Pan Bóg na ciebie już czeka.

18. 09. 17 r. Warszawa.

Piotr prawie się nie odzywa. Ma w firmie ostatnio same problemy. Jego ludzie nawalają na całego i właściwie bez większego powodu. A to jeden coś przeoczył, a to zapomniał i realizacja dostaw w terminie jest już niemożliwa. Obserwuję to z boku i uderza mnie dziwne napiętrzenie problemów w jednym czasie. Wszędzie sypią się kary. Piotr chodzi wkurzony na maksa i zamiast trzymać spokój to bardzo dosadnie trzęsie ludźmi, czym powoduje u wielu jeszcze większy stres. Jak pan dzieci narobił to teraz ma pan pracować, a nie błędy robić… coś w tym stylu. Wszyscy chodzą na paluszkach, żeby szefa nie wkurzyć, a Piotr przychodzi do domu i się męczy, że tak męczył innych. 

  • Jestem straszny.
  • Nie jesteś, ale cierpliwości ci brakuje. Gacki cię nakręcają i wydaje mi się, że robią też ludziom wodę z mózgu, żeby na tobie się odbijało. Najlepiej cię wykończyć właśnie w ten sposób, kiedy dodatkowo serce masz słabsze.
  • Wbiłeś kij w mrowisko.
  • Ale czym ? Co takiego zrobiłem ?
  • No jak to czym ? – ręce mi opadły.
  • Egzorcyzmy robisz, wymieniasz ich po imieniu – co faktycznie robi. Ma w sobie już na tyle siły i odwagi, aby wymieniać z osobna każdego, którego zna.
  • Atakują mnie strasznie.
  • Dlatego jesteś tak wybuchowy, a nie możesz być jak Jezus ? Oaza spokoju ?
  • Bo głupi jestem.
  • Więc bądź mądry.
  • Mam być mądry ?
  • Trwaj we Mnie jak Ja trwam w tobie.
  • Za chwileczkę zmiany ogromne.
  • ……. – Piotr kiwa głową, że niby rozumie, ale widzę, że i tak nie słucha. Przeoczył fakt, że usłyszał samego Jezusa. Czasami sobie tak myślę, że gdybym ja była na jego miejscu… Hmm…
  • Zobaczyłem teraz mały stoliczek i dwa nakrycia, dwie filiżanki.

  • Popatrz, Pan Bóg na ciebie już czeka.
  • … ??? … – Piotr uspokoił się w sekundę.
  • Kiedy to się stanie ? Jutro ? – pytam niepewnie.
  • Przecież ma tyle spraw na głowie ? – wyrwało mi się.
  • Wierz Mi, Pan Bóg ma bardziej grafik zajęty.
  • …….. – zaniemówiłam na chwilę.
  • Ale czeka …. Chyba tylko na modlitwę ? – pyta Piotr, bo przecież nie fizycznie.
  • Na modlitwę też. Pan Bóg na ciebie czeka.
  • A gdzie ? – pytam.
  • W Niebie, w białym domku.
  • Kiedy ? Jutro ? Za dwa dni ?
  • Za mrugnięciem oka.
  • Ile może trwać mrugnięcie oka… ? – pomyślałam.

Piotr poszedł pomodlić się. Gdy wrócił …

  • W pokoju usiadłem i zamyśliłem się …
  • Co tak myślisz Mały ?
  • A tak sobie … Ogólnie…
  • Po co przyszedłeś ?
  • Modlić się.
  • To zaczynaj.
  • Podczas modlitwy trzymałem w ręku swój krzyż i czuję jak ktoś ścisnął mocno moją rękę i chciał ten krzyż zmiażdżyć.

Gdy Iza powiedziała kim jest Piotr, zachciało mi się spytać także i o mnie. Dowiedziałam się szybko, że; albo królowa Jadwiga albo królowa Bona.  Czytając co napisała zaczęłam się śmiać i pomyślałam, że to już przesada. Nie była pewna którą z nich, a ja znowu pomyślałam, że to dość istotne, ponieważ różnice są znaczne. Ponieważ nie bardzo rozumiałam dlaczego usłyszała to w sposób „albo – albo”, potraktowałam więc wszystko jako żart, ale pytam się Homiela wieczorem…

  • Czy Iza się nie myli ?
  • Czy wiesz dlaczego Jadwiga tak głęboko wierzyła w Chrystusa ?
  • Bo była blisko wcześniej Niego.
  • … ????!!! …. – a ja myślałam, że to żart i sprowadzi mnie szybko na ziemię.
  • Być zakonnicą i się modlić to dużo.
  • Być władcą i się modlić to bardzo dużo.
  • A ja ? Kim byłem wtedy ?
  • Jak chcesz, to możesz być jej koniem ! – prosto wypalił Homiel, żartem oczywiście dając do zrozumienia, żeby nie był taki ciekawski.

Po takiej odpowiedzi nie wiedziałam, czy w ogóle traktować to poważnie. Ale ! Ponieważ zaczął mówić o Jadwidze zwróciło to moją na nią uwagę.

Być zakonnicą i się modlić to dużo. Być władcą i się modlić to bardzo dużo.

Przyjeżdżając do Polski Jadwiga przywiozła ze sobą z Węgier m.in. niezwykły Czarny Krucyfiks z lipowego drewna, wykonany zapewne albo na Węgrzech albo w Pradze Czeskiej. To przed tym Krucyfiksem miała klękać kilkunastoletnia królowa przed podjęciem najważniejszych życiowych — osobistych i dla polskiej monarchii — decyzji. Prosiła Chrystusa o dobrą radę i wsparcie. Przed nim wypowiadała swoje rozterki i wątpliwości. I pewnego razu Zbawiciel przemówić miał do niej z krzyża i nakłonić do poślubienia Jagiełły. http://malygosc.pl/doc/1083602.Odpowiedz-z-krzyza


Siedzimy w milczeniu patrząc bezmyślnie w TV.

  • Już wiem jak rozpoznać, czy babka jest w ciąży, czy nie. Jej brzuch jest w kształcie kielicha. Kiedy jest w ciąży, ten kielich się zamyka od spodu.
  • ……. – spojrzałam na Piotra zaskoczona, bo skąd mu to w ogóle przyszło do głowy?
  • Widziałem to dzisiaj w kościele.
  • … ???! …- i wtedy  przypomniałam sobie coś.
  • Czy łono kobiety jest Graalem ?pytam Homiela.
  • Poniekąd.

Skąd moje pytanie ? Według pewnej teorii to Maria Magdalena jest świętym Graalem. Po śmierci Jezusa ciężarna Maria uciekła do Egiptu, a potem wraz z córką popłynęła do południowej Francji. Musiałam na wszelki wypadek zajrzeć do słownika co znaczy „poniekąd”, by dobrze zrozumieć Homiela odpowiedź. https://synonim.net/synonim/poniekąd

W XIII wieku w bazylice w Saint-Maximin-la-Sainte-Baume we Francji odnaleziono sarkofag, a w nim notkę: „To ciało błogosławionej Marii Magdaleny”. Do tej pory naukowcy nie są jednak do końca pewni, czy to rzeczywiście jej ciało. Teraz, dzięki szczątkom, udało się stworzyć trójwymiarową rekonstrukcję twarzy świętej. Naukowiec Philippe Charlier z Uniwersytetu w Wersalu oraz grafik Philippe Froesch stworzyli rekonstrukcję na podstawie około 500 zdjęć czaszki kobiety. Później, korzystając z programu Zbrush, nałożono wirtualną skórę. Jest to metoda, z której korzysta policja na całym świecie. W efekcie powstał realistyczny portret świętej. https://www.wprost.pl/swiat/10076074/Tak-wygladala-Maria-Magdalena-Naukowcy-odtworzyli-twarz-swietej.html

Jeśli On jest zdziwiony, choć doskonale wiedział o co chodzi, to ja tym bardziej. Już się nauczyłam, że jeśli odpowiada w ten sposób, to znaczy, że to nie Magdalena.

  • Czy to prawda, że Maria Magdalena wyemigrowała po śmierci Jezusa ?
  • A to się rozpędzasz.
  • Co robisz w wielkim żalu ?

Zaskoczył mnie, bo zrozumiałam, że w żalu, czyli po śmierci kogoś bliskiego. Musiałam się głębiej zastanowić. Co zrobiłabym na jej miejscu w tamtym czasie i w tamtych warunkach. 

  • Albo pozostaję albo odchodzę … To co ona zrobiła ?
  • Nie wyjechała, nie została.
  • … !!!??? …
  • Nie wyjechała, nie została … Co to znaczy ?
  • Odeszła.
  • … ???!!! … 
  • Umarła – pomyślałam…
  • Miała ciemne włosy, czarne i lekko okrągłą twarz …
  • Skąd wiesz ?
  • Skąd i skąd … No widzę przecież !…



Dopisane 19. 05. 2018 r.

Święta królowa Jadwiga nie bała się przyznać, że ze strony hierarchii kościelnej Polacy mogą się spodziewać głównie niegodziwości. O działaniach Kościoła mówiła, że zakrawają na absurd. A cynizm i pazerność księży wypominała samemu papieżowi. https://ciekawostkihistoryczne.pl/2017/11/19/nieustepliwa-krolowa-ktora-przeciwstawiala-sie-samemu-papiezowi-nieznana-twarz-jadwigi-andegawenskiej/


  • Poniekąd ani teoria o wyjeździe Magdaleny nie jest prawdziwa, ani tym bardziej teoria Dona Browna o ciągle żyjących potomkach Magdaleny, którą rozpropagował w swojej, mówiąc otwarcie, dość przeciętnej książce „Kod Da Vinci”. Graal był naczyniem. Łono kobiety również stanowi niejako naczynie. Dlatego mamy „poniekąd”.

  • Nie wyjechała, nie została. Odeszłaodeszła… znaczy umarła albo po prostu odeszła. Czy później wspominano o Magdalenie? Co właściwie wiemy o Marii Magdalenie po zmartwychwstaniu Chrystusa?

Dalsze losy Marii Magdaleny nie są nam znane. Według Ojców Kościoła wschodu miała udać się do Efezu ze św. Janem oraz z Matką Boską, gdzie później zmarła i została pochowana. Tam pokazywano jej grób i bazylikę wzniesioną ku jej czci. Kiedy zaś miasto zdobyli Turcy, za panowania cesarza Leona Filozofa (886–912) ciało Marii Magdaleny miano przewieźć do Konstantynopola, a kiedy został on opanowany przez krzyżowców (1202–1261), relikwie miały zostać przewiezione do Francji, do miasta Vézelay w departamencie Yonne, na zachód od Dijon, gdzie do dzisiejszego dnia doznają czci.

Ciekawie o Magdalenie pisze Katarzyna Emmerich, wg wizji której przygotowano scenariusz do filmu „Pasja”;

W Magdalenie żal [za grzechy] i miłość ku Jezusowi przezwyciężyły wszelką trwogę. Nie troszcząc się teraz o nic, z pełną poświęcenia odwagą naraża się na niebezpieczeństwo. Nieraz biega po ulicach z rozpuszczonymi włosami. Gdziekolwiek natknie się na ludzi, czy w domach, czy na publicznych placach, wyrzuca im zamordowanie Jezusa, opowiada z zapałem o swych własnych winach i o ich znaczeniu jako przyczyny śmieci Jezusa. Jeśli nie napotka nikogo, błądzi po ogrodach i powtarza to samo drzewom, kwiatom i studniom. Często gromadzą się ludzie koło niej; jedni litują się nad nią, inni szydzą z niej, pogardliwie wspominając dawniejszy jej sposób życia. W ogóle nie zażywa Magdalena szacunku u ogółu ludności, bo dawniej szerzyła za wiele zgorszenia. I teraz wielu Żydów gorszy się tym gwałtownym okazywaniem boleści, a nawet zdaje się pięciu próbowało ją pojmać; lecz ona przeszła pośród nich, postępując [dalej] tak samo, jak dotychczas. Zapomniała teraz o całym świecie, a tylko wzdycha za Jezusem.

[Można zrozumieć] Magdalenę, która była strasznie wynędzniała i trawiona bólem wyglądała jak obłąkana, gdyż niemożliwym jest oddać i opisać należycie złość i okrucieństwo, wywierane na Najczystszym, Najświętszym Zbawicielu. https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/zyciemm-stola.html

No cóż… nie dowiemy się co się stało z Magdaleną, ale czytając ostatnie „była strasznie wynędzniała i trawiona bólem wyglądała jak obłąkana” łatwiej zrozumieć; Co robisz w wielkim żalu?


Pan Bóg na ciebie już czeka.

(Komentarz zbędny)

Nie myśl o sobie, myśl o innych.

14. 09. 17 r. Warszawa.

Na kawie.

  • Ciągle to słyszę … Biedak zawołał … Może chodzi o „przywróć mi imię moje” ? – pyta Piotr.
  • Faktycznie, wtedy zawołałeś – przyznałam mu rację przypominając sobie dokładnie, co się działo.
  • Nadchodzi twoje 5 minut.
  • To, co miało nadejść, właśnie nadchodzi.

Zaczęłam studiować księgę Henocha szukając informacji w jakiż to sposób Henoch znalazł się przy Ojcu. Tak często ostatnio słyszymy, że Piotr niedługo odwiedzi Ojca, że zaczęłam traktować to całkiem poważnie. Po tylu doświadczeniach mogę spodziewać się dosłownie wszystkiego. 

Ujrzałem w moim śnie to, co teraz powiem językiem ciała i moim tchnieniem, które Wielki dał ludziom w usta, żeby mogli nimi mówić i rozumieć sercem.

Wizja pałacu Bożego; 8 Ujrzałem następującą wizję: Oto o bloki zawołały do mnie w widzeniu i mgła do mnie zawołała, i droga gwiazd, i błyski błyskawic ponagliły mnie i popchnęły mnie, i w widzeniu wiatry uniosły mnie i porwały mnie, i uniosły mnie do nieba. 1 Zabrali mnie i zanieśli na miejsce, gdzie istoty wyglądały jak płonący ogień, ale gdy zechciały, przybierały wygląd ludzi. 1 Po tym czasie na tym samym miejscu, gdzie miałem te wszystkie widzenia tajemnic – bo zostałem porwany przez gwałtowny wiatr i zaniesiono mnie na zachód – 1 Następnie mój duch został porwany i wyniesiony do niebios. Ujrzałem Święte istoty anielskie chodzące po płomieniach ognia. Ubrani byli w białe szaty, a oblicza ich jaśniały jak śnieg. Teraz, synu mój Matuzalemie, pokażę ci wszystkie wizje, które widziałem opowiadając [je] przed tobą. Potem miałem inny sen. Opowiem ci to wszystko, co mi się śniło, mój synu.

  • Czy Henoch widział Niebo w wizji ? Bo opisuje to tak, jakby widział wszystko w wizji… ?

