Kocham ten świat, kocham tych ludzi.

Wielokrotnie Ojciec dawał nam w Swoich słowach znak lub zapowiedź, że Piotr zawita do Nieba. Dla nas, ludzi na wskroś trzeźwych na umyśle było to jak science fiction pomnożone przez tysiąc. Owszem, przyjmowaliśmy słowa Ojca do wiadomości, ale tak naprawdę żadne z nas w duchu w to nie wierzyło. 

- Pamiętasz, jak Ojciec powiedział, że wpadniesz do Nich na kawę ? 
- Na kawę z ciastem. 
- Tak Stwórca to stworzył i nie ma zamiaru zmieniać. 
- ….. - ale co to ma znaczyć ? Dosłownie ? 
- Przecież to... niemożliwe... 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/09/19/mowisz-wszechobecny-wszechpotezny-wszechmadry-to-staram-sie/
- Kiedyś ci Ojciec powiedział, że wpadniesz do Niego na kawę – przypominam sobie te słowa. 
- Jeśli tak będzie, to będę leżał tam pod dywanem. 
- A Ja ci mówię, że nie będziesz leżał. 
- ... Wiesz co teraz słyszę? Piosenkę... Tomaszów... Demarczyk. 
Natychmiast włączyliśmy internet i puściliśmy piosenkę. A może byśmy tak, najmilszy, wpadli na dzień do Tomaszowa? Może tam jeszcze zmierzchem złotym ta sama cisza trwa wrześniowa... W tym białym domu, w tym pokoju, gdzie cudze meble postawiono, Musimy skończyć naszą dawną rozmowę, smutnie nie skończoną. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/03/20/ilu-pamieta-o-mnie/
- Lubię to... 
- A Ja lubię do Tomaszowa. 
- ....... - i w ten sposób przypomnieliśmy sobie wczorajszą rozmowę i piosenkę, którą Piotr ciągle słyszał w głowie 
- Fajnie było w Ustroniu. 
- Jak to wspominasz ? 
- Fajnie. 
- To wpadniesz do Tomaszowa. 
…..... - kręcę z niedowierzaniem głową. „Tomaszów” symbolizuje spotkanie, ale jak, gdzie, kiedy?! 
- Pan Bóg jest niesamowity. Przekonałem się po tym Tomaszowie – Piotr się zamyślił. 
- Dopiero !? 
- Czy długo będę u Was „na kawie„ ? 
- Zastanów się, kawa to nie obiad. 
- ….... - już zaczynam się śmiać, bo logika Homiela jest nieziemska.  
- A w czasie ziemskim ? 
- Nie pytaj o technikę, to nie ma znaczenia. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/03/22/jesli-nie-zatrzymasz-tej-burzy-to-zamiecie-wszystko/
- Noooo wrzesień się kończy, niedługo się zacznie październik... 
- Staniesz się jednym z Nas. Wpadniesz na chwilę do Domu. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/05/29/chrystus-patrzy-na-was-zawsze-obserwuje-ten-z-dolu/
- Skoro jesteś Moim przyjacielem to wpadniesz do Mnie na kawę ? 
- Oczywiście, tylko powiedz kiedy, Ojcze. Muszę się przygotować. 
- Tu już jesteś gotowy, to Ja ci przygotuję drogę. 
- A co ja mam robić ? - pytam. 
- Wrażenia ty opiszesz i się nie kryj. 
- Pisz wszystko jak przyjdzie pora. 
- Dostaniesz wolną drogę. 
- Nie wiem, czy będę miała na tyle odwagi, by pisać wszystko. To jest... - zabrakło mi słów, bo im dalej, tym dziwniej. 
- Będziesz wiedzieć co masz robić. 
- Słuchając siebie, słuchasz Nas. 
- Zawierz swojej intuicji. Nie słuchaj doradców. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/06/24/jestes-przyjacielem-ojca/

17. 11. 18 r. Warszawa.

Piotr obudził mnie nad ranem. Wszedł wolnym krokiem do pokoju, siadł ociężale na skrawku łóżka i spojrzał mi głęboko w oczy. Miał coś takiego wypisanego na twarzy, że mnie lekko zmroziło. Zawał… myślę sobie. Wyglądał na mocno wyczerpanego.

  • Rozmawiałem z Ojcem z godzinę, wziął mnie do Nieba – powiedział spokojnie i może ten jego specyficzny spokój spowodował, że otrzeźwiałam w sekundę.

Zapadła cisza. Widzę, że Piotr wahał się, czy kontynuować, nadal to przeżywał.

  • Ojciec wziął mnie do Siebie. Leżałem sobie w swoim łóżku, a raptem znalazłem się w Niebie. Stanąłem w jakieś przestrzeni i zobaczyłem światy jak w kadrach, przesuwałem ręką jeden kadr po drugim. Najpierw był nasz świat, potem czarne niebo, a potem prawdziwe Niebo.

  • Pierwsza przesłona dzieląca nasz świat od czarnego nieba jest bardzo cienka, jest tak cienka jak topniejący lód, kolor kryształowo–lekko-zielony. Niebo z gwiazdami mocno oddziela od Nieba Ojca. I ta przesłona, która dzieli jest dużo grubsza. Kiedy ją minąłem znalazłem się w tym właściwym Niebie. Tam gdzie są ludzie, anioły i takie tam… – wziął głęboki oddech.
  • I wtedy nagle widzę wielką, białą postać, która mnie zaczyna prowadzić w jakieś miejsce. Widzę, że lecę nad tym Niebem. Widzę pod nogami ludzi, anioły… no to Niebo. Lecę po skosie coraz wyżej, a ta postać ciągle mnie prowadzi. W pewnym momencie widzę pod nogami coś jak wielki mechanizm… – robi do mnie komicznie zdziwioną minę co powoduje, że zaczynam się cicho śmiać.
  • …….. – Piotr nie zwracał na mnie uwagi. 
  • Przelatywałem nad wielkim mechanizmem, który obracał całe to… Niebo, nieboskłony… To było coś niesamowitego !!! To była cała wielka maszyneria, ona trzymała wszystko razem ! To był wielki mechanizm z jakimiś przekładniami ! – nie mógł przestać się dziwić.
  • …….. – a ja miałam od razu skojarzenie z Henochem i jego podróżą w Niebie. Opisywał co widział, a ponieważ wiele z tego nie rozumiał wyszło jak wyszło. Dla większości czyste sience fiction.
  • Lecąc nad Niebem widziałem jeszcze drzwi, one były pilnowane przez aniołów, niewielu mogło tam wejść. One prowadziły jeszcze do innego świata…
  • ……… – i to mnie zastanowiło.

Czyżby to słynne wąskie drzwi, przez które przejdą nieliczni ? To miałoby sens. Ojciec już mówił o tworzeniu innych światów i może o te inne światy tak naprawdę chodzi ? Do Nieba idzie tak wielu, ale przez wąskie drzwi zaledwie garstka. To dokąd idzie ta garstka wybrańców ? Od dawna mnie to nurtuje, dokąd prowadzą drzwi wspomniane w Biblii ?

- Ale Ojciec stworzył Ziemię! Zobacz, coś pięknego! – Piotr zachwycony. 
- To jeszcze nic co jeszcze stworzył pięknego w innych światach. 
- ?! A gdzie jest najpiękniej ? – pytam mając nadzieję, że dowiem się czegoś ciekawego o innych światach. 
- U Ojca. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/08/29/wkrotce-przybede-na-bialym-koniu/
  • Ciągle leciałem ku górze po skosie, prowadziła mnie wielka świetlista postać, aż dotarliśmy do białego jakby holu. On się zatrzymał, nie wolno mu było tam wejść, a ja wszedłem. Hol prowadził do pokoju… I tam zobaczyłem Ojca.
  • ……… – Piotr się baaardzo wzruszył. Żyły wyszły mu na czole. 

Kilka lat temu Piotr miał pewną wizję;

08. 12. 14 r. Warszawa. 
Dzisiaj Piotr został obudzony z nakazem pójścia do kościoła, tam dostał wizję; 

- Zobaczyłem ziemię jako małą kropkę we wszechświecie, wszystko to mieściło się w przestrzeni o kształcie kuli, ponad tą kulą znajdowała się inna kula, inny wszechświat. Oba połączone były tunelem w formie wirującego spiralnego leju. Dziwnie… tam jest i zielony i niebieski kolor. 

A jeśli budowa hologramu wygląda właśnie w ten sposób, że istnieją wszechświaty w kształcie kuli, które są połączone wirującym spiralnym tunelem? Z tego co wiem, pełno jest zjawisk we wszechświecie właśnie w formie wiru…
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/07/21/ty-mnie-szukasz-a-ja-zawsze-jestem-z-toba-ciagle-jestem-przy-tobie/

Zbieżność zaskakująca. Świat nad światem i jeszcze ten hol, który równie dobrze mógłby być też tunelem.

  • Ta istota, która mnie prowadziła była ogromna ! Kiedy doszedłem do Ojca mówię…
  • Jestem taki mały.
  • Żeby oni wiedzieli kim ty jesteś. Zobacz…
  • Pokazał mi postać potężną, stojącą jakby była zastygła albo spała. Ta postać miała z kilka kilometrów wysokości ! Właściwie to chyba jakby była podwieszona w powietrzu. Miała białą długą szatę i była gotowa, aby ją spuścić na dół.
  • Hmm…. – słucham uważnie.
  • Widziałem głowę Boga… On miał coś przed oczami, jakby osłonę, która Go zasłaniała. Kiedy wszedłem do pokoju ta przesłona się rozstąpiła. Dotknąłem Jego twarzy i zwróciłem uwagę, że miał bardzo suchą skórę. To mnie zdziwiło, pomyślałem sobie, że przydałby Mu się jakiś krem.
  • …….. – to mnie rozbawiło. Piotr nieustająco jest bardzo pragmatyczny.
  • Rozmawiał ze mną, ale jednocześnie cały czas tworzył światy, kontrolował, myślał, działał, wiedział wszystko co się dzieje wszędzie. To było nieeeesamowite … !!!
  • Ten, który cię przyprowadził do Mnie został na zewnątrz.
  • Ty widziałeś Moje oblicze, Chrystus widział.
  • Niewielu widziało.
  • ………
  • A potem znowu stałem na otwartej karocy. Ona była trochę dziwna, bo była bardzo długa,  nienaturalnie długa. Biało – złota. Widziałem dwa białe konie, pełno ludzi wiwatujących, wszyscy byli ubrani podobnie, w długie szaty, rzucali w powietrze konfetti, czy coś… Bardzo się cieszyli… I te dwa wielkie dzwony… Były przeogromne ! Stałem na tej karocy jak słup soli, jakbym był otumaniony… Miałem wyciągniętą do przodu rękę. Zobaczyłem wąskie pasmo złotego światła, które spłynęło z Góry, okrążyło moją rękę, a potem otoczyło mój palec w prawej dłoni i obwiązało jakby mi zrobiło świetlistą obrączkę. Widziałem tą obrączką ze światła, ona powoli się wtapiała mi w skórę. Obok stał ktoś jeszcze, ale nie widziałem dokładnie kto. Razem mieliśmy te obrączki…

  • Co to znaczy Ojcze ? – pytam.
  • Kocham ten świat, kocham tych ludzi.
  • Dałem im się przybić.
  • Musisz zrozumieć.
  • ???!!! – … ale nie rozumiem.
  • Zobaczyłem ludzi, dzwony, ten pasek światła, kazali mi palec wyciągnąć i ten pasek światła zrobił obrączki niewidzialne na palcach i zniknął. I już wiedziałem, że jestem połączony. Miałem ci powtórzyć, żebyś ty też wiedziała.
  • ……. – zaniemówiłam.
  • To połączenie ma się stać po to, żeby to co ma się stać, się stało.
  • Od samego początku jesteś ze Mną, jeszcze zanim czas powstał.
  • Wszystko jest już prawie przygotowane.
  • Ale na ziemi mam jeszcze wiele spraw nie pozałatwianych.
  • Szybko się zaczną, a jeszcze szybciej skończą.
  • ……. – siedzimy w ciszy.
  • Przejmujesz się ? – Piotr do mnie.
  • Trudno powiedzieć, jestem oszołomiona.
  • Teraz kiedy ci pokazałem, przyjmiesz Beatę ?
  • Zastanów się zanim odpowiesz, choć nie masz wyjścia.
  • Wszystko zostaje w rodzinie.
  • Czy Stwórca naprawdę potrzebowałby rodziny ? – Piotr łatwo wszystko akceptuje, a mi trudno uwierzyć.
  • Czy wiesz co to znaczy samotność ?
  • …….. – słabo mi się zrobiło.
  • Kocham te wasze kłótnie, rozważania. Ja to kocham.
  • …….
  • Czy to jest cała prawda?
  • To jest prawda, a pytałaś czy to jest cała prawda.
  • Rozumiem…

Byliśmy na kawie, rozmawialiśmy tyko o tym, byliśmy w sklepie też rozmawialiśmy tylko o tym. Piotr mocno wszystko przeżywa. I nie dziwię mu się.

