Mam na imię Jahwe.

13. 03. 19 r. Warszawa.

Od trzech dni trzyma mnie migrena, faszeruję się tabletkami, abym mogła chociaż pisać. Piotr też w kiepskim stanie, serce boli go coraz bardziej, głowa coraz częściej, stawy… Może bierze na siebie energie wszystkich tych, za których robi egzorcyzmy? Już sama nie wiem. 

  • Wczoraj zasnąłem dopiero o 4 nad ranem i zaspałem do kościoła. Mówię do Ojca…
  • Wybacz, ale dzisiaj nie idę do kościoła, nie mam siły.
  • Śpij, tu cię wysłucham.
  • Ale nie mam siły też rozmawiać z Tobą.
  • Śpij, później cię wysłucham.
  • …. – roześmiałam się cicho, bo głowa mi pulsuje od rana.
  • Boli cię głowa… co ? Przedwiośnie męczy ?
  • ……. – alarm! Przedwiośnie ? Dosłownie, czy symbolicznie ?
  • Oj boli, Ojcze… – prawie się rozpłakałam.
  • Wszystko okupione jest, a wiesz dlaczego ?
  • Ty też płacisz za wielu ludzi, ale za to nie błądzisz.
  • Ty wiesz od początku jak wygląda abecadło, ty po prostu wiesz.
  • Wiesz kiedy cię nie będzie bolało ?
  • Kiedy będziesz działała po omacku.
  • A dlaczego Ojcze nie powiesz mi tego bezpośrednio ?
  • Bo tak wygląda Moja rozmowa z Olą.
  • ……. – czyli zawsze za pośrednictwem Piotra.
  • Miałem wizję.
  • Stoję na wysokim klifie z jakimś mężczyzną. Jest szczupły, ma długie siwe włosy. Pod nogami widzimy morze, a w oddali widzimy ląd. Wiem, że mamy dopłynąć do tego lądu. Mam na plecach plecak. Stoimy obok siebie, nasze ręce, moja prawa i jego lewa są połączone taką energetyczną obrożą. Ona nas trzyma razem. Mężczyzna mówi;
  • Skaczemy.
  • Płyniemy, on kraulem szybko, ja żabką powoli. Mam coraz mniej siły i wtedy On mówi;
  • Daj mi plecak, bo będzie ci ciężko.
  • Nie dam, bo to moje rzeczy, dam radę.
  • Płyniemy, ale ten ląd przeciwległy jakby się oddalał. Mi się nie spieszy, a ten facet już jest daleko przede mną. Straciłem nim zainteresowanie. Zaczynam słabnąć, zaczynam myśleć, że jednak nie dam rady dopłynąć, bo mam serce za słabe. Odwracam w lewo głowę, a tu wyspa. Wyrosła spod wody nie wiadomo kiedy,. Miała przepiękny jasny piasek, wylądowałem na tym piasku i zobaczyłam dwie kolumny jak te greckie. Wszedłem w głąb wyspy i zobaczyłem, że to nie wyspa, a większy ląd. Miałem wrażenie później, że ten ląd mi po prostu przybliżyli. I wtedy się obudziłem.

  • Hmm… Ten mężczyzna to oczywiście Ojciec. Razem pokonujecie drogę. A plecak… Hmm… To twoje sprawy, czyli firma, ludzie, rodzina, egzorcyzmy, wszystko… Tylko, że Ojciec chciał ci pomóc, odciążyć, a ty jak zwykle po swojemu – zaczynam się śmiać.
  • Ojciec mówi teraz, że ta wyspa to kolejna droga.
  • Daję ci ludzi do prowadzenia, tak jak Ja cię prowadzę.

Wieczorem.

Kilka godzin później dostałam maila od osoby, która prosiła o pomoc w sprawie nawiedzonego domu. Zawahałam się, czy mówić o tym Piotrowi. Ojciec był bardziej stanowczy.

  • Chcesz, żeby utonął ?
  • Ja mu wrzucam, ty mu wrzucasz.

Ojciec odniósł się do dzisiejszej wizji. Plecak Piotra jest już zbyt ciężki, aby mógł pływać szybko i swobodnie. Sam nie da rady, albo pomoże mu Ojciec albo utonie.



14. 03. 19 r. Warszawa.

Dzisiaj wszyscy są w formie do rozmów. Zaczynam więc z „grubej rury”.

  • Ciekawe jak właściwie Ojciec ma na imię.
  • Mam na imię Jahwe.
  • Ale masz Ojcze wiele mion.
  • Zgadza się.
  • Dlaczego tak ?
  • Dla wielu światów.
  • Wow … A więc nie jesteśmy jedynym światem !
  • Jak Ty to Ojcze wszystko ogarniasz ? – Piotr się dziwi. 
  • Jakoś Mi się udaje.
  • …….. – roześmialiśmy się
  • Ojciec kazał mi więcej się modlić, więcej różańca robić, ty też mogłabyś. 
  • Są rzeczy, których ty nie zrobisz, a on potrafi.
  • Tak i ona robi to co potrafi, a ty nie potrafisz.
  • Musisz wiedzieć, że bardzo dokładnie cię słucham i ty wiesz o tym.
  • ……. – wzruszyłam się.
  • On dwóch zdań nie sklei, a ty robisz to pięknie.
  • … Ojciec cię pyta …
  • Jeśli dostaniesz bezpieczeństwo i zabezpieczenie dla ciebie i twojej rodziny to co zrobisz z firmą ?
  • ……. – przeraziłam się w tym momencie.

Zdałam sobie sprawę, że zaczynamy już mówić o konkretach, a nie wiem, czy jestem na to przygotowana. Kiedy nastąpi faza „kaptura” jedno jest pewne, wszystko co ziemskie będzie dla Piotra obce. Nie wyobrażam sobie też prowadzić firmę.

  • Oddaj ją tym ludziom, oddaj ją im.
  • Przepisz na nich tą firmę, będą ją prowadzić i ich rodziny będą zaangażowane.
  • ……. – … pierwszy raz się zdarzyło, aby tak dokładnie Ojciec powiedział co mamy zrobić.
  • Kiedy ?
  • Powiem.

Naprawdę się zdenerwowałam. Ręce zaczęły mi drżeć jak po zawale Piotra. Zaczyna być bardzo poważnie. Najciekawsze, że z firmą planowałam zrobić dokładnie to co powiedział Ojciec. Ze względu na pracowników i ich rodziny szkoda byłoby ją zamykać.

  • Czy ta wizja z wyspą jest częścią wizji o fali ? Też Piotr pływa, też wyspa…
  • To jest fala.
  • Wyrośnie niespodziewanie jak ta fala.

Musiałam się zatrzymać, zastanowić. W wizji o wielkiej fali, która ma zwiastować wielkie wydarzenia, fala pojawiła się nagle. Dosłownie nagle wyrosła na kilometr, co znaczy, że wydarzenia zaczną się nagle, niespodziewanie. W ostatniej wizji Piotr również pływa, ale sił ma coraz mniej. Do tego stopnia mniej, że nagle jako pomoc pojawiła się znikąd wyspa, aby mógł odpocząć. Albo ! To jest ciągle ta sama wyspa, ale została mu przysunięta co oznaczałoby, że wydarzenia zostaną przyspieszone. Dzisiejsza wizja jest jakby uzupełnieniem. 

  • Torbę chciałem zabrać, twoją rodzinę, ale nie chciałeś.
  • Ty nikomu nie wierzysz ! – kręcę głową. Ręce opadają.
  • Mówiłam, że to Ojciec ten mężczyzna.
  • Dobrze pływa – Piotr kiwa głową z uznaniem.
  • ……. – no naprawdę ręce opadają. Ja jedno, on drugie. 
  • Wyrośnie ci ta wyspa.
  • Hmm… Ta wyspa to Niebo ! Kolumny to symbol Nieba, wiele razy o tym pisałam… Ojciec cię chyba znowu do Nieba zabierze ! – jestem zdziwiona swoim odkryciem.

Wieczorem.

Siedzimy na naszej kanapie, gapimy się w TV i myślimy.

  • Ojciec nowi mi coś dziwnego teraz.
  • Nie mogę naprawić cię tu na dole, poza tym musi się wypełnić co jest napisane, a do czego nie dotarłaś.
  • ??? !!!! – otwieram oczy szeeeeroko. Tak mnie zaskoczyły te słowa, że nie zapisałam ich od razu.
  • A gdzie jest to zapisane ?
  • Jak ci pokażę to nie będzie challenge, gdzie to jest zapisane.
  • Zrób to szybko, spać spokojnie zaczniesz.

Włosy mi dęba stają, bo od kilku dni faktycznie trudno mi zasnąć. Myślę tylko o tym jak to będzie, kiedy to będzie i co to będzie. A apogeum miałam wczoraj.

  • Nie wiem gdzie szukać.
  • Znajdziesz to co oni mają (rabini), a nie wiedzą, że mają, zapomnieli.


Dopisane 30. 11. 2019 r.

musi się wypełnić co jest napisane, a do czego nie dotarłaś.

Prawdopodobnie ciągle chodzi o Apokalipsę Jana. Wtedy rzeczywiście nie dotarłam do pewnych informacji i rzeczywiście rabini jakby o Apokalipsie zapomnieli. Być może uważają ją za zbyt chrześcijańską, aby na niej bazować. Szkoda, bo skrywa w sobie niesamowite informacje. 


  • Ty wiesz od początku jak wygląda abecadło, ty po prostu wiesz – abecadło to według Ojca wiedzą związana  z zależnością miedzy Niebem a ziemią, znajomość zasad jak skonstruowany jest ten świat, że jest Niebo i Piekło, że nasze życie to animacja, że prawa Ojca są ważne, itd. 

Dam ci Siebie.

10. 03. 19 r. Warszawa.

Wczoraj wieczorem lało, wiało, a mieliśmy wracać do Warszawy. Proszę Ojca o dobrą pogodę. Wstajemy rano o 6 i widzę za oknem słońce. Ulga. Jedziemy spokojnie, mijamy Gorzów, dojeżdżamy do Poznania, a Piotr milczy. To znaczy gada o pogodzie, ale nie o takie rozmowy mi przecież chodzi ! Myślę w sobie w głowie; Ojcze, odezwij się, tracimy tylko cenny czas. Jestem ogólnie rozżalona.

  • Ojciec mówi mi teraz, że sprzedałabyś mnie za rozmowę z Nim.
  • …….. – otwieram szeroko oczy i łzy mi napływają.

Wczoraj pisałam o Judaszu.

- Piotr, wiesz jak to już jest być zdradzonym. 
- Sprzedano cię za 30 srebrników. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/03/09/judaszu-zdradziles-syna-czlowieczego/ 
  • Jasne …! – nie ukrywam i śmieję się przez łzy. 
  • Ojciec mówi do ciebie…
  • Dziecko, będziesz słyszała Mnie bezpośrednio, ale przed samym końcem.
  • A wiesz dlaczego ?
  • Świat przestanie dla ciebie istnieć.
  • Przed końcem mojego życia ?
  • Przed rozstaniem – … rozdzieleniem z Piotrem.
  • To nagroda dla ciebie za wszystko, za pracę.
  • Dam ci Siebie.
  • Będziesz wniebowzięta i to jest prawdzie wniebowzięcie, tak będziesz wniebowzięta.