Co byłoby to dla mnie całkiem zrozumiałe. I Piotr ma wizje. Ja miałam wizje, więc nie byłaby to niespodzianka. Wizja od snu jak dla mnie różni się tym, że kiedy się człowiek budzi, to nie wierzy, że leży nadal w swoim łóżku. Wizje są tak realne, jakby były na ten czas rzeczywistością. Wydaje się, że jesteśmy, przeżywamy, widzimy autentyczność, a po obudzeniu to nasze łóżko wydaje się nieautentyczne. Problem z Piotrem jest taki, że on nawet przy kawie dostaje wizje. Coraz bardziej żyje w dwóch światach jednocześnie. Dla niego te dwa światy są autentyczne i co dziwnego… doskonale potrafi je połączyć w jedno. I tak mogło być też z Henochem, Eliaszem i wieloma innymi, o których nawet nie słyszeliśmy. Mogli być jedną nogą tutaj, a drugą tam. 

Ciekawą wizję o Henochu i Eliaszu usłyszałam z ust tego człowieka.

  • Był duchem i ciałem.
  • …….. – ręce mi opadły, a Piotr się przestraszył.
  • Słuchaj ! Gdyby się ze mną coś stało, musisz nauczyć się przelewy robić, powiedz księgowej co i jak, że niedługo wrócę !
  • ……… – nie wierzyłam własnych uszom ! Śmiać mi się chciało, bo Piotr naprawdę był przerażony.
  • Wiesz co teraz słyszę ?
  • Musicie być bezwzględnie za 2 tygodnie w Szczecinie.
  • Dlaczego ?
  • Pożegnać się z synem.
  • …….. – natychmiast rozbolał mnie brzuch. Syn ma wypłynąć na początku października.
  • Coś się z nim stanie ? – drżącym głosem pytam.
  • Nie chodzi o niego.
  • …. Muszę ci podyktować wszystkie konta, pokazać karty, przygotować na wszelki wypadek … – a Piotr znowu swoje.
  • …….. – słabo mi się zrobiło.
  • Nie myśl o sobie, myśl o innych.
  • Każda decyzja dla innych, będzie szczególnie brana po uwagę.
  • ……… – siedzieliśmy jak sparaliżowani. Ciarki mi po plecach przeszły …, dosłownie.
  • O co chodzi !? – myślałam gorączkowo.
  • Ale gacek mnie ciągle podpuszcza …! Zobaczyłem jak siedzę z Ojcem. Wyciągam swój miecz, taki krótki jak mieli Rzymianie … I mam Go ugodzić, ale ostrze wbijam sobie w brzuch … Ojciec myślą wyciąga ten miecz, leci w powietrzu, mija rzekę i wbija się pionowo w ziemię, z niego wyrasta piękne, zielone drzewo …
  • Hmm …. Przy Ojcu wszystko kończy się dobrze… – tylko tyle mogłam z tego zrozumieć.


Po godzinie, już po kawie zadzwoniła córka. Nawet przez telefon mogłam wyczuć, że była wyraźnie wzruszona.

  • Miałam sen, chciałaś Balisto – p.s. niemieckie kruche ciastka. Można je kupić w Szczecinie na rynku od osób, które ściągają niemieckie towary. 
  • Szukałaś w całym domu, cała rodzina szukała, bo miałaś ochotę. Obudziłam się i sobie pomyślałam, co za głupi sen. Idę na rynku, mam w uszach słuchawki, słucham muzyki i słyszę wyraźnie głos …
  • No to kup jej to Balisto !
  • Zbaraniałam ! – zamilkła, miałam wrażenie, że przełyka łzy.
  • Byłam koło sklepu niemieckiego i weszłam, ale tam rzadko mają Balisto i dawno tego nie mieli, ale widzę, że centralnie leży na środku ! Nowa dostawa ! Ty zawsze lubiłaś różowe i zielone. Leżało zielone i pytam, czy mają różowe, a babka wyciąga różowe. Byłam ciekawa czy Homiel chce byś jadła syrop glukozowo-fruktozowy i czytam skład Balisto, a tam tylko cukier !
  • …….. – skończyła i się rozpłakała.
  • Cudowne … – pomyślałam. Nawet w tak błahych sprawach Niebo interweniuje.

Wieczorem.

  • Dałem dzisiaj pracownikowi kartkę ze słowami; pan Bóg jest moim obrońcą, nie będę się lękał zła, które może zrobić mi drugi człowiek.
  • Przyda mu się – stwierdziłam, bo ostatnio wiele ma problemów.
  • Bardzo się wzruszył jak ją dostał, głęboko podziękował.
  • Wiesz co ?  Czasami fajny jesteś.
  • …….. – zaczynam się śmiać.
  • Czasami ? Jak ja wyglądam ? Wyglądam strasznie ?
  • Wyglądasz poważnie, stanowczo. Dlaczego pytasz ? – zaskoczył mnie pytaniem.
  • Bo szła kobieta za mną i zatrzymała się i powiedziała, żebym szedł przodem, bo się mnie boi.
  • … ???! …
  • Kobiecie się nie dziwię.
  • Dlaczego ?
  • Szedłeś jak czołg.
  • No … Wcale się jej nie dziwię, faktycznie można się ciebie przestraszyć …, czasami.

Opowiadam Piotrowi o Balisto. Zaczął się śmiać.

  • Oni są super!…. Te Balisto to ci Pan Bóg załatwił.
  • Niczym Mnie nie zawodzisz, bronisz Nas tarczą.
  • ……… – wzruszyłam się natychmiast.
  • Czy ludzie się uczą ? – … czytając…
  • …. Pokazał jak orzesz z Nimi pole. Orzesz, siejesz, dajesz później owoce, ziarno.


15. 09. 17 r. Szczecin.

Jedziemy autem do Szczecina i rozmawiamy.

  • Pan Bóg jest super – Piotr w zamyśleniu.
  • Nawet jak ci to wszystko zabierze, też jest super ?
  • Zawsze, widocznie wie, co robi ….. Ugrzęźliśmy w tej Warszawie na dobre.
  • A źle ci ?
  • ……… – zaczynam się śmiać, Homiel też jest super. Prosta, rzeczowa i trafna odpowiedź.
  • Dlaczego syna mamy koniecznie pożegnać ? To nie pierwsza rozłąka i nie pierwsze pożegnanie.
  • Jeśli u Piotra mocno się zmieni, to u ciebie także.
  • Jeśli on ma …, tam do … Was… – nie mogło mi to przejść przez gardło.
  • Ile będę czekać na Piotra ? Tylko powiedz konkretnie, godzinę, rok ?
  • Już nie pracujesz w swojej firmie, a będziesz pracować w GUS.
  • Tam będziesz miała wszystkie dane – GUS; firma statystyczna.
  • ……… – roześmiałam się głośno, bo nie wiedziałam, że i to zna.
  • Dajmy na to, że Piotr was odwiedzi. Może coś zabrać dla mnie od Was ?
  • Masz Balisto.
  • … ?! … – i zaczęłam podejrzewać, czy z Ojcem rozmawiamy.
  • Istotą odejście Edzia było to, co wypowiedziałeś nad jego prochami.
  • Ale to nie dlatego odszedł…, chyba ? – Piotr lekko zdezorientowany.
  • Koronka.
  • Hmm …
  • Huk przy twoim nazwisku.
  • Ale kogo to dotyczy ? – pytam, bo nas jest ścisłej rodziny 6 osób.
  • Nie możesz być niezauważona.
  • Bardzo się interesują nie tym, co piszesz, ale panem Piotrem.
  • …….. – i wcale się nie dziwię.
  • Dlaczego jesteś w saloniku Ojca ?
  • No ….?
  • Żebyś się tam obudził.
  • I pierwszą osobą, którą zobaczysz, będzie Ojciec – odkryłam.
  • I vice wersa. Twoje oczy chcę zobaczyć.
  • ……… – zabrakło nam tchu…, rozbeczeliśmy się oboje.
  • Cała postać jest z kamienia, leży na wznak – Piotr opisuje pochlipując.
  • A dusza hula.
  • Długo tak leżysz ?
  • Czas to pojęcie względne.

Czytając wczoraj o Henochu znowu natrafiłam na informację, że Henoch był w istocie archaniołem Metatronem. W innym artykule zwróciłam uwagę na informację, że człowiek nie może zostać aniołem. Jeśli trzymać się tej wersji, to w takim razie niemożliwe, aby Henoch (człowiek) był Metatronem (aniołem).

  • Kto był pierwszy, Metatron, czy Henoch ?
  • Pomyśl nad odwiecznym problemem ludzi …  Jajko, czy kura ?
  • ……. – roześmiałam się oczywiście.
  • Ale dobrze myślisz. Przecież chodził z Ojcem jako chłopiec.
  • ! Czyli najpierw Metatron, potem Henoch … – spoważniałam natychmiast.
  • Czyli żaden człowiek nie może stać się aniołem …!
  • Ale anioł może się stać człowiekiem.
  • …. Na razie czekaj na zdarzenia.
  • Mały, wyciągnij rękę …. Co czujesz ?
  • …….. – Piotr wyciągnął prawą rękę do przodu, lewą ciągle prowadząc.
  • O kurcze ….! Czuję kryształ.
  • Co ty na to ?
  • Tak już tak blisko ?
  • Po drugiej stronie mam pełno ludzi z krzesłami.
  • Będziemy wiedzieć, że to już ? Ta fala ?

Pytam, bo naprawdę nie wiem, czego mamy się spodziewać. Pierwsza „fala” to etap związany z sercem, czyli od zawału do pełnej rekonwalescencji. A teraz ? Nie mam bladego pojęcia, co Niebo nam przygotowało. Jest tyle niewiadomych, tyle zagadek, że i Enigma nic by tutaj nie pomogła.

  • Nie będziesz miała najmniejszej wątpliwości.
  • Widziałeś ją już, ale cię jeszcze nie złapała.
  • ……… – może chodzi o „przywróć mi moje imię” ? To był ten początek ?
  • Ale mnie bolało podczas zawału, cała szczęka, ucho, głowa, nie wiesz jaki to ból !
  • Nie rodziłeś. To ty nie wiesz co znaczy ból – zaczął mnie denerwować tym użalaniem się nad sobą.
  • Nie licytujcie się.

Jedziemy w milczeniu. Piotr ledwo już rozmawia, bo zatopiony jest w biznesowych problemach. 

  • Wkrótce porzucisz te myśli.
  • Które ?
  • Te, w których tkwisz po uszy.
  • Pojedziemy w góry ? – Piotr pyta rozglądając się po zachodniopomorskich nizinach, musiały już go znudzić. 
  • Znam lepsze miejsca.
  • Do Maroko ? – palnął nie wiem czemu.
  • To nie ma być kara, a wypoczynek.
  • Jerozolima !
  • Tam, gdzie wasze serca będą kwitnąć.



Dopisane 15. 05. 2018 r.

  • Każda decyzja dla innych, będzie szczególnie brana po uwagę – no to teraz już wiadomo, za co po odejściu jesteśmy rozliczani przede wszystkim. Za nasz stosunek do drugiej osoby. 

  • No to kup jej to Balisto! – Balisto okazało się z czasem jedynie wstępem do czegoś znacznie ważniejszego.

Film; Jak Henoch i Eliasz zostali wzięci do Nieba – pytam się wczoraj Homiela, czy ta wizja była prawdziwa;

  • Prawdziwa, prawdziwa. Po coś to usłyszałaś.

Jeśli jest prawdziwa, w takim razie dla zainteresowanych podaję namiary na stronę Kevina Zadai, by zapoznać się z jego doświadczeniami szerzej. Niestety tylko po angielsku. https://kevinzadai.com


  • Niczym Mnie nie zawodzisz, bronisz Nas tarcząotrzymałam w niedzielę maila. (frag.)

Cieszę się. Pisząc zawsze miałam i mam na myśli jedno; chcę, by ludzie poznali i zrozumieli Ojca lepiej i głębiej. To wymaga czasu, ale kiedy będą w stanie dostrzec Jego mądrość, miłosierdzie i miłość, wtedy pokochają Go równie mocno jak i my. 

To ostatnie chwile, kiedy należysz do tego świata.

03. 09. 17 r. Szczecin. 

Coraz więcej maili dostaję od osób czytających blog i coraz trudniej mi ukrywać kim jest Piotr. Musiałabym wiele rozmów w ogóle nie ujawniać, a szkoda byłoby ze względu na wagę wiedzy, która się w nich kryje.

  • Mam pisać otwarcie kim jest Piotr ?
  • Pisz co chcesz, ale pas jest Piotra.
  • No masz ci los … – pomyślałam. Nieważne, czy będę pisałam otwarcie, czy też nie. Niczego w Niebie to nie zmieni. Jest tym, kim jest.
Nie wiedziałam w pierwszej chwili o czym on mówi, a mówił o wizji. Kilka miesięcy temu zobaczył siebie wiszącego w powietrzu z rozpostartymi ramiona, jakby gdzieś w kosmosie, przestrzeni kosmicznej. Miał na sobie jasną szatę i szeroki pas. Biały pas z wytłoczonymi białymi napisami. Po środku widniało napisane wyraźnie jedno imię, na prawo od niego inne, na lewo jeszcze inne. Cały pas miał wytłoczone różne imiona. To centralne było najbardziej wyraźne i sprawiało wrażenie, że było najbardziej ważne. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/03/08/4216/

Piotr myje zęby, goli się, śmiechy – chichy i raptem zastyga przed lustrem …

  • Wiesz co mi powiedział ?
  • Czy wiesz, że to są ostatnie chwile tego, co trwa ?

Przestaliśmy się cieszyć. W Szczecinie udaje nam się o niczym nie myśleć, a tu raptem Homiel otrzeźwił nas zimną wodą.

  • To ostatnie chwile, kiedy należysz do tego świata.

Dzisiaj wracaliśmy do Warszawy. Do Danii służbowo i to własnym autem wyjeżdżała także nasza synowa. Baliśmy się o nią, ponieważ po raz pierwszy w życiu wyjeżdżała dalej niż do Goleniowa. Poprosiłam Ojca, by ją wziął pod swoją opiekę. Rano wyjeżdżając z garażu zobaczyłam nad domem przepiękną tęczę.

  • Zobacz, to znak – Piotr się ucieszył.
  • Ciekawe … Prosiłam o coś Ojca wczoraj.
  • No to masz odpowiedź.
  • To dla ciebie.
  • …….. – uśmiechnęłam się.

Podczas podróży rozmawialiśmy niewiele, każde z nas zatopione było w swoich myślach, które okazały się bardzo zbieżne.

