04. 09. 21 r. Część II.
- Rozkleiłem się niedawno w aucie. Zjechałem na pobocze i się normalnie rozkleiłem. Zacząłem się żalić, że ciężko. Ojciec powiedział, że mogę sobie popłakać, ale nie na długo. Nerwy mi puściły wtedy …
- Zadziwiające jest to, jak ty potrafisz się chwalić swoimi wadami.
- Nie chwalisz się zaletami, których masz i tak mało.
- To zadziwiające … To jest człowiek, który się chwali swoimi wadami.
- Ja tu też się uczę …
- …. Hmm … Ojcze, na moje oko do końca roku nic się nie stanie – mówię.
- Tak ci wychodzi ?
- Tak.
- Mało tego, szykuje się słomkowe zaciskanie pasa !
- No właśnie … No trudno … – wzdycham ciężko.
- I tak bywa …
Siedzimy w kawiarni w galerii. Rozglądam się widząc jak wielu ludzi bezwolnie wałęsa się po sklepach.
- Jedzenie zatrute … Płakać się chce, już nie wiadomo gdzie kupować. Gdzie w takim razie dobre ryby kupować ?
- … Widzę wędkę. Czyli samemu łowić.
- I to nie z każdej rzeki, bo rtęć i ołów.
- Nie rekomenduję ci tej rybki …
- Ojcze, jesteś niesamowity. Wszechmocny, wszechpotężny, niesamowity … – Piotr westchnął.
- … Ojciec włączył mi muzykę z początku filmu „Prometeusz”, gdy się tworzyło nowe życie.
- ???!!! No, ale … Chyba …. Nie o to chodzi, że niby życie jest od UFO … – jestem nieco zaskoczona. https://youtu.be/vDOj9XEezDQ?t=101
- Nie patrz na korelację, patrz na istotę (rzeczy).
- Uuuffff – ulżyło mi.
- To chwilę jeszcze potrwa – Piotr nagle.
- Przyjdziesz do Mnie, wrócisz na chwilę, zrobisz zamęt, złapiesz w worek trochę ludzi i wrócisz z nimi.
- … Aha … No tu już wiemy jak będzie – zasłuchałam się.
- Zobaczyłem otwarte lekko drzwi i wielką siatkę na ryby i w niej ludzi.
- A co dalej ? – pytam.
- Zobaczyłem jak planeta zgasła.
- ???!!! …. Ciekawe w jaki sposób wrócisz po raz drugi.
- Motylem jestem … Ojciec zaśpiewał.
- ……. – roześmiałam się.
- Skrzydełka, czy nóżka … Rozumiesz ?
Roześmiałam się głośniej. To tytuł filmu z Luisem de Fine, który bardzo lubię. Jako dzieciak oglądałam go kilkakrotnie. Skrzydełka, czy nóżka, czyli albo odleci, albo przejdzie jak człowiek. Czyli nie wiadomo …
- Ojciec lubi żartować – Piotr uspokojony.
- Lubię wszystko, co lubię.
- Jes-tem, któ-ry jes-tem – powiedział Ojciec wolno i spokojnie.
- … Coś pięknego … – bardzo się wzruszyłam.
- Nasiąkłaś Mną i dobrze ci z tym.
- Oj tak …
- Pamiętasz drugą stronę, jak cię zabolało ?
- ……… – nie wiem o co chodzi.
- Widzę Kutscherę, jak byliśmy.
Ooooooo tak ! Wywołana do odpowiedzi muszę to opisać.
Nasze pierwsze najbardziej nawiedzone mieszkanie znajdowało się w Warszawie przy ulicy Al. Ujazdowskie. Pewnego dnia wychodząc z bramy stanęłam jak wryta, bo przed moim nosem w wojskowym szyku przeszła kolumna niemieckich żołnierzy z II wojny światowej. Wrażenie było piorunujące, bo jakbym w sekundę cofnęła się w czasie. Szybko okazało się, że to grupa aktorów idąca na miejsce, gdzie miała odbyć się inscenizacja ataku na Kutscherę. Poszliśmy to obejrzeć. https://www.youtube.com/watch?v=zX0tz_xmvN4
Zebrała się już spora liczba gapiów. Stanęliśmy w tym tłumie nieco z tyłu. Kiedy padły pierwsze strzały, stało się coś ze mną dziwnego. Dostałam w mostek tak silne uderzenie energii, że osunęłam się na kolana. Zabolało mnie tak bardzo, jakby to we mnie strzelano. Dosłownie ścięło mnie z nóg. Na szczęście stojąc z tyłu nikt tego nie zauważył. Nawet Piotr tego nie zauważył zaaferowany tym co się dzieje. Przestraszył się dopiero, kiedy oszołomiona nie mogłam wstać o własnych siłach.
