25. 06. 21 r. Warszawa.
Jakiś czas temu Krysia wyjechała do Iwonicza Zdrój do sanatorium i dzisiaj nastał ten dzień, kiedy ją stamtąd odbieramy. Długa więc droga przed nami i dużo rozmawiamy, a rozmawiamy głównie o firmie. Wymieniamy się pomysłami jak ją ratować …
- Ojcze, dobrze myślimy ? – pytam.
- Rozsądnie, a rozsądnie nigdy nie przeszkadza myśleniu mistycznemu.
- … Hmm … Chyba nie ma co kombinować, jeśli ma się coś stać z tobą – doszło do mnie.
- Będą ręce Ojcze ?
- Będą. Ale muszę paznokcie przystrzyc, aby go nie zranić.
- ……. – śmieję się. Ojciec jest naprawdę dowcipny.
- Czy nie lepiej rozmawiać z tymi, którzy żartują, a nie leżą plackiem na posadzce w kościele ?
- Tacy też są potrzebni.
- Któż by Mnie szanował, gdyby wszyscy żartowali.
- Ty Mnie szanujesz, bo Mnie czujesz.
- Nie wszyscy czują, a wszystkich stworzyłem, … ale wchodzimy (już) w poważne sprawy.
Zadzwoniła córka. Ma swoje problemy i zaczęła się nam przez telefon wyżalać. Ojciec długo milczał, ale na koniec …
- Załóżmy się. Ty odprawiasz Koronkę, a Ja ci pomogę.
- Wielu ludziom pomożesz.
- Zależy Mi na nich, więc jeśli im pomożesz, to Ja ci pomogę.
- Dam ci znak bez Piotra.
- Słuchaj co mam ci do powiedzenia, a powiem bezpośrednio.
- Rób (modlitwy), a Ja nigdy, przenigdy nie łamię przymierza z człowiekiem.
- Będę cię słuchać codziennie i nie tylko Ja, bo taki jest układ, ale ty rób swoje.
- Co byś zrobiła, gdybyś miała możliwości swojego taty ?
- …….. – po drugiej stronie telefonu zapadła cisza.
- Piorunem na LGBT – wypaliła stanowczo.
- Nie pomyliłem się co do ciebie, ale pamiętaj o tej dziewczynie.
… O dziewczynie, o której nam opowiadała.
Podczas protestu przeciwko nagonce na Radio Maryja doszło do niecodziennej sytuacji. Jedna ze starszych kobiet podeszła do aktywistki LGBT, która przeszkadzała zgromadzonym i robiła sobie z nich żarty. Gdy ucałowała młodej kobiecie stopy, rozegrała się niesamowita scena. https://www.tvp.info/53577317/starsza-kobieta-ucalowala-stopy-aktywistki-lgbt-protest-w-warszawie-ws-radia-maryja
Córka zaczęła chlipać przez telefon, nie mogła się powstrzymać …
- Nie płacz, bo i Ja będę płakać.
- A jak Ja płaczę, to pada deszcz.
27. 06. 21 r. Warszawa.
Dzwoni córka oburzona na cały świat. Rzuca bluzgami przez telefon nie mogąc się powstrzymać po historii, którą dzisiaj usłyszała. Jej ulubiony szczeciński ksiądz, którego zna też osobiście, został w podły sposób „zaatakowany”.
Mój ledwo dyszący 17letni Opel Vectra nagle na skrzyżowaniu odmówił posłuszeństwa. Ktoś by powiedział wiek, przebieg(prawie 300 000 km) oraz liczne wcześniejsze kolizje(nie z mojej winy) skłaniały ku temu aby ten grat odmówił posłuszeństwa ale nie to było tego powodem. Po odholowaniu do warsztatu usłyszałem od mechanika …ktoś księdzu coś wsypał do baku, bo przewody i pompa paliwowa są czymś zamulone. Hmm, ot niespodzianka, ktoś mnie nie lubi. https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=2669561440017589&id=1822332784740463&ref=bookmarks
Historia w sumie kończy się cudnie, ponieważ idealnie widać tu palec Ojca. Jednak sam fakt, że ktoś chciał temu księdzu zaszkodzić sprawił, że adrenalina nam wszystkim podskoczyła natychmiast.
Wieczorem.
Oglądam wiadomości w Polsacie. Najpierw w tonie pełnej powagi mówiono o UFO (!), potem o wirusie Delta, a na końcu o wybuchającym wulkanie. Dzwoni córka …
- Widziałaś ?!!! Widziałaś ?!!! Ty mi o tym wszystkim mówiłaś dawno temu ! – była pod ogromnym wrażeniem.
