To będzie nowy początek.

29. 06. 18 r. Warszawa.

  • Miałem w kościele wizję. Stałem na torach kolejowych jakbym był pociągiem. To znaczy zamiast nóg miałem koła. Przede mną w niedalekiej odległości było wejście do tunelu, cały świecił na biało. Te tory wisiały nad przepaścią. Pomału sunąłem w stronę tunelu, ale podleciały z boku dwa wielkie anioły, wzięły mnie pod pachę i wprowadziły do tunelu i był wybuch. Co to znaczy ?
  • Hmm… Ciekawe – na razie nic nie przychodzi mi do głowy.
  • Tunel, biały, anioły…. Kojarzy mi się ze śmiercią kliniczną, ludzie relacjonują w ten sposób przejście do drugiego świata. Często prowadzeni są przez anioły – przypomniałam sobie.
  • Ale dlaczego koła pociągu, a nie nogi ? Homiel co ty na to ?
  • Wizja była do Piotra, nie do Mnie.
  • …….. – rozśmieszył nas. Mamy radzić sobie sami. 
  • Fajna była ta rozmowa wczoraj podczas egzorcyzmów – zmieniam temat. 
  • Oceniali mnie jak ucznia.
  • Ocenili cię na 3, a bywa czasami na 5 ?
  • Bywa czasami na 5 z laurką, ale tracisz siły, gdy brakuje ci krzyża.
  • Ale się porobiło… – pomyślałam. Nigdy w życiu nie przypuszczałam, że do tego dojdzie, że bez krzyża ani rusz.

Ta wczorajsza „zabawa” w oceny dała mi dużo do myślenia…

  • Dlaczego Jezus wydaje się być łagodniejszy ? – spytałam z pewnym wahaniem. Nie chciałam tym pytaniem Ojca urazić.
  • On to Ja.
  • On jest miłością, Ja sprawiedliwością.
  • … Czy to, że w ocenie był łagodniejszy miało wpływ to, że był… kiedyś człowiekiem ? – … długo myślałam, czy zadać to pytanie. Zaryzykowałam…
  • ……… – ale odpowiedzi nie dostałam.
  • Panie Ojcze, Ty wszystko wiesz – Piotr wzdycha.
  • I wszystko widzę.
  • Te anioły w wizji trzymały mnie, żebym nie czmychnął ?
  • Już byś czmychnął … Gdzie ? Wszędzie przepaść.
  • Dlaczego nie chcesz ze Mną napić się kawy ?
  • Nie dam rady tak siedzieć i patrzeć na Ciebie.
  • A może to Ja nie dam rady pić przy tobie ?
  • A czy wiesz, że po tunelu nic nie będzie to co było ?
  • A będzie zmiana dogłębna i całkowita ?
  • Ten wybuch oznacza wszystko.
  • Chodzi też o twoją rodzinę.
  • Wybuch oznacza wielkie zmiany.
  • Na czym będzie polegać twoja zmiana ? – pytam Ojca myśląc o Piotrze.
  • Ola, co by było, gdybyś rozmawiała z Nami nieustająco ?
  • Robiłabyś obiad ?
  • Śmiem twierdzić, że jajecznicę, bo szybko.
  • ……. – śmieję się głośno, bo tak by właśnie było. Nic doczesnego by się już nie liczyło. 
  • Czy Ja tego chcę ?
  • Odpowiem ci, że nie jesteś potrzebna.
  • Pokazał teraz każdego członka rodziny oraz siatkę punktów podłączonych do twojego komputera.
  • Ojciec ci mówi, że na razie tu jesteś potrzebna. Dla rodziny i dla tych co czytają.

  • A ci co czytają… To w ogóle działa na nich ?
  • Mam nadzieje, że będzie to trwało.
  • Masz nadzieję ? Przecież chyba wiesz…. – … chyba przesadziłam, ale jakoś tak mi się wyrwało.
  • Wszystko widzę, wszystko wiem, wszystko słyszę, a ty się nie boisz – zwrócił się do Piotra.
  • …….. – zrobił się czerwony, bo zrozumiał w mig. Ciągle mu się wydaje, że wiele ujdzie mu na sucho, gdy zrobi coś po kryjomu i niby nikt nie widzi.
  • Jak to jest Ojcze… Stworzyłeś wszystko, a rozmawiasz z nami… Że ci się chce… – Piotr się dziwi.
  • A skąd wiesz co lubię ?

02. 07. 18 r. Warszawa.

Piotr zapowiedział, że nie ma czasu na poranną kawę, więc skupiłam się na pisaniu. Zadzwonił jednak około 11.00 i zapowiedział, że mnie „wyrywa” do miasta. Miałam 5 minut na ogarnięcie się, ale ta niespodzianka dała nam wiele radości. Na kawie i na lodach zaczęliśmy radować, że się wyrwaliśmy.

  • Ojcze, dziękuję Ci za możliwości, które nam dałeś.
  • Naprawdę Mi dziękujesz ?
  • Naprawdę.
  • Powiem ci po twojemu, no to w porzo.
  • …….. – śmiech.
  • Już wiesz co powiedział Anioł ? Będziecie się nim cieszyć – … i pokazał dłoń z 5 palcami.

- Pracuję przy swoim biurku, przewracam się i upadam na podłogę, mdleję. Schodzą z góry 4 białe postacie, biorą mojego ducha, którego zanoszą przed oblicze Boga i stawiają u Jego nóg. Widziałem palec, który zbliżał się do tego ducha. Widzę, że Bóg wstrzymuje się z dotknięciem mnie palcem. Cofam się i wracam do biura, widzę jak wielki anioł pojawia się w biurze i staje koło ciała, wyciąga rękę w stronę moich pracowników, którzy się zbiegli kiedy upadłem i pokazuje 5 palców. Mówi; 
- Pięć lat będziecie się nim jeszcze cieszyć, potem my będziemy się nim cieszyć. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/06/26/okaleczasz-siebie-okaleczasz-mnie/
  • To znaczyło, że będziemy się nim cieszyć 5 lat ? – spoważniałam natychmiast.
  • Te 5 lat mija w przyszłym roku ?
  • Tak.
  • A potem Oni zabiorą cię na stałe ? – zdenerwowałam się.
  • Nie sądzę – Piotr pewnie.
  • Jak to nie sądzisz ?
  • Bo mam tutaj pełno roboty.
  • Czy to ty rozkładasz szachownicę ?
  • No bo mam.
  • Chyba ci lody teraz zaszkodziły.
  • …….
  • To kiedy się zacznie fala ?
  • W tym roku się wszystko skończy, żeby w przyszłym miało się zacząć.
  • Hmm… Ojciec jest na mnie zdecydowany – Piotr uciął wszelkie dowcipy.

Zmartwiłam się. Rany boskie co ze mną będzie ? Jak to będzie, kiedy go nie będzie ?

  • Dałem ci ją.
  • Tak, dziękuję ci.
  • A potem ją oddam jej dziełu..
  • …….
  • O książkę chodzi. Mam pisać – tłumaczę Piotrowi.
  • To twoje dzieło, Moje dzieło.
  • Przepraszam, nasze dzieło.
  • Sama nie piszesz.
  • Nie myśl sobie, że tak sobie odejdziesz.
  • Widzisz te dwa konie ? – zwraca się do Piotra.
  • Widzę. Są złote. I powóz jest !- Piotr się zapatrzył. 
  • To jest dla twojej księżniczki. Zwróć uwagę kto jest woźnicą.
  • Chrystus… – pomyślałam.
  • A kto ? – … ale pytam na wszelki wpadek.
  • Ty wiesz.

Zamilkliśmy na chwilę. Ojciec nas szykuje do wydarzenia, które ewidentnie zmieni nasze życie. Nie mogę sobie wyobrazić w jaki sposób to zrobi. Mam nie cierpieć, ale i też nie pamiętać ? Jakim cudem… !

  • Pamiętasz co czułaś w tubie ? Przypomnij sobie.
  • ……. – doskonale pamiętam.
Kończąc swoje myśli poczułam dziwną rzecz. Kątem oka zauważyłam przezroczystą powłokę, która powoli się na mnie zsuwała, aż w końcu znalazłam się w jej całkowitym wnętrzu. Obserwowałam Piotra jak na kogoś zupełnie obcego będąc za tą przezroczystą przesłoną, jak w kloszu. Zadziwiające odczucie… Poczułam się tak, jak musi się czuć Homiel, kiedy nas obserwuje…  Co czułam wtedy?… Czułam się jak odpowiedzialny naukowiec w laboratorium. Oglądałam Piotra jak eksponat za szybą w muzeum. Czy to była już obojętność, czy raczej po prostu brak emocji wynikający z tego, że ja wszystko o tym eksponacie już wiem? Jego przeszłość i jego przyszłość, jego słabe i mocne strony, jego myśli, uczucia, marzenia… wszystko. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/06/07/wielu-puka-i-stuka-wierz-mi-niewielu-sie-dostaje-kto-puka-i-stuka/
  • Jeśli ci go zabiorę to nie będziesz wiedzieć, że ci go zabrałem.
  • Jak to będzie możliwe, że nie będę wiedzieć ? – w głowie mi się to nie mieści.
  • Tą technologię też mam opanowaną.
  • Nie mógłbym patrzeć na twój ból, bo choć wszystko wiesz to i tak nie dasz rady.
  • …….. – wcale nie czułam się pocieszona, wprost przeciwnie, zaczęłam bać się jeszcze bardziej.
  • Tą falę zauważymy ?
  • Nie da się jej nie zauważyć.
  • Jest niewspółmiernie większa.
  • Tym razem nie ratujemy Piotra, a ratujemy świat.
  • Uruchomimy jego możliwości.
  • Nie da rady przygotować się na to ? – dociekam.
  • A po co ?
  • Jeśli Mnie kochasz to wszystko przyjmiesz na spokojnie. 
  • Nikt nie zrobi tego lepiej niż Ja. I wiem co mówię.
  • To jest różnica między pychą, a wiedzą.
  • …….. – siedziałam jak struta, ale szybko zrozumiałam, że są rzeczy ważniejsze niż moje własne sprawy i moje ego.
  • Warto było przyjść na kawę ?
  • Dostałaś lody, a i sobie popisałaś.
  • Taaaak, ale jak go zabierzecie to będzie tego koniec – … żal mnie przepełnia.
  • Nie, to będzie nowy początek.

 



Dopisane 13. 03. 2019 r.

  • Tym razem nie ratujemy Piotra, a ratujemy świat.
  • W tym roku się wszystko skończy, żeby w przyszłym miało się zacząć.

Kiedy odbyła się ta rozmowa nie mieliśmy pojęcia o co chodzi. W listopadzie dojdzie do pewnego zdarzenia, które oczywiście opiszę i już teraz wiem, że będę miała wielkie trudności, aby nie zdradzić zbyt wiele. W tej chwili nie piszę tego po to, aby tu „podgrzać atmosferę”, ale po to, aby zwrócić uwagę na słowa Ojca.