  • Myślę co będzie.
  • No to myślisz o tym samym, co ja – i zaczęłam się śmiać.
  • Na pewno szykują mi jakiś nowy zawał, czy coś w tym stylu...
  • Jakaż to wielka musi być głupota, kiedy mówisz co będzie w przyszłości.
  • No to co będzie według Ciebie ?
  • Ja wiem, ale nie powiem.
  • No powiedz chociaż ile ten stan potrwa ?
  • Jakiś czas.
  • No to eureka ! – Piotr rozbawiony.
  • A co z NIP ?
  • Trwa tyle, ile powinno trwać. W końcu kanapki były równe sobie.
Zobaczyłem tę kobietę ze starą ręką, siedzącą z boku przy innym stole. Nie wiem jak to się stało, ale ja i królowa siedzieliśmy przed nią na krzesłach. Kobieta wstała i powiedziała; jestem taka stara. Ja dalej siedzę, ona podchodzi do mnie i patrzy się na mnie, odwraca się tyłem i zasłania mnie przed królową. Wyciąga broń, strzela do niej i ją zabija. Ja aż podskoczyłem i krzyczę; coś ty zrobiła, ja tak nie chciałem. Odwróciła się do mnie ponownie i położyła mi na stole kanapkę z serem, a po przekątnej drugą. I odeszła. Byłem w szoku w jaki sposób to zrobiła. Poprosiłam Piotra, by opowiedział mi to z kilkukrotnie, gdyż nie mogłam na początku zrozumieć całości. Słysząc słowa; jestem już taka stara od razu skojarzyłam to sobie z temidą. Temida jest kobietą i jest taka stara jak stary jest świat. Prawdopodobnie wizja dotyczy końcowej rozprawy sądowej. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/10/12/odrobina-mgly-tajemnicy-zostala-zdjeta-ale-nie-mysl-ze-wiesz-wszystko/

  • Wszystko zostało powiedziane i pokazane.
  • Jesteś niecierpliwy, remont robisz.
  • ……. – ech ta niecierpliwość.
  • Żonie kupiłeś krem ?
  • Jak to kupiłeś ? – zbaraniałam – Sama sobie kupiłam !
  • Przecież gdzieś te pieniądze zarabiasz ? a zarabiam u Piotra.
  • …….. – ryknęliśmy śmiechem.
  • Chcesz powiedzieć, że kompletnie jestem uzależniona od Piotra ?
  • Przedtem on był uzależniony.
  • Był, ale krótko.
  • Ale był.
  • A ja będę już do końca życia ?!
  • Tego nie wiesz.
  • Hmm …

Izabela.

Koresponduję z Izą dość intensywnie i jestem zmartwiona. Nie tyle jej mocnymi doświadczeniami, co jej stanem umysłu. A dokładnie tym, co z człowiekiem może zrobić diabeł. Iza we wszystkim, co ją spotyka widzi boską karę. Boli głowa – to kara boska, kręgosłup – kara boska, chore dziecko – to za karę, nie zjem tego, bo mnie Bóg ukarze, nie pójdę tam, bo spadnie kara boska… Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tak intensywnym „praniem mózgu”. Pomyślałam słuchając jej raz, czy zdaje sobie sprawę, jak bardzo siebie niszczy, jak niszczy swoich bliskich i jak wiele radości daje gackom? Umartwianie się, poniżanie siebie samego (Ojciec to nazywa „samobiczowaniem”) to jedna z bardziej skutecznych metod działania gacka,  a Ojciec nie chce naszej samozagłady! 

  • Czy ona w końcu to zrozumie, że Ojciec nie karze ? 
  • Są różne odcienie niebieskiego.
  • Jak jej to wytłumaczyć ?
  • Sama musi zrozumieć.
  • Hmm ….. 

Godzinę później. Zastanawiałam się nad naszą historią i podobnym historiami innych ludzi.

  • Ja na świętą nie kandyduję.
  • Nie musisz, bo już jesteś.
  • Co ty mówisz ! – żachnęłam się…, a potem roześmiałam. Zrozumiałam co  miał na myśli. Mieć świętą cierpliwość! 
  • Pan Bóg uwielbia ludzi, którzy za Niego decydują.
  • Twój mąż wiedzie w tym prym – roześmiałam się znowu, bo to oczywista prawda.  
  • …. Przywróć mi moje imię”…. Jak ja mogłem coś takiego powiedzieć ?! – Piotr ciągle się dziwi.
  • Już ci przywrócono ? – pytam, bo jakoś nie zauważyłam.
  • Wiesz kiedy to się stanie ?
  • W najmniej spodziewanym przez was momencie.


04. 09. 17 r. Warszawa, wieczorem.

Zadzwoniła córka i opowiedziała sen.

  • Byłam w mieście, pełno ludzi, wjeżdża na ulice kolumna czarnych limuzyn, wszystko było tam czarne, czarne okna. Nikt nie zwrócił na to uwagi, tylko ja. Wiedziałam, że to gacki. Obudziłam się nagle i chciało mi się wymiotować, taką czułam straszną energię.
  • Wszystko jasne ! Kilka dni się nie modliłeś i gacki wypełzły na wierzch ! – nie wiem dlaczego wkurzyłam się.
  • Racja, nie miałem siły ….. Dzisiaj w kościele miałem rozmowę … Bóg Ojciec powiedział do mnie…
  • Przyjmij tę drogę.
  • Ta fala to Ja i Mój Syn. To My.
  • Przyjmij to i niczego się nie bój.
  • …….. – piękne słowa.
  • Bóg jest tą falą wraz Synem … – powtarza Piotr i oczy mu się zaszkliły.
  • W takim razie idź dzisiaj wcześniej się pomodlić.
  • To nie tak od razu. Muszę się mentalnie do tego przygotować. Jak ja się modlę, to pot ze mnie leci.

I rzeczywiście… Piotr ucichł, zatopił się w sobie i dopiero po godzinie poszedł do drugiego pokoju, by odprawić swoje egzorcyzmy. Gdy wrócił był tak bardzo spocony, że musiał się przebrać, aby się nie przeziębić. Dodatkowo był pełen adrenaliny jakby dopiero co przeżył zwycięską bitwę. Oglądałam akurat film „Zmartwychwstały”…  Siadł ciężko na kanapie, przyłączył się do oglądania i się nie odzywał… przez chwilę.

  • Ojciec mi powiedział podczas modlitwy …
  • To, o co prosisz, dostaniesz.
  • … ? A o co prosiłeś ?
  • O przywrócenie ustalonego porządku. Powiedział …
  • To, że się nie modliłeś przez trzy dni, to duża strata.
  • … I przypomniał mi sen córki –  … pokiwałam ze zrozumieniem głową.

Zamilkłam rozważając jaki wpływ ma modlitwa Piotra na zwykłą codzienność. Zerknęłam na niego, a on wzrok miał skierowywany gdzieś w bok i słuchał…

  • No powiedz – ponagliłam go widząc, że rozmawia.
  • ……. – ale nie zwrócił na mnie uwagi.
  • Ojciec powiedział.. – … i westchnął głęboko…
  • Chciałeś zobaczyć Mojego Syna ?
  • Chciałem.
  • Właśnie nadchodzi.
  • … ???!!! … 
  • Czy na ten świat ?
  • Na razie do ciebie …
  • ……. Wiesz, że Chrystus jest wysoki ?… Na pewno ponad 1,80 m … Bardzo postawny … Boso idzie … Dlaczego idzie ciągle na boso ? Myślałem, że mają tam sandały ? – Piotr zdziwiony…

A ja nie wiem, czy się śmiać ze szczęścia, czy płakać, bo Piotr był tak niesamowicie w tym szczery i niesamowicie zdziwiony jak dziecko, które odkrywa coś po raz pierwszy.

  • Zauważyłeś na słowa ? Nadchodzi ... To czas teraźniejszy, On już idzie …
  • Dobrze to tłumaczysz.
  • Te rybki widziałeś, żebyś sobie przypomniał.
  • Przypomniał ?
  • Jak chodziłeś z Ojcem.
  • … ?! …
- Szedłem z Ojcem. Sięgałem Mu do ramion, a był sporo wyższy. Szliśmy w milczeniu, ale bardzo dobrze się ze sobą czuliśmy. Usiedliśmy nad brzegiem strumyka. Zauważyłem, że moje nogi nie sięgały strumyka, a Ojciec miał stopy zanurzone w wodzie. Zobaczyłem małe rybki, które podpłynęły do Jego stop, zaczęły po prostu szaleć z radości, że są tak blisko Niego. Ciągle krążyły szczęśliwe wokół Jego stóp. Zachwycił mnie ten widok i chciałem sięgnąć też nogami do wody, ale nie dałem rady. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/07/21/i-ja-do-was-przychodze-tak-jak-wy-do-mnie-przychodzicie/

Piotr zamilkł, ja zamilkłam. Oglądaliśmy film już w ciszy. Gdy główny bohater odkrywa, że Jezus żyje, zaczęłam się śmiać.

Nie byłam w stanie się odezwać przez wiele godzin. Oszołomienie, umysł, który nie może przyjąć co widzi, szok… najbardziej ten moment lubię w tym filmie. 




Dopisane 05. 05. 2018 r.

  • Trwa tyle, ile powinno trwać. W końcu kanapki były równe sobiesądzimy, że jedna kanapka to zapłata, którą zalega nam NIP. Druga kanapka to odsetki. Odsetki są tym większe, im dłużej NIP nie reguluje swojego zobowiązania. Takie są nasze przypuszczenia, ale to przyszłość odkryje znaczenie tego fragmentu wizji.

  • To ostatnie chwile, kiedy należysz do tego światamija kilka miesięcy i stale słyszymy tego typu zdania, choć wydają się z czasem coraz mocniejsze. Już w Biblii uświadamia się ludzi o rychłej apokalipsie, a jednak mija 2 tys. lat i ciągle czekamy. Zastanawiam się nad pojęciem czasu z punktu widzenia Nieba. Próbuję odgadnąć co znaczy ostatnie chwile, co znaczy wkrótce, jak to przeliczyć na nasze dni, tygodnie, lata… i nie udaje mi się. Oszacowanie czasu jest najtrudniejsze i ma swój cel. Nie znać ani dnia, ani godziny ma swój głęboki sens. Co zrobiłby człowiek, gdyby wiedział, że jutro będzie apokalipsa? 

  • To, że się nie modliłeś przez trzy dni, to duża strata – to nie są słowa bezpodstawne. Jeszcze raz wyjaśnię. Życie toczy się tutaj, w naszej animacji, ale toczy się też tam, za przesłoną, która rozdziela nasze dwa światy. To co dzieje się na ziemi, odbija się echem za przesłoną, na Górze i na dole. Jeśli nasze modlitwy tracą moc, jeśli nasza wiara słabnie, wtedy wzrasta siła zła.

Masz krzyż Mojego Syna… Czego chcesz?

31. 08. 17 r. Szczecin. Część II.

Zmęczona badaniem historii krzyża w końcu spytałam …

  • Homiel, no proszę cię, powiedz co z tym krzyżem ? Tyle robię dla Was… – mówię prawie z żalem.
  • Skąd wiesz, że dużo ?
  • Skąd wiesz co jeszcze będziesz robić ?
  • Nie mierz swoją miarą.
  • Na razie odpowiedziałem co do twoich zasług.
  • Pokazał jak przypinasz sobie na piersi rosyjskie ordery – Piotr zaczyna się śmiać.
  • Czyli nic niewarte ?
  • Ciągle chcesz wiedzy, wiedzy …
  • …….. – Piotr zamilkł, a mi się głupio zrobiło.
  • To są kopie i będziesz znajdowała ich bardzo wiele.
  • W średniowieczu robiono ich znacznie więcej niż dzisiaj.
  • ?! W takim razie, czy krzyż przetrwał ? Ten jeden ?
  • Zabrali gwoździe i koronę.
  • Nikt nie zwracał uwagi, nikt nie pamiętał o krzyżu.
  • ?! A Titulus Crucis ?
  • Był razem z krzyżem i jego też nie ma. Żołdak wyrzucił …
  • … ???!!! … 
  • To było chyba powszechne… Widzę wiele krzyży, wszędzie, prawie codziennie ktoś ginął.

Zacznę od początku i spojrzę na historię krzyża z innej strony.

To są kopie i będziesz znajdowała ich bardzo wiele. W średniowieczu robiono ich znacznie więcej niż dzisiaj.

Discovery wyemitowało w krótkim czasie kilka filmów dokumentalnych poświęconych św. Helenie i odkryciu krzyża. Zwróciłam uwagę na parę ciekawych szczegółów, które mogą mieć wpływ na zbliżenie się do prawdy. Helena, wcześniej odsunięta z dworu powraca po 33 latach za sprawą swojego syna Konstantego Wielkiego w 325 roku. Rok później wyjeżdża do Jerozolimy, aby odnaleźć pozostałości po Jezusie. Skąd przyszło jej to do głowy? Jej syn, Konstantyn, który uważał siebie za chrześcijanina (choć dopiero u schyłku życia przyjął chrzest), w tym samym roku, ale nieco wcześniej nakazał zabić swoją żonę i syna!!! https://pl.wikipedia.org/wiki/Kryspus Ta zbieżność czasowa nie może być przypadkowa. Wydaje się, że wysłał matkę po Chrystusowe relikwie, by zaleczyć swoje sumienie. Najpierw zabija, a następnie szuka odkupienia.

Helena w Jerozolimie przebywa około dwóch lat. Nie ma nic, ale jako pierwsza archeolog na świecie prowadzi wykopaliska na terenie Golgoty. Skąd mogła wiedzieć gdzie szukać?

  1. Dominikański średniowieczny hagiograf Jakub de Voragine w swojej Złotej Legendzie uważa, że odnalezienie krzyża zawdzięczamy charakterowi jaki miała matka cesarza. Stwierdza on następujący fakty: gdy Żydzi nie chcieli wyjawić miejsca ukrycia relikwii, św. Helena kazała wszystkich spalić. Wówczas w wyniku przerażenia mieszkańców, wysłano do niej niejakiego Judasza, który miał być synem nauczyciela ludu i naocznego świadka ukrzyżowania Jezusa Chrystusa. Znał on miejsce ukrycia krzyża, ale sam nie chciał go zdradzić. Bał się starej przepowiedni o zakończeniu sprawowania władzy po odnalezieniu tego przedmiotu. Chcąc dowiedzieć się prawdy, Helena nakazała wrzucić tego człowieka do studni. Dopiero po sześciu dniach z oporami wyznał, gdzie znajduje się krzyż. (!!!)

  2. Z osobą Judy Kyriaka jak i z historią odnalezienia krzyża Pańskiego związana jest syryjska legenda zatytułowana: „Inventio verte Crucis: Syriaca legenda Judae Cyriaci”, pochodząca z przełomu IV/V wieku. Pewien Żyd, o imieniu Juda zdradza po tygodniowych torturach (!!!) miejsce ukrycia świętości. Podczas drogi w okolice dawnej Kalwarii Judasz złożył wyjątkowe wyznanie wiary, modląc się i prosząc Boga o wskazanie miejsca ukrycia drzewa. W dalszej części omawianego podania, wynika, że Bóg wysłuchuje modlitwy i w cudowny sposób, a mianowicie przez trzęsienie ziemi i wydobywanie się woni kadzidła, Juda odnajduje ukryte trzy krzyże w ziemi na głębokości około dwudziestu łokci. (!!!)

