28. 03. 19 r. Warszawa.
Kiedy Piotr nie ma siły na modlitwy mam na niego prawdziwego „bata”. Przypominam mu coś… Przeczytałam Piotrowi ostatni wpis;
- Robisz dla nich, robisz dla Mnie. Ja dla nich zrobiłem wszystko. Poświęciłem Siebie. - To co ja mogę jeszcze ? - Zapomnij o bólu głowy, nie jesteś słabeuszem. - Sam cię posłałem po to. - Sam poszedłem. - Bo tak jest napisane. - Tak naprawdę sam cię posłałem. - Stało się wedle Mych słów. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/03/27/ja-dla-nich-zrobilem-wszystko-poswiecilem-siebie/
- Widzisz? Nie narzekaj teraz, sam się pchałeś…
- ……. – westchnął.
- Ojciec przypomniał mi teraz wizję. Siedzi na tronie. Spogląda na świat pod jego nogami. Widzi miasta… Ja stoję przed nim i też patrzę na te miasta. Widzimy jak czarna masa idzie w te miasta, to diabły. Podchodzę do Ojca, klękam, On bierze moją głowę i policzkiem przytula do swojej piersi. Jakby mnie żegnał. Wstaję, niosę swój miecz i wychodzę w to miasto. To bardzo ważna wizja. Walczę z gackami mieczem.
- Dajesz Mi wielką radość tym co robisz.
- … Bóg był biały, potężny… Nie mogę być zmęczony tą walką, nigdy. Ja się ich nie boję.
- Bo wiara jest w tobie wielka.
- Jest.
- …….
- Ojcze, jesteś tak daleko.
- Jestem bliżej niż myślisz.
- Jestem w tobie.
- Powiedz Oli zanim zacznie krzyczeć.
- … Bo mnie wkurzył – zawstydziłam się. Przedwczoraj doszło między nam do awantury, nerwy mi puściły i trochę się rozkrzyczałam, nie przeczę.
- Czym cię wkurzyłem ?
- ……. – mowę mi odebrało.
Muszę pamiętać, że w każdym człowieku jest cząstka Boga. W Piotrze jest jej po prostu znacznie więcej.
30. 03. 19 r. Warszawa.
- Wczoraj kupując antybiotyki w aptece obsługiwał mnie bardzo miły facet. Tłumaczył mi wszystko, a gdy płaciłem zobaczył w moim portfelu zdjęcie Jezusa i wtedy powiedział, że bierze udział w egzorcyzmach.
- Tak sam z siebie ? – zdziwiłam się.
- Nagle, nic nie powiedziałem, bo ludzie za mną stali.
- Ciekawe… – zamyśliłam się. Chciałam spytać Ojca o coś, ale …
- Dlaczego nie rozmawiasz z Grubasem ?
- ……. – zdumiona otwieram oczy szeroko. Głupio mi się zrobiło, bo uświadomiłam sobie w tym momencie, że rzeczywiście zapomniałam o moim białym Przyjacielu.
- To Ojciec cię pyta… Albo twój Grubas… – Piotr się śmieje.
- Daj się sobą nacieszyć zanim weźmie cię najważniejszy z ważnych.
- ???!!!! – teraz to oczy mi prawie wypadają.
- Na razie rozmawiasz przez pośredników, kiedyś będziesz rozmawiać bezpośrednio.
- Twój mąż straci na znaczeniu co jest zrozumiałe, bo Bóg jest wszystkim.
- Pogadaj z Grubaskiem.
- Zrobię tak, żebyś słyszała. To jest proces, ale krótki.
- Wszystko jest ci dawkowane, bo stracisz trzeźwość.
- Twój cel po co jesteś straci na znaczeniu.
- To będzie nagroda dla ciebie.
- ……. – wzruszyłam się, a Piotr się zdenerwował.
- Ta wizja to pokazała, że już nie będziesz na mnie zwracać uwagę – powiedział ze smutkiem.
- Siedziałaś na tym samochodzie zapatrzona gdzieś i widziałem faceta postawnego w niebieskiej koszuli jak siada za kierownicą. W ogóle na mnie nie zwracałaś uwagi !
- Ojcze, on mi zaraz wleje ! – śmieję się, bo sytuacja kuriozalna.
- Taki wymuszony wybór.
- Nie chcę nazywać go Grubaskiem – spoważniałam.
- To słodkie. Nie jestem gruby, ale dobrze zbudowany.
- ……. – uśmiecham się. Przypominam sobie jak Go zobaczyłam po raz pierwszy.
Jestem w mieszkaniu. Ktoś puka do drzwi, otwieram i widzę bardzo wysokiego i grubawego mężczyznę. Jest tak wysoki, że zadzieram głowę do góry. Jaki on wielki – myślę. I biały! On jest taki biały, albinos, prawdziwy albinos!!!. Patrzę na niego przez chwilę, ale on się w ogóle nie odzywa. Jest skupiony i poważny. Czuję od niego bijące dobro. Mam wrażenie, że to ktoś mi naprawdę życzliwy. Jest wielki i barczysty, przy kości, ma białe spodnie, sweter koloru écru, właściwie półgolf, kręcone jasne włosy. I mimo, że nic nie mówi obejmuję go w połowie i przytulam się do niego. Zauważam, że sięgam mu do piersi, tak jest wysoki. Po chwili ciągnę go za rękę i zapraszam do mieszkania. Chcę go za wszelką cenę ugościć, ale kiedy się odwracam, już go nie ma. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/10/1998-2000-2001/
- Wiesz co mi teraz powiedział Ojciec ?
