Jak Mnie kochasz, to czego się bać ?

03. 06. 18 r. Warszawa.

Wszystko wraca do normy. Jesteśmy na kawie. Rozmawiamy o trwającym remoncie i jego kosztach, które ciągle rosną.

  • Odłożyłem trochę pieniędzy i powiedziałem… Ojcze, proszę, nie ruszaj ich.
  • I co ?
  • Roześmiał się. A teraz to co odłożyłem, musiałem sprzedać. Miałem po cichu odłożonych trochę Euro… Koszty remontu są wyższe niż myślałem – Piotr drapie się po głowie.
  • Fajnie się robi z tobą interesy.
  • Chciałbym mieć więcej pieniędzy.
  • Po co, przecież masz.
  • Dla bezpieczeństwa.
  • Bezpieczeństwo to Ja.
  • ……. – śmieję się.
  • To nic nowego, Ojciec nie pozwala ci odłożyć, nie zauważyłeś ? Jak tylko coś masz na boku, od razu masz jakieś dodatkowe koszty. 
  • Na szczęście mamy siebie.
  • I mamy Ojca – przypominam.
  • Chciałeś Mnie przehandlować ? Stawiając Mnie na ostatnim miejscu ?
  • ……. – ucieszyłam się, że naprawdę wszystko wraca do normy. Ojciec rozmawia !
  • Nareszcie jesteśmy bliżej Ciebie, dzisiaj, jutro, pojutrze … – mówię.
  • Zawsze jesteście, tylko nie wiecie.
  • ……
  • Spiesz się, nie czekaj do jesieni.
  • Z remontem mam się spieszyć ?
  • Skończ co masz skończyć.
  • Powoli się spiesz. Latem załatw wszystkie sprawy do końca.
  • A co z przeprowadzką ? – Piotr spytał. Na samą myśl o przeprowadzce zrobiło mi się niedobrze.
  • Nie krzyw się – skarcił mnie Ojciec.
  • Na krzywienie nie ma miejsca.
  • Na zdziwienia nie ma końca.
  • W końcu powtarzasz, że jestem Wszechmądry.
  • O taaak !
  • Wsłuchuj się w siebie, przynajmniej tobie nie muszę tego powtarzać.

Zamyśliłam się… Chyba już rozumiem co znaczy wsłuchuj się w siebie. Kiedy piszę, od jakiegoś czasu wyłączam telewizor, radio, chcę mieć ciszę. Czasami zadaję sobie pytania i o dziwo dostaję odpowiedzi. Nie słyszę głosu męskiego, ale słyszę głos moich myśli. Czasami w ten sposób słyszę całe zdania, które potem tu zapisuję.

  • Coś się ze mną stanie jeśli Ojciec chce, abym się spieszył.
  • Spieszyć powoli, czyli masz robić konsekwentnie, systematycznie, ale powoli do przodu. Zauważ, że facet dostał sen, że ma zająć dla ciebie termin!, a mógł dopiero w przyszłym roku i to w marcu ! To znaczy, że Ojciec faktycznie przyspieszył bieg spraw.
  • Ale dlaczego ?! – Piotr się zafrasował.
  • Nie będziesz miał głowy do remontów.

Poszliśmy do „naszego krzyża”. Trwała msza, nie trafiliśmy na nią od początku, ale byliśmy do końca. Piotr nachylił się do mnie i szeptem…

  • Ojciec mówi znowu…
  • Spiesz się powoli, ale spiesz.
  • Gdy ksiądz powiedział „oto ciało moje” usłyszałem…
  • Ciało Moje w tobie.
  • Gdy powiedział „oto krew moja” usłyszałem…
  • Krew Moja w tobie.
  • A po komunii …
  • A teraz cały jestem w tobie.

Wyjęłam swój zeszyt i nie zważając na innych szybko to zapisałam.


Wieczorem. Po egzorcyzmach…

  • Ojciec powiedział podczas modlitwy dziwną rzecz.
  • Kup synowi różaniec w pudełeczku, żeby wiedział, że jest od ciebie.
  • Kiedy przyjdzie pora, ten różaniec będzie miał wielką siłę.
  • Ma wiedzieć, że jest od ciebie.
  • Rzeczywiście dziwne… – przyznałam.
  • A potem usłyszałem gacki. Krzyczały do mnie …
  • Nie myśl, że wyjdzie ci to na sucho !!!!
  • ……. – spojrzałam na Piotra.
  • Koniecznie kup ten różaniec, to musi być ważne.

Przeczytałam historię Jakuba, który mocował się z aniołem. Próbowałam się dowiedzieć z którym to aniołem tak się siłował….

  • Wkrótce się dowiesz i znacznie więcej, na które nie byłabyś w stanie zadać pytania.
  • To, że nie dostajesz tej odpowiedzi dzisiaj, pojutrze, to dostaniesz za kilka dni.
  • Nie chodzi o dopust do Piotra.
  • Chodzi o to, że to nie pora na to.

05. 06. 18 r. Warszawa.

Piotr ciągle wspomina wizję, którą miał rok temu. Tak mocno wciąż ją przeżywa, jakby to wydarzyło się wczoraj.

- Usłyszałem coś niesamowitego… Zobaczyłem scenę. Widzę Ojca i aniołów, którzy stoją wokół Niego. To cała grupa aniołów, są wysocy i mają po 4 metry, ja stoję za Ojcem, jakby w cieniu i jestem najmniejszy. Bóg pyta ich…  
- A któż pójdzie do tego świata?  
- Widzę, że każdy udaje, że ogląda swoje buty, mają schylone głowy i udają, że nie słyszą, po prostu nikt nie chciał iść. Wtedy ja się wychyliłem i powiedziałem…  
- Oto jestem. 
- Ty…? - Ojciec był zaskoczony i zdziwiony, że taka miernota się zgłosiła, tak mi się wydawało…   
- Więc idź. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/11/02/kiedy-pozadliwosc-oczu-jest-wielka-wtedy-twoja-wiara-jest-zadna/
  • Chciałbyś być taki jak te anioły ?
  • Były przepiękne ! Ale wolę być sobą.
  • Nie pociąga cię to ?
  • Nie pociąga.
  • Nic się nie zmieniłeś. Zawsze byłeś taki.
  • Podziwiasz ich, ale chcesz być sobą.
  • Hmm…. Naprawdę te anioły były przepiękne, a ja przy nich to jak kapiszon – wzruszył się i już nie odezwał.

Wieczorem. Piotr wrócił do domu wkurzony.

  • Marcin odchodzi definitywnie ! – rzucił teczką na podłogę.
- Marcin odchodzi. Dostał nową ofertę pracy, gdzie dają mu służbowy samochód i wyższą pensję.… Mój najlepszy człowiek odchodzi – Piotr był podłamany. 
- ??? – dzwonek zadzwonił mi w głowie. 
- Przypominasz sobie słowa Homiela, że ludzi rozdysponuje przed końcem ? Zaczęło się ?  http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/01/28/bylo-tak-jak-mialo-byc-i-bedzie-jak-ma-byc/
  • Będzie rozważał, aby wrócić, ale wybijemy mu to z głowy.
  • Taaak ? – Piotr zaskoczony.
  • Będzie chciał wrócić ? To nie będzie w nowej firmie idealnie ?
  • Nigdzie nie jest idealnie.
  • ……. – Piotr się cieszy, a mnie zastanowiły słowa wybijemy mu to z głowy. Dlaczego Ojciec nie będzie chciał, aby wrócił ? 
  • Pamiętaj, że podjudzał ludzi.
  • Nie widział firmy, widział tylko siebie.

Piotra zamurowało. Dochodziły do niego głosy, że Marcin namawiał innych do odejścia, ale w to nie wierzył. Wydaje się teraz, że „najlepszy człowiek” taki najlepszy po prostu nie był.

  • Ojcze, dzisiaj opieprzałem ludzi, za wiele mam stresów.
  • Nie narzekaj. Jeszcze trochę, a sobie odpoczniesz.
  • Kiedy ?
  • Do gaju jeszcze trochę.
  • Strach się bać.
  • Jak Mnie kochasz, to czego się bać ?
  • Sumienie cię gryzło ?
  • Gryzło.
  • Jeśli gryzło, to już dobrze.
  • A Ty widzisz sumienie ?
  • Nie zadawaj Mi głupich pytań.
  • …….
  • Pamiętasz co czułaś podczas modlitwy dzisiaj ? nagle zwraca się do mnie.
  • ……. – zgłupiałam z tego zaskoczenia i szukałam w pamięci co czułam..
  • Tylko nie wymyślaj.
  • No to nie pamiętam – przyznałam uczciwie.
  • To jutro pomódl się tak, abyś czuła.
  • Wtedy będziemy czuć razem.

Natychmiast wiedziałam o co chodzi. Nie pamiętałam, bo nie mogłam pamiętać. Co można czuć, gdy się nie czuje co mówi ? Kiedy się modlę naprawdę i kiedy moje myśli krążą wokół Nieba bardzo często czuję na skórze ciarki. Jakaś energia przenika całe ciało i wtedy mam dreszcze lub mrowienie. Dzisiaj gdy się modliłam… myślałam o krawcowej, do której powinnam się zgłosić.   Pod koniec modlitwy pomyślałam, że nic dzisiaj nie czuję. I to teraz przypomniał mi Ojciec. To był pstryczek w nos. Modlitwa bez należnej uwagi jest nic niewarta.

  • Pamiętaj, że masz kupić różaniec w pudełeczku, może pudełko wygrawerować ?
  • Ten będzie jedyny, a Ja go dotknę.

Poczekaj na falę, wymiecie wszystko.

30. 05. 18 r. Warszawa.

Jedziemy do Szczecina samochodem. Mam nadzieję na długą rozmowę widząc, że i Piotr ma wenę na rozmowę…

  • Pan Bóg pewnie myśli, że jestem idiotą.
  • Skąd wiesz co myślę ?
  • Lepiej się skup na jeździe, bo sam nie jedziesz.
  • Nie widzę Cię – Piotr zażartował patrząc we wsteczne lusterko.
  • Ale Ja ciebie widzę.

Ucieszyłam się, ale Piotr zamilkł. Może się przestraszył? Nie wiem o czym myślał, ale w pewnej chwili….

  • Pan Bóg za pierwszym razem zasłonił Chrystusa, zobaczyłem tylko Jego nogę.

Nie wiedziałam o czym mówi. Po dłuższym główkowaniu przypomniałam sobie, to była bardzo dawna wizja. Dzisiaj rozumiem, że wtedy zasłonił, ponieważ Piotr w żaden sposób nie był gotowy na Chrystusa.

- Pan Bóg stanął przed Jezusem i mi Go zasłonił w całości. Bóg nie chciał, żebym na Niego patrzył. Widziałem tylko Jego nogę zza szaty Ojca. I chociaż to noga to i tak czułem niesamowitą miłość. 
  • Powiedz co widziałeś za drugim razem.
  • …….. – Piotr znowu zamilkł.

Po długiej chwili wytłumaczył mi w końcu, że nie było drugiego razu, a ja zdałam sobie sprawę, że Ojcu chodziło o precyzyjność doboru słów. Jeśli ktoś mówi „za pierwszym razem” to znaczy, że musiał być co najmniej i ten drugi raz. Jednak po chwili … albo Piotr zapomniał albo nie chciał mówić. Nie pamiętam, czy było to za drugim razem…

- Dzisiaj na porannej mszy zobaczyłem Ojca i Syna. Ojciec stał za Jezusem i trzymał go za ramiona. Wyglądało to tak, jakby chciał mi Go przedstawić. Zrozumiałem, że Ojciec i Jezus to jedno, poczułem ich nierozłączność. Poczułem, że w ten sposób pojednałem się z Chrystusem, że niepotrzebnie umniejszałem Jego rolę. Zawsze wielką więź czułem z Ojcem, do Niego tęskniłem i wydawało mi się, że Jezus mi nie ufa. A On dzisiaj mi powiedział...
- Ja w tobie, ty we Mnie. 
- Przeprosiłem Go za wszystko. 
- Tak jak My tobie zaufaliśmy, tak ty Nam zaufaj. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/07/05/trwajcie-we-mnie-nie-zatwardzajcie-swoich-serc/ 

Wspominanie takich wizji powoduje, że stajemy się bardzo poważni.

  • Najbardziej mnie denerwuje, kiedy mówisz, że Homiel nie ma racji – przyznaję po namyśle.
  • Jesteś na etapie małpki.

Prawie się roześmiałam. To jak laboratorium. Są naukowcy i są małpki.


Nie miałam pomysłu na pytania, więc Piotr zaczął wspominać Edzia. Jego wspomnienia szybko podsumował Ojciec…

  • Film z życia był nieubłagany. Nadrabia co utracił. Poprosił.
  • Właśnie ! … – przyszło mi coś w końcu do głowy.
  • Każdy ma wybór ? Każdy może być z kimś po śmierci tak jak Edziu przy Krysi ?
  • Oooo, nie.
  • Hmm…. No tak, niektórzy trafiają prosto na dół… – … zapomniałam.

Jedziemy dalej.