Czy te opowieści mogą być prawdziwe? Wyobraźmy sobie… Wielka władczyni, której bardzo zależy na znalezieniu czegoś, co jest związane z Chrystusem. Pragnie tego tak bardzo, że nie zawaha się użyć siły i swojej władzy i staje się dla grupy tamtejszych Hebrajczyków realnym zagrożeniem. Helena w końcu dostaje czego chce… Można by powiedzieć…, że to prawdziwy cud. Czy nie czasami tak, że ktoś bystry przygotował krzyż… dosłownie dla „świętego spokoju”? A przy okazji nieco przedobrzył? Myśląc logicznie… Dlaczego Helenie pokazano aż trzy krzyże, a nie ten jeden konkretny? Po co ktoś miałby zachowywać aż trzy krzyże, jeśli tylko ten jeden jest ważny? Po co miałby się trudzić i ukrywać aż trzy krzyże, jeśli to ten jeden jest ważny?! Nikt nie pamięta imion dwóch złoczyńców, którzy wraz z Chrystusem zostali ukrzyżowani. Nie mieli oni większego znaczenia ani wtedy, ani dzisiaj. Po co więc zachowywać ich krzyże? To nie miałoby sensu. Nawet Helena według zapisów wzięła ze sobą nie trzy, a fragment tylko jednego, tego jedynego według niej… krzyża.

Co prawda nie zbadano wszystkich „prawdziwych krzyży”, ale badania drewna tych kilku wybranych wskazują, że pochodzą z okresu wczesnego średniowiecza. A więc nie jest to ani krzyż z czasów ukrzyżowania Jezusa, ani z czasów odnalezienia go przez Helenę.


Zabrali gwoździe i koronę. Nikt nie zwracał uwagi, nikt nie pamiętał o krzyżu.

W 71 r. p.n.e. podczas buntu Spartakusa, czyli mniej więcej sto lat przed ukrzyżowaniem Chrystusa zanotowano, że na drodze z Capua do Rzymu postawiono 6000 krzyży z ukrzyżowanymi ofiarami. W pierwszym wieku naszej ery romano-żydowski uczony Józef Flawiusz donosił, że do 500 Żydów było krzyżowanych każdego dnia podczas oblężenia Jerozolimy. Ten sam historyk zanotował też, że drewno było tak rzadkie w Jerozolimie w pierwszym wieku, że Rzymianie byli zmuszeni podróżować dziesięć mil od Jerozolimy, aby zabezpieczyć drewno do machiny oblężniczej. http://www.bible.ca/d-history-archeology-crucifixion-cross.htm

Bioarcheolodzy zajmujący się ukrzyżowaniem są zaskoczeni faktem, że przy ogromnej liczbie ludzi zabitych w ten sposób na przestrzeni wieków (poza Yehohanana), nie ma właściwie żadnych bezpośrednich dowodów na tego typu praktyki. Według (rzymskich) źródeł literackich, skazani na ukrzyżowanie nigdy nie nosili pełnego krzyża, pomimo powszechnego przekonania, że jest inaczej. Zamiast tego niesiono tylko poprzeczkę, a pionek ustawiono w stałym miejscu, gdzie był używany do kolejnych egzekucji. W tamtym czasie drewno było dość rzadkie, a używane do ukrzyżowania było często używane wielokrotnie, aż do jego całkowitego zużycia. Ukrzyżowanie było powszechne, ale nie było powszechne przybijanie ludzi do krzyża. Większość z nich była do krzyża przywiązywana za pomocą lin.

To dane archeologiczno-historyczne.

Wyobraźmy sobie więc taką sytuację. Krzyżowanie było częstą formą egzekucji. Nawet wraz z Jezusem, nie jako przy okazji ukrzyżowano jeszcze dwóch innych ludzi. Dla żołdaków prowadzących swoje ofiary było to jeszcze jedno, kolejne zadanie. Po wykonaniu egzekucji tylko ciało Jezusa zostało obwinięte w tkaninę i przeniesione do groty. Dwaj pozostali, jak wszyscy poprzednicy zostali prawdopodobnie zakopani w dole jak to przedstawił film „Zmartwychwstały”. Krzyże zostały rzucone nieopodal gotowe do ponownego użycia.

Nawet gdyby ktoś pomyślał, żeby zachować krzyż, byłoby to dość problematyczne. Co innego ukryć niewielkie gwoździe, a co innego wziąć pod pachę wielki krzyż. Właśnie … gwoździe. Homiel mówi, że zachowały się gwoździe i korona cierniowa. Musiały zostać zabrane, gdy zdejmowano Jezusa z krzyża. I wcale nie musiało to oznaczać, że ktoś chciał je zachować, ponieważ były Jezusa. W ossuarium Kajfasza również znaleziono gwoździe użyte do ukrzyżowania. Otóż… Hebrajczycy mieli pewien zwyczaj. Uważali, że gwoździe wykorzystane do ukrzyżowania mają właściwości magiczne lub lecznicze i składano je ze zmarłymi na wzór rzymskiej monety wkładanej zmarłemu jako symbol przejścia do drugiego świata. Niewykluczone więc, że zabrano gwoździe, ponieważ taki mieli zwyczaj. 

  • Gwoździe zabrali ? – chcę się upewnić.
  • Dlatego gwoździami wymiotują podczas egzorcyzmów … Teraz mi pokazuje …
  • Na znak. Wszystko jest powiązane.
  • Wierzysz w Boga ? To masz !… Tak mówi wtedy gacek – Piotr tłumaczy.
  • U Kajfasza znaleziono gwoździe, to są te gwoździe ?
  • Jeśli już, doszukuj się symboliki.
  • Czyli to nie te gwoździe...

„Gdy z człowieka wychodzi demon, dla organizmu jest to duży wstrząs fizyczny. Taka osoba bardzo cierpi. W tym przypadku następowało wypluwanie przedmiotów, np. stalowych gwoździ i śrub. Gdy wychodził zły duch, diabeł manifestował swą obecność i człowiek wypluwał gwóźdź. Mam te gwoździe” mówi egzorcysta ks. Edmund Szaniawski.

Gwoździe zebrane przez Gabriela Amortha w trakcie długoletniej posługi egzorcystycznej .

Powrócę do kwestii Św. Graala.

Piotr zaczął mi właśnie opowiadać co raptem zobaczył. Oglądał scenę z góry; długi drewniany stół, połączony z dwóch lub trzech mniejszych, na stole kilka kielichów z różowej, lekko czerwonej gliny (bardzo proste), mężczyźni siedzą na dziwnych ławach, których nogi mają krzyżowe połączenie, najpierw wstał Judasz, odszedł, potem wstali pozostali. Kiedy odeszli od stołu podeszła kobieta, miała chustę na głowie, zebrała kielichy do kosza, wyszła z domu i skierowała się nad wodę, tam umyła naczynia. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/06/05/swiety-graal/

List do Tymoteusza 2,20 w kontekście W zamożnym domu znajdują się naczynia złote i srebrne, ale także drewniane i gliniane. Te pierwsze są odświętne, te drugie – do codziennego użytku. Scena z „Pasji” przedstawiająca ostatnią wieczerzę. Tak musiało to wyglądać. Wiele glinianych naczyń. Podczas wieczerzy wszyscy skupieni są wokół Jezusa, ale podczas ukrzyżowania jest tylko Jan. Dlaczego? Jezus nawet dzisiaj mówi, że Jego uczniowie nie wierzyli, nie byli przekonani, że jest Synem Bożym. Zapewne wtedy nikomu z nich nie przyszło do głowy, aby zachowywać na pamiątkę cokolwiek, co związane było z Jezusem.

Ta scena pochodzi z filmu „Zmartwychwstały” i dotyczy;

36 A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: «Pokój wam!» 37 Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha. 38 Lecz On rzekł do nich: «Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? 39Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie Mnie i przekonajcie się: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam». 40 Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi. 41 Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: «Macie tu coś do jedzenia?» 42 Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. 43 Wziął i spożył przy nich.

Dwanaście osób, co najmniej kilka glinianych kielichów. Kończą wieczerzę, pozostawiają kielichy i odchodzą. O ile wiem nigdy nie wspominano, aby zachowało się cokolwiek z tego spotkania, a przecież powinno, bo dopiero tutaj uczniowie uwierzyli naprawdę. A jednak i wtedy nie przyszło im do głowy zachowywać cokolwiek, czego dotykał Chrystus. Jeśli nie zachowali teraz, to tym bardziej kilka dni wcześniej, kiedy ich wiara była mniej niż krucha.

Jednym słowem … Mało prawdopodobne, aby „prawdziwy krzyż” i św. Graal w ogóle istniał. Gdyby nawet ktoś zorientował się, że warto mieć namacalny ślad po Mesjaszu, mógł po jakimś czasie wrócić na miejsce zdarzeń i wziąć jakiś kielich, mógł wziąć jakiś krzyż bez żadnej gwarancji jednak, że jest to ten kielich i ten krzyż. 

  • Fajnie byłoby mieć pamiątkę po Ojcu – mówię do siebie nie zastanawiając się zbytnio co mówię.
  • Po co ci pamiątka po Mnie, skoro ze Mną rozmawiasz ?
  • Masz krzyż Mojego Syna …
  • Chcesz kulki świecące ? Koraliki ? Czekoladowe lody ?
  • Czego chcesz ?

Mark Goodacre, profesor Wydziału Religii Duke University, mówi, że ten ciągły nacisk na autentyczność prawdziwych fragmentów krzyża często odbywa się kosztem znaczenia krzyża. „Rzecz w krzyżu polega na tym, że zawsze trzeba pamiętać, że chodzi o osobę, która tam wisiała, a drewno w końcu to tylko narzędzie tortur.”

Nie drewniany krzyż, a męczeńska, niewinna śmierć na krzyżu jest najważniejsza. Masz krzyż Mojego Syna … Poświęcenie i miłość. 




Dopisane 01. 05. 2018 r.

Kiedy po raz pierwszy pisałam o krzyżu „od Maryi” dostałam od Izabeli maila.

Przez kilkadziesiąt godzin nie mogłam w internecie znaleźć krzyża podobnego do naszego; krzyża Armi Christi z drewnem w środku, a ona mi to przesyła w 5 sekund! Bóg Ojciec ma niezwykłe pomysły…

Drogę, wyboje, ławeczkę wybiera zawsze Ojciec.

27. 08. 17 r. Warszawa.

Nie mogłam zasnąć. Perspektywa, że może to być 23 września spowodowała, że poczułam powiew lęku. Może jeszcze nie strachu, ale lęku. Odbyłam nocny monolog z Ojcem. Przyznałam, że pouczam innych, a sama się niepokoję, choć przecież wierzę.

Rano wstaliśmy całkiem rześko i jak to w niedzielę w Warszawie, pojechaliśmy do Ikei. Jadąc w porannych wiadomościach usłyszeliśmy, że Polacy zaczynają wracać do Polski. Natychmiast przypominam sobie słowa Homiela, który zapowiadał to już dwa lata temu.

  • Na razie to strumyczek, a będzie rzeka – powiedział teraz.
  • O kurcze, to w takim razie co musi zacząć się dziać w Europie, żeby zaczęli wracać hurtowo ? – pytam, bo jeśli taki skutek, to jaka musi być przyczyna ?
  • Polski paszport będzie w bardzo dużej cenie.
  • ….. Ale co tam świat, ważne co u was się zacznie.
  • Kiedy ?
  • W każdej chwili oczekuj.
  • Ten czas się skończył, kiedy jeździliście tak beztrosko.
  • Ale z NIP powiedział wytrwaj do sądu, a potem płyń – Piotr zwraca się do mnie.
  • Ja tak nie powiedziałem, tak usłyszałeś.

Bingo! Homiel nigdy się nie myli, to Piotr czasami nie dosłyszy. Dlatego tak bardzo proszę, żeby powtarzał mi słowo w słowo.

  • Ale w takim razie mogę robić błędy pisząc na blogu – zreflektowałam się.
  • Nie robisz błędów, intuicja cię prowadzi.
  • …….. – Piotr zamilkł na jakiś czas.
  • Widzę Edzia …
  • Pilnuj Matki … – Piotr spojrzał na mnie zaskoczony.
  • Słyszysz … Edzia ? – pytam na wszelki wypadek.
  • Zrobiłem piec … – zaczyna się tłumaczyć.
  • Widziałem, no cholera, żeś musiał tyle wydać !
  • ……. – zaczęłam się śmiać, bo tak właśnie Edziu całe ziemskie życie rozmawiał, nic się nie zmieniło.
  • Oj Piotr….
  • Co ?
  • Ale masz, co masz … Tata kręci głową z niedowierzaniem – Piotr pokazuje, jak robi to Edziu.
  • Przepraszam za młodość, nigdy nie miałem czasu rozmawiać, tylko cię lałem…
  • …….. – mnie dosłownie zatkało, a Piotr się rozpłakał. Obawiałam się, czy będzie mógł dalej prowadzić auto w tym stanie.
  • Edziu mnie przeprasza, bo w dzieciństwie strasznie mnie lał, raz nawet myśleli, że nie żyję… Robiono mi obdukcje – Piotr zaczął opowiadać z żalem, a im więcej sobie przypominał, tym bardzie bolała mnie głowa.
  • Nie mów już o tym, bo mi przykro.
  • Nic się nie stało, było, minęło …
  • Jako dzieciak byłeś niezłe ziółko, dlatego cię lał – przypomniałam sobie opowieści mojej teściowej.
  • Czeka cię bardzo trudna droga z tym, co dostaniesz.
  • ???!!!

Piotr tak bardzo poczuł się zmęczony, że ledwo dojechał do Ikei. Oboje czuliśmy się bardzo zmęczeni. Kupiliśmy kawę, jakąś kanapkę i usiedliśmy przy stoliku. Rozmowa z Edziem bardzo fizycznie nas wyczerpała i nie rozumiem dlaczego. Nie miałam siły się ruszać. 

  • Ty też tak się czujesz jak ja ? – Piotr siedział z głową opuszczoną blady jak ściana.
  • Czy Edziu żałował za życia ? – spytałam.
  • Tak naprawdę teraz żałuje głęboko za ciebie i za mamę twoją.

