22. 07. 22 r. Warszawa.
Na porannej mszy słyszymy, że to dzień Marii Magdaleny. Czytanie dotyczy oczywiście zdarzenia, że jako pierwsza zobaczyła Jezusa po zmartwychwstaniu.
- W sumie to dlaczego wybrał akurat ją ? – pytam Ojca na kawie.
- A dlaczego nie ?
- Hmm … Mógł wybrać kogoś z apostołów, Jana na przykład, który był z Nim do końca.
- A gdzie ten smaczek ?
- Wiesz, że jestem zabawny, lubię – … zaskakiwać.
Musi być w tym większa głębia, ale dzisiaj się chyba nie dowiem. Piotr pobladł …
- Nic nie zatrzyma tego, co jest zaplanowane.
- 2012 już był.
- ???!!!
- Siedzieli na plaży z wyjątkowo spokojnym morzem.
- To już było.
- 2012 już się nie powtórzy.
- Nie zatrzymasz tego, co ma się stać.
Siedziałam zasłuchana. „2012” to synonim kataklizmu, który się nie zdarzył. Kiedy wszyscy trąbili o końcu świata w 2012 roku, Piotr dostał wizję …
13. 08. 12 r. Warszawa. Od wielu miesięcy wszyscy trąbią o końcu świata w grudniu 2012 roku, gdzie się człowiek nie obróci w gazetach i mediach …. koniec świata. Poprosiłam więc Piotra, że jeśli ma takie chody tam na Górze niech się spyta co będzie. Parsknął tylko śmiechem, ale dzisiaj mi powiedział, co zobaczył.
- Jechałem w pociągu wzdłuż wybrzeża. Widziałem ludzi opalających się i kapiących, byli szczęśliwy. Szczęśliwy byłem i ja. Miałem wrażenie, że nic się nie zdarzy. Spytałem Góry, kiedy moja walka się skończy, usłyszałem;
http://osaczenie.pl/wp/2016/04/20/koniec-swiata/
Słuchaj, miałem wizję. Jechałem pociągiem, oglądałem świat przez okno. Widziałem wielkie drzewo i myślałem, że to twoje. Wszystko było na czerwono, niebo, trawa, drzewo … Pokażcie to w naturalnych kolorach, poprosiłem. - To jest naturalny kolor teraz. Ciekawe… Od razu skojarzyłam sobie to z wizją sprzed 2012 roku. W aurze ogólnoświatowej paniki spytałam wówczas, czy coś się wydarzy. Piotr w wizji jadąc pociągiem zobaczył plażę i ludzi spokojnie kąpiących się w morzu. Wiedzieliśmy, że nic się nie wydarzy. Teraz sielski na pozór obraz widzi na czerwono. Targane czerwone drzewo było przez wiatr i nawet wiatr był czerwony. Ta wizja, to zapewne odpowiedź na jedno z pytań, ale o co pytał Piotr ? Nie pamięta. - To drzewo to ziemia, nie ma miejsca gdzie się schować. - Wystarczy się rozejrzeć, sobie ludzie piekło robią na ziemi. https://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/06/17/krzyz-to-nie-rzecz-to-symbol-milosci-boga-do-czlowieka-oddal-siebie-i-syna-za-ludzi/
Wieczorem.
Piotr nie ma na pensje, klienci zwlekają mu z płatnościami i zrobił się zator płatniczy. Martwi się …
- Ojcze, może zagram w lotto …
- Swój los już wygrałaś, pamiętaj o słowie maniana, a to chwilowe problemy.
- Słyszysz ? To chwilowo – pocieszam Piotra.
- Będzie dobrze !
- Musi być, Ola.
- Dlaczego musi być ?
- Bo jesteśmy po tej samej stronie.
23. 07. 22 r. Warszawa.
- Wyobrażasz sobie Chrystusa na pustyni przez 40 dni ? To makabra jakaś – Piotr nagle gapiąc się na swoją kawę.
- Rekord świata.
- Tyle nauka trwała. Długo kuszenie …
Zaczyna się mega ciekawie, chcę popytać dalej …
- A co robił jeszcze ? Ojcze zdradź troszkę tajemnicy, proszę …
- Nie jesteś jeszcze profesorem.
- Jest jeden profesor, którego znam.
- Widzę Go w lustrze, gdy się golę …
- ……… – śmiech.