Chciałabym z wielką odpowiedzialnością podkreślić, że wszystko co w Biblii jest zapisane… musi się wypełnić. To nie są słowa rzucone na wiatr. Jeśli wybrani ludzie prorokowali ponowne nadejście Chrystusa… to tak się stanie. Jeśli Jan w swojej wizji (i nie tylko on) mówili o apokalipsie… to tak się stanie. Bóg wybierał na przestrzeni tysięcy lat ludzi jako swoje narzędzie, ludzi do prorokowania, do świadczenia o Jego Chwale, Jego istnieniu … i robi tak nadal. Nic się nie zmieniło, robi tak nadal. Problem w tym, że czasy się zmieniły i coraz trudniej nam w to uwierzyć. Pytanie dlaczego to co zapisane musi się wypełnić… ? Bo jakaż byłaby wiarygodność Boga, gdyby się nie wypełniły… Ten czas musiał w końcu nadejść. Jestem pewna, że w niedalekiej przyszłości ludzie powrócą do Biblii z większą uwagą niż kiedykolwiek. 

Zdrada bardzo boli, ale musi być nauka.

27. 06. 18 r. Warszawa.

Coraz rzadziej rozmawiamy o Marcinie. Co prawda Piotr ciągle chodzi zamyślony, ale trudno powiedzieć gdzie krążą jego myśli.

  • O czym myślisz ? – zaczepiam go dla sprawdzenia.
  • O bramie wjazdowej. Jak ją zamontować.
  • Spytaj Ojca, może mają w Niebie fachowca to ci pomoże – żartuję.
  • Nie mają, po co Im wjazdy – odpowiada poważnie.
  • To byś się zdziwił ile u Nas wjazdów.
  • A po co Wam ?
  • Na samochody.
  • To macie jednak auta. A jakie macie marki ? – Piotr się zainteresował.
  • Niebiańskie.
  • A ile mają koni ?
  • Jednego.
  • ……. – … zaczynam się dusić ze śmiechu, bo Homiel żartuje. Piotr też o tym wie, ale brnie dalej z czystej przyjemności.
  • I wystarczy ?
  • Wystarczy.
  • A to są konie jak u nas ?
  • Nie. To niebiańskie konie.
  • A ile pali ?
  • Chcesz, żeby w niebie palili ? Ta domena należy do piekła.
  • A kto prowadzi ?
  • No… anioły.
  • A gdzie jadą ?
  • Na ryby.
  • Łowią ryby ?
  • Są z rybami.
  • Przecież macie skrzydła, po co wam auta ?
  • Ale po co mam latać, jak mogę jechać ?
  • …….. – śmieję się, bo Homiel sobie kpi na całego, ale w ten sposobi Piotr całkowicie się rozluźnił.
  • … On ci już nie zaszkodzi.
  • Nie ?
  • Nie jest w stanie.
  • Zdradził cię z chciwości.
  • Zostaw go, niech idzie gdzie chce. Zostaw.
  • …….. – Piotr westchnął. A jednak to w nim ciągle tkwiło.
  • Wczoraj odprawiłem egzorcyzmy w 20 minut.
  • To było tempo… !

Wieczorem.

  • Wiesz… Wczoraj Ojciec powiedział mi, że…
  • Tajemnica życia ziemi to tajemnica jądra ziemi. Jego żywotność maleje.
  • O! To ciekawe… Istnieje taka teoria – … świtało mi gdzieś w głowie.
  • I co dalej ?
  • Nic – wzrusza ramionami.
  • Mówiłem Ojcu, że jestem zmęczony i że nie wiem, czy moje serce da radę przetrzymać do końca.
  • I co ?
  • Założysz się ? … powiedział.
  • Założyłeś się ? – pytam ze śmiechem pamiętając wszystkie doświadczenia z zakładami.
  • Coś ty, już nie.
  • … Wiesz co teraz usłyszałem ?
  • Nie martw się.
  • Co masz zrobić zrobisz, zanim stanie się co ma się stać.
  • Hmm… – ciągle te tajemnice…
  • Ojciec powiedział, żebym się modliła, aby nie zabrał mi pamięci.
  • Zabiorę na chwilę.
  • Ale jak? Stracę świadomość w wypadku na przykład ? – moja wyobraźnia tego nie ogarnia.
  • Nie widzę u ciebie wypadku.

28. 06. 18 r. Warszawa.

Miałam nadzieję, że Piotrowi przeszło przynajmniej trochę, ale on nadal rozpamiętuje Marcina. Siedzi na kanapie wgapiony w TV i prawie się nie odzywa.

  • Gdybym nie złapał tego co nabroił, to wiesz co by było.
  • Mówisz o nim ?
  • Dobrze wiesz, o kim mówię.
  • Nie ujdzie mu to na sucho.
  • Zdrada bardzo boli, ale musi być nauka.
  • Uczy się zdradzający i zdradzany.
  • …….
  • Ojciec jest bardzo stanowczym facetem – Piotr do mnie niemal szeptem.
  • Nie podlizuj się.
  • Stwierdzam tylko fakt.
  • Ty zawsze stwierdzasz tylko fakty.

Zadzwoniła moja mama, więc ściszyłam telewizor co było wielce ryzykowne, ponieważ trwał mundialowy mecz. Pół godziny później zadzwoniła Krysia i zupełnie nieświadomie zrobiłam telewizor głośniej, co doprowadziło Piotra niemal do furii. Moją mamusię musiałam słyszeć dobrze, ale teściową już niekoniecznie. 

  • Dlaczego nie ściszasz, kiedy ona dzwoni ?!!! – zrobił mi awanturę.
  • Ojcze, czy Piotr nie przesadza ? – próbuję się bronić.
  • Czy ma rację, czy nie ?
  • Noooo ma.
  • To po co Mnie wołasz ?
  • ……. – roześmiałam się.

Głupio mi było, więc zapatrzyłam się w TV udając, że nic się nie stało. Zauważyłam, że wzrok mi się pogorszył i nie widzę napisów.

  • Na starość będę gruba i ślepa – mówię do siebie.
  • Tak jak poprawi ci się przemiana materii, tak poprawi ci się wzrok.
  • Byłoby miło – ucieszyłam się.
  • Dla kogo ?
  • Po to, żebyś dobrze pisała, czy widziała co piszesz ?
  • ……. – znowu wybuchłam śmiechem.

Dobrze pisać dla Ojca, ale moje odręczne notatki wyglądają koszmarnie. Mając taki wzrok często nie wiem co piszę, same bazgroły.


Zapadła cisza. Długo myślałam jak tu Piotra ożywić…

  • Zauważ, że przed sprawą z Marcinem nie dostałeś żadnego ostrzeżenia, a zazwyczaj dostajesz jak ktoś chce cię oszukać. Jaki wniosek ? Że to musiało się stać !
  • Hmm… Powiem tak. Nie chciałbym być na jego miejscu – powiedział twardo. Spojrzałam na niego i zrozumiałam, że mówił poważnie. Gdyby tylko dano mu władzę to…
  • Póki co zatrzymałem wyroki Piotra.
  • To nie byłaby nauka, a byłaby miazga.
  • Tu jest sędziapowtarza Ojciec wskazując Siebie.
  • ……..
  • Od dwóch dni słyszę…
  • Juda, zdradziłeś syna człowieczego.
  • Nie Judasz ?
  • Juda.

Piotr sprawdził w „Pasji” jak to brzmiało faktycznie, a brzmi Juda. Po aramejsku.


Po egzorcyzmach.

  • Dzisiaj modlitwa mi nie szła. Nie mogłem się skupić. Na koniec usłyszałem…
  • No ! Skończyłeś modlitwę. Na piątkę to nie było.
  • Nie było ? … Pytam i wtedy odzywa się ktoś jeszcze.
  • Na trzy z plusem.
  • Bez plusa… Mówi Ojciec.
  • ….Wyobrażasz sobie ?! Dyskutowali między sobą… !   – wybałusza oczy. 
  • Kto był bardziej surowy, Ojciec czy Jezus ? – sytuacja mnie rozbawiła.
  • Nie wiem.
  • Myślę, że Ojciec – ryzykuję.
  • Nie wiem.
  • Możesz się dowiedzieć ?
  • Co ma się dowiedzieć, kiedy już powiedziałaś.
  • Mój Syn dał na zachętę.
  • ???!!! 
  • Chrystus to chodząca dobroć.
  • Chcesz powiedzieć, że jestem zły ?
  • Nieeee, tak sobie mówię…
  • … Lepiej  czasem się jednak nie odzywać… – szepcze do mnie ze strachem w oczach.

A gdzie miejsce dla Mnie ?

20. 06. 18 r. Warszawa.

W ostatnich dniach ciepło się zrobiło, śpimy więc przy otwartych oknach, a to z kolei spowodowało, że uliczny hałas nie dał nam spać. Oboje jesteśmy wymęczeni. Siedzimy na kawie i kompletnie nic nam się nie chce.

  • Ojcze, jestem już naprawdę zmęczony. Dałbyś jakąś rentę i miałbym spokój.
  • A ile chcesz ?
  • 5 tys. złotych ?
  • To za mało dla nich wszystkich.
  • ……. – roześmiałam się. Ojciec rzeczywiście zna się na ekonomii. Przy utrzymaniu dwóch domów to zdecydowanie za mało.
  • To 10 ? I będę ich wszystkich lubił.
  • …….. – znowu się śmieję. Ojciec wyrzuca często Piotrowi, że unika ludzi jakby ich nie lubił.
  • Nie chcę, abyś ich wszystkich lubił.
  • Hmm…
  • Ojciec mówi, że ten mój wczorajszy ból serca to wynik dwóch kaw.
  • Jedna wystarczy.
  • Zmęczony jestem, to dlatego.
  • Tylko sąd nam został Mały, a potem wszystko już poleci.
  • …….. – kiedy tylko o tym słyszę ciarki mnie przechodzą.
  • Ojciec cię pyta…
  • Ręka przestała boleć ?
  • Taaak ! – … jestem zdziwiona i jednocześnie wniebowzięta.

Zgodnie z nakazem Ojca zaczęłam notować o co się modlę. Podczas pisania o apokalipsie prawa ręka odmówiła mi posłuszeństwa. Dostałam tak mocnego skurczu, że nie mogłam pisać na komputerze. Pomyślałam… A co mi szkodzi pomodlić się o rękę …  Opowiedziałam o tym Piotrowi, by wyjaśnić o co chodzi.

  • A widzisz ! To znaczy, że dobrze słyszę.
  • Lubię te kawy. Słucham waszych rozmów, sam czasem siedzę koło was.
  • Mały słyszy, ale nie wie co słyszy. Dobrze, że ty notujesz.
  • ……. – śmiech.

To zadziwiające… Zdarza się, że Piotr powtarza jak karabin maszynowy co słyszy, a kiedy proszę, by potworzył to pyta co ? Mówiłem coś ?… Do szału mnie tym doprowadza, bo często mam zapisane co drugie zdanie. Po protu nie nadążam z notowaniem… 

  • Szantażuję swoich ludzi, żeby się lepiej zachowywali.
  • Tak ? A ty możesz mówić o szantażu ? – jestem pełna wątpliwości. „Prorok” i szantaż ?
  • On może.
  • Pobłażasz mu Ojcze – żartuję.
  • Dużo znosi.
  • Hmm… To prawda… – i natychmiast spoważniałam.

Zakończyłam pracować na apokalipsą i jestem pod wrażeniem.