  • Pamiętasz, jak gacek zaatakował Edzia ? Prosiłem wtedy Boga, by go odpuścił i wziął mnie.
  • … ??? …
  • Homiel mówi, że gacek zrobił to specjalnie, zaatakował go po to, bym ja poprosił.
  • Może dlatego zostały te ślady na ścianie ? – zaczęłam się zastanawiać.
  • Miał na oko 110 – 130 cm, ale stopy na ścianie wyglądały nr nogi 34 – 35… Ale w sumie nie można ich mierzyć ludzką miarą.
  • Skąd wiesz, że miał tyle wzrostu ?
  • Pokazali mi go. Siadł nad tym obrazkiem jakby chciał … Wiesz co ?… Miał jeszcze ogon…
  • Dobra … Wystarczy … – pomyślałam, że mam dosyć.
  • Spytaj Edzia lepiej, tak po starej znajomości, co dostaniesz.
  • Chyba nie może. Widzę jak schylił głowę ….. Mam wrażenie, że gacki cały czas na mnie polują, czekają tylko w blokach startowych.
  • …….. – Piotr rozejrzał się dookoła zmęczonym wzrokiem.
  • Patrzę na ludzi już inaczej, coś się zmieniło we mnie.
  • Coś się zmienia.
  • Czy ta droga rzeczywiście będzie trudniejsza niż dotychczasowa ? – pytam, bo słowa Edzia trochę mnie przestraszyły.
  • Przy Ojcu nic nie jest trudne.
  • Drogę, wyboje, ławeczkę wybiera zawsze Ojciec.
  • Zapamiętaj to raz na zawsze.

Poczułam, że to także odpowiedź na mój nocny monolog.

  • Jak te święta będą wyglądać w tym roku ?
  • Zapomnij o świętach. To wszystko już było.
  • No jak mam zapomnieć ? – przecież się nie da.
  • … Pokazał mi kwiat. Z pąku rozkwita w piękny kwiat.

  • Wiecznie pąkiem nie możesz być.
  • Ciężko się czuję – nadal nie mogę dojść do siebie.
  • Bo taka wiedza musi być prawdziwa – Piotr w zamyśleniu.
  • A czy kiedyś była nieprawdziwa ?

Wracając z Ikei…

  • Spytaj się Homiela jak to jest, że możesz rozmawiać tak swobodnie z Edziem ?
  • Przypominam ci, że tu nazywasz się Piotr, a nie tam.
  • Nie z tego świata jesteś i nie z tego świata słyszenie i widzenie masz.
  • Macie tam auta ? – a Piotr dalej uparcie swoje.
  • Przecież już ci mówił, że nie – byłam już zniecierpliwiona.
  • Twoje nowe audi to u nas skrzydła turbo, jedno piórko więcej.
  • …….. – rozśmieszył mnie tym porównaniem.

Dojechaliśmy do kościoła. Wchodząc do „naszego krzyża” zauważyliśmy w rogu „naszą żebrzącą”. Dałam jej 2 złote, a Piotr zero.

  • Nic jej nie dasz ?
  • Bo nie mam. 
  • Akurat ! … – pomyślałam.

Skończyła się msza, weszliśmy do głównej nawy kościoła i na chwilę usiedliśmy w ławce. Zauważyłam, że miętoli w ręku 10 zł. A więc miał !

  • Jezus mi nic nie powiedział, ale pokazał ciastko.
  • !!! … – faktycznie, mieliśmy za chwilę podjechać do cukierni i tam coś kupić. Czyli chciał przez to powiedzieć; stać nas na zbytki, a jej żałujemy.

No i co ? Oczywiście wróciliśmy do „naszej kobiety”, której oczy latały dookoła oceniając ile i od kogo może dostać. Było to tak widoczne, że aż nieprzyjemnie. Ale nie ja jestem sędzią, więc nie oceniam.

  • Patrz, cygankę wyrzucili, a jej pozwolili siedzieć – Piotr już w aucie.
  • Ludzie faktycznie nie są tolerancyjni.
  • Odezwał się mistrz tolerancji.
  • Hmm …. – Piotr się obruszył, ale nic nie powiedział. Może bym się nawet roześmiała, gdybym nie była tak zmęczona.
  • Wczoraj przyznałam się Ojcu, że mam lekkiego stracha.
  • To, co nadejdzie, będzie piękne córko, więc nie bój się ani o siebie, ani o Małego.
  • A to, co czujesz, to ciężar, który zdjąłeś z Edzia, a musiałeś zdjąć, żebyś go uwolnił.

Wzruszyłam się bardzo. Cały czas z Ojcem rozmawiamy … Przebaczenie ma swoją wagę.


Wracaliśmy do domu nie mając ochoty na nic.

  • To miasto mnie męczy.
  • Daj sobie chwilę, a nabierzesz powietrza w płuca.
  • A jak nic się zdarzy do października ? – Piotr.
  • To znaczy, że coś źle przetłumaczyłam.
  • Ty już źle nie tłumaczysz.

Dostałam maila od Izy;
Wielokrotnie pytałam Boga, dlaczego ja? Prosiłam, żeby mnie zabrał do Siebie i przytulił do Swego Serca, ale zaraz pomyślałam, że to jest egoistyczne myślenie, bo co z S… No i mój kochany Ojciec Pio i jego słowa: ” Aniołowie zazdroszczą nam tylko jednego, cierpienia dla Pana Boga „. Co nam przyjdzie z siedzenia ‚za piecem u Pana Boga’, no i co to jest kilkadziesiąt lat na tej ziemi w porównaniu z wiecznością ( jeden dzień w Niebie, to tysiąc lat na ziemi). Dzisiaj również kilka razy usłyszałam od Boga Ojca, jak bardzo Was Kocha. No i oczywiście nakazał mi o tym pamiętać! To, że Pan Piotr założył się z Ojcem, to powiem szczerze, dla mnie wielka zagadka. Ja jak próbuję coś z Ojcem polemizować, to od razu sprowadza mnie do pionu, mówiąc, żebym nawet nie dyskutowała, bo zaraz dostanę w tyłek. Nie raz jak odwrócę się od Jego Ikony tyłem i się nachylam, by po coś sięgnąć, to Mówi: ” Co mi tu tyłek wystawiasz”… Ale niejednokrotnie Pokazał mi w sposób bolesny, że się z Nim nie wygra.

Przeczytałam Piotrowi maila na głos …

  • Napisałaś, że założyłem się z Ojcem! ? Założyłem się z Homielem ! – był lekko przerażony, że taka szczera jestem.
  • Eeee…. I tak nikt w to nie uwierzy … – i machnął ręką po chwili. 

A wtedy…

  • A ty we Mnie wierzysz ?
  • … ??? … 
  • …. No wierzę … – Piotr zaskoczony pytaniem długo się zastanawiał co odpowiedzieć.
  • To dlaczego nie ufasz Homielowi ?
  • No bo to Homiel, to nie Ty Ojcze …
  • Jeśli stworzyłem Homiela, to jak możesz w Niego nie wierzyć ?
  • No bo Ojcze z sądem to nie tak prosto. 14 dni na odwołanie, 14 dni na napisanie pisma …
  • Żebyś się nie zaplątał się w tych czternastkach.
  • Powiedz Ojcu, że ufasz Mu bezgranicznie … – szepczę śmiejąc się jednocześnie. 
  • Nie podpowiadaj.
  • No więc ufam Ci bezgranicznie.
  • To nie jest odpowiedź.
  • Podtrzymujesz zakład ? Tak, czy nie ?
  • ……. – Piotr zrobił wielkie oczy i nie wiedział jak wybrnąć.
  • Ojcze, Ty masz zawsze rację, chętnie bym go podtrzymał, ale nie… – i patrzy na mnie błagalnie.
  • …….. – śmieję się na całego, bo widzę, że nie wie jak się z tego wyplątać.
  • No… Ojcze, do 23 września nie da się tego załatwić – ciągnie dalej.
  • Skąd wiesz, że do 23 ma być załatwione ?
  • Ola tak stwierdziła – Piotr rozkłada ręce zwalając na mnie winę.
  • Podtrzymujesz do 23 września zakład ? Tak, czy nie ?

Piotr przechodzi burzę mózgu … Nie jestem jasnowidzem, ale po jego twarzy widać to jak na dłoni.

  • Ojcze, boję się, że mi wlejesz. Powiedziałeś, że zrobisz to po Swojemu, więc ja się wycofuję. Niech będzie według Twojej woli.
  • Jestem delikatnie tobą rozczarowany.
  • Taaak ? To chętnie bym ten zakład podtrzymał – ucieszył się.
  • W sumie nie wiem o co ci chodzi, to jak jest ?
  • To ja się zgadzam z Tobą Ojcze, twoje słowa mylić nie mogą… Ale przyznasz, że ten 23 września to trudna sprawa … No… Naprawdę trudna sprawa – znowu rozkłada ręce. 
  • …….. Słyszę westchnienie Ojca, chyba jest zmęczony mną … – Piotr się przestraszył.
  • Ojcze przepraszam Cię, niech będzie po Twojemu.
  • Pokazał mi obraz… Przypomniał mi wizję…
21. 11. 13 r. Szczecin. W nocy byliśmy w trójkę w olbrzymim pokoju, ja, ty i starszy mężczyzna z siwymi włosami i brodą. Siedziałaś na kanapie z 6 metrów dalej i czekałaś. Podchodzę do okna, pod którym w fotelu siedział mężczyzna. Stanąłem przed nim, kciukami trzymałem połacie marynarki i byłem taki pewny siebie. Obserwując to mężczyzna zaczął się serdecznie śmiać. Wtedy powiedziałem do niego; Fajny jesteś i sympatyczny, ale masz za dużo pomysłów w głowie, nie zostawię Oli z tobą – i wyszedłem zabierając cię ze sobą. Po przebudzeniu miałem wyrzuty sumienia, że tak się do Niego odezwałem, a jeśli to był sam Ojciec? http://osaczenie.pl/wp/2016/05/10/szatan/
  • Głupi byłem wtedy.
  • A czy robiąc zakład ze Mną, głupi nie jesteś ?
  • Jestem. Zdaję się na Ciebie Ojcze.
  • Zdajesz się, ale do końca Mi nie wierzysz.
  • ….. Ojciec musi cię naprawdę bardzo kochać, że tak ci pozwala – spoważniałam, bo choć dotychczasowa rozmowa była przezabawna (na pozór), niosła w sobie wielką naukę.
  • To co ? Szczerze… Podtrzymujesz zakład ?
  • No dobrze, ale zdaję się na Ciebie.
  • Bądź mężczyzną, to jak ?
  • No dobrze, to podtrzymuję zakład.
  • A co ty byś mógł dla Mnie zrobić ?
  • Modlitwa, post i jałmużna …
  • Jałmużna była dzisiaj wymuszona, postu nie widziałem, a modlitwa przed tobą – dał na siłę 10 zł, kupił wielkie ciasto…, a modlitwa przed nim.
  • Potrzebowałem cukru … – zaczął się tłumaczyć z żalem. Zacisnęłam zęby, żeby nie wybuchnąć śmiechem…
  • Wmawiasz sobie.
  • ….. Chyba Ojciec chce, żebym podtrzymał zakład – Piotr już nie wiedział, co ma zrobić.
  • No właśnie … Też tak mi się wydaje … Choć nie jestem już tego taka pewna … – przyznałam po chwili.



Dopisane 22. 04. 2018 r.

  • A to, co czujesz, to ciężar, który zdjąłeś z Edzia, a musiałeś zdjąć, żebyś go uwolniłodejście Edwarda wiele nas nauczyło o życiu po śmierci. Nie od razu Piotr mógł rozmawiać ze swoim tatą. Piotr musiał zdjąć z niego ciężar winy, żeby go uwolnić. Wydaje się, że przebaczenie jest potrzebne nie tylko żyjącym tutaj, ale żyjącym także tam, na Górze. Być może to brak przebaczenia łączy danych ludzi życie na nowo, gdzieś tam w przyszłości.

  • Polski paszport będzie w bardzo dużej cenie – Polska będzie źródłem nowego prawa na świecie, zostanie tak uhonorowana wysoko, jak żaden kraj w Europie (…) Polsce będą się kłaniać narody Europy. Widzę mapę Europy, widzę orła polskiego w koronie. Polska jaśnieje jak słońce i blask ten pada naokoło. Do nas będą przyjeżdżać inni, aby żyć tutaj i szczycić się tym.

Ojciec Klimuszko: Polska będzie oazą spokoju [WIZJA]


  • Drogę, wyboje, ławeczkę wybiera zawsze Ojciec – czyli ludzki los, problemy i szczęście… wybiera zawsze Ojciec. 

Jak zaufasz, to nawet kruki będą cię karmić.

23. 08. 17 r. Warszawa.

Siedzimy na kawie.

  • Nie wiem co planuje Ojciec, ale mam nadzieję, że będziemy mieli na kawę – Piotr zamyślił się.
  • Dawno mógłbyś kasłać, a jednak pijesz tę kawę.
  • Hmm… – uśmiechnęłam się, bo faktycznie … Jakoś tak się zawsze dzieje, że mimo wielu problemów z głodu nie umieramy.
  • Bo nie „mieć”, a „być” jest ważne.
  • Dużo wody przelało się w rzece, zanim to powiedziałeś.
  • Teraz mogę usiąść w fotelu … … czyli odpocząć.
  • To takie ważne ?
  • Ty nie wiesz ile nacerowałem się skarpet, byś to zrozumiał.
  • …….. – zaczęłam się śmiać.
  • Czyli tyle drogi musiałem przejść, aż dziury zrobiłem w skarpecie … Ten to ma powiedzenia – Piotr kręci głową, a mnie ciary przechodzą po plecach, bo widocznie nie zdaje sobie sprawy, że z Ojcem rozmawia.
  • Ale w tym świecie, tak to już jest, że trzeba coś jeść – mówię.
  • Jak zaufasz, to nawet kruki będą cię karmić, tak jak ich karmisz.
  • … ???!!!! …

Uśmiechnęłam się zaskoczona. Gdy z kuchennych zapasów zostaje mi czerstwy już chleb, nie mam siły wyrzucać go do śmieci, lecz kładę na balkon. Zlatują się tam różne ptaki, a zwłaszcza jedna uparta wrona.  Gawroni po swojemu, jakby dziękowała. Pewnego razu przybliżyła nawet głowę do szyby, przez którą ją obserwowałam i tak sobie oboje spojrzeliśmy w oczy, co było dość niezwykłe. Nazwałam ją „moim krukiem”. Kiedy wychodzę z domu, często czeka przy wejściu do budynku, nawet dzisiaj. Mówię do niego …

  • Cześć kruk – … a ona piórami rusza. W takich chwilach mam wrażenie, że wszyscy na tym świecie są w jakiś przedziwny sposób ze sobą połączeni.

„mój kruk”

Piotr zaczął opowiadać o firmie, ostatnio ma mnóstwo w pracy i w związku z tym mnóstwo problemów.