  • Przejmujesz się ? – znowu mnie pyta.
  • ……. – wzruszam ramionami nie wiedząc co powiedzieć.
  • Czy to akceptujesz ?
  • A mam wyjście ?
  • Masz, ale gdybyś nie akceptowała byłbym zdziwiony.
  • Nie chcę byś był zdziwiony. Nie chcę Cię zawieść – ale w głębi ducha miałam kolosalne wątpliwości. Przyszło mi nawet na myśl, czy nie jesteśmy poddawani kolejnej próbie.
  • Dlaczego mamy być połączeni pieczęciami ? – pyta Piotr.
  • Bo macie być pewni co przekazuję.

Wieczorem.

  • Ciekawe rzeczy dzisiaj zobaczyłem… – Piotr głęboko zamyślony.
  • W Biblii nic o tym nie ma chyba…
  • Biblia jest w ogóle wybrakowana, córko – p. s. wybrakowana w sensie wiele brakuje.
  • Tora jest niezłym uzupełnieniem, ale to ciągle nie wszystko, bo ludzie nie mogą wszystkiego wiedzieć.
  • …….
  • A ile jest o Mnie ?
  • Nawet Mojego dnia nie ma…
  • O ! Faktycznie nie ma Dnia Boga – Piotr się zreflektował.
  • A szabat ? – przypominam sobie.
  • Mówimy o świecie, o ludziach.
  • Kto Mój głos słyszy jest święty.
  • Słyszysz Mnie Piotr ? Więc jesteś święty.
  • ……. – oczywiście pomyślałam, że w takim razie ja święta nie będę, bo nie słyszę. No i dobrze.
  • Ja nie chcę być święty, nie zasługuję na to.
  • Nie ty o tym decydujesz.
  • Mam jakieś w ogóle prawa ?
  • Masz prawo. Możesz narzekać.
  • Czy ten „ślub ” to fala? – pytam jeszcze raz.
  • Niewątpliwie to zwiastun.
  • Obrączka jest ode Mnie na tą falę.
  • Ty się tak nie przejmuj – mówię do Piotra, żeby go uspokoić – Stałeś w karocy, a nie przed ołtarzem. To zaślubiny na zadanie.
  • Karoca, dzwony i Ja byłem przed nimi.
  • Fali się przeraziłeś i związku się przeraziłeś.
  • Noooo tak – Piotr przyznał zrezygnowany. Niby wziął ślub, ale nie wie z kim.

Niby też wszystko rozumie, ale to wszystko jest tak szokujące, że dopada i mnie. Przechodzę burzę mózgu. Choć z tym walczę, zaczynam czuć się niepewnie. Łza mi się zakręciła i zastanawiam się czy to naprawdę było konieczne…

  • Ta jedna łza to o jedną za dużo.
  • Zaufaj Mi na przepadłe.
  • Głupi jestem, przepraszam cię Ojcze.
  • Głupi nie musi przepraszać.
  • Ale Ojciec jest mądry…
  • Masz teraz pewność, że Mnie słyszysz.
  • ……. – uśmiecham się. Cały czas zastanawiam się, czy to na pewno z Ojcem rozmawiamy.


Dopisane 25. 07. 2019 r.

  • Ty widziałeś Moje oblicze, Chrystus widział. Niewielu widziało.

To wydarzenie, czyli wzięcie do Nieba, które było przecież zapowiadane, raz jeszcze kompletnie zmieniło nasz sposób myślenia. Uświadomiło nam w końcu i udowodniło, że słowa Ojca nie padają ot tak sobie. Że to co powiedziane, będzie realizowane. Może nie dzisiaj, może nie jutro, ale taki dzień i taki moment na pewno nadejdzie.


  • Ta jedna łza to o jedną za dużo. Zaufaj Mi na przepadłe. 

  • To połączenie ma się stać po to, żeby to co ma się stać, się stało.

Taaaak, to była wielka lekcja zaufania. Z kim Piotr wziął „ślub” … A w tym wszystkich chodzi o Apokalipsę. 

Dzień Sądu się zbliża.

16. 11. 18 r. Warszawa.

Piotr obudził mnie rano słowami…

  • Jezus dziękuję ci za obraz.
  • …….. – w pierwszym momencie nie wiedziałam o czym mówi.
  • Obraz do mojej pracy. Powiedział…
  • On nie jest dla Piotra, ale dla ludzkości.
  • Jest wyrazisty.

Ale się wzruszyłam … Jakiś czas temu szukając zdjęcia do blogu natrafiłam na obraz, w którym z miejsca się zakochałam.

https://www.lighthaven.net/yongsung-kim?fbclid=IwAR01XNbB_9AbYyfHpS0umYSFsIfuxo3WoPo7tdgyeuth4pzwbM_oqYHejyE

Faktycznie jest nie tylko wyrazisty wizualnie, ale przede wszystkim ma wyraziste przesłanie.

Problemy w firmie Piotra tak narosły, że jeden z pracowników, rosły mężczyzna… zapłakał, czym mnie tak wzruszył i zatrwożył jednocześnie, iż tknięta jakimś odruchem zrobiłam zdumiewającą dla wszystkich rzecz. Zamówiłam ten obraz. Kazałam powiesić za plecami Piotra tak, aby każdy kto z nim rozmawiał widział przede wszystkim tą wyciągniętą po ratunek dłoń. I tak zaczęła się kolejka na rozmowy. Każdy wchodził, zastygał i wpatrywał się w ten obraz, a pracownik, który tak zapłakał powiedział dzień później…

  • Czy pan wie, że ten obraz śnił mi się w nocy ? Ma niesamowitą energię.

Poczułam dokładnie to samo, gdy i ja zobaczyłam go po raz pierwszy. A teraz Jezus mi za to dziękuje… 


Poszliśmy na kawę choć bolała mnie głowa. Zastanawiałam się, czy to nie za karę, że ciągle dopytywałam o Rabbuni. Jeśli mam intuicję to powinnam sama wiedzieć, a jeśli nie wiem to znaczy, że trzeba „resetować” głowę. Intuicja nie działa. 

  • Cieszę się, że Jezusowi podoba się ten obraz.
  • Wiesz co mi powiedział ?
  • Przebywam koło ciebie dużo więcej niż twój mąż.
  • ?! 
  • Codziennie, gdy piszesz. To jest dla Mnie prawdziwa przyjemność.
  • Piszemy razem.
  • Powiedz jej, że jej dusza znała Mnie bezpośrednio, blisko.
  • Nic więcej nie dodawaj, bo ona będzie wiedzieć.
  • …….. – zmieszałam się.
  • Oddałem ci Moje to co najlepsze. Masz ją pilnować.
  • …….. – serce bije mi mocno, a mózg ciągle pracuje..
  • Boję się spytać…
  • Wiem, o tego… Rabiego?
  • Rabbuni ! – nie mam do Piotra siły. Wszystko szybko zapomina.
  • Nie pytaj go. Odpowie ci później przez Piotra.
  • Jak zwykle go wykorzystamy..
  • ………
  • Rozmawiałem z Beatą. Ojciec powiedział jej…
  • Słuchaj się go, bo wszystkie Moje imiona są w nim.
  • Wszystkie Moje imiona są ukryte w nim.
  • Hmm…. Ciekawe – kiwam głową.
  • Co zrobisz z tą odpowiedzialnością ? – pyta teraz.
  • Czy będziesz tylko patrzył ?
  • A to co robię to za mało ?
  • Na razie wystarczy, a później za mało.
  • Będę oczekiwał tego, czego od Siebie.
  • Będziesz coraz więcej robił.
  • Na tą chwilę jest wszystko.
  • Na następną będzie więcej, a potem jeszcze więcej.
  • Ola jest twoją protokolantką, będzie wszystko spisywać.
  • Wiesz co to będzie potem, Ola ?
  • ?
  • Będzie wielkie bum. Będą same białe kruki.

Słysząc białe kruki pierwsze skojarzenie związane było z książką. Że będzie tak czytana.


Wieczorem.

  • Kiedy tylko nie myślałem o Beacie to Ojciec pokazywał kontrakt i machał mi nim przed oczami. W końcu powiedziałem …
  • Przepraszam, ale jestem trochę zajęty, nie będę do niej dzwonić.
  • Ale będziesz odbierał.
  • no i ledwo skończył to ona zadzwoniła. Wyobrażasz to sobie ? – Piotr znużonym głosem.

Siedzimy na sofie zmęczeni psychicznie. Myślę sobie, że w zamian może mi się coś należy, więc pytam.

I list do koryntian 11; 14 Czyż sama natura nie poucza nas, że hańbą jest dla mężczyzny nosić długie włosy”. 
  • Jaka to hańba ? Jezus miał przecież włosy do ramion…
  • Zobacz na włosy twojego męża.
  • Ale ja pytam poważnie…
  • Tak zawsze chcesz poważnie ?
  • Ale ludzie to czytają i uczą się.
  • Uczą się i z co z tego wynika ?
  • …….. – i wtedy doszła do mnie myśl jak błyskawica.

Przecież Paweł nigdy nie widział Jezusa na własne oczy.  Jestem przekonana, że Jezus miał włosy do ramion. Tak ukazuje Go całun, tak widziała Go Faustyna, tak jest na … moim zdjęciu, a ono jest w 1000000% i więcej prawdziwe.

  • Czuję ciągle Beatę – Piotr pociera czoło.
  • Powinna być zadowolona, bo przecież dostała co chciała. Dostała ciebie. Teraz nie uciekniesz.
  • To za mało.
  • Dlaczego ?
  • Teraz chce wszystko. 
  • No proszę… – to mnie zaskoczyło. 
  • Jeśli to kontrakt, a każdy kontrakt ma termin ważności, to do kiedy jest ważny ? – pytam.
  • Do końca.
  • Do końca czego ?
  • Tu rozwodu nie będzie.
  • Hmm… Czyli końca jakiegoś etapu…
  • Ona ma dla Mnie znaczenie.
  • Po co to wszystko ? – Piotr pyta. 
  • Żebyś ją ukształtował na potem.
  • Jestem zmęczony.
  • Bądź zmęczony dzisiaj, bądź zmęczony jutro, bądź w niedzielę.
  • Bądź gotowy pojutrze.
  • Przyjmujesz ją jaką ci dałem ?
  • Przyjmę.
  • Odwdzięczę się.
  • Jestem tym zmęczony. Ona jest taka ciężka.
  • Myślisz, że nie wiem ?
  • To trudne.
  • Spójrz na tych ludzi. Wyobraź sobie, że od dwóch, trzech osób zależy los tych ludzi.