  • Gdyby nie Ojciec nie dałabym absolutnie rady – rozkładam szeroko ręce, człowiek sam nic nie jest w stanie zrobić.
  • Dobrze czytasz te kody.
  • Jesteś jednym z lepszych deszyfratorów tego tekstu.
  • Inna sprawa, że masz dobrą pomoc w postaci….
  • Zobaczyłem twój komputer.
  • Zgadza się, nowa technologia mi pomaga, ale to dzięki tobie Ojcze wszystko jest jasne. W ogóle… – przyszło mi teraz coś do głowy…
  • Mam wrażenie Ojcze, że tak to zaplanowałeś. Tajemnice tego świata ujrzą światło dzienne dzięki technice. Gdyby nie internet, nie miałabym do niczego dostępu.
  • A gdzie miejsce dla człowieka ?
  • A gdzie miejsce dla Mnie ?
  • Ta technologia oddala nas od siebie, bo tak zamierza ten z dołu.
  • ……. – zamyśliłam się.
  • Ale technologia jest też dobra – włącza się Piotr.
  • Jest dobra dla tych co krzyczą.
  • Sam mówiłeś, że zło jest łatwe.
  • W internecie pełno jest zła, ale jest też trochę dobra – próbuję coś wywalczyć.
  • I cała w tym nadzieja.

Wieczorem. Jutro jedziemy do Szczecina i dostałam od Ojca pouczenie.

  • Daj się cieszyć jej radością, bo się cieszywzdycham. Chodzi oczywiście o Krysię, ciągle tkwi we mnie jakaś mała zadra.
  • Daj siebie.
  • Pamiętaj co powiedziała Maryja do Piotra.
  • Pamiętam.
Potem nachyliła się nade mną i spojrzała prosto w moje oczy. Zwróciłem uwagę, że miała niesamowite oczy, niebieskie, lazurowe wręcz, okrągłe i wielkie. 
- Nie wiedziałam, że jesteś tak skąpy. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/09/19/mowisz-wszechobecny-wszechpotezny-wszechmadry-to-staram-sie/ 
  • Ciesz się jej radością, naprawisz wiele rzeczy, bo on tam też będzie.
  • Pilnuje ją biedaka.
  • Dlaczego biedaka ?
  • Bo wybrał to co zepsuł, a mógł iść dalej.
  • ?! Edziu miał iść dalej ? – próbuję zrozumieć.
  • To przywilej móc zostać. Za czystość serca.
  • Duch może widzieć ?
  • Jeśli ma taki dopust.
  • Masz być miła dla Krysi ! – Piotr strofuje mnie mocno, co mnie natychmiast rozśmiesza.
  • Wiesz jaka jest różnica miedzy tobą mały, a Mną ? Że Mnie wysłucha.
  • Oczywiście !
  • Edziu jest na niej sfokusowany. Mam nadzieję, że zrozumiesz.
  • Rozumiem… – pomyślałam. Sama używam tego słowa dość często.
  • Co dalej Ojcze ? – Piotr.
  • Cieszę się, że się spotkacie.
  • Bardzo zależy Mi, żebyście ją zbudowali.
  • Wyobraź sobie, że wychodzisz z zadymionego pokoju i dostajesz morskiego powietrza…

Wzięłam sobie to do serca. Siedzieliśmy przez godzinę w ciszy, ale moje myśli krążyły wokół apokalipsy.

  • Ojciec cię teraz pyta…
  • Jak chcesz zakończyć swoje dzieło ?
  • I jak myślisz, czego będzie dotyczyć ?
  • …….. – wstrzymałam oddech i zaczęłam intensywnie myśleć.
  • Przydałby się jakiś mocny dowód – … kończąc zdanie zdałam sobie sprawę, że głupoty gadam, bo czyż może być coś mocniejszego niż cała ta historia ze zdjęciem Jezusa włącznie ?
  • Co myślisz o tym co Piotr usłyszał ?
  • ????!!!! – nie wiedziałam o co chodzi.
  • Dzisiaj w kościele ksiądz opowiedział historię Eliasza i… człowieka, który chwycił jego płaszcz – wyjaśnił mi Piotr.

Wtedy rzekł Eliasz do niego: «Zostańże tutaj, bo Pan posłał mnie aż do Jordanu». Elizeusz zaś odpowiedział: «Na życie Pana i na twoje życie: nie opuszczę cię!» I szli dalej razem. 7 A pięćdziesiąt osób z uczniów proroków poszło i stanęło z przeciwka, z dala, podczas gdy oni obydwaj przystanęli nad Jordanem. 8 Wtedy Eliasz zdjął swój płaszcz, zwinął go i uderzył wody, tak iż się rozdzieliły w obydwie strony. A oni we dwóch przeszli po suchym łożysku. 9 Kiedy zaś przeszli, rzekł Eliasz do Elizeusza: «Żądaj, co mam ci uczynić, zanim wzięty będę od ciebie». Elizeusz zaś powiedział: «Niechby – proszę – dwie części twego ducha przeszły na mnie!» 10 On zaś odrzekł: «Trudnej rzeczy zażądałeś. Jeżeli mnie ujrzysz, jak wzięty będę od ciebie, spełni się twoje życzenie; jeśli zaś nie [ujrzysz], nie spełni się». 11 Podczas gdy oni szli i rozmawiali, oto [zjawił się] wóz ognisty wraz z rumakami ognistymi i rozdzielił obydwóch: a Eliasz wśród wichru wstąpił do niebios.12 Elizeusz zaś patrzał i wołał: «Ojcze mój! Ojcze mój! Rydwanie Izraela i jego jeźdźcze». I już go więcej nie ujrzał. Ująwszy następnie szaty swoje, Elizeusz rozdarł je na dwie części 13 i podniósł płaszcz Eliasza, który spadł z góry od niego. Wrócił i stanął nad brzegiem Jordanu.

  • Wow… Czy mam rozumieć, że mam przejąć pałeczkę po tobie ? Kontynuować, opisać jak odejdziesz ?
  • … Ojciec się uśmiechnął i wyszedł z pokoju …
  • A był ? – byłam zdziwiona.
  • Wysoka postać w białej szacie na bosaka.
  • …….. – westchnęłam z żalem, że nigdy nic nie widzę.
  • O tym płaszczu miałaś się dowiedzieć – Piotr tłumaczy mi na spokojnie.
  • Nooo przepraszam bardzo… Sfilmuję jak odchodzisz i dam na YouTube ? – zakpiłam lekko ciągle rozżalona. Rozżalona też dlatego, że Piotr wszystko widzi i wszystko traktuje tak normalnie, że nawet z kanapy się nie podniósł, tylko leżał rozłożony.
  • Nie doceniasz słowa pisanego.

Już się nie odzywałam, przetrawiałam w sobie co usłyszałam. Piotr za to przypomniał sobie jak chciał Ojca „wykiwać”.

  • W wizji chciałem po cichu wracać do Szczecina, ale żeby się Bóg nie zorientował, to kupiłem bilet na Zieloną Górę. Wszystko to dzieje się w wizji. Wsiadłem do pociągu na Szczecin, ale udawałem, że jadę do Zielonej Góry. Jadę, cieszę się, że w końcu w Szczecinie będę, ale nagle na torach pojawia się wielka biała ręka, która zastopowała pociąg i wtedy słyszę…
  • A dokąd to ?
  • . Zrozumiałem, że do końca życia będę w Warszawie. Nie ucieknę przed Ojcem.

  • Ojca się nie da oszukać, wszystko widzi… Ale musi mieć ze mnie kabaret !… – wzdycha.
  • Jesteś jak Stańczyk.
  • Ale to był mądry błazen.
  • A kto mówi, że jesteś idiotą ?
  • … Próbowałeś Mnie oszukać.
  • Aaaa… To taki żarcik był.
  • Ja wiem, że chcesz Mnie rozbawić, ale czasami chcę, żebyś był poważny.

 



Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/

Nasza miłość braterska naprawi ten świat.

09. 06. 18 r. Warszawa.

Pojechaliśmy do „naszego krzyża”. Byliśmy sami, a potem…

  • Jezus zszedł do mnie i przytulił jak brata. Położył głowę na ramieniu, ja położyłem na Jego ramieniu. Powiedział…
  • Nasza miłość braterska naprawi ten świat.
  • Aha… Ciekawe jak ? – od razu pomyślałam.

Po doświadczeniach z gołębiem nic mnie pod „naszym krzyżem” co się dzieje już nie zdziwi. Nie męczy mnie pytanie, czy dzieje się naprawdę, ale co to znaczy co się dzieje. Jeśli Piotr mówi, że widzi, to znaczy, że widzi. 


Pojechaliśmy do Ikei na śniadanie. Ledwo usiedliśmy zaczęłam męczyć Piotra o Lutra. Chciałam o coś spytać, ale Piotr na siłę wciskał mi do buzi kawałek sera.

  • No co robisz !- zdenerwował mnie szybko.
  • Powiedział, że nie przestaniesz pytać i …
  • Zatkaj jej buzię serem.… tak powiedział…
  • ……. – śmiałam się do łez przez chwilę.
  • … Znowu po wczorajszym jedzeniu przytyłem – Piotr westchnął. 
  • Homiel, Ty to masz dobrze. Jesz i nie tyjesz – żartuję.
  • Moja strawa to doznania.
  • Aaaa…. – zrobiło się poważnie.
  • Ta chwila w kościele to piękna chwila wytchnienia.
  • Wiem, że jesteś zmęczony całym tygodniem.
  • Ale katalog wyrzuciłem – …. nowy katalog z Audi.
  • Aczkolwiek, gdybyście tak zechcieli…
  • Zostaw te dobra.
  • Nakręcamy cię do działania.
  • Co ja będę mógł ?
  • Wszystko.
  • …….. – już wiemy, że to z Ojcem rozmawiamy.
  • Panie Ojcze, nie chce mi się iść na rozprawę z NIP.
  • Ale pójdziesz.
  • Ale po co ?
  • Narzekasz ?
  • Nie, ale mówię, że mi się nie chce.
  • Wiesz jak mi się nie chce słyszeć biadolenia niektórych ludzi ?
  • Na przykład twojej żony ? Wszystko chce wiedzieć !
  • ……. – wybuchłam śmiechem.

Idąc ulicą zauważyliśmy małą cukierenkę. Kupiliśmy tam ciasto…

  • Mały, takiego ciasta to w Niebie nie ma.
  • To błąd Ojcze – zażartowałam.
  • Warto było tu schodzić – zażartowałam drugi raz, ale pomyślałam po chwili, że dostanę zaraz za to w łeb.
  • Ale… w sumie Ojcze, mógłbyś tu zejść i je spróbować.
  • Jadłem wielokrotnie.
  • Jak to ?
  • A skąd wiesz kto je piecze ?
  • ….   – Ojciec to potrafi zaskoczyć…

Wracamy do domu.

Oglądamy Familiadę, a tam drużyna pod tytułem; tatuaże. Ludzie promujący tatuaże jako coś oczywistego i pięknego.  Doszli do finału.

  • Mam nadzieję, że nie wygrają – palnęłam widząc co się dzieje. Faktycznie nie wygrali.
  • Chciałaś, to masz.
  • A może są przyzwoici ? – Piotr na to.
  • Luter też był do pewnego czasu przyzwoity.
  • Do którego momentu ?
  • Chcesz znać dzień i godzinę ? To nic ci nie da.

Przygotowywałam tekst o Lutrze http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/06/10/ i Ojciec odpowiedział na moje pytania. Znowu rozmyślałam, dlaczego tak wielu wybranych przez Ojca ludzi zabijało innych ludzi.

