyt. przeciąg i fale elektromagnetyczne, które w pewnych miejscach powodują różne rzeczy dające się wytłumaczyć i tworzą teorie) nie takie jak te w nawiasie ale takie które czuję sercem .
Jeszcze o tym napiszę na blogu, ale to nie jest przyjemne uczucie.