Te wszystkie informacje są tak powalające, że „głowa boli” to mało powiedziane. Gdyby serce Piotra nie było załatane to niewykluczone, że dostałby zawału. Jeśli chodzi o Beatę nie wiem, czy którykolwiek zawodowy egzorcysta dałby sobie radę. Tak skomplikowany i wyczerpujący psychicznie jest to przypadek.

  • Dzień Sądu się zbliża.
  • NIP ?
  • To należy do Mnie.
  • Mówię…
  • Dzień Sądu się zbliża.
  • …….. – zrozumieliśmy, że nie o NIP chodzi. Chodzi o Apokalipsę.
  • Muszę iść się pomodlić – Piotr wzdycha.
  • Czemu mówisz, że musisz, a nie idziesz ?
  • …….. – nie idzie, bo z wrażenia nie może się ruszyć. 

 

 

Wkrótce zadziwimy świat.

15. 11. 18 r. Warszawa. II.

Wieczorem.

  • Wracając do domu całą drogę pytałem Ojca, czy te pieczęcie to prawda.
  • Prawda.
  • Daj słowo Ojcze !
  • …….. – zbaraniałam. Piotr już nie ma żadnych oporów.
  • Jak siebie kocham.
  • Jak to ?
  • Bo ty byś powiedział jak Boga kocham.
  • ……. – śmieję się. Ojciec ma wspaniałe poczucie humoru.
  • To jest sposób na cwaniaka.
  • Ojcze, przyjmuję wszystko – Piotr wzdycha.
  • To się zgadzamy.
  • A gdzie wolna wola ?!
  • Ty jej nie masz.
  • A myślałem, że mam.
  • Naiwny.

Piotr pomału się uspakaja, emocje gasną i zaczyna rozumieć powagę całej sytuacji. Tak mi się wydaje…

  • Jesteś jej to winien. Wszystko jesteś jej winien. Spójrz na nią…
  • ……… – Piotr spojrzał gdzieś w przestrzeń.
  • Leży krzyżem…
  • Ona to wzięła na siebie, abyś ty mógł tą kawę pić.
  • Twoja siostra to wzięła. A ty płaczesz ?!
  • …….
  • A teraz jakie masz pytania ? – spytał mnie Ojciec. 
  • A… Ponieważ wspomnieliśmy o Judaszu… Tylko Mateusz pisze, że Jezus wyraźnie wskazał Judasza jako zdrajcę, ale inni tak nie piszą. Nikt z nich nie wiedział kto zdradzi. Gdyby wcześniej wiedzieli kto, czy by mu na to pozwolili ?
 MK 14; 17 Z nastaniem wieczoru przyszedł tam razem z Dwunastoma. 18 A gdy zajęli miejsca i jedli, Jezus rzekł: «Zaprawdę, powiadam wam: jeden z was Mnie zdradzi, ten, który je ze Mną». 19 Zaczęli się smucić i pytać jeden po drugim: «Czyżbym ja?» 20 On im rzekł: «Jeden z Dwunastu, ten, który ze Mną rękę zanurza w misie. 21 Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane, lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził».
  • Wybrał, ale oni tego nie zobaczyli.
  • Prawdę dowiesz się na samym końcu, bo prawda nie jest taka oczywista.

Siedzimy i milczymy. Zadzwoniła Beata. Nie odebrał telefonu, tylko spojrzał na mnie co ja na to. A ja na to, że wolę tego nie widzieć i nie słyszeć. Sytuacja mnie przerasta. Kto by się spodziewał, że tak to się rozwinie.

  • Beata nie miała szans przy twoim mężusiu.
  • Nastąpi czas oddalania się, dlatego ma pieczęć.
  • No widzisz, chciałeś od niej zwiać to masz teraz pieczęć – zrzucam winę na Piotra i coś sobie przypominam.

Analizując NT natrafiłam na zdanie;

 II list do Koryntian; 21 Tym zaś, który umacnia nas wespół z wami w Chrystusie, i który nas namaścił, jest Bóg. 22 On też wycisnął na nas pieczęć i zostawił zadatek Ducha w sercach naszych. 

Siedzimy zamyśleni, skołowani całą sytuacją… Trudno ogarnąć rozumem co się dzieje. Beata ewidentnie doskonale słyszy Ojca, ale ewidentnie jest osaczona też przez diabła. Czasami nie wiadomo kto w danej chwili przemawia. 

  • Przejąłeś się ?
  • Przejąłem się i to bardzo. 
  • Skoro już wiesz, już Mnie o nic nie pytaj. Rób co ci przekażę.
  • Jest z rodziny.
  • Więc ją przyjmuję Ojcze. …. Ale dlaczego ja ?! – wybuchł nagle.
  • Jesteś Moim przyjacielem ? Przyjaciele sobie pomagają.
  • Dobrze Ojcze, biorę jak chcesz.
  • Powiedz to z radością.
  • Jak chcesz tak będzie – powiedział szczerząc zęby.
  • I wyszedł kabaret.
  • …….. – i mimo całej powagi oczywiście się roześmiałam.
  • Ojcu musi bardzo zależeć na Beacie – Piotr do mnie.
  • Zależy ci na Oli ?
  • Tak.
  • Tak zależy Mi na Beacie.
  • Cofnę twoje długi wobec ludzi.
  • Ale jak to zrobisz ?
  • Dam ci co lubisz, abyś zabezpieczył twoje damy.
  • Taaak ?
  • Tak. Pomagaj jej, bo ma ciężko.
  • Dobrze.
  • A o Olę się nie martw, Ja jej wytłumaczę.
  • Mały, pilnuj jej, ona jest taka słaba.

Wysłałam Piotra do pokoju obok, aby oddzwonił. Rozmawiali z pół godziny.

  • Beata powiedziała, że nie wie dlaczego, ale obudziła się o 5 rano i pół godziny stała przed oknem, bo jej tchu brakowało.
  • …… – spojrzeliśmy na siebie bez słów i w naszych oczach było wszystko. W tym dokładnie czasie odbywała się wizja z pieczęciami.
  • Mało tego… Powiedziała, że Ojciec pokazał jej coś podobnego do rulonu i miało na końcu pieczątkę… Powiedział jej, że to jakiś podpisany kontrakt.
  • Kurna … ?! – pomyślałam. Zaraz mi oddechu zabraknie…
  • Ona wie wszystko. Powiedziała przez telefon; dokąd uciekniesz, kula jest okrągła.
  • Hmm…
  • Ojciec kazał jej mówić do mnie po imieniu.
  • Zgadza się. Potwierdzam. Z czasem zacznie ci mówić, nie martw się.
  • Wolałbym, żeby została jakaś forma protekcjonalizmu trochę.
  • Twoja wola Mnie nie interesuje.
  • Nie masz nic do gadania.
  • No, jak zacznie się między wami po imieniu, to ta wasza bariera się skruszy – ja na to. 
  • A które z was się bardziej boi, ty czy ty ?
  • ……. – dobre pytanie, ja tego nie chciałabym, ani Piotr nie chciałby, ale które nie chciałoby bardziej ?
  • Znowu gacki do niej przychodzą, muszę iść się pomodlić. Nie jest to takie łatwe Ojcze.
  • Przypominam ci, co jej powiedziałem.
  • Sam się pchałeś, wspieram cię co chwilę, daję ci energię podczas modlitwy.
  • Musisz się z tym pogodzić, że z czasem może mówić do mnie po imieniu. Zaniepokojona jesteś ?
  • Co ja mogę, ja już nic nie mówię – jestem zrezygnowana.

Piotr mam ogromny problem z akceptacją nowego stanu rzeczy, ale i ja przyznam mam ten sam problem.

  • To są wszystkie przygotowania pod falę.
  • Przyjdzie moment, że nie będziesz należał do Oli.
  • Będziesz należał do Mnie.
  • Dwumetrowa fala poruszyła twoją rodzinę.
  • A tamta fala poruszy świat.
  • Więc jak mam to zrobić ? – pytam. 
  • Pytam się ciebie kogo bardziej kochasz.
  • Jego czy Mnie ?
  • …….. – słabo mi się zrobiło.

Po raz pierwszy miałam żal do Ojca, że o to pyta mnie tak otwarcie. Więc w myślach proszę, bo przecież słyszy myśli, że kocham Go bardziej, ale wolę tego głośno nie powiedzieć.

  • Chcę wiedzieć – powtarza.
  • Pamiętasz przypowieść o młodzieńcu…
  • Nooo…. Tak.
  • Co oznacza Tak ?
  • Noooo, poszłabym za Tobą.
  • Widzisz Mały jak ciężko jej dać jednoznaczną odpowiedź ? Wymijające odpowiedzi.
  • O Jezu Ojcze ! To nie o to chodzi…. – wyrwało mi się.
  •  Ojciec patrzy na ciebie wielkimi oczami…
  • Ty wiesz lepiej ?! To prowadź tych ludzi.
  • Nieee… – chciałam się w tym momencie gdzieś schować. Płakać mi się chciało.
  • Wiem, kochasz Małego.
  • Nie chcę go zranić, to o to chodzi.
  • Boisz się czy jego zranisz, czy Mnie zadowolisz…
  • ……. – nie wiedziałam co powiedzieć, myśli kotłowały mi się w głowie. W duchu tłumaczyłam, że kocham Ojca znacznie głębiej, ale trudno to głośno przed Piotrem przyznać, bo nie wiem jak zareaguje.
  • Nie odpowiadaj już.
  • Dałaś Mi już odpowiedź.
  • Widzisz jakie to jest trudne ?
  • Tak.
  • A Ja cię proszę, żebyś go pożyczała trochę.
  • Cooo ?
  • Jest twój, ale będziesz pożyczała go trochę ?
  • Wiesz, gdzie chcę go pożyczyć ?
  • Do Góry ?
  • Do Góry to nie będę prosił cię o pozwolenie.
  • Aaaa… do Beaty….
  • Tak, chcę go pożyczać do niej.
  • Powiem ci, nie wiesz ile razy odciągałem ją od samobójstwa. Rwała się i rwała.
  • Nie martw się o Beatę.
  • Ona musi być wyprowadzona, ona nie da rady sama.
  • ……… – uspakajam się, choć jak dotąd to moja najtrudniejsza rozmowa.
  • Możemy wiedzieć więcej na temat tej fali, żeby zrozumieć lepiej ?
  • Będzie przeogromna. Czy chcesz wiedzieć jaka wysoka ?
  • Największa z możliwych.
  • Mały, chcesz żyć ciągle w iluzji, że nic się nie dzieje ?

To był tak ciężki dzień, że nie chcieliśmy już więcej na temat Beaty rozmawiać. Znowu w TV oglądaliśmy „Noe – wybrany przez Boga„ i moment jak szybko rośnie świat…  

  • Najbardziej lubię ten fragment.
  • Bo lubisz jak tworzę.
  • Lubię.
  • Pokazał mi Ojciec kontrakt z pieczęciami znowu.
  • Pomagaj jej tak, jak Mnie kochasz.
  • Ojcze, Ty tak stawiasz te zdania, że nie wiadomo jak odpowiedzieć.
  • Przyzwyczajaj się.
  • Wkrótce zadziwimy świat, Mały.
  • Wszystkich.
  • I będzie pięknie.