  • Tej chemii ci nie powiem, nie zrozumiesz. Zrozumiesz w kontekście całości.
  • Michał też zabija, czy mam go przez to odrzucić ?
  • ?!

Gapimy się dalej w TV, Piotr w pewnym momencie masuje sobie serce…

  • Ojcze, serce mnie boli.
  • Nie martw się, nie zdążysz umrzeć.
  • Zabiorę cię zanim ducha wyzioniesz.
  • Ale co to znaczy ? – pytam.
  • Ojcze, nie chcę ci robić kłopotów – Piotr się włącza.
  • Nie zdążysz, obiecuję ci to.
  • Jak to możliwe ?
  • Jak mówiłeś, nie ma dla Mnie rzeczy niemożliwych.
  • Co znaczy nie zdążysz umrzeć ?
  • Nie dam ci umrzeć.
  • Dlaczego ?
  • Już taka twoja uroda.
  • Mam coraz słabsze serce.
  • Myślisz, że tego nie widzę ?
  • I żyły.
  • Żyły też widzę.
  • Nie jest tak źle z tobą.
  • Jestem jeszcze w formie ?
  • ……. – cisza.

Piotr nie miał siły na egzorcyzmy, ale obowiązek wzywa, więc zebrał się w sobie i poszedł. Chyba zrobił zestaw jedynie obowiązkowy, ponieważ szybko wrócił.

  • Dostałem ochrzan za NIP. Ojciec powiedział…
  • Razem zaczęliśmy, razem skończymy.
  • Masz być niewzruszony. Stać i patrzeć.


Dopisane 21. 02. 2019 r.

  • Tej chemii ci nie powiem, nie zrozumiesz. Zrozumiesz w kontekście całości.

Bóg prowadzi do siebie ludzi różnymi drogami. Biografie wielu ze świętych to dowody na to, jak bardzo prawdziwe jest powiedzenie „Póki życia, póty nadziei”. Nie ma znaczenia, jak daleko od stada i w jak fatalne otoczenie zapuściła się dana owieczka – pasterz ją znajdzie, jeśli tylko będzie chciała wrócić lub przyjść do Kościoła. Wśród osób kanonizowanych są oszuści, mordercy (czasem wielokrotni i mający na sumieniu zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem), złodzieje, nałogowcy, seksoholicy i można by tę listę ciągnąć dalej. Łączy ich jedno: od momentu, kiedy spotkali Jezusa, do każdego z tych określeń należy dodać bardzo istotne słówko „były”. Spotkanie z łaską i współpracą z nią pozwoliły im rozstać się ze złem, które czynili, i doprowadziły tych ludzi na ołtarze. https://pl.aleteia.org/2018/08/04/wielcy-grzesznicy-ktorzy-zostali-wielkimi-swietymi/


  • Zatkaj jej buzię serem.poczucie humoru Ojca nieustannie mnie zadziwia. Myślę, że rozmawia z nami w ten sposób również dlatego, że i my mamy wielkie poczucie humoru i jednak pewien dystans i zdrowy rozsądek do siebie i do wszystkiego. Nie siedzimy w kącie całymi dniami i nie roztkliwiamy się nad tym co się dzieje. Jesteśmy na wskroś normalni i myślę, że nasze poczucie humoru bardzo nam ułatwia funkcjonować w tej, trzeba przyznać, bardzo nadzwyczajnej naszej rzeczywistości. Dzisiejszy SMS mojej córki …..  

Nie tacy nosili pasy, a teraz są smętni na dole.

06. 06. 18 r. Warszawa.

Dzisiaj pomyślałam, że chyba staję się „moherowym beretem”. Nie potrafię z ludźmi rozmawiać o Bogu na spokojnie. Chciałabym krzyczeć na głos, że jest i kiedy wśród ludzi słyszę, że Boga nie ma… to dostaję „białej gorączki”. Opowiadam o tym Piotrowi, gdy nagle …

  • Patience … Dziwne … Zobaczyłam teraz w głowie swoją kartkę z komputera …

  • Taaak ? – Piotr zaskoczony.
  • No taaak – byłam zdziwiona. I teraz w sekundę zrozumiałam w jaki sposób Piotr widzi.
  • Wiesz co usłyszałem ?
  • Pan Bóg szykuje cię na rozmowy.
  • Ty Mnie zrozumiesz.
  • Najłatwiejsze zostawiłem Sobie na koniec.
  • …. ????!!!! …


07. 06. 18 r. Warszawa.

Bolała mnie głowa, a byliśmy umówieni. Doszłam na miejsce lekko się kiwając. Ucieszyłam się, że Piotr był w dobrej formie mimo nieprzespanej nocy. Liczyłam, że mi teraz pomoże.

  • Ciekawe… Homiel mi pokazał, że jak wciskam w ciebie energię, to ona tylko przelatuje przez ciebie i ucieka.
  • Zrób kostkę i zostaw. Ona zrobi swoje …, głąbie.
  • Głąbie ?! – Piotr zdziwiony, a ja się śmieję na głos. Nie odważyłabym się na „głąba”, ale aniołowi wolno wszystko.
  • Zrobię taką kostkę z mamą – … choruje ostatnio.
  • To już ciebie nie będę nazywał głąbem.
  • Musisz tą kostkę zakotwiczyć.
  • Ale jak to zrobić ?
  • Nauczysz się.
  • Dużo muszę się jeszcze uczyć ?
  • Jeszcze nic nie umiesz …, głąbie.
  • Uważasz, że niemądry jestem ? Głąbem jestem ? – Piotr jeszcze spokojny.
  • Do filozofów nie należysz.
  • Homiel, bądź bardziej sprawiedliwy – wtrącam się ze śmiechem.

Nadzwyczajne, ale mija 5 minut i ból głowy też mija. To niesamowite. Piotr jest coraz lepszy.

  • Głupiego nie ruszy.
  • Co ja Ci takiego zrobiłem ?! – Piotr już się wkurzył.
  • Za tą odzywkę.
  • ……. – Piotr myślał i myślał..
  • Aaaa ! Pokazał mi faceta z auta. Jak jechałem do ciebie, zajechał mi drogę młody facet. Nazwałem go „ty chu…u” !
  • Nazwałeś go … A może to przyjaciel ?
  • … Teraz mi pokazał, że za tym chłopakiem w aucie siedział jego anioł stróż … Jak krzyknąłem, to zrobił minę ostrą i wysłał raport do Góry o moim zachowaniu …
  • … Potem zobaczyłem oczy Ojca, który spojrzał na mnie z Góry. W Jego oczach było tyle dezaprobaty … Był mną zdegustowany … – Piotr mówił patrząc na mnie, ale jakby mnie nie widział. Widział coś innego … Widział Niebo …

Zapatrzyłam się na ten widok. Już się nie śmiałam, bo widziałam w oczach Piotra to, co on widział … To była piękna chwila …

  • Słuchaj ! Nosisz ten pas, ale w każdej chwili mogę go ci zabrać.
  • Nie po to, by zabrać .
  • Ale, aby ci przyłożyć.
  • … ???!!! …
  • Nie tacy nosili pasy, a teraz są smętni na dole.
  • … ???!!!  …. – … upadłe anioły ? Ojciec im zabrał pasy i strącił do piekła ?
Nie wiedziałam w pierwszej chwili o czym on mówi, a mówił o wizji. Kilka miesięcy temu zobaczył siebie wiszącego w powietrzu z rozpostartymi ramiona, jakby gdzieś w kosmosie, przestrzeni kosmicznej. Miał na sobie jasną szatę i szeroki pas. Biały pas z wytłoczonymi białymi napisami. Po środku widniało napisane wyraźnie jedno imię, na prawo od niego inne, na lewo jeszcze inne. Cały pas miał wytłoczone różne imiona. To centralne było najbardziej wyraźne i sprawiało wrażenie, że było najbardziej ważne. Przypominał mi pas góralski – próbował mi wytłumaczyć wtedy Piotr. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/03/08/4216/

  • No to przepraszam.
  • Kogo przepraszasz ?
  • Tego człowieka.
  • A Ojca ! – wtrącam się szybko.
  • I Ciebie Ojcze.
  • Kogo w pierwszej kolejności przepraszasz ?
  • …….. – zrobił wielkie, zmęczone oczy, w których czaiła się panika, nie chciał zrobić kolejnego błędu. Na wszelki wypadek spuściłam wzrok, bo bałam się, że zaraz wybuchnę śmiechem. Piotr w takich sytuacjach swoim zachowaniem jest bardzo komiczny.
  • Tego człowieka, a potem Ciebie.
  • A nie równolegle ?
  • Ups, a jednak błąd … – pomyślałam.
  • I myślisz, że jesteś taki ważny, bo dużo wczoraj zrobiłeś ? – … wczoraj miał mocne egzorcyzmy.
  • A dzisiaj wszystko to zmazałeś.
  • Przepraszam.
  • Panuj nad swoimi nerwami.
  • Wiśta wio łatwo powiedzieć …, pomyślałem i zobaczyłem oczy Ojca. Znowu był mną zdegustowany. Musiał usłyszeć moje myśli.
  • …….. – nie dałam rady, wybuchłam w końcu śmiechem. 
  • Czy mógłbyś nie słuchać moich myśli ?
  • Niestety słyszę.
  • Ale mam baczenie na ciebie jak niesprawnego na umyśle, bo gdybym cię traktował poważnie, to bym się załamał.
  • Uważam się za żywe srebro – Piotr brnie dalej.
  • Ty to masz mniemanie o sobie… 
  • …. Dajesz tyle emocji, jak cię tu nie kochać – wtrącam się. 
  • Pewnie nie raz Ojcu gula skacze, tak jest na mnie wściekły.
  • Ojcze ? Gula Ci czasem skacze ? – pytam.
  • Jak widzę, co wyczynia ?
  • W twoim zachowaniu widzę Siebie w młodości.
  • ??? …Jak to z młodości ? – to mnie zaintrygowało. Bóg Ojciec był kiedyś … młody ?
  • Przyjmij samo zdanie jako zdanie.
  • Nie roztrząsaj, bo nie jesteś w stanie tego zrozumieć.
  • … W naszym interesie jest, żebyś schudł na żywotność, energiczność, przyjmowanie stresów.
  • Trzymany tu będziesz ile będzie potrzeba i znikniesz stąd.
  • …. Zobaczyłem teraz jak ktoś batem strzela … Czyli … Zniknę tak nagle jak uderzenie batem.
  • Ktoś będzie świadkiem twojego zniknięcia ? – spoważniałam.
  • Tatuś.
  • Tatuś Edward ?
  • Tatuś Edward jest twoim tatusiem fizycznym.
  • Jestem tatusiem duchowym … i nie tylko.
  • Jak to ?
  • Nie martw się. Ty nie będziesz musiała go szukać, bo by ci serce pękło.
  • Dlaczego nie będę musiała ?
  • Magic.
  • Będę miała Alzheimera ?! – bo tylko tak mogę nie pamiętać.
  • Ojciec za bardzo cię kocha, by cię tak doświadczyć.
  • Hmm … Zagadka stulecia. Znikniesz, a ja nie będzie cię szukać….
  • Wyobraź sobie, że tak będzie.
  • A rodzina ?
  • Nikt to nikt.
  • Tylko nie pytaj, czy pani księgowa będzie szukać.
  • Czy ludzie to zrozumieją ?
  • Będą się cieszyć tym, co dostaną.
  • To nie będziesz miał miejsca na cmentarzu ?
  • Nie ma ciała, nie ma grobu.
  • Wypożyczyliśmy go na Ziemię.
  • A ja taki kabareciarz …
  • Nie chodzi o twoje wygłupy, chodzi o twoją obecność.
  • Ale jestem taki mały.
  • Wielkość nie ma znaczenia. Będziesz większy od nich – p. s. wizja z aniołami.
  • … Dzisiaj jesteś podwójnie na plusie.
  • Z głową – … bo mi ją „naprawił”.
  • Rozmową…. O przepraszam…. Z materiałem do opracowania.