Zaczynam rozumieć. Wizja ze śmieciami pokazuje, że mam głowę odwróconą, w ogóle nie zwracam uwagi na Piotra, jestem jak zahipnotyzowana. To o takie wniebowzięcie chodzi. Ojciec da mi Siebie…

  • Dobrze się rozumiesz z córką.
  • Będziesz jeszcze lepiej się rozumiała zanim Mnie usłyszysz.
  • Z nikim się tak nie zrozumiesz, bo twoi rodzice to jak kamień w wodę.
  • Wiem… – mówię z wyraźnym żalem.

Moi rodzice… Właściwie nie znam nikogo bardziej twardo stąpającego po ziemi. Racjonaliści do szpiku kości. Nawet gdyby im Jezus usiadł przy stole, to spokojnie poszliby do okulisty twierdząc, że mają problem ze wzrokiem. Bardzo dobrzy ludzie, ale bardzo normalni. Za to córka… Ona już rozumie, po takich przejściach i doświadczeniach już rozumie. To dla mnie wielka ulga.

  • Możemy to odwrócić, ale co to dla Mnie za chwała, kiedy sam ich zmienię ?
  • Twoi rodzice narodzą się i to nie raz.
  • Wow…
  • I mam nadzieję, że zrozumiesz.
  • To nagroda dla ciebie.
  • Nie spotkam swoich rodziców więcej ? – dziwnie się poczułam.
  • Chyba, że chcesz.

Dostałam maila, który mnie bardzo ucieszył.

  • Dziękuję ci Ojcze.
  • To jest gruntowanie wiedzy.
  • Warto robić dla takich ludzi rzeczy, kiedy wierzą.

p.s. poniżej kompilacja z dwóch maili. Pytanie, moja odpowiedź i odpowiedź.

  • Dziękuję Ojcze za tą wiedzę.
  • Dziękuj Piotrowi, on przemawia przez Mnie.
  • Użyłaś skrótu.
  • Taaaak – śmieję się. Po co mam dziękować Piotrowi jak mogę od razu podziękować Ojcu. Będzie szybciej.
  • Nie możesz być wiecznie pomijany.
  • …….. – Piotr machnął ręką, że to nie ma dla niego znaczenia.
  • Ta rzeka wypłynie i wszystko przy niej wykwitnie.
  • Ojcze, dlaczego więcej cudów nie czynisz ?
  • Mało masz ? Męża masz.
  • To jest cud i cudny jest.
  • …….. – śmieję się.

Zamyśliłam się po chwili. Ojciec mówi, że będzie ze mną rozmawiać, ale pamiętam też doskonale, że mówił iż Jezus też będzie rozmawiać. Myślałam o tym ciągle, ale bałam się spytać.

- Przyjdzie czas, już wkrótce, że będziesz rozmawiała i to nie z sobowtórem. 
- Przy stoliku, w pokoju, jak dwóch przyjaciół, prawdziwych przyjaciół. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/04/15/biedak-zawolal-pan-bog-wysluchal/
- Myślisz, że to przenośnia ? – pytam Piotra niepewnie czytając te słowa ponownie. 
- Myślę, że dosłownie. 
- ???!!! Ale za życia, czy po śmierci ? – pytam niepewnie dalej. 
- Doświadczysz tego za życia. 
- ???!!! 
- Wtedy Chyba padnę trupem z wrażenia – pierwsze co pomyślałam. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/08/05/cel-uswieca-srodki/
  • Ty smakujesz sobie innego życia.
  • W pół ziemskiego, pół Naszego.
  • Ten czas szybko mija.
  • Ktoś nie może się doczekać, aby bezpośrednio porozmawiać z tobą.
  • Zalejesz go pytaniami, ale dlaczego nie możesz wiedzieć ?
  • …….
  • Ojcze, zostało 12 dni przedwiośnia.
  • Umiem liczyć.
  • …….. – roześmiałam się.

Wczoraj pisałam zdanie….

- Przestanę istnieć – Piotr. 
- Tego ci obiecać nie mogę. 
- Wróg u bram, a ty chcesz przestać istnieć ?! 
- Jak ty to sobie wyobrażasz ?! 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/03/09/judaszu-zdradziles-syna-czlowieczego/
  • Co znaczy wróg u bram ?
  • U wrót jak chcesz powiedzieć dokładnie.
  • Wrota piekieł.
  • Aaaa… Czyli nie chodzi o III wojnę ?
  • Wrota piekieł, nic więcej.

Wiele pytań nachodzi moją głowę dopiero pisząc na blogu. „Wróg u bram” w pojęciu ludzkim znaczy tyle, że zbliża się wojna. Ale co znaczy w pojęciu Nieba ? Piotr wielokrotnie widział tłum diabłów czekających na sygnał do wyjścia z wrót. Już stoją, kłębią się i czekają, a kiedy tylko ruszą … Może to oznaczać dla nas i wojnę i kataklizm i chaos i wiele więcej…

  • Czy mogę zadać pytanie dotyczące AJ ? Czy nie ma sensu…
  • Myślę, że ta druga część.
  • …….. – uśmiecham się. Taka odpowiedź wydała mi się i lekko ironiczna i bardzo ludzka zarazem.
  • Nie dlatego, że nie chcę powiedzieć, ale że nie pora.
  • Ojcze, a dasz znać kiedy będzie pora ?
  • Sama będziesz wiedzieć kiedy.
  • …….
  • Wczoraj się nie modliłeś, dzisiaj musisz koniecznie.
  • O 17.00 to zrobię.
  • Będę czekał.
  • To po Teleexpressie – Piotr się poprawia.
  • A to już 15 po 17.
  • …….. – wybuchłam śmiechem. Boska skrupulatność !
  • Ale nie zwlekaj.
  • Jeśli ci powiem, że bez ciebie nie dadzą sobie rady, to cię zdopinguje.

Nastała przerwa na milczenie.

  • Cieszysz się na wyjazd w góry ? – Piotr po godzinie.
  • ……. – patrzę się na Piotra z rozbawieniem. Właśnie skończyłam myśleć, że się cieszę z wyjazdu do Ustronia.
  • Dlaczego pytasz ?
  • Ojciec mi powiedział.
  • Ojcze, to straszne, że czytasz w myślach.
  • Już tak mam.
  • Mam nadzieję, że pojedziemy.
  • Razem będziemy, to pojedziemy.
  • …….
  • Ile osób czyta ten twój blog ? Załóż licznik.
  • Nie chcę – powiedziałam po namyśle.
  • Nie chcę się ścigać. Choćby dwie osoby czytały to warto, bo to znaczy, że to dla nich.
  • Dlatego to z tobą będę rozmawiał, bo robisz nie dla poklasku.
  • Piszesz dla innych, czy dla siebie ?
  • ….. – znowu się roześmiałam. Pisanie o Bogu przede wszystkim to mi sprawia wielką przyjemność.
  • Dużo się uczę. Teraz naprawdę dopiero dostrzegam, że Ojciec jest wszędzie. Wszędzie są jego znaki.
  • Chcesz powiedzieć, że jestem Wszechmocny ?

Ledwo przyjechaliśmy do Warszawy zabrałam się za pisanie. Dostałam też maila.

Fragment z całości. Autorka maila dużo pisała o Judaszu, co nasunęło mi jeszcze jedno pytanie. Dlaczego Jezus wiedząc, że Judasz Go zdradzi tak bardzo to przeżywał ? Jeśli Jezus wiedział o zdradzie Judasza to dlaczego był tak rozżalony, a może nawet i zaskoczony ?

  • Wiedział, ale zachował się tak, żeby pokazać to innym.
  • Przy ludziach zachował się tak jak zachowują się wszyscy, żeby wiedzieli jak to wygląda.
  • Pokazał ciężar jego grzechu i żeby to widzieli i żeby to zapisali.
  • Od małego dziecka był przygotowywany do tej roli, ale długo nie miał świadomości.
  • Dlatego nie chciał tego kielicha.

Od małego dziecka był przygotowywany do tej roli, ale długo nie miał świadomości. Ciekawe… Identycznie jak z Piotrem. Od dziecka słyszał, ale dopiero w ostatnich latach odzyskał świadomość swojej roli.

- Dochodzisz do kresu tej drogi i przyjmij to, co nadejdzie. 
- Zaufaj Mi do końca, bo innej drogi dla ciebie nie ma. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/05/20/dawac-nie-tym-co-placza-a-co-potrzebuja/ 


Dopisane 28. 11. 2019 r.

Chciałabym nawiązać do dyskusji z komentarzy;

„W odpowiedzi do czytelnikby Jezus mógł narodzić się w was i dać wam swoją miłość i błogosławieństwo.” Żeby było jasne, narodzić „się w was”, a narodzić fizycznie to dwie rożne sprawy. Jezus nie narodzi sie ponownie jako człowiek, ale wróci w chwale, ma pojawić się tak jak odszedł. Czyli jak powiedział Ojciec, patrzcie w niebo. To jest właśnie paruzja i to opisuje Apokalipsa Jana.”

Teorii o powrocie Jezusa na ziemię jest wiele. Ponoć ma nadejść w podobny sposób jak odszedł, ale w dzisiejszych czasach oczywiście bardzo trudno w to uwierzyć. W sieci pojawił się film, który dzięki swojej autentyczności pokazuje, że paruzja może nastąpić właśnie w taki sposób, jaki wydaje się najmniej możliwy.

Ja, czy Duch święty to to samo.

04. 02. 19 r. Warszawa.

Wychodząc z domu na kawę usłyszałam w TV, że przedwiośnie już prawie jest. Nie wiem czy to znak, ale trochę mnie to przestraszyło. Opowiadam Piotrowi …

  • Pamiętaj, tam masz trochę pieniędzy odłożonych, nie wolno ci ich ruszyć ! – poucza mnie trzeźwo.
  • Zanim ty się przemienisz, ona będzie miała poduszkę dla wygodnego położenia głowy.
  • Aha, to jestem spokojny…
  • … Akurat ! –  śmieję się w duszy.
  • Muszę sprawdzić sobie żyły i stan serca na wszelki wypadek.
  • Nie zdążysz.
  • ……. – ręce mi opadły.
  • Podobało ci się nowe ciało ?
  • Dziwne to było… Jak Ty to Ojcze zrobisz ?
  • Te 5 sekund powinno dać ci do myślenia.
  • Hmm…. Byłem zdziwiony swoim ziemskim ciałem, zniesmaczony… Oglądałem go oczami tego, który się budzi we mnie. A ten, który się budzi jest świetlisty… – powiedział zamyślony.

05. 03. 19 r. Warszawa.

