07. 07. 21 r. Warszawa część II.
Przez chwilę siedziałam w amoku, ale zdając sobie sprawę, że bardzo ważne było to przesłanie zaczęłam wszystko natychmiast zapisywać. Kiedy Piotr wszedł do pokoju, nawet nie podniosłam głowy. Niczego nie chciałam w zapisywaniu przeoczyć. Nigdy wcześniej nie widział mnie po wizji tak roztrzęsionej, więc czekał cierpliwe. Opowiedziałam mu w końcu całą historię ze szczegółami odtwarzając nawet ten niezwykły ukłon. Znowu mi się łzy polały, ale co tam …
- Lodziki ? Zawsze wam kupowałem … – też się rozpłakał.
Lodziki … To taki nasz zwyczaj rodzinny, gdy po ciężkiej pracy szliśmy na chwilę radości. Chwila radości i spokoju. Gdy chciał nas uszczęśliwić, kupował lodziki …
- W tej wizji myśleliśmy, że się dobrze ukryliśmy, ciągle pilnowałam, czy ktoś nas obserwuje i rozpoznaje, a on wylądował tuż pod moim oknem ! Rozumiesz ?! – jestem cała w nerwach.
- Żebyś wiedziała jak jesteś ważna.
- Hmm … Wszedł jak do siebie, powolnym krokiem, spokojnie – ciągle mam to w głowie.
- Słyszę …
- … Fanfary i werble.
- ?! Ten śnieg, to był początek zimy, to jest znak ?
- For example … – … na przykład.
- To były początek zimy, jestem pewna. Pierwszy śnieg. Byłam cały czas poddenerwowana, czułam podświadomie, że się ukrywamy, a on wchodzi … Przecież wiedzieliście, że tak będzie … powiedział… Ten chłopczyk zajmował mi wiele czasu, ciągle się nim zajmowałam.
- To Ojciec.
- Taaa… Czy ta pora roku ma znaczenie ? Pogoda ?
- Wszystko ma znaczenie.
- Ojcze, co miała znaczyć ta wizja dla nas ?
- On nie przyleciał zabrać.
- Przyszedł powiadomić. W helikopterze nie było miejsca przecież.
- No właśnie … ! Zobacz, każdy szczegół jest tu ważny, to był helikopter na dwie osoby tylko. On nawet nic więcej nie powiedział, ale zrobił.
- To wystarczyło.
- Najważniejsze wnioski są takie. Ukryliśmy się, ale i tak nas znaleźli. Nie udało nam się schować. Wszędzie nas znajdą. Ten ważniak patrzył na ciebie i w oczach zobaczyłam zachwyt i zaciekawienie, że tak wyglądasz. To był ktoś ważny, jak szef KGB, a jednak się pokłonił głęboko oddając szacunek, wielki szacunek – wspominam.
Godzinę później jesteśmy na kawie. Rozmawiamy tylko o wizji.
- Wiesz co to znaczy ? Ten jegomość pokazał, że gdziekolwiek się schowamy, to i tak wie gdzie jesteśmy. Był bardzo spokojny, oczy otworzył szeroko dopiero, gdy ciebie zobaczył. Ten ukłon był tak niesamowity, że ryknęłam płaczem, bo wiedziałam już wszystko. Pokłonił się aż do ziemi.
I rozbeczałam się przy stole, przy kawie. Znowu … Wizja odsłoniła głęboko ukrywane przeze mnie emocje i niepokoje. Niby piszę o Piotrze w miarę otwarcie, niby piszę kim jest, ale podświadomie bardzo obawiam się tego momentu, kiedy Ojciec naprawdę odkryje światu kim jest. Wizja pokazała, że nastaje koniec tego „ukrywania się”.
- Wizja zaczyna się jak jestem z chłopcem, czyli z Ojcem. Wszędzie Go ze sobą biorę, do miasta, na ulice, ubieram go, ale w tym wszystkim jestem jakaś taka bardzo nerwowa, do tego stopnia, że nawet nie zwracam uwagi co to za chłopczyk. Zwracam na Niego uwagę dopiero wtedy, gdy się uśmiecha szeroko, ale jak dorosły mężczyzna, ten uśmiech do niego po prostu nie pasował. Był za dorosły jak na czterolatka. A jegomość był w zimowym płaszczu do kolan i kiedy wszedł, to zamarłam. Choć był spokojny, to budził prawdziwy respekt, może właśnie tym spokojem. Nic nie robił sobie z naszego oszołomienia. Wszedł jak do siebie – nie mogę tego pojąć.