Potem długo o tym rozmyślałam. Dziwne to było doznanie i pierwsze takie w moim życiu. To tylko inscenizacja, a jednak uderzenie energii było tak silne jakby działo się naprawdę. Drugie podobne doznanie przeżyłam będąc w Muzeum Powstania Warszawskiego. Prawie się stamtąd wyczołgałam. Jeśli na wysokości mostka, w miejscu bardzo energetycznym, mieści się dusza, to tak wygląda ból duszy. Ojciec teraz mi o tym przypomniał.
- Boli, co ?
- Nie dałabym rady wtedy żyć – teraz już jestem tego pewna.
Zapadliśmy w zadumę. Uzmysłowiłam sobie, że nasze przeżycia, nawet te najmniej oczekiwane, najmniejsze, mają swoje znaczenie. Dostrzegamy to z czasem.
- Ojcze, szykujesz mi nowy list ?
- A co Tata robi ? - Pisze list do ciebie. - Naprawdę ?!!! – roześmiałam się. - Da ci w nocy. - Da ci wizję ! – Piotr odkrywczo. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2021/09/02/szykuj-sie-do-lotu/
- Rozpędziłaś się.
- Bo wizje są takie fajne …
- A, czy nie płakałaś ostatnio ? A pan był taki miły …
- No nie wiem …
- Najbardziej zaskoczony był twój syn.
- I zrozumiał, że się sprawdza jednak.
Wracamy do auta na parkingu podziemnym, mijamy same drogie auta. Zwracam uwagę na Audi w pięknym kolorze granatowym.
- No taki, to mogłabym mieć.
- Miło was słuchać, a jeszcze przed chwilą się baliście.
- A tak sobie marzymy.
- Ola niech marzy, ty myśl o przeżyciu.
- Ojcze, Ty to potrafisz podtrzymać człowieka na duchu – stęknął.
- ……… – zmarkotniałam. Mam wrażenie, że naprawdę nadchodzą chude dni.
- No to nici z nowego auta.
- Przy Mnie wszystko jest możliwe.
- ……. – Piotr klepie mnie po ramieniu, czyli Ojciec chce mi coś powiedzieć …
- Damy radę, jak będziemy zaciskać słomkowym pasem.
- Nie martw się. Słomkowy ! I nie ma … !
Słomkowy pas zaciska słabo, więc to przysłowiowe zaciskanie pasa (czyli oszczędności, kryzys, wyrzekanie się) nie będzie takie mocne.
- No to może kupimy audi – Piotr już się cieszy.
- Jesteś zadłużony w Niebie i zakredytowany.
Przypomniałam sobie bardzo dawne słowa.
- Od 42 roku życia żyjesz na kredyt, a jak masz kredyt, to coś rób. - Nie odejdziesz, dopóki nie spłacisz kredytu. Piotr mając 42 lata usłyszał głośne; zgoda, przyjęto. To wtedy podjęto decyzję o przedłużeniu jego życia. - A jaki to bank udzielił mi kredytu? – Piotr jako biznesmen zaczął drążyć temat. - Niebiański, nie rzymski – Homiel się roześmiał. - A jaki to kredyt ? - Zaufania, wiary. - A jak stracicie na tym kredycie ? - My nigdy nie tracimy. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/09/15/stworca-ktory-zdjal-korone-i-jest-z-wami/
Wizja zaciskania pasa zmieniła nasze dalsze plany. Rzadko chodzimy do restauracji i jakoś tak nam się raptem zachciało teraz, że poszliśmy. Rozglądam się po wnętrzu, które było w bardzo ciemnych kolorach, prawie czarnych.
- Jakie wnętrza wolisz ? – pytam Piotra.
- Choć oczy widziałaś czarne, Ja ci mówię jasne.
- ???!!!
Wooow … I to jest jest odpowiedź odnośnie Trevignano Romano. Pytam o to od kilku dni. Maryja nie powinna mieć czarnych oczu.
Według Giseli Maryja miała czarne oczy. Od razu pomyślałam, że to chyba niemożliwe. Według Piotra ma niebieskie, ale niebieskie ma także według relacji wielu ludzi, którzy Maryję widzieli. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2021/09/02/szykuj-sie-do-lotu/
HER EYES – A STUDY OF THE BLESSED VIRGIN MARY