Jak mogę schodzić, skoro jestem.

15. 11. 18 r. Warszawa.

Wczoraj zasnęłam z myślą, że dawno w głowie dzwonka nie słyszałam. W nocy o 3.15 obudził mnie dźwięk hotelowego dzwonka, jak na zawołanie. Więc pewnie to odpowiedź na moje myśli. Przewróciłam się na drugi bok, żeby tym się nie przejmować. Nie spałam zbyt długo, ponieważ koło 6 rano obudził mnie Piotr.

  • Nie śpię od 5 rano – westchnął.
  • Obudził mnie Ojciec. Rozmawialiśmy ze sobą z pół godziny.
  • ……. – przełknął ślinę. Wpatrywał się w moje oczy głęboko, ale nie byłam pewna czy mnie w ogóle widzi. Był bardzo zamyślony.
  • Wczoraj nie miałem siły się modlić, położyłem się spać w ciuchach i tak zasnąłem. Rano Ojciec powiedział, że Homiel pomodlił się za mnie.
  • Coś ty !? – ucieszyłam się, ale Piotr był bardzo, bardzo poważny. Widziałam, że zastanawiał się czy mówić, czy nie mówić dalej.
  • Ojciec wziął mnie chyba do Nieba.
  • !?????!!!!! – uśmiech zastygł mi na ustach. Szukałam w jego wzroku i twarzy znaku, że sobie żartuje, ale on nadal był śmiertelnie poważny.
  • ………
  • Najpierw zobaczyłem rękę Ojca jak wyciąga taki dłuugi pergamin. Rozwija go, coś tam pisze, a ostatnie zdanie było czerwono krwiste. Przyłożył do tego swoją pieczęć i taką samą pieczęć odbił na moich plecach na łopatce, a potem Beacie to samo. Powiedział, że tak szybko się od niej nie uwolnię.

  • Siedzieliśmy na podłużnej jakby pufie, to była ława, ale wyścielana miękko jak fotel. Ja w jednym końcu, ona w drugim. Siedzieliśmy plecami. Zobaczyłem papirus z tekstem, z tego papirusu wisiała okrągła pieczęć, taka lakowa. Ktoś przyłożył pieczątką jak stempel i odcisnął na tej lace i przycisnął mi do łopatki, to samo zrobił na jej łopatce.
  • ……. – milczę i próbuję zrozumieć.
  • Zrobiła się krótka przerwa między wizjami i potem znalazłem się w Niebie, tak mi się wydawało. Pokazał mi Niebo od środka… – potarł czoło.
  • Najpierw zobaczyłem dwa wielkie dzwony bijące głośno. Stałem na długiej białej karocy z wyciągniętą ręką, ktoś stał koło mnie, ale w sumie to nie widziałem kto. Myślałem, że to Beata.

Piotr był bardzo zmartwiony, a ja mocno zaspana. Więc poprosiłam, aby tą rozmowę przełożył na kawę. Spotkaliśmy się półtorej godziny później…

  • Ojciec powiedział…
  • Prowadź ją, a przecież ja mam biznes, rodzinę, dzieciaki, nie mam czasu na to. Pieczęcią przybił mi ją na plecach !
  • ……. – śmiać mi się chciało.
  • Mówię do Niego sam zejdź na dół, weź sobie jakieś ciało faceta i zajmij się nią.
  • ……. – uśmiech zastygł mi na ustach, ciarki przeszły po plecach. Że się na to odważył ?!!!!
  • Już jestem tutaj.
  • Jestem w tobie.
  • Jak mogę schodzić skoro jestem.
  • Ja w tobie, ty we Mnie.
  • Tak powiedział Mój Syn do ciebie.
  • Oddaję ci ją. 
  • To ma być czysty związek. Nie możesz go skonsumować.
  • . Skonsumować ?! Wyobrażasz to sobie ?! Jaaa ???!!!… – Piotr zszokowany był tymi słowami.
  • Pisał to pismo złotymi literami, na końcu było ostatnie zdanie na czerwono – krwiste, przybił pieczęć… Mówi teraz…
  • Spytaj się Oli, co znaczy złamanie pieczęci. Jest w tym biegła.
  • … Eeee … Apokalipsa – mówię niepewnie. Siedem złamanych pieczęci apokalipsy, a ostatnia znaczy Wola Ojca.
  • Przybił mi ją na plecach ! – Piotr był … wkurzony, zdezorientowany, zmartwiony… wiele emocji naraz.
  • Nie wyj, to wielki zaszczyt dla ciebie.
  • … Zabrał mnie do nieba, widziałem białe, olbrzymie dzwony bijące na przemian.

  • A pieczęć lakowa. Została przypieczętowana na moich i jej plecach.
  • Ta jest najważniejsza. Złamiesz ją, runie wszystko.
  • Nie dzwoń do niej. Kiedy sama zadzwoni i powie ci co ci powie, masz jej to powiedzieć.

Piotr był rozbity.

  • Nie rozumiem tego wszystkiego… – mówię całkowicie szczerze.
  • Powiem ci co ty rozumiesz.
  • Rozumiesz, że chcesz te kawki.
  • Chcesz pojechać do Ustronia…
  • A gdzie Moje skoro wam daję wszystko ?
  • Widzę jak ścielesz to łóżko.
  • Widzę jak się przemieszczasz co wieczór, lecz czy nie wytrzymasz tego dla Mnie ?

Ścisnęło mi gardło. W warszawskim mieszkaniu śpię na wąskiej sofie, ponieważ nie mam normalnego łóżka. Sofa jest i wąska i niewygodna, ma wyczuwalne sprężyny, muszę codziennie wieczorem kłaść pod dupsko dwie kołdry, aby tego nie czuć i jakoś do rana przespać. Niestety w środku nocy dość często czuję wszystko dokładnie i to mnie budzi i zmieniam ciągle pozycje, aby zasnąć znowu. Nie narzekam jednak, bo na razie nie ma innego wyjścia.

  • Więc kiedy złamiesz tą pieczęć spójrz na tych ludzi, chcesz im piekło sprawić ?
  • Bądź jej przyjacielem.
  • Czy ty kiedyś zaprzesz się samego siebie ?
  • Zrobię to Ojcze – mruknął.
  • Zrób to.
  • Beata powiedziała mi, że w połowie jest Świętą Trójcą.
  • Że co ?! – robię wielkie oczy i już chcę powiedzieć, że to jakieś bzdury, ale…
  • W połowie to Ja jestem w niej.
  • Aaa… To co innego… – pomyślałam.

Słowa Beaty nagle wyostrzyły moją czujność, ale milczałam. Sama logika jej zdania do mnie nie przemawia, bo jak można być połową Trójcy ? Połową z trzech „osób” ? Ciężka to rozmowa i widzę jej wielką wagę.

  • Muszę to przyjąć.
  • Już to przyjąłeś, nie masz wyboru.
  • Podniosłem cię z takiego dna, tak dużo chcę ?
  • Czy ona tak dużo chce od ciebie ?
  • Powiedziała ci, że twoje słowa są dla niej tlenem i chlebem, a ty jej odmawiasz tlenu i chleba ?
  • A ty ciągle płaczesz ?
  • Bądź uczciwy, Ola to zrozumie.
  • Nie bój się tego.
  • Gdyby gacek chciał próbować po to jest ten zapis.
  • Ja sam jej powiem, a ty potwierdzisz.
  • Czy to jest początek fali ? – pytam.
  • Jeszcze nie, dlatego wszystko przegotowuję, Ola.
  • Tak ładnie jej mówiłeś wczoraj, sam uwierzyłem.
  • ……. – pytam Piotrami oczami.
  • Powiedziałem jej, że zawsze po deszczu nadchodzi słońce.
  • Musisz jednej rzeczy się nauczyć. Słuchać.
  • ……..
  • Wiesz po co trzymam ten związek ?
  • Jeśli złamiesz tą pieczęć nazwę cię Judaszem.
  • ???!!! 
  • Czegoś nie rozumiem… Jak zerwę tą pieczęć to się wszystko rozsypie, a przecież i tak apokalipsa ma nadejść.
  • Tak, ale z naszych rozmów wynika, że fala to koło ratunkowe dla ludzi. Kiedy zerwiesz pieczęć, to nie będzie tego koła.
  •  Zobaczyłem na fali koło ratunkowe jak wyszło z niego powietrze, zrobił się flak…
- Czy ten Sigmund zobaczył falę, żebyśmy naprawdę mieli o tym przeczytać ? – spytałam wprost. 
-Masz sygnał.……. – i w tej momencie rozległ się przeraźliwy dźwięk alarmu, tak uporczywy i głośny, że oboje musieliśmy rękoma zatkać uszy. Rozejrzeliśmy się dookoła, ale ludzie zachowywali się normalnie. Może to próba ogniowa w galerii handlowej, czy coś w tym rodzaju? 
-To ostatnia próba podejścia ratunku. 
-Co ma się zdarzyć ? 
-Jeśli się nie uda, stanie się to co zapisane jest. 
-… Widzę statek, który się kołysze na morzu… To jeszcze nie jest sztorm… Ktoś w morzu tonie i ktoś z tego statku rzuca mu koło ratunkowe… 
- Ostatnie koło ratunkowe ? 
-To dopiero będzie. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/11/05/kiedy-mrok-w-glowie-trudniej-swiatlu-sie-przebic/
  • Dostałeś prezent, dostałeś szczygła, nikt nigdy nie dostał.
  • Jaki chciałbyś prezent ode Mnie ?
  • ……. – oboje się chwilę zastanowiliśmy.
  • Chcę być mądrzejszy.
  • A jak chcesz być mądry ?
  • Chciałbym dobrze analizować, dobrze wyciągać wnioski, wiedzieć więcej, wiedzieć co powiedzieć, jaką drogą iść….
  • A myślałem, że chcesz „przywróć imię moje”.
  • Wow…. – już o tym zapomnieliśmy. Proza życia zrobiła swoje.

CDN…

Niech cię Mój wygląd nie zwiedzie, bo Ja jestem, który jestem.

12. 11. 18 r. Warszawa.

Jedną z takich osób jest Beata. Młoda kobieta, która też słyszy Ojca. Kolejna osoba, która słyszy co mnie zdziwiło wielce, bo kiedyś myślałam, że Piotr jest jedyny. W jej przypadku problemem nie jest to, że słyszy, ale fakt, że podobnie jak Piotr także i ona zmaga się z demonami. I może dlatego Piotr postanowił poświęcić jej więcej czasu niż innym. Wspólne doświadczenia i wspólny wróg łączy ludzi, więc telefoniczne kontakty z Beatą stały się prawie naszą codziennością. Jej doświadczenia są tak interesujące i tak wplotły się w nasze życie, że nie da rady ich pominąć. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/06/19/czuje-kazda-twoja-czastke/

To, że Beata rozmawia z Ojcem to jeszcze nic. Ale fakt, że jest osaczona przez diabły do druga sprawa, bardzo poważna sprawa. Niesamowicie silnie oddziaływają na jej zachowanie i psychikę. Czy zdaje sobie w pełni z tego  sprawę ? Nie wiem. Czy ktokolwiek jest jej w stanie wymiernie pomóc ? Nie wiem.