Kto by pomyślał, że z tak błahej na początku rozmowy wyjdzie taka nauka.


Wieczorem. Piotr poszedł na egzorcyzmy.

  • Obiecałem Ojcu, że nie będę obrażać więcej ludzi.
  • Jak to zrobisz ? – pyta teraz.
  • Będę bić siebie w szczękę zanim zacznę.
  • Nie pozwolę na to, bo głowę stracisz.
  • Ojciec powiedział, abym wprowadził jeszcze jedną modlitwę…

Czytam swoje zapiski jeszcze raz i wyję ze śmiechu.  Przyjaźń i zażyłość między Ojcem i Piotrem jest cudowna i niepowtarzalna. Tu jest wszystko… ironia, śmiech, emocje, naturalność, miłość, a przy tym niesamowita nauka…

 

Przegrana po stokroć uczy bardziej.

28. 05. 18 r. Warszawa.

Po śmierci Edzia rozpoczęliśmy remont domu. Trwa on z przerwami do dzisiaj, ponieważ albo zima, albo jesień, albo pieniędzy nie ma, albo nowy pomysł naszedł, żeby kafelki zmienić. W tym roku w lutym Piotr zaplanował zrobienie garażu, ale zapomniał o pewnym szczególe. Nie uprzedził o swoich planach naszego remonciarza. Bardzo więc wątpiłam, czy uda się go do nas ściągnąć, ponieważ do niego kolejka od roku stoi długa, bo jak wiadomo fachowców w dzisiejszych czasach jak na lekarstwo.

  • Dobra, zadzwoń do niego – śmieję się Piotrowi w twarz – Sezon na remonty trwa, a ty tak na ostatnią chwilę ?

Piotr niezrażony wyciągnął telefon i dzwoni…

  • Wie pan… Wcale mnie to nie dziwi, że pan dzwoni – odzywa się głos po drugiej stronie słuchawki.
  • Taaaak ? – Piotr zdziwiony.
  • Miałem sen. Ktoś we śnie mi powiedział, abym zarezerwował dla pana czas na remont. Mogę zacząć za kilka dni…
  • …….. – Piotr stał w bezruchu z telefonem przy uchu, chyba się zastanawiał, czy mu się to śni…
  • Taaaaak ? – powtórzył zdziwiony kompletnie.
  •   – patrzę na niego.
  • To jakieś…. szaleństwo – kręcę głową z niedowierzaniem.

Przypomniałam sobie tą rozmowę widząc jak już się remont kończy.

  • Sen ! To ci dopiero. Gdyby tylko wiedział… – zamyśliłam się.
  • Dlaczego się tak spieszysz Ojcze ? – przyszło mi do głowy.
  • Żeby zdążyć na czas.
  • Hmm……

Już sama nie wiem czy lepiej wiedzieć od razu wszystko, czy lepiej nie wiedzieć nic. Ojciec przemawia takimi zagadkami….


Wieczorem.

Wczoraj dowiedziałam się, że córka znajomego ma się raz lepiej, raz gorzej. Mimo, że Piotr codziennie nad nią pracuje, nie widać większych postępów albo tak mi się wydaje, że nie widać. Może nasze oczekiwania są zbyt duże… ?

Dostałam SMS od znajomego, który prosił o pomoc w sprawie chorej córki. 
-Wszyscy coś chcą ode mnie, meczą mnie… – Piotr westchnął zrezygnowany. 
Przeczytałam mu maila na głos, Piotr oparł głowę i się zapatrzył… 
-Widzę w niej wszędzie mini krwotoki, widzę wszystko na czerwono, te krwotoki zderzają się ze sobą… Mogę jej pomóc ? 
-Jak ci dam moc uzdrawiania to nikogo w Niebie nie będzie. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/12/11/a-skad-wiesz-jaki-jestem/
  • Dlaczego Ojcze tak jest ?
  • A kto powiedział, że Piotr ma ją uzdrowić ?
  • To fakt, nikt… – … szkoda. Zaczęłam na tym myślę szerzej…
  • Zauważyłeś, że ci co wierzą mają zawsze jakieś… – nie wiedziałam jak to nazwać – … próby swojej wiary ?
  • Dlaczego ci co najbardziej wierzą, najbardziej są testowani ?
  • A skąd wiesz, że wierzysz ?
  • ???!!! – pytanie mnie zaskoczyło.
  • Jak pijesz tę kawę to wydaje ci się, że wierzysz.
  • …. – …. niesamowite.

I jakie to prawdziwe ! Jak łatwo mówić „wierzę”, kiedy wszystko jest ok. Kiedy się jest zdrowym, szczęśliwym, spokojnym, ma się pieniądze na „przysłowiową kawę”, kiedy słońce świeci, kiedy kochamy lub jesteśmy kochani… Jak łatwo mówić wierzę… Człowiek do końca siebie nie zna, dopóki nie zostanie przygwożdżony do ściany. Wtedy widzi się nagiego.

  • Wiesz kiedy kręgosłup twardnieje ? – …. kształtuje się.
  • Zwycięstwa ? Najbardziej uczą przegrane…
  • Przegrana po stokroć uczy bardziej.
  • Niesamowita lekcja – pomyślałam.
  • To NIP przegra ? – Piotr się włącza.
  • Pan Bóg nie potrzebuje przegranej, żeby się uczyć.
  • A poza tym chcesz powiedzieć, że zło ma wygrać ?
  • Nie po to jest taka skomplikowana koronka, żebym miał przegrać.
  • Pan Bóg was ! uczy.
  • Hmm….
  • Czy Ojciec tworzy aniołów dalej ? – pytam.
  • Nie, ma stałą ilość – Piotr pewnie – Musi być równowaga.
  • Ale tych dobrych jest coraz mniej. Więcej jest na dole – przypominam sobie rozmowę.
- Upadek moralny postępuje. 
- To jest nieuniknione. 
- Dużo więcej wierzących jest przychodzących z tobą, niż przy pełnych w niedziele. 
Miał na myśli poranne msze w ciągu tygodnia. Rzeczywiście, przychodzi tam niewielka i ta sama grupa ludzi, mniej więcej średnio 15 osób. Ile trzeba mieć zaparcia w sobie i wiary, by budzić się codziennie o 6.00 rano i biec na 7.00 do kościoła, wiedzą tylko oni sami. 
- Ile jest Czarnych, 3/4 ? 
- Znacznie więcej. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/06/18/choc-nie-ma-mnie-tu-to-jestem-bo-ojciec-jest-tu/
  • Co jest lepsze ?
  • Dwudziestu nijakich, czy jeden konkretny ?

  • Twoja książka pokazuje bliskość Boga. Jego normalność – Piotr zamyślony.
  • Zobaczyłem, że będzie złota i gruba.
  • Przecież rozmawiamy jakbyśmy przy rosole rozmawiali.
  • Dlaczego rosół ? – Piotr zdziwiony.
  • Rosół dla pokrzepienia.
  • Ale numer ! Ja rzeczywiście słyszę ! Bo tego bym nie wymyślił.

Oglądaliśmy film „Ocalony”. https://www.filmweb.pl/film/Ocalony-2013-613320 Film na faktach, więc tym bardziej robił wrażenie. Nie mogłam go oglądać do końca ze względu na drastyczność scen, ale Piotr był w swoim żywiole.

  • Wykończyłbym ich wszystkich. Nie wypuściłbym Talibów…

Za głowę się złapałam co wygaduje. Moja pierwsza myśl…

  • Mam nadzieję, że Ojciec tego nie słyszał…

29. 05. 18 r. Warszawa.

  • Dzisiaj w kościele słyszę „ostatni będą pierwszymi”. Poszedłem do komunii, podchodzi ksiądz i zabrakło dla mnie opłatka. Podchodzi drugi i jemu też zabrakło. Zostałem sam jak palec przed tym ołtarzem i czekałem na opłatek. I tak ostatni staje się pierwszym… – cieszy się zadowolony.
  • A mi się wydaje, że zabrakło dla ciebie za wczorajsze gadanie. Chciałeś ich załatwić, więc opłatek ci się nie należy !
  • Nie chełp się… teraz słyszę.
  • Czyli mam rację ? – cieszę się. Uwielbiam mieć rację.
  • Ojciec jest niesamowity.
  • Czy zaczął się proces podlizywania ?
  • Stwierdzam fakt.
  • A może jednak trochę się podlizujesz ?
  • Może trochę.
  • Mawiasz jak Mickiewicz urodzony w Nowogródku.
  •  Nowogródku ? Urodził się tam ? – pyta mnie Piotr szeptem.
  • Nie wiem.
  • Jesteś pewny, że w Nowogródku ? – Piotr pyta Ojca. 
  • Ja tak, a ty ?
  • Ok, już nic nie mówię.

Sprawdzam oczywiście natychmiast; Adam Mickiewicz ur. 24 grudnia 1798 w Zaosiu lub Nowogródku. (Wiki)

Malutkie słowo „lub” postawiło moje włosy pionowo. Bóg Ojciec naprawdę wie wszystko…


Piotr poszedł się pomodlić. Gdy wrócił…

  • Zobacz, całą koszulkę mam mokrą, tak się modliłem !
  • Nie przesadzaj, z parę miejsc miałeś sucho.
  • ……… – wybuchnęliśmy śmiechem, nigdy nie będzie za mało modlitwy.


Dopisane 13. 02. 2019 r.

  • Mawiasz jak Mickiewicz urodzony w Nowogródku.

Ciekawe… Jeśli wyjdzie ta książka na światło dzienne, czy dane historyczne zastaną skorygowane ?

Obecny Dom – Muzeum Adama Mickiewicza nie jest tamtym, rodzinnym domem poety, lecz jego repliką. Nie zmienia to jednak faktu, że jego historia jest ciekawa. Nasz poeta urodził się, jak wiadomo, 24 grudnia 1798 roku w dworku Mickiewiczów w Zaosiu, odległym od Nowogródka (Навагрудак) o ponad 60 kilometrów. Nie ma to jednak, poza ustnymi zapewnieniami rodziców i położnej, żadnego potwierdzenia w dokumentach. W najważniejszym – akcie chrztu, jest tylko data plus informacje o rodzicach i rodzicach chrzestnych noworodka. Brak natomiast zwyczajowej informacji gdzie i kiedy dziecko urodziło się. Stąd nadal pewne wątpliwości, przypuszczenia, że może jednak poród odbył się w Nowogródku, ewentualnie w innym istniejącym wówczas Zosiu, położonym o7 km od miasta. Jak było na pewno, już się chyba nie dowiemy. Nie ma jednak żadnych niepodważalnych dowodów, że uznana za oficjalną data i miejsce urodzin nie są prawdziwe. http://www.krajoznawcy.info.pl/rodzinny-dom-adama-mickiewicza-26664

Kielich krwi Mojej.