- Zapomniałem ci powiedzieć … W nocy usłyszałem …
- Kolejny koń wchodzi w akcję zdecydowanie.
- Koń głodu.
- Wow … To może zrobić jeszcze zapasy ?
- Niech cię pocieszy fakt, że w tej kolejce po babkę, tylko ty ją kupiłeś.
- Zdaj się na Mnie, nie na siebie.
- Już się zdałeś na siebie przy plecaczku.
- Jak ci z tym plecaczkiem ?
- … Lepiej nie mówić … – machnął ręką.
- Ojciec pokazał mi, że przy mnie ciągle jest Belzebub. Podczas modlitwy o 15,00 zobaczyłem jak z biurka wylatuje wielka mucha, dosłownie wyłoniła się z drewna. Wielka, żywa mucha, szybko latała i zaraz wleciała w to drewno z powrotem. W ten sposób Ojciec mi pokazał, że on jest.
Pytam o Irenkę …
- Odeszła do nowego królestwa.
- Jej dusza tutaj cierpiała i to strasznie.
- Pomogłaś jej Ola i za życia i w życiu.
- Pomogłaś jej tą drogę przejść, bo sama z siebie przy twojej pomocy wyrzekła się wszystkiego.
- Król to widzi …
- ???
- Króluj nam Jezus …
- …….. – wzruszenie odbiera mi głos.
CDN …
„Ojciec mówi 5 minut, ale spaliła swoje karty z 15 lat temu. Dzięki mnie to tylko dlatego, że się po prostu bardzo przestraszyła”
Skoro tyle jest o Irence, to pewnie i ja powinnam coś napisać w tym temacie. Od dzieciństwa pociągało mnie wróżbiarstwo, mimo iż nikt mnie tego nie uczył. Potem się dowiedziałam od taty, że moja babcia w młodości wróżyła z kart, a okultyzm dziedziczy się w drugim pokoleniu.
Moje nawrócenie nastąpiło gdy się przestraszyłam po przeczytaniu tego:
„I tak wielu jest praktykujących katolików, którzy chodzą na Mszę św. i jednocześnie do wróżbitów. Zły bowiem wmawia im, że to nic złego, że i tak pójdziemy do Nieba, gdyż nie czynimy nikomu nic złego. Demon zwodzi, wykorzystuje i dyryguje wszystkim za pomocą świetnie przemyślanego planu – podstępem. Mówię wam jednak, że jeśli wybieracie się do wróżki – nieważne, co tam robicie, lub czego nie robicie – bestia i tak odciśnie na was swoją pieczęć. Jeśli zwracacie się ku okultyzmowi, chodzicie do tarocistów, wywołujecie duchy, paracie się okultyzmem i astrologią, bierzecie udział w seansach z wirującymi stolikami – przy tych wszystkich hobby, które w dzisiejszym świecie są w modzie – Zły wyciska na was swoją pieczęć.” „Trafiona przez piorun” G.Polo
Najbardziej mnie uderzyło, że odciśnięto na mnie pieczęć bestii.
Pierwsza modlitwa, która mnie wybawiła z lęków to różaniec. Do tego po każdej dziesiątce mówiłam: Maryjo zetrzyj głowę węża!
Bardzo chciałam z siebie zmyć ta pieczęć bestii i prosiłam Boga o egzorcystę.
Bóg stopniowo mnie oczyszczał i postawił na mojej drodze dwóch egzorcystów, którzy mi pomogli.
Jeden z nich m.in. nakazał mi zamówić nowennę mszy w intencji wynagradzającej za grzechy popełnione w rodzinie i tak też zrobiłam.
Moja babcia leżała 7 lat przykuta do łóżka dodatkowo oddana do DPS i gdy się ją odwiedzało ona nigdy nie narzekała, odmawiała różaniec, słuchała radia katolickiego, nosiła szkaplerz karmelitański. Umarła w dniu urodzin Matki Bożej 08.09, a w tym dniu będąc na mszy św. komunii udzielał mi właśnie jeden z tych egzorcystów, który mi potem bardzo pomógł. Mogę powiedzieć, że to była przełomowa data w postępie ku Bogu.
O Irence będziemy jeszcze rozmawiać, idealny przykład na zrozumienie, że lepiej kartami się nie bawić.