Przerwę na chwilę harmonogram dziennika, by dzisiejszy wpis poświęcić wyłącznie jednej sprawie. Sprawa dotyczy dwóch osób. Pani J i Pani N (pierwsze litery imion z maila).
Pewnego dnia dostaję maila.
Zaczyna się nasza wymiana uwag, porad, itd. Z synem raz jest lepiej, raz gorzej. Piotr nie za bardzo był w stanie mu pomóc ze względu na kompletne wymęczenie swojego organizmu. Nie miał po prostu sił. Za jakiś czas czytam …
- Ojcze, co mogę jej powiedzieć ?
- A wstawiałaś się za nią ?
- Nawet rąk nie złożyłaś za nią.
- Chcesz być laickim autorem tylko ?
- … Ale ci Ojciec przygadał ! – Piotr zrobił wielkie oczy.
Przyznaję, nie pomyślałam o tym. Zawsze wydawało mi się, że moje modlitwy są mało znaczące. Pani J. podesłała zdjęcie swojego syna i może było to przełomowe. Podsuwam przesłane zdjęcie pod sam nos Piotra i czekam. Spojrzał uważnie, oczy szeroko otworzył …
- Otaczają go gacki, kilku …
Wysyłam maila do J.
Znając już imię (Dawid) było łatwiej nam działać. Po karcących słowach Ojca obiecałam sobie, że także będę się za niego modlić. Po prostu jego imię i postać ze zdjęcia zaczęłam przywoływać podczas moich codziennych modlitw. To samo robił także Piotr. Kilka dni później dostaję maila od pani N.
Nie wiedziałam, że pani J. trafiła na blog dzięki pani N.
Widać, że sytuacja robi się coraz bardziej napięta. Pytam Ojca, Piotr dyktuje. Szybko zapisuję i przekazuję dalej … Ponieważ to długi mail i jako scan tutaj się nie zmieści, przetaczam dokładną treść;
Po pierwsze Dawid potrzebuje konkretnej pomocy i jest problem, bo nie chce. Ojciec kazał pani przypomnieć dwie wizje (nazywa je przypowieściami).
1. Piotr szedł drogą i widzi za płotem z siatki trzy czarne psy. Wie, że to gacki. Dwa dobermany i jeden rottweiler. Widać, że są niebezpieczne, duże. Ale jest siatka, która sprawia, że czuje się bezpiecznie. No i niestety nagle ten płot się dematerializuje i widząc to Piotr nie ma innego wyjścia i butem bije w głowę jednego z psów. Robi to szybko i mocno. Wtedy te dwa pozostałe uciekają.
2 „Odprawiałem wczoraj modlitwę egzorcystyczną, ale zamiast trzy razy, zrobiłem to tylko raz. Położyłem się do łóżka i wtedy miałem wizję. Przez uchylone okno przedostaje się do mojego pokoju wielki, groźny lew. Wiem, że chce mnie pożreć, więc zacząłem strzelać z nagana, nie wiem skąd go miałem, ale nic to nie pomagało. Strzelam i strzelam, a lew idzie w moim kierunku. Odrzuciłem broń i natychmiast zacząłem się modlić. To znaczy zacząłem odprawiać kolejną modlitwą egzorcystyczną; Panie władco stworzyłeś wszystko… Zobaczyłem, że moje modlitwy wytwarzały jakieś fale energetyczne. Fala utworzyła się z kuli, powoli rozprzestrzeniała się we wszystkie kierunki… jak to fala. Kiedy pierwsza fala doszła do lwa ten od razu się wycofał i wyskoczył w okna. Podbiegłem do okna, by zobaczyć gdzie spadł i zorientowałem się, że jestem na ostatnim piętrze wielkiego wieżowca, miał z 50 pięter. Jak ten lew się tu dostał?… nie mam pojęcia. Kiedy lew spadł na ziemię i zaczął uciekać dosięgła go druga fala, a wtedy zamienił się w diabła, przekształcił się w coś czarnego. Wyglądał jak czarny człowiek uformowany ze smoły, ale z ostrymi wypustkami, nic nie było w nim łagodnego. Ostry nos, ostra głowa, chudy. Zrozumiałem, że te fale energetyczne z modlitwy mają gigantyczną siłę.”
Ta cała sytuacja jest też dla pani, dla pani rozwoju. Te problemy są po to, aby właśnie zniechęcić panią do Boga (bardzo typowe). Wielu ludzi w tej pierwszej fazie właśnie przegrywają, ponieważ się poddają. To jest straszenie, nic innego.
Pierwsza wizja; nie taki diabeł straszny jak go malują.
Druga wizja; modlitwa i jeszcze raz modlitwa i konsekwencja.
Ojciec mówi;
- Przez ciernie do gwiazd.
- Te dwie przypowieści i wiara we Mnie da ci zawsze spokój.
Tyle już pani wie, nie można dać się im zastraszyć. Jeśli czuje pani, że coś pani odpycha od Ojca, to proszę robić odwrotnie. Wziąć Biblie i czytać na głos. Przełamywać negatywną energię, przekuwać zło w dobro. Przewietrzyć mieszkanie, kupić świeże kwiaty, dobra, spokojna muzyka, spokojny film, wszystko co pozytywne, tylko tym się otaczać.
