04. 03. 23 r. Warszawa.
Wchodzimy do kościoła i nas dosłownie zamurowało.
- Co za świnie ! – wyrwało mi się widząc, że Chrystus jest za kratami.
- Oni Go …. aresztowali ! – wyrwało mi się drugi raz.
Smutek nas ogarnął i pomyślałam, że już bym w tych warunkach zdjęcia zrobić nie mogła. Zauważyłam także, że wraz z kratami zniknęły też nasze kwiaty.
Na kawie.
- Zrobię ci dzisiaj ciasto z bananami – Piotr nagle.
- ……. – otwieram oczy ze zdziwienia.
- Piotr czasami jest fajny.
- A kiedy jestem ?
- Kiedy nie wiesz, że jesteś fajny.
- Ty wiesz, że on mógłby te kraty wyrwać ? – Ojciec nawiązuje do kościoła.
- Byłem naprawdę wściekły, gdy to zobaczyłem.
- Przy Moim Synu się powstrzymał.
- W poczuciu bezpieczeństwa tego krzyża, odcięli Go od ludzi i dali ławkę, aby się nie modlili.
Krzyż był atakowany dwukrotnie, więc dla ochrony dali kratę. Równocześnie usunęli klęcznik, który od wielu lat był częścią tego miejsca. Były tam przez ludzi wygrawerowane tabliczki z podziękowaniami za uratowanie życia, za cudy różne, które dała modlitwa pod tym szczególnym krzyżem. Próbowaliśmy uklęknąć, nie dało rady. Nowy klęcznik zrobiono pod takim idiotycznym kątem, że kolana zsuwały się na posadzkę same. Szlag mnie trafił, wszystko nie tak … Postaliśmy chwilę przed kratą i odeszliśmy zniesmaczeni.
- Zaaresztowali Go … – mówię z żalem.
- In prison.
- … Wczoraj podczas egzorcyzmów przeżyłem szok. Modlę się i widzę scenę z filmu „Miś” jak Jarząbek mówi; nie mogłem, bo byłem chory … Wiedziałem, że to do mnie … Ale ja naprawdę wczoraj nie miałem siły po wyrwaniu zęba. Myślisz, że to Ojciec mi tak pokazał ?
- Diabeł nie jest dowcipny – roześmiałabym się nawet, ale kurcze ciągle kraty mam przed oczami.
- Ojciec wszystko słyszy, może mówić ciszej … ? – Piotr się zamyślił.
- Nam nie podskoczysz z niczym.
- Każdy twój ruch widzimy i Oli też … – zmroziło mnie, nie powiem.
- …. Kościół trafił w niewłaściwe ręce.
- Pozornie dobrze, pozornie chronią Chrystusa, ale oddzielają od ludzi.
- Atakowali Go, ale jakoś przeżył.
- I z jednym się nie mylisz, po lewej stała MM.
- ???
Rzeczywiście Ojciec widzi wszystko. Piotr widzi dużo, ja nic. Na mszy Piotr szepnął mi do ucha, że przy wiszącym krzyżu za ołtarzem po lewej stała Maria Magdalena. Ojciec zazwyczaj skraca jej imię i mówi krótko; MM.
CDN ...
Ja też już jestem w domu po wypadzie w Bieszczady z dziećmi i wnukami,z którymi dawno się nie widzieliśmy też martwiłam się pogodą i innymi sytuacjami które nie zapowiadały się dobrze ale wszystko dobrze się skończyło pogoda i podróż w dwie strony jak na zamówienie spotkania z rodziną i znajomymi też , mały drewniany kościółek we wsi gdzie podobno objawiła się NMP msza w której uczestniczyliśmy i jeszcze ta niespodzianka z Jagiełłą w miejscowości gdzie mieliśmy wynajęte pokoje, wycieczki po Bieszczadach i wczoraj po powrocie obiad w gronie 5 rodzin rzadkie u nas spotkanie ,dziękuję Ci Boże Ojcze i NP za opiekę nad nami.
Niedawno dyskutowaliśmy nad objawieniem sie proroka i myślę, że z listy potencjalnych kandydatów można śmiało wykreślić tego pana i jego namaszczonego; https://www.youtube.com/watch?v=bUQMIos8bNs
Ewangelia dzisiejsza – „BRATERSKIE UPOMNIENIE” – Mt 18, 15-20.