Sama byłam zdziwiona, ale odczytałam to jako kolejny znak tego, że … dzieje się. Już się dzieje, na naszych oczach.
28. 06. 21 r. Warszawa.
W ciągu 3 dni zrobiliśmy prawie 1500 km. Warszawa – Iwonicz – Szczecin – Warszawa. Jesteśmy w takim amoku zmęczenia, że nam się gadać nie chce. Długopis trzymam jednak w ręku, tak na wszelki wypadek …
- Miałem niesamowitą wizję, trwała bardzo długo. Ojciec mi pokazał 30 może przypadków jak zmieniał moje plany. To co ja kombinowałem, to On zmieniał. To niesamowite doznanie, nie mogłem w to uwierzyć. Ojciec wszystkie rzeczy, które ja planowałem, a nie były zgodne z Jego planami, zmieniał. Czas dziwnie rozciągnął … Nie potrafię tego opisać … i wprowadzał wszystko na nowo. Albo stawiał tamę temu i odnowa wszystko się działo.
Opowiadał chaotycznie, może ze zmęczenia, niewiele z tego zrozumiałam.
- A możesz podać jakiś przykład jak to się działo ? Próbuję zrozumieć …
- Słuchaj … Czas jest pokazany jako dziesiątki długich linii. I to się dzieje teraz w tym czasie. Ojciec zamienia „to co w tym czasie” na nowo wszystko. Zamienia tak ten czas, że te linie przestawia i wszystko dzieje się inaczej. Pokazał mi to. Wszystko co ja zamierzałem robić, nawet coś po cichu, zamieniał na inną linię. Nic nie przejdzie niezauważone. Ola ! Jestem ciągle głupi ! Ojciec … Powiem ci szczerze, to jest coś absolutnego ! Pokazał jak po cichu kombinowałem, taka mróweczka, której nie widać pod drobiną piasku, a Ojciec to wszystko widział ! Czy ty to rozumiesz ? Tak mnie załatwił. W sekundę wszystko pozamieniał. A mi się wydawało, że mi się udało, bo był zajęty cygarem, albo piciem kawy. Ola … Bóg to jest Bóg !… I powiem ci tak … Coś niesamowitego !
- ……. – kiedy zamilkł w zachwycie, próbowałam sobie to wyobrazić.
- Teraz już wiem dlaczego nic nie mam.
- Powiedz Oli ile jej domów zabrałem.
- ……. – roześmiałam się.
- Ciekawe, czy mi też tak robił Ojciec – … pomyślałam o swoich nieudanych planach życiowych.
- Widziałaś owoc połączony ?
Ten, który ciągnie cię najbardziej ma na imię Belzebub – przypomniało mi to natychmiast bardzo ciekawą wizję, którą Piotr otrzymał na początku naszych intensywnych rozmów. Pytanie dotyczyło sensu naszego wspólnego życia razem, dlaczego razem przeżywamy to, co przeżywamy. Piotr zobaczył szklany klosz, a w nim dwie połówki brzoskwini, które do siebie tak mocno przylegają, że nic nie jest w stanie ich rozerwać. Są przyssane sokiem. Nad brzoskwinią krąży czarna mucha. Temu wszystkiemu przygląda się uważnie starszy mężczyzna z siwą brodą i włosami, Ojciec. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/01/30/widziales-poligon-dla-jednego-jest-latwy-dla-drugiego-trudny-dla-innego-nie-do-przejscia/
- Czy ci źle ?
- Jemu zawsze jest źle, jak nie ma odłożone.
- Jak nie ma, to tragedia.
Hmm … Moja analiza jest taka. Człowiek ma wolną wolę, ale w takim zakresie, który nie wpływa i nie koliduje z planem Ojca. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2021/06/24/wszystko-idzie-zgodnie-z-planem/
CDN …
Dopisane 04. 10. 2021 r.
Coś nie coś o przyszłych wydarzeniach.
- Ten wulkan tak jak pineska – p.s. wybuch na Kanarach.
- Pojęcie, definicja wulkanu dopiero się pojawi.
- Wulkan to się dopiero obudzi.
- Wybuchnie, zasłoni i zgaśnie.
- Szybko zgaśnie i to będzie prawdziwe ostrzeżenie dla ludzkości.
Napiszę jeszcze co myślę i co od jutra zacznę robić.
