03. 09. 17 r. Szczecin.
Coraz więcej maili dostaję od osób czytających blog i coraz trudniej mi ukrywać kim jest Piotr. Musiałabym wiele rozmów w ogóle nie ujawniać, a szkoda byłoby ze względu na wagę wiedzy, która się w nich kryje.
- Mam pisać otwarcie kim jest Piotr ?
- Pisz co chcesz, ale pas jest Piotra.
- No masz ci los … – pomyślałam. Nieważne, czy będę pisałam otwarcie, czy też nie. Niczego w Niebie to nie zmieni. Jest tym, kim jest.
Nie wiedziałam w pierwszej chwili o czym on mówi, a mówił o wizji. Kilka miesięcy temu zobaczył siebie wiszącego w powietrzu z rozpostartymi ramiona, jakby gdzieś w kosmosie, przestrzeni kosmicznej. Miał na sobie jasną szatę i szeroki pas. Biały pas z wytłoczonymi białymi napisami. Po środku widniało napisane wyraźnie jedno imię, na prawo od niego inne, na lewo jeszcze inne. Cały pas miał wytłoczone różne imiona. To centralne było najbardziej wyraźne i sprawiało wrażenie, że było najbardziej ważne. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/03/08/4216/
Piotr myje zęby, goli się, śmiechy – chichy i raptem zastyga przed lustrem …
- Wiesz co mi powiedział ?
- Czy wiesz, że to są ostatnie chwile tego, co trwa ?
Przestaliśmy się cieszyć. W Szczecinie udaje nam się o niczym nie myśleć, a tu raptem Homiel otrzeźwił nas zimną wodą.
- To ostatnie chwile, kiedy należysz do tego świata.
Dzisiaj wracaliśmy do Warszawy. Do Danii służbowo i to własnym autem wyjeżdżała także nasza synowa. Baliśmy się o nią, ponieważ po raz pierwszy w życiu wyjeżdżała dalej niż do Goleniowa. Poprosiłam Ojca, by ją wziął pod swoją opiekę. Rano wyjeżdżając z garażu zobaczyłam nad domem przepiękną tęczę.
- Zobacz, to znak – Piotr się ucieszył.
- Ciekawe … Prosiłam o coś Ojca wczoraj.
- No to masz odpowiedź.
- To dla ciebie.
- …….. – uśmiechnęłam się.
Podczas podróży rozmawialiśmy niewiele, każde z nas zatopione było w swoich myślach, które okazały się bardzo zbieżne.
- Myślę co będzie.
- No to myślisz o tym samym, co ja – i zaczęłam się śmiać.
- Na pewno szykują mi jakiś nowy zawał, czy coś w tym stylu...
- Jakaż to wielka musi być głupota, kiedy mówisz co będzie w przyszłości.
- No to co będzie według Ciebie ?
- Ja wiem, ale nie powiem.
- No powiedz chociaż ile ten stan potrwa ?
- Jakiś czas.
- No to eureka ! – Piotr rozbawiony.
- A co z NIP ?
- Trwa tyle, ile powinno trwać. W końcu kanapki były równe sobie.
Zobaczyłem tę kobietę ze starą ręką, siedzącą z boku przy innym stole. Nie wiem jak to się stało, ale ja i królowa siedzieliśmy przed nią na krzesłach. Kobieta wstała i powiedziała; jestem taka stara. Ja dalej siedzę, ona podchodzi do mnie i patrzy się na mnie, odwraca się tyłem i zasłania mnie przed królową. Wyciąga broń, strzela do niej i ją zabija. Ja aż podskoczyłem i krzyczę; coś ty zrobiła, ja tak nie chciałem. Odwróciła się do mnie ponownie i położyła mi na stole kanapkę z serem, a po przekątnej drugą. I odeszła. Byłem w szoku w jaki sposób to zrobiła. Poprosiłam Piotra, by opowiedział mi to z kilkukrotnie, gdyż nie mogłam na początku zrozumieć całości. Słysząc słowa; jestem już taka stara od razu skojarzyłam to sobie z temidą. Temida jest kobietą i jest taka stara jak stary jest świat. Prawdopodobnie wizja dotyczy końcowej rozprawy sądowej. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/10/12/odrobina-mgly-tajemnicy-zostala-zdjeta-ale-nie-mysl-ze-wiesz-wszystko/
- Wszystko zostało powiedziane i pokazane.
- Jesteś niecierpliwy, remont robisz.
- ……. – ech ta niecierpliwość.