  • Czy moja maniana się skończy ?
  • Wkrótce będziesz miała świadome bezpieczeństwo.
  • …….. – ciągle o tym słyszę, ale co to znaczy ?

Jedziemy dalej. Opowiadam Piotrowi o rekolekcjach ks. Glassa, który narzeka, że na Zachodzie Kościół już właściwie upadł.

  • Poczekaj na falę, wymiecie wszystko.

Zastanowiłam się nad tymi słowami. Mogą mieć podwójne znaczenie. Albo dosłownie falę (przecież Wielka Brytania do wyspa) albo chodzi o falę Piotra. Czas pokaże.


Na autostradzie mijaliśmy dziesiątki tirów. I wtedy sobie coś przypomniałam. Rekrutując kilka lat temu kierowców TIR do pracy w Niemczech wśród kandydatów natrafiłam na człowieka, który mnie zadziwił. Już pierwsze trzy zdania przez telefon zwróciły moją na niego uwagę, ponieważ bardzo się spośród innych wyróżniał. Jak się okazało był prawnikiem, znał dobrze niemiecki i chciał pracować jak kierowca TIR-a twierdząc, że zawsze o tym myślał.  Zdębiałam dosłownie, bo zdarza się to raz na tysiąc może przypadków. Trzy razy go pytałam przez telefon, czy się dobrze nad tym zastanowił. Niemieckiej firmie było obojętne kim z wykształcenia jest kandydat, oby miał odpowiednie prawo jazdy i dobry niemiecki, więc szybko został zatrudniony.

Po jakimś czasie zgłasza się do mnie ten człowiek ponownie i opowiada. Firma niemiecka, której siedziba znajdowała się niedaleko granicy zatrudniała bardzo wielu polskich kierowców i miała dyspozytora, rodowitego oczywiście Niemca, który się nimi zajmował. Dyspozytor fatalnie traktował Polaków, między sobą nazywali go nawet „gestapowcem”. Wyzwiska, mobbing, wyzysk i wiele innych nadużyć spowodowało, że pan prawnik-tirowiec w końcu nie wytrzymał i podał jako prawnik  firmę do sądu. Całą firmą wstrząsnęło, a „gestapowiec” został dyscyplinarnie zwolniony.

Wtedy słuchając jego historii pomyślałam, że to niezwykła historia. Ale dzisiaj, po tych wszystkich doświadczeniach jestem pewna, że to historia utkana przez Ojca. Znalazł się jeden sprawiedliwy, który zrobił porządki. Przepiękna koronka. Iluż to prawników pracuje jako kierowca TIR i trafia tam gdzie jest naprawdę potrzebny ? 


01. 06. 18 r. Szczecin.

W Szczecinie jesteśmy oblegani przez rodzinę, zaległe sprawy, toczący się remont, więc właściwie nie rozmawiamy. Raz tylko….

  • Daj mi dwadzieścia złotych, bo mi zabrakło – proszę Piotra.
  • Nie mam.
  • No daj, bo musiałabym pójść do bankomatu.
  • Skubie cię… Co Mały ?
  • No skubie – Piotr wzdycha ze śmiechem.
  • Chciałbyś zwiać do Nieba ?
  • No chciałbym.
  • Marzenie ściętej głowy.

02. 06. 18 r. Warszawa.

Jedziemy z powrotem.

  • Cieszysz się Ojcze, że wracamy ?
  • A jak myślisz ?
  • …….. – myślę, że się cieszy, ponieważ Piotr w ogóle się nie modlił. Nie miał na to siły i nie miał czasu.
  • Nie wiem, może chcesz, abyśmy byli z rodziną ? – pytam jednak.
  • Rodzina to cząstka.

Rodzina to cząstka… Coś zrozumiałam w tej chwili.

ŁK 9; 61 Jeszcze inny rzekł: «Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu!» 62 Jezus mu odpowiedział: «Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego»

Wybór między rodziną a Bogiem wydaje się dla wielu oczywisty. Rodzina pierwsza. Dla mnie jednak… nie jest to już takie oczywiste. Te dwa dni bez rozmów spowodowało, że najnormalniej w świecie bardzo zatęskniłam za Ojcem. Poczułam to wręcz fizycznie i to nagłe uczucie mnie samą mocno zaskoczyło. Bo jak można tęsknić fizycznie za kimś, kogo się nigdy nie widziało ?

  • Pan Bóg mówi do ciebie….
  • Powiedz jej, że ją bardzo kocham i że obiecuję jej stolik.
  • Stolik ? – wzruszyłam się.

Wystarczy rzucić tylko hasło „stolik”, a już wiem o co chodzi.

Dziennik Faustyny; Dziś, gdy wyszłam do ogrodu, rzekł do mnie Pan: Wróć się do swej separatki, bo tam na ciebie czekać będę. Gdy wróciłam, natychmiast ujrzałam Pana Jezusa, który siedział przy stole i czekał na mnie. Z łaskawym spojrzeniem rzekł do mnie: Córko moja, pragnę, abyś pisała teraz, bo spacer ten nie byłby zgodny z wolą moją. Pozostałam sama i wzięłam się zaraz do pisania.

Stół, stolik, przy którym siedział Jezus niezmiennie mnie zadziwia. Jest niezwykły z kilku względów. Stół jako symbol spotkania, rozmowy. Pokazuje też normalność w zachowaniu Chrystusa. Siedział i czekał… a czy nie powinno być odwrotnie ?

Faustyna i Jezus przy stole


Jedziemy dalej.

  • Jak to będzie z naszą przyszłością ? – Piotr próbuje macać.
  • Ja wiem.
  • Powiedz trochę – palnął bez namysłu.
  • A gdzie zabawa ? Przestań się mazgaić.


Dopisane 15. 02. 2019 r.

  • Poczekaj na falę, wymiecie wszystko.

Mój znajomy przebywający od dłuższego czasu w Wielkiej Brytanii jako człowiek mocno wierzący zdruzgotany jest społeczeństwem, w którym dane mu pracować i żyć. Poprosiłam, aby opisał krótko ostatnie wydarzenia, których był świadkiem.

Zacząłem pracę w pewnej firmie, w której pracownicy to imprezowicze i hedoniści. Każde zarobione pieniądze wydają na imprezy, alkohol, marihuanę. Szczególnie taki T. Jego życie to łatwe panienki, piwo, marihuana, imprezowanie na maxa, a przy tym inne narkotyki jak kokaina, extasy, próbował w życiu już prawie każdego narkotyku. Najbardziej irytujące było to, że musiałem go często dowozić i odwozić do/z pracy, a ten nie dokładał się do paliwa, za to najczęściej kończyło się piciem w barze po pracy a często już w drodze do domu w moim samochodzie pił piwo z puszek. Wspominali też o pewnym P. który kiedyś z nimi pracował, miał dziecko, ale dziewczyna go zostawiła i odeszła z dzieckiem. Kilka miesięcy temu P. wrócił do pracy i zrobił na mnie negatywne wrażenie.

Pierwszego dnia odwiozłem P. i T. do domu, po drodze zapalili w moim samochodzie marihuanę, pojechaliśmy do baru, bo to piątek był, na piwo. P. naśmiecił w moim samochodzie, zaczął wygadywać głupoty, a w barze rzucił moim telefonem na podłogę. Natychmiast pojechałem do domu i przypomniałem sobie pewne opowieści, że dziewczyna odeszła od niego bo był idiotą, pijakiem i brał narkotyki. Młody człowiek, a nałogi wzięły nad nim górę, dobry pracownik, ale po pracy pijaństwo i narkotyki. Mieszkał niedaleko mnie i jego ulubiony bar znajdował się tuż obok mojego domu, była to podrzędna spelunka, gdzie policja i pogotowie często przyjeżdżały do awanturujących się klientów. P. miał tam wielu znajomych, w tym barman dawał mu piwo „na kreskę”, gdy ten nie miał pieniędzy.

Raz w niedziele około 11.30 spotkałem go przed tym barem i zapraszał mnie na piwo, ale odmówiłem. Umówiliśmy się, że w poniedziałek odbiorę go do pracy o 6.15. Gdy zajechałem do jego domu, P. leżał na łóżku w butach, ubraniu, bardzo pijany i być może naćpany, że ledwie się ruszał, do pracy oczywiście się nie nadawał w tym stanie. Zadzwoniłem do bossa i powiedziałem, że P napił się, co go bardzo zdenerwowało, bo potrzebny mu był człowiek do pracy. P. wrócił po kilku dniach do pracy i obiecał, że powstrzyma się od picia. Powiedział mi, że wtedy skończył picie w poniedziałek nad ranem około 4 rano i nie miał siły rozbierać się i zdjąć buty. Jednak praca z nimi T. była ciężka, cała masa opowieści o imprezach, ilości wypalonej marihuany, zwidach po LSD, panienkach, ilości wychlanego piwa i innych alkoholi. 2 tyg przed Bożym Narodzeniem zapytałem jak spędza święta, oczywiście święta służą do solidnego nażarcia się, nachlania i naćpania się. Nic więcej, zero modlitwy, skupienia się na tym święcie na pamiątkę czego je obchodzimy.

W tym czasie miałem taką wizję, że obaj stają na krawędzi czarnej dziury i niewiele trzeba, żeby w tą czarną dziurę wpadli i zostali zmieleni i słowo „destrukcja”. Potem druga wizja w ciemności, takie okna na każdego i niewiele trzeba, żeby coś niszczycielskiego do nich się dostało przez te okno i poczucie, że zostało im niewiele czasu. Powiedziałem im, że mają dziadowskie życie, ale się tylko uśmieli.

Przed Bożym Narodzeniem skończyliśmy pracę i już go nie widziałem, ale powiedział mi, że zmienia mieszkanie i wynajmuje po Nowym Roku nowe w pobliżu jego ulubionego baru, a więc dość blisko mnie. Po Nowym Roku dostałem wiadomość, że P powiesił się na pasku od spodni, nad ranem w noworoczny dzień. Cały Sylwester pil z bratem w jego domu, skończyli picie około 4 rano już w Nowy Rok, brat poszedł spać, a jak wstał po 7 rano znalazł P. powieszonego na pasku od spodni gdzieś przy schodach w domu. Już nie żył. Pogrzeb był świecki, celebrant przez pół godziny go wychwalał i skremowali go. Przyczyna śmierci niezbyt znana, był pijany i wciągnął kokainę w tamten dzień. Rzekomo miał depresją, że dziewczyna zabrała mu dziecko i nie chciała, aby się z dzieckiem widywał. Prawda taka, że sędzia nakazał mu zrobić test na narkotyki i zależnie od wyniku będzie mógł się widywać z dzieckiem. P. odmówił poddania się testowi i powiedział w sądzie, że on pali tylko marihuanę. Nie przebadał się, więc sędzia nie pozwolił mu się widywać z dzieckiem. T. mocno tę śmierć kolegi przebolał, pili razem w barze 2 dni przed jego śmiercią, robili sobie wspólne zdjęcia i wrzucali na FB, P. miał plany na pracę po Nowym Roku i przeniesienie się do innego mieszkania. Jak człowiek, który jest mocno pijany, który w takim stanienie zdejmował z siebie ubrania, ani butów, zdjął pasek ze spodni, założył na szyję, drugi koniec zaczepił do czegoś ?  

Życie bez nadziei. W jakim kierunku idzie ten świat…

W Nowym Jorku wprowadzono nowe prawo aborcyjne, które pozwala przerwać ciążę nawet w jej końcowym etapie w przypadku podejrzeń zagrożenia zdrowia i życia matki, a także poważnej choroby płodu – informuje KAI. https://wiadomosci.wp.pl/usa-nowe-radykalnie-liberalne-prawo-aborcyjne-w-nowym-jorku-aborcja-mozliwa-nawet-w-ostatnim-dniu-ciazy-6343825084954753a

Poczekaj na falę, wymiecie wszystko… nie zdziwiłabym się, gdyby miało znaczenie dosłowne.

Przegrana po stokroć uczy bardziej.

28. 05. 18 r. Warszawa.

Po śmierci Edzia rozpoczęliśmy remont domu. Trwa on z przerwami do dzisiaj, ponieważ albo zima, albo jesień, albo pieniędzy nie ma, albo nowy pomysł naszedł, żeby kafelki zmienić. W tym roku w lutym Piotr zaplanował zrobienie garażu, ale zapomniał o pewnym szczególe. Nie uprzedził o swoich planach naszego remonciarza. Bardzo więc wątpiłam, czy uda się go do nas ściągnąć, ponieważ do niego kolejka od roku stoi długa, bo jak wiadomo fachowców w dzisiejszych czasach jak na lekarstwo.

  • Dobra, zadzwoń do niego – śmieję się Piotrowi w twarz – Sezon na remonty trwa, a ty tak na ostatnią chwilę ?