Do księży którzy tak skrupulatnie strzeżcie przesłań Waszego Boga do WAS. Zaczynam modlić się od jutra o wstrząs w Parafii Świętej Rodziny w Brynowie. Zostawiliście mnie samego z tym wszystkim nie dzieląc się tą wiedzą z Waszymi Braćmi i Siostrami w Bogu, wiedzą która została Wam okazana. Nie jestem sam w stanie tego uciągnąć, zatem proszę Tato pomóż mi, bo na nich nie mogę liczyć, ukrywają Ciebie, bo nie chcą się wystawiać. Ty to za nich zrób, Tato.
p.s. dzisiaj nie mogłem zaparkować przy wejściu do kościoła bo jakiś furgon sobie stanął w tym miejscu. Duży, czarny z końcówką rejestracji NT. Ciekawe bo posiałem tam nieco przylepkami. Widzę że znowu się coś na mnie niesie tędy tym bardziej wołam BOŻE pomóż !!!
A ta druga, od rana chodzi mi po głowie:
1 Pozdrawiam Ciebie Matko (Ave Maryja) – Dolina Mszanki
https://www.youtube.com/watch?v=88PAWZRCnNQ
2 Olga Nawara – Zapada zmrok
https://www.youtube.com/watch?v=L0BYTlQge6I
Jeszcze roz to samo ale – inacy
Zapada zmrok – Kapela Cacani
https://www.youtube.com/watch?v=UdtM1A64vvU
o Aniołach.
Wchodzę do starszej osoby mając klucze do jej mieszkania i co widzę. Staruszce udzielana jest pomoc medyczna. Pada pytanie do mnie, jest pan rodziną, a ja że nie, to proszę stąd wyjść. Chwilka mówię mam klucze do mieszkania i odwiedzam tę osobę więc zostaję i nie ruszam się stąd. Pielęgniarz łypie na mnie złym okiem a ja siadam prze stole i zatapiam się w modlitwie za moją schorowaną znajomą. Mam zamknięte oczy ale słyszę jak coś odrywają jakieś opakowania, coś rozkazująco mówią do tej osoby i panuje taka nerwowa atmosfera. Zagaduję więc, skąd jesteście, ale cisza jest, tak jak była wcześniej, żadnego kontaktu z nimi. Nie to nie, ignorując tę niezręczną sytuację zatapiam się jeszcze głębiej w modlitwę.
Coś się tam dzieje ale przestaje mnie to interesować i tak jakiś czas trwam. Naglę słyszę głośniej, to jakaś anomalia. Otwieram oczy i widzę że gapią się na mnie. O co im chodzi, jednak dalej zamykam oczy i trwam w modlitwie aż do momentu kiedy niespodziewanie czuję nacisk na głowę. Tak jakbym miał ją w imadle. Modlę się bardziej żarliwie i nacisk trochę ustaje ale czuję że walczę z czymś nienormalnym. Pytam jeszcze raz skąd jesteście i w głowie pojawia się zdanie, publicznie nie rozmawiamy werbalnie tylko tak jak teraz – myślnie. Myślę sobie, ja chyba głupieję, ale gdzie tam, skąd. Słyszę znowu patrz, patrzę a przez mgnienie jeden z pielęgniarzy ale jakoś tak bardzo, bardzo szybko zerknął na mnie, a ja znowu nie wierząc w to co się dzieje, no jak nic myślę – wydaje mi się. Tak parę razy się to odbywało a ja nie nadążałem. Pokażę ci słyszę i przez dłuższą chwilkę nieznajomy pielęgniarz patrzył na mnie i lekko się uśmiechał. Potem na drugi dzień w sklepie też miałem taką próbę rozmowy ze mną, ale ponieważ nie udała się i ta rozmowa więcej takich spotkań w tej myślnej formie już nie miałem. Są osoby które wiedzą więcej i postrzegają więcej. Kiedyś w Frantiszkowych Łażniach miałem taką sytuację . Kolega polak mieszkający na Bawarii zaprosił nas na wycieczkę do tego Czeskiego uzdrowiska i tam poszliśmy napić się czegoś do restauracji. Patrzę i widzę a z pomieszczenia w budynku obok gdzie stoi napisane – masaż tajski, wychodzi niezła babeczka, siada niedaleko nas i zamawia sobie obiad. Zaczyna spokojnie jeść, czytając w międzyczasie jakąś książkę. Po niedługiej chwili tej niecodziennej konsumpcji, zrywa się gwałtownie z krzesła zostawiając swój dopiero co zaczęty obiad i z panicznym przeraźliwym krzykiem ucieka do swojej siedziby. Wtedy nie kojarzyłem niczego ale teraz podejrzewam że poznając kim jestem, tak zareagowała. Aniołowie są wśród Nas ci dobrzy i ci źli, no bo czego tak się ta babka wystraszyła. Jak byłaby w porządku to ucieszyłaby się przecież.