Piotr od tygodnia wygląda jak zombie. Ledwo się rusza, ledwo powłóczy nogami, zero energii, zaczynam się naprawdę martwić. Tłumaczy to tabletkarni, które bierze na alergię. Ale Ojciec tłumaczy, że to…

  • Przeobrażenie.
  • A może to ludzie tak działają na ciebie ? Ojcze, on ma coraz mniej sił …
  • Skąd wiesz co jest celem ?
  • Hmm… Nie wiem.
  • Kręci mi się w głowie tak, jakby coś chciało wyjść z mojej głowy, jak motyl ze skorupy. Tak się czuję … – siedzi dosłownie zamroczony. Zamyślił się w końcu i zapatrzył gdzieś w dal…
  • Widziałem Ojca w pracy, to znaczy, jak siedział w swoim „pokoju” i pracował. Miał przymknięte oczy i tylko myślał. Widziałem jak Jego myśli idą w różne kierunki świata, w przestrzeń. Widziałem i czułem, że On nad wszystkim panuje, wszystko kontroluje, niby siedzi na tronie, ale tak naprawdę On ciągle pracuje gdzieś u Siebie… Nam się wydaje, że jest na tronie, ale On tworzy tylko taką iluzję, żeby ludzie widzieli… Może być wszędzie jednocześnie w kilku postaciach, jak chce… To niesamowite…
  • Jak wygląda ?
  • To nasza tajemnica.
  • Ojciec mówi, że ktoś się zgłosi do ciebie.
  • I pomoże wydać książkę. Zaprojektuje pewne rzeczy…
  • Widzę na środku „Bóg”, a pod spodem „prawdziwa historia”.
  • Twoje oczy będą wiedziały o kogo chodzi jak przyjdzie pora. 
  • Trwaj w swoim.
  • Pisz to, pisz. Będzie ciekawa reakcja na książkę.
  • Pisz o Mnie i nie oczekuj tu nagrody.
  • Nagrodę dostaniesz gdzie indziej.
  • W końcu to Moja książka.

Siedzimy w pokoju w kompletnej ciszy. Piotr jeszcze raz opowiadał mi o sytuacji z łazienki ze zdziwieniem i zażenowaniem jednocześnie. Opowiadał i opowiadał i łapię się na tym, że jakoś mu nie wierzę.

  • Czy jesteś tu już ? – zakpiłam sobie lekko kierując te słowa do tego Drugiego.
  • Jam jest.
  • ……..
  • Jesus … !!! – skurczyłam się w sobie i poczułam ciarki na skórze.

Mówiąc Jam jest Piotr zmienił się na twarzy. Zmienił się także jego głos. I był… śmiertelnie poważny. Zagapiłam się na niego, ponieważ nastąpiła w nim  diametralna zmiana. Niby Piotr, a nie Piotr.

  • Dlaczego się ukrywasz ? – pytam głupio.
  • Jeszcze się nie rozwinąłem.
  • …… – wybałuszam oczy, znowu mam dreszcze.
  • Spytaj go, czy mu dobrze w twojej skórze… – żartuję na siłę, bo nie wiem co z tym fantem zrobić.
  • Nigdy na te pytanie nie będę odpowiadać.
  • …….. – mina mi zrzedła, bo zdałam sobie sprawę, że jak „nowy Piotr” będzie tak poważny, to nie wiem czy wytrzymam tego „nowego”.
  • Nie wiesz o czym mówisz.
  • Co jest celem tego człowieka ?
  • Nie zatrzymasz go dla siebie.

Miałam na dzisiaj dosyć.


06. 03. 19 r. Warszawa.

Na kawie najpierw „macam” z kim rozmawiam. Czy z Piotrem nr I, czy z Piotrem nr II. Kiedy zaczyna żartować wiem, że na szczęście wszystko po staremu.

  • Księgowa poprosiła mnie o pożyczkę na operację. Ojcze, co robić ?
  • Twoje owce, twój problem.
  • ……. – roześmiałam się. Kiedyś Ojciec powiedział podobnie „twoja żona, twój problem. Pamiętam do dziś. A owce to pracownicy i inni ludzie, których prowadzi.
  • Wczoraj podczas modlitwy miałem scenę… Z powietrza wyłoniła się żmija, była czarna, gruba, trójkątna głowa…
  • To raczej już wąż – poprawiam go.
  • Nie, czułem, że to żmija. Wyłoniła się z powietrza, zasyczała i wpełzła po kilku sekundach w powietrze… Ohyda… Potem, gdy się modliłem czułem kłucia w nodze…
  • Aaa… To ciekawe, może to żmije ciągle pozostawiały te dwa ślady na twoich nogach i rękach …
  • Mam się modlić więcej ?
  • To Ja ci podrzuciłem różaniec na ulicy, a ty się pytasz ?
  • To Ty ?
  • Ja, czy Duch Święty to to samo.

Zawsze mnie to intrygowało. Dwa równomierne ślady o różnej rozpiętości pozostawiane na skórze i to często na moich oczach. Jednoznacznie wyglądały jak ukąszenia, a jednak do dzisiaj nie mogłam pojąć kto za tym stoi.  http://osaczenie.pl/wp/zdjecia-2/

Patrząc na takie ślady człowiek sobie uzmysławia jak bardzo realny jest świat za przesłoną.

  • Ojciec śpiewał mi dzisiaj; Wiosna wiosna, Kaziu obudź się, „obudź się” zamiast „zakochaj się”. Co to znaczy ?
  • A nie mogę sobie tak śpiewać ?
  • …….. – śmieję się.
  • Ten drugi się budzi – spoważniałam.
  • Ale się porobiło. Obiecywałem ci przed ślubem dom z ogrodem i zobacz, nic nie masz. Nałgałem ci.
  • Nie nałgałeś, tylko nie wiedziałeś o Moich planach.
  • Chciałabyś brylanty, czy tą książeczkę ? – pyta mnie Ojciec.
  • Książeczkę oczywiście.
  • Piotr wolałby jedno i drugie. Stary cwaniak.
  • Byłem dlatego zdziwiony dlaczego nic mi nie wychodzi. Moi pracownicy mają więcej ode mnie.
  • Jakbyś miał wszystko, jakbyś do Mnie dotarł ?
- Jezus do mnie mówi… 
- Zawierz we Mnie, nie w dobra materialne. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/03/08/4216/
- I gdzież się podział ten anioł wielki !? 
- Poległ w dobie materializmu i chciejstwa. 
- Obudź się chłopie, bo to ostatni czas dla ciebie. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/10/02/wiec-badz-mniejszy-z-najmniejszych-tylko-najmniejsi-sa-duzi/

A co byś powiedziała na to, że Ja jestem ?

02. 03. 19 r. Warszawa.

Piotr siedzi ciągle cały obolały.

  • Trzeba to przejść.
  • Wiesz po co boli ?
  • Żeby inni mogli przejść.

Życie osób mających bezpośredni kontakt z Niebem wbrew pozorom usłany różami nie jest. Pięknie uzasadnił to Chrystus rozmawiając z Alicją Lenczewską. 

+ Jeśli daję komuś łaski widoczne dla ludzi i budzące podziw i miłość, aby go chronić, muszę mu dawać także cierpienia.

…Aby go chronić… Obserwując Piotra i nawet siebie zauważam jak niesamowicie cienka jest granica między pokorą a pychą. Miliardy ludzi egzystuje na świecie, a ilu tak naprawdę Niebo słyszy i widzi ? Człowiek wyróżniony przez Boga spośród milionów prędzej czy później musi sobie zdawać sprawę, jeśli na tyle jest rozumny, że został po prostu wybrany. Ale wybrany nie znaczy lepszy. Bycie wybranym baaardzo podnosi własne ego i to jest też baaardzo niebezpieczne. Cierpienie skutecznie przywołuje do porządku i wydaje się niezbędne. Dla zachowania równowagi. Gdyby tak prześledzić życiorysy tych wszystkich, którzy słyszeli… Jak wiele było tam cierpienia. 

- Wybrany znaczy doświadczyć wszystkiego, cierpienia i wyniesienia – pokazał sinusoidę. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/09/17/wybrany-znaczy-doswiadczyc-wszystkiego-cierpienia-i-wyniesienia/

Cierpienie ma też inne znaczenie. Żeby inni mogli przejść.

Faustyna; Dz 1468 – Przez dłuższą chwilę odczułam cierpienia w rękach, nogach i boku. Wtem widziałam pewnego grzesznika, który korzystał z moich cierpień i zbliżył się do Pana. Wszystko dla dusz zgłodniałych, aby nie umarły z głodu.

  • Ojcze, bolało wczoraj mocno.
  • Dałeś sobie radę ?
  • Dałem.
  • Chciałbyś, żeby ona to niosła sama ?
  • No nieeee – powiedział powoli.
  • Nie po to ci dałem pieczęcie, żebyś nie chciał.
  • Mały, nie jest to takie ciężkie, żebyś nie wytrzymał.
  • Będziesz od niej wszystko czuł tak jak ona to czuje.
  • Ona dźwiga bardzo dużo.
  • Po to są te pieczęcie, żebyś ją zrozumiał.

Wieczorem.

Siedzimy przed TV, a Piotr mówi mi tylko o jednym. Co mam robić, kiedy go nie będzie. Na koniec odkrył…

  • Muszę cię jeszcze nauczyć walczyć o siebie.
  • Jeśli zdążysz.
  • Chwileczkę … – to „jeśli zdążysz” mnie zmroziło.
  • Zaczynam się naprawdę martwić. Przecież on wróci !
  • A co byś powiedziała na to, że Ja jestem ?
  • ……. – nie miałam nic do powiedzenia.

Po egzorcyzmach.

  • Podczas modlitwy Jezus pokazał mi dwa obrazy. Pierwszy jak w kościele gładziłem Go po twarzy w Kazimierzu Dolnym i ciebie jak całujesz jego nogę. A całujesz ?
  • …….. – zastygłam, bo całuję. Tam gdzie składam kwiaty. Za każdym razem, gdy kładę kwiat zastanawiam się, czy On to widzi.
  • Powiedział, że bardzo to lubi …
  • Ale kwiaty, czy że całuję … ? – pomyślałam.
  • Sama mogłabyś robić egzorcyzmy. Ja nie mam tyle już siły.
  • Przestań wrzucać pisarzowi co nie należy do pisarza.
  • No ! – ucieszyłam się. Egzorcyzmy to zdecydowanie ponad moje siły zadanie. 
Byliśmy sami, więc Piotr nie krył się ze swoimi reakcjami, w pewnej chwili dosłownie się rozpłakał. Powiedziałem, że chciałbym dotknąć Jego stóp… i wiesz co powiedział ? 
- Czułem twoją dłoń, gdy gładziłeś Mnie po twarzy. 
Aaaa… to oczywiście zdarzyło się niedawno w Kazimierzu Dolnym. To tam, w klasztorze Piotr nie mógł się powstrzymać, aby nie pogładzić twarzy Chrystusa… 
www.rozmowyzniebem.pl/wp/2018/04/21/dasz-swiadectwo-mojej-wielkiej-chwaly/

03. 03. 19 r. Warszawa.

Niedziela. Niehandlowa! Idziemy pustą ulicą w stronę kościoła. 

  • Pytam się Ojca, czy zawsze wybacza. Wiesz co mi powiedział ?
  • Gdyby tak było, nie byłoby piekła.
  • Wow … – robi wrażenie. Zaprzecza też tym, którzy uparcie twierdzą, że wybacza wszystkim i zawsze.

Wychodzimy z kościoła i zastanawiamy się co ze sobą zrobić.

  • Na kawę idziecie ?
  • I na lody.
  • Jakoś ich nie widzę.
  • …….. – Piotr prychnął pod nosem dając zrozumienia, że wie lepiej.

Dochodzimy do naszej lodziarni, a ona zamknięta. Spojrzeliśmy na siebie ciężkim wzrokiem rozumiejąc bez słów. Poszliśmy obok tylko na kawę.