  • Dzisiaj miałem niesamowitą wizję. Szedłem przez miasto. W rynsztoku leżała kobieta, półnaga, bez nóg, bez rąk, samo ciało przykryte jakąś plandeką, była jak anorektyczka, leżała w rynsztoku i się nie ruszała. Ludzie przechodzili koło niej i nikt nie zwracał na nią uwagi. Ja też nie zwróciłem na nią uwagi i poszedłem dalej. Gdy wracałem spojrzałem na nią jeszcze raz. Ona lekko podniosła głowę, otworzyła ociężale oczy i spojrzała prosto na mnie. Wtedy wziąłem ją na ręce i przycisnąłem do siebie. Kiedy tak trzymałem i tuliłem… jej nogi i ręce zaczęły odrastać. Nic nie mówiłem, tylko trzymałem. Jej oczy były beznadziejnie stracone.
  • …….. – zasłuchałam się.
  • To Beata. Odrzucona, samotna, bezradna, zostawiona. Tylko ty ją możesz uleczyć – powiedziałam pewnie.
  • Teraz już wiesz ?
  • Więc co zrobisz z Beatą ?
  • Przyprowadzę ją do ciebie.
  • A dasz radę ?
  • Muszę. Nie wierzysz, że dam radę ?
  • Ja w ciebie wierzę, ale czy ty wierzysz w siebie ?
  • Jeśli ją zostawisz, to ona umrze.
  • A jeśli ona umrze, to umrze część Mnie.
  • …….. – zmroziły nas te słowa. Nigdy, przenigdy…
  • Trzymaj ją blisko, ale nie za blisko.
  • Ale jak to zrobić ? – pytam.
  • Nie rozmawiam z Kowalskim.
  • Ma tylko ciebie w zrozumieniu siebie.

Piotr poczuł w sobie wielkiego ducha walki. Nic nie mogło go tak bardzo zmobilizować jak … umrze część Mnie.


13. 11. 18 r. Warszawa.

Piotr naładowany wczorajszą rozmową zaczyna mocno…

  • Wczoraj podczas egzorcyzmów z kryształu, który miała w sobie rozpaliłem wielki ogień. Wybiła z niej wielka energia i wyszła czubkiem głowy w kształcie stożka. Zrobił się szeroki lej nad jej głową i wtedy zobaczyłem  Ojca jak wkłada swoją rękę do środka tego stożka, czyli w nią. Wyciągnął z jej ciała ją samą, ale jako dziewczynkę 4 – 5 letnią. To była jej dusza. Posadził ją na swoim kolanie i powiedział…
  • Zobacz co ten nasz Piotruś robi, zobacz !
  • Zrozumiałem, że to działa.

Wizje Piotra są mocno mistyczne, ale nie znaczy, że nierzeczywiste. Uderzyło mnie, że Ojciec wyciągnął duszę i pokazał ją w wizji jako czteroletnie dziecko. W naszych wizjach Ojciec też był jako czteroletni chłopiec. To musi coś znaczyć.

  • Może to dusza Ojca ? Duch Święty ? – pytam Piotra.
  • Gdyby przyszedł mężny rycerz na białym koniu wiedziałabyś, że to co może powiedzieć jest ważniejsze ?
  • A przychodzi mały chłopiec i mówi to co mówi i samo to jest w sobie cudem.
  • Niech cię Mój wygląd nie zwiedzie, bo Ja jestem, który jestem.
  • Dlatego to jest chłopiec, Ola.
  • Mężowi każdy uwierzy.
  • Mojżesz kłócił się ze Mną na początku, bo nie mógł uwierzyć, ale to tylko wygląd.
  • Kiedy uwierzył we Mnie, uwierzył we wszystko.
  • …….. – zamurowało mnie, nie wiedziałam gdzie oczy podziać.
  • Ewangeliści napisali, że Jezus i czterej z nich zobaczyli na wzgórzu Mojżesza i Eliasza. To dlatego Mojżesza, bo on jako pierwszy zapowiadał nadejście Jezusa ? – pytam po chwili.
M 17; 1 Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego Jana i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. 2 Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. 3 A oto im się ukazali Mojżesz i Eliasz którzy rozmawiali z Nim. 4 Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». 5 Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!» 6 Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i bardzo się zlękli. 7 A Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: «Wstańcie, nie lękajcie się!» 8 Gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli, tylko samego Jezusa.

Chciałam spytać już o to wcześniej. Zaciekawiło mnie dlaczego akurat Mojżesz i Eliasz ? Przecież jest tylu proroków po drodze… Czytając ewangelie dalej przyszło mi do głowy, że może dlatego, ponieważ to Mojżesz jako pierwszy zapowiadał nadejście Jezusa ?

Łk; 27 I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego.
  • Mojżesz to 10 przykazań.
  • Nie widziałeś tam jeszcze jednej osoby.
  • Był tam Duch Święty jako ta gołębica.
  • Nikt jej nie widział, tylko ty widziałeś.
  • Była tam Trójca Święta.
  • ?!!! – z wrażenia Piotr zaczął się rozpinać, gorąco mu się zrobiło… A ja chciałam spytać jeszcze o trzy namioty, ale odwagi mi zabrakło. I tak zbyt wiele wrażeń jak naraz było teraz.
  • Dlaczego namioty ?
  • Żebyśmy tam na stałe zamieszkali, na tym świecie.

Zaniemówiliśmy. Siedzieliśmy w Starbucksie na Placu Trzech krzyży, byliśmy prawie sami.

  • Ojciec mnie pyta…
  • Kogo wybierzesz ? Tę panią w negliżu i tego kto koło niej jest, czy modlitwę ? – Piotr każe mi się odwrócić i spojrzeć na ścianę.

  • Nie 99 na 100 wybierze, a 9999 na 10000 wybierze tę panią.
  • Bo taka jest natura ludzka.
  • …….. – gapiąc się na ścianę właściwie dech mi zaparło. Nie, że to takie „piękne”, ale że Ojciec wykorzystuje każdą możliwość, aby nas uczyć. Pierwszy raz siedzieliśmy przy tej ścianie.
  • I tak dostajesz odpowiedzi na swoje pytania.

Zapisywałam szybko naszą rozmowę starając się nie przeoczyć żadnego słowa.

  • Diabeł chciał teraz twoją głowę roztrzaskać o ścianę za to co piszesz.
  • ……. – ciarki mnie przeszły, ale zaczęłam pisać jeszcze szybciej i jeszcze mocniej. Tak wygląda moja z nim wojna. Piotr robi egzorcyzmy, a ja piszę. 

Wieczorem.

Zadzwoniła córka, wróciła z Kanarów zmęczona, ale chyba szczęśliwa, że już w domu. Podczas rozmowy włącza się … Homiel. 

  • Ona ma żal do Mnie.
  • Bo mam.
  • Dalej będziesz ich bronić ? Oni są chorzy.
  • Nie będę.
  • Założyłem się z chłopakami, że raz wystarczy.
  • ?! Chłopakami ? – od razu wyłapuję co ciekawsze słowa.
  • Czy tam krąży jakaś energia ? Bo strasznie źle się czułam w tym hotelu.
  • Przeczucie cię nie myli.
  • Musisz wyciągnąć wnioski, bo Nas ta wycieczka trochę kosztowała.
  • Wypłosz stracił włosy, tak cię pilnował – zażartował.
  • Pokazał mi jak krążył wokół ciebie jak wir, żeby otoczyć cię ochronną energią.
  • …….. – roześmiała się jednocześnie płacząc.
  • Bo jak mogli cię nauczyć, że oni to zło ? Uwierzyłabyś na słowo ?
  • Strasznie się czułam, jakbym miała zawał.
  • To już wiesz jak działa zło.
  • To prawdziwe diabelstwo !
  • Bo są z diabła.
  • Twój Wypłosz siedzi w fotelu koło ciebie i pokazuje, że je nutelle – Piotr się śmieje.
  • Regeneruję swoje siły. Tylko ona Mnie zrozumie.
  • …….. – śmiała się do łez. Jest fanem słodyczy. 

A więc ten wstrząs był potrzebny. Taka jest metoda działania Nieba. Najpierw uczą i tłumaczą, czekają, a kiedy nic to nie daje następuje … wstrząs. 


Pod koniec dnia byłam ciekawa komentarzy w TV o wczorajszym niesamowitym pochodzie, który przeszedł wszelkie moje oczekiwania. Po kolei oglądałam każde z kanałów informacyjnych, ale TVN zostawiłam sobie na koniec. Zagotowałam się w sobie słuchając, że według nich to znowu pochód nazistów. 

  • Nie oczekuj od tych kadzi sprawiedliwości.
- To ważne, by ludzie o tym wiedzieli, choćby ta garstka. 
- Poczekaj, a zobaczysz jak zatęsknią za krzyżem. To już niedaleko. I ziarno się wypaliło… 
Piotr zobaczył kolejny obraz; mapa Europy, na każdym kraju stoi hebrajski, stary garnek z zepsutym albo wypalonym ziarnem. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/03/05/bog-nie-karze-bog-uczy-i-daje-nadzieje-a-nadzieja-jest-jezus-chrystus/


Dopisane 15. 07. 2019 r.

Mojżesz kłócił się ze Mną na początku, bo nie mógł uwierzyć, ale to tylko wygląd.

Mojżesz jest nazwany najskromniejszym ze wszystkich ludzi (4 Mojż. 12:3), ale też nie bał się spierać z Bogiem, aż do tego stopnia, że doprowadził Wybawcę Izraela do zapalczywego gniewu (2 Mojż. 4:14). Bóg jednak nawet i w takiej sytuacji nadal cierpliwie argumentuje, przekonuje, wchodzi w spór z człowiekiem, którego mógł przecież do wszystkiego zmusić albo zgładzić i wybrać kogoś innego. Stwórca najwyraźniej szanuje wolną wolę człowieka, którego stworzył na swoje podobieństwo, i woli się posługiwać perswazją, a nie przemocą.

W innej sytuacji Mojżesza ogarnia takie zniechęcenie, że pragnie umrzeć. Wyraźnie zamierza zrezygnować z dalszego prowadzenia Izraelitów. Bóg odnosi się ze zrozumieniem do uczuć swego sługi i udziela mu wsparcia w postaci siedemdziesięciu natchnionych pomocników (4 Mojż. 11:14-17). Podobne chwile zniechęcenia przeżywa inny wielki prorok, Eliasz (1 Król. 19:4). http://epatmos.pl/na-polnoc/item/spieranie-sie-z-bogiem

Święte teksty nie przedstawiają konkretnego obrazu Boga, więc od wieków artyści i filmowcy musieli wybierać własne przedstawienie wizualne” – mówi Scott. „Malak emanuje niewinnością i czystością, a te dwie cechy są niezwykle potężne”. https://www.hollywoodreporter.com/news/exodus-how-ridley-scott-chose-748373

A teraz ten kraj wyda Eliasza na świat.

09. 11. 18 r. Warszawa.

Piotr ciągle jest pod wrażeniem wczorajszych egzorcyzmów i ujrzenia „wody życia”.

  • Zanim polałem wodą Jezus powiedział mi…
  • W nagrodę za to co robisz, przekazuję ci kielich Mój.
  • Kielich ? – dziwię się.
  • Zobaczyłem kielich taki jak Graal, dał mi do ręki. Chodzi o to, że miałem tym kielichem polać na głowę i w ten sposób go uzdrowić.
  • Jego uzdrowisz, ale to nie dla niego. To dla ciebie.
  • Aaaa… Polałem wodą z kielicha, a wtedy wszystko zaczęło z niego parować. Niebieska woda się w niego wlewała, a wychodziło błoto. Tak to wyglądało.
  • Dlaczego od razu mi tego nie powiedziałeś ? – wkurzył mnie natychmiast.
  • Aaaaa… A czy ja wiem, czy to ważne ? Ten Graal to zwykły gliniany kielich, nie wcale złoty – prychnął rozczarowany.