Był też i ksiądz, obudzony Anioł który zbierał datki na mszy i ja jak mu powiedziałem ahoj to też spojrzał na mnie szybko i za jakiś czas takie dreszcze spłynęły na mnie jakby błogosławieństwo. Jeszcze raz chcę Nam tutaj oznajmić że Aniołowie są i żyją pośród Nas.
No, na dzisiaj, aż za tyle tych wszystkich atrakcji, ale czas przyspieszył to i ja przyspieszam.
„Będę cię słuchać codziennie i nie tylko Ja, bo taki jest układ, ale ty rób swoje.”
Wczoraj czytałam „Dialogi” L. Krakowieckiej i akurat taki fragment:
” Jeśli ty będziesz doskonale posłuszną, Ja cię słuchać będę. ”
..zyskasz taką moc nad Moją Wszechmocą, że cię słuchać będę”
Pamiętaj i to zapamiętaj dobrze na koniec, że: kto usuwa się od posłuszeństwa, usuwa się od łaski”
„Pojęcie, definicja wulkanu dopiero się pojawi.”
Jak na razie co niektórzy robią sobie z tego atrakcję turystyczną, a władze zastanawiają się do kogo będzie należał nowo powstający kawałek lądu. Już dzielą skórę na niedźwiedziu.
Poza tym większość ludzi nie widzi w tym żadnego ostrzeżenia.
PS. modlę się za ks Tomasza Kancelarczyka w Margaretce 🙂
„Zależy Mi na nich, więc jeśli im pomożesz, to Ja ci pomogę.”
Doszłam do tego, że więcej modlę się za innych niż za siebie i zauważyłam, że taka modlitwa jest skuteczniejsza i więcej łask na mnie spływa, mimo iż proszę dla innych 🙂
Wybuchnie, zasłoni i zgaśnie.
Słowo zasłoni, to pewnie te „3 dni ciemności”.
Wczorajsza liturgia Słowa:
” I wzięli Jonasza, i wrzucili go w morze, a ono przestało się srożyć. Ogarnęła wtedy tych ludzi bojaźń przed Panem. Złożyli Panu ofiarę i uczynili śluby.
Pan zesłał wielką rybę, aby połknęła Jonasza. I był Jonasz we wnętrznościach ryby trzy dni i trzy noce. ”
A dziś wspomnienie św Faustyny i takie Słowo:
„Ludzie i zwierzęta niech przyobleką się w wory. Niech żarliwie wołają do Boga! Niechaj każdy odwróci się od swojego złego postępowania i od nieprawości, którą popełnia swoimi rękami. Kto wie, może się zwróci i ulituje Bóg, odstąpi od zapalczywości swego gniewu, i nie zginiemy?»
Zobaczył Bóg ich czyny, że odwrócili się od złego postępowania. I ulitował się Bóg nad niedolą, którą postanowił na nich sprowadzić, i nie zesłał jej.”
„Szybko zgaśnie i to będzie prawdziwe ostrzeżenie dla ludzkości.”
Aby ogarnęła ich taka bojaźń, która prowadzi do nawrócenia, a nie rozpaczy..
… ze strachu jak te owce.
Brzydkie słowo zostało tam użyte i myślałem że dzisiaj również go użyję w stosunku do księży, do zwapniałych bab i całej tej nie reformowalnej sitwy. KK jest zwapniały, skostniały i nie spełnia swojej roli. Kto w kościele na mszy mówi o ludziach których zamieściliśmy z Tatą w tym projekcie. Kto mówi na mszy do zdziczałych rutyną niedzielnych katolików o mistykach, o żyjących rekolekcjonistach osiągalnych na Y.T. i porywających tłumy. Dlaczego nikt z tych mądrali nie naprowadza na drogę rozwoju wiary a tylko klepie religijną papkę. Taka gadka jest pusta, oklepana i nie atrakcyjna. Co mnie dzisiaj ugryzło. A pani która pytała mnie o drogę idąc pieszo z rowerem. Rozpoczęliśmy rozmowę i ja ją pytam czy zna tych ludzi. Ach zna, tego zna, tego też. To mówię niech pani sobie zabierze tę przylepkę bo tam o mądrych ludziach stoi. A ona na to, że ona zna ich (pytam a Duffka) też zna i widzę że kłamie. Nie weźmie tej kartki za żadne skarby ale zachęca mnie do pójścia do kościoła i uczestnictwa w jakimś ruchu odnowy wiary i spotkań z księdzem, chyba Piotrem. No pożal się Boże.