  • Miałem niesamowitą sytuację dzisiaj rano. Jestem w łazience i golę się. Nagle czuję patrząc w lustro, że to nie ja jestem. Byłem bardzo zdziwiony widząc siebie … Przez chwilę byłem tym drugim … Ten drugi mówi co to jest ? W co mnie zapakowano ? W czym ja się znajduje, co to za ciało ?… To niesamowite uczucie widzieć siebie przez inne oczy… Byłem przez chwilę tym drugim… – Piotr się głęboko zamyślił.
  • Dziwnie się czułeś ?
  • Baaaardzo, poczułem się zniesmaczony widząc kim jestem. Mam tak coraz częściej. Ze mną naprawdę coś się stanie…. – Piotr się przestraszył.
  • Co to będzie jak mnie nie rozpoznasz pewnego dnia ?
  • Wiesz co będzie.
  • Ja będę.
  • Ale co to znaczy ? – naciskam może zbyt gwałtownie. Wiem, że Ojciec będzie, ale w tych słowach jest wiele symboliki i nie wiadomo jak przełożyć to na codzienne życie.
  • On odejdzie na swój ostatni etap.
  • Drogę do Ojca.
  • Czy to w tym roku coś się stanie ?
  • A jakże.
  • Nie będziesz żałować co stracisz ? – jeszcze nie skończyłam zdania, a już wiedziałam, że nie będzie. Pamiętam swój klosz i uczucie tęsknoty, który wypełniało ten klosz co do milimetra.
Kończąc swoje myśli poczułam dziwną rzecz. Kątem oka zauważyłam przezroczystą powłokę, która powoli się na mnie zsuwała, aż w końcu znalazłam się w jej całkowitym wnętrzu. Obserwowałam Piotra jak na kogoś zupełnie obcego będąc za tą przezroczystą przesłoną, jak w kloszu. Zadziwiające odczucie… Poczułam się tak, jak musi się czuć Homiel, kiedy nas obserwuje… I w pewnym momencie odczułam wielką ……. rozpacz tej istoty, w której byłam. To była rozpacz i żal za czymś, co straciła. Ta rozpacz, wyczuwalna niemal namacalnie przepełniała mnie w całości, nie było niczego poza tym. 
- Wiesz co? Poczułam wielką rozpacz, jestem pewna, że poczułam Homiela – powiedziałam w głębokim zamyśleniu 
– Ale dlaczego anioł czuje rozpacz? 
Piotr patrzył na mnie i patrzył, jego oczy otwierały się coraz szerzej. 
- To nie On, to ja. 
- Nie pojmuję…. Spytaj Homiela dlaczego mi to pokazał. 
- Żeby było ci łatwiej. 
Wtedy zrozumiałam w jednej sekundzie. Znając skalę jego rozpaczy będzie mi łatwiej pogodzić się z ewentualnym odejściem Piotra. Nie zdajesz sobie sprawy jak ja za Nim (Bogiem) tęsknię – powiedział Piotr… 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/06/03/zakazany-owoc/
  • Tęsknisz, więc nie będziesz żałować – skwitowałam.
  • Tak, tęsknię za Ojcem. Pamiętaj, że zawsze byłem bardzo blisko Niego.
  • Dalej tęsknisz ?
  • No pewnie.
  • Jak ty tęsknisz, to i Ja tęsknię.
  • …….
  • Nie czas ci powoli do Domu ?
  • Domu prawdziwego ?
  • Tym bardziej, że już tutaj Małego nie spotkasz ?
  • ……. – dopiero teraz zorientowałam się, że Ojciec kieruje te słowa do mnie.
  • Jeśli dobrze pójdzie ?
  • ……. – zamurowało mnie teraz. Musiałam przeanalizować szybko słowa.
  • Czyli to jest nasze ostatnie życie tutaj, twoje i moje. Jestem tak długo jak ty jesteś… Ale pod warunkiem, jeśli dobrze pójdzie A może coś nie pójść dobrze ?
  • Na przykład, gdybyś złamał pieczęć.
  • Którą pieczęć ?
  • No tą z wizji chyba … – przypominam sobie, że spisana umowa była zakończona pieczęcią.
- Najpierw zobaczyłem rękę Ojca jak wyciąga taki dłuugi pergamin. Rozwija go, coś tam pisze, a ostatnie zdanie było czerwono krwiste. Przyłożył do tego swoją pieczęć i taką samą pieczęć odbił na moich plecach na łopatce, a potem Beacie to samo. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/07/19/jak-moge-schodzic-skoro-jestem/ 
  • ……. – Piotr zaczął wodzić oczami wszędzie tylko nie na mnie …
  • O co chodzi ?!
  • Chrystus jest ciągle przy tobie, siedzi teraz obok i cię obejmuje.
  • ……. – wątpię w to oczywiście, bo ja czuję absolutnie nic.
  • Uwierz w to.

Gdybym chciał świata idealnego, nie byłoby diabła.

28. 02. 19 r. Warszawa.

  • Miałem ciekawą wizję, byłem na polanie z innymi ludźmi. Na polanie stało coś w rodzaju wagonu, ale cały przeszklony, z drzwiami, które się przesuwały. Stojąc z tymi ludźmi wiedziałem, że w pobliżu jest potężny diabeł. Czułem go, że jest, ale był niewidoczny. On szponem swym chwytał jednego człowieka i wyciągał z grupy i rzucał w czeluść. Nic nie mogłem poradzić, bo robił to z znienacka, a ja go nie widziałem. Robił tak z każdym z osobna i nic nie mogłem na to poradzić ! – Piotr był wyraźnie poruszony.
  • Nie widziałem go gdzie w danej chwili się znajduje. I tak chwytał tych ludzi po kolei, aż zostałem w końcu sam. Wbiegłem do tego wagonu i zamknąłem za sobą drzwi, był tam taki zatrzask, ale on nie działał. Stanąłem w końcu wagonu i widzę, że drzwi się przesuwają, zobaczyłem tylko jego szpon jak przesunął drzwi. Zauważam, że obok leży jakaś flinta, strzelam do niego na chybił, bo go nie widzę, ale flinta to kapiszon, w środku nic nie ma. I wtedy dochodzi do mnie, że sam nie dam rady. Wołam na głos …
  • Ojcze, pomóż mi… ! Wtedy wizja się kończy.
  • Hmm… Niewidzialny diabeł ? – zamyśliłam się.
  • Co to znaczy ? – Piotr się dopytuje.
  • Nooo, walczysz z niewidzialnym diabłem i sam nie dasz rady – wzruszam ramionami. Wydaje się to oczywiste, ale pewna do końca nie jestem.
  • …….
  • Nie wyobrażam sobie, że mógłbym się tak zmienić jak mówi to Ojciec. Lubię coś zjeść, kawę wypić, autem pojeździć … Normalny facet jestem.
  • Kawkę wypijesz, autem pojeździsz … Wkrótce o tym zapomnisz.
  • A jak to zrobisz ?
  • To jest łatwiejsze niż myślisz.
  • Jak ci pokażę kawałek Siebie, zwariujesz z radości.
  • Już się cieszysz.
  • …… – rzeczywiście się cieszył i też oczy mu się zaszkliły z tęsknoty.
  • Jak ty chcesz żyć beze mnie ? – Piotr do mnie.
  • Nie strasz, nie strasz…
  • Może będziesz siedzieć w domu i się modlić ? – przyszło mi do głowy.
  • Nie tak przewidziałem.
  • Nie chcę ukrywać go dłużej.
  • Będzie wędrować po świecie ? – zżera mnie ciekawość.
  • Sami przyjdą do niego.

Naprawdę wierzę w Ojca, ale za nic nie potrafię jeszcze uwierzyć, że Sami przyjdą do niego”. Po prostu trudno sobie to nam wyobrazić.


Wieczorem.

  • Ojciec powiedział mi jak jechałem do domu, żebym nie naprawiał samochodu.
  • Sam się naprawi.
  • I nie szukaj, ten ci starczy do końca.
  • On jest dla ciebie.
  • Tak ? A co dalej ?
  • Dalej jest już tylko Ja.

Nasz córka ubiegała się o wyjazd służbowy na Cypr. Wyjazd nie byle jaki, bo aż 3 – miesięczny. Bardzo jej na tym zależało, ale szanse były mniej niż marne i nawet Ojciec milczał, gdy o to pytaliśmy. Doszliśmy do wniosku, że nie pojedzie. A dzisiaj gruchnęła wiadomość, że jednak wyjeżdża.

  • To co z jej wyjazdem ? Jednak jedzie !
  • Ja też jestem wrażliwy.
  • Widziałem jej żal.
  • To możesz zmienić Ojcze decyzję ?
  • Sami mówiliście, że się uczę.
  • ……. – miałam dziwne wrażenie, że to był żart. Mało brakowało, a zobaczyłabym oczami wyobraźni jak Ojciec puszcza do mnie oko. Od początku miała jechać, ale trochę dreszczyku niepewności nie zaszkodzi.
  • Słucham was.
  • Jesteś niesamowity.
  • Nie podlizuj się, to masz opanowane do perfekcji.
  • ……. – roześmiałam się.

p.s. Ten wyjazd okaże się nieprzypadkowy. Powinnam wydrukować sobie na czole w końcu, że nic nie dzieje się bez powodu i przyczyny.


W Korei przerwano negocjacje – http://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2019-02-28/trump-o-negocjacjach-nuklearnych-z-korea-pln-nie-ma-pospiechu/?ref=1491574

  • Zobacz co z tą Koreą, robię swoje, a tu nic – Piotr jest wyraźnie rozczarowany.
  • Gdybyś nie robił swoje, dawno byłoby słońce na ziemi.
  • Hmm… – zastanowiły mnie co znaczą te słowa. „Słońce na ziemi” kojarzy mi się z kataklizmem, spaloną ziemią, klęską.
  • Zło ciągle działa, nie da się tego zlikwidować zupełnie.
  • Nie da, i dlatego apokalipsa musi się zdarzyć, bo jest zapisana.
  • Dlatego to co nieuchronne, musi się wypełnić.

01. 03. 19 r. Warszawa.

Siedzieliśmy na kawie jak zwykle. Piotr na „dzień dobry” zastrzegł sobie, abym o nic nie pytała, bo ledwo żyje. No to siorbałam kawę wolno i w milczeniu spokojnie czekając.

  • Beata dzisiaj dzwoniła i mówiła, że boli ją głowa, kości, mnie też to wszystko boli – Piotr narzeka.
  • Bo macie te pieczęcie. Jedno czuje co drugie czuje – wzruszam ramionami.
  • Ojcze, po co dałeś mi to połączenie ?
  • Po to, żebyś się pytał.
  • ……. – wybuchłam śmiechem. Z żartu i radości, że się Ojciec odezwał. Dzień bez Ojca, dniem straconym – to moja maksyma.
  • Wiesz po co będzie kontakt z nią ?
  • Abyś skończyła co robisz podczas jego nieobecności.
  • ……. – szczęka mi opadła. Tego się nie spodziewałam.
  • To jest bardzo ważny ten wątek z Beatą.
  • A nie możesz Ojcze jej powiedzieć, że to ważne ? 
  • Po co Piotr miał operację ?
  • Żeby to ludzie załatwiali sprawy ludzi.
  • Gdybym chciał zrobić człowieka idealnego, to bym zrobił.
  • Gdybym chciał świata idealnego, nie byłoby diabła.
  • Gdzież Ja bym się uczył ? … daję głowę, że znowu puścił przy tym oko na znak, że to ironia.
  • Po to jest życie, rozwój, doświadczenie, żebyśmy się uczyli.
  • ……..
  • Mam skończyć podczas jego nieobecności ? Co to znaczy ? Gdzie będzie Piotr tyle czasu, że nie będzie z nim kontaktu ?
  • Jego nie będzie nigdzie.
  • ???!!!
  • Przecież nie może być w Niebie przez pół roku ?!!! – mówię otwarcie.
  • Ty to wiesz lepiej ?
  • Ale nawet Henoch nie był tyle czasu w Niebie !… Chyba … – … zwątpiłam po sekundzie, bo w sumie to nie mam pojęcia.