22. 05. 18 r. Warszawa.

Mam prawdziwy dylemat czy się przeprowadzać do Krysi, czy nie. Remont się kończy i trzeba będzie podjąć decyzję.

  • Ojcze, zdecyduj za nas.
  • A myślałem, że posłałem wojownika.
  • Tak będzie lepiej.
  • Jeśli za was zadecyduję, to decyzja będzie stanowcza i dziwna.
  • Dziwna ? – pomyślałam ciekawe dlaczego ?
  • To niech tak będzie, oby była Twoja – mówię dalej.
  • Wyczuwam tu cwaniactwo.
  • Spójrz… miałam spojrzeć na niebo, a tam chmury, które szybko przepływały.
  • Nie bój się tego, czego jesteś pewna co w tobie umieściłem.
  • A jak masz wątpliwości, spójrz na swój brzuch.
  • ……. – czyli na pieczęć – chmurkę.
  • Wbrew pozorom masz oczy i uszy, a on jest ślepy, ale ma inne widzenie.
  • Wiesz jaka byłaby moja decyzja, ale szkoda mi Piotra.
  • A mi go nie szkoda za tego ( ps. Eduard Deisenhofer), skoro to odkryłaś.
  • ?! Wow…. – już o tym zapomniałam.
  • We śnie ktoś mnie dzisiaj zapytał… – Piotr pociera czoło.
  • Czy ty jesteś tym kim jesteś ?
  • We śnie! Ale pamiętałem co mam odpowiedzieć i powiedziałem
  • Jam jest…. i obudziłem się, przestraszyłem się, że to pycha.
  • Ja jestem tylko Piotr.
  • Dobre sobie.
  • Wiesz czym jest kożuch na mleku ?
  • Zakrywa to co w środku.
  • Niewielu lubi kożuch, ale mleko prawie wszyscy.
  • Co to znaczy ?
  • Hmm… Może to co przewidział Ojciec ? Odkryje imię twoje prawdziwe.

Wieczorem.

Piotr chodzi zmęczony z niedospania i z powodu problemów w firmie.

  • Idę się pomodlić, bo wczoraj nie dałem rady, choć ktoś za 5 dwunasta pociągnął mnie za stopę, żebym się modlił.
  • Nie gniewam się, w końcu jesteś człowiekiem.
  • Też masz prawo być zmęczony.
  • Jestem człowiekiem ?
  • Jesteś człowiekiem.
  • Widzisz jak brzmi to dumnie ?
  • A gdybym chciał, żebyś został na zawsze ?
  • ……. – Piotr się zawahał.
  • Zostałbym, tylko zostaw mi tę niewiastę … to niby do mnie.
  • Musiałbym ją spytać.
  • Chcesz zostać?
  • ……. – no zamurowało mnie. W pierwszej chwili pomyślałam nie chcę, w drugiej, że jak trzeba to zostanę.
  • Ja nie wiem… Spełnię twoją wolę Ojcze, a jak Ty chcesz ?
  • Zdałeś egzamin.
  • ……. – czy ja zdałam ? Nie mam pojęcia, ale wątpię.

23. 05. 18 r. Warszawa.

Na kawie.

  • Homiel powiedział, że Edziu będzie w domu dopóki jest mama.
  • Film obejrzał i się przeraził.
  • Za życia samotna. Miał możliwość naprawy, więc naprawia. Poprosił o to.
  • O ! To ciekawe, czyli zmarli oglądają podsumowanie swojego życia, plusy i minusy – pomyślałam.
  • Czy u nas też tak będzie? – Piotr.
  • To dotyczy ludzi.
  • Czyli co ?
  • Czyli dałem ci odpowiedź.
  • Ale przecież jestem człowiekiem.
  • Teraz tak.
  • O ! To ciekawe, może nie–ludzie są inaczej oceniani ? – pomyślałam znowu.

Wieczorem.

  • Ktoś mnie obgaduje, zobacz jakie mam czerwone uszy ! – Piotr pokazuje i rzeczywiście są czerwone na maksa.
  • Ciekawe kto mnie tak obgaduje…
  • Dumasz i dumasz, pewnie ty myślisz o sobie…
  • …….. – roześmieliśmy się soczyście.
  • Homiel, jaką dzisiaj dasz nam lekcję? – spytałam nieoczekiwanie.
  • Ty to się umiesz zebrać z pytaniem ! Włosy mi stanęły dęba.
  • ……. – śmiech.
  • Dobra… Czas na mnie, idę zrobić egzorcyzmy. Idę zrobić swoją robotę – Piotr podniósł się ciężko.
  • Robota ?
  • A nie ?
  • To misja.
  • Dla mnie to zadanie, czyli robota.

I poszedł. Wrócił znacznie później niż zwykle.

  • Ale miałem dzisiaj !
  • Zacząłem się modlić i chyba znalazłem się tam ! – wskazał palcem na niebo.
  • Ktoś mi podał kielich, napiłem się trochę i czułem, że przez moje gardło coś przepływa. Czułem Ojca obok, był też Chrystus…
  • Ale tak na żywo ? Wyłonił się zza przesłony ? – dopytuję.
  • Nie, nie zrozumiesz tego. To było tam ! – i znowu pokazuje palcem w górę.
  • Zostawiłeś Mi kielich goryczy.
  • Mam nadzieję, że zamienisz go w wino słodkie.
  • Będziesz czynił tak jak Ja czynię, bo Ja jestem w tobie.
  • Dostaniesz to, o co prosiłeś.
  • To co odjąłem ci, to ci zwrócę.
  • Powoli musisz pożegnać się ze swoim imieniem.
  • ……. – zastygam, bo słowa brzmią bardzo poważnie.
  • Ojciec mówił dziwnym językiem, ledwo zapamiętałem, tylko słuchałem. Nie jestem w stanie dokładnie powtórzyć.
  • Po polsku ?
  • Po polsku, ale dziwnie.
  • Jak wyglądał ten kielich ?
  • Szkło matowe, białe, złote obwódki na górze i na dole złote.

  • Czy to przyjmujesz ? pyta teraz.
  • …….. – pytanie zaskoczyło Piotra.
  • Przyjmuję.

Zapadliśmy w zadumę. Nie rozumiejąc do końca co się wydarzyło, zaczęliśmy oglądać TV. Jakaś grubawa babka dziwnie wystrojona zwróciła Piotra uwagę.

  • Gruba, ale na pewno dobra.
  • Czuj daną osobę, nie kieruj się wyglądem.
  • ………
  • Ciekawe co ta wizja z kielichem znaczy – podchwytuję możliwość, że odezwał się Ojciec.
  • Jeśli twój mąż będzie fruwać nie myśl sobie, że będziesz tak sobie siedziała.
  • Przywiązał cię linami i też będziesz fruwać.
  • Gdzie ci będzie lepiej ?
  • Więc co będę robić ?
  • To co umiesz najlepiej i to co robisz teraz czyli pisać.
  • Czym był ten kielich … Ojcze ?
  • Pan Bóg wlał Siebie w niego.
  • …….. – spojrzeliśmy na siebie, bo czy tak dosłownie ?
  • Poczułem jak leci przez gardło. Słodkie to to nie było – Piotr zdziwiony.
  • Na słodkie nie zasługujesz.
  • To, że walczysz teraz nie znaczy, że zostało ci zapomniane.
  • To jak on ma wrócić do Ciebie mając taką przeszłość ? – pytam.
  • To nie twój problem „twoja rozczochrana”.
  • Ten kielich… Jakie to ma znaczenie na przyszłość ?
  • Poczytaj co pisałaś – … wcześniej.
  • Hmm….
  • Usłyszałem…
  • Kielich krwi Mojej.


Dopisane 05. 02. 2019 r.

Nie zastanawiałam się wcześniej nad znaczeniem kielicha. Oczy szerzej otworzyłam przeczytawszy adnotację w Biblii; „Puchar” lub „kielich” wina czy innego napoju upajającego jest obrazem przenośnym gniewu Bożego, często stosowanym u proroków.

Wydaje się, że nie tylko symbolem gniewu.

PSALM 16; 5 Pan częścią dziedzictwa i kielicha mego : To właśnie Ty mój los zabezpieczasz.

MT 20; 22 Odpowiadając Jezus rzekł: «Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?» Odpowiedzieli Mu: «Możemy». 23 On rzekł do nich: «Kielich mój pić będziecie.

ŁK 22; 40 Gdy przyszedł na miejsce, rzekł do nich: «Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie».4 A sam oddalił się od nich na odległość jakby rzutu kamieniem, upadł na kolana i modlił się 4 tymi słowami: «Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!»

J 18; 11 Na to rzekł Jezus do Piotra: «Schowaj miecz do pochwy. Czyż nie mam pić kielicha, który Mi podał Ojciec?»

Kielich to też symbol drogi życia (losu), jaką przygotował Ojciec.

  • Zostawiłeś mi kielich goryczy – w którymś momencie odejście od Boga.
  • Mam nadzieję, że zamienisz go w wino słodkie – i powrót do Boga.
  • Czy to przyjmujesz ?

Nasze życie można często przyrównać do picia z kielicha. Gdy synowie Zebedeusza kłócili się o miejsce po prawicy i lewicy Jezusa, Pan zapytał ich, czy są w stanie żyć podobnie, jak On słowami: „Czy możecie pić z kielicha, z którego i ja piję?”. Moje życie jest tym, co piję. Mój kielich to mój los, udział w nim. Gdy piję gorzki napój – moje życie jest ciężkie, gdy piję słodycz – moje życie przeżywam w lekkości. Możemy żyć na sposób Chrystusa, lecz o naszym wywyższeniu czy poniżeniu decyduje sam Bóg.

Nam również zdarza się pić z Jezusowego kielicha. Przechodzić wraz z Nim i dobre i złe. Błogosławieństwo i posłuszeństwo, poczucie osamotnienia i lęk. I w naszym życiu są momenty, kiedy pijemy pełnymi haustami. Gdy czujemy, ze Pan nas wypełnia aż po brzegi! Wiara przecież ma być radością i przynosić radość jak dobre, wystałe wino! Chodzić z Jezusem do domów grzeszników, celników i nierządnic i przynosić im pociechę i właściwe Słowo. Lecz w pewnej chwili przychodzi kielich załamania. Uświadamiamy sobie, że ktoś za nas zapłacił a cena za to, byśmy żyli wiecznie jest bardzo wysoka. Że w życiu muszą nastąpić również i te chwile niepopularne i niewygodne, momenty, gdy to ja jestem tym, który musi iść dalej. Ktoś to przecież musi zrobić. Nie będzie nikogo innego. Nastanie taki ogród Getsemane, gdy każdy z nas weźmie do ręki kielich goryczy z prośbą, by nie musiał go wypić, „[n]ie moja, lecz Twoja wola niech się stanie”. Krzyż. Żółć zmieszana z winem lub ocet. Wino wzbogacone mirrą. Tyle zostało z uczty Baranka? Nie, nie chcę. To nie jest to upojenie, na które tak bardzo czekałem.