- A ty … W twoich oczach zobaczyłam rezygnację, zobaczyłam pogodzenie się z losem, spokój, smutek, że to koniec, ewidentne pożegnanie. I byłeś tego świadomy – mówię ze smutkiem.
- Ten ukłon, ta cała sytuacja była niesamowita. Człowiek budzący strach, oddawał ci głęboki pokłon …
- Wiedząc kim Piotr jest.
- Hmm … To było małe podwórko przed oknem, a jednak helikopter się zmieścił.
- Bo wszędzie nas znajdzie. A może to gacek ci podsunął wizję ? – pyta z nadzieją.
- Absolutnie nie. Ojcze, dlaczego dałeś mi tą wizję ?
- Masz materiał, opiszesz jak powieść sensacyjną.
- A ten mały chłopczyk to Ja.
- Tam też Ja byłem.
- Czy może być coś złego, kiedy Ja byłem ?
- To czym się martwisz ?
- … A kim był ten dygnitarz ? – pytam becząc.
- Posłaniec.
- A ponieważ ty jesteś ważna, to i ważnego wysłałem.
- Nie mogłem posłać dachowca – roześmiał się Ojciec.
- Gołąb posłaniec, szedł jak ptaszek ?
- Jeeeezu, no tak !
Dachowiec to też gołąb. Mamy gołębie pocztowe niosące wiadomość i dachowce. Jegomość szedł jak żaba kołysząc się z nogi na nogę, ale równie dobrze mógł iść jak gołąb. Niewiarygodne jak każdy szczegół tej wizji jest ważny.
- Przyniósł wiadomość.
- Przyniósł wiadomość, że to koniec ?
- Początek, pamiętaj o habicie.
- …….. – popadliśmy w zadumę.
- Twoje pismo podniosę do góry – … czyli nabierze większego znaczenia.
- Hmm … Przepraszam Ojcze, że tak cię traktowałam nerwowo – głupio mi teraz.
- Ale gołębiarz się nie dał nabrać ?
- No nie.
- A ja nic nie zrobiłem ? – Piotr zdziwiony.
- Zrozumieliśmy od razu, że nie jesteśmy w stanie tego powstrzymać. Był dalszy ciąg tej wizji ?
- Chodzi ci, czy był CDN … ? Oczywiście, to niekończąca się opowieść.
- Co on miał w tym neseserze ?
- …….. – Piotr zamarł na chwilę słuchając.
- Klucze do twojego nowego domu i wskazówki.
- …….. – cofnęło mnie.
- Rzeczywiście jak się kłaniał, to już nie miał w ręku nesesera. Ten ukłon był pełen poddaństwa, szacunku.
- Nie kto siedzi (w nim), lecz kim ty jesteś.
- Wiecznie z teczką nie możesz chodzić.
- A ty przestań płakać.
- ……. – nie mogłam przestać.
- Chcesz, żeby ten świat zalała pornografia, LGBT ?
- Pomyśl co masz w neseserze !
- Możliwości, będziesz wiedzieć co robić i zrób to dobrze.
- Będziesz bezpieczna jak nigdy wcześniej w świecie pełnym zamętu.
- Nie martw się o nic.
- Błogosławię cię w pracy i w życiu.
- ……..
- Walizeczka, walizeczka, w środku lodzików dużo, kluczyk …
- Czy ten śnieg to wskazówka daty ?
- Był niespodziewany ? Zjawił się razem z nim ?
- Taaak ! – kolejny szczegół ważny.
- A myślisz, że to był śnieg ?
- … Noooo kurcze, biały puch, pierwszy śnieg … A może manna z nieba ? – przyszło mi do głowy nagle.
I teraz zaczynam rozumieć. Klucze do twojego nowego domu i wskazówki to inaczej
- Oczekuj manny z nieba.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/01/28/bylo-tak-jak-mialo-byc-i-bedzie-jak-ma-byc/
CDN …
Dopisane 18. 10. 2021 r.
Fragment z wczorajszej rozmowy.
- Świat się kotłuje.
- To prawda.
- Ale z naturą nikt nie wygra, żadna broń ją nie zatrzyma, żadna nie zatka …
- … Zobaczyłem dziurę w wulkanie.
- Natomiast jest wielka powódź, która potrafi to wyczyścić.
- …….. – kiwam głową ze zrozumieniem. „Brud” na świecie jest wszędzie.
- To taka „zajawka” na nadchodzące dni.