Henoch został wzięty do Nieba, aby zobaczyć co miał zobaczyć, a potem wrócił na okres roku ziemię i spisał co widział. Ile mogła potrwać jego podróż w Niebie ?

I Księga Henocha; 6 Pozostawimy cię na jeden rok z twoimi dziećmi, aż odzyskasz moc, abyś mógł pouczyć twoje dzieci i dla nich spisać [ te rzeczy ] i dać o nich świadectwo wobec wszystkich twoich dzieci. Drugiego roku zabiorą cię od nich.

  • Myślisz, że są jakieś szablony ?
  • ……. – patrzę na Piotra i nie mogę uwierzyć.
  • Ty umrzesz ???!!! … Nieeeee – pocieszam sama siebie.
  • Musisz mi potem dyktować, więc nie umrzesz … To o co chodzi ?! – jestem zdruzgotana tym odkryciem, że jego nieobecność może trochę potrwać.
  • A może ty jednak do zakonu pójdziesz po prostu… ? Tam nie ma telefonu, internetu, odcięty od świata, faktycznie nie będzie z tobą kontaktu …
  • A może jednak umrę… ? – Piotr kiwa głową wkurzając mnie tym gadaniem niesamowicie.
  • Nie strasz jej.
  • Będzie całkiem inaczej.

Zrób diabłu dobrze, a on da ci piekło.

26. 02. 19 r. Warszawa.

Piotr nie spał pół nocy, tak bardzo był atakowany przez panią Danutę i jej córkę. Nie wiem co się działo, ale jego pościel była w połowie poszarpana, nadawała się tylko do wyrzucenia. Był wykończony, wyglądał na kilka lat więcej.

  • One się boją, nagle poczuły, że to one są zagrożone.
  • Boją się twojej furii.
  • A im bardziej będą się bały, tym bardziej będą atakować.
  • Im bliżej ściany, tym bardziej będą atakować.
  • To dlatego widzę przy egzorcyzmach węże, pająki, mam silny nacisk na głowę, jakby ktoś w imadle trzymał – Piotr się zamyślił.
  • Wypowiadając „czarownice” uderzasz w nie, a teraz wypowiadasz z imienia.
  • Ahaaaa… – rozdziawiłam buzię.

Wielokrotnie Piotr mówił, że podczas egzorcyzmów wypowiada formułkę „wyrzucam wszystkie czarownice, wiedźmy do piekła” i za każdym razem ciężko byłam zdziwiona skąd w ogóle przyszło mu to do głowy. Widzę dzisiaj, że wiedział co robi. Wymieniając je teraz z imienia powoduje, że jego energia jest ukierunkowana bardzo precyzyjnie. Zdumiewające …

  • Mam trzy nieprzespane noce z rzędu.
  • … I tak też wyglądasz – pomyślałam.
  • Ale wyglądasz całkiem nieźle – kłamię w żywe oczy.
  • Bo się szybko regeneruję.
  • Ty się regenerujesz, czy Ja cię regeneruję ?
  • Nie pogniewasz się Ojcze ? Nie mam siły się dzisiaj modlić.
  • A jak się pogniewam ?
  • Powiadam ci, jakbyś chciał to byś wykrzesał siły …
  • Jestem tak zmęczony …
  • To leż sobie, niech inni się martwią …

Piotr wstał i poczłapał do pokoju… Może chciał i się pomodlić, ale zasnął w ubraniu. Zapewne kto inny się za niego pomodlił…

- Wczoraj nie odmówiłeś modlitwy – ... powiedział Jezus i zrozumiałam, że już na nas czekał.
- No nie... – Piotrowi się głupio zrobiło. 
- Nie martw się. Ja odmówiłem za ciebie. 
- ....... - Piotr spojrzał na mnie prawie rozpaczliwie i poczuł się jeszcze gorzej. \
- Kiedy ty nie dasz rady, Ja zawsze będę odmawiał za ciebie. 
- Nie zostawiaj ludzi samych... – … bez modlitwy. 
- Kiedy ty nie możesz, zastąpię cię i zrobię za ciebie, żeby było co ma być. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/09/04/wszystko-co-masz-to-ja-ci-daje/

27. 02. 19 r. Warszawa.

Na kawie Piotr mocno prychał.

  • Już mi się odezwała alergia… – … lało się z jego nosa.
  • Jak cię tatuś weźmie do Siebie, to może cię uzdrowi z alergii ?
  • No, no! Nie wtrącaj się w czyjąś robotę.
  • ……. – śmiać mi się chciało.
  • Siadłeś z żoną twoją, a czas płynie… Nieuchronnie…
  • Mam się martwić ? – Piotr spokojnie.
  • Tylko się cieszyć.
  • Im bliżej końca, tym mniej problemów, Mały.
  • Przedwiośnie będzie bliżej 20 marca ?
  • Już jest. Spójrz przez okno.
  • A kiedy będzie co ma być ? – pytam.
  • Ty rozmyślasz, a Ja wiem.
  • Czyli może to być każdego dnia ?
  • Ty się nie martw, będziesz miała co pisać.
  • Ale co ?
  • Ty nie wiesz, a Ja wiem.
  • Nie cieszy cię to co się zbliża ?
  • Ale nie wiem co… – choć wewnętrznie czuję radość. To jest takie uczucie jak oczekiwanie na randkę…
  • Ukoronowanie wszystkiego, finał wszystkiego.
  • Hmm…. – Piotr mówił tak szybko, że nie nadążałam pisać.
  • Wyobrażasz sobie zostawić ten świat z takim „Biedroniem” ? Tak zepsutym ? Trzeba działać ! – Piotr musiał się wyspać, bo jest pełen werwy.
  • Nie dasz rady. Musi być apokalipsa – mówię stanowczo, bo ja naprawdę nie widzę innego wyjścia. 
  • Ojciec powiedział kiedy będą się czuli bezpiecznie...
  • Pozornie.
  • Tak, pozornie. To będzie narastać. Poza tym apokalipsa musi się stać, bo tak jest zapisane. Musi się wypełnić co jest zapisane, tak powiedział. Chodzi o wiarygodność Boga. Dlatego nie dasz rady wszystkich nawrócić.
  • Mały nie jest dla wszystkich.
  • Ta reszta musi spotkać się ze ścianą i wybrać.
  • Na tym to polega, nauka.
  • Apokalipsa musi być.
  • Spójrz na twoją córkę.
  • Pojechała i zobaczyła na własne oczy.
  • Ojcu na niej zależy, ona musi wiedzieć co jest prawdą.
  • Musi umieć rozróżnić.
  • To jest zło zawoalowane.
  • Zobacz jak zmieniło to jej mentalność.
  • Widzi czym to pachnie i czym jest.
  • To jest jak z ziarnem.
  • Na wierzchu zielone, pod spodem wypalone.
  • Tak to jest z ich miłością.
  • Dlatego była ta lekcja tak brutalna i bolesna.
Nasza córka wyjechała na Wyspy Kanaryjskie cała szczęśliwa. Rok odkładała na ten wyjazd i jej oczekiwania były przeogromne. Niestety z każdym dniem jej entuzjazm gasł w oczach, ponieważ znalazła się w hotelu pełnym homoseksualistów. Okazało się, że jest jakiś zlot tego towarzystwa z całego świata i „normalnego” człowieka na obszarze chyba 10 km kwadratowych ani jednego. Przesyłała nam zdjęcia jako ciekawostkę, ale z każdą godziną tam przebywania była coraz bardziej zdegustowana. Trochę mnie tym zaskoczyła, ponieważ do tej pory większość jej znajomych w Polsce to właśnie geje. Do tej pory bardzo lubiła ich towarzystwo twierdząc, że czuje się wśród nich po prostu bezpiecznie i „fajno jest”... jak mawiała. Ale dzisiaj rano zadzwoniła z wielkim płaczem. Była autentycznie roztrzęsiona i w pewnym momencie już się zastanawialiśmy, czy po nią nie jechać. Totalne psychiczne tąpnięcie, jakiś duchowy wstrząs, który nas z lekka zszokował. Zdenerwowaliśmy się do tego stopnia, że Piotr zaczął robić egzorcyzmy jeszcze podczas rozmowy przez telefon i to ją uspokoiło. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/07/11/pan-bog-jest-sprawiedliwy-tylko-ludzie-tego-nie-rozumieja/
  • Czy to jest miłość ?
  • Czy to jest wybór, bo im tak dobrze …
  • Powiadam ci, że z tej miłości są zadowoleni ci co na dole.
  • Taka to jest prawda.
  • Hmm… Czy ludzie wierzą w co piszę ?
  • Uwierzyło wielu, a uwierzy jeszcze więcej, ale nie wszyscy, nie da się.
  • A wiesz dlaczego ?
  • Bo im to smakuje.
  • Nie żyją przyszłością, ale tym co teraz.
  • Zrób diabłu dobrze, a on da ci piekło.
  • Boga ze swojego życia wyrzucili.
  • Wiesz dlaczego ?
  • Bo musieliby żyć według przykazań.
  • Wolą pieniądze, tego bożka.
  • Chwalmy Pana, bo nam daje poznać Siebie.
  • Tak naprawdę jak jesteś z Niego, wsłuchuj się w siebie jak jesteś z Niego.
  • To jest proste.
  • Jeśli opowiesz się po właściwiej stronie, wiesz jak będzie się cieszyć ?
  • Już się cieszy.
  • To do mnie ? – dziwię się, bo myślałam, że jestem po właściwej stronie.
  • Ty jesteś poza limitem.
  • Hmm … A więc to jest do tych, co będą czytać…

P.s. Przedwczoraj otrzymałam ciekawego maila. Myślę, że radość Ojca mogą zobaczyć niektórzy już teraz. Tak daje znak, że się cieszy. 

Daty wyznaczone.

24. 02. 19 r. Warszawa.

Kaczyński na konwencji wyborczej powiedział coś, na co zwróciłam uwagę szczególną.

  • Jeśli przegramy, będzie gorzej niż było.

https://www.wprost.pl/kraj/10193646/konwencja-pis-nowe-propozycje-w-tym-ogromna-zmiana-w-500.html

Przyznałam mu rację, bo przypomniałam sobie wizję Piotra.

Piotr wrócił z egzorcyzmów… 
- Podczas modlitwy znalazłem się w piekle. Nie wiem jakim cudem wsadziłem tam głowę i się rozglądałem, gdzie te cholerne gacki pouciekały. Dokopałem się do jaja znowu. Złapałem gacki, wsadziłem do tego jaja i ono napęczniało jak worek. Związałem na górze, a worek się stał cały pękaty. I wtedy usłyszałem… 
- Co będzie jak ciebie zabraknie i pęknie ? 
- Wybuchnie z wielką siłą ? 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/01/14/6735/

Gdy pęknie, zaczną działać ze zdwojoną siłą … Będzie gorzej niż było …

  • Coś mi się wydaje, że Kaczyńskim kieruje Ojciec – przyszło mi do głowy.
  • I tobą też.
  • O! Dziękuję.
  • Nie ma sprawy.
  • …….. – wybuchnęliśmy śmiechem.