Piotr niezrażony wyciągnął telefon i dzwoni…

  • Wie pan… Wcale mnie to nie dziwi, że pan dzwoni – odzywa się głos po drugiej stronie słuchawki.
  • Taaaak ? – Piotr zdziwiony.
  • Miałem sen. Ktoś we śnie mi powiedział, abym zarezerwował dla pana czas na remont. Mogę zacząć za kilka dni…
  • …….. – Piotr stał w bezruchu z telefonem przy uchu, chyba się zastanawiał, czy mu się to śni…
  • Taaaaak ? – powtórzył zdziwiony kompletnie.
  •   – patrzę na niego.
  • To jakieś…. szaleństwo – kręcę głową z niedowierzaniem.

Przypomniałam sobie tą rozmowę widząc jak już się remont kończy.

  • Sen ! To ci dopiero. Gdyby tylko wiedział… – zamyśliłam się.
  • Dlaczego się tak spieszysz Ojcze ? – przyszło mi do głowy.
  • Żeby zdążyć na czas.
  • Hmm……

Już sama nie wiem czy lepiej wiedzieć od razu wszystko, czy lepiej nie wiedzieć nic. Ojciec przemawia takimi zagadkami….


Wieczorem.

Wczoraj dowiedziałam się, że córka znajomego ma się raz lepiej, raz gorzej. Mimo, że Piotr codziennie nad nią pracuje, nie widać większych postępów albo tak mi się wydaje, że nie widać. Może nasze oczekiwania są zbyt duże… ?

Dostałam SMS od znajomego, który prosił o pomoc w sprawie chorej córki. 
-Wszyscy coś chcą ode mnie, meczą mnie… – Piotr westchnął zrezygnowany. 
Przeczytałam mu maila na głos, Piotr oparł głowę i się zapatrzył… 
-Widzę w niej wszędzie mini krwotoki, widzę wszystko na czerwono, te krwotoki zderzają się ze sobą… Mogę jej pomóc ? 
-Jak ci dam moc uzdrawiania to nikogo w Niebie nie będzie. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/12/11/a-skad-wiesz-jaki-jestem/
  • Dlaczego Ojcze tak jest ?
  • A kto powiedział, że Piotr ma ją uzdrowić ?
  • To fakt, nikt… – … szkoda. Zaczęłam na tym myślę szerzej…
  • Zauważyłeś, że ci co wierzą mają zawsze jakieś… – nie wiedziałam jak to nazwać – … próby swojej wiary ?
  • Dlaczego ci co najbardziej wierzą, najbardziej są testowani ?
  • A skąd wiesz, że wierzysz ?
  • ???!!! – pytanie mnie zaskoczyło.
  • Jak pijesz tę kawę to wydaje ci się, że wierzysz.
  • …. – …. niesamowite.

I jakie to prawdziwe ! Jak łatwo mówić „wierzę”, kiedy wszystko jest ok. Kiedy się jest zdrowym, szczęśliwym, spokojnym, ma się pieniądze na „przysłowiową kawę”, kiedy słońce świeci, kiedy kochamy lub jesteśmy kochani… Jak łatwo mówić wierzę… Człowiek do końca siebie nie zna, dopóki nie zostanie przygwożdżony do ściany. Wtedy widzi się nagiego.

  • Wiesz kiedy kręgosłup twardnieje ? – …. kształtuje się.
  • Zwycięstwa ? Najbardziej uczą przegrane…
  • Przegrana po stokroć uczy bardziej.
  • Niesamowita lekcja – pomyślałam.
  • To NIP przegra ? – Piotr się włącza.
  • Pan Bóg nie potrzebuje przegranej, żeby się uczyć.
  • A poza tym chcesz powiedzieć, że zło ma wygrać ?
  • Nie po to jest taka skomplikowana koronka, żebym miał przegrać.
  • Pan Bóg was ! uczy.
  • Hmm….
  • Czy Ojciec tworzy aniołów dalej ? – pytam.
  • Nie, ma stałą ilość – Piotr pewnie – Musi być równowaga.
  • Ale tych dobrych jest coraz mniej. Więcej jest na dole – przypominam sobie rozmowę.
- Upadek moralny postępuje. 
- To jest nieuniknione. 
- Dużo więcej wierzących jest przychodzących z tobą, niż przy pełnych w niedziele. 
Miał na myśli poranne msze w ciągu tygodnia. Rzeczywiście, przychodzi tam niewielka i ta sama grupa ludzi, mniej więcej średnio 15 osób. Ile trzeba mieć zaparcia w sobie i wiary, by budzić się codziennie o 6.00 rano i biec na 7.00 do kościoła, wiedzą tylko oni sami. 
- Ile jest Czarnych, 3/4 ? 
- Znacznie więcej. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/06/18/choc-nie-ma-mnie-tu-to-jestem-bo-ojciec-jest-tu/
  • Co jest lepsze ?
  • Dwudziestu nijakich, czy jeden konkretny ?

  • Twoja książka pokazuje bliskość Boga. Jego normalność – Piotr zamyślony.
  • Zobaczyłem, że będzie złota i gruba.
  • Przecież rozmawiamy jakbyśmy przy rosole rozmawiali.
  • Dlaczego rosół ? – Piotr zdziwiony.
  • Rosół dla pokrzepienia.
  • Ale numer ! Ja rzeczywiście słyszę ! Bo tego bym nie wymyślił.

Oglądaliśmy film „Ocalony”. https://www.filmweb.pl/film/Ocalony-2013-613320 Film na faktach, więc tym bardziej robił wrażenie. Nie mogłam go oglądać do końca ze względu na drastyczność scen, ale Piotr był w swoim żywiole.

  • Wykończyłbym ich wszystkich. Nie wypuściłbym Talibów…

Za głowę się złapałam co wygaduje. Moja pierwsza myśl…

  • Mam nadzieję, że Ojciec tego nie słyszał…

29. 05. 18 r. Warszawa.

  • Dzisiaj w kościele słyszę „ostatni będą pierwszymi”. Poszedłem do komunii, podchodzi ksiądz i zabrakło dla mnie opłatka. Podchodzi drugi i jemu też zabrakło. Zostałem sam jak palec przed tym ołtarzem i czekałem na opłatek. I tak ostatni staje się pierwszym… – cieszy się zadowolony.
  • A mi się wydaje, że zabrakło dla ciebie za wczorajsze gadanie. Chciałeś ich załatwić, więc opłatek ci się nie należy !
  • Nie chełp się… teraz słyszę.
  • Czyli mam rację ? – cieszę się. Uwielbiam mieć rację.
  • Ojciec jest niesamowity.
  • Czy zaczął się proces podlizywania ?
  • Stwierdzam fakt.
  • A może jednak trochę się podlizujesz ?
  • Może trochę.
  • Mawiasz jak Mickiewicz urodzony w Nowogródku.
  •  Nowogródku ? Urodził się tam ? – pyta mnie Piotr szeptem.
  • Nie wiem.
  • Jesteś pewny, że w Nowogródku ? – Piotr pyta Ojca. 
  • Ja tak, a ty ?
  • Ok, już nic nie mówię.

Sprawdzam oczywiście natychmiast; Adam Mickiewicz ur. 24 grudnia 1798 w Zaosiu lub Nowogródku. (Wiki)

Malutkie słowo „lub” postawiło moje włosy pionowo. Bóg Ojciec naprawdę wie wszystko…


Piotr poszedł się pomodlić. Gdy wrócił…

  • Zobacz, całą koszulkę mam mokrą, tak się modliłem !
  • Nie przesadzaj, z parę miejsc miałeś sucho.
  • ……… – wybuchnęliśmy śmiechem, nigdy nie będzie za mało modlitwy.


Dopisane 13. 02. 2019 r.

  • Mawiasz jak Mickiewicz urodzony w Nowogródku.

Ciekawe… Jeśli wyjdzie ta książka na światło dzienne, czy dane historyczne zastaną skorygowane ?

Obecny Dom – Muzeum Adama Mickiewicza nie jest tamtym, rodzinnym domem poety, lecz jego repliką. Nie zmienia to jednak faktu, że jego historia jest ciekawa. Nasz poeta urodził się, jak wiadomo, 24 grudnia 1798 roku w dworku Mickiewiczów w Zaosiu, odległym od Nowogródka (Навагрудак) o ponad 60 kilometrów. Nie ma to jednak, poza ustnymi zapewnieniami rodziców i położnej, żadnego potwierdzenia w dokumentach. W najważniejszym – akcie chrztu, jest tylko data plus informacje o rodzicach i rodzicach chrzestnych noworodka. Brak natomiast zwyczajowej informacji gdzie i kiedy dziecko urodziło się. Stąd nadal pewne wątpliwości, przypuszczenia, że może jednak poród odbył się w Nowogródku, ewentualnie w innym istniejącym wówczas Zosiu, położonym o7 km od miasta. Jak było na pewno, już się chyba nie dowiemy. Nie ma jednak żadnych niepodważalnych dowodów, że uznana za oficjalną data i miejsce urodzin nie są prawdziwe. http://www.krajoznawcy.info.pl/rodzinny-dom-adama-mickiewicza-26664

Jeśli chcesz zrozumieć wszystko, musisz zrozumieć siebie.

27. 05. 18 r. Warszawa.

Dzień w dzień wstaję o 6.00 i dzisiaj w niedzielę chciałam to sobie odespać, ale oczywiście się nie udało, bo Piotr wparował z samiutkiego rana do pokoju szukając sennika. 

  • Miałem sen ! Zobaczyłem odpływ w morzu. Fala cofnęła się daleko w głąb morza i zobaczyłem piękny piasek, muszle… Ciągnąłem cię za rękę, żeby zobaczyć jak daleko cofnęła się ta fala, a ty szłaś jak kłoda! Pokazywałem ci… Zobacz ja tu pięknie, a ty w dupie to miałaś prawie ! – był oburzony. 

  • Ponieważ poszliśmy za daleko cofnąłem się z powrotem. Co to może znaczyć ?
  • Na moje oko różnie – śmieję się. Piotr wszystko bierze na poważnie i jeszcze mi wleje, że byłam jak kłoda !
  • Może cofnięcie fali przed wielkim tsunami ? Albo może faktycznie tylko cofnięcie się fali i zobaczenie pięknego piasku… Nie wiem – wzruszam ramionami, nie chciało mi się myśleć tak z rana. 
  • No to ja też nie wiem.
  • Jeśli chcesz zrozumieć wszystko, musisz zrozumieć siebie.
  • Wiosną tego roku dowiesz się znacznie więcej.
  • A ty będziesz tylko pisać i pisać.
  • Pan Bóg odsłoni ci pewne tajemnice.
  • Aaaa… Teraz rozumiesz ?! – … że ja na to nie wpadłam !
  • Teraz rozumiesz? Faktycznie morze zakrywa, a kiedy jest odpływ to odkrywa. Czyli odkryjesz jakieś tajemnice ! – byłam pod wrażeniem prostoty tej wizji.
  • Ale dlaczego byłaś tak obojętna ? Jakbyś nie rozumiała ?
  • Bo za duża nas przepaść dzieli. Ty widzisz, słyszysz i ty zobaczysz te tajemnice, nie ja.
  • Mały musi swoje korzenie poodtykać. On to zrozumie w mig.
  • A ja ? – pomyślałam i żal mi się zrobiło.
  • Musisz zrozumieć, że tylko widzisz wierzchołek góry, a reszta skryta jest pod wodą.
  • …….
  • Piotr, kiedy zobaczysz będziesz pewny kim jesteś ?
  • Tak.
  • I będziesz wiedział co robić ?
  • ……. – Piotr spojrzał na mnie szukając pomocy…
  • Wiosna już jest i trwa do 21 czerwca, a już mamy zaraz czerwiec – Piotr zwraca uwagę.
  • Ja już się nie wdaję w te wyliczanki. Właśnie piszę na blogu o październiku i widzę, że wiele miało być w październiku, a było w miarę spokojnie, więc już taka pewna nie jestem niczego.
  • ………. – zamyśliłam się jak trudno wbić się prawidłowo w datowanie.

Mam wrażenie, że to zabawa kotka w myszkę, kiedy my jesteśmy czegoś pewni, to nic się nie dzieje. A kiedy tylko przestajemy liczyć, dzieje się mnóstwo. Jakby ktoś chciał pokazać kto tu rządzi naprawdę…

  • Dlaczego październik nie wypalił ?
  • Może dla ciebie…
  • Ktoś przesunął. Znasz powiedzenie co się odwlecze, to nie uciecze ?
  • Hmm…. – dlaczego mam nieodparte wrażenie, że była to dla mnie zrobione specjalnie jako nauka, a właściwie nauczka…
  • To nauczka ?
  • Sama już wiesz.
  • Niczego nie możemy być pewni, a przede wszystkim dat. Więc nie nastawiaj się na wiosnę, będzie co będzie. Wolę być zaskoczona niż rozczarowana – mówię do Piotra.
  • Racja, racja… Dziękuję za pióro, tak przy okazji.
  • Nie wysilaj się.
  • ……… – buchnęliśmy śmiechem.

Poszliśmy na film „Han Solo”. Wyszliśmy w połowie, a może wcześniej, bo nie wiem ile on w sumie trwał.