  • Ciekawe … Dlaczego tak nagle, jakby się worek rozwiązał …
  • Wiesz dlaczego twoi ludzie mają tak dużo pracy teraz ?
  • Żebyś był im niepotrzebny, będą sobie radzić.
  • Ale to nie potrwa wiecznie, to na jakiś czas – mówię przytomnie.
  • …. Miałem dzisiaj dziwną sytuację z R. Kiedy wszedł do pokoju, poczułem zapach skóry i zobaczyłem 3 monety na dole skórzanego worka.
  • Czuję skórę pustej sakwy … Mówię do niego.
  • Co to znaczy ?… Pyta mnie R.
  • Że nie ma pan pieniędzy.
  • No właśnie … W tej sprawie przychodzę.
  • ……. – zaczynam się śmiać.
  • Nie zdziwił się? Twoi ludzie będę się ciebie bali.
  • Eeeetam …. – i Piotr machnął ręką.

Wieczorem.

Oglądamy informacje w TV, że zakończono akcje „Selfie dla Maryi” http://koronamaryi.pl/dolacz/selfie/

  • Szkoda … Nie wiedziałam o tym. Też bym wysłała.
  • Wasze selfie jest u Nas.
  • Cała ściana, obrazy zatrzymane w kadrze.
  • Tak ? – nie wiem, czy Homiel żartuje, czy mówi prawdę.
  • Lepiej byś mi pomógł w pisaniu – a przygotowywałam tekst o ewentualnym końcu świata, które nie będzie końcem.
  • Jestem spokojny o ciebie.
  • Kiedy nie wiesz, odpowiedź znajdujesz w głowie.

To ciekawe, co powiedział. Rzeczywiście, co prawda nie słyszę Jego głosu, ale kiedy się nad czymś głęboko zastanawiam, w środku głowy zdania układają mi się same. To przychodzi jak olśnienie. Czasami słyszy się, że ktoś coś powiedział mimowolnie, podświadomie, intuicyjnie. Lub ktoś coś odkrył nagle krzycząc eureka … Wierzę w to, a właściwie jestem pewna, że do tego rękę przyłożyło samo Niebo.

  • Czy zdarza się, że ktoś umiera wbrew Waszej woli ? – pytam.
  • Jesteś szutnik – p.s. po rosyjsku żartowniś.
  • Hmm …. – czyli to nie jest tak, że na przykład jakiś samobójca będzie dla Nieba zaskoczeniem. Śmierć samobójcza jest nie tyle zaplanowana, co brana pod uwagę jako ewentualność.
  • ….. NIP będzie następnym w roku, moim zdaniem – Piotr ciągle o przyziemnych sprawach.
  • Na kolana ich rzucę.
  • … ???!!! … – Piotr lekko struchlał. A ja struchlałam, bo z Ojcem cały czas rozmawialiśmy. 
  • To brzmi jak wyrok.
  • To jest wyrok.
  • Co oznacza huk przy twoim nazwisku ? Jaka to jest reakcja ?
  • Hmm… Gwałtowna ? – Piotr niepewnie.
  • A widzisz … Czyli myślisz.
  • … Słyszę, że ktoś się śmieje w tej chwili, aż się trzęsie.
  • … Zobaczyłem scenę z Jokerem, kiedy zobaczył siebie w lustrze i nie mógł się przestać śmiać  – https://www.youtube.com/watch?v=Dj2rQaj25h4
  • Joker śmieje się z siebie – już analizuję.
  • Co to znaczy ?
  • Że też będziesz śmiał się sam z siebie, ze swoich wątpliwości, jakie ciągle masz.
  • Jak myślisz … Pan Bóg lubi zakłady ? Lubi się zakładać ? – Piotr pyta niepewnie, bo już zaczyna wątpić, czy dobrze zrobił.
  • Bardzo lubi.
  • Dlaczego ?
  • Lubi, gdy widzi jak ludzie się dziwią.

Hmm… To w takim razie lubi, gdy jestem w permanentnym zdziwieniu. Z powodu zdziwienia  ciągle chodzę zamyślona. Do tego stopnia, że niedawno patelnię próbowałam wcisnąć do pralki. Zorientowałam się, że coś jest nie tak dopiero wtedy, gdy nie chciała przejść przez okienko. Pan Bóg nie tylko lubi, ale też musi mieć niezłą z tego rozrywkę i akurat tym wcale zdziwiona nie jestem. Kiedy w TV nasłucham się wiadomości ze świata, też przełączam na kabarety, dla równowagi. 



24. 08. 17 r. Warszawa.

Poszłam do kina obejrzeć film; Fatima; ostatnia tajemnica. Siedziałam w ostatnim rzędzie i obserwowałam kto przyszedł na seans. W kinie było 33 osoby, w tym 5 mężczyzn, 3 siostry zakonne. Podsłuchiwałam ludzi, którzy siedzieli najbliżej mnie i szybko zorientowałam się, że zdecydowanie nie były to osoby, które przyszły na seans przypadkowo. Jakie to szczęście, że są na tym świecie jeszcze tacy, którzy traktują to poważnie. 

  • Dowiedziałaś się czegoś nowego w tym filmie ? – Piotr pyta mnie wieczorem.
  • Nic nowego się nie dowiedziała, ale się utwierdziła.
  • … Ma rację !… – roześmiałam się głośno. 

Kiedyś Piotr sprowadzał z Singapuru specjalistyczną herbatę drastycznie obniżającą poziom cukru. Zwykła herbata, ale działała jak lekarstwo, jednak mi tego nie sprzedawała się dobrze na naszym rynku. Nie było sensu dalej w to brnąć, więc zaprzestał ją sprowadzać. Dzisiaj spotkał pewnego człowieka …

  • Wchodzę do niego.
  • Kawy się pan napije ?… Mówi do mnie.
  • Nie mogę jestem po zawale, już piłem dzisiaj jedną.
  • Ja też nie mogę, mam cukrzycę.
  • A ile pan ma tego cukru?
  • 215.
  • Insulina jest potrzebna.
  • Proszę pana, kiedyś była taka herbata, ale jej już nie ma, byłem zdrowy wtedy jak rydz.
  • … I pokazuje mi stare pudełko.
  • Tą herbatę kiedyś ja ściągałem, ale przestałem.
  • Proszę pana, ja poszukuje jej po całej Europie. Czy pani wie, że w 2010 wykupiłem wszystkie zapasy i piłem po terminie ważności dwa lata ? Trzymała mnie przy życiu, a teraz nie mogę sobie poradzić ze sobą.
  • Ściągałem ją, więc postaram się panu to załatwić.
  • … Spojrzałem na niego i mówię …
  • Zaczynam mieć wątpliwości, czy celem tej wizyty jest podpisanie umowy, czy załatwienie tej herbaty.
  • Wie pan co ? Pan mnie szokuje … Jak pan to widzi ? Bóg mi pana zesłał.
  • … Koronka… –  uśmiecham się.
  • Skontaktowałem się z Singapurem i poprosiłem o herbatę, mają przesłać.
  • Zrobiłeś wielką rzecz dzisiaj – … a przecież nie musiał.
  • Byłeś wielki, przełamałeś się.
  • Napisałeś i dostałeś odpowiedź.
  • Tam inny skrzydlaty siedzi, nie bój się.

Byłeś wielki, przełamałeś się… Zamyśliłam się nad tymi słowami. Zerwanie kontaktu z Singapurem było dość gwałtowne i burzliwe. Piotr zarzekał się, że już nigdy tam nie zadzwoni, ani nie napisze, a jednak ten ”inny skrzydlaty” był na tyle skuteczny, że zwykłe, biznesowe spotkanie przerodziło się w akcję ratunkową. Mamy być dobrzy dla innych ludzi. Drobnymi gestami naprawiamy ten świat. Tak właśnie działa Bóg. I tego chce Bóg.

  • Jak Ojciec to robi ? – wyrwało mi się, bo byłam pod wielkim wrażeniem.
  • … Słyszę śmiech …
  • A ty Mnie z sądem pouczasz ?
  • Ojcze, gdyby głupota mogła latać, to fruwała by pod niebiosa – Piotr zacytował słynne słowa ze znanego czeskiego serialu.
  • Myślę, że wyżej.
  • …….. – śmieję się głośno, uwielbiam takie chwile.
  • Jakie będą te święta ? – Piotr już na poważnie. 
  • Inne niż zwykle.
  • Na czym polega ta inność ? – Piotr drąży dalej.
  • Zobaczymy.
  • Czy chociaż skład ten sam zostanie ? – pytam, bo takiej zmiany obawiam się najbardziej.
  • Limit w tym roku wyczerpany.
  • Czyli w tym roku nikt już nie odejdzie… –  i od razu dochodzi do mnie myśl, że Niebo nigdy nie mówi dokładnych dat.
  • A czy coś się będzie się działo w tym roku jeszcze ?
  • Co chwilę coś się dzieje.
  • Przewiduję duże zmiany.
  • Ten huk przy twoim nazwisku to nie taki sobie huk, to coś więcej.
  • Co masz na myśli ?
  • Rozwiniesz skrzydła.
  • W jaki to sposób ?
  • Martwi Mnie, że o to pytasz, to świadczy o twojej inteligencji.
  • … Czy wiele się zdarzy ? 
  • Jeszcze wiele.
  • Dlaczego mam kłopoty teraz ?
  • Żebyś nie odleciał. Tylko będąc na ziemi trzeźwo, będziesz zrozumiany.
  • Oderwana będzie Iza, która nic nie rozumie, a mówi prawdę. Ona odleciała.
  • ….. Przez te problemy bardzo bolało mnie serce. W pewnej chwili myślałem, że umieram.

Spojrzałam na Piotra spokojnie … Ciekawe … Zauważyłam, że wcale mnie to nie zdenerwowało, co powiedział. Tak bardzo ufam Ojcu i wierzę w Jego plany i wiem, że Piotr ma żyć jeszcze, że przyjęłam to bardzo, bardzo spokojnie. 

  • Ojcze, jak on wytrzyma huk, kiedy go serce boli ?
  • Są różne huki, może być miły huk.
  • ……. Właśnie wchodzimy z placu zabaw do przedpokoju.
  • A co dalej ?
  • Pokój.
  • A co w tym pokoju ?
  • Spotkanie.
  • Zobaczyłem ławeczkę zieloną z długimi belkami, po lewej stronie widzę drzwi zamknięte, a na dole smugę światła z pokoju.
  • Od niedawna tak siedzisz.
  • Jedna chwila na Górze będzie ważniejsza niż całe twoje życie tutaj.




Dopisane 19. 04. 2018 r.

  • Jak zaufasz to nawet kruki będą cię karmić, tak jak ich karmisz.

Potwierdzeniem prawdziwości troskliwej opieki Boga wobec wszystkich pokładających w Nim nadzieję, nawet podczas klęski suszy, jest wzruszający biblijny przekaz o tym, jak w sytuacji postępującego kataklizmu Eliasz był cudownie karmiony przez kruki: „Wówczas zostało skierowane do niego słowo PANA: Idź stąd na wschód i ukryj się w wąwozie potoku Kerit, na wschód od Jordanu. Będziesz tam pił wodę z potoku, krukom zaś rozkazałem, aby cię żywiły. Wyruszył więc zgodnie z rozkazem PANA i zatrzymał się nad potokiem Kerit, na wschód od Jordanu. Rano i wieczorem kruki przynosiły mu chleb i mięso, wodę zaś pił z potoku. Po pewnym czasie jednak potok wysechł, gdyż w kraju nie było deszczu” (1Krl 17,2-6). W oparciu o przywołany epizod można powiedzieć, że prorok posłuszny Bożemu słowu uczy wszystkich wierzących, że życie w całkowitej zależności od Boga wymaga absolutnego zawierzenia Mu, bez szukania jakichkolwiek zabezpieczeń, gdyż istnienie człowieka jest wyłącznie Bożym darem. http://tarnow.gosc.pl/files/14/10/26/344464_wiek20C5BCyjC485cy20wiarC485.pdf

Niedawno „mój kruk” zrobił mi niespodziankę. Bez powodu podleciał do okna, siadł na parapecie i zajrzał mi do pokoju. De facto przyłożył swoją głowę do szyby, aby zajrzeć do środka. Coś tam po „swojemu” powiedział i zaczął wędrować po parapecie w tą i z powrotem przez kilka długich minut. Trzy osoby przyglądały się temu zjawisku z rozbawieniem, ale tylko Piotr i ja wiedzieliśmy o co chodzi.  Kompletnie się nas nie bał. Czy historia z Eliaszem i krukiem może być prawdziwa? Zdecydowanie tak. 

Iskra to wiele składowych.

21. 08. 17 r. Warszawa.

Piotr się zmienia i to na moich oczach. Chodzi zamyślony, nie ma w nim tego kabaretowego poczucia humoru, który go tak charakteryzował. A może to po prostu jedynie żałoba ?

  • Jesteśmy na zakręcie – mówi w zadumie. 
  • Na zakręcie byłeś w ubiegłym roku.
  • Dzisiaj wchodzisz w ścianę – … kryształową ścianę.
  • Chyba wchodzimy – poprawia Piotr.
  • Nie mieszaj jej w to.
  • Dotyczy to tylko ciebie.
  • Wiesz co znaczy ściana kryształowa ? Oczyszczenie.
  • To samo pokazał mi teraz Homiel. Pokazał jak wchodzę w kryształową ścianę i odpadają ze mnie wszelkie brudy …….. No to będzie ciężko – Piotr westchnął.
  • Nie, Piotr. Będzie rewolucyjnie.
  • Tak ?
  • Rewolucja wszystko zmienia.
  • Ale rewolucja jest burzliwa.
  • Nie wszystkie, była taka aksamitna…
  • …….. – nooo, o tej akurat zapomnieliśmy. https://pl.wikipedia.org/wiki/Aksamitna_rewolucja
  • Kwiatki na polu wyrosną.
  • … Widzę białą postać idącą po polu, gdzie dotyka tam rosną nowe kwiaty.
  • ……..
  • Jak temu, co imię zwrócili mogą kwiaty rosnąć ? – pyta Piotr ciągle głęboko zamyślony.
  • Nie tak powiedziałem.
  • Nie bój się tego imienia.
  • …… Widzę jak czerwona pustynia zamienia się w kwiaty … 
Atacama w Chile; nazywana najbardziej suchą pustynią świata, zakwitła.
  • Taka moc będzie w tobie.
  • Jak to możliwe ?
  • Wszystko jest możliwe przyjacielu.
  • Kim jest Iza ?
  • Jest taka jak Anneliese, ale da coś więcej.
  • To jest ta iskra Boża ? – o której wspomniał Jezus Faustynie.
  • Iskra to wiele składowych.
  • ……. Mam wrażenie, że to faktycznie czasy ostateczne, coś się wydarzy.
  • I to szybko.


22. 08. 17 r. Warszawa.

Czekałam na Piotra w kawiarni. Przyszedł zadowolony, ale i nadal ciągle zamyślony.