Śmiejąc się przyszło mi do głowy jeszcze, że Ojciec kieruje przecież każdym, kto służy Mu w jakimś celu. A być może każdym bez wyjątku, niezależnie czy służy, czy nie służy.


Piotr ogląda przed nami jadący samochód, nowiuteńką Skodę.

  • Ładna, ale wolałbym Audi.
  • A Ja wolałbym, abyś nie wolał.
  • Chciałem jeszcze auto kupić.
  • Powiedz co jeszcze planujesz.
  • Na wartę muszę cię skierować.
  • A teraz nie jestem ?
  • Teraz ćwiczysz.
  • …….
  • Na pewno coś się ze mną stanie ! – panikuje.
  • To co z tobą będzie jak mi się coś stanie ?! – panikuje dalej. 
  • Czemu dajesz jej niepokój, skoro Ja to przygotowywałem ?
  • Bez względu na wszystko masz się nie bać – Ojciec mnie uspakaja.

Wieczorem.

Pokłóciliśmy się. Do tego stopnia, że nie chciało mi się rozmawiać z nikim. Piotr coś tam zagaduje i przełącza na film, którego tytułu nie znamy, ale sprawdzamy; „Zapowiedź”.

  • To zapowiedź, teraz już wiesz.
  • Daty wyznaczone.
  • ……. – nie ruszam się, nie wyciągam długopisu, nie notuję, choć wiem, że to odpowiedź na moje myśli.

Przygotowując tekst na blog zastanawiałam się nad zdaniem, które tam pisałam… Zastanawiałam się nad datą paruzji, a teraz Ojciec mówi daty wyznaczone. Ewidentnie wiedział nad czym rozmyślam. 

Daty powtórnego przyjścia Jezusa i zamykania „teatrzyku” oczywiście nigdy Ojciec nie zdradzi. Wydaje się jednak jasnym, iż mocno nas to zaskoczy. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/02/25/jestes-kopia-mnie/
  • Ojciec cię pyta…
  • Czy to cię interesuje ?
  • ……. – dusza moja się cieszy, ale mózg nadal smętny.
  • Jest dla ciebie nagroda, że dobrze pracujesz.
  • ……. – wzruszam ramionami, ale w środku czuję radość.
  • A co chcesz wiedzieć ?
  • …….. – chciałam spytać „kiedy”, ale mówię.
  • Nie śmiem pytać …
  • Odpowiedź mistrza.
  • Mam dla ciebie zagadkę.
  • Jaki ptak śpiewa najgłośniej ?
  • ……. – oczy w słup, nie mam pojęcia.
  • Powiedz jej, który to ptak …
  • To jest wskazówka dla ciebie.

Sięgamy do internetu …

  • Śpiewak… Drozd… Robi wiosenny koncert… – Piotr czyta na głos.
  • Jutro się tym zajmę… – odparłam.
  • Nie lekceważ tego ptaszka.


25. 02. 19 r. Warszawa.

Wczoraj nie mogłam zasnąć, a dzisiaj wstałam już o 5 rano. Pojawiłam się na kawie obowiązkowo. Choć wczorajsza żałość trochę mi przeszła, to nadal nie chciało mi się odzywać.

  • Miałem wizję w nocy od 2 do 4 nad ranem. Jeździłem kabrioletem w ciemnym, wielkim pomieszczeniu i goniła mnie matka Anety. W końcu usłyszałem, że nie mogę wiecznie uciekać i kazali mi stanąć z nią twarzą w twarz. Zobaczyłem, że jej matka ma długie czarne włosy, tłuste, brudne, poplamione krwią, rozwichrzone, wyglądała jak wściekła czarownica. Darła się i przemieniała w demona.

Tak mnie zaskoczył tą informacją, że zapomniałam o jakiekolwiek kłótni. Nie sądziłam, że po tylu latach odezwie się stara historia. Osoba naprawdę niebezpieczna, uprawiająca czarną magię, prawdziwa czarownica, którą Piotr jako młody chłopak poznał 33 lat temu. Mieszkała zaledwie 200 metrów od jego domu, więc była to zapewne kwestia czasu, żeby się spotkali bliżej. Słyszałam o tej kobiecie zupełnie też przypadkowo. Ktoś u fryzjera opowiadał, że w pobliżu mieszka kobieta, która stawia karty i złorzeczy ludziom, dziwne rzeczy się u niej dzieją, talerze latają, ale wiele można załatwić … Już wtedy pomyślałam, czy to czasami właśnie nie ona.

  • Dzisiaj w kościele spytałem dlaczego ją widziałem i wtedy Ojciec powiedział do mnie …
  • Ma na imię Danuta, lecz nie wyrzucaj jej do piekła, lecz tam skąd przyszła.
  • Dziwne…. – pomyślałam. Miejsce tam skąd przyszła to coś innego niż piekło ?
  • No to mamy następny problem – wzdycham.
  • ……..
  • Ona już wie, że ty wiesz.
  • Modlitwami odsłoniłeś ją z ukrycia.
  • Hmm …
  • Jak wychodziłem dzisiaj rano z domu Homiel kazał mi się wrócić i wziąć ten wczorajszy różaniec.
  • Po co ?
  • Dla osłony, będzie cię atakować ze wszystkich sił.
  • No to mamy przechlapane – wzdycham znowu. Kolejna energia, z którą trzeba będzie walczyć .
  • Najważniejsze, że wiesz.
  • Przed tobą nowe zadanie, wyrzuć ją tam, skąd wyszła.
  • Ona już wie, ale nie rozumie kim jesteś.
  • To jest prawdziwe zło.
  • Myślisz, że ten różaniec jest ot tak sobie ?
  • To nie będzie zwykła bitwa.
  • Coś Piotrowi grozi ?
  • Nie pytaj co jemu grozi, lecz co jej grozi.
  • Jej grozi samozagłada.
  • Hmm… Ale co tak nagle po 33 latach ? – dziwię się.
  • Dla Piotra to ćwiczenie, szkolenie.
  • Czy ona może naprawdę zaszkodzić ?
  • Przy takiej ochronie ? Nie.
  • Chodzi o to, żeby on pracował i ćwiczył.
  • Szkoda, że mieszka tak blisko.
  • Szkoda i nie szkoda.
  • Wrogów trzeba trzymać blisko siebie. Przy jej możliwościach szybko poczuje.
  • Ta matka ma krew na włosach …
  • Czyli tylu ludzi skrzywdziła ? A co to za różnica mówić; „iść tam skąd przyszły”, a iść do piekła ?
  • Bo nie jesteś sędzią …
  • Aaa… Mocne – kiwam głową ze zrozumieniem.

Sytuacja niezwykła. Pani Danuta ma córkę, którą wychowała na swoją modłę. Kiedyś zaplanowała sobie, że Piotr wejdzie do jej rodziny, ale Ojciec miał inne plany. Kilkanaście lat temu spotkali się na drodze przypadkowo raz jeszcze. Powiedziała;

  • Ja tobie nic nie mogę zrobić, ale masz jeszcze dzieci – i odwróciła się napięcie.

Zrozumieliśmy, że to przyczajony wróg, z którym lepiej nie zaczynać. Ale to było kilkanaście lat temu, na długo przed Homielem. A dzisiaj mam wrażenie, że Ojciec chce w końcu zrobić z tym porządek. Tak wyraźne wskazanie jak ktoś ma na imię „Ma na imię Danuta” zdarza się w naszych rozmowach chyba po raz pierwszy. A rzeczą wiadomą jest, że znając imię „prawdziwego zła” dużo łatwiej z nim walczyć. 

  • Nie lekceważ drozda śpiewaka, jego arię wiosenną, co on tam sobie śpiewa …
  • Zapomniałam … – przyznaję.
  • A ty masz być silniejsza.
  • Ta chwila przemija, niedługo nowe zadanie was czeka.
  • Będziesz grała jedną z głównych ról.
  • ……. – ciężko mi się zrobiło.
  • Będziesz pisała, notowała, uczyła i grosza za to nie weźmiecie.
  • Ten czas się kończy, przygotuj się na nowe zadanie.
  • Wiesz o co gramy ?
  • O ludzkość – westchnęłam.
  • Jeśli gracz wie o co gramy i co jest w puli, to jest dobrze.

Dzisiaj pisałam na blogu ważne słowa i włosy mi dęba stają, kiedy sobie uzmysłowię jak bardzo są ważne. 

- Jeśli chcesz czasowniki wiedzy… 
- Jeśli stanie się niemiłosiernie bezpiecznie wiedz, że to jest ten czas. 
- I zobaczą to czego nie widzieli. 
- I poczują to, czego nie czuli. 
- Lecz niewielu to zrozumie. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/02/25/jestes-kopia-mnie/

Wieczorem.

Zgodnie z poleceniem sprawdzam drozda.

Od wieków w Europie, śpiew drozda miał zwiastować deszcz. Uchodził również za przynoszącego długowieczność, gdyż jego spożycie miało przedłużać życie. Chrześcijanie w jego dźwiękach dopatrywali się śpiewu Rajskiego Ptaka, zwiastuna Dobrej Nowiny. https://ciekawe.org/2015/05/12/znaczenie-i-symbolika-ptakow-w-roznych-kulturach/

Głos podgatunku występującego na Hebrydach Zewnętrznych usłyszeć można głównie od lutego do czerwca, powszechniejszy podgatunek śpiewa od listopada do lipca. Z powodu masy gatunek wykonuje jeden z najgłośniejszych ptasich śpiewów[24][25].

Tylko samiec, drozd śpiewak budzi cały las i okolice z gałęzi korony drzew już o godzinie 3:00 i wyśpiewuje swoje trele przez blisko godzinę; http://dzienniklesny.pl/przyroda/muzyka-przyrody/

Przylatują na zimę do Izraela, jest ptakiem pospolity, wracają na wiosnę do Europy.                   https://www.israbirding.com/checklist/

O trzeciej w nocy zmartwychwstał Jezus. Drozd faktycznie zwiastuje Dobrą Nowinę.

  • Czy coś jeszcze mam odkryć w związku z drozdem ?
  • Cały świat.
  • … ???… – uśmiechnęłam się, ale i tak nie rozumiem.
  • Mały, czas na ciebie. Czas do pracy.

Piotr poszedł na egzorcyzmy. Po …

  • Czas na ciebie.
  • Długo jesteś poza Domem, czas do pracy.
  • Przed chwileczką robiłem egzorcyzmy.
  • Może czas zrobić więcej.
  • Czyli ?
  • Czyli nic nie wywnioskujesz.
  • Nooo… – nie wiedział co powiedzieć .
  • Ten ptak jest ważny. Ten drozd. 
  • Ale Ojcze, ja już wszystko co było do znalezienia, to znalazłam chyba – rozkładam bezradnie ręce.
  • I jakie wnioski ?
  • No… zwiastun dobrej …
  • Na wiosnę.
  • Wiosna za dwadzieścia parę dni… – patrzę bezradnie na Piotra. Nic nie rozumiem.

W TV trafiliśmy na końcówkę filmu „Łowca androidów II”. Uwielbiam pierwszą wersję i po-uwielbiałam drugą wersję.