  • Nie wiedziałem, że tak można mózg wypalić – odezwał się Homiel. 
  • Tak dobrze aktorom płacą, dlaczego nie grali ?
  • ……. – zaczęłam się śmiać, bo faktycznie, beznadziejna gra aktorska, wszystko było beznadziejne.
  • Nie mogłeś nas uprzedzić ? 70 zł poszło w dym !
  • Dobrze, że poszliście. Piotr miał kontakt.
  • Taaaak ?
  • Wyłączyłem się z tego filmu. Zobaczyłem jak Ojciec wyciąga mnie do innego świata, porozmawialiśmy sobie… – zawstydził się.
  • A o czym ?
  • A nie powiem.
  • To niesprawiedliwe. A bez tego filmu nie dałoby rady ?
  • Co by było, gdyby było w październiku ?
  • …….. – uśmiecham się. Co by było, czyli „gdybanie” nie jest naszą mocną stroną. „Nie znasz dnia ani godziny”… to czysta prawda.

Mt 25, 13: „Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny.”


Wieczorem. Podano w TVP informacje, że zaczęły się powroty z Wielkiej Brytanii. Nastawiłam uszy… 

- Częścią podnoszenia Polski jest czyszczenie jej. 
- Burzą się ci najbardziej, którzy mają najwięcej za pazurami. 
- I tak musi być i tak będzie. 
- Czy PIS odpuści ? 
- Nie odpuści, bo Ja nie odpuszczę. 
- To ma być czysty kraj i będzie taką oazą na tej pustyni. 
- Powroty to się dopiero zaczną do tego kraju. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/10/22/dla-chwaly-ojca-zapanuje-swiatlosc-na-swiecie/
  • Czy to jest to o czym Ojcze mówiłeś ?
  • Tak naprawdę powroty się jeszcze nie zaczęły. Zaczną.
  • Hmm… – ciekawe dlaczego…

Piotr poszedł „na” egzorcyzmy. Po powrocie opowiada…

  • Modliłem się; módl się za nami, którzy się do ciebie uciekamy… i słyszę głos Maryi ! – … robi zdziwione oczy.
  • Nieustająco się modlę… powiedziała.
  • Miałeś rację, dlatego Mnie nie ma.
  • ???!!! Rozumiesz coś z tego ?
  • ……. – szukam w głowie… ! Pytałam dlaczego Sigmund w Niebie nie widział Maryi !
- Dlaczego Richard Sigmund, kiedy był w Niebie to nie widział Maryi ? 
- A widział Mnie ?
… Ojciec pokazał mi, że Maryja nieustająco modli się w swojej świątyni, dlatego nie widział jej. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/11/13/stanie-sie-swiatlo/
  • Pan Bóg powiedział, że muszę zrobić następny krok, że muszę odprawiać różaniec… A wiesz ile to będzie trwało ?!!!!
  • …….. – zaczęłam się śmiać, bo miał taką minę, jakby szedł na rwanie zęba bez znieczulenia.


Dopisane 10. 02. 2019 r.

Pisząc na blogu dzisiaj, nie wiem o czy będę pisać jutro. Po prostu co dwa dni przewracam kolejną kartkę w swoim dzienniku i dopiero wtedy wiem, o czym będzie. Dlatego jestem dzisiaj bardzo zaskoczona.

  • Pan Bóg odsłoni ci pewne tajemnice – wizja z morzem, które odsłania tajemnice mocno mną potrząsnęła. Wczoraj, czyli zanim o niej przeczytałam, dostałam wiadomość od znajomego;

Wygląda na to, że nie przypadkowo otrzymałam tą wiadomość akurat wczoraj, więc oczywiście pytam co to znaczy …

  • To co było ukryte, wypłynęło.
  • Przed II wojną światową też pokazał się krzyż, na niebie…

Tyle na dzisiaj mogę powiedzieć, ale wrócę do tego w odpowiednim czasie.


Dzisiaj ewidentnie wiem co miały znaczyć słowa…

-Twój dziennik to ostatnie zadanie tutaj. 
-Musisz pisać, ale nie spiesz się. 
-Pisząc ten dziennik mam wrażenie, że on już się skończył, że nie ma już nic ciekawego - ja na to. 
-Mylisz się, dopiero się zacznie. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/07/08/353/

Musisz pisać, ale nie spiesz się – zwłoka w pisaniu na tym blogu wynosi na dzień dzisiejszy około 7 miesięcy. Widać jednak, że tak miało właśnie być. Myślę, że to też dowód dla nas, że to wszystko dzieje się naprawdę. Wiele informacji podanych wcześniej sprawdza się na naszych oczach i wiele sytuacji jest kompatybilnych z tym, co przeżywają czytający ten blog. Na przykład dzisiejszy mail…

Ojciec jest naprawdę… niesamowity. Brakuje słów… 

Niebo to przystanek.

24. 05. 18 r. Warszawa.

Piotr miał dzisiaj ważne spotkanie biznesowe, spotkał się ze swoją konkurencją i to było dobre spotkanie. Wiele sobie wyjaśnili i zrozumieli, że każdy działa nie dla pieniędzy, a na tyle, żeby przetrwać i po prostu żyć.

Na kawie wspominaliśmy czas, gdy jego firma była na skraju bankructwa, więc żeby przetrwała przelałam mu wszystkie zarobione w mojej firmie pieniądze.

  • Dzięki Bogu, że tyle zarabiałaś w pewnym momencie, że mogłaś mi pomóc – Piotr całkowicie szczerze.
  • Teraz wiem, że to dosłownie dzięki Bogu –  kiwam głową. 

Rzeczywiście tak było. Miałam krótki okres w swojej działalności, że czego się nie dotknęłam to wszystko wychodziło super, gdzie u innych było bardzo nie super. U mnie telefony się urywały, a u konkurencji milczały. Już wtedy mnie zastanowiło, że dzieje się coś dziwnego, a jeszcze nie rozmawialiśmy z Homielem. Odkładałam zarobione pieniądze „do kupki”, czyli na konto i lubiłam czasami tam zaglądać zdziwiona nie wierząc co widzą moje oczy. Nigdy, przenigdy nie wierzyłam, że będę miała aż tyle.

  • Jak ci przelewałam ostatnie pieniądze, to płakałam – przyznałam szczerze.
  • Oddam ci w odpowiednim czasie tyle, że nie będziesz mogła uwierzyć.
  • ?!
  • Za to co uczyniłaś, to samo będzie uczynione.
  • Jak przyjdzie czas pozbawię cię świadomości, bo zasłużyłaś sobie na to, więc łez nie będzie w tobie nigdy.
  • Będę miała Alzheimera ! –  pomyślałam od razu. 

Alzheimera dostanę i wszystko zapomnę ! Nawet nie będę wiedzieć, kiedy Piotra zabraknie. Nie będzie łez, nie będzie pamięci… przyszło mi do głowy i wpadłam w panikę. 

  • Zrozumiałem tego faceta z konkurencji – Piotr zmienia temat.
  • Nie może mi pomóc, bo sam będzie miał problemy, a ma więcej ludzi na stanie niż ja.
  • ……. – słucham i widzę w nim dzisiaj wielkie zrozumienie i miłosierdzie do drugiego człowieka. Jeszcze niedawno tak łatwo by mu nie przepuścił.
  • Dobrym człowiekiem jest Piotruś, prawda Homiel ?
  • Udał nam się skubaniec.
  • …….. – wybuchnęliśmy śmiechem. 

Zamyśliliśmy się po chwili oboje nad niesamowitością Ojca… Faktycznie nic nie dzieje się bez przyczyny…

  • Jeśli Ojcze stworzyłeś świat, wszechświat, a byłeś już… to gdzie byłeś ? Gdzie Twój dom ?
  • Wkrótce się dowiesz.
  • Nie jestem godny.
  • Nie ty o tym decydujesz.
  • Ola, z Ojcem nie ma żartów, trzeba siedzieć cicho i robić swoje – zwraca się do mnie.
  • To pierwsze mądre zdanie, które powiedziałeś.
  • …….. – roześmialiśmy się.
  • Czy Jezusowi też Ojciec dał kielich jak tobie ? Bo wielu ludzi myśli, że Jego słowa to tylko metafora – próbuję się dowiedzieć o kielichu nieco więcej.
  • Nie zagłębiaj się, bo zaczniesz zmieniać historię.
  • A zmieniałam do tej pory ? – przestraszyłam się.
  • Dlatego cię koryguję.
  • Uff…. – ulżyło mi.
  • Ojciec mówił wczoraj tak, że tylko mogłem słuchać z rozdziawioną miną – Piotr znowu zrobił rozdziawioną minę na samo wspomnienie.
  • Ze zrozumieniem.
  • Hmm…. Może Bóg to kosmita jednak ? – ryzykuję.
  • Kto według ciebie jest kosmitą ?
  • Kto lata w kosmosie ?
  • Kto stworzył kosmos ?
  • To każdy jest kosmitą.
  • ???!!!
  • Niebo to przystanek.
  •  Taaaak ? To znaczy, że opisywane tam miasta, domy, ulice to tylko iluzja ? – drążę dalej.
  • To jest przez jakiś czas.
  • A potem co ?
  • Potem do celu.
  • To jaki to cel ?
  • …….. – cisza.
  • Ponoć ja pracuję w bibliotece….
  • W nad-bibliotece.
  • ………

  • Skomplikowane to wszystko. Może ta fala się zacznie… nie wiadomo kiedy ? Już Jezus mówił, że wróci wkrótce, a mija 2 tys lat – myślę głośno.
  • Tak, u Nich czas to pojęcie względne – Piotr kiwa głową.
  • Fala to nie jest pojęcie względne.
  • Fala jest konkretnie osadzona w czasie.
  • Tak jak i twoje serce było osadzone w konkretnym czasie.
  • Na drugi dzień już byś nie żył.
  • ……. – zmroziło mnie samo przypomnienie.
Znowu znak. Piotr nie przywiązuje do tego wagi, ale takie informacje w mojej głowie zapadają na bardzo długo. Dlatego widząc receptę od razu przypomniałam sobie o tym kardiologu. Piotr był jak w amoku, więc ja przejęłam stery i kazałam mu natychmiast do niego zadzwonić. Nie jutro, nie za godzinę, ale teraz, na korytarzu przychodni. Na szczęście odebrał i chciał nas przyjąć w środę, ale uparłam się, że przyjedziemy jeszcze dzisiaj. Pojechaliśmy do Szpitala Wolskiego, bo tam akurat miał dyżur. Piotr ledwo wdrapał się na drugie piętro. Ja usiadłam na korytarzu, a Piotr wszedł do gabinetu. Ponieważ drzwi były nieszczelne mogłam słyszeć o czym rozmawiali. A rozmawiali o pracy, życiu, Piotr opisał jak się czuje… rozmawiali jak dobrzy znajomi. W pewnej chwili drzwi się otwierają i wychodzi kardiolog na korytarz. Mija mnie nie zwracając uwagi i zatrzymuje się metr dalej. Dzwoni. 
- Szykujcie miejsce u siebie, bo ja nie mam. Mam tu człowieka, który w każdej chwili może zejść. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/06/29/nie-mogles-odejsc-teraz-bo-wiazemy-z-toba-wielkie-plany/
  • To ja się uparłam, aby pójść do szpitala w poniedziałek. Kilka godzin później już byś nie żył !
  • Więc wszystko zawdzięczasz Fionie.
  • Fiona ? – śmieję się. Żona Shreka ?
  • Ojcze, dlaczego tak wszystko działo się na ostatnią chwilę ?
  • Pomyśl jakie były emocje i są nadal.
  • Chwile dramaturgi mają swój cel.
  • Jaki ?
  • Nie dajesz 15 kotletów, tylko 14.
  • ……. – roześmiałam się. To czysta prawda. Te mocne przeżycia dały mi tak w tyłek, że teraz bardzo pilnuję Piotra pod względem odżywiania.
  • Macie swój funclub aniołów. Wielu was słucha i to jest też klub wesołości.
  • Uczą się na nas ?
  • Patrzą, słuchają, śmieją.
  • ……..
  • Ciekawe… Czy inni ludzie też tak się modlą jak ja, że wymieniają gacki po imieniu ?
  • Nie sądzę, wielu się boi.
  • Daj im spokój.
  • Po to masz hełm, miecz, stary jeszcze mundur (p. s. zbroję), abyś działał za dwóch.
  • Rozumiem…
  • ……. – a ja zaczęłam się zastanawiać co znaczystary jeszcze mundur”Dlaczego stary ? I dlaczego jeszcze ?


Dopisane 06. 02. 2019 r.

  • Niebo to przystanekjeśli chodzi o budowę Nieba wiedza chrześcijańska jest bardzo okrojona i skąpa. Według hebrajskich starych ksiąg mamy kilka poziomów Nieba, a dokładnie jest ich siedem. Tak twierdzi sam Henoch, którego Kościół Katolicki (w zależności co jego z nauk pasuje) akceptuje, a czasami nie akceptuje. Jednak w Nowym Testamencie, a dokładnie w 2 liście do Koryntian jest coś zaskakującego;

2 Znam człowieka w Chrystusie, który przed czternastu laty – czy w ciele – nie wiem, czy poza ciałem – też nie wiem, Bóg to wie – został porwany aż do trzeciego nieba (chodzi o apostoła św. Piotra). 3 I wiem, że ten człowiek – czy w ciele, nie wiem, czy poza ciałem, Bóg to wie – 4 został porwany do raju i słyszał tajemne słowa, których się nie godzi człowiekowi powtarzać.