Ten temat był już poruszany wiele tygodni temu i rozpalił dyskusję. Myślę, że watro posłuchać o. Piotra Kleszcza i wyciągnąć wnioski, aby co nieco zmienić w swoim życiu.
https://www.youtube.com/watch?v=omTt5aabvz4
W dzisiejszym czytaniu jest też taki fragment:
„Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.”
I do tego są odnośniki:
„I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie” Mt16.19
„Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane” J20.23
Zawsze mi się kojarzyło to związanie jako pozytywne, że Kościół coś postanawia i reszta jest zobowiązana do przestrzegania tego dla dobra ogółu i oczywiście Niebo to szanuje i przyjmuje za swoje prawo.
Zgodnie z zasadą, że Słowo tłumaczy Słowo sprawdziłam oba słowa: związać i rozwiązać
https://biblia.oblubienica.eu/wystepowanie/strong/id/1210
https://biblia.oblubienica.eu/wystepowanie/strong/id/3089
I z tego wynika, że związanie jest jak uwięzienie, natomiast rozwiązanie jako uwolnienie, to pierwsze jest srogie i jest brakiem miłosierdzia, to drugie uwalnia i jest miłosierdziem.
„Chrystus jest za kratami.”
” Związawszy Go zaprowadzili i wydali w ręce namiestnika Piłata.”
Mt27.2
„A tej córki Abrahama, którą szatan osiemnaście lat trzymał na uwięzi, nie należało uwolnić (rozwiązać) od tych więzów w dzień szabatu?”
Łk13.16
Jedynie Słowa Bożego nie można rozwiązać:
„a Pismo nie może zostać rozwiązane” J10.35
Ale już świątynię tak:
„Jezus dał im taką odpowiedź: Zburzcie ( rozwiążcie ) tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo.” J2.19
Miałam ostatnio 2 doświadczenia, które mogę powiązać z tematem.
W niedzielę na mszy moja córka tuż przed komunią mówi mi, że musi kupkę. Poszłam do komunii i od razu z Opłatkiem w ustach wyszłam z nią z kościoła do ubikacji, bo nie dała mi uklęknąć. Nigdy mi się tak nie zdarzyło, żebym nie adorowała Jezusa klęcząc po komunii. I do tego musiałam z Nim iść do nieczystego miejsca.
Powiedział mi przez to, żebym nie zostawiała Go w świątyni, żebym Go zabierała ze sobą wszędzie, nawet w nieczyste miejsca i do nieczystych ludzi, żebym idąc z Nim w świat adorowała Go tak jakbym w świątyni klęczała. Zawsze po przyjęciu komunii mamy Go w sercu i niesiemy w świat, tylko nie uświadamiamy sobie tego, ja musiałam mieć namacalny opłatek w ustach, żeby to pojąć. To jest to rozwiązanie murów świątyni i wznoszenie jej w swoim sercu.
Anie była na pielgrzymce, a ja przyjmowałam pielgrzymów, bo mieszkam niedaleko sanktuarium Maryjnego. Mam też działkę blisko sanktuarium i co roku tam parkował sprzedawca lodów ale w tym roku bez pytania sobie wjechał na moją działkę czym mnie wkurzył i go wygoniłam tłumacząc, że mam dużo pielgrzymów i dla nich potrzebuję miejsca. 15.08 mój mąż był na działce, zobaczył auto z obcą rejestracją i dzwoni do mnie, czyje to auto. Od razu skojarzyłam, że to ten sprzedawca lodów i kazałam mężowi go ochrzanić i wygonić. A była akurat 15 i szykowałam się do odmawiania koronki. I Pan mnie upomniał: jak chcesz prosić o miłosierdzie skoro sama nie umiesz być miłosierna i od razu mi na myśl przyszło czytanie o nielitościwym dłużniku Mt18.23. Od razu napisałam do męża, żeby mu odpuścił. Mąż nie odczytał smsa ale na szczęście wpadł na ten sam pomysł.
Gdyby nie to, że święto i godzina 15, to bym nawet tego nie zauważyła, taka jestem ślepa. Dlatego ważne jest mieć Boga cały czas w sercu, strzec Go, bo tylko On wszystko widzi i najlepiej i w czas nas upomina.