  • Tak mogę umrzeć Ojcze… – powiedział Piotr.
  • Już ci więcej nie pozwolę.


Dopisane 18. 11. 2019 r.

  • Drozd. Na wiosnętrudne są czasami przekazy Ojca, zdaję sobie sprawę. Wiele w nich symboliki, więc trochę wyjaśnię, ponieważ dzisiaj wiem już o co chodzi. Wiosna to symbol narodzin, odnowienie życia w naturze. Drozd to zwiastun nadchodzącej wiosny, czyli narodzin, czyli nadchodzącej Dobrej Nowiny … A czym jest Dobra Nowina ? „Kim” jest drozd …  

Biblia mówi: „A kiedy Jan został uwięziony, przybył Jezus do Galilei, gdzie głosił Dobrą Nowinę o Bogu, mówiąc: Wypełnił się czas i przybliżyło się królestwo Boże. Nawróćcie się i uwierzcie w Ewangelię!”Mk 1,14-15 (BWP)

A wszystko to jest związane z dniami ostatecznymi Apokalipsy. Zwiastun Dobrej Nowiny zacznie się w Europie, jako i ten drozd, który wraca z Jerozolimy na wiosnę. 

Twoje miejsce już przygotowane.

23 .02. 19 r. Warszawa.

Piotr myśli o firmie, ja myślę o kodzie. Nadal jestem pod wrażeniem.

  • Ojcze, czy nadchodzi fala ? – … ledwo skończyłam pytanie zrozumiałam, że pytam bez sensu. Fala nadchodzi, jak i apokalipsa nadchodzi. Nie wiadomo kiedy będzie, ale się zbliża. To zbyt ogólne pytanie, więc odpowiedź mnie nie zdziwiła.
  • Oczywiście, od początku było wiadomo.

Pojechaliśmy na kawę …

  • Ktoś mi źle chyba życzy, bo widziałem lecące w moim kierunku noże. Albo to sam gacek, albo człowiek. Na szczęście to  widziałem i dlatego zbudowałem osłonę nad sobą … – Piotr wzdycha. 
  • Maryja dała mi zbroję, to się nie boję noży – wzruszył ramionami.
  • Ach ta Maryśka …
  • Masz Ojcze humor dzisiaj – ucieszyliśmy się oboje.
  • …….
  • Księgowa mi wczoraj powiedziała …
  • Jak pan to robi, że pan widzi wszystko… ?
  • Hmm … Ty tak lepiej nie pokazuj co możesz – przyszło mi do głowy.
  • Widzisz, co masz widzieć …
  • Właśnie, widzisz tyle, na ile ci pozwalają.

Cieszyłam się z tej chwili, kiedy byliśmy w trójkę, ale jednocześnie rozmyślałam co może nadejść. Strach się bać.

  • Co się stanie… ? – Piotr pyta po raz setny.
  • Myślałaś, że ten ślub jest ot tak sobie ? Gamoniu ?
  • Dlaczego gamoniu ? – Piotr się obruszył.
  • Mówię ostatni raz gamoniu, bo potem już nie będę mógł tak mówić.
  • Jednym ruchem palca fontanna dobrobytu napłynie.
  • Zobaczyłem ruch palca i fontannę, która wytrysnęła.
p.s. Piotr powiedział fontanna, ale chodzi o gejzer, wyszło to podczas niedawnej rozmowy. Gejzer jako symbol nagłości wydarzenia.
  • Dni przedwiosenne… Ciekawe o co chodzi… – myślę głośno.
  • To tata chce coś.
  • A Ola ?
  • To ciebie nie dotyczy.
  • Ty masz inną robotę – mówi Ojciec do mnie. 

Pojechaliśmy do „naszego krzyża”. Daliśmy cygance datek, uklękliśmy pod krzyżem. Wszystko bez słów. Piotr się rozpłakał. Nie pytałam, bo sam nie chciał mówić. Nawet w aucie długo nie chciał mówić.

  • To nie mów ! – byłam zła na niego.
  • Ojciec mi powiedział, że nie chce już słuchać moich pytań co ze mną będzie.
  • Twoje miejsce już przygotowane.
  • Ty córko to zrozumiesz.
  • Pamiętaj, że Mały to dobro ogólne.
  • Musisz to przyjąć.
  • A Ola jest dobrem ogólnym ?
  • Jest dobrem dobra ogólnego.
  • ?! Rozumiesz coś z tego ? – szepcze do mnie.
  • ……. – roześmiałam się. Rozumiem niewiele.

Dojechaliśmy do domu. Wysiadamy z samochodu i kierujemy się ku wejściu. Oboje zatrzymujemy się widząc to.

Lampa uliczna stojąca przed wejściem, która ma przymocowaną skrzynkę, a na skrzynce leży różaniec.

  • Widzisz ? – pytam.
  • Chyba ktoś zgubił.

Zapewne tak, ale po doświadczeniu z krzyżem w klasztorze w Kazimierzu Dolnym nie byłam pewna, czy nie zgubił celowo. Gapimy się na niego przez jakiś czas i postanowiliśmy iść jednak dalej. W połowie drogi…

  • To nie przypadek. Ojciec kazał mi wrócić.
  • To Ja go tam położyłem.

Dwa tygodnie temu pisałam;

- Pan Bóg powiedział, że muszę zrobić następny krok, że muszę odprawiać różaniec… A wiesz ile to będzie trwało ?!!!! 
- …….. – zaczęłam się śmiać, bo miał taką minę, jakby szedł na rwanie zęba bez znieczulenia. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/02/11/jesli-chcesz-zrozumiec-wszystko-musisz-zrozumiec-siebie/

Pisząc zastanawiałam się, kiedy Piotr zacznie w końcu odmawiać różaniec. No i proszę… Nie tylko mu „podrzucili” różaniec, to jeszcze jego krótszą wersję, aby znalazł czas choć na tyle.

  • Ojciec kazał mi nosić ten różaniec w marynarce i modlić się w każdej wolnej chwili.
  • ……. – roześmiałam się, bo już to widzę ! On nigdy nie ma czasu.
  • To nie jest powód twój do śmiechu, a do radości.


Dopisane 16. 11. 2019 r.

  • I to jest prawdziwe „Resurrection”.

Najnowsze dane dotyczące filmu; zdjęcia rozpoczynają się w przyszłym roku, premiera 2021. Z tego wynika, że nasze „resurrection” będzie przed filmem, co by się zgadzało z dalszymi badaniami nad kodem Biblii. 


  • Ty córko to zrozumiesz. Pamiętaj, że Mały to dobro ogólne. Musisz to przyjąć.

Rozumiem dzisiaj. Postaram się wkrótce to wyjaśnić.

Antychryst już jest.

22. 03. 19 r. Warszawa.

Odkąd natrafiłam na rabina Kaduriego i jego wizję dotyczącą Mesjasza zupełnie inaczej spojrzałam na Judaizm. Człowiek raptem sobie uświadamia, że właściwie cała Biblia opiera się na hebrajskich prorokach, więc błędem byłoby odrzucać to bardzo ważne źródło wiedzy jakim jest Judaizm. Jeśli Chrystus był Hebrajczykiem to logiczne jest, że o nadejściu Mesjasza Hebrajczycy powinni wiedzieć najwięcej. Nawet teraz, a może zwłaszcza teraz.

Szukając wczoraj na YouTubie dodatkowych informacji o Kadurim kątem oka po prawej stronie, w innych propozycjach filmów zwróciłam uwagę na hasło „messiah”. I tak natrafiłam na rabina Glazersona, który okazał się najbardziej znanym badaczem kodu Biblii. https://www.youtube.com/watch?v=FHLU5Q684Bs Niewiele zrozumiałam z tego co mówił, a mówił o nadejściu w tym roku Mesjasza. Mój wzrok przyciągnęło jeszcze coś innego. Słowo „The Angel”.

Kod Biblii to ciekawe odkrycie, ale mówiąc szczerze nie byłam do końca przekonana, ponieważ w Biblii dzięki kodowi zazwyczaj odkrywano informacje po fakcie, po jakimś wydarzeniu, a nie przed. Wiele więc jest okazji do manipulacji. Jednak przypomniałam sobie pewną naszą rozmowę.

- Wielka tajemnica jest przekazana i zawarta w Torze, znają ją nieliczni. 
- Zamknięcie tego wszechświata. 
- Jej obecność i jej czas się wyczerpie. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/10/30/tajemnica-tory/

I teraz patrząc na analizę Glazersona muszę uderzyć się w pierś. Myliłam się.

  • Ojcze, czy ten rabin i jego odkrycie… To ważne ? – pytam niepewnie.
  • Czy długo to szukałaś ?
  • Nie. „Przypadek” – wzdycham.
  • Łatwo to znalazłaś ? Co sobie pomyślałaś ?
  • Złapałam się za głowę i pomyślałam, że to kurna niemożliwe … – … powiedziałam kompletnie szczerze i otwarcie po chwili wahania. Po co mam się kryć, kiedy i tak Ojciec widzi moje myśli.
  • Widziałaś prawdę. Masz wszystko w jednym.
  • Ale… Kurcze, tam jest wymieniony anioł … – robię kwadratowe oczy.
  • Ten, na przeciwko którego siedzisz, jest na tej kartce.
  • Oni to odkryli, ale ty to widzisz.
  • Musisz mieć dostęp do wszystkiego pisząc taką książkę.
  • Na końcu książki zrobisz pieczęć.
  • Powiem ci jaka to będzie pieczęć.
  • Wszystko co tam jest, to prawda.
  • ……. – ciarki mnie przeszły.

Gapię się na Piotra jak pije tą swoją kawę i oczom nie wierzę …

  • I znowu kawę wypiliśmy i znowu coś napisałaś i znowu dzień przeszedł, ale ciąża idzie do przodu i świadczy to o tym, że ten temat w końcu się skończy.
  • Ciąża… Hmm… Naprawdę łatwo znalazłam.
  • Dziwny zbieg okoliczności ?
  • Taaaa… Czy ta książka wyjdzie, gdy będziesz jeszcze tutaj ? – pytam Piotra.
  • To już techniczny szczegół.
  • Zaczarowana dorożka, zaczarowany dorożkarz, zaczarowane konie, wszystko zaczarowane …

Słowa z wiersza; http://wiersze.kobieta.pl/wiersz/konstanty-ildefons-galczynski/zaczarowana-dorozka-88  Przypominają mi ewidentnie niebiański ślub.


Wracałam do domu z duszą na ramieniu. My sobie tak często rozważamy, żartujemy, a teraz wydaje się, że to wszystko zaczyna być na „śmiertelnie” poważnie. Odkrycie Glazersona ścięło mnie z nóg, mogłabym powiedzieć, że nawet dosłownie. Zadzwonił Piotr.

  • Rozmawiałem z Ojcem teraz. Powiedział…
  • Nie martw się o jabłonkę ( p.s. córkę) i Olę, bo to Ja przygotowałem dla nich miejsce.
  • Nie będą skazane na czyjąś wolę tak albo nie.
  • W tym roku sąd się zamknie.

Wieczorem.

Siedzę i myślę nad tym wszystkim…

  • Ojcze jesteś…. – i westchnęłam.
  • Chcesz powiedzieć, że brak ci słów ?
  • Tak.
  • Rozumiem.
  • ……. – roześmiałam się.
  • Jak spędziłaś dzień ?
  • Naukowo – … ponieważ dużo czasu spędziłam na czytaniu o kodzie.
  • Ale bez mężusia ! – Piotr się włącza.
  • Nie sama.
  • Jak kto ?
  • Myślisz, że jak ciebie nie ma, to jest sama ?