Biblia mówi; wąskie są drzwi, niewielu przez nie przejdzie. Ale pytanie przejdzie… dokąd ? Oglądam sporadycznie film dokumentalny o człowieku rozmawiającym ze zmarłymi; Medium z Manhattanu. https://www.youtube.com/watch?v=CcRa4yN-UOo. Są ludzie obdarzeni autentycznym darem widzenia i rozmawiania ze zmarłymi i tak było od zawsze. Analizując co mówią zastanawiające jak wielu ludzi przechodzi do Nieba, a przecież drzwi są wąskie… Nasz Edziu, dobry człowiek, ale niezbyt wierzący też trafił do Nieba. Jeśli nie było mu  trudno trafić do Nieba, to po co mu jeszcze dodatkowo jakieś wąskie  drzwi? Przecież jest już w Niebie. Otóż… To jest przez jakiś czas. Pytam się dzisiaj….

  • Do którego nieba prowadzą wąskie drzwi ?
  • Do właściwego.
  • Czy ludzie mogą wejść do siódmego Nieba ?
  • Nie.
  • A dokąd mogą wejść ?
  • To zależy dokąd mają bilety. 

Roześmiałam się oczywiście, ponieważ najwidoczniej zdradzić Ojciec tego nie chce. Ważne, że jest więcej niż jeden poziom Nieba. Skąd w ludowych powiedzeniach pojawiło się i takie…. Czuję się jak w siódmym niebie ?

Co naprawdę znaczą „wąskie drzwi” i co znaczy , że to przystanek i przez jakiś czas opiszę za kilka miesięcy. Nie jest to aż tak skomplikowane jakby się wydawało. 

Kielich krwi Mojej.

22. 05. 18 r. Warszawa.

Mam prawdziwy dylemat czy się przeprowadzać do Krysi, czy nie. Remont się kończy i trzeba będzie podjąć decyzję.

  • Ojcze, zdecyduj za nas.
  • A myślałem, że posłałem wojownika.
  • Tak będzie lepiej.
  • Jeśli za was zadecyduję, to decyzja będzie stanowcza i dziwna.
  • Dziwna ? – pomyślałam ciekawe dlaczego ?
  • To niech tak będzie, oby była Twoja – mówię dalej.
  • Wyczuwam tu cwaniactwo.
  • Spójrz… miałam spojrzeć na niebo, a tam chmury, które szybko przepływały.
  • Nie bój się tego, czego jesteś pewna co w tobie umieściłem.
  • A jak masz wątpliwości, spójrz na swój brzuch.
  • ……. – czyli na pieczęć – chmurkę.
  • Wbrew pozorom masz oczy i uszy, a on jest ślepy, ale ma inne widzenie.
  • Wiesz jaka byłaby moja decyzja, ale szkoda mi Piotra.
  • A mi go nie szkoda za tego ( ps. Eduard Deisenhofer), skoro to odkryłaś.
  • ?! Wow…. – już o tym zapomniałam.
  • We śnie ktoś mnie dzisiaj zapytał… – Piotr pociera czoło.
  • Czy ty jesteś tym kim jesteś ?
  • We śnie! Ale pamiętałem co mam odpowiedzieć i powiedziałem
  • Jam jest…. i obudziłem się, przestraszyłem się, że to pycha.
  • Ja jestem tylko Piotr.
  • Dobre sobie.
  • Wiesz czym jest kożuch na mleku ?
  • Zakrywa to co w środku.
  • Niewielu lubi kożuch, ale mleko prawie wszyscy.
  • Co to znaczy ?
  • Hmm… Może to co przewidział Ojciec ? Odkryje imię twoje prawdziwe.

Wieczorem.

Piotr chodzi zmęczony z niedospania i z powodu problemów w firmie.

  • Idę się pomodlić, bo wczoraj nie dałem rady, choć ktoś za 5 dwunasta pociągnął mnie za stopę, żebym się modlił.
  • Nie gniewam się, w końcu jesteś człowiekiem.
  • Też masz prawo być zmęczony.
  • Jestem człowiekiem ?
  • Jesteś człowiekiem.
  • Widzisz jak brzmi to dumnie ?
  • A gdybym chciał, żebyś został na zawsze ?
  • ……. – Piotr się zawahał.
  • Zostałbym, tylko zostaw mi tę niewiastę … to niby do mnie.
  • Musiałbym ją spytać.
  • Chcesz zostać?
  • ……. – no zamurowało mnie. W pierwszej chwili pomyślałam nie chcę, w drugiej, że jak trzeba to zostanę.
  • Ja nie wiem… Spełnię twoją wolę Ojcze, a jak Ty chcesz ?
  • Zdałeś egzamin.
  • ……. – czy ja zdałam ? Nie mam pojęcia, ale wątpię.

23. 05. 18 r. Warszawa.

Na kawie.

  • Homiel powiedział, że Edziu będzie w domu dopóki jest mama.
  • Film obejrzał i się przeraził.
  • Za życia samotna. Miał możliwość naprawy, więc naprawia. Poprosił o to.
  • O ! To ciekawe, czyli zmarli oglądają podsumowanie swojego życia, plusy i minusy – pomyślałam.
  • Czy u nas też tak będzie? – Piotr.
  • To dotyczy ludzi.
  • Czyli co ?
  • Czyli dałem ci odpowiedź.
  • Ale przecież jestem człowiekiem.
  • Teraz tak.
  • O ! To ciekawe, może nie–ludzie są inaczej oceniani ? – pomyślałam znowu.

Wieczorem.

  • Ktoś mnie obgaduje, zobacz jakie mam czerwone uszy ! – Piotr pokazuje i rzeczywiście są czerwone na maksa.
  • Ciekawe kto mnie tak obgaduje…
  • Dumasz i dumasz, pewnie ty myślisz o sobie…
  • …….. – roześmieliśmy się soczyście.
  • Homiel, jaką dzisiaj dasz nam lekcję? – spytałam nieoczekiwanie.
  • Ty to się umiesz zebrać z pytaniem ! Włosy mi stanęły dęba.
  • ……. – śmiech.
  • Dobra… Czas na mnie, idę zrobić egzorcyzmy. Idę zrobić swoją robotę – Piotr podniósł się ciężko.
  • Robota ?
  • A nie ?
  • To misja.
  • Dla mnie to zadanie, czyli robota.

I poszedł. Wrócił znacznie później niż zwykle.

  • Ale miałem dzisiaj !
  • Zacząłem się modlić i chyba znalazłem się tam ! – wskazał palcem na niebo.
  • Ktoś mi podał kielich, napiłem się trochę i czułem, że przez moje gardło coś przepływa. Czułem Ojca obok, był też Chrystus…
  • Ale tak na żywo ? Wyłonił się zza przesłony ? – dopytuję.
  • Nie, nie zrozumiesz tego. To było tam ! – i znowu pokazuje palcem w górę.
  • Zostawiłeś Mi kielich goryczy.
  • Mam nadzieję, że zamienisz go w wino słodkie.
  • Będziesz czynił tak jak Ja czynię, bo Ja jestem w tobie.
  • Dostaniesz to, o co prosiłeś.
  • To co odjąłem ci, to ci zwrócę.
  • Powoli musisz pożegnać się ze swoim imieniem.
  • ……. – zastygam, bo słowa brzmią bardzo poważnie.
  • Ojciec mówił dziwnym językiem, ledwo zapamiętałem, tylko słuchałem. Nie jestem w stanie dokładnie powtórzyć.
  • Po polsku ?
  • Po polsku, ale dziwnie.
  • Jak wyglądał ten kielich ?
  • Szkło matowe, białe, złote obwódki na górze i na dole złote.

  • Czy to przyjmujesz ? pyta teraz.
  • …….. – pytanie zaskoczyło Piotra.
  • Przyjmuję.

Zapadliśmy w zadumę. Nie rozumiejąc do końca co się wydarzyło, zaczęliśmy oglądać TV. Jakaś grubawa babka dziwnie wystrojona zwróciła Piotra uwagę.

  • Gruba, ale na pewno dobra.
  • Czuj daną osobę, nie kieruj się wyglądem.
  • ………
  • Ciekawe co ta wizja z kielichem znaczy – podchwytuję możliwość, że odezwał się Ojciec.
  • Jeśli twój mąż będzie fruwać nie myśl sobie, że będziesz tak sobie siedziała.
  • Przywiązał cię linami i też będziesz fruwać.
  • Gdzie ci będzie lepiej ?
  • Więc co będę robić ?
  • To co umiesz najlepiej i to co robisz teraz czyli pisać.
  • Czym był ten kielich … Ojcze ?
  • Pan Bóg wlał Siebie w niego.
  • …….. – spojrzeliśmy na siebie, bo czy tak dosłownie ?
  • Poczułem jak leci przez gardło. Słodkie to to nie było – Piotr zdziwiony.
  • Na słodkie nie zasługujesz.
  • To, że walczysz teraz nie znaczy, że zostało ci zapomniane.
  • To jak on ma wrócić do Ciebie mając taką przeszłość ? – pytam.
  • To nie twój problem „twoja rozczochrana”.
  • Ten kielich… Jakie to ma znaczenie na przyszłość ?
  • Poczytaj co pisałaś – … wcześniej.
  • Hmm….
  • Usłyszałem…
  • Kielich krwi Mojej.


Dopisane 05. 02. 2019 r.

Nie zastanawiałam się wcześniej nad znaczeniem kielicha. Oczy szerzej otworzyłam przeczytawszy adnotację w Biblii; „Puchar” lub „kielich” wina czy innego napoju upajającego jest obrazem przenośnym gniewu Bożego, często stosowanym u proroków.

Wydaje się, że nie tylko symbolem gniewu.

PSALM 16; 5 Pan częścią dziedzictwa i kielicha mego : To właśnie Ty mój los zabezpieczasz.

MT 20; 22 Odpowiadając Jezus rzekł: «Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?» Odpowiedzieli Mu: «Możemy». 23 On rzekł do nich: «Kielich mój pić będziecie.

ŁK 22; 40 Gdy przyszedł na miejsce, rzekł do nich: «Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie».4 A sam oddalił się od nich na odległość jakby rzutu kamieniem, upadł na kolana i modlił się 4 tymi słowami: «Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!»

J 18; 11 Na to rzekł Jezus do Piotra: «Schowaj miecz do pochwy. Czyż nie mam pić kielicha, który Mi podał Ojciec?»

Kielich to też symbol drogi życia (losu), jaką przygotował Ojciec.

  • Zostawiłeś mi kielich goryczy – w którymś momencie odejście od Boga.
  • Mam nadzieję, że zamienisz go w wino słodkie – i powrót do Boga.
  • Czy to przyjmujesz ?

Nasze życie można często przyrównać do picia z kielicha. Gdy synowie Zebedeusza kłócili się o miejsce po prawicy i lewicy Jezusa, Pan zapytał ich, czy są w stanie żyć podobnie, jak On słowami: „Czy możecie pić z kielicha, z którego i ja piję?”. Moje życie jest tym, co piję. Mój kielich to mój los, udział w nim. Gdy piję gorzki napój – moje życie jest ciężkie, gdy piję słodycz – moje życie przeżywam w lekkości. Możemy żyć na sposób Chrystusa, lecz o naszym wywyższeniu czy poniżeniu decyduje sam Bóg.

Nam również zdarza się pić z Jezusowego kielicha. Przechodzić wraz z Nim i dobre i złe. Błogosławieństwo i posłuszeństwo, poczucie osamotnienia i lęk. I w naszym życiu są momenty, kiedy pijemy pełnymi haustami. Gdy czujemy, ze Pan nas wypełnia aż po brzegi! Wiara przecież ma być radością i przynosić radość jak dobre, wystałe wino! Chodzić z Jezusem do domów grzeszników, celników i nierządnic i przynosić im pociechę i właściwe Słowo. Lecz w pewnej chwili przychodzi kielich załamania. Uświadamiamy sobie, że ktoś za nas zapłacił a cena za to, byśmy żyli wiecznie jest bardzo wysoka. Że w życiu muszą nastąpić również i te chwile niepopularne i niewygodne, momenty, gdy to ja jestem tym, który musi iść dalej. Ktoś to przecież musi zrobić. Nie będzie nikogo innego. Nastanie taki ogród Getsemane, gdy każdy z nas weźmie do ręki kielich goryczy z prośbą, by nie musiał go wypić, „[n]ie moja, lecz Twoja wola niech się stanie”. Krzyż. Żółć zmieszana z winem lub ocet. Wino wzbogacone mirrą. Tyle zostało z uczty Baranka? Nie, nie chcę. To nie jest to upojenie, na które tak bardzo czekałem.