  • To nie był Graal, on nie istnieje. Moim zdaniem… Kiedy Jezus rozmawiał z Ojcem w ogrodzie to mówił; weź ode Mnie ten kielich. Kielich musi znaczyć co innego.

Ciekawe, ale z kielichem mieliśmy już do czynienia.

- Czym był ten kielich … Ojcze ? 
- Pan Bóg wlał Siebie w niego. 
- ....... – spojrzeliśmy na siebie, bo czy tak dosłownie ? 
- Poczułem jak leci przez gardło. Słodkie to to nie było – Piotr zdziwiony. 
- Na słodkie nie zasługujesz. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/02/05/kielich-krwi-mojej/

To naprawdę zadziwiające jak Piotr widzi. Jestem pod wrażeniem jego możliwości i wiem, że tego nie zmyśla.

  • Ojcze, nie zasługuję na to. Na takie cuda.
  • Oj tam, oj tam…
  • Ciekawe… Powiedział teraz, że…
  • To jest po to, żeby jednoznacznie uwierzyła.
  • W ciebie ? – pytam.
  • W Ojca ! No coś ty !…
  • To ma sens – pomyślałam.
  • Ciągle z Beatą rozmawiam. Robię to codziennie.
  • Przecież ją lubisz.
  • Lubię, czuję w niej Ciebie Ojcze.
  • Nie buduj zdania pod wpływem Mojej perswazji.
  • Daleko nie brakuje do tego, że to twoja siostra.
  • Siostra ?! – zdziwił się.
  • Nie dziw się, bo jeszcze nie raz się zdziwisz.
  • Duchowo tak.
  • A Ola kim jest ?
  • Zostaw Olę. To są sprawy miedzy mną a Olą.
  • Tak jak są sprawy między wami, tak są sprawy między Mną a tobą, między mną a Olą.
  • ……..
  • Ale Pan Bóg dał mi możliwości…
  • Myślisz, że żałuję ?

10. 11. 18 r. Warszawa.

Dzisiaj sobota, jedziemy do „naszego krzyża”. Z impetem mija nas nowiutka, śliczniutka Mazda.

  • Kupię sobie Mazdę ! – Piotr się zapatrzył.
  • Jesteś jak starta płyta.
  • Ty ! Żebyś nie skończył w dziurawych butach !
  • Eeee… Lubię sobie pogadać czasami. Tyle mego – Piotr się zreflektował.

W kościele była niby msza, to znaczy przemawiał ksiądz, ale ludzi było może dwunastu. Przyłączyliśmy się i kiedy zaczęła się modlitwa „Ojcze Nasz” Piotr na cały głos mu wtórował. Każdy z tej dwunastki jak na komendę odwrócił się w jego stronę. Dopiero wtedy się zorientowaliśmy, że to był chrzest i zebrała się rodzina. W ich wzroku było coś takiego, że z miejsca poczuliśmy się nieproszonymi gośćmi. Szybko wycofaliśmy się z tej uroczystości.

  • Modliłem się głośno i widziałaś ich reakcje ? Byłem w Domu Ojca, mogłem mówić na cały głos !
  • To nie ten etap.
  • Mówiłeś to co On chciał, żebyś mówił.

Stanęliśmy pod „naszym krzyżem”. Zwróciłam uwagę, że poznikały nasze kwiaty, które miały stać tam wieczność, bo z Ikei.  Piotr nachyla się do mnie…

  • Jezus mówi…
  • One w mojej pamięci są wszystkie.
  • Kiedyś twoja chwila nadejdzie, nie martw się.

A mówił o rodzinie przy chrzcie, która wydawała się zażenowana zachowaniem Piotra.


11. 11. 18 r. Warszawa.

Słysząc, że pochód narodowy ma być pod hasłem „Bóg, Honor i Ojczyzna” poczułam chęć wielką w nim udziału.

  • Idę na pochód, dobrze robię ?
  • Robisz co robisz.
  • Ale to pochód „Bóg, Honor Ojczyzna”.
  • Mówią, co mówią.
  • Hmm …. – jak to rozumieć ? Mówią jedno, robią drugie ?
  • Uda Ci się to wszystko dzisiaj Ojcze ? Ten marsz ? – bardzo mi na tym zależało.
  • Postarajmy się.
  • Będę płakać.
  • A to dopiero początek.
  • Odnośnie tego kraju w przyszłym roku będziesz bardzo szczęśliwa.
  • Coś się wydarzy ?

I wtedy stało się coś dziwnego. Zobaczyłam przed oczami przez ułamek sekundy jakby widzenie, jakby filmik. Napisane zdanie w ramce w formie strzałki, które wchodzi do mojej głowy.

  • A teraz ten kraj wyda Eliasza na świat.

I mówiąc najuczciwiej w świecie zdębiałam. Zdębiałam, że to zobaczyłam. Czy to przewidzenie ? Czy prawda ?

  • Czy to było od Ojca ?
  • A ucieszysz się ?
  • Bardzo.
  • To możesz się cieszyć.

Przed wyjściem na pochód obejrzałam filmik, który mnie totalnie wzruszył. Czy to przypadek, że Mel Gibson, który wyjątkowo emocjonalnie związany jest z Bogiem, twórca „Pasji”……  https://www.youtube.com/watch?v=_sTxxuU2LFc

 

Pan Bóg jest sprawiedliwy, tylko ludzie tego nie rozumieją.

08. 11. 18 r. Warszawa. Część II.

Piotr poszedł się pomodlić, a ja kontynuuję czytanie NT. Analizuję akurat „1 List do Koryntian” i zaznaczam kartką zdanie, o które chciałam później zapytać.

 8 To nie mężczyzna powstał z kobiety, lecz kobieta z mężczyzny. 9 Podobnie też mężczyzna nie został stworzony dla kobiety, lecz kobieta dla mężczyzny. 

Piotr wrócił po godzinie. Była mniej więcej 23.00.

  • Beata prosiła, abym zajął się jej facetem, bo ponoć jest w bardzo złym stanie.  To znaczy prosiła mnie, abym go wyczyścił. Podczas egzorcyzmów go zobaczyłem. Zobaczyłem, że w środku był cały brudny, cały czarny. Ale po raz pierwszy zobaczyłem nad nim coś jak wiadro, naczynie z niebieską wodą. Potem to wiadro przemieniło się w kielich.  Ojciec mi powiedział…
  • Wykąp go. To woda życia.
  • …….. – otwieram szeroko oczy, bo to określenie czysto biblijne.

Nigdy nie wiedziałam co dokładnie znaczy woda życia.

Autor natchniony dwukrotnie mówi o wodzie żywej w Księdze Apokalipsy: w rozdz. 21, w wersecie 6 w odniesieniu do Nowego Jerusalem: „Ja pragnącemu dam darmo pić ze źródła wody życia”, zaś w rozdz. 22, w wersecie 1: „I ukazał mi rzekę wody życia, lśniącą jak kryształ, wypływającą z tronu Boga i Baranka. W obu przypadkach termin interpretowany jest jako Duch Święty. Katechizm Kościoła Katolickiego uważa to określenie Ducha Świętego, za jedno z najpiękniejszych (nr 1137). Przewijający się w pismach Janowych temat wody żywej może zostać przedstawiony w następujący sposób. https://pl.wikipedia.org/wiki/Woda_żywa

  • Więc całe wiadro wody wlałem do jego środka. Ta woda zaczęła wypłukiwać brudy, który wypływały z jego stóp. Widząc to myślę sobie, że tobie też taką kąpiel zrobię, bo masz te migreny. A Ojciec mówi…
  • Co ty robisz !? Nie widzisz jak ona wygląda ?
  • Ma wszystko na swoim miejscu.
  • …….. – kiwamy głową nie wierząc w to wszystko… To jest takie…. surrealistyczne.
  • Ja naprawdę jestem zdumiony, że to się dzieje. Wyciągam z niego błoto ! Wyobrażasz sobie to ?!
  • …….. – wyobrażam.

Jest mi dużo łatwiej wszystko zrozumieć wiedząc, że Piotr widzi świat jako hologram. Cuda można wyczyniać mając taką… władzę. Właśnie władzę, w końcu sobie to uzmysławiam.

  • Ojciec jest niesamowity, że mi na to pozwala… Ja jestem zakochany w Ojcu… !!!
  • Uważaj ! Napatrzyłeś się na zdjęcia córki ?
  • ?! 

Nasza córka wyjechała na Wyspy Kanaryjskie cała szczęśliwa. Rok odkładała na ten wyjazd i jej oczekiwania były przeogromne. Niestety z każdym dniem jej entuzjazm gasł w oczach, ponieważ znalazła się w hotelu pełnym homoseksualistów. Okazało się, że jest jakiś zlot tego towarzystwa z całego świata i „normalnego” człowieka na obszarze chyba 10 km kwadratowych ani jednego.

Przesyłała nam zdjęcia jako ciekawostkę, ale z każdą godziną tam przebywania była coraz bardziej zdegustowana. Trochę mnie tym zaskoczyła, ponieważ do tej pory większość jej znajomych w Polsce to właśnie geje. Do tej pory bardzo lubiła ich towarzystwo twierdząc, że czuje się wśród nich po prostu bezpiecznie i „fajno jest”… jak mawiała. Ale dzisiaj rano zadzwoniła z wielkim płaczem. Była autentycznie roztrzęsiona i w pewnym momencie już się zastanawialiśmy, czy po nią nie jechać. Totalne psychiczne tąpnięcie, jakiś duchowy wstrząs, który nas z lekka zszokował. Zdenerwowaliśmy się do tego stopnia, że Piotr zaczął robić egzorcyzmy jeszcze podczas rozmowy przez telefon i to ją uspokoiło. 

  • A miał być to wyjazd udany – przypominam sobie ze zdziwieniem.
  • No właśnie… ! – Piotr też zdziwiony.

Sprawdzam w zapiskach, ale wyraz „udany” nie pada.

- Czy ten wyjazd będzie inny ? – pyta z ciekawości. 
- Trudno nazwać to wycieczką. 
- Postanowione, że jedziesz. 
- O pieniądze się nie martw, Łysy coś wykombinuje. 
- Nic nie dzieje się bez powodu. 
- Jesteś prawdą. Bardzo cię kocham. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/03/09/judaszu-zdradziles-syna-czlowieczego/ 

Siedzimy na tej swojej kanapie zamyśleni.

 Nic nie dzieje się bez powodu. 

Ale dlaczego ? Dlaczego miała to przeżyć ? Patrzę na kilka lat wstecz i zaczynam rozumieć sens tego zdarzenia. Ona nie potrafiła dotąd rozpoznać w homoseksualizmie czającego się zła. Zawsze twierdziła, że się czepiamy, a ludzie są wolni i mogą robić co chcą. Nasze tłumaczenia zdawały się na nic, aż w końcu przestaliśmy tłumaczyć. Widocznie rzeczywiście potrzebny był jej ten wstrząs. Szkoda mi jej, a z drugiej strony jestem Ojcu za to niewymownie wdzięczna. 