Piotr zamilkł. Na chwilę.

  • Dzisiaj się dowiedziałem, że Janusz zmarł na zawał.

Janusz to nasz „dodatkowy” prawnik na zlecenie, który zajmował się tylko ściąganiem należności i robił to w sposób niezwykły. Zawsze mu się udawało. Był od przypadków beznadziejnych, pomagał nie tylko nam, ale wielu ludziom, także tym, których na jego usługę stać nie było.

  • Hmm… Szkoda go, przydałby się jeszcze – kiwam głową.
  • Ojciec powiedział, że już nie będzie mi potrzebny. A dlaczego go wziął ?
  • Chcesz Mi coś zarzucić ?
  • Nieeee … Z Ojcem lepiej na ten temat nie dyskutować – Piotr przestraszony szepcze do mnie.
  • A można by tak pohandlować z Ojcem o czyjeś życie ? – też szepczę.
  • Spróbuj – … i powiedział to takim tonem …
  • Lepiej nie… – Piotr szybko się wycofał.

Stanowczość Ojca w pewnych kwestiach jest nie do negocjacji. Teraz zastanawiam się, czy cokolwiek jest do negocjacji…

  • Ojcze, według tego rabina wraz z Mesjaszem ma być też Antychryst.
  • Antychryst już jest.
  • ?!? …. – chciałam oczywiście pytać dalej, ale Piotr machnął ręką, abym się nie odzywała. 
  • Mówię do Ojca; co mam robić dalej ?
  • Czekaj.
  • Muszę coś przecież robić.
  • Rób i czekaj.
  • Dalej poprowadzę cię Ja.
  • Poczuj, że jesteś na jachcie.
  • To Ja będę dmuchał, kiedy masz przypłynąć do portu.
  • A na razie żyj prozą.
  • Ojcze, widziałem jak świat tworzyłeś, fajne to było.
  • Nie mów, że chcesz spróbować.
  • Nie, nie chcę, wolę sprzątać schody u Ciebie.
  • Nie taką rolę ci przeznaczyłem.
  • A jaką ?
  • Zobaczysz, schody są posprzątane.
  • Potrzebuję cię tu, gdzie cię potrzebuję.
  • …….
  • Czy te święta będą normalne ? – pytam mając na myśli, czy będziemy w komplecie.
  • Nie ciągnij Mnie za język, bo i tak już jest dwumetrowy.
  • …….. – roześmiałam się znowu, właśnie to sobie wyobraziłam. 

Oglądamy w TV informacje o rozwijającym się konflikcie na linii Polska – Izrael. Zaczyna mnie to interesować coraz bardziej. https://wiadomosci.wp.pl/historyczny-kryzys-w-relacjach-polska-izrael-w-5-punktach-wyjasniamy-spor-6214555669530753a

  • Co to będzie dalej ?
  • To się wszystko odwróci.
  • Ci co krzyczą, będą zabiegać.
  • Daj czas.

Piotr poszedł się pomodlić. Wrócił zanim zaczął …

  • Homiel kazał ci przekazać …
  • Powiedz jej, że rabin to świetny trop.
  • Jeszcze trochę będziesz tropić, a potem wszystko będzie podane.
  • Przekaż jej, że ją pozdrawiam.
  • Będzie wiedziała o co chodzi.
  • ……. – uśmiecham się.
  • A słowo Homiel jest mocno nadużywane.
  • ……. – patrzę na Piotra z politowaniem.
  • Cały czas z Ojcem rozmawiasz, nie z Homielem.

Będzie wiedziała o co chodzi. Oglądając Glazersona nie byłam pewna, czy w ogóle o tym pisać i wtedy rozbrzmiało uderzenie za moimi plecami tak mocne, że aż podskoczyłam. Po minucie znowu nie byłam pewna, czy to od Ojca, czy może przypadek … Teraz już wiem. 



Dopisane 14. 11. 2019 r.

  • Powiedz jej, że rabin to świetny trop.

Rzeczywiście świetny. Sukcesywnie śledzę jego odkrycia i będę o tym tu też pisać, one będą się pokrywać z naszymi doświadczeniami i słowami Ojca. A tymczasem … 

Jak wierzysz we Mnie, to Mi zaufaj.

20. 02. 19 r. Warszawa.

Będąc w Szczecinie Piotr najadł się krewetek smażonych w głębokim tłuszczu i do dzisiaj nie może dojść do siebie. Martwię się, ponieważ przy okazji kuje go też serce.

  • Muszę bardziej słuchać Ojca, ostrzegał mnie. Ojciec jest przemądry – Piotr wzdycha.
  • Obyś się nie zagalopował, że przemądrzały.
  • …… – uśmiecham się.
  • Boli mnie głowa, boli mnie brzuch, a muszę robić egzorcyzmy. Po tym oddzieleniu chłopca i wilka czuję się strasznie wyczerpany. Jestem wrogiem gacków.
  • Ta walka jest nierówna.
  • Tak ? Po czyjej stronie ?
  • Jesteś sam Piotr, ale nie znaczy, że jesteś słabszy.
  • Nikt tak się nie modli jak ty.

Zamyśliłam się. Pewnie wielu modli się jak i Piotr, ale rzeczywiście on ma nad innymi ogromną przewagę. Niewidzialnych wrogów widzi. Niewidzialny świat za przesłoną widzi. Kulę ziemską stawia sobie na ręku i potrafi widzieć wszystko. A to razem sprawia, że jego siła oddziaływania jest dużo mocniejsza niż u kogokolwiek. 

  • Nic się nie dzieje bez przyczyny.
  • Nawet ta kawa.
  • Wszystko ma znaczenie, a wiesz jak swobodnie rozmawiacie.
  • W domu Piotr jest zmęczony.
  • ……. – kiwam głową. Nasze spotkania na kawie faktycznie dostarczają najwięcej informacji. Wieczorem rzadko się zdarza ostatnio, aby Piotr miał jeszcze ochotę rozmawiać.
  • Każdy dzień może coś przynieść.
  • Pamiętaj, że ciąża trwa.
  • Nike ? – za każdym razem, gdy słyszę o ciąży to się dziwię. Nadal nie rozumiem dlaczego to jest tak ważne.
  • Co się stanie ? – Piotr dopytuje.
  • Twój Pan chce cię na nowo widzieć, choć widzę cię bez przerwy i ciebie też Mój pisarzu.
  • Mam plany z twoimi mężem.
  • W te dni przedwiosenne nadejdą zmiany.
  • ……. – zmroziło mnie.
  • Przedwiosenne ? – coś mnie tknęło.

Wczoraj „przez przypadek” przeczytałam ten fragment.

- Czyli dobrze słyszałam ? 
- Dobrze. Słuch i głowę masz absolutnie zdrową. 
- Piotr nie powie ci co się będzie działo, więc My ci mówimy. 
- Piotr nie powie, bo nie będzie chciał w ogóle rozmawiać. 
- Stracisz troszkę kontaktu z mężem. 
- Makabra… – pomyślałam. 
- Na długo ? 
- Piotr będzie przebiśniegiem. 
- Oznaczać to będzie wiosenkę dla świata. 
- Pierwszy przejdzie przez śnieg. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/06/26/4959/

Kolejny raz sobie uświadomiłam, że zdecydowanie muszę zacząć czytać swój dziennik jeszcze raz od początku.


Poszłam do domu z myślą, że ugotuję Piotrowi rosół, to powinno ukoić jego bolący brzuch. Dzwoni Piotr …

  • Ciągle mnie boli …
  • ……. – przestraszyłam się, za długo to już trwa.
  • No to … spytaj w końcu Homiela co robić … – poczułam się bezradna.
  • Dlaczego Mnie nie spytacie ? – włącza się Ojciec. 
  • Aaaa…. – zatkało mnie trochę, bo ciągle rozmawiamy przez telefon. 
  • To co robić ?
  • Samo przyszło, samo odejdzie.
  • Rosół pomoże ?
  • Jak najbardziej.

Wyłączając się zrozumiałam, że bez Ojca ani rusz… Nie da się już żyć.


21. 02. 19 r. Warszawa.

Na kawie oczywiście. Może ostatniej, a może nie…

  • Ojciec powiedział, że każdy dzień może coś przynieść. Może cię po prostu znowu weźmie do Góry ? Weźmiesz go Ojcze jak na ślub ? – pytam.
  • To są nasze sprawy, nie babskie.
  • ……. – roześmiałam się.
  • W ogóle baby w Niebie to mają chyba przechlapane, mają gorzej – żartuję.
  • Czy chcesz się komuś poskarżyć ?
  • Nie ma już komu – przyznałam ze śmiechem, Ojciec jest najwyżej.
  • ……..
  • Dzisiaj w wizji widziałem człowieka o kulach, dokładnie o jednej kuli, stał zgarbiony pod krzyżem. Podszedłem do niego i pytam…
  • Wierzysz naprawdę ? Jeśli tak podaj mi rękę… i on podał. A wtedy kula spadła na ziemię i mógł chodzić.
  • Hmm… To wizja, ale pamiętaj, że tylko dzięki Ojcu tak możesz – spoważniałam.
  • Oczywiście, że tylko dzięki Ojcu – Piotr powtarza i się wzrusza.
  • Przez to co powiedziałeś już nie jesteś Mały.
  • Jestem.
  • Kłócisz się ze Mną ?
  • W sekundę urosłeś i przerosłeś wszystkich.
  • Bo taka jest prawda. Samym sobą nic nie znaczę, wszystko mam od Ciebie, wszystko co mogę, co mam. Bez Ciebie nic nie znaczę i nic nie ma sensu już.
  • Zadziwiasz Mnie.
  • Uświadomiłem to sobie w końcu. Moja siła to Ojciec, bez Ciebie nie mogę nic. Nie jestem w stanie kroku zrobić bez Ciebie … – prawie płakał.
  • ……..- słucham tego w zadumie. Piotr mówi czystą prawdę, całe nasze życie jest tego dowodem. Każdy dzień jest tego dowodem.
  • To powiedzenie… „Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz”… na ile jest prawdą ? – pytam. 
  • Dla niewierzących w pełni.
  • A dla wierzących…
  • Ja jestem twoim łóżkiem, twoją pościelą, twoją drogą, twoim życiem.
  • Dużo mogę ci dać, jak wierzysz we Mnie.
  • Czy to dotyczy wszystkich ludzi ? Czy ta reguła „być panem swojego losu” jest nieprawdziwa ?
  • To zależy w co uwierzy.
  • Jeśli wiesz, że Jestem, to czy powiesz jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz ?
  • Nie.
  • Jak wierzysz we Mnie, to Mi zaufaj.
  • Powiesz; przyjmuję co Mi dajesz.
  • Ale mamy wolną wolę …
  • Masz. Możesz iść w prawo albo w lewo.
  • Czy jak wierzysz, pójdziesz do gacka ?

Piękna rozmowa. Idąc na kawę minęłam czarny samochód, Volvo, dość duże, zwróciłam uwagę na napis … Jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko jest na miejscu. Wzruszałam się natychmiast, że ktoś jeszcze tak bardzo wierzy w Ojca. Nie zdążyłam zrobić zdjęcia, ale to wyglądało tak.