Prawdopodobnie nieczęsto zastanawiamy się nad tym, co to znaczy pić kielich Chrystusa. Że wiara znaczy przeżywanie tych gorzkich i słodkich chwil. Że od Boga nie mamy oczekiwać i przyjmować tylko tego, co dobre. Że przecież ten kielich goryczy podaje bądź odbiera nam właśnie Bóg, nikt inny. Gdy więc będziemy jutro spoglądać na kielich i pić z niego, pamiętajmy o tym.     http://reformowani.org.pl/kazania/teksty/1151-kielich-goryczy

Przeżywaliśmy wszystko razem. Ojciec też.

20. 05. 18 r. Warszawa.

Jechaliśmy do Kazimierza, miałam wszystko przygotowane, zeszyt, długopis jeden i drugi, na wypadek, gdyby ten pierwszy padł, bo tak się już zdarzało. Homiel jednak milczał i to mnie zaniepokoiło. Prawie się nie odzywał, więc i Piotrowi głupoty zaczęły przychodzić do głowy.

  • Jak byś zinterpretowała wiersz „Świtezianka” ?
  • ……. – spojrzałam na niego, czy się dobrze czuje.
  • Wiersz nie dla ciebie, tyś wojownik.
  • …… – ulżyło mi, że chociaż Homiel jest po staremu.
  • Co znaczyło MM u Jadwigi ? – wczoraj to odkryłam.
  • To co teraz.

I koniec rozmowy.


Dojechaliśmy do Kazimierza i skierowaliśmy się prosto do klasztoru trafiając dokładnie na początek mszy. Przemknęliśmy bokiem i dotarliśmy do naszej ukrytej kaplicy, gdzie kiedyś dostaliśmy od Maryi krzyż. Byliśmy w niej sami i oboje mieliśmy z czasem wrażenie, że cała msza odbyła się wyłącznie dla nas. Kiedy ksiądz powiedział, że właśnie dzisiaj jest dzień Ducha Świętego i to koniec okresu wielkanocnego, spojrzeliśmy na siebie przypominając sobie słowa, że po Wielkanocy Pendolino.

Po zakończeniu mszy poszliśmy do krzyża Chrystusa, którego twarz wydaje się ciągle żywa. Piotr dotknął jego głowy i cały krzyż gwałtownie się poruszył co spowodowało, że serce stanęło mi w gardle, bo wyglądało to tak, jakby Chrystus się obudził. Sekundę po tym dołączył do nas starszy zakonnik, z którego biło niesamowite ciepło.

  • Zakochani? – spojrzał na nas i na Jezusa, dając do zrozumienia, że miał na myśli zakochani w Chrystusie.

Nerwy mi puściły i zalałam się łzami. Zakonnik spojrzał ze zrozumieniem, Piotr zaczął coś tam tłumaczyć, a ja nie mogłam przestać płakać. Nie wiem co się stało.


Wracając do Warszawy Piotr zaczął wspominać swój atak serca.

  • Ten lekarz co zdiagnozował u mnie ostrą niewydolność, nie powinien mnie w ogóle z gabinetu wypuścić – Piotr z pretensjami po dwóch latach.
  • Powinien zadzwonić na pogotowie, bo miałem już ostry zawał i wiedział to.
  • No właśnie, dlaczego tego nie zrobił ?
  • Bo nie wybrałby najlepszej opcji.
  • Ważne, że było skuteczne.
  • Czekali odpowiedni ludzie na szachownicy.
  • ……. – faktycznie. Trafiłby nie wiadomo gdzie, a tak trafił gdzie miał trafić.
  • Dlaczego to takie skomplikowane? Gdyby trafił na pogotowie, to nie trafiłby do Cisowskiego ? – nie mogłam zrozumieć dlaczego była potrzebna aż taka łamigłówka.
  • To były trudne chwile – Piotr się zamyślił. 
  • Nie mieliście trudnych chwili. 
  • Mieliśmy trudne chwile.
  • Przeżywaliśmy wszystko razem. Ojciec też.

Wieczorem.

Piotr oglądał w TV program przyrodniczy. Z poczwarki wyłania się piękny motyl. Piotr patrzy i patrzy…

  • Ojcze, ale to wszystko stworzyłeś !… To jest…
  • No dokończ.
  • No…. rewelacja ! Ale Ci się to wszystko udało ! – pełen podziwu.
  • Ty Mi się nie udałeś, ciągle się opierasz.
  • Bo to wszystko niemożliwe ! – … co się dzieje.

Słuchałam tego z przyjemnością. Naprawdę, to wszystko jest niewiarygodnie niemożliwe.


Po egzorcyzmach.

Podczas modlitwy Ojciec przypomniał mi; przywróć mi imię moje. Dziwne zdanie tak po roku ?

- Co się dzieje z tatą?! 
Dopiero wtedy nastawiłam ucho bardziej, próbując zrozumieć co mówi. 
- Ojcze niebieski przywróć mi imię moje… Ojcze niebieski przywróć mi imię moje… Ojcze niebieski przywróć mi imię moje…
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/04/01/bedziesz-tym-ktorym-jestes-naprawde-maska-zostanie-zdjeta/
  • ……. – od razu pomyślałam, że rok to będzie dopiero w sierpniu.
  • Nie ma roku.
  • A widzisz ! – ucieszyłam się, że miałam rację.
  • Masz odpowiedź odnośnie daty.
  • Co to znaczy; przywróć mi imię moje ?
  • Które ?
  • No nie wiem.
  • Bo wszystkie zawarte są w jednym, wszystkie z jednego i w jednym są wszystkie.

21. 05. 18 r. Warszawa.

Piotr niewiele mówił, wydukał tylko, że w kościele na mszy zobaczył fotel Ojca, a z niego niebieską energię, która jak siatka oplata całą ziemię.

  • Homiel mi mówi, żebym zajął się modlitwą…. Ciągle coś ode mnie chce.
  • Za dużo się nie chwal, każdy coś chce.
  • Tam chcą, tutaj chcą, wszędzie chcą.
  • Dlatego nikt się nie pchał.

 



Dopisane 02. 02. 2019 r.

  • Bo wszystkie zawarte są w jednym, wszystkie z jednego i w jednym są wszystkie – dzisiaj wiemy o co chodzi, ale nie wiem, czy mogę to tutaj dzisiaj wyjaśniać. Za wcześnie. 

Jest pewna interesująca informacja w życiorysie Jadwigi;

Według zapisów kronikarzy Święta Jadwiga uprawiała surowe umartwienia. Jej kierownikiem duchowym był krakowski dominikanin Henryk Bitterfeld, autor traktatu o Komunii świętej i traktatu ascetyczno-mistycznego napisanego specjalnie dla Jadwigi. W swym życiu harmonijnie łączyła kontemplację z działalnością praktyczną, co wyraziła również w nawiązującym do Ewangelii symbolu dwóch przeplatających się liter MM (Maria i Marta), który poleciła umieścić na ścianach swej komnaty, a chcąc, by chwała Boża nieustannie rozbrzmiewała w katedrze wawelskiej założyła i zapewniła utrzymanie Kolegium Psałterzystów, którzy dzień i noc śpiewali psalmy przed Najświętszym Sakramentem. (WIKI).

Historycy się mylą. To nie Maria i Marta. To Maria Magdalena… tak powiedział Ojciec jakiś czas temu.

  • Skąd Jadwiga wiedziała, że MM to Maria Magdalena, a nie Maria i Marta ?
  • A skąd wiesz teraz ?
  • ……. ?!

Wygląda na to, że jej też powiedziano. To nie legenda, że Jadwiga rozmawiała z Chrystusem. 

Jak kochasz Ojca, pokażesz przez czyny.

17. 05. 18 r. Warszawa.

Piotr spóźnił się dzisiaj na kawę, ponieważ spotkanie biznesowe, które miało trwać 5 minut trwało godzinę.

  • Spotkałem dzisiaj bardzo wierzącego człowieka. Jest szefem oddziału banku. Zaczęliśmy rozmawiać o Bogu i on się rozpłakał.
  • Poczuł, że nie jest sam.
  • Rozmawialiśmy, że trzeba walczyć ze złem… Trzeba te gacki rozwalać ! – Piotr bardzo mocno to podkreślił i już się rozglądał, aby komuś przylać. Adrenalina mu buzowała.
  • To rozwalaj. Bądź stanowczy i nieugięty.
  • ……. – śmieję się głośno. 
  • Homiel! Takie słowa w ustach anioła ?!!! Czy ja mam to pisać ?
  • Pisać.
  • Powiadam ci, że jabłko od jabłoni daleko nie upada.
  • Jak ci mówię twoim językiem, to bardziej zrozumiesz.
  • …….. – śmieję się dalej, ale już coraz słabiej…
  • Mówię ci, trzeba z gackami walczyć codziennie… Nie po to mi Ojciec pokazał; Dopóki on jest, nie przejdziemy.
Piotr w tym momencie przypomniał sobie wizję sprzed kilku tygodni, którą szczerze mówiąc zignorowałam. Widział gacki wychodzące z podziemi galerii handlowej „Arkadia”. Wychodzili na powierzchnię jak żołnierze, jeden za drugim. W pewnym momencie dowódca się zatrzymał i wstrzymał ręką pozostałych. Powiedział coś dziwnego;  
- Dopóki on jest, nie przejdziemy. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/02/15/nie-tylko-modlitwa-jest-wazna-ale-przyjmowanie-chrystusa-jest-wazne/
  • Czy zastanowiłeś się nad wagą tych słów ?
  • Jaka to odpowiedzialność ?
  • ……. – rzeczywiście, dopiero teraz zastanowiłam się nad tym głębiej. Jak jeden człowiek może mieć taką władzę, aby powstrzymać piekło ?
  • Jeśli kochasz Ojca naprawdę, nie pozwól im przejść.
  • Jak kochasz Ojca, pokażesz przez czyny.
  • Nie to co mówisz, lecz to co robisz.
  • A Ja cię wspieram we wszystkim.
  • Ola robi swoje, ty swoje.
  • Fala zmieni układ sił. Po raz ostatni.
  • . To będzie trudne… – zamyśliłam się i już nie byłam taka pewna, czy to na pewno Homiel przemawia.
  • Gdyby było łatwe, poszedłby Walendziak.

Wieczorem.

Piotr wyjeżdża jutro do Wrocławia. Przygotował sobie dwie wizytówki, które położył na parapecie, a dokładnie na kartce, na której była wydrukowana modlitwa do egzorcyzmów. Była wydrukowana, żeby Piotr mógł się nauczyć jej na pamięć. Tego co się tam położy, nie da się ani przeoczyć, ani zgubić.

Przybiega do mnie…

  • Wiesz co się stało? Jedna wizytówka zniknęła. Nie ma jej nigdzie !
  • Sprawdź, może gdzieś leży.
  • Ja już chyba wariuję – zmęczonym głosem wraca i szuka wszędzie.

Nic to nie dało, więc zmęczony jeszcze bardziej poszedł do komputera i włączył muzykę. Zaczął słuchać motyw przewodni z filmu „Pod wiszącą skałą”. https://www.youtube.com/watch?v=BP1OeuKGZTg&t=14s

  • Wiesz co mówi Homiel ?
  • Słuchasz muzyki ? Pamiętasz jak zniknęły te dziewczyny ?
  • Homiel oglądałeś ?
  • Tak zniknęła twoja wizytówka.
  • Ale po co Wam to ? – dziwi się.
  • Twoja wizytówka wtopiła się w modlitwę.
  • Ważna rzecz się stała, a ty taki spokojny ?
  • Ale dlaczego ? – pytam, no bo po co ?
  • Ignoranci.
  • ……..
  • Upomnę się o Swoje.
  • Zabraliśmy nie wizytówkę, a twoje nazwisko.
  • Powinieneś się już przyzwyczajać, ciągle się dziwisz Mały.
  • Do czego było potrzebne to nazwisko napisane na kartce ?
  • Wszystkim rozdajesz, a Mi nie dałeś.
  • ?! 