Prawdopodobnie nieczęsto zastanawiamy się nad tym, co to znaczy pić kielich Chrystusa. Że wiara znaczy przeżywanie tych gorzkich i słodkich chwil. Że od Boga nie mamy oczekiwać i przyjmować tylko tego, co dobre. Że przecież ten kielich goryczy podaje bądź odbiera nam właśnie Bóg, nikt inny. Gdy więc będziemy jutro spoglądać na kielich i pić z niego, pamiętajmy o tym.     http://reformowani.org.pl/kazania/teksty/1151-kielich-goryczy

Przeżywaliśmy wszystko razem. Ojciec też.

20. 05. 18 r. Warszawa.

Jechaliśmy do Kazimierza, miałam wszystko przygotowane, zeszyt, długopis jeden i drugi, na wypadek, gdyby ten pierwszy padł, bo tak się już zdarzało. Homiel jednak milczał i to mnie zaniepokoiło. Prawie się nie odzywał, więc i Piotrowi głupoty zaczęły przychodzić do głowy.

  • Jak byś zinterpretowała wiersz „Świtezianka” ?
  • ……. – spojrzałam na niego, czy się dobrze czuje.
  • Wiersz nie dla ciebie, tyś wojownik.
  • …… – ulżyło mi, że chociaż Homiel jest po staremu.
  • Co znaczyło MM u Jadwigi ? – wczoraj to odkryłam.
  • To co teraz.

I koniec rozmowy.


Dojechaliśmy do Kazimierza i skierowaliśmy się prosto do klasztoru trafiając dokładnie na początek mszy. Przemknęliśmy bokiem i dotarliśmy do naszej ukrytej kaplicy, gdzie kiedyś dostaliśmy od Maryi krzyż. Byliśmy w niej sami i oboje mieliśmy z czasem wrażenie, że cała msza odbyła się wyłącznie dla nas. Kiedy ksiądz powiedział, że właśnie dzisiaj jest dzień Ducha Świętego i to koniec okresu wielkanocnego, spojrzeliśmy na siebie przypominając sobie słowa, że po Wielkanocy Pendolino.

Po zakończeniu mszy poszliśmy do krzyża Chrystusa, którego twarz wydaje się ciągle żywa. Piotr dotknął jego głowy i cały krzyż gwałtownie się poruszył co spowodowało, że serce stanęło mi w gardle, bo wyglądało to tak, jakby Chrystus się obudził. Sekundę po tym dołączył do nas starszy zakonnik, z którego biło niesamowite ciepło.

  • Zakochani? – spojrzał na nas i na Jezusa, dając do zrozumienia, że miał na myśli zakochani w Chrystusie.

Nerwy mi puściły i zalałam się łzami. Zakonnik spojrzał ze zrozumieniem, Piotr zaczął coś tam tłumaczyć, a ja nie mogłam przestać płakać. Nie wiem co się stało.


Wracając do Warszawy Piotr zaczął wspominać swój atak serca.

  • Ten lekarz co zdiagnozował u mnie ostrą niewydolność, nie powinien mnie w ogóle z gabinetu wypuścić – Piotr z pretensjami po dwóch latach.
  • Powinien zadzwonić na pogotowie, bo miałem już ostry zawał i wiedział to.
  • No właśnie, dlaczego tego nie zrobił ?
  • Bo nie wybrałby najlepszej opcji.
  • Ważne, że było skuteczne.
  • Czekali odpowiedni ludzie na szachownicy.
  • ……. – faktycznie. Trafiłby nie wiadomo gdzie, a tak trafił gdzie miał trafić.
  • Dlaczego to takie skomplikowane? Gdyby trafił na pogotowie, to nie trafiłby do Cisowskiego ? – nie mogłam zrozumieć dlaczego była potrzebna aż taka łamigłówka.
  • To były trudne chwile – Piotr się zamyślił. 
  • Nie mieliście trudnych chwili. 
  • Mieliśmy trudne chwile.
  • Przeżywaliśmy wszystko razem. Ojciec też.

Wieczorem.

Piotr oglądał w TV program przyrodniczy. Z poczwarki wyłania się piękny motyl. Piotr patrzy i patrzy…

  • Ojcze, ale to wszystko stworzyłeś !… To jest…
  • No dokończ.
  • No…. rewelacja ! Ale Ci się to wszystko udało ! – pełen podziwu.
  • Ty Mi się nie udałeś, ciągle się opierasz.
  • Bo to wszystko niemożliwe ! – … co się dzieje.

Słuchałam tego z przyjemnością. Naprawdę, to wszystko jest niewiarygodnie niemożliwe.


Po egzorcyzmach.

Podczas modlitwy Ojciec przypomniał mi; przywróć mi imię moje. Dziwne zdanie tak po roku ?

- Co się dzieje z tatą?! 
Dopiero wtedy nastawiłam ucho bardziej, próbując zrozumieć co mówi. 
- Ojcze niebieski przywróć mi imię moje… Ojcze niebieski przywróć mi imię moje… Ojcze niebieski przywróć mi imię moje…
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/04/01/bedziesz-tym-ktorym-jestes-naprawde-maska-zostanie-zdjeta/
  • ……. – od razu pomyślałam, że rok to będzie dopiero w sierpniu.
  • Nie ma roku.
  • A widzisz ! – ucieszyłam się, że miałam rację.
  • Masz odpowiedź odnośnie daty.
  • Co to znaczy; przywróć mi imię moje ?
  • Które ?
  • No nie wiem.
  • Bo wszystkie zawarte są w jednym, wszystkie z jednego i w jednym są wszystkie.

21. 05. 18 r. Warszawa.

Piotr niewiele mówił, wydukał tylko, że w kościele na mszy zobaczył fotel Ojca, a z niego niebieską energię, która jak siatka oplata całą ziemię.

  • Homiel mi mówi, żebym zajął się modlitwą…. Ciągle coś ode mnie chce.
  • Za dużo się nie chwal, każdy coś chce.
  • Tam chcą, tutaj chcą, wszędzie chcą.
  • Dlatego nikt się nie pchał.

 



Dopisane 02. 02. 2019 r.

  • Bo wszystkie zawarte są w jednym, wszystkie z jednego i w jednym są wszystkie – dzisiaj wiemy o co chodzi, ale nie wiem, czy mogę to tutaj dzisiaj wyjaśniać. Za wcześnie. 

Jest pewna interesująca informacja w życiorysie Jadwigi;

Według zapisów kronikarzy Święta Jadwiga uprawiała surowe umartwienia. Jej kierownikiem duchowym był krakowski dominikanin Henryk Bitterfeld, autor traktatu o Komunii świętej i traktatu ascetyczno-mistycznego napisanego specjalnie dla Jadwigi. W swym życiu harmonijnie łączyła kontemplację z działalnością praktyczną, co wyraziła również w nawiązującym do Ewangelii symbolu dwóch przeplatających się liter MM (Maria i Marta), który poleciła umieścić na ścianach swej komnaty, a chcąc, by chwała Boża nieustannie rozbrzmiewała w katedrze wawelskiej założyła i zapewniła utrzymanie Kolegium Psałterzystów, którzy dzień i noc śpiewali psalmy przed Najświętszym Sakramentem. (WIKI).

Historycy się mylą. To nie Maria i Marta. To Maria Magdalena… tak powiedział Ojciec jakiś czas temu.

  • Skąd Jadwiga wiedziała, że MM to Maria Magdalena, a nie Maria i Marta ?
  • A skąd wiesz teraz ?
  • ……. ?!

Wygląda na to, że jej też powiedziano. To nie legenda, że Jadwiga rozmawiała z Chrystusem. 

Jak kochasz Ojca, pokażesz przez czyny.

17. 05. 18 r. Warszawa.

Piotr spóźnił się dzisiaj na kawę, ponieważ spotkanie biznesowe, które miało trwać 5 minut trwało godzinę.

  • Spotkałem dzisiaj bardzo wierzącego człowieka. Jest szefem oddziału banku. Zaczęliśmy rozmawiać o Bogu i on się rozpłakał.
  • Poczuł, że nie jest sam.
  • Rozmawialiśmy, że trzeba walczyć ze złem… Trzeba te gacki rozwalać ! – Piotr bardzo mocno to podkreślił i już się rozglądał, aby komuś przylać. Adrenalina mu buzowała.
  • To rozwalaj. Bądź stanowczy i nieugięty.
  • ……. – śmieję się głośno. 
  • Homiel! Takie słowa w ustach anioła ?!!! Czy ja mam to pisać ?
  • Pisać.
  • Powiadam ci, że jabłko od jabłoni daleko nie upada.
  • Jak ci mówię twoim językiem, to bardziej zrozumiesz.
  • …….. – śmieję się dalej, ale już coraz słabiej…
  • Mówię ci, trzeba z gackami walczyć codziennie… Nie po to mi Ojciec pokazał; Dopóki on jest, nie przejdziemy.
Piotr w tym momencie przypomniał sobie wizję sprzed kilku tygodni, którą szczerze mówiąc zignorowałam. Widział gacki wychodzące z podziemi galerii handlowej „Arkadia”. Wychodzili na powierzchnię jak żołnierze, jeden za drugim. W pewnym momencie dowódca się zatrzymał i wstrzymał ręką pozostałych. Powiedział coś dziwnego;  
- Dopóki on jest, nie przejdziemy. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/02/15/nie-tylko-modlitwa-jest-wazna-ale-przyjmowanie-chrystusa-jest-wazne/
  • Czy zastanowiłeś się nad wagą tych słów ?
  • Jaka to odpowiedzialność ?
  • ……. – rzeczywiście, dopiero teraz zastanowiłam się nad tym głębiej. Jak jeden człowiek może mieć taką władzę, aby powstrzymać piekło ?
  • Jeśli kochasz Ojca naprawdę, nie pozwól im przejść.
  • Jak kochasz Ojca, pokażesz przez czyny.
  • Nie to co mówisz, lecz to co robisz.
  • A Ja cię wspieram we wszystkim.
  • Ola robi swoje, ty swoje.
  • Fala zmieni układ sił. Po raz ostatni.
  • . To będzie trudne… – zamyśliłam się i już nie byłam taka pewna, czy to na pewno Homiel przemawia.
  • Gdyby było łatwe, poszedłby Walendziak.

Wieczorem.

Piotr wyjeżdża jutro do Wrocławia. Przygotował sobie dwie wizytówki, które położył na parapecie, a dokładnie na kartce, na której była wydrukowana modlitwa do egzorcyzmów. Była wydrukowana, żeby Piotr mógł się nauczyć jej na pamięć. Tego co się tam położy, nie da się ani przeoczyć, ani zgubić.

Przybiega do mnie…

  • Wiesz co się stało? Jedna wizytówka zniknęła. Nie ma jej nigdzie !
  • Sprawdź, może gdzieś leży.
  • Ja już chyba wariuję – zmęczonym głosem wraca i szuka wszędzie.

Nic to nie dało, więc zmęczony jeszcze bardziej poszedł do komputera i włączył muzykę. Zaczął słuchać motyw przewodni z filmu „Pod wiszącą skałą”. https://www.youtube.com/watch?v=BP1OeuKGZTg&t=14s

  • Wiesz co mówi Homiel ?
  • Słuchasz muzyki ? Pamiętasz jak zniknęły te dziewczyny ?
  • Homiel oglądałeś ?
  • Tak zniknęła twoja wizytówka.
  • Ale po co Wam to ? – dziwi się.
  • Twoja wizytówka wtopiła się w modlitwę.
  • Ważna rzecz się stała, a ty taki spokojny ?
  • Ale dlaczego ? – pytam, no bo po co ?
  • Ignoranci.
  • ……..
  • Upomnę się o Swoje.
  • Zabraliśmy nie wizytówkę, a twoje nazwisko.
  • Powinieneś się już przyzwyczajać, ciągle się dziwisz Mały.
  • Do czego było potrzebne to nazwisko napisane na kartce ?
  • Wszystkim rozdajesz, a Mi nie dałeś.
  • ?! 

18. 05. 19 r. Warszawa.

Wieczorem.

Piotr chodzi wkurzony po otrzymaniu informacji, że wkrótce wchodzą nowe przepisy dotyczące VAT-u. http://ksiegowosc.infor.pl/tematy/vat-2018/

  • Teraz to na pewno upadnę, zobaczysz. Będę miał zatory płatnicze i zbankrutuję ! Zbankrutuję w końcu !
  • Myślisz, że Ojciec do tego dopuści ? – jestem rozbawiona.
  • Pensję mi przecież płacisz. Myślisz, że będzie chciał, abym była bez pensji ? – śmieję się. Bardzo ufam Ojcu i wiem, że nie tego chce.
  • Będziesz przyjmować tą jałmużnę, kiedy będziesz miała swoje ?
  • ???!!!
  • Co ty się przejmujesz ? Nie widzisz co się dzieje, co tobie szykują ?
  • Więc nie myśl o podzielnej płatności, bo jest mało czasu i cię nie dotknie.

Piotr stanął na środku pokoju w bezruchu.