Może to pani przekazać pani I…. , a nawet powinna pani (według Ojca).
Proszę to potraktować jako próbę.
Dostałam kolejnego maila od N.
Zaskoczenie. Czytając, że kot „padł trupem” zobaczyłam przed oczami swój banzai.
Ojciec powiedział mi, że ten twój kwiat banzai usechł, bo źle skierowałem energię. Gdy wywalałem gacki to kierowałem tą energię w okno, a tam stoi twój kwiat. On przejął tą energię i zdechł. W pierwszej chwili pomyślałam, że żartuje. Ale rzeczywiście to musi być prawda. Moje drzewko bonzai, które mam od 23 lat w niezmienionej formie nagle, gwałtownie zaczął tracić liście. Myślałam, że usechł ze starości, a tu taka niespodzianka. Ciekawa informacja. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2020/11/06/zapominasz-o-tej-drugiej-stronie-ciagle-miesza/
Zrozumiałam ten myślowy przekaz i napisałam.
Dostaję maila.
Zatkało nas, mówiąc wprost. Czyli pani J. usłyszała Ojca, który mówi o pani N. Powiadamia, że wynagrodzi panią N. za to co robi. Nagroda to wskrzeszenie jej ukochanego kota.
- Drobnostka. To też nagroda dla ciebie.
- Pozdrawiam cię Moja córko.
- Dziękuję ci za tą pracę, jaką robisz dla tych biednych ludzi.
- Pamiętaj, że nigdy nie zostajesz sama podczas twojej pracy – pisania.
Podeszłam do Piotra i pocałowałam go w czubek głowy mówiąc w myślach …
- Dziękuje Ci Ojcze.
Całując Piotra tak chciałam podziękować Ojcu i chciałam to zachować w tajemnicy.
- Ojciec mówi, że to nie dla mnie ten pocałunek. I powiedział …
- Ale Ja mam włosy.
Zamurowało mnie ze wzruszenia. To dzieje się jednak naprawdę …
Czy to koniec ? Nieeee …. Walka się rozszerza także na naszą rodzinę. Atakują nas gacki poprzez straszne sny, bóle głowy, a nawet ataki na serce. Ciekawą wizję opowiedziała nam córka.
Po kilku dniach dostaję maila.
Pytam po jakimś czasie jak wygląda sytuacja.
Czytam książkę ks. Glasa; Trzeba dzisiaj wybrać, tam widzę odpowiedź …
A nie obawiał się Ksiądz nigdy zemsty diabła? Oczywiście, że się bałem, i nadal się boję. Diabeł się mścił na różne sposoby. Gdy nie mógł dobrać się do mnie, atakował moją rodzinę lub bliskich. Były i takie egzorcyzmy, podczas których mnie nie mógł nic zrobić, ale dostawałem telefony, że straszne rzeczy dzieją się tu czy tam wśród najbliższych mi ludzi. Tam były jakieś zranienia, jakieś otwarte drzwi i od razu tam szło uderzenie. To jest walka z bestią, która jest wszędzie, która jest rzeczywistością taką jak my, przed którą Jezus nas przecież ostrzegał.
Dwa twarde dyski się spaliły. Jak dostał je fachowiec do naprawy, to zapytał, co my z nimi zrobiliśmy, bo one były dosłownie spalone. Nie uszkodzone, nie z wymazanymi danymi, ale spalone. Utracone z nich dane były nie do odzyskania. Nie były to jakieś gruchoty, tylko nowe laptopy. Jeden miał rok, a drugi dwa lata. Straciłem dwa razy wszystko, co napisałem, i trzeba było zaczynać od nowa. Ale to nie koniec. Później jeszcze zapisałem dane na pendrivie, który zaginął, i to absolutnie bez wieści. Ostatecznie więc musiałem zacząć pisać to po raz czwarty. Nie ukrywam, że miałem już tego naprawdę serdecznie dość i chciałem tym wszystkim cisnąć i dać sobie spokój z całą tą Wielką Pokutą. Ale w końcu się udało. Długo trwało też cyzelowanie każdego zdania, bo ważne było, by niczego w tej modlitwie nie zabrakło, by nic nie zostało pominięte. Szatan wtedy, pamiętam to doskonale, mocno dawał się we znaki moim najbliższym, wciąż się coś arcynieprzyjemnego działo, od kwestii chorobowych przez samochodowe aż do zawodowych.
I jeszcze jeden cytat, który jest prawdziwy.
Ktoś kiedyś powiedział mi, jak było mi trudno i szatan mnie niszczył: „Ciesz się, że nie jesteś dla niego obojętny”. Innymi słowy, jesteś na dobrej drodze. To mi naprawdę pomogło.
W tej historii jest wszystko. Wszechpotęga Boga, Jego miłość, Jego nauka i rzeczywistość diabła, z którą się człowiek styka codziennie, o czym pewnie nie wie. Nasze działania nie ustają, walka wciąż trwa i wcale nie jest łatwiej. Potężny przeciwnik, który wcale nie odpuszcza, no ale cóż … Przez ciernie do gwiazd. Celowo otwarcie wymieniam imię Dawid, byśmy pomogli mu wszyscy razem.