- Czyż nie modlisz się do Mnie codziennie przywróć odwiecznie ustalony porządek ? 
- Czyż nie uczysz tego innych ludzi ? 
- Uczę. 
- Tylko wstrząs może być skuteczny. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/01/07/tylko-wstrzas-moze-byc-skuteczny/ 
  • Pamiętasz jak powiedział Homiel, że lepszy nauczyciel nadchodzi? A myśmy myśleli, że ktoś nowy, jakiś anioł czy co… A to Ojciec… Nie mogę w to uwierzyć…
  • Uszczypnij się, a uwierzysz.
  • Lubię z tobą Ojcze rozmawiać.
  • Ja też, czasami.
  • Czasami ?
  • Bo czasami przydałby ci się młotek.
  • ……. – roześmialiśmy się.
  • Na sam koniec zrozumieją kogo dostali.
  • Koniec ? Koniec życia, czy koniec czyli apokalipsę ? – pytam.
  • … Bóg mówi, że bardzo cię kocha.
  • Nie dam ci cierpieć.
  • Nie zniósłbym twoich łez.
  • Już się napatrzyłem. Bardzo cię kocham.
  • Jesteś podłączona do Mnie i wiesz co masz robić.
  • …….. – przełykam ślinę. powstrzymuję łzy.
  • Czy dusza ma swój mózg ? – pytam.
  • Jeśli dusza rozpoznaje inne dusze, czy w takim razie jest samodzielnym bytem ?
  • Tak nie powiedziałbym. Ma pamięć, myśli.
  • Aaaaa… – … i tak nie rozumiem.
  • Rozmawiałem dzisiaj z prawnikiem, nie ma żadnych wieści o NIP, o rozprawie.
  • Tak jak strzała wystrzelona jest z łuku, tak zacznie się sprawa.
  • Jej grot jest czerwony, bo się wbije głęboko i nie da się przesunąć.
  • Będzie zagłębiać się z każdym ruchem.
  • Co to za strzała ?
  • Moja strzała.
  • Tak będzie ?
  • Tak będzie.
  • Czy moja historia z Beatą się skończyła ?
  • Dopiero się zaczęła.
  • To co mam robić ?
  • Popracujecie ze sobą. Będziesz tłumaczył czego nie rozumie.
  • Nie chcę cię martwić, uzależniła się.
  • To dobrze ?
  • Na razie tak.
  • Jest tak krucha jej ta siła. 
  • A czy musi rozumieć ? – pytam.
  • Walczę o każdego.
  • Cóż z tego, że lekarz ma rację, a pacjent umiera.
  • Każdy z was ma „swojego konika”.
  • Oli konikiem jest księga.
  • Twoim konikiem jestem Ja.
  • Moimi konikami są księga i Wy – śmieję się.
  • Nie czujesz się zazdrosny, że nie jesteś na pierwszym miejscu ?
  • Jako, że kobieta została stworzona z żebra Adama…
  • Oooooooo !!!! – prawie krzyczę i biję się po udzie śmiejąc się.
  • Masz co chciałaś.
  • ……. – Piotr patrzy na mnie i nie rozumie.
  • Ale to niesprawiedliwe ! – ciągle się śmieję.
  • Napisz to do Mnie, a może przeczytam.
  • …….. – wyjaśniam Piotrowi o co chodzi.
 8 To nie mężczyzna powstał z kobiety, lecz kobieta z mężczyzny. 9 Podobnie też mężczyzna nie został stworzony dla kobiety, lecz kobieta dla mężczyzny. 

Miałam przecież o to spytać Ojca, gdy Piotr wróci z egzorcyzmów. Zaznaczyłam sobie to pytanie.

  • Dlaczego kobieta ma być dla mężczyzny ?
  • Pan Bóg jest sprawiedliwy, tylko ludzie tego nie rozumieją.
  • ……. – nadal cieszę się jak głupia i kręcę głową, bo Ojciec musiał widzieć, że zaznaczam to pytanie. Zagląda mi przez ramię, czy co ?

Czytam jeszcze raz w ten fragment i czytam tym razem całość. Chyba nie jest tak źle z moim poczuciem niesprawiedliwości, jak myślałam.

 11 Zresztą u Pana ani mężczyzna nie jest bez kobiety, ani kobieta nie jest bez mężczyzny. 12 Jak bowiem kobieta powstała z mężczyzny, tak mężczyzna rodzi się przez kobietę. Wszystko zaś pochodzi od Boga. 
  • Ciągle nie dowierza, że tak się stało.
  • …… – nie dowierzam. Takie chwile jak te dają mi wielkie szczęście i wzruszenie.
  • Co będzie po fali Ojcze ?… – Piotr się wtrąca.
  • Dla ciebie świat to za mało.

Nie rozumiemy, ale i nie pytamy. To był cudowny wieczór. 

Czy nie było szaleństwem stworzyć ten świat ?

07. 11. 18 r. Warszawa.

Piotr swoje opowieści zaczyna od mszy.

  • W kościele jest jedna dziewczyna, która się do mnie przylepiła. Siada koło mnie, a jak idę do komunii to też siada koło mnie.
  • Jej dusza cię poznała. Jej dusza wie.
  • Idzie tam, gdzie dobro.
  • Ona sama nie wie dlaczego, ale jej dusza wie.
  • Hmm…. – Ojciec mówi tak pięknie i zastanawiam się, kiedy ja się tak nauczę.

Druga myśl… Czy to też nie jest odpowiedź na maila, na którego w sumie Ojciec nie odpowiedział ? Kiedy kogoś lubimy nie wiadomo dlaczego lub nie lubimy nie wiadomo dlaczego, wyjaśnienie jest jedno…. Ona sama nie wie dlaczego, ale jej dusza wie.

  • Dzisiaj w kościele usłyszałem….
  • Bądź dobry i czekaj.
  • Czekać na co ? – dopytuję.
  • Na falę.
  • ……..
  • Wiesz co mi powiedziała dzisiaj Beata ?
  • Jest pan małą kopią Ojca.
  • Hmm… Ciekawe…
  • To niemożliwe, aby Bóg był tak szalony jak ja.
  • ……. – przewracam oczami i czekam na jakiś grzmot z Nieba. Piotr naprawdę czasami przesadza…
  • Czy nie było szaleństwem stworzyć ten świat ?
  • ?!
  • Siedziałem i myślałem co by tu stworzyć dla Siebie.
  • ???!!! – oboje znieruchomieliśmy. Słyszeć takie słowa…
  • Wiesz co to jest widzieć wszystko wielkości….
  • pokazał małą kulkę…

  • i tam zejść ? Wiesz co to jest ?
  • To jest wyzwanie.
  • …….. – cudownie słyszeć takie słowa, ale moja głowa wszystko jednocześnie analizuje.

Jeśli nasz świat to „animacja”, czyli musi istnieć jakaś technologia, która to wszystko trzyma „w kupie”, trzyma razem. Rzeczywiście to może być w jakimś sensie wyzwanie będąc wielkim wejść do czegoś tak małego. A może ja myślę zbyt po ludzku ?

  • Fajne to wszystko – podsumowałam, na tyle było mnie stać. Zabrakło po prostu słów.
  • Fajne to dopiero będzie. Mała.
  • Jak jesteś żoną Małego, to jesteś Mała.
  • Jak się nazywa żona doktora ?
  • Doktorowa.
  • Więc żona Małego nazywa się Mała – śmieję się.
  • Chociaż twoja właściwa nazwa jest ważna.
  • Proszę cię Ojcze, nie mów mi … – … nie chcę wiedzieć.
  • To żeśmy się dobrali, jak w korcu maku.

08. 11. 18 r. Warszawa.

Ostatnio coraz częściej zapadam w zadumę, co zauważył Piotr. Zastanawiam się jak pisać książkę. Jak pisać, aby było logiczne i dla wszystkich zrozumiałe.

  • Pamiętaj zawierzaj sobie i swojej intuicji.
  • Jak nadejdzie dzień, że będziesz się gubiła, musi nastąpić reset twojej głowy i znak, że nadchodzi migrena.
  • Ale teoria ! – Piotr palnął bez namysłu. Gdyby wiedział, że to Ojciec, to by milczał.
  • To nie teoria, to zasada.
  • Jeśli chcesz to zwalczyć, to będziesz głucha.
  • …….. – jęknęłam w duchu. Moje migreny są bolesne, wymioty przez cały dzień, a po wszystkim dwa kilo mniej. Zwalczam pigułami, a tu widzę, że Ojciec tego nie chce.
  • Co robisz jak w koszu nazbiera się dużo śmieci ? Czyścisz go.
  • Jest inna droga, ale stracisz to, że wiesz.
  • Dlaczego byłaś spokojna o Piotra ?
  • …….. – pytanie mnie zaskoczyło. Dopiero po chwili sobie uzmysłowiłam, że chodzi o atak anafilaktyczny i atak serca.
  • Bo wiedziałam… – … i przypomniałam sobie to uczucie.
Na OIOMIE lekarz zaprowadził ją do Piotra. Widząc jej oddalające się plecy poczułam, że teraz wszystko będzie dobrze, poczułam spokój. 
http://osaczenie.pl/wp/2016/04/06/plaszcz-smierci/
  • Teraz wiesz dlaczego Piotr nie może ci pomóc.
  • Muszę blokować jego energię i wyrzucać ją na bok, bo by ci pomógł.
  • Czyli widzisz ? Robisz tyle, na ile Ojciec ci pozwoli.
  • Nie mów mu tego, bo dostanie zawału – roześmiał się.
  • Ojcze, to jest skomplikowane – Piotr jest chyba lekko rozczarowany.
  • Nie, to jest proste.
  • I tak dowiedziałaś co do migreny.
  • I tak dowiedziałaś się co do aniołów w grocie.
  • A powiedziała Rabbuni ? – pytam szybko.
  • No masz ci los ! Tego zapomniałem.

Roześmiałam się na głos. Od kilku dni „męczę” Ojca jednym pytaniem. Jeśli, no jeśli Maria Magdalena była żoną Jezusa, czy widząc Go zmartwychwstałym faktycznie powiedziałaby Rabbuni, czyli nauczycielu, czy raczej Jeshua, czyli po imieniu … Jak to żona ma zwyczaj mówić. ? 

J 20 ; 15 Rzekł do niej Jezus: «Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?» Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: «Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę». 16 Jezus rzekł do niej: «Mario!» A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: «Rabbuni, to znaczy: Nauczycielu! 17 Rzekł do niej Jezus: «Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im: "Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego"». 18 Poszła Maria Magdalena oznajmiając uczniom: «Widziałam Pana i to mi powiedział».

  • Chciałabyś, aby tak powiedziała ?
  • …… – kiwam głową, że nie wiem. Zapadła długa cisza.
  • … Ojciec siedzi cicho i nic nie mówi… – Piotr tłumaczy ciszę.
  • Tylko nie cicho ! Myślę jak powiedzieć.
  • To nie powiedziała ?! – wyrwało mi się, bo gdyby powiedziała, to chyba Ojciec potwierdziłby od razu, przecież to żadna tajemnica.
  • Tak nie powiedziałem.

Wieczorem.

  • Ojciec jest niesamowity… Że ja tak mogę rozmawiać z tobą Ojcze… ? – Piotr dziwi się dopiero teraz. Niezły refleks, nie ma co…
  • Dlatego to Ja z tobą rozmawiam.
  • Hmm…. – uśmiecham się.

Tak już przywykliśmy do obecności Boga, że już zapomnieliśmy, że to nie Piotr, a Ojciec rozmawia. Rozmawia kiedy On chce, a nie kiedy my chcemy.

  • Rozmawiałem dzisiaj z Beatą. Ojciec jej powiedział, że we mnie najtrudniej jest zabić nutkę materialną. Powiedziała też, że Ojciec mi wybaczył za Lutra i SS…
  • ………
  • Jak ona to może wiedzieć…. !? – nie może się nadziwić. 
  • Natura zła jest w tobie coraz mniejsza.
  • Czy Beata nie za dużo mówi dla mnie ? Czy to nie jest niebezpieczne dla mnie ?
  • Zamknij się w szafie jak się boisz. Albo w sejfie.
  • Niech cię Ola zamknie i otwiera, żebyś powietrza złapał.
  • Nie bądź…
  • ciotą – Piotr dokończył i westchnął.