Księża obyście z tymi trzymającymi się waszych sutann starców i zacnych kobiet nie wylądowali jak ci o których tak brutalnie napisałem. Obyście też się nie sfajdali z całą resztą w obliczu potęgi Taty. Ale już dobrze, czytam dzisiaj u Oli że i tacy są potrzebni. Skoro tak Tato uważa to ja też zamilknę w tym temacie.
Teraz o wierze.
w kontekście tego:
Twoja przerwa w modlitwie dobiega końca.
Jak sam tego nie zrozumiesz, zostaniesz przywołany.
A jak ? Jeszcze tego nie rozumiesz, sam będziesz zaskoczony.
……. – Piotr popadł w zadumę.
Wydawałoby się że ten temat jest znany i rozumiany.
Tak, jest znany. Wiara to pokładanie tego co się stanie, tego dobrego i tego złego w jurysdykcję Taty, Stwórcy Nas wszystkich i przyjmowanie tego w sposób bezdyskusyjny i UFNY.
I to jest O.K.
Ale jest też dalsza i szersza wiedza obejmująca inne kryteria i znaczenie tego słowa. Wiara to też przyjmowanie do swojej świadomości czegoś co jest niemożliwe, w głowie nie mieszczące się, absurdalne i abstrakcyjne. To innymi słowy wektor skierowany na urealnienie się myśli czy wyobrażenia. Jeżeli powiem komuś, jakiemuś żyjącemu tutaj aniołowi że jest uśpionym aniołem a on w to nie uwierzy to on nie obudzi się. Wolna wola tak w Nas działa.
Piszę to, bo ja też chciałem widząc to wszystko co wokół mnie się dzieje, to nierealne o którym tutaj barwnie i dużo napisałem
spotkać tutaj w realu, najlepiej mądrą łagodną kobietę która wszystko mi dokładnie wytłumaczy i wyjaśni co i jak. To tak jednak nie działa. Są osoby którym jest to od razu dane ale są też osoby które muszą to uznać we własnym wnętrzu i dopiero wtedy kiedy same to zrobią to nabierają doświadczenia i potrafią się odnaleźć w otaczającej ich tej rzeczywistości. Tak ja mam i myślę że Piotr również. Piotrze na klatę trzeba piłkę dobrze przyjąć i wtedy dopiero będzie można nią dobrze zagrać.
… o przekazie który dostałem w fizyczny sposób.
Żona ma dosyć, pracuje w tym tygodniu bardzo ciężko fizycznie i chcę jej pomóc wybierając się z nią na weekendowy relaks.
Jedziemy samochodem do NT. Wstaliśmy rano o 4 40 wygrzebaliśmy się i w drogę. Przed Żywcem widzę dużą czerwoną ciężarówkę z godłem polski po lewej stronie, nie wyprzedzam bo myślę, coś się niesie, dojeżdżamy do węzła komunikacyjnego i pa pa ciężarówko bo pojechała prosto a ja obrałem kierunek na Suchą Beskidzką. Jedziemy jakiś czas i dojeżdżamy do miejsca gdzie zaczynają się serpentyny. Żona mi mówi, zobacz co tam się dzieje a tam cały las się chwieje. Korony drzew bujają się na boki jakby nie wiadomo co miało za chwilę się stać. Ja już wiem, a moja żona kuli się ze strachu.
Patrzę na słoneczko lampa, jak nic, żadnych chmur a las tańczy. Chopy, mówię hamujcie, bo mi żona za chwilę ze strachu zejdzie. Powoli wszystko dyskretnie cichnie a ja w ciszy rechoczę cały w środku próbując się opanować i nie pokazać na zewnątrz mojej wesołości. Skąd taka reakcja u mnie. Kiedyś jak pierwszy raz poczytałem u Henocha o niebieskiej maszynerii to zacząłem utożsamiać się z nim i próbowałem też przypomnieć sobie cokolwiek z tego czasu i oczywiście nic z tego mi nie wyszło. Jednak na stałe zapamiętałem że to wszystko jest obsługiwane przez Anioły. Mam pracowitą żonę i kiedyś w jesienny czas, podczas grabienia pazurkami liści na podwórku zauważyłem ciekawostkę. Żona zagrabiała liście na kupkę a kiedy zaczynała następną gromadzić to silniejsze podmuchy wiatru tę już utworzoną rozwiewały i tak parę razy.