  • Mało czasu ?
  • Mało czasu zostało, więc zajmij się innymi sprawami.
  • Widzisz ? – uspakajam Piotra – I cię nie dotknie... powiedział Ojciec, więc przestań być taki nerwowy.
  • A z Marcinem, to dlaczego odchodzi ? Sytuacja się zagęszcza.
  • My nie zagęszczamy, My czyścimy przedpole.
  • Ale co znaczy mało czasu zostało ?
  • ……. – cisza.

Piotr poszedł się pomodlić. Wrócił i ……

  • Podczas egzorcyzmów kątem oka widzę, że na podłodze pełzają czarne robale. Wchodziły pod moje łóżko. Schyliłem się i chciałem jest zebrać i wywalić, ale jak dotknąłem okazało się, że przechodzą mi przez palce jak hologram. Widziałem je wyraźnie, ale one były nie z tego świata. Więc zacząłem modlić się mocniej.
  • Rozłożyłem swoje ręce i zobaczyłem, jak ręce przykłada mi też Jezus, a potem jak przez mgłę zobaczyłem, że do naszych rąk przykłada ręce też Ojciec. Poczułem, że powoli ten okres się kończy i poczułem energię Maryi.
  • To musiał być piękny widok – pomyślałam.
  • Coś się na pewno stanie, więc jutro jedziemy do Kazimierza. A ja wiem, czy będziemy mogli jeszcze jeździć ? Ojciec mówił mało czasu, to jedziemy.
  • Nie strasz jej, bo uruchomi swoją niepotrzebną wyobraźnię.
  • ……. – powiedział idealnie, bo już układałam w swojej głowie różne warianty rozwoju wypadków.

Mojżesz też zabijał, ale on taki mógł być.

15. 05. 18 r. Warszawa.

Na kawie Piotr rozpamiętuje jaki to był głupi, gdy się z Ojcem zakładał.

  • Każdy może się zakładać, ale nie ty.
  • Ty to Ja.
  • Każdy niech się zakłada, ale ja nie – powtarza jak w hipnozie.
  • Już nie.
  • A co do Marcina. Posyp to popiołem i zapomnij.
  • Zdarzenia i tak cię dalej będą zaskakiwać.
  • A co z pracą ?
  • O pracę się nie martw, bo ją masz, a potem popłyniesz.
  • ……… – wzdycham z rezygnacją. Nijak nie możemy się dowiedzieć jaki plan ma Ojciec.

Piotr przyszedł późnym wieczorem do domu i klapnął zmęczony przed TV. Oglądaliśmy program dotyczący uboju kurcząt w przemyśle żywieniowym.

  • Kiedyś sam zabijałem kury, ale jak ja to mogłem robić ? – dziwi się Piotr.
  • Teraz tego bym nie zrobił – zapatrzył się w ekran.
  • Mojżesz też zabijał, ale on taki mógł być.
  • !!! – wspomnienie o Mojżeszu w takiej chwili oboje nas zelektryzowało.
  • A zabijał ?! – zdziwiłam się.
  • Sprawdź, a znajdziesz.

Oczywiście sprawdziłam;

11 W tym czasie Mojżesz dorósł, poszedł odwiedzić swych rodaków i zobaczył jak ciężko pracują. Ujrzał też Egipcjanina bijącego pewnego Hebrajczyka, jego rodaka. 12 Rozejrzał się więc na wszystkie strony, a widząc, że nie ma nikogo, zabił Egipcjanina i ukrył go w piasku.

Ciekawe… Czy taki czyn dzisiejszy sąd uznałby za działanie w afekcie ? Wydaje się, że doskonale wiedział co robi…  Już wczoraj oglądając „Exodus” zrozumiałam, że Ojciec wybiera ludzi dość szczególnych. Zdecydowanych i stanowczych, nawet zabijających. Może lubi oglądać ich przemianę ? 


Piotr zaczyna narzekać, że Marcin odchodzi. Nie może się z tym pogodzić.

  • Przebrniesz przez wszystkie swoje problemy, nie martw się.
  • Muszę ciągle kombinować – Piotr z żalem.
  • Dasz radę.
  • ……..
  • Ciekawą teraz wizję zobaczyłem. Budowlana, metalowa chwytarka chciała mnie złapać, pochwycić.

  • Hmm… Czym jest ta chwytarka? Gacki ? Firma ? – pytam.
  • ……..
  • W trakcie wznoszenia na fali ta łapa chce mnie złapać, ale z fali wylewa się woda na nią i ona się chowa.
  • Ciekawe… Pamiętasz ? Nie zdążą cię pochwycić, tak powiedział Ojciec. 
  • Czym jest ta chwytarka? Praca, gacek, życie ? – powtarzam pytanie.
  • Wszystkim.

Zamyśliłam się co znaczy wszystkim. Jeśli Piotr ma się zmienić, a wygląda na to, że zmienić diametralnie, to jedynie co go trzyma z tym życiem doczesnym to rodzina, praca, jego pracownicy, podatki, ZUS itd. Jednym słowem zwykłe życie zwykłego człowieka. To jest ta chwytarka, która go ciągle tu trzyma. Chwytarka metalowa, czyli tak mocna, że człowiek sam nie jest w stanie się z niej uwolnić. Wielka fala, wielkie dzieło Ojca jak pisze Sigmund, ma to zmienić. Ale jak ?

  • Ojciec pokazał mnie jako dyszel, który łączy wszystkie konie przy wozie – Piotr przerywa moje rozważania.
  • Woźnicy nie ma, ale konie biegną. A wiesz co się dzieje kiedy dyszla nie ma? Konie rozbiegają się na różne strony świata.
  • Ciekawe… – przyznaję. Wynika z tego, że to Piotr trzyma wszystko w ryzach.
  • Chyba ktoś chce mnie zniszczyć.
  • Diabły działają na ciebie przez wiele osób.

Piotr zebrał się w sobie i poszedł zrobić egzorcyzmy. Wrócił dość szybko…

  • Ojciec kazał mi ci coś przekazać.
  • Bardzo cenię co robisz.
  • Bardzo cenię cię jako osobę.
  • Mnie… ???!!! – byłam kompletnie zaskoczona, bo jestem pełna błędów.
  • Ale masz fory u Ojca ! – był pod wrażeniem.
  • …….. – bardzo się wzruszyłam.

Piotr bawił się komputerem, przeglądał muzykę na YouTube.

  • Puszczę ci coś i zgadnij z jakiego filmu to jest. Wystarczy, że mi podasz dwa nazwiska aktorów, a dam ci 500 zł.
  • Ooook – ucieszyłam się, a w duchu pomyślałam…
  • Pomóż mi Homiel.

Piotr puszcza muzykę i kompletnie nic mi to nie mówi. Przymknęłam lekko oczy, zagapiłam się przed siebie i po chwili widzę słowo „francuski”, widzę to w swojej głowie.

  • To francuski film – ryzykuję i widzę, że się Piotr lekko spocił, ale ani mrugnął.

Po słowie „francuski” na tej samej zasadzie zobaczyłem twarz aktora Alaina Delona.

  • Alain Delon – ryzykuję dalej. Piotr robi się czerwony, ale dalej nic…

Mija chwila …. i widzę twarz Jeana Gabin…

  • Jean Gabin.
  • …….. – Piotr cały czerwony zamknął z furią komputer, wziął głęboki oddech…
  • Jestem ci winny 500 zł.
  • Really ?!!!!!!! – nie mogłam uwierzyć.
  • Homiel powiedział, że jak nie zapłacę to ma mnie za szmatę.
  • …… – zaczęłam się tak głośno śmiać, że zaraz czkawki dostałam.

https://www.youtube.com/watch?v=5yD7NBTJtLo

Kiedy tylko ochłonęłam przeanalizowałam całą sytuację od początku. To był absolutnie niezwykły eksperyment. Sama zaczęłam się zastanawiać jak to się stało, że widziałam. Jeszcze nigdy w życiu nie udało mi się zarobić tak szybko pieniędzy i to w taki sposób. Wyraźnie zobaczyłam w głowie twarze tych aktorów. Gdyby ktoś mnie spytał co jadłam wczoraj, też miałabym w głowie obraz wczorajszego obiadu. Mózg wykonałby odpowiednią projekcję i tak właśnie było z tymi twarzami. Dostałam projekcję i jestem pewna, że wyłącznie dzięki Mojemu Grubaskowi i Homielowi.

Ten eksperyment pozwolił mi też zrozumieć coś istotnego. Czasami pisze mi się łatwo, a czasami z wielkim trudem. Bywało tak, że nie wiedziałam jakich zdań czy słów użyć, aby przesłanie było trafne. I wtedy właśnie te zdania i słowa widziałam jako projekcje w swojej głowie. Wielokrotnie miałam wrażenie, że to nie ja piszę. Piotr powtarza, że w pisaniu pomaga mi sam Jezus, a czasami sam Ojciec. Teraz mogę powiedzieć, że to musi być prawda… A więc tak to działa…



Dopisane 30. 01. 2019 r.

  • Mojżesz też zabijał, ale on taki mógł być.

Nie znam Biblii, ale ją poznaję. Sprawdzając Mojżesza nie wiedziałam, że ma za sobą taki incydent.

27 I rzekł do nich: «Tak mówi Pan, Bóg Izraela: „Każdy z was niech przypasze miecz do boku. Przejdźcie tam i z powrotem od jednej bramy w obozie do drugiej i zabijajcie: kto swego brata, kto swego przyjaciela, kto swego krewnego”». 8 Synowie Lewiego uczynili według rozkazu Mojżesza, i zabito w tym dniu około trzech tysięcy mężów. 29 Mojżesz powiedział wówczas do nich: «Poświęciliście ręce dla Pana, ponieważ każdy z was był przeciw swojemu synowi, przeciw swemu bratu. Oby Pan użyczył wam dzisiaj błogosławieństwa!»  30 Nazajutrz zaś tak powiedział Mojżesz do ludu: «Popełniliście ciężki grzech; ale teraz wstąpię do Pana, może otrzymam przebaczenie waszego grzechu». 

Spytałam wczoraj…

  • Ojcze, co Ty na to ?
  • To Moja wola …. p.s. dlatego on taki mógł być.
  • Ale… – zawahałam się – Można by pomyśleć, że jesteś okrutny…
  • Nie słyszałaś ? A te czterysta lat nie było okrutne ?
  • Te zwłoki wypełniały mury.
  • ???!!!  – zrobiliśmy wielkie oczy.
  • Gdzie trup za trupem szedł. Użyźniali…

Wow… Zamurowało nas. Ojciec nie tylko podał przyczyny Swojej woli, ale odsłonił też trochę informacji historycznych. Problem w tym, że według wielu badaczy nie ma żadnych dowodów na to, że Izraelici w ogóle byli w Egipcie.

Wśród historyków panuje konsensus, że Biblia nie zawiera poprawnego opisu początków Izraela. Nie ma śladów rzekomej obecności Izraelitów w Starożytnym Egipcie, Synaj pozostawał niezamieszkany przez całe drugie tysiąclecie p.n.e. W Kadesz-Barnea nie znaleziono oznak ludzkiej aktywności starszych niż sama monarchia Izraelitów. Ponad 100 lat badań archeologicznych nie wykazało niczego co mogłoby być powiązane z egipską niewolą, ucieczką i późniejszą wędrówką, a archeologowie generalnie zgadzają się, że Izraelici pochodzą z Kanaanu. Wikipedia.

Komu wierzyć ?

Podczas wykopalisk w roku 1896 w Tebach, odkryto w świątyni grobowej Merenptaha stelę z czarnego granitu o wysokości 2,3 m. Stela opiewa zwycięstwo faraona nad koalicją zawiązaną przez Libijczyków, którzy usiłowali najechać Egipt.

Przy samym końcu inskrypcji M. wymienił kilka państw, miast i obszarów, które rzekomo ujarzmił i zmusił do uległości. Najbardziej interesującą jest wzmianka dotycząca Izraela, jako że jest to jedyny przypadek użycia tej nazwy w starożytnych dokumentach egipskich: Książęta leżą na twarzach mówiąc: „Litości!” Nikt spośród Dziewięciu Łuków nie podnosi swej głowy. Spustoszenie dla Tehenu, Hatti jest uspokojony. Splądrowany jest Kanaan z wszelkim złem, uprowadzony Aszkelon, pochwycone Gezer, Janoam uczynione jak nieistniejące. Izrael jest zrujnowany, nie ma jego nasienia. Hurru stała się wdową dla Egiptu! Wszystkie ziemie razem, są one uspokojone. Każdy kto był niespokojny został związany.

Stela Merenptaha w bardzo ciekawy sposób potwierdza wielowiekowe istnienie predynastycznego Izraela (co najmniej w okresie XIII—XI p.n.e.), gdyż Ysyrial został ukazany w inskrypcji jako naród pozbawiony własnego króla, państwa czy administracji.