Cdn…

Cały jesteś ze Mnie.

02. 11. 18 r. Szczecin.

Piotr wczoraj rozmawiał z Beatą z 2 godziny.

  • Powiedziała… Sam pan wie, że Ojciec często milczy.
  • A ja na to… Ale jest zawsze… 
  • Nie broń Mnie. Umiem sam się obronić.
  • Lubimy Cię bronić, Ojcze – wtrącam się.
  • Nie możemy ?
  • Chcesz powiedzieć, że chcesz działać wbrew Mojej woli ?
  • Ups… Nie! Broń boże ! – wyrwało mi się.
  • Widziałem w filmie „Noe” co się stało z tymi, co działają wbrew Twojej woli.
  • Nie, to teoria ludzi.
  • Mój gniew byłby znacznie większy.

  • Ojciec powiedział mi dzisiaj rano…
  • W przyszłym roku wszystko się skończy i zacznie.
  • Ciekawe… Skończy się jeden etap i zacznie następny… – tak to rozumiem.

03. 11. 18 r. Szczecin.

Ciągle siedzimy w Szczecinie. Odwiedzamy Krysię i zauważamy na drzwiach jej sąsiadów wywieszoną kartkę z klepsydrą, a to znak, że w tym domu ktoś umarł. Z informacji wynikało, że umarł pan Jan, właściciel domu. Piotr stanął jak wryty.

  • To niemożliwe ! Widziałem go wczoraj jak odchodzi !
  • Jak to widziałeś ?
  • No, po prostu ! Szedł w górę, powiedziałem do niego… A ty dokąd !?… Umarł ?! Niemożliwe… – … i tak trzy razy w kółko.
  • Ja naprawdę widzę coraz więcej ! – był przeogromnie zdziwiony.

On zdziwiony, a ja przestraszona. Bo to znaczy, że te wszystkie zapowiedzi mogą się naprawdę sprawdzić…  

  • Czy za dwa lata święta będziemy spędzać z Piotrem ? – próbuję „wymacać” przyszłość…
  • Nie zadawaj tego pytania.
  • Dlaczego ?
  • Bo odpowiem pokrętnie.
  • Chciałabym usłyszeć… – powiedziałam to bardziej do siebie niż oczekując odpowiedzi.
  • Które ?
  • Boże Narodzenie.
  • I tak, i nie.
  • Chcesz powiedzieć Ojcze, że będzie tak jak z Edziem ? Jest i nie jest ?
  • Piotr to nie Edziu.
  • Hmm…

Po tej rozmowie Piotr wybrał się prosto do kantoru, aby kupić kilka 500-setek Euro, najwyższe nominały jakie są dostępne. Chciał odłożyć na „gorsze czasy”. Ledwo wróciliśmy do domu…

  • Ojciec kazał mi coś sprawdzić w internecie o tych nominałach – włącza komputer.
  • Niech to szlag !… – mruczy pod nosem. Okazało się, że mają być wkrótce wycofane z obiegu. 
  • I znowu wychodzi na Moje.
  • Ojcze, chciałbym jej odłożyć.
  • Myślisz, że ci się uda ?
  • No nie wiem, tylko trochę…
  • Mogę zdmuchnąć te wszystkie banki, chcesz ?
  • Na chleb ci nie zabraknie do końca.

Wieczorem.

Piotr siedzi jak struty. Już sam nie wie co będzie, co ma robić, jak się przygotować i czy jest sens się przygotowywać.

  • Ten świat to ty.
  • Nikt nie zdaje sobie sprawy.

06. 11. 18 r. Warszawa.

Jesteśmy już w Warszawie i się zaczęło. Nocne pobudki i nieprzespane noce.

  • Gdyby nie Maryja, to nie wiem jak by było. Chroni mnie – Piotr jest wyraźnie zmęczony.
  • Chronimy się nawzajem.
  • Ty Mały robisz tak dużo.
  • Ale zawodzę tak często.
  • Jeśli chcesz się podlizać Panu Bogu, to skutecznie się podlizujesz.
  • Podlizywać ?
  • My rozłożymy tę nazwę na części. To jest dobra nazwa.
  • Jak mam sobie radzić z tym wszystkim ? Problemy w firmie, problemy z ludźmi…
  • Radzisz sobie świetnie.
  • Zazdroszczą ci, że jesteśmy tak blisko, a byliśmy jaszcze bliżej.
  • Cały jesteś ze Mnie.
  • …….
  • A ty masz robić swoje continue – czyli mam dalej pisać.
  • Dobiegnij ten rok do końca.
  • Przyszły będzie trudny… Zobaczyłem, że pływam na wodzie, biorę dużo powietrza i pod wodę się zanurzam i tak co chwilę.

Wieczorem.

Poza krótką rozmową na kawie cały dzień Ojciec milczał.

  • Może Ojciec nie chce rozmawiać, bo jest mną rozczarowany ? – Piotr się przestraszył.
  • Protestuję.
  • A może potrzebujesz trochę ciszy i spokoju i wrócimy na ławeczkę ?
  • Pamiętaj, że jak przyjaciele siedzą i nie rozmawiają nadal są przyjaciółmi.
- Kiedy byłem rano w kościele, znowu zobaczyłem ławeczkę, siedzieliśmy w trójkę. Ojciec, ja pośrodku i On. Siedzieliśmy na tej ławeczce na górze, poniżej leżał cały świat i patrzyliśmy w milczeniu przed siebie. 

                                TEN, KTO SŁUCHA MNIE JEST WE MNIE. 
                         TEN, KTO SŁUCHA MEGO SYNA JEST WE MNIE. 

http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/07/06/nadswiat/

Ja chcę całą wieczność.

30. 10. 18 r. Szczecin.

Piotr otrzymał zaległą płatność, na którą czekał „jak na zbawienie”. Z tej zaległości z kolei pokrył swoje zaległości wobec dostawców i wobec pracowników. I tak w pięć minut został z groszami, ale bez długów. Był szczęśliwy.

  • Jak się czujesz mając tę władzę ?
  • Dobrze.
  • Czy czujesz się zdeprawowany ?
  • ?!
  • Nieeee – Piotr przeciąga, bo nie wiedział o co chodzi.
  • Bo mówią, że władza deprawuje.
  • ……. – uśmiechnęłam się.

Piotr ledwo poczuł się szczęśliwy, zaczął w internecie oglądać najnowsze modele Audi.

  • Podoba ci się ten samochód ?
  • Tak.
  • A twój się psuje ?
  • No nie.
  • Wcale nie byłbyś z niego zadowolony.
  • Dlaczego ?
  • Bo cię znam.
  • Daj się innym wyszaleć, ty rób swoje.

Obejrzałam film na YT o zachodzących zmianach w Szwecji, o homoseksualizmie w kościele protestanckim i w ogóle o zgniliźnie tego świata. Pokazałam Piotrowi, aby też sobie popatrzył, może zmobilizuje go to bardziej do walki.

  • Ciężko na to patrzeć Ojcze.
  • Zrobimy z tym porządek.
  • Po Twojemu ?
  • Po Mojemu, no bo przecież nie po twojemu.
  • Po twojemu nikt by nie został.
  • Idę do Ciebie się pomodlić.
  • A skąd wiesz, że będę słuchał ?
  • No, mam nadzieję.
  • Musisz wiedzieć, że słucham..
  • Na pewno słuchasz ?
  • Zawsze słucham. Pamiętaj.
  • Ojcze, pilnuj naszej córki. Wyjeżdża jutro na Kanary.
  • Ja pilnuje Jej, a ty pilnuj Beaty.
  • !? … Ojcu bardzo zależy na niej – szepcze do mnie.
  • Musi ją bardzo lubić – ja na to.
  • Nie lubić. Ja ją bardzo kocham.

31. 10. 18 r. Szczecin.

Piotr wstaje uśmiechnięty od ucha do ucha.

  • Rano miałem piękną rozmowę z Ojcem. Powiedziałem…
  • Chciałbym być z Tobą na całe życie…
  • Całe życie trwa chwilę.
  • Ja chcę całą wieczność.
  • Wow… – zasłuchałam się w te słowa na długo. Przepiękne…

Wieczorem.

Córka się odezwała, że dojechała do hotelu. Przesłała swoje pierwsze wrażenia.

  • Ojcze, co będzie z takimi dalej ? – pyta zamyślony. 
  • Powiem ci Mały co…
  • Zgrzytanie zębów i strach.
  • Coraz bliżej Mały.
  • ……. – nie wiem dlaczego, ale czułam podskórnie, że Ojciec mówi o apokalipsie.
  • Ojcze, jutro znowu nowy dzień.
  • Jest dzień, jest i noc, aby ten organizm mógł wypocząć.
  • Tak to zrobiłem.

01. 11. 18 r. Szczecin.

Dzisiaj „Wszystkich Świętych”. Przedpołudnie spędziliśmy na cmentarzu, popołudnie przed TV. Piotr nakupił 10 ciastek, o zgrozo!… i wciska mi teraz, że kupił je niby dla mnie.

  • Bóg cię karmi, nie widzisz ? – bo go stać kupić.
  • Ale twoimi rękami.
  • ………. – szukam zeszytu, aby to zapisać.
  • Zostaw ! – Piotr macha ręką, że to nieważne.
  • Coś ty ! To prawdziwy cud ! – … że tak z nami ciągle rozmawia i że mogę Go słyszeć. To miałam na myśli.
  • W tobie prawdziwa wiara, jeśli mówisz, że to cud.
  • A dzisiaj ważki dzień, więc słowa dwa razy ważniejsze.
  • Masz już profesurę, teraz to innych będziesz osądzać, nie potrzebujesz egzaminów.
  • ?! – robię oczy.
  • Ojcze, to kiedy się spotkamy ? – Piotr.
  • To życie jest krótkie, a przed nami cała wieczność.
  • Ty Mały już nic nie rób, tylko czekaj.
  • Niedługo ci się objawię.
  • Troszkę inaczej niż poprzednio.
  • Myślisz, że musimy się napić kawy tylko na Górze ?
  • Jest tyle możliwości.
  • A co ze mną ? – pomyślałam.
  • No musimy wziąć mysię-pysię.
  • Dlaczego mysię-pysię ?
  • No dobrze, pusię-dusię.
  • Boże, jakie to cudowne… – pomyślałam. Pusia – tak nazywa mnie Piotr, Dusia – Ojciec.
  • Ale cię Ojciec nazwał – Piotr się śmieje.
  • To moja lukrecja.
  • ………
  • U Ojca to wszystko jest możliwe – Piotr przyznaje.
  • Chcesz powiedzieć, że jestem artystą ?
  • Rozmawiam z wami, bo poprosiliście o rozmowę.
  • ?! – spojrzeliśmy na siebie zaskoczeni.

Tuż przed tą rozmową włączyliśmy telewizor i trafiliśmy na transmisję mszy, gdzie akurat rozpoczynała się modlitwa „Ojcze nasz”. W geście odruchu zaczęliśmy się modlić razem z telewizorem. To było bardzo naturalne z naszej stronie.


Piotr zaczął przeskakiwać z kanału na kanał, aż zatrzymał się na wspominkach o ludziach, którzy w tym roku odeszli z tego świata…

  • Ojcze, czemu tak jest ? – … że ludzie odchodzą.
  • A czemu nie miałoby tak być ?
  • Oj Ojcze, Ty znasz wszystkie niewiadome.
  • Dlatego ci odpowiadam.