- Żonie kupiłeś krem ?
- Jak to kupiłeś ? – zbaraniałam – Sama sobie kupiłam !
- Przecież gdzieś te pieniądze zarabiasz ? – a zarabiam u Piotra.
- …….. – ryknęliśmy śmiechem.
- Chcesz powiedzieć, że kompletnie jestem uzależniona od Piotra ?
- Przedtem on był uzależniony.
- Był, ale krótko.
- Ale był.
- A ja będę już do końca życia ?!
- Tego nie wiesz.
- Hmm …
Izabela.
Koresponduję z Izą dość intensywnie i jestem zmartwiona. Nie tyle jej mocnymi doświadczeniami, co jej stanem umysłu. A dokładnie tym, co z człowiekiem może zrobić diabeł. Iza we wszystkim, co ją spotyka widzi boską karę. Boli głowa – to kara boska, kręgosłup – kara boska, chore dziecko – to za karę, nie zjem tego, bo mnie Bóg ukarze, nie pójdę tam, bo spadnie kara boska… Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tak intensywnym „praniem mózgu”. Pomyślałam słuchając jej raz, czy zdaje sobie sprawę, jak bardzo siebie niszczy, jak niszczy swoich bliskich i jak wiele radości daje gackom? Umartwianie się, poniżanie siebie samego (Ojciec to nazywa „samobiczowaniem”) to jedna z bardziej skutecznych metod działania gacka, a Ojciec nie chce naszej samozagłady!
- Czy ona w końcu to zrozumie, że Ojciec nie karze ?
- Są różne odcienie niebieskiego.
- Jak jej to wytłumaczyć ?
- Sama musi zrozumieć.
- Hmm …..
Godzinę później. Zastanawiałam się nad naszą historią i podobnym historiami innych ludzi.
- Ja na świętą nie kandyduję.
- Nie musisz, bo już jesteś.
- Co ty mówisz ! – żachnęłam się…, a potem roześmiałam. Zrozumiałam co miał na myśli. Mieć świętą cierpliwość!
- Pan Bóg uwielbia ludzi, którzy za Niego decydują.
- Twój mąż wiedzie w tym prym – roześmiałam się znowu, bo to oczywista prawda.
- …. „Przywróć mi moje imię”…. Jak ja mogłem coś takiego powiedzieć ?! – Piotr ciągle się dziwi.
- Już ci przywrócono ? – pytam, bo jakoś nie zauważyłam.
- Wiesz kiedy to się stanie ?
- W najmniej spodziewanym przez was momencie.
04. 09. 17 r. Warszawa, wieczorem.
Zadzwoniła córka i opowiedziała sen.
- Byłam w mieście, pełno ludzi, wjeżdża na ulice kolumna czarnych limuzyn, wszystko było tam czarne, czarne okna. Nikt nie zwrócił na to uwagi, tylko ja. Wiedziałam, że to gacki. Obudziłam się nagle i chciało mi się wymiotować, taką czułam straszną energię.
- Wszystko jasne ! Kilka dni się nie modliłeś i gacki wypełzły na wierzch ! – nie wiem dlaczego wkurzyłam się.
- Racja, nie miałem siły ….. Dzisiaj w kościele miałem rozmowę … Bóg Ojciec powiedział do mnie…
- Przyjmij tę drogę.
- Ta fala to Ja i Mój Syn. To My.
- Przyjmij to i niczego się nie bój.
- …….. – piękne słowa.
- Bóg jest tą falą wraz Synem … – powtarza Piotr i oczy mu się zaszkliły.
- W takim razie idź dzisiaj wcześniej się pomodlić.
- To nie tak od razu. Muszę się mentalnie do tego przygotować. Jak ja się modlę, to pot ze mnie leci.
I rzeczywiście… Piotr ucichł, zatopił się w sobie i dopiero po godzinie poszedł do drugiego pokoju, by odprawić swoje egzorcyzmy. Gdy wrócił był tak bardzo spocony, że musiał się przebrać, aby się nie przeziębić. Dodatkowo był pełen adrenaliny jakby dopiero co przeżył zwycięską bitwę. Oglądałam akurat film „Zmartwychwstały”… Siadł ciężko na kanapie, przyłączył się do oglądania i się nie odzywał… przez chwilę.
- Ojciec mi powiedział podczas modlitwy …
- To, o co prosisz, dostaniesz.
- … ? A o co prosiłeś ?
- O przywrócenie ustalonego porządku. Powiedział …
- To, że się nie modliłeś przez trzy dni, to duża strata.