  • W kościele usłyszałem od Ojca… – i się zaciął, łzy mu poleciały.
  • Zwracam ci wszystko, co ci zabrałem.
  • Hmm… Wszystko ? Krzyż już masz, imię już masz… – wyliczam.
  • Pokazał mi postać idącą po pustyni, tam gdzie kładła stopę, tam rosła trawa.
  • Piękne ….
  • A teraz Homiel pokazuje mi jak idę drogą i krok po kroku zaczynam się uzbrajać jak ten … No … Iron Mann… Po kolei, nawet czuję jakbym miał nakolanniki … Dziwne uczucie ...

  • Czuję, że ta moja tułaczka tutaj się skończy. Czuję teraz jak mam te nakolanniki, na łokciach coś … Wszystko mieni się na złoto …

Piotr bardzo się wzruszył i nie mógł przez chwilę dalej mówić. Oglądał swoje nogi, ręce, macał się po łokciach, jakby faktycznie coś tam miał … Musiałam go uspokoić, bo ludzie zaczęli się interesować, co robi.

  • Pan Bóg nie lubi, gdy zachowuję jak ta ciota, nie lubi kiedy się mażę …
  • …….. – a jednak się rozkleił. Musiałam poczekać, aż dojdzie do siebie.
  • Czy te święta będą normalne ?

Spytał może dlatego, że wczoraj przypomniałam mu słowa z grudnia, kiedy to Homiel powiedział, że święta nie będą w tym samym składzie. Szczerze mówiąc, to dość porażające, że Jego słowa tak mocno się realizują.

  • Już nic nie będzie normalne.
  • Z odejściem Edwarda skończyła się era spokoju i stagnacji.
  • Spodziewaj się huku przy twoim nazwisku.
  • Wypłyniesz na powierzchnię, rozwiniesz swoje ogromne skrzydła.
  • Dmuchniesz te gacki i polecisz.

Huk przy nazwisku? I to jest ta jedna z niewielu rzeczy, których nie chciałabym, aby się sprawdziły. Nie chcemy rozgłosu, chyba, że Ojciec zaplanował inaczej... 

  • Pan Bóg lubi ciszę przecież … – Piotr zaczyna się bronić.
  • Skąd wiesz co Pan Bóg lubi ?oho! Już wiedziałam, że na pewno rozmawiamy z Ojcem. Nie uprzedziłam jednak Piotra, bo chciałam, żeby dalej rozmawiał swobodnie.
  • Dawno nie byłeś w Niebie, to nie wiesz.
  • Żeby wstrząsnąć potrzebny jest huk.
  • Kiedy ten huk ?
  • Nim się obejrzysz.
  • Ja w to wierzę… Z Caviezelem też powiedział, że znajdzie się sam i się znalazł !!! – ciągle nie mogę wyjść z głębokiego zdziwienia.
  • Oni używają takich słów, które trudno w danej chwili zrozumieć, a po fakcie pasują wręcz idealne!
  • Caviezel przyleci jeszcze raz.
  • Z tej okazji nie zrezygnuje, która mu się nadarzy.
  • … ???!!! …
  • Zaczynam się bać naprawdę – Piotr siedział sztywny.
  • Ty ? Przed tobą się wszyscy trzęśli.
  • Widzę, że rzeczywiście Ojciec pozbawił cię wszystkiego.
  • Nawet wśród aniołów, gdzie panuje wszechobecna miłość, byłeś nieprzejednany.
  • Odejście Edwarda to początek wielkich zmian.
  • ……. – spojrzeliśmy na siebie zmęczonym wzrokiem.
  • Ciekawe jak Oni to zrobią ? – już nie pytam czy zrobią, ale jak ! To jest zagadka !
  • Samo się robi …
  • Samo … „Sam się znalazł” – od razu pomyślałam.
  • Nie po to cię wysłałem tutaj, byś był ślepy.
  • Ten błąd już robiłeś.
  • ……… – Piotr zrozumiał, że z Ojcem rozmawia.
  • Czy trzeba się modlić do aniołów ? – dostałam mailem takie pytanie.
  • Modlitwy tworzyli ludzie nawiedzeni przez Ducha Świętego.
  • Wooow… – właśnie nad tym zastanawiałam się ostatnio. Niektóre modlitwy są bardzo trafne, a widzę to dopiero teraz, mając wiedzę. Nie mogły pochodzić tylko od człowieka.

Wieczorem.

  • Pan Bóg zabronił mi mówić o sobie – Piotr zaskoczony.
  • Ty masz milczeć, Ja będę mówił.
  • Cicha niemowa obdarzona łaską widzenia.
  • Widzisz i wiesz. 

Utyskiwałam nad moim nadmiarem normalności i brakiem bogobojności w rozmowach, a dzisiaj czytam w „Świadectwo”.





Dopisane 17. 04. 2018 r.

  • Jest taka jak Anneliese, ale da coś więcej.

Anneliese Michel – niemiecka katoliczka poddana wielu egzorcyzmom przed śmiercią. https://pl.wikipedia.org/wiki/Anneliese_Michel


  • Iskra to wiele składowych – Dzienniczek św. Faustyny. 

Gdy się modliłam za Polskę, usłyszałam te słowa:

Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli mojej, wywyższę ją w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście moje.

Ratuj tych, których kocham.

18. 08. 17 r. Szczecin.

Piotr wczoraj był tak wściekły po ujrzeniu śladów, że wczoraj wieczorem odprawiał egzorcyzmy dwa razy dłużej i dwa razy intensywniej niż zwykle, użył do tego „swojego” krzyża.

  • Jeszcze nie rozumiesz znaczenia tego krzyża.
  • Przyjdzie czas, że nie będziesz się z nim rozstawać – usłyszeliśmy, gdy wrócił.
  • …….. – spojrzeliśmy na siebie.
  • Na razie mam remont na głowie.
  • Czy ten, któremu przywrócono imię, będzie się zajmował remontem łazienki, czy remontem świata ?
  • Tak jak ten ślad zniszczyłeś, to tak czynić będziesz na świecie.
  • Nie po to zostałeś powołany, by zajmować się prozą.
  • Nie zmarnuję Swojego żołnierza, żebyś był kuchtą.
  • Ratuj tych, których kocham.
  • A kim jest Iza Ojcze ?
  • Nie widzisz co robi ? Niesie na sobie ciężar tych, co nie mają świadomości.

  • Nie chce mi się wracać do pracy – Piotr zmęczony.
  • Czeka cię kraul czyli pływanie, czyli dalsze kombinowanie jak przeżyć.
  • Skąd wiesz ? – Piotr pyta bezpośrednio już zapominając, że to z Ojcem rozmawia. Kurczę się nieco w sobie, bo nie wiem, czy gdzieś grom nie walnie.
  • Ja to widzę.
  • Niewielu z Naszych ma życie dostatnie i spokojne.
  • Są tacy w ogóle ?
  • Są. Spójrz na swojego syna, ale za niego inni muszą płacić. 
  • Hmm …. – czyli tacy jak Izabela. Dla równowagi.
  • Ciekawe co z Edziem … – Piotr się zamyślił …
  • Edziu nie umiał mówić, musiał prawdę wykrzyczeć, walczył o życie za wszelką cenę.
  • Naprawdę był chory ?
  • Choroba w środku była straszna.
  • To rak ?
  • Najgorsza wersja.
  • …… Jak to wszystko zorganizować ? – pyta Piotr o remont domu.
  • Trzeba czekać na znaki – przypominam sobie słowa Homiela.
  • Nie tylko znaki, ale i pomoc.
  • Tak ?
  • Razem wszystko przejdziemy.
  • …… Co dzieje się z moją mamą ? – zauważyłam, że ostatnio dziwnie się czuje. Po śmierci Edzia obserwuję moich rodziców czujnym okiem i widzę, że czas jednak robi swoje …
  • Bardzo powoli schodzi z niej powietrze.
  • Dlaczego ? – przestraszyłam się.
  • Nie pytaj.
  • To ona będzie następna ? – pomyślałam przestraszona jeszcze bardziej.
  • Choć schodzi, to jeszcze ma czas do odejścia.
  • Ale … Jak mam jej poświęcić więcej czasu ? Ciągle jestem w Warszawie …?
  • Stań w rozkroku.
  • … ???…  – nie zrozumiałam.
  • Kupię im kamerkę do skypa! – wpadłam na pomysł.
  • To jest właśnie rozkrok.


19. 08. 17 r. Szczecin.

Ciągle prowadzimy w domu szybkie porządki i szykujemy się do remontu, choć Homiel wyraźnie zaznacza, że i tak z bliżej nieokreślonych powodów sami nie damy rady.

  • Jak myślisz, ile czasu poświeciłbyś Nam, gdybyś tak ciężko pracował ?
  • Niewiele – przyznał Piotr. Pracuje fizycznie od rana do wieczora i zmęczony pada do łózka.
  • Myślisz, że się na to zgodzimy ?
  • Nie.
  • Excellent. Poćwiczyłeś, popracowałeś, a teraz wracaj do Nas.
  • Nawet się nie pomodliłeś porządnie wczoraj.
  • Nie byłem w stanie.
  • Sam widzisz.
  • Nic nie zdążysz zrobić ponadto, co zrobiłeś.
  • Dlaczego ?
  • Jak ten, który odzyska swoje imię, może zajmować się remontami ?
  • Zdaje się … 
  • Zdaje się, że będą cię wołać na rozmowę przerwał mu Homiel.
  • Na razie jesteś mały, a będziesz duży.

Sprawa z Izą rozwija się coraz bardziej i coraz bardziej mnie to intryguje. Nie mamy już żadnych wątpliwości, że faktycznie słyszy i rozmawia z Jezusem, Maryją… Ojcem.

Nie na darmo Pan Kazał mi się modlić za Was i za Waszą rodzinę przez ponad dwa lata niemalże codziennie. Byliśmy tak blisko, a jednak tak daleko. On Wie co robi! Jest nas więcej (wysłanników Bożych) i każdy ma inne zadania do spełnienia… Powiedziano mi, że dowiecie się w październiku. Też się domyślałam, że Święta Siostra Faustyna Kowalska (która należała do rodziny ze strony mej mamy) nie jest z tego świata (zarówno ta miła mi Święta, jak i drogi mi Ojciec duchowy Święty Ojciec Pio należeli do grona sprawiedliwych w Niebie). Mi też podsunięto proroczą informację, że nastąpi masowy głód, itp. zanim zatriumfuje Niepokalane Serce Maryji, ale nie mogę tego tekstu znaleźć (muszę bardziej się postarać, bo tam było dokładnie opisane).

  • Homiel … Co to spotkanie znaczy dla nas ? – pytam.
  • Czy nie dobrze kontaktować się z taką osobą, która też ma wiedzę ?
  • Zauważyłeś ? Homiel nie chce przekazać całej prawdy o Izie.
  • Źle mówisz.
  • Ja nie prawdę chcę przekazać.
  • Ja nie chcę przekazać wiedzy.
  • Prawdę zawsze mówię.
  • Hmm … – i już wiedziałam, że to słowa od Ojca.




Dopisane 13. 04. 018 r.

  • Nie tylko znaki, ale i pomoci rzeczywiście taka pomoc nadeszła. Gdy rozpoczęliśmy remont szybko się zorientowaliśmy, że sami nie damy rady. Zaczęliśmy szukać fachowców, ale każdy znaleziony nagle był zajęty. Przypomniałam sobie wtedy, że rok wcześniej spotkałam na ulicy „przypadkowo” znajomego, który takie remonty w domach przeprowadza. Wymieniliśmy się telefonami na wszelki wypadek. Przypomniałam sobie to spotkanie i zadzwoniłam. Gdy spytałam, czy jest taka możliwość, by zajął się w miarę szybko odnowieniem domu, po drugiej stronie słuchawki usłyszałam ciszę. Myślałam, że się rozłączył.
  • Właśnie dzisiaj skończyłem zlecenie i jestem już wolny – powiedział zaskoczony.

Już wtedy przeszła mi myśl przez głowę, że to nie może być przypadek. Pan Mirek rozpoczął remont z dnia na dzień i zadomowił się u nas na parę miesięcy. Ponieważ znałam go ponad 10 lat, spokojnie mogliśmy mu przekazać klucze do domu i wyjechać do Warszawy. Teraz widzę, że Niebo postawiło na swoim. 

  • Jak myślisz, ile czasu poświeciłbyś Nam, gdybyś tak ciężko pracował?

Mirek przeprowadzał remont, a Piotr powrócił do odprawiania egzorcyzmów, do wizyt w kościele, czyli do swoich powinności.


  • Nie widzisz co robi? Niesie na sobie ciężar tych, co nie mają świadomościczytając o doświadczeniach osób, które zostały wybrane przez Ojca, bardzo charakterystyczne jest to, że tak jak w przypadku Izabeli, niosą na sobie ciężar tych, co nie mają świadomości. Zapisane rozmowy Alicji Lenczewskiej w”Świadectwo” wiele wyjaśniają, dlaczego tak się dzieje.

Kto powiedział, że łatwo znaczy dobrze ?

11. 08. 17 r. Warszawa.

Przez chorobę spotkaliśmy się na kawie po raz pierwszy od kilku dni.

  • Dzisiaj w kościele rozmawiałem z Ojcem.
  • Czy zdajesz sobie sprawę jak doniosła to była chwila ?
  • Poprosiłeś o imię swoje przy prochach swojego taty.
  • Poprosiłeś o imię i Ja ci go zwracam. Utracone wraca.
  • Hmm … Ale co to zmieni ? – myślałam intensywnie…
  • … Ojciec ci teraz odpowiada …
  • To proste.
  • Jesteś Piotrem, a nie będziesz Piotrem, zmieni się twoja głowa.
  • ……… – no to rzeczywiście proste.
  • Ale co będzie z firmą ? Zamknie się, upadnie ? – pytam dalej.
  • Za dużo czytasz Sofoklesa.
  • Kto to ? – pyta Piotr.
  • Filozof, a to znaczy, że za dużo filozofuję …
  • I dramaturg …
  • Muszę to sprawdzić – pierwsze co pomyślałam.