Przetoczę fragment bardzo ciekawego artykułu ; https://www.biblicalarchaeology.org/daily/biblical-topics/exodus/exodus-fact-or-fiction/

Artykuł analizuje egipskie teksty, artefakty i stanowiska archeologiczne, które pokazują, że Biblia wspomina dokładne wydarzenia z XIII wieku B.C.E. Na przykład nazwy trzech miejsc, które pojawiają się w biblijnym opisie wyjścia Izraela z Egiptu, odpowiadają egipskim nazwom miejsc z okresu Ramesside (XIII-XI w. B.C.E.). Biblia wspomina, że ​ jako niewolnicy Izraelici byli zmuszeni budować miasta Pithoma i Ramzesa. Po dziesięciu plagach Izraelici opuścili Egipt i przekroczyli Yam Suph (przetłumaczone Morze Czerwone lub Morze Reed), którego wody zostały cudownie rozdzielone. Biblijne imiona Pithom, Ramzes i Yam Suph (Morze Czerwone lub Morze Reed) odpowiadają egipskim nazwom miejsc Pi-Ramesse, Pi-Atum i (Pa-) Tjuf. Te trzy nazwy miejsc pojawiają się razem w tekstach egipskich tylko z okresu Ramesside. Nazwa Pi-Ramesse przestała być używana na początku trzeciego okresu pośredniego w Egipcie, który rozpoczął się około 1085 roku pne, i nie pojawił się ponownie później.

Dom robotników z zachodnich Teb wydaje się również potwierdzać XIII-wieczny Exodus. W latach trzydziestych XX wieku archeolodzy z Uniwersytetu Chicago wykopywali w zachodnich Tebach grobowcową świątynię Aya i Horemheba, ostatnich dwóch faraonów XVIII dynastii Egiptu. Świątynia została zbudowana po raz pierwszy przez Aya w XIV-wiecznym POChP, ale Horemheb uzurpował sobie i rozbudował świątynię, kiedy stał się faraonem. (Rządził od końca XIV wieku do początków XIII w.). Horemheb wyrzeźbił każde miejsce, w którym imię Aya było i zastąpił je swoim własnym. Później – podczas panowania Ramzesa IV (XII w.), Świątynia Aya i Horemheb została zburzona.

Podczas swoich wykopalisk Uniwersytet w Chicago odkrył dom i część innego domu należącego do robotników, którym powierzono zadanie wyburzenia świątyni. Plan całego domu jest taki sam jak w domu czteropokojowym, charakterystycznym dla izraelskich mieszkań w epoce żelaza. Jednak w odróżnieniu od modeli izraelskich, które były zwykle zbudowane z kamienia, dom Thebana był zrobiony z chrustu i kiczu. Znaczące jest, że ten dom został zbudowany w Egipcie w tym samym czasie, w którym Izraelici budowali czteropokojowe domy w Kanaanie. Podobieństwa między tymi dwoma sprawiły, że niektórzy spekulowali, że budowniczowie domu Thebaba byli albo proto-Izraelitami, albo grupą blisko związaną z Izraelitami. (….)

To na pewno ekscytujące, gdy zapis archeologiczny pasuje do biblijnego opisu – tak jak w przypadku opisanych tutaj przykładów. Jednakże, chociaż te dowody z pewnością dodają wagi historycznej dokładności elementów biblijnej relacji, nie można jej użyć, aby „udowodnić”, że każdy szczegół historii Wyjścia z Egiptu jest prawdziwy.

A więc powtórzę… Komu wierzyć ?

Postać wiodąca Wj: Mojżesz – z jednej strony: wybraniec, przewodnik, pośrednik między Bogiem a ludem, a z drugiej strony: człowiek obarczony słabościami (egocentryk, zabójca, gwałtownik), ale pozwalający się Bogu stopniowo przemieniać → Lb 12,3: Mojżesz zaś był człowiekiem bardzo skromnym, najskromniejszym ze wszystkich ludzi, jacy żyli na ziemi. http://www.bratalbert.com.pl/content/mojzesz-lider-dojrzewajacy-przez-kryzysy-cz-1.pdf.

Biblia dzieli życie Mojżesza, trwające 120 lat (Pwt 31,2; 34,7), na trzy równe etapy: a) narodziny oraz dorastanie na dworze faraona w Egipcie – 0-40 lat. b) wygnanie w ziemi Madianitów aż do objawienia się Boga na Horebie i nadania misji (Wj 7,7) – 40-80 lat. c) misja Mojżesza: wyprowadzenie Narodu Wybranego z niewoli egipskiej i droga przez pustynię do śmierci w kraju Moabitów (Pwt 31,2; 34,7) – 80-120 lat.

Przejście między każdym z tych etapów znamionował głęboki kryzys osobisty.

Dlaczego Bóg wybrał kogoś, kto zabijał ? Bo Bóg wiedział. Gdyby nie Mojżesz, nie byłoby Chrystusa. Chrystus jako mesjasz uczynił wszystko na nowo i to było dla Ojca najważniejsze. Człowiek nie zna przyszłości i nigdy nie będzie jej znał. Jeśli powiemy, że Bóg Ojciec jest okrutny to znaczy, że Mu po prostu nie ufamy i w Niego nie wierzymy. Bóg wie co robi. 

 

Było tak jak miało być i będzie jak ma być.

14. 05. 18 r. Warszawa.

Piotr przychodzi do domu i jeszcze w progu…

  • Ale mnie dzisiaj zaskoczyła moja nowa księgowa !
  • Wchodzi do pokoju, patrzy się na mnie i mówi…
  • Ale ma pan fajną białą chmurę wokół siebie, taką aurę białą ! Ale to fajnie wygląda !
  •  i się rozgląda wokół mnie. Nie chciałem z nią wchodzić w dyskusję, tylko zmieniłem szybko temat.
  • Jasny gwint! Kolejna „nienormalna” ? – śmieję się.
  • Ty normalnych nie przyciągasz – zamyśliłam się zaraz.

Po pierwsze co to za chmura, aura i dlaczego Ojciec podsyła nam takich ludzi do pracy, którzy potrafią to dostrzec ? Niemal każdy z naszych pracowników ma coś specyficznego w sobie.

  • Hmm… Może twoja księgowa widziała Homiela ?
  • Widział pan! Wielka chmura przeleciała koło pana... tak powiedziała dokładnie. Dziwne, oni widzą, a ja nie – Piotr się zamyślił.
- Dzisiaj rano w kościele Jezus powiedział mi.... 
- Duch twój i ciało twoje będzie świecić. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/07/14/poswiec-sie-dla-tego-swiata-i-wroc-do-mnie/ 
  • Marcin odchodzi. Dostał nową ofertę pracy, gdzie dają mu służbowy samochód i wyższą pensję. Mój najlepszy człowiek odchodzi – Piotr był podłamany.
  • ??? – dzwonek zadzwonił mi w głowie.
  • Przypominasz sobie słowa Homiela, że ludzi rozdysponuje przed końcem ? Zaczęło się ?
  • Nie wiem, ale szkoda, że zaczynają od tych najlepszych.
  • Tamten nie był najlepszyOjciec wspomniał o naszym byłym już pracowniku chorym na schizofrenię.

Nie był najlepszy nie dlatego, że miał schizofrenię, ale dlatego, że notorycznie kłamał i oszukiwał. Piotr trzymał go u siebie osiem lat, aż w końcu sam odszedł… do lepszej pracy oczywiście.

  • Nooo, to zaczyna być interesujące. Ciekawe co dalej – myślę głośno.
  • Dasz radę bez Marcina ? 
  • W ogóle się tym nie przyjmuj.
  • Ile chcesz pływać ? Ile chcesz pilnować ich spraw ? Ile chcesz to robić ?
  • To z czego mam żyć jak wszyscy odejdą ?
  • Oczekuj manny z nieba.
  • To mam grać? A może ta manna to inna praca z pensją za 100 tys ? – zażartował.
  • Takie pensje to tylko u złodziei, narkotyków, a znacznie więcej u Nas.
  • Za rok będziesz w całkiem innym miejscu niż teraz.
  • ……. – być w innym miejscu może znaczyć wiele. Dosłownie i w przenośni.
  • Nie wiem, czy Marcin nie robi błędu. Miał u mnie dobrze.
  • Daj już spokój, to Ojca plan – nie widzę żadnego sensu nad tym się roztkliwiać.

Piotr poszedł się pomodlić. Wrócił po godzinie…

  • Ledwo zacząłem Pan Bóg mówi…
  • Nim odejdziesz jeszcze kolejna zmiana cię czeka.
  • ???
  • Myślisz, że coś jest dziełem przypadku ?
  • Mówię do Ojca… Jestem tak zmęczony, ręka mnie dzisiaj bolała…
  • A może źle spałeś ?
  • …….
  • No właśnie, a może źle spałeś ? – uśmiecham się.
  • Nie zdążysz umrzeć, nie pozwolę ci.
  • Nie zdążysz umrzeć… Co to za dziwne zdanie – pomyślałam.
  • Z Panem Bogiem nie ma dyskusji.
  • A z tobą jest dyskusja ?
  • Nooo jest – odparł po namyśle.

Zaczął się na kanale Polsat film – „Exodus – Bogowie i Królowie”. Wiem, wiem, oglądaliśmy go już wiele razy, ale ponieważ nie było nic lepszego znowu zaczęliśmy oglądać. Poza tym… Bardzo lubię ten film. Bardzo lubię fragmenty, gdzie Bóg rozmawia z Mojżeszem. Mam wrażenie, że ten kto pisał te dialogi, nie pisał je sam.

  • Ojciec lubi ten film – powiedziałam w zamyśleniu.
  • Lubię.

Gdy dochodziła 21.00 Piotr przełączył na „Milionerów”. A potem znowu na Polsat, za chwilę na TVN i znowu na Polsat. Żyły wyszły mi na czole i myślałam, że go zaraz czymś zdzielę.

  • Musiałem wrócić do filmu.
  • Nie mam zamiaru konkurować z Milionerami… powiedział Ojciec. Dlatego musiałem wrócić na film.
  • ???!!!  – śmiałam się głośno przeszczęśliwa.
  • A mówiłam ! Ojciec naprawdę lubi ten film.
  • Ty córko Mnie rozumiesz, bo ze Mnie jesteś.
  • Pieczęć jest chyba jasna – … czyli oczywista. 
  • …….. – kurcze, serce mi się ścisnęło. Czyż to nie jest najpiękniejszy komplement na świecie ?

Zamilkłam i spisywałam na bieżąco co się dzieje.

  • Co tam chroboczesz ? – Piotr mruczy pod nosem.
  • Zostaw ją.
  • Kiedyś pytałam dlaczego Ojciec pokazuje się jako chłopiec. Miałam też wizję, w której był chłopcem. Powiedział wtedy, że nie jestem gotowa, by się dowiedzieć.
  • I podtrzymuję to.
  • …….. – nie, nie obraziłam się, ale znowu roześmiałam się na głos. Szczerość do bólu.

Oglądamy dalej…

  • Tak było ? Ojcze ?
  • Tak być nie mogło, ale ta wersja Mi się podoba i nie zadawaj pytania, a jak było.
  • Szkoda – śmieję się, bo już układałam w głowie to pytanie.
  • Było tak jak miało być i będzie jak ma być.
  • Coś się stanie w najbliższym czasie ? – Piotr zaczyna.
  • Idziesz w ślady swojej żony ?
  • Mówię przecież konkretnie.
  • Czy to mnie zaskoczy ?
  • Myślę, że nie.
  • O ! To już jakaś informacja. Czym nie byłbyś zaskoczony ? – pytam Piotra.
  • Nie kombinuj, bo za Ojcem nie trafisz. Pomyślunek Ojca nie ma granic – Piotr macha ręką z rezygnacją.
  • Żebyś wiedział.
  • Nie spodziewałeś się Ojcze, że Marcin odejdzie ?
  • Jak mogę się nie spodziewać tego, co zaplanowałem ?
  • A co widziała księgowa ? – pytam.
  • Widziała, co widziała.
  • Dlaczego to widziała ?… w takim razie…
  • A dlaczego nie ?
  • ……. – ręce rozkładam bezradnie i śmieję się na całego. Jeśli Ojciec nie chce, to się nie dowiesz i tyle !

W filmie leci właśnie fragment, w którym Mojżesz ostrzega Ramzesa przed ostatnią plagą. Przypomniało mi to słowa Ojca; Ja zrobię swoje.

- Ja i tak wiem lepiej – Piotr uparcie swoje. 
- Dobrze, więc Ja zrobię Swoje, a ty trwaj w swoim. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/04/07/za-zywota-waszego-powroci-mesjasz/

  • Poczułem, że z Ojcem nie ma żartów.
  • Dopiero teraz ?
  • Z Panem Bogiem to nikt nie wygrał – Piotr pod nosem.
  • Nikt, ale nie wiesz ilu próbowało.
  • A ty pewnie pierwszy ! – mówię do Piotra z pretensjami.
  • Nie obrażaj Małego.


Dopisane 28. 01. 2019 r.

  • Tak być nie mogło, ale ta wersja mi się podoba i nie zadawaj pytania, a jak byłoz tego wynika, że wersja widziana na ekranie jest raczej mniejszą lub większą fikcją, choć bazuje na Biblii. Kwestia siedmiu plag, jak podejrzewam, trwała znacznie dłużej niż jest to pokazane i być może wyglądało to zupełnie inaczej. Ale to już jest zadanie dla naukowców.