- Pan Bóg się cieszy, że macie świadomość, że to Ja was karmię.
- Hmm… Bo to prawda – przyznaję otwarcie.
Nie wiem jak to jest w przypadku innych, na ile inni mają wolną wolę, ale nasza wolna wola jest całkowicie zdominowana i kontrolowana przez Ojca. Sprawa sądowa z NIP, prowadzony biznes, to czy wygrywamy przetargi, czy nie… Czy nam ktoś zapłaci, czy nie… Czy lodówka pełna, czy nie… To wszystko Ojciec. Piotr bardzo długo nie mógł się z tym pogodzić. Jednak pewnego dnia po prostu się poddał. Ta walka o wolną wolę z góry była w naszym przypadku przegrana, bo cóż może zrobić „narzędzie” …
Wieczorem.
Wczoraj słuchałam ks. Piotra Glasa, był oburzony https://www.youtube.com/watch?v=rmgn1nvUAOU&t=7279s , a może raczej zniesmaczony, że protestant prosił go o eucharystię. Mieszane miałam uczucia.
- A w co oni wierzą ?! – w słowach Ojca była wyczuwalna reprymenda.
- Ale czy to źle ?
- Jeśli wierzy w Chrystusa.
- On każdemu da.
- No właśnie…
I wtedy pomyślałam, że Jezus jednak różni się osobowościowo od Ojca. Jest chodzącą dobrocią i miłością. Hmm…. Czy mógłby wymierzyć aż taką apokaliptyczną karę jak opisuje to Jan ?
31. 03. 19 r. Warszawa.
Codziennie mam nadzieję na długie owocne rozmowy, ale z Piotrem coraz gorzej. Ciągle zmęczony, a ja mam tyle pytań dotyczących AJ.
- To jak mam pisać, kiedy nie chcesz przekazywać ?
- Kiedy usłyszysz co mam powiedzieć przez Małego, wtedy usłyszysz.
- Szkoda … – pomyślałam.
- Ale mam tylko jedno pytanie…
- I tak jesteś ambitna.
- Nie cofasz się, a wiele pytań już byś nie zadała, bo już wiele zadałaś, ale inaczej.
- …….. – stękam pod nosem, naprawdę muszę wrócić do początku swojego dziennika.
- Ojciec mówi do ciebie …
- A ktoś by pomyślał, że rozmawiasz z małym chłopcem.
- Hmm… – zamyśliłam się nad tymi słowami. Widziałam w swoich wizjach Ojca w postaci chłopca i do tej pory nie rozumiem dlaczego bywa w takiej formie.
- Ojciec jest taki mądry …
- I tak jest, a wiesz, że siedzę obok was ?
- I wcale nie przytyłaś, to biologia, to hormony.
- …….. – wybuchłam śmiechem. Dzisiaj wagę o mało nie wyrzuciłabym przez okno.
- To co zrobić z tymi hormonami ?
- Chodzi ci o to jak żyć ?
- …….. – roześmiałam się ze łzami w oczach. I nie o hormony chodzi. Ja po prostu uwielbiam takie rozmowy.
Wieczorem.
Zadzwoniła właścicielka mieszkania, które wynajmujemy. Oznajmiła, że musimy się wyprowadzić i mamy na to dwa miesiące. Chce sprzedać mieszkanie, a ponieważ mamy zapłacone do czerwca, więc jeszcze dwa miesiące. Oszołomiło nas to trochę, bo tego się nie spodziewaliśmy.
- Sprawa tego mieszkania nie ma najmniejszego wpływu na wasze życie.
- Taaak ?
- Zapomniałaś o swojej wyliczance ?
- … Której ? – pytam niepewnie.
- Hebrajskiej wyliczance.
- ……. – szybka analiza.
- Aaaa… Chodzi o tego Mesjasza z 2019 roku ?
- Nie pytaj o to co się dzieje i co będzie się dziać.
- Czuj się uprzywilejowana na to co będziesz widziała.
- Czekaj.
- Zmienią się uwarunkowania.
- A twoja córka to, za czym dzisiaj płacze, jutro będzie żałować.
- Hmm… – miałam wielkie wątpliwości i nadzieję zarazem, że Ojciec moich wątpliwości tym razem nie widzi.
Dopisane 12. 12. 2019 r.
- Zmienią się uwarunkowania – gdy czytam te słowa dzisiaj uśmiecham się pod nosem, bo faktycznie tak się stało. Tydzień później właścicielce zmieniły się plany, zrezygnowała ze sprzedaży.
-
On każdemu da – to jedno zdanie doprowadziło mnie z czasem do pewnego odkrycia. Apokalipsa mówi o jeźdźcu na białym koniu, który wymierza karę. Chrześcijanie twierdzą, że to Chrystus. Otóż… niekoniecznie.