Pan mnie upomniał nie tylko w związku z brakiem miłosierdzia u mnie ale także tym, że moja posiadłość nie jest tak na prawdę moja, jestem tylko Jego dzierżawcą i On tym rozporządza, a nie ja.
Jeszcze w związku z związaniem i rozwiązaniem jest taki fragment:
„Idźcie do wsi, która jest naprzeciwko, a wchodząc do niej, znajdziecie oślę uwiązane, którego jeszcze nikt nie dosiadł. Odwiążcie je i przyprowadźcie tutaj.
A gdyby was kto pytał: Dlaczego odwiązujecie?, tak powiecie: Pan go potrzebuje.”
Łk19.30-31
My jesteśmy takie osiołki związane różnymi ziemskimi przywiązaniami i przeświadczeniem, że ktoś lub coś nas posiada i nie możemy się od tego uwolnić. A To On nas rozwiązuje, przyprowadza do Siebie, abyśmy Jemu służyli.
Zawsze mi się kojarzyło to związanie jako pozytywne, że Kościół coś postanawia i reszta jest zobowiązana do przestrzegania tego dla dobra ogółu i oczywiście Niebo to szanuje i przyjmuje za swoje prawo.”
Aga myślę podobnie
tyle ,że
mnie się kojarzyło ,że to Niebo coś postanawia i reszta jest zobowiązana do przestrzegania tego dla dobra ogółu i oczywiście Kościół to szanuje i przyjmuje za swoje prawo .
Kościół jest tylko narzędziem w rękach Nieba .
„Niebo coś postanawia i reszta jest zobowiązana do przestrzegania tego dla dobra ogółu i oczywiście Kościół to szanuje i przyjmuje za swoje prawo ”
Tak byłoby idealnie, gdyby Kościół słuchal natchnień Ducha Świętego i postanawiał zgodnie z wola Bożą i tak często jest ale często też człowiek postanawia wg własnej woli.
„I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi..”
I Bóg bierze pod uwagę naszą samowolę ale nawet z naszych błędów wyciąga dobro, aby Jego chwała jeszcze bardziej się ukazała.
Kojarzy mi się historia Józefa związanego i oddanego do niewoli, który też jest figurą Jezusa:
„Gdy Józef przybył do swych braci, oni zdarli z niego jego odzienie – długą szatę z rękawami, którą miał na sobie. I pochwyciwszy go, wrzucili do studni: studnia ta była pusta, pozbawiona wody.”Rdz37.23-24
Jednak Bóg wyciągnął z tego większe dobro, podobnie jak z uwięzienia i śmierci Jezusa, dał nam pokarm w czasie głodu.
„Wy niegdyś knuliście zło przeciwko mnie, Bóg jednak zamierzył to jako dobro, żeby sprawić to, co jest dzisiaj, że przeżył wielki naród. Teraz więc nie bójcie się: będę żywił was i dzieci wasze». I tak ich pocieszał, przemawiając do nich serdecznie.” Rdz50.20-21
Kościół całe wieki słuchał i ma zawsze słuchać natchnień Ducha Świętego .i tak będzie do skończenia świata .człowiek ,który postanawia w tym kościele według własnej woli jest w Piśmie Świętym opisany .ma też swoje określenie w historii Kościoła ,bo nie jeden już taki był i to
„są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową. 8 Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty! 9
…
Więcej chyba nie potrzeba pisać .
Ciekawostki z Ukrainy:
https://rumble.com/v316zes-bro-biologiczna-i-covid-19.html
Już wróciłam z Jasnej Góry .
Wypatrywałam was ..ale nikt nie dał mi się przywitać …chociaż ,właściwie?
Pan Bóg postawił przedemną dużo różnych ludzi ….może to właśnie o to chodziło .
Poznałam starsze panie które zachowały wiarę i miłość do Pana Boga .do Matki Najświętszej .taka wyuczoną przez lata może nabytą..taka zwyczajną. podążają za swoim kapłanem .słuchają KS Proboszcza .posłuszne choć nie zawsze podoba im się co księża wymyślają .ale jeszcze ufają że prowadzą je Dobrą Drogą . Drogą Pana Jezusa.