Co zrobiła to po ukończeniu kolejnej ta poprzednia była rozwiana. Wkurzyłem się na to, a będąc utrwalonym w przekazie Henocha i widząc bezproduktywność pracy żony powiedziałem w myślach do Angeli. Chopy ogarnijcie się, bo mi bardzo żal żony się zrobiło w tym jej wysiłku i ciach, BUM !!!. Cisza, myślałem że mi worek na liście wypadnie z rąk, tak to przeżyłem. Strach mnie ogarnął i zacząłem bać się, siebie samego.
Iście ciekawe doświadczenie.
To stąd też taka moja reakcja na prawie pokładający się las.
🙂
To jeszcze nie koniec opowieści. W NT poszliśmy na jarmark, bo w soboty jest potężny jarmark skierowany głównie do sąsiadów z południowej granicy. Ceny wszystkiego podawane są w euro i w złotówkach. Zrobiliśmy małe zakupy i słyszę, słuchaj a może pojechalibyśmy na szarlotkę z lodami do Szczawnicy. Widziałem że bardzo jej tam ta szarlotka w wakacje smakowała, to mówię, jedziemy. Fajnie było, moja czekolada na gorąco z bitą śmietaną też była przednia. Pochodziliśmy tam, nacieszyliśmy się wszystkim i postanowiliśmy wracać na normalny obiad do NT. Wyjeżdżam już ze Szczawnicy a przed nami na drogę wychodzi baca z całym stadem owiec. Jedziemy wolniutko, słońce przygrzewa, otwieram okna z przodu i podziwiamy z żoną widoki i cieszymy się taką no powiedzmy mieszaną atrakcją, no bo stado zasypuję asfalt drogi swoimi odchodami a my uczestnicy tej drogi po tym wszystkim jedziemy. Trwa to do Krościenka czyli coś z 20 minut. Nic nie śmierdzi to i nie przeszkadza. Mamy fajny nastrój i dobrze się bawimy tą oryginalną sytuacją. Mówię w pewnym momencie do żony, słyszałaś to? A co, ona z kolei pyta mnie.
Nic nie mówię, ale doskonale wiem że ktoś z jadącego w stronę przeciwną samochodu powiedział do mnie przez te otwarte lewe okno, dwa słowa.
SZCZĘŚĆ BOŻE.
Znowu BUM !!!
Jadę i patrzę na to stado owiec przede mną ale z zupełnie już innej perspektywy. Niebo tak własnie mówi, w taki sposób.
A co mówi, to niech każdy z Nas tutaj dopowie już sobie sobie sam. Przekaz jest bezdyskusyjny.
Tak za niedługo będzie …
„Królestwo Boże w was jest, dlatego w duszach waszych zakładam fundament odrodzonego Kościoła- w was, a potem przez was, dzieci-narzędzia i apostołowie Moi. Uczę was dziś waszej nicości. poznacie Moc, ale nie waszą, a Moją w was, która przez was działać będzie, Moc przemieniającą oblicze świata, zakładającą Królestwo Boże w sercach ludzkich.
O dajcie się prowadzić bezwolnie i bez oporu, i na ślepo. Nie chciejcie odgadywać Mych zamiarów, nie przeszkadzajcie swa wolą Mej woli. Odejdźcie jakby was nie było. Ja będę wami rzucał, stawiał, gdzie chcę, czynił, co chcę. Po owocach waszego działania poznacie, że nic w tym waszego nie było, tylko Moja moc w was działająca dokonała cudów. Waszym wkładem, waszym jedynym działaniem będzie ślepe, ufne heroiczne i dziecięce oddanie w ręce Moje, bym wami dla dobra Mej sprawy kierował. ” L. „Dialogi ” Krakowiecka
Gdy Ojciec po nas Swe ręce wyciągnie, nie wierzgajmy, tylko dajmy się rzucić, postawić, tam gdzie On chce.
Czasami odprawianie rytuałów religijnych sprawia, że czujemy się lepiej i lepsi, a tymczasem nie o to chodzi. Też się na tym złapałam ostatnio jak nie mogłam pojść na 1 piątek, to się strasznie wkurzyłam.