18. 05. 19 r. Warszawa.

Wieczorem.

Piotr chodzi wkurzony po otrzymaniu informacji, że wkrótce wchodzą nowe przepisy dotyczące VAT-u. http://ksiegowosc.infor.pl/tematy/vat-2018/

  • Teraz to na pewno upadnę, zobaczysz. Będę miał zatory płatnicze i zbankrutuję ! Zbankrutuję w końcu !
  • Myślisz, że Ojciec do tego dopuści ? – jestem rozbawiona.
  • Pensję mi przecież płacisz. Myślisz, że będzie chciał, abym była bez pensji ? – śmieję się. Bardzo ufam Ojcu i wiem, że nie tego chce.
  • Będziesz przyjmować tą jałmużnę, kiedy będziesz miała swoje ?
  • ???!!!
  • Co ty się przejmujesz ? Nie widzisz co się dzieje, co tobie szykują ?
  • Więc nie myśl o podzielnej płatności, bo jest mało czasu i cię nie dotknie.

Piotr stanął na środku pokoju w bezruchu.

  • Mało czasu ?
  • Mało czasu zostało, więc zajmij się innymi sprawami.
  • Widzisz ? – uspakajam Piotra – I cię nie dotknie... powiedział Ojciec, więc przestań być taki nerwowy.
  • A z Marcinem, to dlaczego odchodzi ? Sytuacja się zagęszcza.
  • My nie zagęszczamy, My czyścimy przedpole.
  • Ale co znaczy mało czasu zostało ?
  • ……. – cisza.

Piotr poszedł się pomodlić. Wrócił i ……

  • Podczas egzorcyzmów kątem oka widzę, że na podłodze pełzają czarne robale. Wchodziły pod moje łóżko. Schyliłem się i chciałem jest zebrać i wywalić, ale jak dotknąłem okazało się, że przechodzą mi przez palce jak hologram. Widziałem je wyraźnie, ale one były nie z tego świata. Więc zacząłem modlić się mocniej.
  • Rozłożyłem swoje ręce i zobaczyłem, jak ręce przykłada mi też Jezus, a potem jak przez mgłę zobaczyłem, że do naszych rąk przykłada ręce też Ojciec. Poczułem, że powoli ten okres się kończy i poczułem energię Maryi.
  • To musiał być piękny widok – pomyślałam.
  • Coś się na pewno stanie, więc jutro jedziemy do Kazimierza. A ja wiem, czy będziemy mogli jeszcze jeździć ? Ojciec mówił mało czasu, to jedziemy.
  • Nie strasz jej, bo uruchomi swoją niepotrzebną wyobraźnię.
  • ……. – powiedział idealnie, bo już układałam w swojej głowie różne warianty rozwoju wypadków.

Było tak jak miało być i będzie jak ma być.

14. 05. 18 r. Warszawa.

Piotr przychodzi do domu i jeszcze w progu…

  • Ale mnie dzisiaj zaskoczyła moja nowa księgowa !
  • Wchodzi do pokoju, patrzy się na mnie i mówi…
  • Ale ma pan fajną białą chmurę wokół siebie, taką aurę białą ! Ale to fajnie wygląda !
  •  i się rozgląda wokół mnie. Nie chciałem z nią wchodzić w dyskusję, tylko zmieniłem szybko temat.
  • Jasny gwint! Kolejna „nienormalna” ? – śmieję się.
  • Ty normalnych nie przyciągasz – zamyśliłam się zaraz.

Po pierwsze co to za chmura, aura i dlaczego Ojciec podsyła nam takich ludzi do pracy, którzy potrafią to dostrzec ? Niemal każdy z naszych pracowników ma coś specyficznego w sobie.

  • Hmm… Może twoja księgowa widziała Homiela ?
  • Widział pan! Wielka chmura przeleciała koło pana... tak powiedziała dokładnie. Dziwne, oni widzą, a ja nie – Piotr się zamyślił.
- Dzisiaj rano w kościele Jezus powiedział mi.... 
- Duch twój i ciało twoje będzie świecić. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/07/14/poswiec-sie-dla-tego-swiata-i-wroc-do-mnie/ 
  • Marcin odchodzi. Dostał nową ofertę pracy, gdzie dają mu służbowy samochód i wyższą pensję. Mój najlepszy człowiek odchodzi – Piotr był podłamany.
  • ??? – dzwonek zadzwonił mi w głowie.
  • Przypominasz sobie słowa Homiela, że ludzi rozdysponuje przed końcem ? Zaczęło się ?
  • Nie wiem, ale szkoda, że zaczynają od tych najlepszych.
  • Tamten nie był najlepszyOjciec wspomniał o naszym byłym już pracowniku chorym na schizofrenię.

Nie był najlepszy nie dlatego, że miał schizofrenię, ale dlatego, że notorycznie kłamał i oszukiwał. Piotr trzymał go u siebie osiem lat, aż w końcu sam odszedł… do lepszej pracy oczywiście.

  • Nooo, to zaczyna być interesujące. Ciekawe co dalej – myślę głośno.
  • Dasz radę bez Marcina ? 
  • W ogóle się tym nie przyjmuj.
  • Ile chcesz pływać ? Ile chcesz pilnować ich spraw ? Ile chcesz to robić ?
  • To z czego mam żyć jak wszyscy odejdą ?
  • Oczekuj manny z nieba.
  • To mam grać? A może ta manna to inna praca z pensją za 100 tys ? – zażartował.
  • Takie pensje to tylko u złodziei, narkotyków, a znacznie więcej u Nas.
  • Za rok będziesz w całkiem innym miejscu niż teraz.
  • ……. – być w innym miejscu może znaczyć wiele. Dosłownie i w przenośni.
  • Nie wiem, czy Marcin nie robi błędu. Miał u mnie dobrze.
  • Daj już spokój, to Ojca plan – nie widzę żadnego sensu nad tym się roztkliwiać.

Piotr poszedł się pomodlić. Wrócił po godzinie…

  • Ledwo zacząłem Pan Bóg mówi…
  • Nim odejdziesz jeszcze kolejna zmiana cię czeka.
  • ???
  • Myślisz, że coś jest dziełem przypadku ?
  • Mówię do Ojca… Jestem tak zmęczony, ręka mnie dzisiaj bolała…
  • A może źle spałeś ?
  • …….
  • No właśnie, a może źle spałeś ? – uśmiecham się.
  • Nie zdążysz umrzeć, nie pozwolę ci.
  • Nie zdążysz umrzeć… Co to za dziwne zdanie – pomyślałam.
  • Z Panem Bogiem nie ma dyskusji.
  • A z tobą jest dyskusja ?
  • Nooo jest – odparł po namyśle.

Zaczął się na kanale Polsat film – „Exodus – Bogowie i Królowie”. Wiem, wiem, oglądaliśmy go już wiele razy, ale ponieważ nie było nic lepszego znowu zaczęliśmy oglądać. Poza tym… Bardzo lubię ten film. Bardzo lubię fragmenty, gdzie Bóg rozmawia z Mojżeszem. Mam wrażenie, że ten kto pisał te dialogi, nie pisał je sam.

  • Ojciec lubi ten film – powiedziałam w zamyśleniu.
  • Lubię.

Gdy dochodziła 21.00 Piotr przełączył na „Milionerów”. A potem znowu na Polsat, za chwilę na TVN i znowu na Polsat. Żyły wyszły mi na czole i myślałam, że go zaraz czymś zdzielę.

  • Musiałem wrócić do filmu.
  • Nie mam zamiaru konkurować z Milionerami… powiedział Ojciec. Dlatego musiałem wrócić na film.
  • ???!!!  – śmiałam się głośno przeszczęśliwa.
  • A mówiłam ! Ojciec naprawdę lubi ten film.
  • Ty córko Mnie rozumiesz, bo ze Mnie jesteś.
  • Pieczęć jest chyba jasna – … czyli oczywista. 
  • …….. – kurcze, serce mi się ścisnęło. Czyż to nie jest najpiękniejszy komplement na świecie ?

Zamilkłam i spisywałam na bieżąco co się dzieje.

  • Co tam chroboczesz ? – Piotr mruczy pod nosem.
  • Zostaw ją.
  • Kiedyś pytałam dlaczego Ojciec pokazuje się jako chłopiec. Miałam też wizję, w której był chłopcem. Powiedział wtedy, że nie jestem gotowa, by się dowiedzieć.
  • I podtrzymuję to.
  • …….. – nie, nie obraziłam się, ale znowu roześmiałam się na głos. Szczerość do bólu.

Oglądamy dalej…

  • Tak było ? Ojcze ?
  • Tak być nie mogło, ale ta wersja Mi się podoba i nie zadawaj pytania, a jak było.
  • Szkoda – śmieję się, bo już układałam w głowie to pytanie.
  • Było tak jak miało być i będzie jak ma być.
  • Coś się stanie w najbliższym czasie ? – Piotr zaczyna.
  • Idziesz w ślady swojej żony ?
  • Mówię przecież konkretnie.
  • Czy to mnie zaskoczy ?
  • Myślę, że nie.
  • O ! To już jakaś informacja. Czym nie byłbyś zaskoczony ? – pytam Piotra.
  • Nie kombinuj, bo za Ojcem nie trafisz. Pomyślunek Ojca nie ma granic – Piotr macha ręką z rezygnacją.
  • Żebyś wiedział.
  • Nie spodziewałeś się Ojcze, że Marcin odejdzie ?
  • Jak mogę się nie spodziewać tego, co zaplanowałem ?
  • A co widziała księgowa ? – pytam.
  • Widziała, co widziała.
  • Dlaczego to widziała ?… w takim razie…
  • A dlaczego nie ?
  • ……. – ręce rozkładam bezradnie i śmieję się na całego. Jeśli Ojciec nie chce, to się nie dowiesz i tyle !

W filmie leci właśnie fragment, w którym Mojżesz ostrzega Ramzesa przed ostatnią plagą. Przypomniało mi to słowa Ojca; Ja zrobię swoje.

- Ja i tak wiem lepiej – Piotr uparcie swoje. 
- Dobrze, więc Ja zrobię Swoje, a ty trwaj w swoim. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/04/07/za-zywota-waszego-powroci-mesjasz/

  • Poczułem, że z Ojcem nie ma żartów.
  • Dopiero teraz ?
  • Z Panem Bogiem to nikt nie wygrał – Piotr pod nosem.
  • Nikt, ale nie wiesz ilu próbowało.
  • A ty pewnie pierwszy ! – mówię do Piotra z pretensjami.
  • Nie obrażaj Małego.


Dopisane 28. 01. 2019 r.

  • Tak być nie mogło, ale ta wersja mi się podoba i nie zadawaj pytania, a jak byłoz tego wynika, że wersja widziana na ekranie jest raczej mniejszą lub większą fikcją, choć bazuje na Biblii. Kwestia siedmiu plag, jak podejrzewam, trwała znacznie dłużej niż jest to pokazane i być może wyglądało to zupełnie inaczej. Ale to już jest zadanie dla naukowców.