Poznałam kobietę nie starą . samotną.
Sama przyjechała do Matki Najświętszej
Samotna ..choć mąż w domu i dzieci …i takie mądre te dzieci bo z taką dumą o nich mówiła .
Jej schorowane ciało …ręce (gościec czy jakoś tak to nazwała )..chora skóra ..
I Piękno i szlachetność duszy …
Ożywiała się gdy mówiła …o Panu Jezusie .o uwielbieniu .o modlitwie
Była na koncercie jakimś na Jasnej Górze .
Gasła gdy mówiła o mężu …o alkoholu .
Troszkę zagubiona ..nie bystra ..dobra.
Poznałam też zatwardziałość i upór głupi .takie zamknięcie duszy na wiedzę .
Na Słowo Boże …choć osoba ma się za wierząca i świadomą. Widziałam ,czułam jak łaska ,która na nią czeka ,jak Miłość Pana Boga jest nie przyjęta …tak skupiona była ta osoba na swoim postrzeganiu wiary i swoim wyobrażeniu .i nic …nic nie mogło być inaczej jak ona to widzi ..zabetonowane uparte serce ludzkie, oj ile ty łask tracisz przez ten upór .
Widziałam też takie oddanie i gorliwość i taki poryw serca ..i spontanicznie przyjętą łaskę i błogosławieństwo .
Widziałam ludzi …spacerowali po Jasnej Górze …było gorąco …porozbierani prawie nadzy …tak bardzo dbali o swoją wygodę …o modę dla siebie, że wstydu przed Panem Bogiem już nie czuli .
A szacunek do Miejsca Świętego ich nie dotyczył .
Poznałam Panią ..ogromną kalekę, żebrzącą na ulicy …dałam grosz …i na słowo moje o Panu Bogu i wierze wściekłość się w niej obudziła …zaczęła bluzgać i krzyczeć …że wiarą rachunków nie zapłaci ..że pieniędzy potrzebuje nie wiary …oj złość w niej okrutna powstała .
Mogłam dać jej więcej choć mało miałam ale szkoda mi tej kobiety …bardzo szkoda .bo dźwiga ciężar swojej ułomności i tego gacka co odejść nie chce i w zniszczonym ciele pastwi się nad duszą tej kobiety .
Poznałam chłopaka ..mężczyznę .
Przyjechał na chwilę pokłonić się Matce Boskiej Częstochowskiej. i zaraz wtrącał
Bez bagażu ..z biletem powrotnym w telefonie kupionym trzy miesiące wcześniej pierwszej klasy ..kupionym za grosze .
Opowiadał …był w Lizbonie sam …dużo widział …nic go nie dziwiło ..
widział tam głęboką wiarę i brak wiary .
Widział dobro i widział zło .
Uśmiechnięty …trochę smutny …spostrzegawczy i bystry choć pozornie taki ,, zawieszony w czasie ,,.
Mądry chłopak .
…i jeszcze dziewczynki …pielgrzymowiczki ,radosne szczere ,wspaniałe duszyczki .
To był taki dobry czas …
Deo Gratias.
Pan Bóg pokazywał mi tych wszystkich ludzi a Matka Najświętsza prowadziła i gościła .
Nic nie planowane ..niewiadome miejsca noclegowe…i nagły telefon od Sióstr Franciszkanek w nocy ,że miejsce jest.
Wszystko …wszystko tak dobrze się układało ..tak bezpiecznie .
…i te łzy ze spotkania z Jasnogórską Panią naszą Królową Polski..ta chwila w której mogłam się Jej pokłonić .
…trochę się też martwiłam ..pociąg powrotny ..bilet ..przedział
…niepotrzebnie …nasz numer wagonu podjechał pod nas …zmęczona obolała szczęśliwa .
Jestem w domu ..
O clemens, o pia, o dulcis virgo Maria
Tak bardzo Ci Matko Moja Dziękuję .
Pisze to dlatego ,że naprawdę warto wierzyć w Opatrzność Pana Boga dla nas i Bożego Świętego Kościoła Katolickiego .
Jednego Prawdziwego Kościoła Katolickiego .
I żadnej ,,kraty,, Go nie przemogą .