- … I przypomniał mi sen córki – … pokiwałam ze zrozumieniem głową.
Zamilkłam rozważając jaki wpływ ma modlitwa Piotra na zwykłą codzienność. Zerknęłam na niego, a on wzrok miał skierowywany gdzieś w bok i słuchał…
- No powiedz – ponagliłam go widząc, że rozmawia.
- ……. – ale nie zwrócił na mnie uwagi.
- Ojciec powiedział.. – … i westchnął głęboko…
- Chciałeś zobaczyć Mojego Syna ?
- Chciałem.
- Właśnie nadchodzi.
- … ???!!! …
- Czy na ten świat ?
- Na razie do ciebie …
- ……. Wiesz, że Chrystus jest wysoki ?… Na pewno ponad 1,80 m … Bardzo postawny … Boso idzie … Dlaczego idzie ciągle na boso ? Myślałem, że mają tam sandały ? – Piotr zdziwiony…
A ja nie wiem, czy się śmiać ze szczęścia, czy płakać, bo Piotr był tak niesamowicie w tym szczery i niesamowicie zdziwiony jak dziecko, które odkrywa coś po raz pierwszy.
- Zauważyłeś na słowa ? Nadchodzi ... To czas teraźniejszy, On już idzie …
- Dobrze to tłumaczysz.
- Te rybki widziałeś, żebyś sobie przypomniał.
- Przypomniał ?
- Jak chodziłeś z Ojcem.
- … ?! …
- Szedłem z Ojcem. Sięgałem Mu do ramion, a był sporo wyższy. Szliśmy w milczeniu, ale bardzo dobrze się ze sobą czuliśmy. Usiedliśmy nad brzegiem strumyka. Zauważyłem, że moje nogi nie sięgały strumyka, a Ojciec miał stopy zanurzone w wodzie. Zobaczyłem małe rybki, które podpłynęły do Jego stop, zaczęły po prostu szaleć z radości, że są tak blisko Niego. Ciągle krążyły szczęśliwe wokół Jego stóp. Zachwycił mnie ten widok i chciałem sięgnąć też nogami do wody, ale nie dałem rady. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/07/21/i-ja-do-was-przychodze-tak-jak-wy-do-mnie-przychodzicie/
Piotr zamilkł, ja zamilkłam. Oglądaliśmy film już w ciszy. Gdy główny bohater odkrywa, że Jezus żyje, zaczęłam się śmiać.
- Taką minę miałam jak zobaczyłam dziurę w ścianie. http://osaczenie.pl/wp/2016/05/02/prawda/
Nie byłam w stanie się odezwać przez wiele godzin. Oszołomienie, umysł, który nie może przyjąć co widzi, szok… najbardziej ten moment lubię w tym filmie.
Dopisane 05. 05. 2018 r.
- Trwa tyle, ile powinno trwać. W końcu kanapki były równe sobie – sądzimy, że jedna kanapka to zapłata, którą zalega nam NIP. Druga kanapka to odsetki. Odsetki są tym większe, im dłużej NIP nie reguluje swojego zobowiązania. Takie są nasze przypuszczenia, ale to przyszłość odkryje znaczenie tego fragmentu wizji.
- To ostatnie chwile, kiedy należysz do tego świata – mija kilka miesięcy i stale słyszymy tego typu zdania, choć wydają się z czasem coraz mocniejsze. Już w Biblii uświadamia się ludzi o rychłej apokalipsie, a jednak mija 2 tys. lat i ciągle czekamy. Zastanawiam się nad pojęciem czasu z punktu widzenia Nieba. Próbuję odgadnąć co znaczy ostatnie chwile, co znaczy wkrótce, jak to przeliczyć na nasze dni, tygodnie, lata… i nie udaje mi się. Oszacowanie czasu jest najtrudniejsze i ma swój cel. Nie znać ani dnia, ani godziny ma swój głęboki sens. Co zrobiłby człowiek, gdyby wiedział, że jutro będzie apokalipsa?
- To, że się nie modliłeś przez trzy dni, to duża strata – to nie są słowa bezpodstawne. Jeszcze raz wyjaśnię. Życie toczy się tutaj, w naszej animacji, ale toczy się też tam, za przesłoną, która rozdziela nasze dwa światy. To co dzieje się na ziemi, odbija się echem za przesłoną, na Górze i na dole. Jeśli nasze modlitwy tracą moc, jeśli nasza wiara słabnie, wtedy wzrasta siła zła.