I oczywiście Ojciec miał rację. Tak się dzieje, gdy się myli Sofoklesa z Sokratesem. Jednak i Sofokles miał odkrywcze myśli, które przeszły do historii; Kto mówi prawdę, w prawdzie ma obronę. http://cytatybaza.pl/autorzy/sofokles.html

  • Nie mogę w to wszystko uwierzyć… Ciągle słyszę Henoch i Henoch, od dwóch dni …
  • Widziałeś to, co było dane widzieć.
  • A to, co ci nie było, to się dowiesz.
  • Co z tego, że ziarno wygląda pięknie, kiedy z niego nic nie ma.
  • Dużo bardziej warte jest ziarno obumarłe, z którego narodzi się nowe.
  • ….. Czy to nie dziwne, że spytałem o imię, kiedy stałem nad prochami ?
  • Umiera stare, rodzi się nowe ? – przyszło mi do głowy.
  • Tak i ty się na Edwardzie narodziłeś.
  • Na Edwardzie ?
  • Teraz tego cyklu nie zrozumiesz.
  • …….. – rzeczywiście, jeszcze nie rozumiemy.
  • To była niesamowita chwila – przyznałam, gdy ją jeszcze raz odtworzyłam w pamięci.
  • Biedak poprosił, a Pan Bóg wysłuchał.
  • Pan Bóg oddał ci wszystko, co miałeś, więc oczekuje wielkich zmian.
  • Wielkim nie byłeś, ale wielkie rzeczy robiłeś.
  • Wielkie dla chwały Ojca.
  • Ktoś, kto robi dla Ojca, jest skromny.
  • … Mam za dużo spraw na głowie, sąd, firmę, nie wiem jak to chcecie zrobić – Piotr ciągle się broni.
  • Nie martw się, nie niszcz tego serca z trudem naprawione.
  • Poprowadź ich, aż ktoś inny ich przejmie.
  • Już nie będziesz oddychać tym samym powietrzem, co inni.
  • Urbi et orbi, totus tuus Maryjo.
  • Pokładaj nadzieję w Ojcu, On jest twoją drogą.
  • Rób, co masz robić.
  • Dopilnuj, co masz dopilnować i wracaj na kawę.
  • Na kawę ? – Piotr spytał zdziwiony.
  • Czy ci źle ?
  • Nie, ale łatwo nie jest.
  • A kto powiedział, że będzie łatwo ?
  • A kto powiedział, że łatwo znaczy dobrze ?
  • Nie podskakuj Mały, bo dostaniesz podkręcenie.


12. 08. 17 r. Szczecin.

Czekaliśmy na nasz pociąg, który jeszcze się nie pojawił, a już miał spóźnienie. Nie wiedzieliśmy, że w nocy na terenie Wielkopolski i Mazowsza były nawałnice, które spowodowały w ruchu kolejowym wielkie utrudnienia. Kiedy w końcu pociąg wtoczył się na peron, był wyjątkowo długi.

  • Ale dłuuuugi – byłam pod wrażeniem.
  • Dwa w jednym.
  • Tak ? – i rzeczywiście, okazało się, że połączono dwa pociągi w jeden, połowa do Berlina, połowa do Świnoujścia. Rozjazd w Poznaniu. 
  • Skąd my to znamy ?
  • Hmm… – skąd ? Rozmawialiśmy o tym, że Henoch i Eliasz to dwa w jednym.

W pociągu było naprawdę sporo ludzi jak na sobotę. Ponieważ byliśmy zmęczeni zbyt porannym wstawaniem, mało się do siebie odzywaliśmy. Nasze milczenie przerwał sam Homiel.

  • To, co się stanie, rozerwie cię od środka.
  • Wyjdzie motyl z poczwarki.
  • ……… – i zapadła cisza na długo.

  • Co tak milczysz Homiel ? – pytam po godzinie.
  • Zajęty jestem otoczeniem.
  • Jest bardzo zamyślony i ogląda świat przez okno – Piotr tłumaczy, co widzi.
  • Zrozum, że to jedna z ostatnich takich chwil.
  • Co masz na myśli ? – zdenerwowałam się.
  • …. Nie odpowiada, milczy i płacze … – Piotr zrobił wielkie oczy ze zdziwienia.
  • Przywołałeś swoje imię, więc włączyłeś zapadnię.
  • … ??? …
  • Słyszę gacka z dołu teraz …
  • Ten groteskowy wasz świat wkrótce się skończy, a tobie zdrajco kiedyś odpłacimy.
  • Idź się pomacać !!! – Piotr bez ogródek. 
  • Już to zrobiłem !
  • Skończ to!  – warknęłam do Piotra, by zakończył tą „dyskusję”. 

Po takiej rozmowie trudno się odezwać. Milczeliśmy kolejną godzinę.

  • Nie zdajesz sobie sprawy z tego, co powiedziałeś i kiedy to powiedziałeś.
  • Czy wiesz jaki to ciężar tych słów ?
  • Powiedziałeś nad jego prochami.
  • Odmówić ci nie można i staniesz się tym, którym byłeś pierwotnie za życia twego, więc stanie się jak powiedziałem. 
  • A mogłeś nie powiedzieć ? – szepczę bardziej z wrażenia niż z faktu, że dookoła siedzą ludzie.
  • Sam mówiłeś, że poczułeś te słowa w głowie.
  • Nie zdajecie sobie sprawy, co się wykonało, kto nadchodzi i kogo obudziliście.
  • … ???!!! … 
  • Znowu słyszę gacka …
  • Przy tym ewaluowaniu będę miał co jeść !

Po 7 godzinach dojeżdżaliśmy do Szczecina i pierwszy raz zobaczyłem całkowicie zalane pola, które z okna pociągu sprawiały wrażenie jakby utworzyły jezioro.

  • Wyobraź sobie skalę 1000 albo milion razy większą.
  • Tak będzie ?
  • Piszesz i nie wiesz ?
  • Jak się na to przygotować ?
  • Nie zdołają się przygotować.
  • W takim razie to musi być nagłe wydarzenie albo zbyt duże, by móc się przygotować – pomyślałam.
  • Ciekawe życie masz z mężusiem …, co ? Jakbyś to skwitowała ? – Piotr ze śmiechem.
  • Taaaa …
  • Słyszę jak Homiel śpiewa …
  • Dary, dary losu



Dopisane 09. 04. 2018 r.

  • Nie zdajecie sobie sprawy co się wykonało, kto nadchodzi i kogo obudziliście – próbowałam się tego dowiedzieć wczoraj.

  • Kogo obudziliśmy?
  • Twoja ciekawość nie zostanie zaspokojona.
  • Kiedy się objawi, to zrozumiesz.

 

Jeśli nie zatrzymasz tej burzy, to zamiecie wszystko.

27. 07. 17 r. Szczecin.

Jechaliśmy autem do Szczecina. Piotr włączył radio, leciała jakaś stara piosenka…

  • Lubię to …
  • A Ja lubię „do Tomaszowa”.
  • …… – i w ten sposób przypomnieliśmy sobie wczorajszą rozmowę i piosenkę, którą Piotr ciągle słyszał w głowie .
  • Fajnie było w Ustroniu.
  • Jak to wspominasz ?
  • Fajnie.
  • To wpadniesz do Tomaszowa.
  • ……. – kręcę z niedowierzaniem głową. „Tomaszów” symbolizuje spotkanie, ale jak, gdzie, kiedy ?!
  • Pan Bóg jest niesamowity. Przekonałem się po tym „Tomaszowie” – Piotr się zamyślił.
  • Dopiero !?
  • …….. – śmiać mi się chciało, ile jeszcze trzeba dowodów Piotrowi, by w końcu zaakceptował, co się dzieje.
  • Jak Bóg mógł mnie takiego stworzyć ? Jestem taki ułomny …
  • Kocham te twą ułomność.
  • ….  Fajnie masz z mężusiem ? – Piotr pyta mnie śmiejąc się.
  • A mężuś fajnie ma z Nami.
  • Ustroń załatwiliście rewelacyjnie.
  • Podziękuj Ojcu.
  • Czy długo będę u Was „na kawie„ ?
  • Zastanów się. Kawa to nie obiad.
  • ……. – już zaczynam się śmiać, bo logika Homiela jest nieziemsko prosta.
  • A w czasie ziemskim ?
  • Nie pytaj o technikę, to nie ma znaczenia.

Zaczęło mocno padać.

  • Muszę bezpiecznie jechać – Piotr sam do siebie.
  • A Ja się tak bezpiecznie czuję przy tobiepowiedział z wyraźnym sarkazmem, co mnie rozbawiło na dobre. 
  • Mam wieczną manianę – radośnie podsumowałam swoje obecne życie.
  • Nawet wielcy prorocy nie wiedzieli i nie słyszeli tego, co piszesz.
  • … ?! … – od razu spoważnieliśmy.
  • Naprawdę  ? – trudno mi było w to uwierzyć.

Piotr wczoraj najadł się borówek, po których dostał alergii. Jeszcze dzisiaj zalewał się katarem i ciężko oddychał.

  • To jest makabra ! Wszystko jest sypane, nie wiadomo co jeść. Gdzie kupować dobre owoce ? – pytam Homiela.
  • Albo działka, albo wracaj do Domu.
  • Ale bajerujesz ! – Piotr zmęczony.
  • Przy każdej rozmowie trochę bajeru się przyda.
  • Jest to jedna z niewielu chwil, kiedy to ty jesteś nauczycielem.
  • Nie na darmo ma się klasę mistrzowską.

Zakpił sobie i miał rację. Kiedy sobie przypomnę, jak Piotr mnie „bajerował” przed ślubem mówiąc, że zbuduje mi dom i ogrodzi całość pod prądem to…, płakać mi się ze śmiechu chce. Ani domu, ani prądu, a to tym prądem mnie przekonał. Klasa mistrzowska ! 


Wieczorem. Siedzieliśmy zmęczeni przed TV. Zatopiłam się w swoich myślach. Myślałam o naszym życiu, o drodze, którą pokonaliśmy razem, o naszych rozmowach, o świecie…

  • Bóg Ojciec ma ze wszystkim rację.
  • A Mogę nie mieć racji ?


29. 07. 17 r. Szczecin.

Będąc z rodziną zdecydowanie mniej czasu poświęcamy Homielowi, ale i tak przez chwilę zdarzają nam się cudowne rozmowy.

  • Coraz bardziej czuję Niebo. Jak mam prowadzić dalej firmę, kiedy mi głowa ucieka ? – Piotr głęboko zamyślony . 
  • Sam zobaczysz, co będzie ważniejsze trzymając na ręku całą Ziemię.
  • ……. – spojrzałam na niego, aby mi to wyjaśnił.
  • Gdy odprawiam egzorcyzmy, coraz częściej widzę Ziemię jako całą planetę. Trzymam ją w ręku i obserwuję z góry. Zdarza mi się to coraz częściej … Nie wiem jak to się dzieje.

  • Pisząc na blogu otrzymuję czasami ciekawe spamy. Wiesz, że mając odpowiednie pieniądze możesz kupić sobie różne obywatelstwa? Gdybyś miał, kupiłbyś ? – pytam.
  • Po co ? Ufam Ojcu.
  • Coraz bardziej.
  • Jak mnie pośle na pustynię, to pójdę.
  • Już jesteś na pustyni.

Pustynia według Homiela to symbol siedziby diabła. W to wierzyli także dawni Hebrajczycy.

  • Ubieraliśmy cię, by diabły nie zrobiły ci krzywdy.
  • A teraz cię uzbrajamy, żebyś ty ich krzywdził.
  • ……. Przejadłem się dzisiaj, źle się czuję – zaczął się macać po brzuchu.
  • Nie mam do ciebie siły, zapominasz o zawale ?! – wkurzył mnie teraz straszliwie.
  • Nie martw się, niedługo nie będziesz mogła uwierzyć kim jest.
  • Really ???!!! – Homiel też mnie wkurzył, że nie wkurzył się na Piotra. A mógłby mu teraz powiedzieć coś dosadnego i pouczającego po Homielowemu! Przecież potrafi !
  • ……. Miałem ciekawą wizję wczoraj podczas egzorcyzmów. Miałem na ręku planetę. Kiedy się modliłem, wychodziły z niej gacki jak ziarna czarnego piasku. Było ich setki, tysiące… Skumulowały się w wir, a na końcu wir przybrał konkretną czarną postać, prawie ludzką postać.
  • Hmm ….
  • Usłyszałem, że tak łatwiej będzie mi z diabłem walczyć, kiedy zbiorę ich w całość.
  • Jeśli nie zatrzymasz tej burzy, to zamiecie wszystko.
  • Ale przecież chcecie tego sądu ?! – pytam zdziwiona..
  • Nie takiego.
  • A jakiego w takim razie …? – i zdałam sobie sprawę, że Niebo nie chce sądu, który wymierzy diabeł. Od sądu jest Niebo.
  • Pokazali mi księży, jak pracują na płytkiej wodzie, a w głębi czai się prawdziwe zło.
  • Rozumiem … Najcięższe wojska diabła są schowane ?
  • Nie wyszły.
  • Nie mają pojęcia, jakie czai się zło. Wierzą i nie wierzą, w tym problem.

Naszą rozmowę przerwał telefon. Edziu, tata Piotra, a mój teść znalazł się w szpitalu. 10 lat walczył z przepukliną i za nic w święcie nie chciał iść do szpitala, by ją naprawić. Ratował się swoimi sposobami, ale tym razem nie dał rady i zdecydował się pojechać na pogotowie. Pojechał razem z teściową, moim synem i córką, my dojechaliśmy pół godziny później i gdy dojechaliśmy Edziu był już na sali przyjęć. Przygotowywano go do zabiegu, przed którym tak bardzo się bronił przez wiele lat. On panicznie boi się szpitali.

Na SORZE nie było nikogo, być może dlatego, że to sobota i późna pora. Jakimś cudem pojawił się odpowiedni lekarz i jakimś cudem dyżur miał sam profesor, który zrobił mu zabieg w ciągu 3 godzin. Operacja się udała i wszyscy łącznie z Edziem byli przeszczęśliwi, tylko mój syn snuł się po korytarzu smętny i z nikim nie rozmawiał.

  • O co chodzi ! – zagadnęłam go po cichu.
  • Wiedziałem, że on trafi do szpitala.
  • Skąd ?
  • Miałem wizję kilka dni temu.
  • ??!! Jaką ? – bardzo mnie to zaciekawiło, ponieważ rzadko się przyznaje, że też miewa wizje.
  • Zobaczyłem dziadka w łóżku szpitalnym, leżał nieruchomo. Podniosłem jego rękę, a ona opadła ciężko … On umrze.
  • Bzdury … Wszystko idzie dobrze – zdenerwowałam się.

Nie powtórzyłam tego Piotrowi, bo bałam się o jego serce. Przypomniałam sobie jednak słowa Homiela, który powiedział rok temu; To będą ostatnie święta w tym składzie. Gdyby teraz coś się stało, faktycznie zmieniłby się skład. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/08/22/jestes-wrazliwy-na-lzy-badz-wrazliwy-na-czlowieka-diabel-tez-potrafi-plakac/


Gdy wróciliśmy do domu Piotr spytał…

  • Dlaczego go naprawiłeś Ojcze ?
  • Żebyś miał wolną głowę.
  • Dlaczego ?
  • Szykuję cię do wielkich rzeczy.

Edziu został w szpitalu ulokowany w pokoju tuż koło pielęgniarek. Zaczął chodzić, zaczął jeść, zaczął żartować, zaczął żyć pełną piersią. Dlatego też uspokojeni zdecydowaliśmy się następnego dnia jednak wrócić do Warszawy.