04. 06. 21 r. Warszawa.
Dzisiaj urodziny naszego syna. Dzwonimy z życzeniami i dowiadujemy się na dzień dobry, że mogą przedłużyć mu rejs o kolejne dwa miesiące. Nasze życzenia nie robią więc na nim żadnego wrażenia, jest zdołowany, ponieważ sytuacja powtarza się jak w ubiegłym roku. Brak zmiennika, porty w Azji zamknięte przez covid, nie ma szans na zejście ze statku. Tym razem proszę Ojca już głośno, aby się zlitował i sprawił, żeby wrócił w końcu do domu. Po chwili żałowałam, że się w ogóle odezwałam.
- Zamianę zrobimy, co ?
- Jeden przyjedzie, drugi wyjedzie.
- Zrobimy show, tak jak chciałaś.
- …….. – zmroziło mnie …
- Sztuki będą się zgadzać.
- Stracisz męża, zyskasz syna.
- Na początku będzie euforia, ale co dalej ?
- …….. – przestraszyłam się, bo to oznacza, że w takim razie to już niedługo.
- Ojcze, ale miały być lakierki chyba najpierw …
- I będą.
- A może by tak syn wrócił wcześniej, a Piotruś odszedł dużo później ?
- Twoja miarka nie równa się Mojej marce – … czyli moje obliczenia, planowanie nijak mają się do obliczeń Ojca.
- Potem będzie płacz i szok.
- Bardziej szok niż płacz.
- ……. – zabrakło mi odwagi pytać dalej.
- Mam wielu wrogów – Piotr nagle.
- Więcej masz przyjaciół.
- To w tym roku jeszcze ? – nie wytrzymałam i pytam jeszcze raz.
- Niewątpliwie to się stanie.
Popadliśmy w zadumę analizując co przed chwilą usłyszeliśmy i oczywiście szybko zaczęłam żałować, że nie doprecyzowałam. Niewątpliwie to się stanie … ale dokładnie co ? Lakierki, ręce, wulkan, 3 dni ciemności, czy może Chrystus …
- Gdzie jutro pijemy kawę ?
- ……. – Piotr się roześmiał.
- Zanim zaczęłaś, Ojciec mówi do mnie …
- Uważaj, zastanów się dobrze, bo to ważne pytanie …
- …….. – też się roześmiałam. Ach te moje pytania i moje problemy …
Przejeżdżaliśmy koło Muzeum Wojska Polskiego, stało wiele armat, czołgi i coś tam jeszcze …
- Obejrzałbym – Piotr zerknął zaciekawiany.
- Co tam chcesz oglądać ? Narzędzie mordu ?
- Obrony.
- Czyli mordu.
- ……… – kręcę głową … Bóg Ojciec niewątpliwie ma zupełnie inny punkt widzenia niż człowiek.
Córka zadzwoniła, że w Szczecinie jeździ moim starym BMW i coraz bardziej jej się to podoba.
- Ojcze, wszystko mi zabierają. Nawet męża chcą mi zabrać.
- Nie. Zyskasz wszystko i kogoś jeszcze.
- Nie uwierzysz.
- Ojciec pokazał mi w głowie to zdjęcie, które pokazywałaś mi wczoraj.
- …….. – oczy otworzyłam szeroko. Czyżby była to prawda ?
- O czym świadczy przyjście Chrystusa do ciebie ? - Eeee…. – nie wiedziałam co powiedzieć. - Już ci tłumaczę … Że ta łódź już przypłynęła. - ???!!! - Że Chrystus jest tu na Ziemi, tylko Wy Go nie widzicie. - Już tu jest. Tak ci symbolicznie mówi … - To znaczy, że On jest. Bo też zadałaś takie pytanie … http://rozmowyzniebem.pl/wp/2021/08/13/chrystus-juz-tu-jest/
https://magazinelavoixdedieu.wordpress.com/2021/05/23/une-curieuse-photo-de-jesus-emeut-la-colombie/
Dopisane 18. 09. 2021 r.
Trochę bieżących informacji z wczorajszej rozmowy.
- Pamiętaj, z pieniędzmi do Nieba nie wejdziesz.
- Idzie kryzys. Mogę powiedzieć niebotyczny.
- Ci, co pokupowali mieszkania będą się tymi mieszkaniami żywić.
- Ten kryzys to gorszy niż w 2008 roku ?
- Gorszy. Niedługo nie będzie problemów z pracownikami … – (p.s. brak pracowników na rynku to częsty temat naszych rozmów ostatnio, stąd ta uwaga.)
- A mam takie pytanie … bitcoin …
- Trucizna, wymysł szatana w ludzkiej skórze.
- I to upadnie ?
- Jak Rzym. Czy nie było Pompejów ?
- A czy Watykan zostanie zniszczony ?
- Dostrzegasz tam dobro ?